Noworoczna mini - obserwacja
No i stało się - przytrafiło się bezchmurne niebo, a na dodatek mróz trochę zelżał. Bezchmurne niebo po raz pierwszy od....? Już nie pamiętam kiedy. Nie może być jednak za dobrze. W tym przypadkiem czynnikiem utrudniającym okazało się przeziębienie. Na tyle uciążliwie i obezwładniające, że trzeba było opuścić sylwester w Szczecinie (z Myslovitz i Dżemem) na rzecz elitarnej imprezy w zamkniętym gronie organizowanej przez Miś Tv w miejscu swego zameldowania. Nic to. Choroba powstrzyma mnie przed Sylwestrem, ale nie przed wytęsknionymi, wymarzonymi obserwacjami. "Mamo, jak wyjdę na pół godziny to nic mi się nie stanie, a może nawet mi się polepszy" - ta jasne, pół godziny Zwłaszcza, że byli Szanowni Goście. Teleskop cudnie wychłodzony, niebo idealne, księżyca brak, widzialność gołym (moim niepełnosprawnym, niedowidzącym) okiem 3 mag ;o [takie małe miasto, a jakie zanieczyszczone, pomyśleć że w dzieciństwie z centrum widać było drogę mleczną]. No to lecimy w cel dzisiejszego balkonowego spotkania, czyli Jowisz. Ostatni raz oglądany.... hmm w listopadzie? Jakoś tak. Niebo lepsze niż to listopadowe, obraz wyraźniejszy, ostrzejszy, nie latał, nie dygotał, nie pływał, nie falował. Istna żyleta Goście zachwyceni (nie to, co przy poprzednim 'oglądaniu' Księżyca ), ja, jak zawsze, też. Pooglądaliśmy, popatrzyliśmy, Goście się nacieszyli widokami z różnych okularów. No i co dalej? Chora nie chora, nie schowam się jeszcze do domu. Mamy Jowisz, a więc mamy Ryby. Mamy Ryby, a więc mamy Andromedę = mamy M 31. No to próbujemy. Najpierw próba rozeznania się na niebie z Mobile Chart Star oraz dziewicze użycie nowiutkiego, pachnącego drukarnią (no, prawie), kolorowego 'kieszonkowego atlasu nieba' i próba wyłapania, o co w ogóle chodzi. Ciężko namierzyć Mirach w szukaczu w newtonie, gdy teleskop jest prawie pionowo Ale dałam radę, choć nie bez problemów w stylu 'ta gwiazda to ta, czy tamta, czy co?'. Szukam kolejnej gwiazdy, szukam i nie mogę znaleźć, zaraz, wróć - może to nie był Mirach? Jednak był. A co jeśli.... tak, tej kolejnej gwiazdy nie było w polu widzenia, ot i cała tajemnica, która wyjaśniła się, przy większym ruchu tubusem. Tak, to powinna być ta gwiazda. Teraz trzeba zjechać jeszcze trochę niżej i będzie ta gwiazdka, która jest przy Andromedzie. Zjeżdżam i.... aż mi serce zamarło na chwilę - czy ja widzę mała plamkę? Najeżdżam na nią szukaczem, patrzę w okular.... i proszę państwa, oto moja pierwsza zaobserwowana galaktyka! Lecz najpierw chwila niepewności, czy na pewno to Andromeda, przecież chyba powinna być większa i trochę jaśniejsza, ale zaraz - mam spore LP, w głowie kołacze się post z forum, że ktoś za pierwszym razem jak jej szukał (w mieście) to poświęcił na to godzinę. A więc tak, to M 31, tym bardziej że nieco oddalona jest mała, niewyraźna kropeczka - czyżby któryś z karzełków? Poza tym teleskop wycelowany w dobre miejsce.... "słuchajcie, chyba mam...." - kolejny zachwyt Gości i debata nad oglądanym obiektem - zgoda, co do tego, że to jest M 31. Więc po jakimś czasie pukam w okno - "Mamo, chcesz zobaczyć galaktykę? ". To jednak był już wystarczający czas dla mego organizmu na mrozie, ale i tak jestem strasznie szczęśliwa. W końcu widziałam galaktykę! Przez najbliższy tydzień będę pod wrażeniem tego faktu. Aż się włącza Pascalowe myślenie Niesamowite. A więc to już drugi DS - po Plejadach Po mału, po mału, a niebo będzie mieć dla mnie coraz mniej tajemnic.... Udanie się rozpoczął ten rok z perspektywy i astronomicznej, i piłkarskiej (Wygrana z Fulham 1-0), ze zdrowiem trochę gorzej, ale małe przeziębienie, to zaraz przejdzie - może być tylko lepiej....
Edit : Przed położeniem się spać, niebo wciąż było piękne, więc jak mogłam tak po prosty położyć się spać? Widziałam dużą, szarą plamkę - Plejady.... Obok Orion - prosta sprawa - przeciągnęłam teleskop po dywanie do okna i patrzałam przez szybę ;p Noworoczne obserwacje rozrosły się o M45, M42 i NGC 1981 - reszty pewna nie jestem, więc nie piszę. Jestem bardzo zadowolona
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia