Skocz do zawartości

Poradnik astronomiczno-gramatyczny


Janko

Rekomendowane odpowiedzi

Planety, komety, satelity, poety (?)

 

Na tym zestawie słów można prześledzić, jak zmienia się rodzaj gramatyczny wyrazów pochodzenia obcego wprowadzonych do polszczyzny. W odruchu serca każdy wyraz zakończony na literę –a jest dla nas rodzaju żeńskiego. W potocznej mowie, zwłaszcza pogardliwie, powiemy „ta fajtłapa” (mantyka itp.). Dopiero w piśmie zastanowimy się najpierw nad płcią wyżej wymienionych. Stąd każdy mniej znany wyraz zakończony na tę literę będzie miał tendencję do ześlizgiwania się w stronę żeńskości. Grecki wędrowiec -πλανήτης – został na dobre „tą planetą”. Nawet u Mickiewicza rymowany jest z „kobietą”, gdy Telimena, ostatecznie odrzucając zaloty Hrabiego mówi:

„...nie jestem planetą. Z łaski Bożej! Dość, Hrabio, ja jestem kobietą; ...”.

Męski rodzaj i znaczenie oryginalnej nazwy pięknie przypomniał Andrzej Drawicz w tłumaczeniu bułhakowskiego „Mistrza i Małgorzaty”, pisząc o Księżycu:

„...gdy ów świetlisty planeta, który zwisał kiedyś nad dwoma pięcioramiennymi świecznikami, staje się coraz większy i złocistszy...”

Tymczasem „kometa” był jeszcze u Mickiewicza rodzaju męskiego:

... Był to k o m e t a pierwszej wielkości i mocy,

Zjawił się na zachodzie, leciał ku północy;..

“Poeta”, wbrew mojemu żartowi z tytułu postu, broni najlepiej swojej męskoosobowości. Nie słyszałem, by ktoś powiedział inaczej niż “ten poeta” i “ci poeci”.

Jednak już “satelita” niekiedy w żeńskość się omyka. Ponieważ nie jest osobowy (przynajmniej w swoim znaczeniu astronomicznym), dlatego mamy “te satelity”. Dlatego też bywa już mylony z paniami. Nawet na A-F gościła “ta satelita”. Zapewne z czasem dołączy do planety i komety, jednak jeszcze nie teraz.

 

Póki co mamy:

kogo? co? tego satelitę / te satelity

i nie mamy kogo? czego? tego satelity / tych satelitów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Akomodacja, adaptacja, adopcja

Niby wszystko jasne, jednak omyłki czyhają.

Akomodacja, czyli „nastawianie ostrości” przez oko polega (u ssaków) na zmianie kształtu soczewki ocznej aż do uzyskania ostrego obrazu. Przebiega bardzo szybko, w ułamki sekund.

Adaptacja to przystosowanie oka do zmiennych warunków oświetlenia na drodze rozszerzania lub zwężania źrenicy (proces bardzo szybki) oraz przemian biochemicznych (bardzo wolnych). Czopki, wrażliwe na barwę, za to mniej czułe na światło, adaptują się do ciemności w czasie ok. 10 minut, pręciki potrzebują na to 30 do 60 minut. Co gorsza, adaptacja do jasnego oświetlenia jest szybka. Jak doskonale wiemy, byle błysk światła psuje całe przygotowanie oka na długi czas.

A gdzie tu adopcja, przecież tego nie można pomylić? Otóż można i jest to bardzo częste.

Oczy się adaptuje do ciemności, po czym są zaadaptowane.

Dzieci się adoptuje, po czym są zaadoptowane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lepiej „tryplet”

 

Mamy sezon na Lwa i coraz częściej piszemy o pięknym układzie galaktyk w tym gwiazdozbiorze – M65. M66 i NGC3628. W Wikipedii zatytułowano go „triplet”. Mnie się ta pisownia stanowczo nie podoba. Jest to wyraz spolszczany zgodnie z regułami, w innych okolicznościach pisany poprawnie: tryplet (obiektyw z trzech soczewek); litera – i przechodzi w –y przed spółgłoską. Inne podobne wyrazy zawierające „trójkowy” fragment zawsze piszemy z literą –y, np. trygonometria, tryptyk, trymestr.

 

Stanowczo wolę „Tryplet Lwa".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Mamy jasną kometę. Jądro, gazowa otoczka, warkocz. Tylko dlaczego to nazywa się kometa? Koma jest nam znana, choć nielubiana. Powoduje, że obraz gwiazdy jest właśnie taki „kometarny” – przecinkowaty, nieco rozmyty. Po łacinie „comatus” to coś podobnego jak „capillatus” – włochaty, owłosiony. Znany nam dobrze cumulonimbus bywa capillatus, lecz niekiedy calvus – łysy, stąd Góra Kalwaria. Lecz comatus to nie wynalazek rzymski - greckie κόμη to właśnie włos. Coma Berenices to u nas Warkocz Bereniki. Kometa jest więc włochatą gwiazdą. Włochatą, czyli kosmatą. Nasz język jest mocno spleciony z nurtem klasycznym, mocniej niż nam się na co dzień wydaje. Mamy jeszcze przecież kosmetykę i kosmetyki, też nie z kosmosu, lecz z greki. Kosmetyk to dawniej głównie środek do włosów. Francuskie słowo „cosmetique” to także brylantyna – środek do nabłyszczania włosów przez niegdysiejszych elegantów. Także kometa C/2009 R1 McNaught niech nam błyszczy jak najjaśniej, tak, bym ją wreszcie dostrzegł z Warszawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Walka z wiatrakami

 

Wiem, że mój głos nic nie zmieni, lecz utarły się pewne przebitki i błędne tłumaczenia z angielskiego, które mnie rażą i śmieszą. Pierwsze to „produkcja”. W języku polskim produkcja oznacza wytwarzanie jakichś dóbr materialnych przez ludzi, w dodatku na skalę przemysłową a w każdym razie dużą. Produkujemy więc stal, samochody, tkaniny, ubrania. Od biedy zgodzę się na „produkcję zbóż” przez jakiś kraj czy region. Jednak „produkcja” metali przez gwiazdę czy krwinek przez szpik kostny jest dla mnie nie do przyjęcia. Po prostu polskie słowo „produkcja” to trochę co innego niż angielskie „production”. „To produce” przetłumaczę na ogół jako „wytwarzać”.

 

Z kolei „zarządzać” można ludźmi, przedsiębiorstwem, niekiedy jakimiś zasobami. Zgadzam się na „Zarząd dróg i mostów” (było coś takiego). Jednak „zarządzanie ryzykiem” lub co gorsza „zarządzanie długiem” jest dziwolągiem powstałym przez złe przetłumaczenie słowa „management”. „To manage” to nie tylko „zarządzać”, lecz także „dać radę”, „poradzić sobie”. Mogę więc zarządzać firmą, lecz z jej długami powinienem sobie radzić, podejmując ryzyko w miarę potrzeb. My jednak mamy skłonności do „makaronizmów”, chociaż w przypadku języka angielskiego to też chyba nie jest trafne określenie. Co proponujecie na nazwę dla takich dziwolągów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Eksplorując egzoplanety

 

Dlaczego jedno tak a drugie inaczej? I dlaczego nie „exo”? Odpowiedź na drugie pytanie jest prostsza – jak na razie nie mamy w języku polskim litery x. Nie znaczy to, że nie będziemy jej mieli, już się wciska do języka pisanego, jako ekonomiczna forma, skracająca wyrazy i pozwalająca uniknąć dylematu z pytania pierwszego.

Greckie „éksō” to „na zewnątrz”, łacińskie „ex” to „od”.lub „z czego”. Najwyraźniej są to słowa pokrewne. Usadowiły się w bardzo wielu złożeniach, od eks-małżonka do egzaminu i egzotyki. Wszystkie one oznaczają coś lub kogoś „na zewnątrz” czy „poza”, w znaczeniu czasowym lub przestrzennym. Nie mamy tego komfortu, co inne narody, załatwiające sprawę literką „x”. W dodatku język wymaga różnej wymowy przedrostka „ex-„ w zależności od następującej głoski. Gdy jest to spółgłoska, jak w przypadku eksploracji, powiemy i napiszemy po polsku „eks-„ z użyciem bezdźwięcznego „k”. W przypadku samogłoski po „iksie”, jak w egzoplanecie czy egzaminie, wyjdzie nam dźwięczne „g”, którego użyjemy także w piśmie.

I bądź tu mądry, więc wielu nie przejmujących się i tak wybierze obce „x”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nie ma problema – mawia się niekiedy.

Myślę, że jednak jest, chociaż „problematyczny”. To ostatnie słowo zaczyna być

stosowane w znaczeniu całkiem odmiennym niż utarte w języku polskim. Coś

problematycznego to wg słowników coś niepewnego, wątpliwego, dalekiego od prawdy.

Od pewnego czasu coraz częściej nadużywa się jednak tego słowa w znaczeniu całkiem

odmiennym. Jeśli ktoś czy coś „stwarza problemy”, to wcale nie jest dla mnie

problematyczne, tylko naprawdę kłopotliwe, trudne, niekiedy niebezpieczne.

Niebezpieczne bywają też „problemy zdrowotne”. Zaczyna się tak mówić a zwłaszcza

pisać o swojskich chorobach, dolegliwościach i zaburzeniach zdrowia. Jest to

kalka z języka angielskiego, w którym słowo „problem”, zwłaszcza użyte w liczbie

mnogiej, oznacza między innymi zaburzenie zdrowia. Czytam więc na okrągło o

problemach z wątrobą, oczami a nawet zębami i wyobraźnia mi pracuje. Jeśli obudzę

się w nocy z krzykiem, w nowomowie będzie to znaczyło, że mam „problematyczne sny”

o „problemach z zębami”. Tego zaś nie życzę ani sobie ani Wam. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Lato tuż, tuż. Trójkąt Letni - Wega, Deneb i Altair - widać już od dawna. Czy na pewno od dawna? Nazwa tego oczywistego dla nas, charakterystycznego układu 3 jasnych gwiazd jest całkiem nowa. Do jej ukucia przyznaje się Patrick Moore, chyba najznamienitszy astroamator i popularyzator astronomii. Patrick dodaje skromnie, że letni to ten trójkąt jest tylko na półkuli północnej, na południowej wprost przeciwnie.

Wielki i Mały Wóz - nazwy znane chyba każdemu Polakowi - nie są wcale nazwami światowymi. Wprawdzie Anglicy mają Wóz Króla Karola (King's Charles Wain), ale także Pług (Plough). Jednak bardziej plebejscy Amerykanie wolą już raczej Duży i Mały Rondel (Big Dipper, Little Dipper).

Nie zdołałem dociec pochodzenia popularnej nazwy Wieszak. Ma ona swój odpowiednik w angielskim - Coathanger, francuskim - Le Cintre i jakże wspaniały w niemieckim - Kleiderbuegelhaufer. Wieszak, inaczej Gromada Brocchi'ego (też astroamator), opisany został już przez Al Sufi'ego w Księdze gwiazd stałych (963 r.), zaś współcześnie skatalogowany w 1931 r. przez szwedzkiego astronoma Collindera jako gromada otwarta Collinder 399. Jednak to charakterystyczne ugrupowanie gwiazd stopniowo traci status gromady. Najpierw (1970 r.) stwierdzono, że tylko 6 gwiazd może stanowić gromadę, potem (1997 r.) pomiary satelity Hipparcos wykazały rozbieżności kątowe ich ruchu, co świadczy o tym, że cały Wieszak jest raczej asteryzmem. Jak się zwał, tak się zwał, jest to jeden z najłatwiej rozpoznawalnych obiektów, widocznych nawet gołym okiem na letnim niebie. A dlaczego Wieszak - łatwo zgadnąć.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...

Co ma pier do żurawia?

Otóż ma to, że zarówno z jednym jak i z drugim często nie umiemy sobie poradzić. Oczywiście tylko językowo, bo w praktyce to ho, ho! W naszym astroamatorskim znaczeniu oba wyrazy są rodzaju męskiego, ale nie są osobowe. Dlatego należy je odmieniać jak słowa kamień, słup czy dąb, nie jak Piotr, bocian czy kot. Tak więc stawiamy pier (nie piera) i kupujemy żuraw do lornetki (oczywiście w Astomarkecie, nie u konkurencji). Analogicznie tłuczemy kamień, wspinamy się na słup lub ścinamy dąb. Jeśli jednak mówiąc żuraw mamy na myśli ptaka, nie martwy sprzęt, to pójdziemy obserwować żurawia na łące lub zapuścimy żurawia koledze do klasówki (lub koleżance za dekolt).

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za ważny wątek!

Szczerze mówiąc, irytuje mnie gdy słyszę/czytam:

guiding -> prowadzenie

pier -> cokół/pylon

rura karbonowa -> z włókna węglowego :rolleyes:

tuba optyczna -> tubus

 

kiedy mamy na to nasze , ładne słówka.

 

Z mojej parafii, byłem bliski apopleksji ):-/ słysząc:

pokrycie karbonowe, preżer transdjuser, lejzer, skriny z drutu chromoniklowego, statik pitot ):-((

 

z innej mańki: stal karbonowa, tungsten....

 

Nie ma co, światowo robi się w Bolanda ;-)

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Petycja do GTW w Astropolis

Czy nie mozna by spowodować, żeby daty wstawiane automatycznie pisane były poprawnie: 15 października 2011 r. W roku jest tylko jeden październik, więc nie może być 15 październik. Nie dociera do mnie tłumaczenie, że system sam pobiera nazwy miesięcy z listy, na której są wpisane w mianowniku; można mu stworzyć właściwą listę.

Cholera mnie bierze, gdy czasem daje się wyczuć ironiczny ton w określeniu "inteligencja techniczna", do której mam czelność się zaliczać.

McArti, problem posiadania "dwóch mercedes" dotyczy stosunkowo małej populacji ...
Ale używaną mercedes kupuje niejeden. Tyle że każdego, kto by tak powiedział, niestety wzięto by za porąbanego. Edytowane przez meteor
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę o kilka słów wyjaśnienia - jaka jest przez Was sugerowana poprawna forma używania słowa "mercedes" w odniesieniu do samochodu? W rodzaju żeńskim? Przecież to absurd! Mam nadzieję, że coś źle zrozumiałem.

 

Chyba rzeczywiście coś źle zrozumiałeś. We wcześniejszych postach koledzy żartują z niewłaściwych form.

 

Mercedes (samochód). Kupiłem mercedesa.

 

Mercedes (imię). Poznałem Mercedes.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

O misiach

Każdy lubi misie. Ja też. Jednak nie wszędzie. Te miłe zwierzątka zaczynają włazić tam, gdzie ich nie powinno być.
Skrótowa forma zaimka "mi" jest na swoim miejscu w utartych zwrotach "nie podoba mi się" lub "jest mi wszystko jedno". Podobnie będzie z "ci" w "Co ci się nie podoba?" lub też "Czy jest ci wszystko jedno?"
Jednak przy zmianie szyku tych zdań "mi" (podobnie jak i "ci") zabrzmi dla mnie dziwacznie, prostacko, wręcz fatalnie. Użyję więc zaimka "mnie" (analogicznie jak "tobie" i powiem a zwłaszcza napiszę "Mnie to się nie podoba" oraz "Mnie nie jest wszystko jedno".
Zaś "misie" w tym przypadku na drzewo, zwłaszcza jeśli są koala a drzewo eukaliptusowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego poziom językowy wypowiedzi w internecie jest tak niski. Jeśli ktoś pisze na forum, to ma chyba świadomość, że to, co pisze, przetrwa przynajmniej parę lat. Wiele osób nie używa polskich znaków, przecinki wstawia w losowych miejscach lub choćby nadużywa wielokropków. Żeby zrozumieć te wypowiedzi, czasem muszę je czytać po parę razy, bo nie wiem, który wyraz jest częścią którego zdania złożonego. Dla mnie niestaranna wypowiedź oznacza także brak szacunku dla jej adresata i innych czytających.

 

Niby przyzwyczajam się, że tak jest. Dobrze, że ktoś chce jeszcze walczyć o wyższy poziom wypowiedzi, choćby w tym wątku. Zmarł niedawno jeden z naszych kolegów. Dowiedziałem się o tym po urlopie i miałem od razu kilkadziesiąt postów kondolencyjnych i wspominających kolegę. Część z piszących, zanim napisała swój post, wiedziała już, że treść wątku będzie wydrukowana i przekazana rodzinie zmarłego kolegi. I co? I nic. Poziom językowy nie był raczej znacząco wyższy. Zastanówmy się, co pomyślą sobie członkowie rodziny zmarłego, którzy może mniej są obeznani z internetem. W tamtym wątku pojawiała się grafika, która imituje nekrolog i ma błąd ortograficzny w nazwisku zmarłego. Dla mnie coś takiego jest niedopuszczalne podobnie jak inne błędy w tamtym wątku.

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

Delikatna sugestia

 

Znamy i używamy słowa "sugerować" od dawna. W języku polskim ma ono specyficzny wydźwięk: np. ktoś, mówiąc nie wprost sugeruje, że zmyślam, . Mogę też sam zasugerować się np. widokiem nie oznaczonej w atlasie gromady i uznać, że odkryłem kometę.

Wraz z powszechnym tłumaczeniem tekstów angielskich słowo to zaczyna jednak robić niezasłużoną karierę w znaczeniu odmiennym od polskiego. Po angielsku czasownik "to suggest" jest używany inaczej niż polskie "sugerować" Najczęściej używany jest nie w odniesieniu do ludzi (jak w polszczyźnie), lecz do zdarzeń. Anglosas powie więc na przykład, że "the results of experiment suggest correlation..", mając na myśli, że wyniki doświadczenia wskazują na wzajemną zależność. Jednak automatowi lub niedouczonemu tłumaczowi łatwiej napisać "sugerują korelację", niż się zastanawiać nad prawdziwym znaczeniem słów. Stąd pisma popularnonaukowe a i prace stricte naukowe roją się od takich fałszywych "sugestii".

Sugeruję więc niniejszym: pomyślmy chwilę, nim przetłumaczymy obcy wyraz najpodobniejszym w brzmieniu polskim odpowiednikiem. Czy nie lepiej będzie swojsko powiedzieć: coś tam wskazuje na coś innego, mówi nam lub ukazuje możliwość?

Sugestie zaś pozostawmy rozmowom zakochanych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej chodzi mi o nadużywanie określenia typu "sugerować", zwł.w prasie popularnonaukowej, niż o jego całkowitą błędność. Zajrzyj do pierwszego-lepszego numeru Świata Nauki czy Wiedzy i Życia i przypatrz się pod tym kątem :friends:

Zaś w mojej dziedzinie te "sugestie" prześladują mnie od rana. Stąd post :szczerbaty:

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

stóg - do stogu

róg - do rogu

log - do logu

blog - do blogu

 

Chociaż było:

Podejdź Kargul do płota, jako i ja podchodzę.

Słowo się rzekło, kobyłka u płota.

 

Jednak współcześnie i "po miastowemu" raczej "do płotu, u płotu"

:drinks:

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... Chciałbym Ci odpowiedzieć ale nie widzę Twojego posta :D

 

No właśnie!?

Piszemy: Nie widzę Twojego posta czy nie widzę twojego postu?

Tak samo mam problem często taki:

Piszemy: Jestem pełen uznania, Janko, dla Twojego wątku czy dla Twojego wątka?

Pozdrawiam

...

EDIT:

------- (resztę przenoszę do dowcipów)

 

Edytowane przez Janko
Usunięcie dygresji nie na temat (dodatkowa edycja, oprócz autorskiej)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiedziałem, że taki wątek istnieje. Zastanawiałem się, czy nie pisać, ale jakoś tak głupio było wytykać błędy, jak sam nie jestem ich pozbawiony.

Była już o tym mowa, ale piszę ponownie, jako piekielnie wyczulony na nieprawidłowe używanie imiesłowów przysłówkowych, czyli niestosowanie tego samego podmiotu dla imiesłowu i czasownika. Wychodzą z tego kuriozalne konstrukcje. Ostatnio sporo na te błędy napotykam czytając Astronomię Amatorską. Piotrowi Brychowi przydałby się redaktor polonista wyłapujący takie błędy.

Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę jest położenie słowa "się", np. niepoprawne jest zdanie "nie można obrażać się", powinno brzmieć "nie można się obrażać".

Pracuję w piśmie medycznym i mocno walczymy z kolegami o niewprowadzanie wielu zwrotów, które funkcjonują w mowie potocznej. Ostatnio np. "podaż" w sensie podawania czegoś, co jest zupełnie niewłaściwym użyciem tego w zasadzie ekonomicznego słowa. Mam u boku kilka polonistek, które co jakiś czas podsuwają mi różne smaczki.

Kogo winić za te różne błędy, również w odmianie przez przypadki? Ja winię Ferdka Kiepskiego, który często "ma pomysła". Dzieciaki zamiast czytać książki nasłuchają się takiej mowy i naczytają w internecie wypowiedzi rówieśników, a potem inaczej nie potrafią.

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Skriabinloverze,

 

Ja nie jestem humanistą, może nawet jestem "wręcz przeciwnie"?

ergo

zatem nie widzę "posta" jest OK

W sumie to trudno się dziwić; Wielki Szu nie mógł się mylić ;)

 

Ale ...

przetłumacz mi, proszę, z polskiego(linkowanego) na nasze:

 

Nie widzę wątka

czy

Nie widzę wątku

?

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.