Skocz do zawartości

Zjawiskowy Księżyc


Loxley

Rekomendowane odpowiedzi

Obecny nów Księżyca i brak z tego powodu bieżących jego obserwacji usprawiedliwia być może wystarczająco powrót do nieopracowanych jeszcze materiałów z sierpnia bieżącego roku. Zarazem jest to początek (mam nadzieję) cyklu postów odnoszących się do estetycznej strony selenografii.

 

Przykład pięknego oświetlenia Kopernika, który wygląda jak misa pełna ciemnej substancji - jasne krawędzie określają jej geometryczny kształt, a nierówności otoczenia mogą być uważane za ślady wylanej zeń zawartości. Tajemnica kryjąca się we wnętrzu krateru, jest synonimem tej utożsamianej z czeluściami głębokiej studni. Łańcuchy maleńkich punkcików po wschodniej stronie mogłyby być śladami istot przychodzących tu dla zaczerpnięcia wody, lub zgłębienia jej mrocznej tajemnicy.

 

W centrum kadru widać Zatokę Upałów (Sinus Aestuum) i to ona stanowi główny temat dla tego postu. Widoczne na wschodzie i południu ciemne obszary podsunęły mi przypuszczenie, iż ten olbrzymi krater powstał niedługo po początkowym okresie wypływów lawowych i ciemne obszary mogą być wyrzuconą w czasie impaktu ciemną lawą. Napływająca później do pustego krateru lawa, majaca nieco inny skład i kolor, wyraźnie utworzyła kontrastujące granice swojego zasięgu - widać je właśnie najlepiej na wschód i na południe od centrum Sinus Aestuum. Wypełnienie to jest częścią globalnego procesu odpowiedzialnego za "zalanie" m.in. Mare Imbrium, Mare Vaporum, czy Oceanus Procellarum, a brak materii wyrzutowej z Zatoki Upałów na Morzu Deszczów potwierdza tylko chronologię zdarzeń (takie ślady znajdujemy na starszym, wyżynnym obszarze w kierunku wschodnim i południowym). Korona wyrzutowa wokół Kopernika nie może być wytłumaczeniem istnienia tych ciemnych połaci terenu, bo nie sięga aż tak daleko i ma inną barwę. Ciemne obszary zlokalizowane na wyżynach uniknęły zamaskowania ich grubą warstwą lawy.

 

Spójrzmy na Kopernika raz jeszcze i na towarzyszący mu krater Eratosthenes, a może znajdziemy kolejny powód tej prezentacji. Oto te dwa księżycowe kratery mogłyby kojarzyć się z kwiatami: Eratosthenes zdaje się być słonecznikiem, a Copernicus środkiem olbrzymiego narcyza obejmującego obszar prawie całych ościennych mórz i zatok. Florystyczny akcent nie jest zbyt odkrywczy, ale w swojej wymowie piękny i trochę antropomorfizujący. Fantomowy krater Stadius leżący po zachodniej stronie Sinus Aestuum może być w tym kontekście symbolem dość powszechnie spotykanych kraterów-fantomów.

Kopernik_Eratosthenes_ Sinus aestum.jpg

  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W centrum kadru widać zespół kraterów, które uniknęły "powodzi" wylewów magmowych - ich wystające ponad "pozim morza" wieńce wałów wydają się upodabniać je do ruin Pueblo Bonito kultury Indian Anasazi z Ameryki Północnej - okręgi i owale przylegające do siebie to ich cecha charakterystyczna. W jednym i drugim przypadku, dawna świetność realizowana przez instalację przestrzenną zastąpiła zredukowana do płaskiej geometrii pozostałość: ruina, dramatyczny relikt, przypominający jednak (adekwatnie do swojej rzeczywistości) oryginalny desygnat. Przypomnieć wypada nazwy tych kraterów: licząc od południa - Guericke, Bonpland i Parry, oraz Fra Mauro. Obok nich, na pólnocy odbyło się lądowanie Apollo 14 i nieco dalej Apollo 12.

Dokładnie na południe od tej formacji kraterów dostrzec można wizerunek Sfinksa - tego samego (tzn. podobnego), którego kojarzymy z trzema egipskimi piramidami w Gizie. Należy pamiętać, że w mitologii greckiej Sfinks jest rodzaju żeńskiego, i z nią wiąże się opowieść o Edypie, który prawidłowo odpowiadając na zagadkę, w końcu położył kres jej (Sfinksa) terrorystycznej działalności i również jej istnienia. Dlatego widząc Sfinksa, zastanawiam się, jakią zagadkę mógłby sformułować i... nam zagrozić? Pamiętać należy o grożącym niebezpieczeństwie w przypadku błędnej odpowiedzi. To dylemat nietrywialny. Może astronauci z Apollo 13 udzielili niewłaściwej odpowiedzi? Wejście na dziewicze tereny wiązało się (nadal obowiązuje ta reguła) z ponoszeniem ryzyka. Edyp, właściwie rzecz ujmując, symbolizuje odchodzenie od starej religii. Smutny kres Sfinksa, jest kresem starego świata. Sfinks księżycowy przetrwa, kiedy padnie zła odpowiedź, zniknie, gdy poznamy właściwy sens pytania i odpowiedź będzie poprawna? W jakimś symbolicznym sensie wizerunek tej mitologicznej postaci kojarzy się współcześnie z przekraczaniem rubikonu, możliwą cezurą oddzielajacą dwie epoki, schyłkiem starego świata w sensie cywilizacyjnym i przechodzeniem do nowego (może matrixowego?).

Co miesiąc na naszym niebie, wraz z pierwszą kwadrą Księżyca, pojawia się w wizerunku Sfinksa to samo pytanie. Jakie? Może: Ile jest brył platońskich?, albo - Jakie zasady kodują ludzki genotyp?, lub proste i trywialne - Quo vadis, homine?

Sfinks_kompleks Fra Mauro_SW90F1650.JPG

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjawiskowy Księżyc, czyli estetyka lunarna.

W odróżnieniu od: zwykłego i niespecjalnego - zjawiskowy Księżyc jest: fenomenalny, niesamowity, oszałamiający, zawrotny. Choć oceniamy naszego satelitę w kategoriach piękna, nie zawsze szczegółowość obrazu, albo ujęcia całej tarczy spełniają kryteria estetycznego odbioru. Nie za każdym razem "coś co jest i świeci" już na pierwszy rzut oka wydaje się nam piękne. Do pełnego doświadczenia estetycznego potrzeba jeszcze czegoś, co można nazwać widzeniem skojarzeniowym. Uświadomienie sobie dlaczego coś się podoba i jakie wrażenia przy tym budzi w nas, to najlepsza droga do indywidualnego i pełnego subtelnych odcieni odczuwania i przeżywania.

Chciałbym kontynuować wątek, który pozwoli na doświadczanie tej estetyki - estetyki różnych odcieni, punktów widzenia, poetyki. Techniczna strona zdjęć ma znaczenie drugoplanowe. Jednak trudno byłoby nie posługiwać się dokumentacją fotograficzną, z tym że zdjęciom moglibyśmy przypisać jedynie rolę precyzującą i tworzącą wizualny kontekst.

Co prawda istnieją już rozbudowane wątki systematyzujące zainteresowanie Srebrnym Globem: wątek Lemarc'a "Księżycowe zakamarki", czy wątek mający charakter bieżących obserwacji Księżyca "Dzisiejszy Księżyc", w którym kilka moich zdjęć zamieściłem wraz z ich opisem i krótkim komentażem. Pierwszy z nich może być niedostępny dla miłośników astronomii posługujących się małymi przyrządami optycznymi, dla których "zakamarki" są synonimem szczegółowości (nie osiągalnej), a zatem umieszczanie tam swoich fotograficznych osiągnięć graniczy z brakiem krytycyzmu. Mój szacunek do autora cytowanego wątku i osób zamieszczających tam swoje piękne zdjęcia powinien być tu podkreślony i deklaruję, że jeśli tylko przekroczę pewien pułap technologiczny, ze swoimi zjęciami dołączę do szcownego grona kolegów. Drugi z wymienionych wątków, choć bardziej egalitarny i utylitarny, nie zawsze stanowi adekwatne miejsce do pokazywania obrazów, które z powodu powstania jakiś czas temu, mogłyby raczej pasować do wątku zatytuowanego "Księżyc z reminiscencji". Ponadto jest tam miejsce do zdjęć "na gorąco", jakby trochę reporterskich. A te starsze, które czekały na dysku komputera na ich obrobienie, lub które nabrały nowego znaczenia po ich wielokrotnym oglądaniu i które wymagają opatrzenia ich naszym komentarzem, by wszystko było jednoznacznie zrozumiane? Te mogą sie wydawać anachronicznym nawiązaniem do zdjęć zimowej aury, gdy akurat teraz mamy lato. To jeden z powodów, dla których zakładam ten wątek. Drugi, czysto egoistyczny powód to taki, że jako nowicjusz na Forum, chciałbym w jakiś sensowny sposób przekroczyć (choćby tylko tę) granicę 50 postów sytuujacą mnie w gronie pełnoprawnych użytkowników. Mam tylko cichą nadzieję, że wyrażając tu swoje poglądy, nie bedę w nich osamotniony i wątek się "przyjmie".

W poprzednich postach, przedstawiłem przykłady obszaru moich zainteresowań i postulowanej przestrzeni tego wątku. Zapraszam do jego współredagowania, jeśli podzielicie ze mną chęć tworzenia wspólnej przestrzeni estetycznej dla naszego satelity.

Zjawiskowy Księżyc, to również Księżyc fotografowany w dzień - wbrew opinii wielu, że jest to podejście irracjonalne i że powinno się naszego satelitę fotografować tylko od zmierzchu do świtu. W każdym przypadku można przesadzić, ale przy odrobinie inwencji dzienny Księżyc jest tak samo oczywisty jak choćby dzienne oglądanie planet, czy (prawdopodobne) jasnych komet lub supernowych. W ten sposób odnosimy się zwyczajowo do obiektów na niebie, wykorzystując ich aktualne cechy: widoczność, jasność, barwę, oraz te mniej oczywiste, jak: niecodzienny widok, towarzyszące im zjawiska optyczne (zjawiskowość właśnie); pewne znaczenie ma też nasza strona behawioralna: potrzeba, akceptacja, przeżywanie.

Zatem - dla podkreślenia zjawiskowego Księżyca na dziennym niebie, moje dwie jego fotografie.

Księżyc 15.07.2013r_SW90pf_Blue.jpg

Księżyc 5 dniowy_13.06.2013_ED80F600_75%FR.jpg

  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mare Nectaris - morze (może?) pełne nektaru.

 

Kalejdoskop fragmentów wykonanych do tej pory zdjęć tego morza - moje ciągłe powroty do miejsca, gdzie rodzi się geometryczne piękno selenografi. Istota koncentrycznych pierścieni to nie tylko sejsmologia, to również manifestowanie rozprzestrzeniającej się fali fascynacji - na podobieństwo geocentryzmu - mój nektarocentryzm. Morze, które nadaje nazwę dwum najstarszym epokom w dziejach kształtowania powierzchni Księżyca - epoki przednektaryjskiej i nektaryjskiej. Powstało blisko 4 miliardy lat temu, w okresie wielkiego bombardowania, jako skutek upadku wielkiej (nie największej) asteroidy i używając pewnego skrótu myślowego - od niego wszystko się zaczęło.

 

Światło słoneczne ślizga się po koncentrycznych kręgach i czyni ich jednodniowe istnienie różnokształtnym. Najmniejszy, wewnętrzny krąg wypełniony ciemną bazaltową lawą, to obszar, którego dotyczy nazwa: morze. Skrywa on jeszcze mniejszy, właściwy krater, dobrze skorelowany z podpowierzchniowym obszarem o większej gęstości (jednym z tak zwanych maskonów) - pozostałością nektaryjskiego impaktora. Obszar lawy obejmuje zatem swoim zasięgiem dwa wewnętrzne kręgi. Na zewnątrz istnieją dwa większe pierścienie, często określane mianem: gór pierścieniowych i one są właśnie wyznacznikiem fenomenu - istotą estetyki tego miejsca.

 

Na południowy-wschód od Theophilusa można dostrzec dwa ciemne punkty - większy to Beaumont-L - pięciokilometrowy krater, będący przedstawicielem wielkiej rodziny małych kraterów posiadających halo ciemnej materii wyrzutowej wokół nich (Dark Halo Craters - DHC).

W niektórych fazach lunacji, światło wyodrębnia na płaskiej toni morza specyficzny rodzaj falowania - nieruchome, różniące się odcieniami, fałdy bazaltowego wypełnienia, jakby powtarzajace się w kilku epizodach miliardy lat temu fale przyboju płynnej lawy, która utworzyła szerokie zakola i nierówności - teraz postrzegane są przez nas jak warstwy przypruszonych cukrem pudrem naleśników. Głęboko ukrytą czerń bazaltu wydobywają dużo późniejsze impakty, a ich ciemne halo to manifestacja tzw. efektu "kryptomare" (efektu utajonego morza) - jasnego na powierzchni, a głębiej skrywającego ciemny bazalt i niejednokrotnie czarne pokłady osadów piroklastycznych.

 

Przez obszar Morza Nektaru przebiega jasny promień - to struga wyrzuconej materii z krateru Tycho.

 

Zdjęcia: ED80F1080, Lumix G3, Registax V5

M.Nectaris 16.05.2013r_w kolorze.jpg

Mare Nectaris_oświetlenie w fazach.jpg

  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

szuu, dziękuję.

Ta odrobina poetyki chyba powinna być uważana za substytut tych walorów, które z oczywistych powodów nie są widoczne na zdjęciach, takich jak: księżycowy blask i jego kontekst plenerowy, falowanie obrazu, degradujące ostrość lecz jednocześnie będące alegorią gry świateł na płynnej tafli wody, subtelności światłocienia, dla postrzegania których oko jest lepszym odbiornikiem niż matryca aparatu - choć gdyby nie ona, nie byłoby tej zdjęciowej dokumentacji. Cieszę się, że obie (poetyka i dokumentacja) podobają się.

Edytowane przez Loxley
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To region dostrzegany na południe od Mare Nectaris. Od największego krateru - Janssen, bierze sie nazwa całego kompleksu czterech kraterów, kaskadowo nakładanych na siebie, jakby losowa nieuchronność zdarzeń zawzięła się na ten skrawek księżycowej powierzchni.

 

Kompleks Janssen, tak jak wiele jeszcze innych struktur, jest dla mnie niezmiennie odpowiednikiem liter w jakimś alfabecie metajęzyka, jakby kształt geometryczny myśli w uniwersalnej organizacji tworzenia (w znaczenu używanym przez ewolucjonistów). Bezsprzecznie wśród chaosu i przestrzeni-bez-znaczenia, niektóre miejsca jak litery układają się w lingwistycznym przekazie - wyróżnione, jednoznacznie określone, zdefiniowane w kategoriach estetyki sztuki, albo geometrii, optyki lub jeszcze innej gałęzi nauki. To przejaw antropomorfizmu - bowiem Księżyc przemawia do patrzących (lub bardziej dobitnie - wpatrzonych) literami-słowami-ideogramami - kompleksami (jak owa struktura Janssen) emocjonalno-werbalnymi.

 

Kompleks Janssen to moja afirmacja ekspresjonizmu w sztuce. Zauważcie podobieństwo do słynnego obrazu "Krzyk" Edwarda Munch'a. Znawcy powiedzą, że []..."osoba na obrazie nie krzyczy, lecz niemo otwiera usta w reakcji na krzyk przepływający przez naturę"...[] Może zatem kiedy patrzymy na odnośny fragment księżycowej powierzchni, doświadczamy wizji bólu egzystencjalnego jakiejś abstrakcyjnej istoty, czy też jej reakcji szokowej na to co dzieje się w przestrzeni? Ta istota to może personifikacja całej natury, albo tylko tej jej części, która sąsiaduje z obszarem będącym we władaniu ludzkiej cywilizacji? Czy jest możliwe, że to MY wywołujemy przerażenie?

To pytanie retoryczne. Ani Munch, ani kompleks Janssen nie werbalizują swojego przekazu. Może zatem to tylko iluzja przerażenia, czy też nadinterpretacja prowadząca do wyobrażenia krzyku? Przestrzeń, jak lustro, czasem ukazuje niepokoje tkwiące w nas samych - sprzeciw, przerażenie, dojmujący ból egzystencjalny, bezsilność. Tak, to może być personifikacja nas samych - w tych abstrakcyjnych momentach zwrotnych, kiedy dłonie obejmują głowę w reakcji na nieludzki ból, a z ust, miast krzyku, generuje się ekstrakt gromu, mogący rozedrgać całą dookólną przestrzeń. A czy ktoś usłyszy?

 

Fragmenty zdjęć: ED80F1080, Lumix G3, oraz ATM Cassegrain RC 9", Samsung NV20_mod., Registax V5.

Kompleks_Janssen_2.jpg

zestawienie_Janssen_2_BLACK..jpg

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełnia. Faza mająca wcale niemało walorów edukacyjnych. Zdjęcie zrobione zostało 22. lipca br., dwie i pół godziny po efemerydalnej pełni; ED80F1080, Lumix G3 (100 klatek), Registax V5.

 

Po pierwsze. Parostopniowe odchylenie ekliptyczne na północ Księżyca uczyniło możliwym obserwowanie reliefowej południowej krawędzi satelity. Pomagała też korzystna ponad sześć i pół stopniowa libracja południowa pozwalająca wyraźniej widzieć struktury przykrawędziowe, w tym osławione Góry Leibnitza.

 

Po drugie. Zdjęcie o podwyższonym kontraście doskonale pokazuje trzy księżycowe morza leżące na wschodniej krawędzi: Mare Australe, Mare Smythi, leżące na wschód od Mare Fecunditatis (Morza Żyzności), oraz Mare Marginis, usytuowane na wschód od Mare Crisium (Morza Przesileń).

 

Po trzecie. Kiedy przez pełnię będziemy rozumieli okres dzień lub dwa przed tą fazą lub po niej, to musimy przyjąć, że jest to w zasadzie najlepsza pora aby wyraźniej niż kiedy indziej zobaczyć leżące przy krawędzi struktury - przed pełnią przy zachodniej krawędzi i po pełni przy wschodnim brzegu. Jeśli pozwala na to korzystna libracja, to dotyczy to nawet tych struktur, które standardowo leżą poza krawędzią Księżyca.

 

Po czwarte. W czasie pełni widoczne są najlepiej promieniste korony wokół dużych młodych kraterów. Bezsprzecznie najokazalej wyglądają promienie od krateru Tycho powstałego około 90 tysięcy lat temu. Równie malownicze są te, wokół: Kopernika, Keplera, Anaxagorasa, czy Proclusa.

Spójrzmy jednak na tę największą koronę - na koronę wokół Tycho. Zauważamy, że dominują w niej 4 największe i najdłuższe promienie. Południowy promień - Scheiner, wydaje się najkrótszy tylko ze względu na skrót perspektywiczny; północno-zachodni - Bullialdus, podwójny, sięgający aż do Keplera, choć pewne przesłanki wskazują, że jeszcze dalej; wschodni - Nectaris, bardzo wyraźny i północno-wschodni, niezbyt okazały ale chyba najdłuższy - Serenitatis. Nazwy są umowne i nie wiążą się z żadnym formalizmem. W wielu miejscach na liniach promieni, niczym latarnie kierunkowe, ulokowały się małe jasne kratery wtórne, szczególnie wyraźne na promieniu biegnącym przez Mare Nectaris. Ten promień tworzy z innymi, związanymi z dwoma kraterami koło Stevinusa, łatwy do dostrzeżenia trójkąt. W jego środku znajduje się krater Santbach i od niego możemy zapożyczyć nazwę dla trójkątnej, promienistej formacji.

 

Trójkąt Santbach staje się jakąś daleką alegorią owianego złą sławą i tajemniczego Trójkąta Bermudzkiego, choć sam będąc promienistym, winien przywoływać raczej miłe skojarzenia. Jeśli dodamy do niego inne, choć mniej wyraźnie zdefiniowane, sąsiednie figury promienistych trójkątów, oraz jasne dwie smugi od bliźniaczych kraterów Messier A i Messier B na Mare Fecunditatis, to cały ten obszar możemy utożsamić z ziemskim płaskowyżem Nazca i przez analogię wszystkie figury uważać za lunarny odpowiednik nazkańskich geoglifów. W końcu zasadne stanie się odniesienie do ich kosmicznego pochodzenia. Pytanie: co jest oryginałem, a co tylko kopią - niech pozostanie bez odpowiedzi, choć przewaga geoglifów księżycowych w ich skali jest wyraźna.

 

Kiedy pominiemy naleciałości kulturowe związane z pełnią, rozumianą jako lampa wszelkiej maści lunatyków, wilkołaków, nocnych Marków i dostrzeżemy ujmujace jej walory: koloryt związany ze wschodem (w szczególności) lub zachodem pełnego Księżyca, złudne przyhoryzontalne jego wyolbrzymienie, różnorodność zjawisk irydyzacji w chmurach, a podczas ciepłych letnich nocy kołyszący się i zmienny świetlisty krąg na tafli wody - to będą one komplementarne do zjawiskowej pełni teleskopowej.

Księżyc_pełnia 22.07.2013r_ED80F1080_BW.jpg

Pełnia 22.07.2013r_ED80F1080_Kontrast.jpg

Pełnia tuż za rogiem_22.06.2013r.jpg

P723_4_5_Pełnia 19.08.2013rENH.jpg

21.08.2013r..jpg

  • Lubię 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieśmiało rozwijam wątek i dlatego cenię sobie bardzo Wasze opinie. Przy okazji poznaję Forum i chłonę wiedzę całej społeczności.

 

Alien - dziękuję. Będę łączył starsze i bieżące obserwacje, mając nadzieję, że i one bądą interesujące.

Janko - władasz piórem w sposób nieosiągalny dla mnie. Będę się starał zbliżyć do poziomu jaki prezentujesz w swoich "Podróżach Ijona" (a masz we mnie oddanego czytelnika i sympatyka tego wątku).

 

Dziękuję Wam za miłe słowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ładnie. Następnym razem spróbuj zapamiętać i opisać co czułaś, jakie wrażenia towarzyszyły Ci w czasie robienia zdjęć, dlaczego sięgnęłaś po aparat, jaki element przyciągnął Twoją uwagę. Każdy kto później będzie oglądał Twoje zdjęcia, na zasadzie współodczuwania (empatii) będzie kształtował swoją ocenę. I dla Ciebie też będzie to przypomnienie po jakimś czasie tych obserwacji. Czasem okaże się, że zdjęcia nie są tak ważne, jak Twoje myśli i emocje. Będę czekał na Twoje następne zdjęcia i... towarzyszące im emocje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fragmenty zdjęć wykonanych ED80F1080 i Lumixem G3, wiosną tego roku i ubiegłego.

 

Endymion.

Odkąd zacząłem poznawać powierzchnię Księżyca, krater Endymion został przeze mnie wyróżniony w dwójnasób. Już jego nazwa przywołuje mityczne skojarzenia - brzmi podobnie jak choćby: Agamemnon, Tutenchamon - a imiona te przecież "brzmią echem w przeszłości". Melodyka imienia jest tak oczywista, że nie sposób nie wspomnieć o niej w wątku podkreślajacym wszelakie walory estetyczne, w tym piękno nazw własnych. Mit o Endymionie również odegrał dużą rolę w kształtowaniu mojej oceny tego miejsca..

 

Endymion – w mitologii greckiej piękny młodzieniec, królewicz i król Elidy - choć w sztuce przedstawiany jest bardziej egalitarnie, jako piękny i młody pasterz, w towarzystwie bogini Księżyca - Selene.

Według jednej z wersji mitu zakochał się w bogini Herze i został za to ukarany przez Zeusa snem wiecznym (nieprzerwanym snem). Każdej nocy odwiedzała go w grocie góry Latmos (gdzie spoczywał), zakochana w nim, bogini Księżyca. To na jej prośbę został obdarzony przez Zeusa wieczną młodością.

 

[...]"gdzieś w lasów głębi, wśród ciszy nad cisze

Na oczach młodziana

Tkwi noc nieprzespana -

Szum dębów stuletnich sen jego kołysze."[...]

"Endymion" Felicjan Faleński

 

[...]"Pewnej nocy Selene, jadąc po niebie, ujrzała śpiącego Endymiona. Pokochała go i odtąd ilekroć wyjeżdża na swym srebrnym wozie, zatrzymuje się nad grotą latmijską i długo patrzy w oblicze pasterza. Mówią, że nieraz, w porze kiedy śpiewają słowiki – schodzi na ziemię i gładząc złote włosy młodzieńca szepce nad nim zaklęcia, które go jednak obudzić nie mogą."[...] [Jan Parandowski - Mitologia]

 

Świat współczesny odwrócił współzależności greckiego mitu. Endymioni - tacy jak ja, Ty lub inni, którzy bardziej emocjonalnie postrzegamy satelitarny glob - obserwują go używając nowoczesnej aparatury. Ten glob - mając na uwadze cały aspekt lunacji, zmienny jak natura kobiety, liryczny, nastrojowy i zachwycający jak ona - to świat tożsamy z boginią Selene. Ale to właśnie ona - przez eony czasu niezmienna, w jakimś sensie też wiecznie młoda - pogrążona jest w nieprzerwanym śnie. W interkomach skafandrów kosmicznych i technicznych urządzeniach zapewniających słyszalność rozmówców w bazach ziemskich i tych wokół Księżyca lub na jego powierzchni, słyszymy zaklęcia próbujące tchnąć w nią nowe życie. A My, mieszkańcy dpowiedników latmijskich grot, nie mogąc wznieść się rydwanem czterokonnym, aby (w sensie mitologicznym) zbliżyć się do ukochanej, posiłkujemy się oprzyrządowaniem technologicznym (teleskopami i cyfrowymi rejestratorami obrazu), żeby być bliżej niej (tym razem - dosłownie). Jeśli wśród nas są i tacy, którzy idąc dalej, utożsamiają się z greckim mitem i personifikują księżycowy krater - to tacy następcy Endymiona z pewnością są najbliżej śpiącej bogini.

 

Jest coś magicznego w tej porze "kiedy śpiewają słowiki", a bogini Selene przegląda się w zwierciadle naszego instrumentarium. Powietrze ptasim śpiewem rozedrgane, drżenie na na jej odbicie przenosi i jakby ją ożywia.

Endymion_New Moon 3i4dniowy.jpg

Księżyc 5 dniowy_13.06.2013r_Endymion.JPG

Libracja w kier.Endymiona 4,6,7,8,9 dni po nowiu 2012r..jpg

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia: ATM CassegrainRC 9" F2300, Samsung NV20mod, UV/IR-cut, Registax V5

 

W ostatnich dniach, lub kilka dni wcześniej, można było - który to już raz? - oglądać księżycowe kopuły. Dwie z nich, leżące koło krateru Arago, są moim zdaniem najlepiej widoczne.

Kiedy przebywamy na wycieczkach po dalekich krajach, przywozimy lub wysyłamy pocztówki z tych miejsc, z charakterystycznymi dla nich widokami, budowlami lub dziełami sztuki. Ja swoje zdjęcia traktuję właśnie jak pocztówki z dalekich wojaży.

 

Czyżby depozytorium wiedzy?

 

Z formalnego punktu widzenia każde (w postaci ikonograficznej) wyznanie: inicjały, serce ze strzałą wycięte na ławce w parku, na drzewie, wymalowane, jako grafiti na murze posesji, każda zapisana kartka papieru w butelce, puszce, wyrzucona w morze lub zakopana w ziemi, jest depozytorium wiedzy. Jest nim każde muzeum, bank zasobów genetycznych planety lub choćby zawartość dysku twardego serwera forum Astropolis. W potocznej opini publicznej potencjalną funkcję depozytorium wiedzy starożytnych często przejmują, od zawsze otoczone tajemnicą - Wielka Piramida i Sfinks.

 

Pewnie i kopuły księżycowe można by utożsamić z takimi kapsułami czasu, abstrachując od ich geometrycznego formalizmu jako wyznacznika osobliwości. Forma przestrzenna kopuł sprawia, że pobudzają wyobraźnię, umykają bowiem pojmowaniu ich tylko w kategorii wybryku natury. Widzimy w nich, jakąś bezosobową intencję, aluzję do kwantyfikowania chaosu i bezkształtności do postaci formuł matematycznych i prostych brył geometrycznych, stających się przez to jakimś prymarnym językiem (nad-językiem) rozumianym przez wszystkich - zatem wiecznym i uniwersalnym.

 

W skrótowym i upraszczającym ujęciu, zdjęcia księżycowych osobliwości można odbierać jako widokówkowe przesłanie - przekaz powierzchowności będącej wyobrażonym śladem naszej (obserwatorów) bytności w tym miejscu, jak symboliczny odcisk dłoni (choć powinniśmy myśleć raczej o odciśniętym śladzie w naszej pamięci, która sama w sobie stanowi depozytorium).

Widoczne na zdjęciach: kopuła koło krateru Kies na Mare Nubium (Morze Chmur) i dwie inne, koło krateru Arago na Mare Tranquillitatis (Morze Spokoju), oraz kopuła koło krateru Millichius, stanowią w tej lingwistycznej symbolice - zawarty w nich (jako explicite - w depozytorium), mój intencjonalny przekaz - brzmiący: [...byłem tu - jako świadomy byt, element ziemskiej formy istnienia kultury i inteligencji, bezduszna (prawdopodobnie) lecz wrażliwa (multisensoryczna) biologiczna maszyna cybernetyczna oparta na macierzy wszystkich punktów widzenia moich Idoli, Homo Quadratus, anonimowy człowiek witruwiański...].

 

Dlaczego tak patetycznie i futurystycznie? Jest jeszcze inny tego powód.

 

Księżycowe kopuły - małe krople geometrycznej doskonałości, jawią mi się jako substytut klarkowskiego "czarnego obelisku" z "2001 - Odyseii kosmicznej". W racjonalnej ocenie jest to złudne przekonanie, ale nie chcę rezygnować z takiego myślenia, że oto postrzeganie tych geometrycznych form jest równoznaczne z doświadczaniem owego hipotetycznego bodźca rozwojowego. Złudne przekonanie? Hipotetyczny bodziec? Odkąd pasjonuję się Księżycem, mam wrażenie jakby ta idea Artura C. Clarka materializowała się na wielu poziomach. Doświadczam zapewne niewyobrażalnie małej cząstki tamtej wymyślonej przez Niego Inteligencji, dla której czarny obelisk był kształtem czegoś, co nie ma kształtu. Jeśli tak rozumieć, bodziec do ciągłego rozwijania się i doskonalenia wychodzący ze strony tych księżycowych form geometrycznych, to widzę tu wyraźną analogię.

Kopuły koło Arago i krater fantom.JPG

Krater i kopuła Kies.JPG

Kopernik i kopuła koło Millichiusa..JPG

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Linia Theophilus-Vlaq.

 

Kiedy stwierdzam, że w wielu miejscach na Księżycu można zobaczyć liniowe twory: cateny (łańcuchy kraterów), rowy (pojedyncze lub całe ich sieci), klify, doliny - to nikogo tym nie zaskakuję. Struktury te są dość powszechne i są następstwem naturalnych procesów powierzchniotwórczych.

Stwierdzenie, że na Księżycu obserwujemy w określonych warunkach twory prostolinijne, może budzić zdziwienie i niedowierzanie, ponieważ u podstaw tego stwierdzenia leży domniemanie ich sztucznego pochodzenia.

 

Linearne twory są obserwowane i nie mają wcale sztucznego pochodzenia. Są wytworem naszej specyficznej percepcji. Ich geometryczna konotacja wiąże się ze sposobem tworzenia obrazu w ośrodku wzroku naszego mózgu. Jeśli na pewnej powierzchni dostrzegamy jakieś wyróżniki leżące dostatecznie blisko siebie, nasz mózg interpretuje owe wyróżniki jako fragmenty np. geometrycznej figury - w tym przypadku lini prostej. Na obszarze interpretowanym jako linia znajduje się szereg elementów przypadkowo położonych, takich jak: małe kratery, krawędzie większych kraterów, krawędzie wzniesień i załomów terenu, przypadkowo ułożone plamy świateł i cieni.

W ogólnym zarysie obserwujemy złudzenie wzrokowe, będące nadinterpretacją naszego umysłu. Wystarczy powiększyć obraz i złudzenie zniknie.

 

Na zdjęciu, północ jest po prawej stronie, a wschód na dole. Pozioma orientacja tego kadru pomaga wzmocnić efekt złudzenia.

Linearna struktura Theophilus_Vlacq_27.07.2013r_ED80F1080_poziomo.JPG

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19. października, dłużące się oczekiwanie na pogodne niebo.

 

Dryfujące powoli kalafiory chmur, rozświetlone światłem Księżyca, wyglądały jak cementowy las oglądany z lotu ptaka. To skojarzenie wynikało chyba z projekcji moich oczekiwań - chęci wzbicia się ponad ten chmurny płaszcz, do czarnego, kontrastującego, otwartego nieba. Na tej szarej kipieli pastelowe kolory tworzyły wokół Księżyca zmienny pięciostopniowy krąg, jakby rozgrzaną do czerwoności przestrzeń - to także projekcja oczekiwań albo wręcz pobożnych życzeń wobec środowiska z przenikliwym, lodowatym wiatrem.

 

Kilka półsekundowych ekspozycji. Kompakt Canon A 630 na statywie. W pamięci: dojmujący chłód, cementowy las i zjawiskowa irydyzacja w chmurach.

 

Krótka sesja zdjęciowa - ED80F1080, Lumix G3, UV/IR-cut, Registax V5. Silnie turbulentne powietrze i żadnych szans na dobre zdjęcia. Te, które zostały opracowane wymagały zmniejszenia do 50%.

 

Przy wschodniej krawędzi (dołączony wycinek) w tej fazie lunacji i korzystnej libracji okazyjnie zobaczyć można Nepera - krater na wysokości południowych brzegów Mare Crisium. Eliptyczny kształt, delikatnie oświetlona centralna górka, jasna, cienka wschodnia krawędź. Na południe od Nepera, niczym ogromny krater, widzimy brzegowe morze - Mare Smythi, a jeszcze dalej na południe od niego, piękny krater Humboldt, mający w swym wnętrzu rozległe wzniesienie centralne i poorane rozpadlinami dno.

1..jpg

2..jpg

3..jpg

Księżyc 19.10.2013r_ED80F1080_50%.jpg

Neper, Humboldt i Mare Smythi_19.10.2013r_ED80F1080..jpg

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fragmenty zdjęć z 10. i 14.10.2006r, ATM Cassegrain RC 9", TK-2x (ekwiwalentna ogniskowa 4600mm), Registax V4 (po obróbce zmniejszenie do 50%), pierwsza modyfikowana kamera cyfrowa SX 410z. To było 7 lat temu.

 

Wnętrza zacienionych kraterów.

 

Hern Myśliwy - pan lasu, półbóg chroniący mieszkańców średniowiecznej Anglii, mentor Robina z Loxley (czyli Robin Hooda).

 

Nawiązanie do pomnika Mikołaja Kopernika w Warszawie, trzymającego w dłoniach sferę armilarną i cyrkiel. Przedstawienie stanu po kradzieży sfery armilarnej w dniu 2 lipca 2008r. Antycypacja tegoż wydarzenia? A na poważnie - to chyba wirtualny hołd złożony naszemu rodakowi, który choć był głęboko uwarunkowany, stanął po stronie ideii filozoficznej, która w nowy sposób organizowała Świat - zwłaszcza jego świat.

Dziś zasada kopernikańska, bo tak współcześnie nazywa się tamtą ideę, jest częścią współczesnej metodologii nauki. Jest jedną z fundamentalnych zasad racjonalistycznej filozofii przyrody - w kosmologii jako zasada kosmologiczna postuluje homogeniczność Wszechświata, lecz jej doniosłość ma zastosowanie również w naukach humanistycznych, w stwierdzeniu, że nie wyróżnia się w sensie wartości żadnej kultury czy ustroju politycznego.

Wnętrza zacienionych kraterów_Hern i Kopernik..JPG

Neander i Reichenbach oraz Hipparchus i Albategnius.JPG

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serpens lunaris.
Srebrny Glob jest wielkim ekranem projekcyjnym dla naszej nieskrępowanej imaginacji.

 

Symbolika węża towarzyszy ludziom od początku istnienia cywilizacji. Sumer, żyzny obszar półksiężyca - Mezopotamia, Indochiny, kultury grecka i łacińska, obszar kontynentu amerykańskiego z wieloma kulturami prekolumbijskimi - wszystkie one dysponowały odniesieniami do węża - w jego dosłownej, biologicznej postaci lub jako hybrydy - odmiany połowicznie ludzkiej, smoczej, ptasiopodobnej.

 

Zanim przypisano symbolice węża cechy negatywne (w dużej mierze przyczyniła się do tego filozofia chrześcijańska), wąż był synonimem: mądrości, wiedzy, nadprzyrodzonych mocy, postaw wybitnie opiekuńczych, kulturotwórczych, był też animatorem początków cywilizacji w sensie przekazywania ludziom umiejętności uprawy ziemi, budowy infrastruktury agrarnej i urbanizacyjnej. Nie szukając daleko w prehistorii - Asklepios (gr.), Eskulap (łac.), ukazywany pod postacią węża - bóg znający tajniki leczenia (tudzież wskrzeszania!), może w uproszczeniu i według kryteriów naszej cywilizacji, jakiś odpowiednik znachora, cyrulika lub szamana. To nasz, współcześnie znany gwiazdozbiór Wężownika powstał - według legendy - gdy Zeus umieścił ciało Asklepiosa na firmamencie nieba (a wcześniej zgładził go, nie mogąc ścierpieć jego altruistycznej postawy zaprzeczającej ludzkiej śmiertelności). Staroegipski i grecki symbol węża pożerającego swój ogon - Uroboros, to też gnostyczny symbol jedności duchowej i fizycznej wszystkich rzeczy, symbol nieskończoności, wiecznego powrotu, zjednoczenia przeciwieństw, utożsamiany czasem z kamieniem filozoficznym. W wielu kulturach wąż, to strażnik źródeł wody (!) i skarbów.

 

Jakich to skarbów strzeże wąż lunarny? Może jak Uroboros, jest strażnikiem przeczucia tkwiącego w nas, wynikającego z wiedzy na temat początków historii naszego świata. Z Księżycem stanowimy jedność w sensie kosmogonicznym. Cząstki materi tworzącej Ziemię i jej satelitę były jednością zanim niszczycielska siła kosmicznego zderzenia nie rozrzuciła ich, by mogły utworzyć dwa odrębne światy. Lunarny wąż - Uroboros jest strażnikiem skarbów będących kiedyś we wnętrzu praziemi, po które teraz mamy szansę sięgnąć. Może jak Asklepios vel Eskulap, mógłby uleczyć naszą cywilizację cierpiącą na niedostatki surowców i brak perspektyw rozwojowych?

 

Los nam sprzyja, czego zwiastunem jest lunarny symbol Uroborosa.

A mój esej kolejny raz wiąże się ściśle z Mare Nectaris - jego nektar jak mityczna boska ambrozja sprzyja powstawaniu epickich wizji i jak za każdą opowieścią, za tą też stoi określone widzenie świata.

Serpens lunaris_wąż lunarny.jpg

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Południowo-wschodnie rubieże Mare Nubium (Morze chmur) zawierają kolejny geometryczny aspekt osobliwości lunarnych - jest nim Prosty Mur lub jak kto woli Prostą Ścianę (Rupes Recta), długi na 110 kilometrów uskok (klif) o wysokości 250-300 metrów - nazwa jest więc adekwatna.

 

Ściana jest linearnym przedłużeniem Montes Stags Horn, gór ograniczających ją od południa - sama zaś jest przypadkowym drogowskazem wskazującym nieodległe na południu najjaśniejsze miejsce Księżyca leżące we wnętrzu krateru Daslandres i miejsce lądowania Apollo 14, odległe stąd jakieś 300 kilometrów na północ, obok krateru Fra Mauro. Równoległa do Rupes Recta - Rima Birt (kanał) jest siostrzanym i negatywowym odpowiednikiem Prostej Ściany - widzimy ją na zachód i obok nadającego jej nazwę krateru Birt. Te wymienione formacje zawarte są w obszarze starej struktury impaktowej, wypełnionej jakieś 3 miliardy lat temu lawą - to prastary krater o średnicy około 150 kilometrów zasługujący na miano krateru fantomowego. Górzysty, ograniczający od północy teren to Promontorium Taenarium - przylądek wcinający się w Mare Nubium.

 

Rupes Recta symbolicznie dzieli księżycowy glob na obszary stare (płyta litosferyczna wschodniej półkuli) i młode obszary Oceanus Procellarum (zachodnia półkula). Pierwsze stanowią ciągły zapis historii Srebrnego Globu, drugie stanowią cezurę czasową 3 miliardów lat i zacierają istnienie starych formacji. Klif powstał w wyniku procesów sejsmicznych po upadku dużych asteroid, w których propagująca się w księżycowym gruncie fala sejsmiczna napotyka wypiętrzający się teren (np.góry). Nachylenie stoku szacowane jest na około trzydziestu kilku stopni i wspinaczka po nim nie byłaby problemem. Może kiedyś w przyszłości, naśnieżony sztucznie stok stanowić będzie atrakcję lunarnej turystyki i jej odpowiednika w sportach zimowych?

 

30.04.2012r, ATM Cassegrain RC 9", Lumix G3, UV/IR-cut, Registax V5

Rupes Recta i Rima Birt..jpg

Edytowane przez Loxley
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rupes Recta jest dość łatwym obiektem lornetkowym. Prastary fantomowy krater, na którym się znajduje, także widać. Trudność stanowi wychwycenie właściwego dnia cyklu i dla początkujących samo odnalezienie. Zdjęcia Loxley'a mogą w tym bardzo pomóc. Ważne, żeby rozpoznać parę kraterów - mniejszy Birt po lewej stronie (na zachodzie) i większy, podwójny (a w dokładnym oglądzie nawet potrójny) po prawo (na wschodzie). Jak widać na zdjęciach, Rupes Recta nie jest całkiem prosta - jest nieco łukowata, skierowana wypukłością na zachód.

Cieszę się także i dziękuję za zwrócenie uwagi na Rima Birt - spróbuję z nim zawalczyć (z nim, bo po polsku rima to rów) :sterb029:

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rupes Recta to obiekt najlepiej widoczny w okolicy obu kwadr Księżyca. Warto dodać, że w oświetleniu podczas pierwszej kwadry Prosta Ściana jest ciemną linią na tle powierzchni (tak jak na zdjęciu powyżej, kiedy Słońce jest po prawej stronie, czyli wschodniej), natomiast w oświetleniu właściwym dla ostatniej kwadry widzimy jasną linię. Pierwsza kwadra jest zawsze łatwiejsza do obserwacji i chyba dlatego przyjęło się kojarzyć wizerunek Rupes Recta z ciemną linią. Ale dobrze jest pamiętać o tym niuansie.

Mój następny post będzie nawiązaniem do powyższej subtelności (na poziomie fotograficznym), choć będzie opowiadał już o innym miejscu, oświetlonym z przeciwnego kierunku, czyli zachodniego, właściwego dla ostatniej (trzeciej) kwadry.

 

Janko, dziękuję i cieszę się, że zainspirowałem Cię do "polowania na siostrzaną" Rima Birt. Jednak tu może być trudniej.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.