Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Nie! Liczbę lajków pod postem przywołałem w odniesieniu do (oceny) stosowanych epitetów, a nie w odniesieniu do jakości hipotez. To zupełnie inna sprawa!!

Wracajamy do pytań, które zadałem Behlurowi i Szuu :)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast chętnie zobaczyłbym linka lub rozumowanie, że możnaby na Marsie budować "lżejsze" konstukcje, zapewniające tylko ciśnienie jak u nas w bardzo wysokich górach, a mimo to oferujące "powietrze" wystarczajaco dobre dla płodów pod każdym względem, oczywiście też tlenowym.

 

 

Nie wypowiem się o adekwatności pod każdym względem, ale pod tlenowym to przecież rutynowe. Sprawność przyswajania tlenu zależy od jego ciśnienia cząstkowego (powinno być ok. 0,2 atmosfery). Dlatego np. w samolotach na dużych wysokościach załoga ma maski tlenowe (jeśli w kabinie nie utrzymuje się ciśnienia wyższego niż na zewnątrz, taka maska pomoże do ok. 12 000 m, gdzie ciśnienie wynosi ok. 0,2 atm - trzeba podawać wtedy czysty tlen). Analogicznie nurkowie głębinowi muszą mieć mieszanką zubożoną w tlen i azot (bo ich ciśnienie cząstkowe znacznie większe od normalnego sprawia, że człowiekowi odbija).

 

Ergo, można zbudować (w miarę) niskociśnieniowe budynki, podbić stężenie tlenu i pod tym względem przynajmniej będzie OK.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No własnie tak myślałem. Tylko że to są akcje na krótko. A co się dzieje przy bardzo długim stosowaniu takiego tlenu?

Przy okazji kosmiczny akcent:

Atmosfera tlenowa była stosowana na jakimś etapie programu Apollo. Na pewno. To już nie hipoteza :)

Podczas jednego z testów coś sie zapaliło w kabinie i zanim ją otworzono wszyscy astronauci spłonęli :(

To też (chyba) jakaś wada takiej "atmosfery" - łatwe zapalanie się rzeczy?

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

to tak jakby ktoś 300 lat temu projektował skafandry księżycowe dla koni, bo wiadomo że jak pojedziemy wreszcie kosmiczną dorożką na księżyc to oczywiste że musimy zabrać konie jako podstawę naszego transportu.

 

Brawo. Dokładnie. Tak jest nie tylko w "dziedzinie" ewentualnych "marsjan".

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma żadnego problemu żeby zbudować budynek ze sztuczną atmosferą pod odpowiednim ciśnieniem (dowolnym) i składzie mieszanki (również dowolnym). Jest to już teraz technicznie wykonalne.

Można wykonać specjalne badania które w warunkach Marsjańskich obliczą ustawienia temperatury, ciśnienia i nasycenia tlenem nawet takie, żeby ciąża przebiegała LEPIEJ niż na Ziemi, o ile to możliwe.

Dlaczego ludzie mieliby na Marsie pożałować sobie kasy na system utrzymania życia, który będzie optymalny dla mieszkających tam ludzi?

Hipoteza ekologa to: skąpi ludzie pożałują kasy i specjalnie wytworzą warunki, w których trudno będzie urodzić dziecko. To jest absurd. Jest to, oczywiście możliwe, ale przy ekstrapolacji polskich deweloperów na Marsa za 1000lat.

 

 

Nawet na Marsie nie uniknie się polityki (budowlanej) i trudnych wyborów. :icon_idea:

 

A ja właśnie jestem niemal pewien, że za XXXXXlat, gdy Ziemia przeniesie się na Marsa będzie bardzo duża szansa na uniknięcie polityki budowlanej, jaką możemy znać w naszych czasach. To jest właśnie ta Twoja najgłupsza z bzdur. Bezmyślna ekstrapolacja jako pomysł na przewidywanie przyszłości. To się nigdy nie udało, co zresztą nie pierwszy raz wytyka Ci, ekologu, szuu.

 

PS

Ja lubię tego typu pogawędki, choć może mam na nie zbyt analityczne podejście, może powinienem podchodzić bardziej poetycko lub walnąć kilka setek na odwagę wcześniej, żeby się nie denerwować :)

 

szuu - myślałem, że mówimy o bliższym terminie, bo przesiadka na Marsa wydaje mi się prawdopodobna już w przeciągu najbliższych paru tysięcy lat, może wcześniej, o ile będzie w ogóle potrzebna i opłacalna w sensie zasobów. Ale na potrzeby dyskusji załóżmy, że rzeczywiście człowiek będzie miał powód zakładać kolonie na Marsie, i że kobiety jeszcze będą wtedy rodziły dzieci na świat. A może te założenia - w przeciągu kilku tysięcy lat - będą tak samo nonsensowne, jak chciwi deweloperzy na Marsie?

Edytowane przez Behlur_Olderys
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zapomniałeś, że za tysiąc lat - co jest oczywiste - rozwinięta w tych czasach religia hipstersko-ekologiczna zabroni stosowania takich wkładek, więc wszystkie jej wyznawczynie (jak przewiduję - ok. 1/3 mieszkanek Czerwonej Ziemi) będą rodzić i zachodzić w ciążę naturalnie, co uchroni je przed śmiercią przy nieuchronnym przecież przejściu przez orbitę Marsa elektromagnetycznego strumienia z czarnej dziury, który wyindukuje we wspomnianych wkładkach zawierających mikrografenowe druty prąd zabijający osobę. Wyginą też wtedy wszyscy technokraci z implantami poprawiającymi widzenie po zmroku w oczach (standard na Marsie w tamtych czasach). Resztka hipsterów-naturalsów która przeżyje tą katastrofę nie będzie miała żadnej wiedzy technicznej, którą gardzili, i po kilku pokoleniach wszystkie urządzenia podtrzymujące życie przestaną funkcjonować bez specjalistycznego serwisu. I tak niekorzystne warunki do rozmnażania na Marsie doprowadzą - cokolwiek okrężną drogą - ludzkość do zagłady. Pozdrawiam!

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie ta Twoja najgłupsza z bzdur. Bezmyślna ekstrapolacja jako pomysł na przewidywanie przyszłości. To się nigdy nie udało, co zresztą nie pierwszy raz wytyka Ci, ekologu, szuu.

 

 

Słabiutka do bólu ta argumentacja. :D

 

W wątku z hipotezami doprawdy o niebo lepsza jest nawet taka droga futurologii (bo tym się w istocie zajmujemy) jak ekstrapolacja

niż "Szuuiczne" wróżenie z fusów kawy czyli z odjechanych autorów SF o rzekomym zaniku płci żeńskiej. :facepalm:

 

Miliard lat temu była ta płeć, teraz jest więc ekstrapolowanie, że na Marsie też będzie jest całkiem sensowne (sic!).

 

Natomiast rzeczywiście jest problem z subtelnymi mutacjami, które będą preferowane przez ewolucję na Marsie oraz planetach w innych układach, na których zlądują astronauci.

 

Jeśli (a jest to możliwe) nie wezmą ze sobą krów to genialna mutacja rasy białej, która umożliwia nam picie mleka w życiu dorosłym ... się zmarnuje. :(

 

Twój optymizm, że na Marsie ludzie zapewnią sobie komfort atmosferyczny jest słabo uzasadniony. Tak z ręką na sercu powiedz, czy uważasz że NA PEWNO po czterystu milionach lat egzystencji na Marsie ludzie nadal będa mieli ciśnienie w domach równe obecnej jednej atmosferze?

 

Najpierw zredukują na 95% potem na 90% itd :)

 

Oni moga to zrobić całkiem świadomie.

 

Dowód:

Obecne wielu ginekologów odmawia "łatwej" zgody na cesarki. Na porodówkach ten zabieg jest wykonywany w razie najwyższej konieczności.

Ci ginekolodzy tłumaczą się tak.

Nie możemy wszystkich porodów odbierać cesarkami bo ewolucja przeoczy kobiety o źle rozwiniętych miednicach i za setki tysięcy lat w razie jakiegoś cywilizacyjnego kataklizmu i powrotu ludzi do natury kobiety nie będa w stanie rodzić poza szpitalami (które znikną po impakcie).

 

Na Marsie politycy powiedzą:

 

"Mamy świadomość, że obniżenie ciśniena o 10% uniemożliwi niektórym kobietom donoszenie ciąży ale chcemy mieć cywilizację odporną na kryzys ekonomiczny i konieczność budowy tańszych domów"

 

Za jakiś czas to samo powiedza o 80% itd. a jeszcze mogą powiedzieć tak:

 

"Docelowo i Mars zostanie przegrzany przez Słońce! Nasi kolonizatorzy będą musieli kolonizować odległy kosmos. Gdziekolwiek nie polecą łatwiej jest znaleźć twardy glob ze słabą atmosfera niż z gęstą. Dlatego i my na Marsie nie wpędzajmy się w komfort ciśnieniowy aby naszym kolonizatorom było potem łatwiej. Niższe ciśnienie dla astronautów to także ułatwienie w budowie rakiet".

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na Marsie to będą mieli pluralizm czy może jedną partię Słusznej Drogi? Demokracje, feudalizm, anarchię czy militarystyczny totalitaryzm? Pewnie wiesz...skoro wiesz co powiedzą politycy za nie wiadomo ile lat miliony kilometrów stąd.

To co Ekologu piszesz to nie hipotezy tylko literatura s-f.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Robercie 41,

Tekst polityków na Marsie był (sam w sobie) przykładową ilustracją hipotezy przedstawionej wcześniej. Chyba nie sądziłeś, że dokładny tekst tych zdań stanowi hipotezę futurologiczną?

A skoro już zabieram głos i Ci to wyjaśniłem to dodam pytanie dla lubiących pomyśleć:

Jakie ciśnienie będzie utrzymywane w wielkich lub rzadko odwiedzanych przez żywych ludzi magazynach? Jak na zewnątrz, jedna atmosfera, czy pośrednie? A jak pośrednie to jakie będa 'zakusy' co do budynków zespolonych z magazynami (np halach fabrycznych)? ;)

Podpowiedź: Używanie śluz kosztuje tym więcej im większa jest różnica ciśnień.

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje zastrzeżenia mogą wydawać się zbyt odległe ale to dlatego że przyjąłem perspektywę czasową w której kolonizacja marsa ma sens.

a ma sens gdy życie na marsie stanie się podobnie łatwe jak życie niż na ziemi. na przykład dlatego że ludzie się zmienią (lub będa to nasi genetycznie zaprojektowani czy sztucznointeligentni następcy). gdy to się stanie to wszystkie uwarunkowania jakie znamy też ulegną zmianie więc martwienie się o ciąże jest totalnym anachronizmem wywodzącym się z naszych prymitywnych czasów.

 

oczywiście teraz jak bardzo się postaramy można na siłę wysłać grupę ludzi i może ci biedni desperaci wpadną nawet na pomysł żeby skazać również swoje dzieci na takie życie, o ile te dzieci uda się urodzić, ale to nie będzie żadna kolonia bo nie będzie miała szans na samodzielność, rozwój a nawet na jakiekolwiek ekonomicznie uzasadnione trwanie.

 

z zupełnie innej beczki, możnaby się zastanowić jak na psychikę takiej grupy wpływałaby świadomość całkowitej zależności od kolektywu (bez maszyn nie istniejesz) a z drugiej strony, konieczność zabezpieczenia kolektywu przed ewentualnymi wybrykami niestabilnych emocjonalnie jednostek. myślę że na czerwonej planecie byłaby sprzyjająca gleba pod krwawy, czerwony totalitaryzm :Pig: dodajmy do tego fakt, że wartość pracy (a więc pośrednio sens życia) przeciętnego żyjącego tam człowieka będzie praktycznie zerowa w stosunku do kosztów jakie na dłuższa metę trzeba ponieść żeby utrzymać go przy życiu. co może zaoferować "kolonista" marsjański na wymianę gdy nadjeżdża karawana z cywilizowanego kraju? biedny, zacofany, obdarty, rzuci się na paciorki i zatańczy przed jaśniepaństwem z ziemi ^_^ oto skutki przedwczesnego wysyłania ludzi na marsa a nie jakieśtam głupie ciąże!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ Szuu :o

Toż tu wszyscy są przytomni i wszystko pisaliśmy o Marsie za miliard lub dwa miliardy lat, a nie za jakieś marne czterysta tysiecy lat.

To nie ten temat Szuu :)

 

Sztucznointeligentni następcy to nie życie, a zarazem hipoteza praktycznie obalona przeze mnie w wątku Wojtka - tam zapolemizuj (sic!).

 

To nie genetycznie stworzeni w jakimś laboratorium mutanci z DNA eksperymentalnie "powariowanym" polecą na Marsa tylko bogaci ludzie, gdy na Ziemi zacznie być bardzo gorąco.

Wyślą siebie i swoje dzieci na Marsa. Ludzi są miliardy. Bogatych i wpływowych miliony. Oni powlaczą o przesiadkę na Marsa. Ludzie (Homo sapiens sapiens).

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmowa o ludzkości w tak odległej perspektywie czasowej to nonsens. Cywilizacja sprzed 200 lat nie mogłaby nawet uwierzyć w dzisiejszy świat, choćby go na własne oczy zobaczyła, dotknęła. A my wyobrażamy sobie świat za miliard lat, w szczególności ekolog dokładnie zna jego problemy codzienności. Argument ten pojawia się w stosunku do Twoich, ekologu, wynurzeń, już setny raz. Nie interesują już te fantazje, fajnie było się pośmiać. Liczę na jakis artykuł do przeczytania, a na ekologiczną wszechwiedzę objawioną.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmowa o ludzkości w tak odległej perspektywie czasowej to nonsens. Cywilizacja sprzed 200 lat nie mogłaby nawet uwierzyć w dzisiejszy świat, choćby go na własne oczy zobaczyła, dotknęła. A my wyobrażamy sobie świat za miliard lat, w szczególności ekolog dokładnie zna jego problemy codzienności. Argument ten pojawia się w stosunku do Twoich, ekologu, wynurzeń, już setny raz. Nie interesują już te fantazje, fajnie było się pośmiać. Liczę na jakis artykuł do przeczytania, a na ekologiczną wszechwiedzę objawioną.

 

N-ty raz powtarzasz, wciąż i wciąż tę samą, banalną prawdę, że ekstrapolacja nie jest pewną metodą w przewidywaniu przyszłości.

W tym dziale nie szukamy 100% pewnych tez więc zupełnie niepotrzebnie w kółko piszesz ten banał.

Z dużą pewnością siebie, wyrażasz bardzo osobisty pogląd, który wcale nie jest oczywisty, że bardzo odległa przyszłość to temat nonsensowny.

 

To nic nie wnosi do tego wątku. Nie domyśliłeś się, że Szuu pisząc, że to jest najgłupszy wątek na forum ironizuje z myśli, którą Ty wprowadziłeś do tej dyskusji (mimo, że użył specyficznej "buźki" której nie wstawia się po całkiem poważnym zdaniu).

 

Zapewniam Cię, że jak ten wątek zostanie uznany za nonsensowny to zostanie zamknięty. Tutaj ja sobie polemizuję z Szuu, merytorycznie, a Ty znowu oceniasz istniene tego wątku, a pośrednio i działu, który po coś został założony.

 

Tymczasem nawet nie dotknęliśmy wielu innych ciekawych zagadnień związanych z przyszłoscią ludzi. Na przykład jak będą żyć gdy na skutek ekspansji Wszechświata przestaniemy widzieć sąsiednie galaktyki, a wszystkie gwiazdy będą już bardzo stare czyli będą miały po kilkadziesiąt miliardów lat. Takie gwiazdy oczywiście są znane (teoretycznie), mają swoje nazwy. Ale Ty nawet nie zauważyłeś, że ten wątek ma i taką perspektywę. Homo sapiens future to nie tylko przyszłość biologiczna (z kwestiami o wygląd ciała). To także przyszłość rzeczowa. Gdzie będzie, jak tam sobie będzie radził, z czego będzie korzystał, jakie problemy się pojawią.

 

Zauważyłem, że często akurat Ty masz ostatnie słowo w moich wątkach. Ostatni post jest notorycznie Twój :)

Tymczasem wracam do rozmowy z Szuu i innnymi merytorycznie uczestniczącymi dyskutantami (np Wielki Atraktor).

 

https://www.quora.com/In-the-evolution-process-what-will-humans-look-like-in-1-billion-years-from-now

 

Jak widzisz jest prosty argument (brak silnej presji ewolucyjnej) przemawiajacy za tym, że ludzie nie poprawią sobie DNA jakimiś okrutnymi cięciami i wklejkami w DNA swoich dzieci. Po prostu nic nie zmusi całych mas ludzkich ich do takiego ryzykowania ze swoimi dziećmi (wyjątki nic nie znaczą). Z tej samej przyczyny nie znikną im nogi ani ręce. Co najwyżej trochę skrócą się lub wydłużą.

 

Pozdrawiam

p.s.

Jeśli znowu (po raz n+1) przedstawisz podobne rozumowanie to chyba zostawię je bez odpowiedzi :)

For_Szuu.jpg

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dowód:

Obecne wielu ginekologów odmawia "łatwej" zgody na cesarki. Na porodówkach ten zabieg jest wykonywany w razie najwyższej konieczności.

Ci ginekolodzy tłumaczą się tak.

Nie możemy wszystkich porodów odbierać cesarkami bo ewolucja przeoczy kobiety o źle rozwiniętych miednicach i za setki tysięcy lat w razie jakiegoś cywilizacyjnego kataklizmu i powrotu ludzi do natury kobiety nie będa w stanie rodzić poza szpitalami (które znikną po impakcie).

 

 

Gdzie wyczytałeś, że odbierający poród lekarze tak się tłumaczą? Podaj jakieś źródła. Nigdy nie słyszałem ani nie czytałem, aby lekarze się tak wspaniałomyślnie i wyniośle tłumaczyli.

 

Lekarze odmawiają coraz częściej wykonywania cesarskiego cięcia, ponieważ coraz więcej kobiet chce cesarskiego cięcia. Dyskusje na temat "cesarki" na życzenie są gorącym tematem od wielu lat. Obecnie większość "cesarek na życzenie" wynika ze stanu psychicznego kobiety. Często kobiety boja się po prostu bólu i porodu, ale o tym powinniśmy rozmawiać z kobietami, a nie pomiędzy sobą.

Lekarz odmawia "cesarki" gdy widzi, że kobieta może urodzić w naturalny sposób, bo się obawia. Po cesarskim cięciu mogą wystąpić komplikacje. Ścianka macicy może być osłabiona co może spowodować komplikacje przy następnej ciąży. Po latach mogą się też pojawić problemy z pęcherzem moczowym. W przypadku problemów łatwo jest oskarżyć potem lekarza o błąd.

Ponadto cesarskie cięcie jest też bardziej problematyczne dla szpitala. Każda operacja (zwłaszcza taka na jamie brzusznej) wymaga zaangażowania dodatkowych środków i anestezjologa.

Lekarze odmawiają, a NFZ naciska, żeby robili "cesarki", bo nie finansuje znieczulenia, a przy takim zabiegu znieczulenie jest oczywiście konieczne. Płaci rodząca kobieta, a szpital zarabia.

W prywatnych klinikach "cesarka" na życzenie i bezbolesny, łatwy poród kosztuje nawet 10 000zł.

 

W najnowszej pracy badacze podkreślają zarazem, że cesarskie cięcie jest procedurą chirurgiczną, która stwarza ryzyko różnych poważnych powikłań, w tym wystąpienia infekcji, uszkodzenia pęcherza moczowego czy jelit. Jak wykazała analiza, po cesarskim cięciu na życzenie pacjentki dłużej niż po porodzie naturalnym pozostają w szpitalu, częściej dochodzi u nich do usunięcia macicy z powodu krwotoku i do zatrzymania akcji serca. Jednak wzrost ryzyka tych powikłań nie jest duży.

http://scienceinpoland.pap.pl/aktualnosci/news,406142,cesarskie-ciecie-na-zyczenie--ryzyko-wieksze-niz-korzysci.html

http://www.forumginekologiczne.pl/artykul/mozliwe-powiklania-po-cieciu-cesarskim-informacje-dla-pacjentek/4617.html

http://natemat.pl/95463,dobrze-przemysl-decyzje-o-cesarskim-cieciu-na-zyczenie

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś o tym czytałem, nie wiem czy w necie czy w Świat Nauki, jak znajdę to dam znać. Być może, że była to inteletualna krytyka cesarek (ze względu na zaburzanie ewolucji) a fakt, że wypowiadał się medyk nie musi mieć znaczenie (czyli nie odnośmy się do tej grupy zwodowej tylko do spotykanego rozumowania, że cesarki stosowane nagminie zaszkodzą mechanizmowi ewolucji). Inaczej mówiąc ginekolog może mieć takie zdanie ale będzie robił cesarki zgodnie z zaleceniami jakie go obowiązują.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widzisz jest prosty argument (brak silnej presji ewolucyjnej) przemawiajacy za tym, że ludzie nie poprawią sobie DNA jakimiś okrutnymi cięciami i wklejkami w DNA swoich dzieci. Po prostu nic nie zmusi całych mas ludzkich ich do takiego ryzykowania ze swoimi dziećmi (wyjątki nic nie znaczą)

 

100 lat temu była cała masa prostych argumentów przemawiających za tym, że to co dzieje się dzisiaj jest po pierwsze niemożliwe a po drugie gdyby było możliwe to nikt by się na to nie zdecydował :D

 

"wyjątki nic nie znaczą" - i to mówi osoba, która twierdzi że człowiek pochodzi od małpy i że "wyjątkowe", nic nie znaczące mutacje plus selekcja spowodowały i powodują powstawanie nowych gatunków? :P

nikt nie wymaga żeby zmodyfikowana populacja homo sapiens była większością lub w ogóle żeby była duża. jeżeli będzie sobie radzić lepiej niż oryginał to już wystarczy.

a potem powtórzmy takie zdarzenie tysiąc razy (na przestrzeni miliarda lat to bardzo mało). jak duże moga być różnice w stosunku do populacji wyjściowej? dowolnie duże!

 

i może nie słyszałeś o tym, że odwieczne reguły genetyki przestały obowiązywać odkąd nasze grzebanie w genach staje się coraz bardziej precyzyjne. jeżeli ktoś zechce wprowadzić do populacji zmianę genetyczną to nie musi liczyć na to że nieliczne mutanty stopniowo zyskają przewagę liczebną jak mendel przykazał. teraz umiemy już zrobić takie zmiany, które w następnych pokoleniach rozprzestrzeniają się "wirusowo", czyli już po kilku pokoleniach prawie wszystkie osobniki otrzymują zmodyfikowany gen. (było ostatnio na TEDzie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś o tym czytałem, nie wiem czy w necie czy w Świat Nauki, jak znajdę to dam znać. Być może, że była to inteletualna krytyka cesarek (ze względu na zaburzanie ewolucji) a fakt, że wypowiadał się medyk nie musi mieć znaczenie (czyli nie odnośmy się do tej grupy zwodowej tylko do spotykanego rozumowania, że cesarki stosowane nagminie zaszkodzą mechanizmowi ewolucji). Inaczej mówiąc ginekolog może mieć takie zdanie ale będzie robił cesarki zgodnie z zaleceniami jakie go obowiązują.

 

Pozdrawiam

 

Ponadto mam wątpliwości co do tego toku rozumowania. Czy zabieg chirurgiczny może wpłynąć na mechanizm ewolucji.

Jeśli coraz więcej kobiet będzie rodziło przez cesarskie cięcie, to ewolucja spowoduje zwężenie miednicy i dróg rodnych?

 

To tak samo jakby rozumować w ten sposób: Jeśli każdemu urodzonemu człowiekowi usuniemy chirurgicznie oko, to ludzie w przyszłości mogą rodzić się bez jednego oka.

 

Na poparcie moich wątpliwości mam przykład obrzezania. Już w starożytnym Egipcie to robiono, a ludzie rodzą się z napletkami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olo, ewolucja działa inaczej.

Generalnie dziś (czyli w ciągu ostatnich 200 tyś lat) większość kobiet ma genetycznie zdeterminowaną dobrze zbudowaną (do porodu) miednice itp.

Ale jest tak dlatego, że te kobiety u których wystepowały (a co jakis czas się zdarzają) drobne mutacje zmieniajce miekorzystnie miednice po prostu nie zostawiały potomstwa.

Jeśli jednak przez następne setki tysiecy lat kobiety rodziłyby głównie przez cesarki to kształt miednicy dryfowałby przypadkowo w całym gatunku nieweryfikowany brakiem potomstwa.

Wszelkie drobne mutacje w zakresie urudniajacychm naturalny poród miały by się dobrze i szły dalej z pokolenia na pokolenie.

Z czasem (np za miliony lat) wiele kobiet miałoby budowę utrudniajaca naturalny poród.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że kobiety ze "złymi miednicami" dawniej nie mogły wydawać potomstwa, bo umierały przy porodzie (one, dzieci, albo obydwoje). I rozumiem, że kobiety ze "złymi miednicami" mogą dziś mieć potomstwo, bo mogą rodzić przez cesarskie cięcie.

Wynik jest taki, że w przyszłości będzie więcej dzieci kobiet ze "złymi miednicami" i ich dzieci. Natomiast to, że "złe miednice" mogą wpłynąć na jakiś tam niekorzystny dryf dla ewolucji gatunku ludzkiego jest dla mnie daleko idącym nieporozumieniem. Przecież tak samo, jak rodzi się więcej kobiet ze "złymi miednicami", rodzi się i tych z "dobrymi miednicami".

Nie wiem do czego dążysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie jest tak, że jak dziś rodzi się jedna na 300 z drobną mutacją utrudniajaca poród to za milion lat (jeśli po drodze cesarki będą nagminną praktyką) nadal bedzie rodziła się jedna na 300 nieprzystowoana do porodu a 299 przystosowanych.

 

Bo potomkini tych co nie są przystosowane zwykle rodzą już nieprzystosowane (choć mogą i ich córkom zdarzyć sie mutacje powrotne ale mutacje to jest rzadkość).

Czyli w następnym pokoleniu ta jedna prawie na pewno urodzi nieprzystosowaną a 299 najprawdopodobniej urodzi 298 przystosowanych i jedną nie.

Zatem finalnie będą już dwie nieprzystosowane. I tak dalej. Co pokolenie to nieco więcej nieprzystosowanych.

 

Czyli za milion lat statystyczna kobieta będzie znacznie cześciej niż dziś miała "szansę" urodzić kobietę nieprzystosowaną do porodu.

Jeśli się mylę to niech może ktoś inny włączy się do tej mojej dyskusji z Wimmerem.

 

Ja tak to widzę i trudno mi coś więcej dodać.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wziąłeś pod uwagę to, że kobieta "nieprzystosowana" po wszystkich tych komplikacjach (i pewnie zaleceniach lekarza) pozostanie przy jednym dziecku, a kobieta "przystosowana" pozwoli sobie na dwójkę, trójkę dzieci? Czy prowadzisz te obliczenia tylko tak, żeby pasowały do twojej teorii?

 

Jeśli poród ma zagrażać kobiecie i dziecku, to prawie na pewno zdecyduje ona o nie zachodzeniu w ponowną ciążę. Przy czym kobieta, która nie miała problemów z porodem, będzie miała większą skłonność do poszerzenia swojej rodziny.

 

Edytowane przez wimmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja piszę tu wszedzie o czymś zupełnie innym. Wszystkie praktycznie kobiety rodzą (w przyszłości) przez cesarki. Nie zachodzą zatem żadne komplikacje a zatem i nie są podejmowane żadne powyższego typu decyzje bo nie muszą.

Pozdrawiam

p.s.

Example

Znam pewną lekarkę, która już zaraz po ślubie postanowiła sobie, że wszystkie dzieci urodzi przez cesarki. Bez względu na to czy poród będzie zanosił się na łatwy czy nie. I załatwiła sobie to (ma dwoje dzieci) :)

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.