Skocz do zawartości

Kilka uwag na temat przekładni, dokładności, sterowania


Gość leszekjed

Rekomendowane odpowiedzi

Ponieważ w kilku wątkach zaczęły sie pojawiać informacje związane z tematem jak w tytule postanowiłem założyć nowy wątek i wyjasnić kilka istotnych szczegółów aby nieco wyprostować kręte ścieżki w tym temacie.

 

Podstawowym założeniem jakie powinno być postawione przed konstruktorem przekładni (napędu) powinna być spodziewana dokładność sterowania. I tu sprawa jest bezlitośnie prosta. Jeśli zamierzamy używać do obserwacji przyrządów o powiększeniach rzędu dziesiątek lub setek razy to musimy luczyć się z polem obserwacji rzędu kilkudziesięciu lub nawet kilku minut łuku. Ponieważ sfera niebieska obraca się z prędkością rzędu 15 sek. łuku na sekundę to należy liczyć się z tym, że w nieruchomym teleskopie obiekty będą się przemieszczać w poprzek pola widzenia w ciągu kilku , w najlepszym razie kilkudziesięciu sekud.

Aby nadążyć za obiektami powinniśmy po pierwsze napędzać teleskop z tą samą prędkością a więc ok. 15 sek. łuku w ciągu jednej sekundy a po drugie napędzac go w taki sposób aby mieć wrażenie płynności ruchu. Okazuje się, że stawia to wymagania wobec 'ziarnistości' sterowania, które powinno być co najmniej o rząd lepsze niż prędkość sfery niebieskiej aby nie przeszkadząc w obserwacji a nawet o 2 rzędy lepsze dla celów astrofoto. W praktyce ziarnistośc sterowania powinna być pomiędzy 1 a 0.1 sekundy łuku. Załóżmy dla wygody obliczeń, że ziarnistość ma wynosić 0.5 sek. łuku.

Stąd wynika prosty wniosek na wymaganą przekładnię napędową montażu: 360*60*60/0.5 = 2592000 (dwa miliony pięćset dziewięćdziesiąt dwa tysiące razy !!!)

Już ta liczba powinna dawać do myślenia, ale zacznijmy omawiać poszczególne opinie i propozycje jakie pojawiły się w kilku wątkach.

 

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek nawiąże do wątku dotyczącego DSC:

http://www.astro-forum.org/Forum/viewtopic.php?t=5502

Czy jest to alternatywa do goto?

Na pewno nie i to przede wszystkim dlatego, że brak tu jest elementu wykonawczego w postaci dowolnej formy napędu.

Ale jest tu inna znacznie poważniejsza wada tego rozwiązania do zastosowania w celach goto. Tą wadą jest oczywiście dokładność. Zakładając, że enkoder ma (jak w opisie konkretnego rozwiązania) rozdzielczośc 4000 to możemy się spodziewać co najwyzej ziarnistości sterowania na poziomie 360*60*60/4000 = 324 sekundy łuku a więc nasz hipotetyczny sterownik zauważyłby zmianę w położeniu po mniej więcej 324/15 = 21.6 sekundach. System DSC w prezentowanej postaci nadaje się jedynie do zgrubnego, ręcznego ustawienia położenia teleskopu i robi to bardzo dobrze ale nie nadaje się jako element zastosowany bezpośrednio w systemie goto. Najlepsze enkodery usyskują rozdzielczośc rzędu 10000 co nieco poprawia podany wcześniej smutny wynik, ale ale ich cena znacząco wzrasta.

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale można enkoder zastosować nieco inaczej. Jeśli wyobrazimy sobie, że pomiędzy silnikiem a napędem istnieje jeszcze dodatkowa przekładnia a enkoder zastsosujemy po stronie silnika to w całkowitym bilansie mamy już na starcie przkładnię rzędu 4000 co jest na początek wynikiem dość dobrym bo pozostało nam do redukowania 2952000/4000 = 648 razy. Załóżmy dodatkowo, że nasz montaż ma już przekładnię śłimakową o wartości 1:144 otrzymujemy więc jeszcze niezbędne przełożenie na poziomie 648/144 = 4.5 raza. A zatem używając montażu ze ślimacznicą 144 zęby i dodatkową przekłądnią mechaniczną rzędu 4.5 raza uzyskamy to czego chcemy. Jest to droga do użycia w napędzie silnika prądu stałego. Układ sterowania jednak się znacznie komplikuej ze względu na konieczność badania w pętli sprzężenia w jaki sposób porusza się silnik. I nie da się tego zrobić na kilku tranzystorach !.

W grę wchodzi jednak znacznie poważniejszy problem. Każdy kto ma montaż ze ślimacznicą 144 zębów (np. Soligor lub CG4, 5) wie, że aby pokrecić osią należy czasem nieżle się przyłożyć. Łatwość regulacji okupiona jest znaczącym

luzem w przekładni i odwrotnie, mały luz wymusza docisk elementów trących i opory ruchu wzrastają. W praktyce fabryczne montaże używające w napędach małych silników prądu stałego posiadają przekładnie mechaniczne pomiędzy silnikiem a slimacznicą o wartości co najmniej 1:25. Pozwala to na użycie do napędu silników prądu stałego klasy modelarskiej. Lepsze montaże i napędy mają silniki krokowe bo przy tej samej masie momenty tych silników są większe a dodatkowo zyskuje się na przekładni elektrycznej tych silników wynikającej z natury ich działania (przez to pojęcie rozumiem możliwość uzyskania bez żadnych elementów dodatkowych podziału ruchu po okręgu na 200, 400, 1600 a nawet więcej kroków).

A zatem konkluzja może być następująca. Silnik prądu stałego - tak ale z użyciem osłonionego enkodera, z dodatkową przekładnią mechaniczną rzędu kilkudziesięciu razy i skomplikowanym układem sterowania. W tych samych warunkach silnik krokowy działa ze znacznie mniejszą przekladnią i mniej skomplikowanym sterowaniem (istnieją gotowe układy scalone).

 

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I na koniec parę słów na temat przekladni śrubowej w kontekście przekładni ślimakowej (przy okazji polecam 'odkryty' kontakt do Piaseczna bo cena jest faktycznie rewelacyjna).

Ja wspomniałem na początku, liczy się tylko całkowita przekladnia montażu. Jednym z elementów tej przekladni może być przekładnia ślimakowa lub śrubowa. Chcę porównując oba rozwiązania wskazać na istotne wady i zalety każdej z nich prostując przede wszystkim opinię Hamal-a, który szczególnie optuje przeciw temu rozwiązaniu. A tak przy okazji Hamal, bez złośliwości, radzę polubić matematykę (czytałem, że nie jest to Twoja silna strona) bo wtedy będziesz mógł opierać swoje twierdzenia na wyliczeniach i faktach. Nie będą potrzebne takie obrazowe określenia jak 'ziarnko piasku' na drodze przekladni. Ciągnąc ten wątek można byłoby zapytywać co to jest 'ziarnko piasku' ?, a jak ziarnko piasku będzie dwa razy mniejsze to napęd sobie da sobie z tym radę czy nie ? a co będzie jak ziarnko będzie 10 krotnie mniejsze ?. Może też, będąc za Pan brat z matematyką, prawidłowo rozróżnisz sześcian od sześciokąta. A tak przy okazji to muszę pogratulować inwencji w wykonaniu tego celownika choć przez dłuższy czas dręczyła mnie myśl, że jakąś lekcję jednak przespałem i nie mogłem pojąć o co chodzi z tym sześcianem.

A więc do dzieła. Budowa przekładni ślimakowej i śrubowej w ty wykonaniu jakie opisuję na przykładzie Synty są podobne. Obie przekładnie zawierają element obrotowy (koło zębate lub koło ze śrubą) i element napędzający czyli ślimak i śrubę. Najważniejszym parametrem w tym wypadku jest przełożenie. Dla ślimacznicy jest to 1:144. Dla przekładni śrubowej wynik trzeba ustalić w nieco bardziej skomplikowany sposób. Ponieważ na kole napędowym o średnicy 260mm nawinięta jest śruba to jej całkowita długość wynosi oczywiście 2*pi*260/2=817mm. Ponieważ zastosowana śruba ma gwint nacięty co 1.25mm to na obwodzie koła zmieści się 817/1.25 = 653 zębów. A zatem jeśli koło slimacznicy obróci się po obwodzie o jeden ząb to odpowiadający mu ruch koła śrubowego zajdzie dla 635/144 = 4.4 zębów na śrubie nawiniętej na kole. Można założyć, że odległość zębów na obu kołach jest z grubsza wykonana z tą samą dokładnością a zatem otrzymujemy dokładność koła śrubowego co najmniej 4 krotnie większą od dokładności ślimacznicy. Powiększając koło lub zmniejszając skok gwintu nawiniętej śruby np. na M6 (skok 1mm) łatwo uzyskamy dokładność 5.5 a nawet lepszą. Dla koła o średnicy 60 cm dokładność sterowania wzrośnie ponad 10 krotnie. Dodatkowo zyskuje się na przełożeniu (moment=siła * ramię) co sprawia, że użyte silniki mogą być mniejsze. Poza tym, taką przekładnię śrubową można wykonać z niedrogich materiałów w dość prostym procesie technologicznym. To były zalety a teraz czas na wady. Duże wymiary koła śrubowego poprawiające dokładność i moment napędowy stanowią jednocześnie znaczące ograniczenie. Nie można koła powiększać w nieskończoność. Takie rozwiązania znakomicie sprawią się w napędzie dobsona, gdzie jest po prostu na nie miejsce ale dla paralaktyka sprawa może być problematyczna choć wydaje się, że dla kogoś kogo nie przerażą wymiary przekładni będzie najlepszym rozwiązaniem aby tanio i skutecznie uzyskać dokładną przekładnię. Wydaje się jednak, że dla dużych teleskopów jakaś odmiana napędu śrubowego (w formie całego koła lub jego wycinka) jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem w warunkach amatorskich. Inna wadą napędu śrubowego jest niemożliwość uzyskania obrotu w całym zakresie kąta pełnego. Trzeba wykluczyć 30-60 stopni z obwodu ze względu na konieczność połączenia śruby na obwodzie. W przypadku teleskopu jest to wada do tolerowania ale dla urządzeń wymagających nieustannego obrotu dookoła osi nie można już takich rozwiązań stosować. Trzecią istotną wadą przekładni śrubowej jest stosunkowo mały moment jaki przenosi ta przekładnia w stosunku do przekładni ślimakowej (mała powierzchnia styku) . Ale ponieważ teleskopy działają z reguły w stanie bliskim równowagi dla każdej z osi to ten problem nie jest tak dramatyczny jak by się mogło wydawać.

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leszku....

A co myslisz o wykorzystaniu tej przekladni do astrofoto ?

Jak myslisz.... jakiej dlugosci ogniskowe (100,200,500, moze 1000mm?)moga byc uzyteczne jesli przekladnia mechaniczna wyniesie: 1:3800 ?

 

Czy tak jak opisywal to HAMAL..niedokladnosc takiej "zwyklej" sruby moze spowodowac, ze tak duza przekladnia nie bedzie miala sensu? (bo i tak niedokladnosc uniemozliwi mi zrobienie dobrych fotek z dluzszymi ogniskowymi)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie podzielam zdania Hamal-a , że ze względu na niedokładność wykonania śruby pogrążymy się w jakimś niekontrolowanym błędzie. O jakiej niedokładności mówimy ? Śruby jakie można kupić 'na metry' toczone są na automatach i dość dobrze trzymają wymiar. I ważna jest bardziej równomierność ułożenia poczególnych zwojów niż dokładna odległość pomiędzy nimi - tą wielkość da się dostroić w programie. Największym zagrożeniem powinny być skokowe zmiany skoku sruby a takich się nie obserwuje. Dobierając w sklepie pręty gwintowane zwracam jedynie uwagę czy gwint jest równomierny co daje się wyczuć przesuwając palcami po pręcie. Zdarza się, że na gwincie daje się wyczuć okresowo zgrubienia podczas przesuwania palcami po nim ale oznacza to tylko, że taka przekładnia mieć będzie spory i dobrze określony okres błędu PE ale nawet takie zniekształcenie gwintu nie oznacza, że sprawa jest beznadziejna bo zmiany zachodzą monotonicznie i w dłuższym okresie czasu.

Porównywałem koło ślimacznicy o 144 zębach z kołem śrubowym o średnicy 260mm gdzie dokładnośc powinna być ok. 4 krotnie większa. Dla lepszego uzmysłowienia sobie jak to działa wyobraźmy sobie, że wchodzimy na szczyt piramidy wdrapując się za pierwszym razem po naturalnych stopniach piramidy, które mają wysokośc nawet 2 metrów a za drugim razem pomiędzy dużymi stopniami układamy z bloków o boku 50 cm mniejsze schody. Załóżmy też, że zarówno duże , 2 metrowe stopnie jak i małe 0.5 metrowe wykonujemy z jednakową dokładnością 10cm. Oczywiście ruch wspinacza za pierwszym razem będzie bardziej zygzakowaty i dramatycznie chaotyczny niż w przypadku gdy wspinamy się z pomocą 4 dodatkowych stopni o wysokości co 50 cm pomiędzy stopniami dużymi. Idąc dalej i układając 10 stopni po 20cm każdy uzyskamy ruch w górę prawie liniowy - dla naszej przekładni oznacza to powiększenie średnicy koła napędowego lub zmniejszenie skoku gwintu. Tu nie ma żadnych czarów a tylko prosta matematyka. Duże koło napędowe nie jest na pewno estetyczne i wygodne ale gwarantuje teoretycznie uzyskanie każdej żądanej dokładności !. Po prostu ze wzrostem rozmiarów koła traci na znaczeniu dokładnośc wykonania pojedynczego gwintu.

Wracając do Twojego pytania wiem, że użyjesz silnika 1.8 stopnia ze sterowaniem mikrokrokami w relacji 1:10 co pozwoli na osiągnięcie efektywnego przełożenia elektrycznego 2000 co w sumie z przekładnią mechaniczną 3800 razy da wypadkowe przełożenie rzędu 7600000 a zatem krok sterowania na poziomie 0.17 sekundy łuku. O tym jaki wpływ będzie miała przekladnia śrubowa na pracę montażu mógłbym powiedzieć gdybyś dokładniej wskazał w jakiej proporcji będzie się rozkładać przełożenie mechaniczne równe 3800 pomiędzy samą przekładnię śrubową a inne zastosowane przekładnie mechaniczne. Pożądane byłoby aby wkład od przekładni śrubowej był jak największy bo proporcjonalnie do wzrostu udziału tej przekładni w całym bilansie będą maleć wpływy nierównomierności i błędów samego gwintu nawiniętej śruby. Mam doświadczenia ze stosowania takiej przekładni (w nieco gorszym wydaniu) do sterowania dobsonem i mogę powtórzyć, że błędy prowadzenia sięgały od kilkunastu do kilkudziesięciu sekund łuku w ciągu ok. godziny a szybkie dryfty sięgały kilku, kilkunastu sekund łuku w ciągu 10-20 sekund naświetlania co dawało sprawnośc naświetlania na poziomie ok. 5-15%. Ale to był dobson z kiepskim łożyskowaniem i sterowaniem w obu osiach !. Proszę też pamiętać, że nie ma dobrej metody ustawienia montażu dobsona względem osi świata. Dla napędu paralaktycznego błąd od jednej z osi odpada a i ustawienie względem osi świata jest dość dobrze zdefiniowane.

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla potwierdzenie moich rozważań zamieszczam zdjęcie , jedno z nielicznych, jakie wykonałem w ognisku głównym Synty 200/1200 (dobson z systemem goto-pl) z pomocą Vesty. Jest to M3 złożona prawdopodobnie z kilku (może kilkunastu) klatek naświetlanych w czasie 12 sek. każda. Nie mam niestety takiej wytrwałości w obserwacjach i fotografii jak inni koledzy (jestem astronomem ciepło i senno lubym) więc moje osiągnięcia nie są jakieś genialne ale wydaje się, że to co mogę pokazać w pełni broni moich poglądów.

L.J.

m3_12s_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem jeszcze jeden materiał na temat działania przekladni śrubowej w napędzie dobsona mojej Synty. Pokazane dalej zdjęcia to epsylony Lutni fotografowane co kilka minut bez żadnej korekty montażu ! Czas naświetlania to godziny od 21.38 do 21.57 a więc prawie 20 minut. znając odległość epsylonów można oszacować jaki był dryft długoterminowy. Niestety nie widać tu dryftu szybkiego, który dla tamtej przekładni potrafił być w granicach kilku sek. łuku w przeciągu kilku sekund ale były też okresy dłuższego spokoju (udało się przecież zrobić te zdjęcia - każde jest złożeniem kilku naświetlanych w ciągu 1-2 sek.)

L.J.

21-38-sum_thumb.jpg

 

21-46-sum_thumb.jpg

 

21-57_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super wątek, Leszku, :opanie: byłby idealby gdybyś jeszcze podłączył linki do tych wąteczków gdzie są pokazane przykłady rozwiązań, zwłaszcza napęd z nawiniętej na koło śruby.

Jest szósta rano i wręcz nie jestem zdolny odpalać wyszukiwania a i czytelnicza brać napewno się ucieszy! :salu:

 

Co do kwestii płynności przesuwu - która jest fundamentalna podobnie jak jakość łożyskowania głowicy - powalił mnie napęd HAMAL-a gdzie silniki prądu stałego napędzają przekładnię ślimakową za pośrednictwem przekładni... ŁAŃCUCHOWYCH! :przytulas:

A ja bym nawet wahał się zastosować pasek zębaty (gdybym miał). ALe jeśli już mówić o szczegółach to przekładnie mechaniczne o zębach prostych też mają pewną "ziarnistość" ruchów (można byłoby to nazwać skwantowaniem ruchu obrotowego) no i niezbędne luzy, chyba że rozważamy zębatki odkształcalne z tworzywa sztucznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Leszku :salu:

doskonały pomysł z tym wątkiem

wszystkim zainteresowanym napewno pomógł zrozumieć wiele spraw

prosimy jednak, jeżeli to nie kłopot o linki do poszczególnych rozwiązań

nie każdy pamięta wszystkie stare tematy a napewno czytają nas nowi userzy.

 

No i moja prośba :oops:

napisałeś "...polecam 'odkryty' kontakt do Piaseczna bo cena jest faktycznie rewelacyjna)... "

mógłbyś przypomnieć :wink:

 

Parę moich spostrzeżeń;

 

"...Łatwość regulacji okupiona jest znaczącym

luzem w przekładni i odwrotnie, mały luz wymusza docisk elementów trących i opory ruchu wzrastają..."

 

sposobem na zlikwidowanie "martwego ruchu w przakładni ślimakowej może być

zastosowanie dwóch ślimaków z silnikami pracujących w przeciwne strony

(jeden ciągnie-drugi puszcza) :wink:

napewno znacząco podniesie to koszty ale przy odpowiednim wyregulowaniu i zgraniu pracy obu silników powinno umożliwić bardzo precyzyjny ruch ślimacznicy

może nawet na poziomie wymaganym przez autoguiding :roll:

 

"...Inna wadą napędu śrubowego jest niemożliwość uzyskania obrotu w całym zakresie kąta pełnego.

Trzeba wykluczyć 30-60 stopni z obwodu ze względu na konieczność połączenia śruby na obwodzie..."

 

Tu rozwiązanie widzę w takiej wersji (już było w innym wątku):

http://www3.telus.net/gwolanski/Gearcutter.html

http://www.tjanstrom.com/hobbingawormwheel.html

przy pewnej wprawie i staranności do wykonania w warunkach amatorskich

może nawet nie z aluminium lecz z brązu lub tworzywa :roll:

 

Właśnie tworzywa :!:

1.na pewno ktoś produkuje przekładnie ślimakowe z tworzyw poszukajmy po necie

2.obróbka tworzyw skrawaniem , kto wie jakie to powinno być tworzywo , dokładność obróbki, wykończenie , smarowanie czy nie :?:

3.jakie były by to realne koszty: wykonanie np. formy na ślimak i ślimacznicę co celów ATM do odlania powiedzmy 100 kpl. :?:

 

"...Trzecią istotną wadą przekładni śrubowej jest stosunkowo mały moment jaki przenosi

ta przekładnia w stosunku do przekładni ślimakowej (mała powierzchnia styku)..."

 

Tu proponowałbym następujące rozwiązanie dla przekładni "prętowo-śrubowej" :wink:

śruba-ślimak powinna być 2-3 krotnie

większej średnicy niż pręt oczywiście skok gwintu ten sam

pow. styku niewiele bo niewiele ale wzrośnie :Cheers:

 

Ostatnia rzecz jaka mi sie nasunęła

to materiał pręta

mosiężny chyba byłby lepszy ze względu na wsp. tarcia :roll:

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Metodą na ściśniętą' przekładnię slimakową jest użycie pomiędzy śłimakiem a silnikiem przekładni zębatej. Jak pisałem takie przekładnie mają wartość rzędu kilkudziesięciu razy ale właśnie w tych przekładniach pojawia się słynny PE !. Używając przekładni zębatej np. 1:30 można sobie pozwolić na użycie małego silnika krokowego lub silnika prądu stałego (ale z enkoderem i złożonym sterowaniem). Koło ślimacznicy ma PE o okresie 360 stopni więc w praktyce nie powtarzalny i nie dostrzegalny, to samo dotyczy z pewnym ograniczeniem także koła z nawiniętym prętem gwintowanym.

Zastanawiałem się nad prętem mosiężnym i nie wykluczam testu porównawczego z prętem stalowym. Mam też pręty gwintowane wykonane z nylony (jeszcze z czasów eksperymentów u Piotra Z.) i zapewne pokuszę się na test także z tym materiałem ale z góry można powiedzieć, że zarówno mosiądz jak i nylon są znacznie bardziej delikatne niż stal. Można się jednak spodziewać (zwłaszcza po nylonie) znacznej redukcji dryftu krótkookresowego bo materiał ma własności lekko sprężynujace i będzie swoiście 'uszczelniał' kontakt gwintu śruby napędowej z prętem gwintowanym na obwodzie koła napędowego.

Masz rację co do wymiarów wałka napędzajacego (o znacznie większej średnicy niż pręt gwintowany) - takie właśnie rozwiązanie z powodzeniem stosuję u siebie - na dokładniejszy opis przyjdzie czas jak dostanę wszystkie elementy z warsztatu do przebudowywanej właśnie Synty a na razie polecam to co już jest na mojej stronie www.lx-net.prv.pl

Polecam używanie przekładni zębatych na mikropaskach - są praktycznie bezluzowe i działają jak resor na inne źródła skokowych zmian i drgań w układzie napędowym. Wadą tego rozwiązania jest mały stopień redukcji ale znakomicie nadają się one na przeniesienie napędu z silnika na wałki napędowe.

A co do konstrukcji Hamal-a to powtórzę za pewnym klasykiem, że nie liczą się wymiary ale sposób posługiwania się orężem co Hamal opanował, jak widać po jego osiągnięciach, do perfekcji.

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie takie pręty to niestety totalny szajs, jak zakręcę nakrętką to powinna się zatrzymać 20 cm niżej a nie zaraz zacinać się na gwincie, tempo ich zużywania się jest zastraszające a zastosowanie niepewne. Dziwię się ze tak poważny człowiek wypomina sześciokąt za sześcian, głupie to, a co do matematyki to zawsze wolałem praktykę i jeszcze się nigdy nie zawiodłem. Widziałem ludzi z pięknymi wielkimi planami teleskopów nie mogących potem złapać ostrości bo się pomylili o jedno zero, ja cały zbudowałem od podstaw wszystko mając w głowie na bieżąco analizując i jakoś wyszło mi to na dobre. Dlatego mam awersje do teoretyków a szanuję praktyków i doświadczenie praktyczne bo to ono w parze z intuicją techniczną i mechaniczną pozwala mi budować przeróżne urządzenia. Mam własnego wykonania aerograf modelarski tylko na podst, obrazka z encyklopedii nie użyłem do niego jego budowy ani razu kalkulatora proszę więc nie dyskryminować mojej osoby z powodu braku miłości do matematyki bo to także niepoważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem jeszcze jeden materiał na temat działania przekladni rubowej w napędzie dobsona mojej Synty. Pokazane dalej zdjęcia to epsylony Lutni fotografowane co kilka minut bez żadnej korekty montażu ! Czas nawietlania to godziny od 21.38 do 21.57 a więc prawie 20 minut. znając odległoć epsylonów można oszacować jaki był dryft długoterminowy. Niestety nie widać tu dryftu szybkiego, który dla tamtej przekładni potrafił być w granicach kilku sek. łuku w przeciągu kilku sekund ale były też okresy dłuższego spokoju (udało się przecież zrobić te zdjęcia - każde jest złożeniem kilku nawietlanych w ciągu 1-2 sek.)

L.J.

21-38-sum.jpg

21-46-sum.jpg

 

Sztuczka polega na tym że fotyki sa osobno ale te 20 min o których Pan Leszek pisze daje nam naprawdę takie krechy :salu:a prawie dałem się nabrać. Resztę atakow pomijam ponieważ ja nie atakowalem Pana osoby tylko jakość przekładni, a Pan atakuje i dyskredytuje mnie osobiście :?

 

21-46-suma.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hamal masz bardzo czułe poczucie własnej godności, jeśli Cię uraziłem to oczywiście przepraszam, choć dziwię się jak mogłeś moje uwagi odebrać negatywnie.

Dalej uważam, że matematyka wyjaśnia wiele spraw niezależnie od tego jak bardzo wierzysz swojej intuicji i praktyce a nawet sądzę, że jej znajomośc pozwoli Ci na ugruntowanie praktyki poprzez jej zrozumienie.

Nie było też moim zamiarem wprowadzać kogokolwiek w błąd pokazując zdjęcia epsylonów z bardzo wyrażnym komentarzem, że wykonywane były w czasie ok. 20 minut i, że ilustrują dryft długoterminowy. Każde ze zdjęć ma tytuł odpowiadający czasowi (godzinie i minucie) w jakiej w ciągu tych 20 minut były robione. Napisałem też wyraźnie, że każde ze zdjęć epsylonów naświetlane było w ciągu 1-2 sek i jest złożeniem kilku takich zdjęć. Dryft długoterminowy najbardziej jest widoczny na 3 zdjęciu, na którym jeden z epsylonów wychodzi juz poza kadr To zdjęcie jest dwukrotnie pomniejszone ale to jest chyba oczywiste. A przy okazji mam nadzieję, że Twoja znajomość matematyki wystarczy Ci aby oszacować o ile teleskop 'zszedł' z toru śledzenia w ciągu tych 20 minut i pamiętaj proszę, że jest to montaż dobsona, w którym nie ma możliwości dokładnego ustawienia montażu na gwiazdę polarną.

Reasumując zarzucasz mi więc świadomie, że coś ukrywam lub usiłuję kogoś wprowadzić w błąd. Proszę abyś nie ulegał emocjom i po prostu dokładniej czytał tekst mając takie wątpliwości to może następnym razem podejdziesz do sprawy bardziej refleksyjnie i nikt nie pomyśli, że zdolny Hamal ma oprócz kłopotów z matematyką także kłopoty z czytaniem. Uważam, że Twoje uwagi są niezasłużone a Twoja składanka zdjęć potwierdza tylko moje informacje, że obiekt dryfował w trakcie tych 20 minut - tu strzeliłeś bracie kulą w płot.

A tak przy okazji, czy mógłbyś pokazać swój napęd łańcuchowy. mam nadzieję, że nie boisz się, że ktoś nazwie go 'szajsem' ?

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przekładnią ślimakową z plastyku jest ten problem, że o ile ma być dokładna to musi mieć wiele zębów i dużą średnicę a zatem będzie narażona na uszkodzenia. Nie ma więc łatwej alternatywy dla przekładni ślimakowej z metalu. Forma do wtrysku kosztuje dość dużo i nie sądzę, że ktoś zamówiłby ją zamiast gotowego montażu w podobnej cenie. Jak dokończę obecnej konstrukcji to zrobię próbę z gwintowanym wałkiem nylonowym, który powinien dać odpowiedź czy warto ....

Z przekładnią śrubową jest pewien problem jeśli działa z nakrętką nakręconą na śrubę ciągnącą. Tu jest wymagana dość duża precyzja gięcia śruby oraz spory luz pomiędzy gwintami nakrętki i wygiętej śruby. To powoduje spore luzy objawiąjace się opisanymi wcześniej przeze mnie szybkimi skokami w granicach kilku, kilkunastu sekund ługu w ciągu kilku sekund. Prawdopodobnie też stąd bierze się sceptycyzm Hamal-a, dla którego nakrętka powinna się zatrzymać po rozpędzeniu na śrubie po 20 centymetrach. Napęd działający przez docisk w jednej płaszczyżnie śruby napędowej do śruby ciagnącej jest pozbawiony tych wad a dzięki sprężynie ściagającej można kasować istniejące luzy.

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toś się napracował

Słodowy i McGayver

 

Szacunek  

:salu:

 

To część mojego dorobku, większość nie jest związana z astro.

 

Mam Panie Leszku 15cm odcinek takiego preta odpowiedniej klasy wykonania i jeśli tylko uda mi się dostać coś takiego w rozmiarze 1m buduje specjalny montaz foto do Atliona.

Proszę się nie nabijać z zatrzymywaniem się nakrętki ponieważ mechanika jest mi naprawdę nieobca, serwisuje znajomym dookola rowery, miksery, fleksy, wiertarki i sprzęt RTV a takie dogryzania sa niepoważne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musze sie wtracic troche OT...

 

HAMAL...czytalem kilka razy powyzsze posty i doszedlem do wniosku, ze musisz byc chyba lekko uprzedzony do Leszka....

Naprawde nie doszukalem sie, zadnych dogryzan, czy innych ofensywnych zachowan.

 

Wiem, ze moje zdanie nie ma wiekszego znaczenia, ale apeluje (prosze)....MERYTORYCZNIE Panowie :!:

Temat jest wzorowy i nie warto go psuc emocjami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brawo Hamal !

Pisząc, nieco przewrotnie może, o opanowaniu do perfekcji oręża jakim się dysponuje miałem właśnie na myśli umiejętność 'wyciśnięcia' z dostępnych sobie materiałów wszystkiego co tylko możliwe. I na Twoich zdjęciach to właśnie widać. Odpowiednio naciągnięta przekładnia łańcuchowa nie ma praktycznie żadnych luzów bo kasowane są one przez odpowiednią krzywiznę zębów kół działających z łańcuchem. Napisz Hamal, czy tak spore jednak wymiary elementów napędowych nie ograniczają Ci jednak do pewnego zakresu możliwości ustawienia Twojego montażu. Wiem, z doświadczenia, że jest to problem niebanalny. Zastosowane silniki działają z przekładniami, napisz coś o luzach w tym miejscu i o ile są to silniki prądu stałego w jaki sposób kontrolujesz ich ruch. I na koniec muszę Cię nieco zbesztać, za Twoje ostentacyjne okazywanie lekceważenia dla teorii i matematyki w szczególności. O ile jest to napęd z goto (jak piszesz) to nie chcesz nikomu chyba wmówić, że nie dokonywałeś stosownych obliczeń a wyszło Ci tak dobrze na zasadzie metody 'pi razy oko' ?

Osobną sprawą jest powtórzenie tego osiągniętego wyniku. Nie wyobrażam sobie aby można było polecić Twoje rozwiązanie do realizacji seryjnej. Jako praktyk wiesz sam ile szczegółów nie widać na tych zdjęciach i ile czasu kosztowało Cię dopasowanie wszystkiego do siebie. Pomyśl również i o tym aspekcie sprawy. Czy potrafiłbyś opisać swoje rozwiązanie na papierze w sposób umożliwiający powtórzenie Twojej pracy ? Żaden zawodowy tokarz, frezer lub ślusarz nie podjąłby się wykonania tego zadania ze zdjęcia i to z elementów zupełnie przypadkowych ;-) .

W dalszym ciągu matematyka górą chyba, że teoretycznie dowiedziesz, że napęd śrubowy to szajs bo na razie to są tylko Twoje uprzedzenia wynikające ze złej praktyki w tym zakresie.

L.J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(prosze)....MERYTORYCZNIE Panowie  :!:  

Temat jest wzorowy i nie warto go psuc emocjami.

 

tak jest

 

jakie tworzywa nadają się na wykonanie przekładni ślimakowej

metodą frezowania i toczenia ?

 

taka przekładnia byłaby lekka i pracowała "miękko"

 

może ktoś takie produkuje

 

Mifau tobie grzebanie w necie idze lepiej niż mi :salu:

 

p.s.

 

Panowie proszę

dajcie luz :Beer:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mifau tobie grzebanie w necie idze lepiej niż mi :salu:  

Ale mnie podszedles :|

 

Wiem tylko tyle, ze przeszukalem kiedys (gdy duzo bardziej niz astronomia zajmowalem sie modelarstwem) pol polskiego inetu w celu odnalezienia zakladu, ktory wykona mi odpowiednie zebatki z plastiku....

 

Okazalo sie, ze cena wykonania form do wtryskiwarek jest kosmiczna (nie pamietam dokladnie, ale szlo to w drube tysiace), a dodatkowo trzeba wiedziec jaki material sie potrzebuje....

 

Poddalem sie ostatecznie (nie potrafilem sobie poradzic z tymi materialami...za duzo tego bylo i nikt nie mogl mi wytlumaczyc co jest co i do czego sie nada) i zamowilem zebatki ze Szwajcarii ;)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Pana Leszka

 

1 To nie jest Go To

2 Nie wyobrażam sobie zbudowania GoTo bez poważnych obliczeń

3 Mam tytuł technika elektroniki a moja praca dyplomowa była z układów cyfrowych obroniona na 5

 

Cyt -Żaden zawodowy tokarz, frezer lub ślusarz nie podjąłby się wykonania tego zadania ze zdjęcia i to z elementów zupełnie przypadkowych .

 

4 Rysunek techniczny zawsze 5 nie widzę problemu aby narysować i zwymiarować części.

 

 

Cyt- W dalszym ciągu matematyka górą chyba, że teoretycznie dowiedziesz, że napęd śrubowy to szajs bo na razie to są tylko Twoje uprzedzenia wynikające ze złej praktyki w tym zakresie.

 

5 A Pan nadal traktuje to jako atak personalny, nie dziwie się. Wpada młokos i krytykuje Pana pomysł pewnie zachował bym się tak samo, ja raczej zaczekam na dowód że się nadaje.

Tyle na temat. :salu: nie psuje tematu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.