Skocz do zawartości

Serwis iTelescope.net - przymiarka do recenzji


Michał Terajewicz

Rekomendowane odpowiedzi

Hamal ale Ty piszesz o supernowych a kolega pisał o zniżkach na obserwacje Księżyca. Rozumiem profesjonalistów którzy korzystają z takiego sprzętu a nie ludzi których nie stać na sprzęt i niby za te 60 zł mogą zrobić fotę. Zwróć uwagę jak się rozwinął wątek. Pojawiły się pomysły jak zrobić żeby kilka osób fociło jak najtaniej. To pokazuje słabość tego wątku.

Edytowane przez plesniak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należę do osób, które również korzystają z tego serwisu (od czerwca 2014). Uważam, że jest bardzo przydatnym narzędziem "uzupełniającym". Nie wyobrażam sobie natomiast aby miał być on podstawowym sprzętem, przynajmniej w tym obszarze działalności, którym się zajmuję (poszukiwanie supernowych). Roczny koszt wykonania takiej samej liczby ekspozycji, którą wykonuję w swoim obserwatorium, wyniósłby przynajmniej 150 tys. zł. Chętnie natomiast korzystam z T24 lub T21, gdy muszę szybko potwierdzić PSN a u nas już jest świt lub pojawiły się chmury.
Co do samej recenzji - świetna robota.

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

plesniak ma trochę racji: okej, mówisz że gdybyś miał taki sprzęt to też byś tak robił. Ale w tej sytuacji to ty musiałbyś walczyć z guidingiem, kablami itp itd :)

Czy bycie świetnym kierowcą musi polegać na obowiązkowym uwalaniem się smarem w warsztacie? :-)

Poprawka:

Czy czerpanie radości z prowadzenia auta musi się wiązać z obowiązkowym uwalaniem się smarem?

No dobra - przykład może nie w punkt - powinienem może napisać - czy radość ze zdalnego prowadzenia samochodu (drona?) musi się wiązać z uwalaniem się smarem?

 

Chyba nikt z nas nie neguje frajdy płynącej z samodzielnej obsługi sprzętu (ja też nie). Ale jeśli postawimy sobie jakiś konkretny cel, to może on być po prostu nie do zrealizowania własnymi środkami.

Ja sobie raczej nie kupię nigdy teleskopu, który by mi pozwolił sfotografować M1. A dzięki iTelescope mogę to zrobić.

U mnie jeszcze jest kwestia czasu - fizycznie nie dałbym rady tyle focić własnym sprzętem, nawet zakładając dobrą pogodę.

Dla mnie przyjemność leży w edycji materiału i jego prezentacji. Jeśli mogę zebrać materiał "lekko, łatwo i przyjemnie", a do tego mimo wszystko samodzielnie (teleskopem steruję ja), to mi się to podoba.

 

Pozostaniemy pewnie przy swoich zdaniach, w końcu nie musimy być identyczni. Jednym będzie to pasowało, inni będą sceptyczni. Ja się cieszę, że coś takiego istnieje.

 

Cieszę się, że recka się spodobała, zajrzę za parę dni, żeby odpisać na ewentualne pytania.

Edytowane przez Michał Terajewicz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał T. - dobra robota z opisem iTeleskop. Wszystko w skrócie. Sam bym w to się nigdy nie zagłębiał bo preferuję "astrofosadomasohizm.PL". Teraz przynajmniej mam ogólny ogląd sytuacji. Może kiedyś jak mi będzie zbywało gotówki ...

 

Co do kierowania dronem i smarów. Jednak uwalanie się w brudzie wspomaga zdobywanie podstawowej wiedzy o pewnych procesach twórczych - czyt. astrofoto (i nie tylko).

Edytowane przez _Spirit_
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowanie samochodem trudno nazwać "dziełem" a astrofotografię i owszem. Da się. Może nie każdą, ale niektóre są spektakularne.

 

Jakie jest Wasze zdanie. Czy osoba, która nie ma pojęcia o akwizycji materiału i obsłudze sprzętu, może mienić się autorem "dzieła", które w surowej postaci zostało wyprodukowane przez kogoś innego, a zleceniodawca nadał tylko szlif końcowy?

Od razu zaznaczam, że nie obchodzi mnie aspekt prawny. Jest mi zupełnie obojętne co prawo na to.

 

Zadam też od razu drugie pytanie.

Co jeśli zlecającym jest ktoś, kto doskonale zna obsługę sprzętu i potrafi samodzielnie zebrać materiał, ale skorzystał ze zdalnej usługi z lenistwa i dla wygody.

 

W obydwu przypadkach chodzi mi wyłącznie o astrofotografię estetyczną. Badania naukowe to zupełnie inna bajka.

 

Dwa pytania. Podzielcie się swoimi komentarzami.

Edytowane przez Loki
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie ten opis a dokładnie udostępnione przykładowe zdjęcia, są niesamowitym materiałem porównawczym. Od lat zastanawiałem się czemu zdjęcia z takich teleskopów jak http://www.itelescope.net/telescope-t24/są takie słabe, teraz patrząc na pobrane klatki widzę, że takie gwiazdy to ja miałem 3 lata temu u uznawałem je za średnie. Super maszyna za kupę kasy daje detal gorszy jak teleskop z rury kominowej na montażu ze złomu. Dla mnie o motywująca wiadomość ^_^ Aż mnie korci, aby kiedyś raz poświęcić z kilka setek i wypróbować go po swojemu i w tym miejscu podziękowanie za opis dla Autora.

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał, bardzo fajny opis tej usługi.

 

Ale moim zdaniem popełniasz w swoich wyliczeniach jeden OGROMNY błąd:

 

Żeby przygotować finalne zdjęcie, które powiedzmy "wykorzysta potencjał użytego sprzętu i miejsca" to Ty sie nastaw na 10 godzin ekspozycji a nie 30 min. I w taki sposób to licz. Czyli jedna udana sesja to około 1200-2500 zł

I to jest podstawowy błąd Michała a racja Marka. 30 minut to w żadnym wypadku nie jest porządne zdjęcie, to co najwyżej rejestracja faktu istnienia obiektu.

Dodając to co napisał Adam Jesion " Chciałem tylko dodać, że z ekonomicznego punktu widzenia ich wartość/oszczędność jest ekstremalnym nadużyciem - przede wszystkim dlatego, że w przypadku własnego sprzętu inwestujesz pieniądze, które w przypadku migracji, albo całkowitej sprzedaży są odzyskiwalne. Jak potrzebowałem kasy, to sprzedałem sprzęt z obserwatorium i odzyskałem kilkaset tysięcy. Gdybym to przepuścił przez te lata przez zdalny teleskop, to już nic bym nie odzyskał."

zyski/oszczędności już nie są takie oczywiste.

Ale... skoro takie wynajmowane teleskopy "jakoś" funkcjonują to popyt jest.

Tyle że dla mnie prostsze byłoby ściągnięcie materiału z netu, no bo skoro i tak nie mam dostępu do sprzętu ( w sensie poprawy parametrów jego pracy na przykład) to co za różnica?

Czystego nieba życzę.

Edytowane przez wessel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie ciągle o ściągnięciu materiału z netu i czegoś nie rozumiem. Mam ochotę stać się posiadaczem zdjęcia NGC 3190 z teleskopu jak powyżej, gdzie jest sklep internetowy sprzedający gotowy materiał dowolnie wybranego fragmentu nieba z różnych teleskopów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie sklep, a strony udostępniające surówkę. Na przykład astrobin.

Ja nigdy nie korzystałem,sporo o tym pisali koledzy. Oczywiści to jest materiał z określonymi prawami, przynajmniej na Astrobin tak jest.

Edytowane przez wessel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym Itelescope jest tak samo jak ze szkoleniami Michała..

Wielu ludzi ma kasę a nie chce im się siedzieć na przykład - na dworku przy -16 i dłubać w sprzęcie...

Jak widać tu i tu jest wielu chętnych.

 

I tak jak ktoś kiedyś tutaj na forum napisał - taki bogaty snob - popali sobie trochę klatek - złoży w całość - krzywymi pokombinuje i będzie się woził na jakimś spotkaniu towarzyskim jakie foty wali:)

 

Podobna sytuacja jest w akwarystyce morskiej - gdzie jedni grzebią, leją do akwarium polowe tablicy Mendelejewa by uzyskać efekt wow (a i tak wielu się to nie udaje)

 

a drugi bogaty płaci by wszystko hulało jak należy a on ma mieć żywy obraz w domu - i nawet nie myśli by zaglądać np do sumpa hehe

Edytowane przez RomekAstrobaza
  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzystasz oczywiście z materiałów które już są :)

 

Wykonałem z ciekawości takie obliczenie:

Zestaw : FSQ 106, STL 11000 plus filtry, montaż, guiding - to ja myślę że w 50.000 PLN by się zamknął ( używane oczywiście).

Przyjmuję że średnio godzina wynajmu to 100 PLN.

Czyli z grubsza 500 godzin za setup.

To jest max 50 fotek. Ja robię rocznie 26-30 przy czasach naświetlania często powyżej 10 godzin..

W uproszczeniu - setup to dwa lata eksploatacji wynajmowanego teleskopu. ( 25 fotek x10 godzin x 2 lata = 500 godzin x 100 pln/godz=50.000 PLN)

 

Po dwóch latach setup za 50% odsprzedaję.

Mam 25.000 pln i 50 fotek. Wychodzi 500 pln za fotkę plus kupa doświadczenia ze sprzętem.

Przy wynajmie - 1000 PLN za fotkę. I doświadczenie w zdalnej obsłudze teleskopu.

 

Wybór należy do Ciebie :D

 

Żeby być do końca uczciwym w tej kalkulacji- wynajem teleskopu daje większą elastyczność pogodową i większy wybór obiektów, szczególnie tych najcenniejszych z nieba południowego.

Edytowane przez wessel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kierowanie samochodem trudno nazwać "dziełem" a astrofotografię i owszem. Da się. Może nie każdą, ale niektóre są spektakularne. Loki zobacz chłopaków z WRC to zobaczysz ,że jazda autem to może być dzieło przez duże D lub jedz do Mikołajek😉co do teleskopu w australii znam ta miejscowość i tam jest naprawde ciemno zwłaszcza ,że nie daleko jest Dubbo i tam ludzie z Sydney jeżdza zobaczyc co to jest droga mleczna;)Mimo ,iż nie jestem nawet astroamatorem to uważam ,że nic nie zastapi pojechania na miejscówke rozstawienia sie i całego protokołu ale każdy płaci za co chce :)Zawsze jak jestem w pracy po obserwacyjnej nocce wiem ,że warto bylo jechać bo ludzie nie wiedzą co tracą...a dwa kupowanienie sprzętu czytanie o nim i myślenie kupić to a może tamto albo może tu pojade na obserwacje to jest to!!!Bo dla mnie kliknać i focic to tak jak Tata mi pokazuje na Skype ile sniegu spadlo w Polsce;)

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Acha, Michał- nasze rozważania nie mają na celu dyskredytowania Twojego opisu. Jest superdokładny.

Wszystko jasne i przejrzyste. :-)

Moim zdaniem granica jest dość rozmyta - co zresztą wynika z naszej dyskusji.

Dla jednego materiał powinien być zebrany maksymalnie samodzielnie, sprzętem, którego można dotknąć, samemu coś wyregulować (lub schrzanić) itd.

Jeden koleżka gdzieś na innym forum wręcz nazwał moje fotki "ścierwem bez żadnej wartości". :-D Co zrobić...

A dla kogoś innego, całe sedno sprawy tkwi we właściwej edycji. A czy materiał został zrobiony "z ogródka", czy zdalnie, czy wręcz kupiony...

Tak jak Loki napisał - prawo tego nie reguluje (i nigdy nie będzie i nie powinno), kwestia czysto uznaniowa...

 

Moje zdanie jest takie: jeśli jako autor uczciwie zaznaczam, w jaki sposób powstało zdjęcie, że materiał był zbierany zdalnie teleskopem, do którego fizycznie nie ma dostępu, ale już planowanie, decyzje o ilości i rodzaju naświetleń, no i edycja całości to już moja robota - wszystko gra.

 

Ewentualny problem pojawia się przy konkursach astrofotograficznych, bo twórcy konkursu na pewno są lub będą zmuszeni do podjęcia decyzji, czy warunkiem koniecznym do zgłoszenia zdjęcia jest sposób zebrania materiału. I jak niby miałoby to być sprawdzone, przecież jakbym się uparł, to mógłbym ściemniać, że stoi u mnie Takahashi w ogródku, albo że byłem z nim na wakacjach w Australii.

No i z powodu tego, że nie da się tego sprawdzić, ale też z mojego przekonania, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że materiał zbieram zdalnym teleskopem, myślę, że należy to olać.

 

Zobaczcie, ile o ważności edycji pokazał konkurs Astrowizja. Jeden materiał, a co człowiek, to inna edycja...

No i też umówmy się: dajmy laikowi dostęp do iTeleskope i każmy mu zrobić super zdjęcie M31.

Zrobi? Jakąś wiedzę trzeba jednak mieć. A potem, co nawet trudniejsze, trzeba wiedzieć, co z tymi plikami zrobić, jak je wyedytować itd.

Chyba że ktoś zapłaci jeszcze komuś za edycję, a potem się podpisze. :-D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem etycznym rozwiązaniem tego problemu będzie zawsze opisywanie zdjęć z wynajętego teleskopu, wtedy wiemy że autor nie brał udziału w warstwie sprzętowej a tylko planował sesję i jedynie własnoręcznie składał materiał u siebie.

Ja bym tylko zmienił akcenty:

Autor planował i ustawiał niezbędne parametry, wybierał konkretny zestaw, konkretne miejsce, konkretny czas, do tego robił to, co najważniejsze, czyli edytował zebrany materiał. Natomiast technicy z iTelescope jedynie dbali o to, żeby poprawnie skonfigurować sprzęt i pilnowali, żeby poprawnie działał.

 

Przykład ze świata fotografii mody. Znam takich fotografów mody, którzy robią zdjęcia na zasadzie:

Cała wielka ekipa przyjeżdża na miejsce, ustawia oświetlenie, modeli, wszystko, włącznie z aparatem czy aparatami.

Fotograf przyjeżdża "na gotowe", wprowadza ewentualne poprawki. Zdarza się, że osobiście weźmie aparat do ręki i wciśnie spust (nie zawsze, bo czasem robi to asystent). Fotograf, po spędzeniu na planie kilkunastu minut i "zrobieniu zdjęcia", idzie sobie. Selekcją i postprodukcją dalej zajmuje się ekipa.

W zasadzie trudno powiedzieć, że fotograf "zrobił zdjęcie", bo cała fizyczną robotę odwaliła wieloosobowa ekipa (tyle że fotograf planuje i wydaje polecenia).

Ale to fotograf jest autorem zdjęcia czy zdjęć z tej sesji i nikomu nie przychodzi do głowy kwestionować tego faktu.

 

Dlaczego więc ktoś ma kwestionować autorstwo zdjęcia zrobionego z pomocą ekipy z iTelescope? Oni tego zdjęcia nie robią. Oni jedynie ("jedynie") dbają o to, żeby sprzęt poprawnie działał. Całą resztę, kluczową resztą, od zaplanowania do edycji, robię ja. Ekipie płacę tylko za to, że sprzęt będzie działał.

Takie jest moim zdaniem prawidłowe rozłożenie akcentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat w branży, którą dałeś tu za przykład, nic nie jest normalne. Dzięki Bogu nie mam już z nią nic wspólnego.

Podobnie pracują fotografowie w innych branżach. Na przykład fotografia wnętrz i architektury. Moda to tylko przykład. Chodzi mi tylko o to, że niekoniecznie autorem jest ten, kto pracuje fizycznie i odwrotnie. Idąc dalej można by np. twierdzić, że jak ktoś dyktuje komuś tekst, to autorem jest ten, który pisał, a nie ten, który dyktował. Dla mnie dość jasne jest to, że autorem jest ten, kto odpowiada za całość i efekt końcowy, a nie fizyczny czy techniczny pracownik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym tylko zmienił akcenty:

Autor planował i ustawiał niezbędne parametry, wybierał konkretny zestaw, konkretne miejsce, konkretny czas, do tego robił to, co najważniejsze, czyli edytował zebrany materiał. Natomiast technicy z iTelescope jedynie dbali o to, żeby poprawnie skonfigurować sprzęt i pilnowali, żeby poprawnie działał.

Mój drogi. Jeśli przeszedłbyś w swoim życiu podobną ścieżkę, jak tutejsi "prawdziwi" astrofotografowie, to trochę inaczej byś pisał. Jeśli sądzisz, że zaplanowanie sesji i obróbka materiału to jest największa i najbardziej czasochłonna część roboty, to się grubo mylisz. Pomijając zupełnie czas, gdy klatki "się" zbierają, to samo rozłożenie i skonfigurowanie sprzętu, walka z problemami, nadzór i potem składanie, oraz czas poświęcony na skompletowanie zestawu (wybór sprzętu, czytanie kilometrów recenzji itp, zakup) i jego dogranie (poskładanie, skolimowanie, dorobienie odpowiednich "dupereli", dobranie złączek itp), zajmuje wielokrotnie więcej czasu i wymaga wielokrotnie więcej wiedzy i umiejętności, niż planowanie sesji i obróbka.

 

Co do Twojego przykładu ze świata mody. Powiem, że nie pomyślałbym, że to mogłoby tak paranoicznie wyglądać. Moim zdaniem w świecie filmu zostało to jakoś normalniej rozwiązane - za kręcenie ujęć odpowiadają operatorzy kamer, a za realizację całości odpowiada reżyser. Reżyser jest autorem dzieła, ale nikt nie wmawia operatorom, że nic nie robili, bo to oni są autorami pojedynczych ujęć. W Twoim przykładzie mamy jakieś pomieszanie - tak jakby reżyser wmawiał całemu światu, że to on nakręcił sceny swojego filmu, a operatorzy nic nie robili...

Nie wiem, nie znam się, ale nie chciałbym, żeby takie zwyczaje zagościły na naszym świecie astrofotografii.

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.