Skocz do zawartości

Nikon 6x18 – lornetowy WALL-E, czyli zakup 50-latka na stulecie Nikona


jutomi

Rekomendowane odpowiedzi

Rozglądając się za szerokokątnymi lornetkami o małym powiększeniu trafiłem na ciekawą lorneteczkę w idealnym stanie.

3.JPG

To Nikon 6x18, rocznik 1967, czyli 50-latek, który mógł być pierwowzorem „twarzy” disnejowskiego Wall-e’go. :D

1.JPG WALL-e.jpg

 

Niestety, podobnie jak jego minimalnie większy brat z tego okresu – Nikon 7x21 – nie może pochwalić się szerokim polem widzenia, za to ma kilka innych zalet, o których piszę poniżej.

Komplet fabryczny: Z lornetką otrzymałem pełny komplet firmowy, czyli kartonowe pudełko, skórzane, miękkie etui na suwak, pasek z grubego rzemyka, kartę kontroli produkcji z autografem Chief Inspectora, ulotkę zapisaną krzaczkami, nikonowski pochłaniacz wilgoci a nawet kartę gwarancyjną z naklejonymi znaczkami. Oznaczenie na obudowie, J-B7, jednoznacznie wskazuje na producenta optyki – Nippon Kogaku. Drugiego oznaczenia (prawdopodobnie producenta obudowy), J-E44 nie udało mi się rozszyfrować.

7.JPG

8.JPG

9.JPG

Gabaryty: lornetka jest malutka. Przy tych parametrach spodziewałem się lornetki małej, ale po wyjęciu Nikonka z pudełka wydał mi on się miniaturką lornetki. Porównanie do rosłego, dużo młodszego kuzyna 10x70 jest wymowne.

10.JPG

11.JPG

Waga: 224g – jak na swoje gabaryty lornetka jest masywna i w miarę dobrze leży w dłoni.

Mechanika lornetki: majstersztyk mechaniki precyzyjnej. Pomimo upływu pół wieku od produkcji regulacja rozstawu okularów chodzi precyzyjnie, z właściwym oporem. Regulacja pokrętłem ostrości jest możliwa do dziesiątych części milimetra, opór jest dobrany idealnie i oczywiście nie słychać żadnego mlaskania smaru.

Odstęp źrenicy/odległość oka/ER: 6-8mm – zdecydowanie zbyt mały. Patrzenie przez tego małego Nikona przypomina teleskopowe obserwacje przez krótkoogniskowe okulary ortoskopowe. Z powodu tego małego odstępu źrenicy trzeba opierać oprawy obiektywów o oczodoły, trzepocząc rzęsami po soczewkach obiektywowych. Jest to najzwyczajniej w świecie niewygodne.

Diafragma: odcina się ostro i wyraźnie, bez żadnych kolorowych obwódek na krawędzi.

Test latarkowy: około 18mm – lornetka korzysta z całej apertury.

Rozmiar okularów i obiektywów: Przed 18-milimetrowymi obiektywami są dodatkowe szkiełka o charakterystycznym, nieregularnym kształcie. W obudowach obiektywów o średnicy zaledwie 26 milimetrów mamy 8,5-milimetrowe otwory. Jest tak jak w rosyjskiej lornetce BGSH 2,3x40 – metalowe czarne osłonki; rowkowane i lekko wklęsłe. Brak elastycznych muszli okularowych.

Pozorne pole widzenia: lornetka ma AFOV na poziomie około 48 stopni. Dla mnie to graniczne pole, poniżej którego występuje wyraźny „efekt studni”. Na szczęście w trakcie obserwacji nie czuje się klaustrofobicznego dyskomfortu.

Rzeczywiste pole widzenia: Pomierzone na gwiazdach wynosi leciutko ponad 8 stopni – w jednym kadrze mieści z małym zapasem cała Lutnia od Vegi po Sulafata oraz „na styk” trapez Herkulesa.

Kolor powłok: zarówno na obiektywach jak i na okularach powłoki są w delikatnym kolorze granatowo-fioletowym. W tym samym kolorze mienią się również powłoki na szybkach przed obiektywami.

6.JPG

Minimalna odległość ostrego widzenia: 2,2 metra

Rozstaw okularów: 60-70mm; jak na dzisiejsze standardy dosyć mały ale typowy w większości lornetek sprzed półwiecza. Brak skali z podziałką.

4.JPG

Głębia ostrości: wielka; od 25metrów do ∞, chociaż co jakiś czas dobrze jest dokonać lekkiej korekty pokrętłem ostrości.

Wyjście statywowe: brak; przy gabarytach trudno by je było gdzieś umieścić, poza tym zawias lorneteczki ma średnicę gwintu fotograficznego ¼”… Z drugiej strony pomimo powiększenia zaledwie 6x trudno powstrzymać drżenie obrazu np. przy obserwacjach gwiazd czy samolotów na wysokościach przelotowych. Po prostu lornetka jest za lekka i nie tłumi tych minimalnych drgań.

5.JPG

Transmisja/wierność kolorów: lornetka wiernie oddaje kolory (prawie jak Nikon EII); niestety mała średnica obiektywów przy 3-milimetrowej źrenicy wyjściowej robi swoje – obraz jest delikatnie poszarzały nawet w słoneczny dzień.

2.JPG

Aberracja chromatyczna: od środka pola widzenia po okolice diafragmy występuje na minimalnym poziomie; trzeba się mocno wysilić, żeby zauważyć ją na jakimś kontrastowym obiekcie.

Nieostrość brzegowa: to druga bolączka opisywanego Nikonka. W dzień ostro jest do około 75% promienia pola widzenia. Niestety bardziej wymagający test gwiazdowy pokazuje, że gwiazdy zaczynają się zmieniać z idealnych punkcików w kalafiorki po przekroczeniu 65%, przy czym największa degradacja występuje na ostatnich 10-15%.

Krzywizna pola: jest zauważalna. W trakcie obserwacji dziennych wystarczy dokonać lekkiej korekty pokrętłem ostrości, żeby uzyskać ostry obraz po diafragmę oczywiście kosztem lekkiego rozogniskowania na środku pola widzenia

Dystorsja: obserwując ścianę lasu lub budynki jest zauważalna, ale na nieuciążliwym, w pełni akceptowalnym poziomie.

Koma i astygmatyzm: rosną do poziomu dużego na ostatnich 35% pola widzenia przy obserwacjach nocnych; w dzień trudne do zauważenia nawet na reflektorach samochodowych.

Odblaski: brak uciążliwych duszków przy jasnych, punktowych źródłach światła tuż za granicą pola widzenia.

Obserwacje nocne: ta lornetka nie jest do nich dedykowana. Gwiazdy wydają się przygaszone a zasięg gwiazdowy niewiele większy niż przy obserwacjach gołym okiem. Jednak przy dużym samozaparciu można przez nią zobaczyć: księżyce Jowisza, fazę Wenus, a nawet rozdzielić Albireo na dwa składniki.

 

Podsumowując, Nikon 6x18 to dziarski 50-letni karzełek o unikalnym wyglądzie, wspaniałej mechanice i przeciętnej jak na dzisiejsze standardy optyce.

  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Gwiazdy wydają się przygaszone a zasięg gwiazdowy niewiele większy niż przy obserwacjach gołym okiem.

 

Nikt się nie odzywa, to zacytuję sam siebie i pociągnę wątek dalej. :icon_cool:

 

W trakcie piątkowo-sobotniej nocki skonfrontowałem Nikonka 6x18 z Visionkingiem 5x25 i Nikosiem 3x65.

Okazuje się, że muszę odszczekać to, co napisałem powyżej.

Około 23.00 na ciągle ciemniejącym jeszcze niebie wszystkie trzy lornetki pokazały gwiazdki 7,9 i 8,0 w Lutni. Po prostu Nikon 6x18 pokazuje obraz bardzo ciemny, ale zasięg gwiazdowy ma proporcjonalny do apertury.

Dodatkowo, jako jedyny z całej trójki rozdzielił bezsprzecznie Albireo na dwa składniki (do czego przyczyniło się zapewne jego powiększenie) oraz pokazał zerkaniem M27.

Najwyraźniej pokazał również M13 z dwoma gwiezdnymi towarzyszami.

Obserwacje przez niego mają swój specyficzny urok. Chyba zostanie kolejnym towarzyszem moich lornetkowych obserwacji.

Szkoda tylko tego troszkę zbyt wąskiego pola i u uciążliwego ERa.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.