Skocz do zawartości

Inny Wymiar

  • wpisy
    4
  • komentarzy
    12
  • wyświetleń
    11 012

W sumie nie wiem, jaki dać tytuł


Kuba J.

1 910 wyświetleń

Tiaa... Nie wiem co mnie nakłoniło do napisania tego krótkiego, ale dosłownego wpisu... Może to, że nienawidzę być obojętnym w wielu sprawach.

 

Nie będę się tutaj rozpisywał na niewiadomo ile. Będzie krótko, bo wiem, że zrozumiecie :).

 

Internet schodzi na psy, to widać. Chciałem tutaj nawiązać do FilmWeb i komentarzy dotyczących filmu... Tak, zgadliście :D - Avatar.

 

Otóż wielcy panowie, krytycy filmowi, co nie znają nawet podstawowych zasad składni zdania w języku polskim, uważają ten film za bezwartościowy, wypełniony efektami. Samego Jamesa Camerona uważają natomiast za "Pana bez wyobraźni z impotencją". Sami za to wychwalają filmy, w których trzeba doszukiwać się 68 dna.

 

Otóż panowie "krytycy" popełniają podstawowy błąd. Porównują film S-F do innych gatunków co jest równoznaczne ze strzeleniem sobie w łeb. Ponadto nie wiedzą, że nurtów S-F jest kilkanaście.

 

Druga sprawa. Kto kiedykolwiek powiedział, że Avatar to film, gdzie człowiek ma wyjść zdołowany*? Ta produkcja pozwoliła mi się odprężyć, związać z bohaterami. W dodatku pięknie przedstawiony (i spójnie - co "krytycy" uważają za fałsz, bo jedyne ich źródło informacji to Łojnet) świat spowodował, że poczułem się jak we śnie. Uwierzcie mi. Do tej pory dziwnie się czuję i żałuję, że przygoda nie trwała dłużej. 2,5 godziny przy tym filmie zleciało bardzo szybko.

 

Ja wiem, że są filmy, które mają odprężać i są filmy po których wychodzi się smutnym*. Avatar jest pomiędzy tymi dwoma punktami. Dlaczego? Bo jest doskonały, żeby się odprężyć, ale również zawiera ukryte przesłanie, którego zdaje się, że tak często wymieniani przeze mnie "krytycy", nie są w stanie pojąć. Kurcze, rzeczywiście jest tak trudno. Fakt. Aż 3/4 dzieci w wieku 12 lat po seansie zrozumiało, co było tym przekazem ukrytym. Więc kim Ci ludzie (krytycy - już bez cudzysłowia)są? Niemowlakami? Czy może udają tylko takich poważnych pisząc w Internecie pierdoły? A może zatracili tą specyficzną wyobraźnię?

 

Wiem, że można filmu nie lubić, nie trawić z różnych powodów. Ale zachowywać się jak gówniarz i obniżać ocenę filmu, zakładając po 156 kont na FilmWebie? Tylko dlatego, że mój ulubiony film z 42 dnami spadł z Top10? Proszę was bardzo serdecznie. Już w piaskownicy dzieci lepiej się zachowują.

 

A tak właśnie robią Ci... "Krytycy". Ktoś mi powiedział paręnaście minut temu "Stary, nie przejmuj się liczbami! Jak film ci się podoba to podoba!". No tak, ok. :) Tylko jeżeli chcę zebrać ekipę na ciekawy film, dam im link, żeby zobaczyli... to co otrzymam? Odpowiedź w stylu" Łee! W życiu nie pójdę na taki szit, co ma ocenę 6,50/10". Dziękuję trollom. Udowodnić? Ok. Jak mnie pamięć nie myli, Avatar miał na Filmwebie przed premierą (dwa dni bodajże) w Polsce, średnia 9.34/10. W dniu premiery. 9.14/10. A dzisiaj? 8.75/10. Dziwne? Bardzo. 31-23= 8. W ciągu 8 dni spadł o ponad połowę punktu.

 

Więc podsumowując. Po pierwsze, przerzuciłem się na Internet Movie Database (przynajmniej angielski sobie podszkolę). Po drugie, jeżeli ktoś nie weźmie się za ten bałagan, to w końcu Internet będzie jak śmietnisko (jeżeli już się nim nie stał).

 

*Cóż, nie chodziło mi tutaj o zdołowanie w dosłownym znaczeniu. To samo tyczy się smutku.

 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)

 

P.S. Mam nadzieję, że tym wpisem nikogo nie uraziłem/wkurzyłem/rozwścieczyłem/wywołałem nienawisć do mojej osoby/zrobiłem wrażenie debila (niepotrzebne skreślić). Chcę po prostu opisać swoje uczucia. Robię to trochę chaotycznie. Ale ponoć blog to taki mały światek... ;)

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Problem w tym że Avatar jako film (sztuka) popycha gatunek tylko technicznie. Nie proponuje niczego nowego filmowi i gatunkowi.

Za rok filmy będą napakowane jeszcze lepszymi efektami.

 

Jednego nie można odmówić Avatarowi. Wprowadził on do masowej rozrywki pojęcie 3D. Czekać teraz można na TV 3D w każdym domu.

Odnośnik do komentarza

Kuba - nie ma co się przejmować. jedni ida do kina by się zrlaksować i cieszyć oczy, a inni na rozkminkę o naturze egzystencjalnej czy coś w tym stylu. nigdy wszystkich nie zadowolisz.

prwda jest niestety taka, że Cameron pięknie ubrał stare sprawdzone motywy w nowe ubranie, na tym się skupił, a nie na zaskakującej treści. Mi to osobiście nie przeszkadza, ale wielkim krytykom może i owszem.

 

Filmm idealnym byłby szok co do treści jaki był po obejrzeniu Matrixa I i efekty z Avatara.

Odnośnik do komentarza

Faktem jest to, co mówicie :).

 

Jednak wkurza mnie to, że taki krytyk mówi swoje i każdy ma mu bić pokłony, ale jak ktoś napisze, że film mu się podobał, to zaraz są teksty w stylu "jesteś jakiś głupi! Jak taka bajeczka może się podobać? Żal mi ciebie i twojego gustu". Więc widzicie.

 

A nawiasem co do motywów. Powiedz mi, co da się jeszcze wymyślić NOWEGO, REWOLUCYJNEGO w filmie jeśli chodzi o motywy, fabułę? :) Dla mnie nowością było w motywach to, że ludzie sterowali swoimi Avatarami i tak szpiegowali mieszkańców planety.

 

Moim zdaniem, można tak manipulować, sterować już sprawdzonymi motywami, żeby widz czuł się zaskoczony i nie mówił "łee to jest przewidywalne".

 

Mi się film podobał, nie jestem wielkim krytykiem. Ale umiem odróżnić film, który skłania do głębokich przemyśleń od tego, który nie wymaga takich zachowań (naczy wymaga, ale to zajmuje 5 minut i wiemy, o co chodziło reżyserowi). Te pierwsze filmy wolę oglądąć w domu. Natomiast filmy pokroju Avatara - zdecydowanie w kinie.

Odnośnik do komentarza

Nawet nie chodzi o jakieś głębokie wizje egzystencjalne, niepokornego filozofa-reżysera. Raczej o dziedzinę sztuki jako takiej.

Tak jak w fotografii jest pewien kanon wiedzy i umiejętności jakie powinien posiąść fotograf, by robić przyzwoitą chałturę. Ale żeby zrobić lepsze zdjęcie nie starczy Leica S2 i te umiejętności.

 

Cameron nie pokazał nowego sposobu ukazania zmian w czasie. Nie dał nowego narzędzia prócz tych technicznych. Nawet nie technicznych od strony warsztatu reżyserskiego.

Ja osobiście wole obejrzeć sobie "Trzy kolory" bądź "Byłem żołnierzem". jak napisał bamus. Każdy wymaga czego innego od filmu.

A Panami z FilmWeb nie warto się przejmować. To taka alternatywa mainstream. Znajdują fanów. Ale Ty nim nie musisz być.

A Tobie jeśli się podobało to się możesz cieszyć. Nie wywaliłeś kasy na marne. A swoje zdanie trzeba mieć i bronić, tak jak to Ty teraz robisz.

Odnośnik do komentarza

Jednym ze wspaniałych efektów jakie ma ten film, jest to że zaraził mnie szczęściem i pławiłam się w tym uczucie przez większośc jego trwania :)

 

Pozytywne wibracje i chęć przytulenia, ucałowania całego świata po wyjściu z kina to coś czego nie dostaje się codziennie :) i mam gdzieś czy fabuła była miałka, przewidywalna i holywoodzka... mnie pozytywnie naergetyzował ten film i zainspirował do wielu dobrych rzeczy w moim życiu, chociażby uśmiechu i już świat staje się lepszy :D

 

Zacznij zmieniać świat na lepsze, zacznij od od siebie... życie jest piękne :) i takie krótkie...

 

pozdrawiam

Ori

Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.