Skocz do zawartości

Notatnik NH2501

  • wpisów
    5
  • komentarzy
    0
  • wyświetleń
    11 223

Celestyn, Śląsk i mroźna pogoda


NH2501

1 378 wyświetleń

Wyprawa na Śląsk

 

23 stycznia 2010 stałem się posiadaczem Celestrona C8-SGT (XLT), ochrzczonego zawczasu "Celestynem".

Tego dnia pojechałem na Śląsk, aby odebrać go z rąk poprzedniego właściciela.

Po kilku godzinach podróży dotarłem do celu.

Pan T.R., wraz z małżonką, przywitał serdecznie mnie i mojego "kierowcę".

Chcąc nie tracić czasu, od razu zabraliśmy się do oględzin Celestyna, który czekał na nas wygodnie leżąc na kanapie.

Szybko zaczęliśmy rozmawialiśmy o Celestynie, całym osprzęcie, i wszystkich tematach z nim związanych.

Rozmowa okazała się dla mnie równie cenna, co nowy nowy nabytek.

Dowiedziałem się kilku rzeczy o przeszłości Celestyna, jego sprawowaniu się, potrzebach i możliwościach.

Z uwagi na nie, zamiast drugiego okularu, nabyłem "powertanka", który szybko okazał się być doskonałym wynalazkiem.

Po ponad godzinie sfinalizowaliśmy transakcję pakując teleskop do jego pierwotnego kartonowego domku.

Montaż i osprzęt trafił do bagażnika, a tuba na tylną kanapę.

Po pożegnaniu się z panem T.R., już w późny, ale bardzo pogodny wieczór, ruszyłem w drogę powrotną.

W Gnieźnie rozstałem się z Celestynem. Ja wróciłem na weekend na łono rodziny, a on pojechał do swojego nowego domu, pod Dąbrówkowym lasem.

 

Pierwsze montowanie

 

W niedzielę zapoznałem się z instrukcją obsługi Celestyna. Czytałem ją raz, drugi, trzeci, patrząc za okno z nadzieją, że bezchmurne niebo dotrwa do wieczora.

Po powrocie do drugiego, codziennego domu, od razu dorwałem się do kartonów z Celestynem.

Wypakowałem wszystkie drobiazgi, otworzyłem książeczkę i przystąpiłem do montowania sprzętu.

Instrukcja okazała się całkiem czytelna i przystająca do metalowo-plastykowej rzeczywistości.

Długość nóg Celestyna przeraziła mnie, więc nie pozwoliłem mu zbytnio wyrosnąć w górę, z czym przesadziłem, jak się później okazało.

W krótkim czasie Celestyn stanął na swoich trzech nogach, a podładowany w tym czasie "powertank" ożywił go, jeszcze w cieplutkim mieszkanku.

Mimo, że to tylko 8 calówka, "paralityczna" postura Celestyna robi wrażenie.

 

Pierwsze światło

 

Tego samego niedzielnego wieczora, nie bacząc na mróz, szybko wyprowadziłem Celestyna na zaśnieżony taras (w końcu jest powód, żeby pozbyć się z niego śniegu).

Gdy stanął na pozycji, zorientowałem się, że nie mam dużo czasu, bo zza ściany biło już światło górującego Księżyca.

Potem było już co raz gorzej.

Prawidłowe ustawienie montażu i konfiguracja komputera okazała się najtrudniejszym elementem uruchomienia.

Najpierw niedokładnie ustawiona północ (kto by pomyślał, że przyda się kompas!). Potem niedokładnie ustawione nachylenie montażu - położenie wskaźnika na głowicy jest nieprzemyślane - dla większych nachyleń trójkąt odchyla się od skali i tak naprawdę człowiek traci pojęcie, którą kreskę na skali jego czubek wskazuje.

Gdy uczyłem się na pierwszych błędach, Księżyc zaczął przyćmiewać gwiazdy i przyciągać cirrusy.

Wszystko przeciągał jeszcze mróz, który sprawił, że ciekły kryształ wyświetlacza pilota stężał i zmiana napisów na nim trwała dobre kilka sekund.

Gdy straciłem cierpliwość, pocieszyłem się widokiem Srebrnego Globu. W moim jedynym obecnie okularze, dwucalowym 30 mm Scoposie, prezentował się bardzo ładnie. Obraz ostry, niezgorszy nawet na brzegach. Tarcza ładnie wypełniała szkło okularu (powiększenie ~x67, FOV ~1,06o). Jedyna rzucająca się wada to konieczność umiejętnego wpatrywania się, żeby obraz nie uciekał. Eye Relief przyzwoity, ale jestem okularnikiem korzystającym z dobrodziejstw soczewek kontaktowych.

Niestety, montaż był nadal źle skonfigurowany - komputer wskazywał gwiazdy do samokontroli w złych miejscach. Gdy poprawiłem co się dało i doszedłem, że może to być wina prozaicznego podania niewłaściwej strefy czasowej, chmury przybrały na grubości i było widać tylko Łysego.

 

Celestyn wrócił więc do środka, a ja czekam na drugą pogodną noc, aby przekonać się, czy ustawienie skomputeryzowanego niemieckiego montażu równikowego nie jest zadaniem mnie przerastającym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.