Temat niewątpliwie stary ale bardzo interesujący i tak do końca nierozwiązany. Pierwszy, nasuwający się problem to:
1) Skąd wziąć tak szybkozmienne przebiegi elektryczne aby wytworzyć zasilanie takiej anteny?
Odp. na razie człowiek nie potrafi tego zrobić w inny sposób jak wprowadzić atomy materii w odpowiednie drgania aż te zaczną wysyłać promieniowanie widzialne lub jeszcze wyższe. Najprostszy sposób to podgrzać materię od 400 st. Celsjusza do... dowolnie wysokiej. Wtedy każda cząsteczka zaczyna wysyłać (emitować) światło. Taka cząsteczka staje się i generatorami antena nadawczą bo zjonizowana plazma jest przewodnikiem prądu i tworzy coś w rodzaju dipoli.
2) W jakim celu mamy budować antenę na częstotliwości, których nie potrafimy wytworzyć a w szczególności modulować elektrycznie?
Na to pytanie musi nam odpowiedzieć autor pytania.
W tekście zauważyłem sformułowanie - zimne źródła światła i choć nie jestem specjalistą z tej dziadziny to śmiem wątpić czy takowe w ogóle istnieją? Gdyby tak było to sprawność oświetlenia wzrastałaby do granicy 100% podczas gdy obecnie najwydajniejsze źródła światła osiągają zaledwie (lub aż) 50% energii. Żarówka zwykła ok. 5%. Reszta zamieniana jest w przewadze w ciepło. Nawet świecenie biochemiczne też część energii wysyła w postaci ciepła. Popularnie tego sformułowania (Z, Ź. Ś.) używa się czasami kiedy sprawność źr. św. zbliża się do 50%. Może nawet są takie "żarówki", które przekraczają tą wartość ale ich strumienie światła są stosunkowo bardzo słabe i do wykorzystania użytkowego na razie (?) się nie nadają.
W praktyce nawet producenci podają moc LED np. 100W ale jest to jedynie odpowiednik żarówki, która wysyła podobny strumień światła jak ta właśnie dioda, która jednak zużywa 6 do 8 razy mniej prądu. Kupując nowoczesną lampę LED o wydajności świetlnej zbliżonej do żarówki 100W kupimy coś co zużywać będzie ok. 10 - 15W. Oczywiście będą też straty (niewielkie) na przetworzenie energii 230V do wymaganych np. ok. 4V/1LED a szczególnie na ogranicznik prądowy.
To jest jedynie ślizgnięcie się po temacie, który jest bardzo skomplikowany i do końca jeszcze nierozwiązany.