Jako że fascynacja astronomią powróciła ostatnio i wciągnęła mnie dosyć poważnie, postanowiłem wykopać z piwnicy mojego starego Newtona 76/700. Do tej pory niebo obserwowałem tylko przez lornetkę ale i tak sprawiało mi to frajdę. Poznałem tym sposobem sporo gwiazdozbiorów i kilka ciekawych obiektów do obserwacji.
Wracając do tematu. Teleskop podokręcałem, lustra wyczyściłem, jako taka kolimacja ale jak zwykle niedopisywała pogoda. I dzisiaj, w końcu bezchmurne niebo. Długo się nie zastanawiając o godzinie 20 byłem już na polu. Naokoło wzgórza i daleko drzewa także niebo od płd-wsch strony oceniłem na 4/5. Droga Mleczna widoczna. Teleskop złożony i jedziemy. Na początek justowanie szukacza z teleskopem na Jowiszu. Planetka z dwoma księżycami. Dosyć jasna, szczegółów widać nie było. Niezrażając się teleskop skierowałem na M31. W okularze 20mm (nie jest to nawet Kellner bo ogniskową ma poprzedzoną literą F ) widoczna była dosyć dobrze, gwiazdy naokoło były wypunktowane. Spróbowałem przypowerować ale okular 12.5mm nic ciekawego nie wniósł (prawie niemożliwe wyostrzenie obrazu). Wróciłem do 20mm i na następny ogień poszły hihotki. Gromady ładnie widoczne, wypunktowane. Później M34, dumny byłem, że tak łatwo znalazłem , niestety przy M13 poległem, nie mogłem odnaleźć. Czas gonił, ponieważ jutro o 7:00 rano wyjazd do Wrocławia, więc sprzęt spakowałem i do domu.
Wydaje mi się, że jestem chodzącym przykładem, że takim teleskopem też można co nieco pooglądać i mieć przede wszystkim z tego wielką radochę .
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłych obserwacji.