Cześć Adamie.
Fajnie się czyta Twoją wypowiedz, chodź tak naprawdę można by ją skrócić do rekomendacj bym się ruszył osobiście po umówieniu telefonicznym.
Tyle, że nie jestem zwolennikiem traktowania Polski jako zaścianka. Skoro mamy GoTo w teleskopach, i księgowość prowadzoną za pomoca komputera, skoro mamy witryny www przedstawiające oferty opisanych przeze mnie sklepów, to naturalnym jest kontakt mailowy. Mail jest wygodny bo można na niego odpowiedzieć w chwili najbardziej właściwej, szczególnie gdy zawiera trudne pytania - choć uważam, że moje takimi nie były. Część pytań miało konstrukcję czy lepiej to czy tamto - ale częśc pytała po prostu o stan magazynowy i potwierdzenie ceny ( teleskop z montażem od którego zacząłem miał rozpiętość cenową od 6499 do 8499 zależnie od źródła, zatem naturalne było rozpiętość tę wyjaśnić ). Kolejną sprawą są zamówienia. Nie każdy telep jest na stanie - i zależnie od firmy, według informacji które uzyskałem zamówienia są realizowane odpowiednio po wpłacie zadatku lub całości. Teleskopu i tak nie zobaczysz, kase możesz dać do ręki i wziąść potwierdzenie wpłaty, albo zrobić przelew. I tu pewnym zabezpieczeniem jest treść emaila - de facto doprowadzona do formy oferty handlowej poprzez wystawienie mailem przysłanej faktury pro-formy.
Owszem możesz się upierać, że telefonicznie dowiem się szybciej, zamówić mogę, że pro-formę mogę odebrać faxem i usilnie da się maila ominąć. Tylko po co, skoro to takie przydatne narzędzie, przy okazji archiwizujące historię korespondencji. Można dzięki temu nie powtarzać pytań, wszak o pogubienie się w gąszczu nowej wiedzy nietrudno, wiec poprzez szacunek dla rozmówcy warto mieć odpowiedzi zapisane, by je czytać aż do zrozumienia.
No i właściwie jeszcze jeden aspekt. Zakładając dość fenomenalny scenariusz, że jestem oderwany od rzeczywistości i nie umiem utrzymywać kontaktów z klientami ani się nimi zajmować )
Której stronie powinno zależeć bardziej ? Mnie jako chętnemu kupić teleskop, czy sprzedawcy ? Bo jeśli przyjęte, dajmy na to zwyczajowo jest składanie zamówień przez telefon, to sprzedawca, jako zwyczaje te znający winien w pierwszym mailu poprosić o telefon do mnie grzecznie wyjaśniając, że dzięki temu komunikacja będzie szybka sprawna i przyjemna. Ja jestem ten który chce zapłacić za sprzęt i ewentualne wsparcie. Więc jeżeli na dzień dobry sklep nie wyraża chęci by ze mną korespondować, to jak mam wierzyć, że znajdzie taką chęć, gdy np zwrócę się z pytaniem o usługe kolimacji, czy serwisu. Przecież to prowadzi do czytelnego wniosku, że z takim sprzedawcą jedyną drogą doproszenia się pomocy gwarancyjnej czy serwisu jest kierowanie reklamacji pisemnych i to od razu dla zabezpieczenia do wiadomości lokalnego biura rzecznika konsumentów.
Masz rację, że nie znam tej branży. Nie znam się na sposobach wykonywania teleskopów, choć intuicyjnie podejrzewam, że większość się nie zna, bo do ich używania starczy cząstka tej wiedzy, nie ma potrzeby posiadania umiejętności samodzielnej obsługi obrabiarki.
No i ostatecznie jak wytłumaczyć to, że mili Panowie z William Optics reagują na moje maile codziennie od początku lipca, wyjaśniając jak krowie na granicy aspekty i niuanse, mało tego niektóre moje pytania - np o formy płatności, uprzedzają. Dlaczego znaleziony na niemieckim ebayu sprzedawca Meade potrafi określić co i na kiedy może mi ściągnać, określa koszty transportu do Polski, i równiez regularnie stara się odpowiedzieć na moje pytania, włącznie z powalającą propozycją-pytaniem, czy może kontakt do mnie przekazać któremuś ze swoich zadowolonych zapewne klientów z Polski, którzy być może zechca mi sami opowiedzieć dlaczego kupili Meade.
Nie mówiąc już o tym, że wydzwania, mailuje, a nawet proponuje mi osobiste wizyty Pan z firmy gdzie pytałem o samochód ( bynajmniej nie żaden wysoki model, a jeden z najtańszych ), że podobnie zachowuje się biuro podróży dzięki któremu 2 lata temu spędziłem urlop; oni także w miły sposób przypominają o swoim istnieniu i badają czy nie zechce skorzystać z ich oferty, A sprzedawcy których opisałem sprawiają wrażenie, że im po prostu nie zależy, bądź się nie chce.
Na obecną chwilę wygląda na to, że zakup sfinalizuję u naszych zachodnich sąsiadów. Ceny podobne o ile nie lepsze, obsłudze się chce, no i ruch walut pozwala mieć nadzieję na dodatkowy zysk. Od początku mojego zainteresowania zakupem, tj od około 5-6 tygodni kurs euro wahał się w przedziale 4,55 - 4,32. Dziś 4,37. Przeliczając mój budżet z najmniej korzystnego kursu wynosił on 2197,80 Euro, a dziś wynosi 2288,33 Euro. Za 90 Euro różnicy można już kupić jakiś drobiazg. Tymczasem ceny nawet w sklepach z mocno wirtualna oferta nie drgneły.
Tylko trochę szkoda, że moim w sumie skromnym wydatkiem będe wspierał obsy sklep a nie Polski. Ale i patriotyzm ma swe granice.