Witam wszystkich. Około trzy tygodnie temu, w lipcu, obserwowałem przez okno niebo, używając lornetki 10x50. Po 22godz. wpadła mi w pole widzenia satelita o jasnośći około 5 mg. Zauważyłem ją tuż nad horyzontem, leciała od południa na północ. Postanowiłem ją śledzić. Gdy okno prawie zaczęło ograniczać widoczność, w polu widzenia pojawiła się druga satelita która leciała równolegle (być może niemal równolegle) w przeciwnym kierónku, z północy na południe, oddalona o około 2*. Pomyślałem może sie zdażyć, nieźle. Gdy zeszłem z nią w "dół" na południe, nad horyzontem pojawiła się trzecia lekko jaśniejsza. Trudno uwierzyć, leciała równolegle do tamtych dwóch, jakby leciała za tą pierwszą jakieś kilkadziesiąt stopni za nią. Gdy zobaczyłem trzecią ciarki mnie przeszły.