Skocz do zawartości

mike2063

Społeczność Astropolis
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mike2063

  1. Zobacz ogłoszenie Filtr mgławicowy Lumicon OIII 1,25 Z bólem zastawek w sercu wystawiam na sprzedaż wysokiej klasy filtr Lumicona OIII w oprawie 1,25. Taki sam jak ten: http://www.astroshop.pl/filtr-oiii/lumicon-filtr-oiii-1-25-/p,6744 Stan techniczny oceniam na bardzo dobry. To najlepszy filtr w tym pasmie jaki miałem. Zachęcam do zakupu. Zapraszam do kontaktuna PW lub przez maila. Oferent mike2063 Date 25.10.2017 Cena 510,00 zł Kategoria Teleskopy i akcesoria
  2. Zobacz ogłoszenie Okular lantanowy Vixen NLV 6mm Witam wszystkich! Do sprzedania mam planetarny lantanowy okular NLV 6mm. Okular w stanie bardzo dobrym, z oryginalnym pudełkiem. Idealny do obiektów US. Osoby zainteresowane zapraszam do kontaktu poprzez PW lub maila michal.witek@astrohunters.pl Oferent mike2063 Date 25.10.2017 Cena 380,00 zł Kategoria Okulary i barlowy
  3. Marcin, świetna fota, "mustang" to obiekt z kategorii "MOST WANTED" w moim wizualnym plannerze. Przy najbliższej okazji się na niego zasadzę.
  4. Super fota Łukasz! W wizualu tak ledwo ledwo było co tam widać a na zdjęciach jest tych galaktyczek pełno. Pięknie! Dziękuję za wspólne obserwacje
  5. Bardzo przyjemna i okraszona pięknymi zdjęciami relacja. Ja również chciałem podziękować za wspólne obserwacje i za niezwykłą atmosferę w trakcie spotkania. Potwierdzam słowa Marcina, że wszyscy czuli się tak, jakby się znali od bardzo dawna. Mam nadzieję, ze uda się to jeszcze powtórzyć, moze tym razem mi też uda się być do samego końca. Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam, Michał
  6. CZĘŚĆ 1. PIERWSZE SPOJRZENIE --------------------------------------------------------------------------------------------------------- Słońce coraz szybciej chowało się za horyzont. Po tak gorącym i długim dniu nawet jemu należał się dziś odpoczynek. Pracowało w końcu bez ustanku tyle godzin. Złocista, idealna kula stopniowo zmieniała swoją barwę na krwistoczerwoną, zasłaniana wierzchołkami drzew brzozowych z pobliskiego lasu. W powietrzu czuło się ten charakterystyczny i niepowtarzalny zapach lata. Lekki wietrzyk od czasu do czasu musnął gdzieniegdzie wystające kępy traw, jaskrów i mniszków. Cudowny letni klimat niewielkiej wioski. Choć robiło się coraz ciemniej i dzień dobiegał końca, jednak czuło się w powietrzu jego oddech. Świeżo skoszona trawa pozostawiona na słońcu wydzielała przyjemny zapach i przypominała ten cudowny, błogi czas dzieciństwa spędzony na zabawie, radości i bieganiu za piłką w krótkich spodenkach. Lato to przepiękna pora roku, taka beztroska i wszechobecna. W takie wieczory chciałoby się, żeby czas się zatrzymał i już nie ruszył dalej. Choć ciemność nie opanowała jeszcze podwórka, to już nad drzewami można było zaobserwować znajomy kształt nocnych, latających stworzeń. Malutkie nietoperze bezszelestnie dokazywały na wieczornym niebie. Gdzieniegdzie w powietrzu zamigotał znajomy błysk fluorescencyjnego pancerzyka robaczka świętojańskiego, fascynująco-przerażający i niezwykle tajemniczy świat przyrody, prawie bajkowy, niczym baśniowy świat elfów. Tak to jest, kiedy jest się dzieckiem. Niewielki, wiejski domek, jakich pełno wokół. Z przyległego do niego ogródka wychylały się dojrzałe wiekiem różaneczniki otoczone płożącym się wszędzie jałowcem. W samym sercu tego ogrodu znajdował się potężny, ponad stuletni orzech włoski. Owocował regularnie co roku, wydając orzechy tak wielkie jak zaciśnięta pięść dorosłego mężczyzny. Z wyglądu jego kory wynikało, że wiele przeszedł podczas srogich zim, pozostawiając na niej głębokie, trwałe blizny. Przy samym domku była studzienka z krystalicznie czystą, zimną wodą, głęboka na 10 metrów. Tuż niedaleko stał drugi dom. Nie ukończony, bez okien, bez tynku, zadaszony. Na pierwszym piętrze swoje apartamenty miały gołębie, których było tam mnóstwo. Byli to jedyni mieszkańcy tego budynku, który już nigdy nie został oddany do użytku ludziom, choć powstawał z takim właśnie zamiarem. Do nich właśnie, jak co wieczór przychodził gospodarz, aby przed nocą zabezpieczyć wszelkie wejścia tak, aby żaden drapieżnik nie dostał się do środka. Tak też się działo i tym razem. O stałej porze, jak z zegarkiem w ręku, jakby od tego miało zależeć życie tych ptaków. Bo i po części to prawda. Czworonożni nocni myśliwi tylko wypatrywali swojej szansy, aby po zapadnięciu zmroku dostać się do środka i zaspokoić swoje mordercze instynkty. Tej ciepłej, letniej nocy nie miały jednak okazji. Trzydziestoparoletni, wysoki mężczyzna szedł miarowym, spokojnym krokiem w stronę sąsiedniego budynku. Miał do przebycia zaledwie 20 metrów od furtki skromnego, drewnianego płotu okalającego dom wraz z ogrodem. Niespełna dwa miesiące temu własnoręcznie go postawił i pomalował. Świeże drewno zgrabnych sztachetek jeszcze dość intensywnie pachniało. Tego wieczoru mężczyzna nie był sam. Na swoich ramionach trzymał małego chłopca, może 6-letniego. Chłopiec kurczowo trzymał się koszuli ojca, rozglądając się na wszystkie strony. Widać było, że bardzo interesowało go to, co działo się o tej porze na dworze. Dla małego dziecka nocny świat był bardzo tajemniczy i niezrozumiały. Ale ten chłopiec nie wyglądał na przerażonego zapadającymi ciemnościami, sprawiał wrażenie bardzo nim zaciekawionego. Najbardziej podobały się mu małe nietoperze, które raz po raz przecinały powietrze tuż nad ich głowami. Zarysy drzew na tle jaśniejącej zorzy zachodzącego słońca i kontury domów malowniczo wkomponowanych w ten niezwykły krajobraz. Nagle chłopiec popatrzył wysoko w górę, podążając śladem jednego z nietoperzy. Jego wzrok zatrzymał się nagle na czymś niewielkim i bardzo jasnym. Chłopiec zmrużył oczy, jakby chcąc dostrzec jakieś szczegóły. Tuż nad ich domem świeciło coś bardzo intensywnie. Ten jaskrawy punkcik zdecydowanie wyróżniał się na tle ciemnego granatowego nieba. Na nieboskłonie nie było w tym momencie ani jednej chmurki, a powietrze było bardzo przejrzyste. Świecący punkt bardzo zainteresował chłopca. Nie spuszczając wzroku zapytał z wyraźnym zaciekawieniem w głosie: Tato, a co to tam świeci tak wysoko? To gwiazda, synku – odpowiedział mężczyzna kątem oka spojrzawszy na niebo w miejsce, o które pytał malec. Ojej! - zachwycił się chłopiec. - A jak duża ona jest? - ciągnął dalej. Jak dwa domy złączone razem, jeden na drugim – z pewnością siebie rzucił w odpowiedzi mężczyzna. W tym momencie w wyobraźni chłopca ukazał się obraz płonącej kuli wielkości ich domu połączonego z domem sąsiadów. Ależ ona jest ogromna! - pomyślał chłopiec. Spojrzał w górę raz jeszcze nie mogąc opanować niezwykłych emocji, które nim zawładnęły. „Jak dwa domy razem” - słowa ojca głęboko zapadły mu w pamięć. Chociaż do pobliskiego budynku szli razem kilka minut, wydawało mu się, że idą całą wieczność. Przepiękny widok! Chłopiec na moment zapomniał, po co tutaj z ojcem przyszedł. Postawiwszy chłopca na ziemi, mężczyzna sprawnym ruchem ręki odwiązał sznurek przytrzymujący klapę zamykającą „balkon” dla ptaków. Następnie wspiął się po drabinie, aby dokładnie ją przymocować. Trwało to niecałą minutę, zanim wrócił z powrotem na ziemię. Już gotowe, Michałku! Możemy wracać do domu - oznajmił po zejściu z drabiny. Całą drogę powrotną nieustannie chłopiec przyglądał się gwieździe. „Jak dwa domy” - echem odbijały się w jego głowie słowa ojca. „Skąd on to wie?” - zastanawiał się. „Ależ ten mój tatuś jest mądry! Muszę tu jutro wrócić i jeszcze raz spojrzeć na tą gwiazdę”. Przez cały wieczór nie mógł myśleć o niczym innym, jak o niesamowitej gwieździe, która tak cudownie świeciła nad domem. Jeszcze wtedy nie zdawał sobie sprawy z tego, co tak naprawdę poczuł i jak mocno przeżył ten widok. Jak mocno musiała wtedy świecić ta gwiazda, skoro jej blask przetrwał w duszy chłopca tak długi czas! ----------------------------------------------------------------------------------------------------------- Witajcie, zainspirowany Waszymi niezwykłymi opowieściami postanowiłem po bardzo długich przemyśleniach udostępnić publicznie moje najwcześniejsze wspomnienie pierwszej obserwacji astronomicznej bez użycia jakichkolwiek przyrządów optycznych poza własnymi oczyma. Chociaż było to bardzo dawno temu, to jednak wspomnienie to pozostawiło we mnie bardzo trwały ślad, który noszę w sobie z niezmienioną siłą aż do dnia dzisiejszego. Powyższy tekst powstał jakiś czas temu, celem uwiecznienia pierwszych wrażeń i emocji z oglądania nocnego nieba. Jest to dla mnie wyjątkowy okres. Było to jeszcze wtedy, kiedy tata był dla mnie wielkim autorytetem, a mamę wspominam jako uśmiechniętą kobietę, wolną od wyniszczającej choroby. Jest to więc zapis bardzo osobisty. W taki też sposób podchodzę do obserwacji nocnego nieba- z zachwytem, który po wielu latach nie słabnie i ciągle się rozwija. Mój rytm w czasie "po pracy" wyznaczony jest przerwami we frontach atmosferycznych. Zdecydowałem się opublikować ten tekst w "Dziennikach gwiazdowych" z niewielką obawą jak zostanie przyjęty i nieskrywaną radością, że jest miejsce na to, abym mógł się tym podzielić z osobami, które czują to samo, co ja. Wspomnień jest, rzecz jasna, więcej, z pewnością zostaną opublikowane, jeżeli taka będzie wola Czytelników. W tym miejscu chciałem podziękować Administratorowi za pomysł i stworzenie działu z opisami wspomnień naszych obserwacji. Pozdrawiam Was wszystkich przy okazji życząc wielu niezapomnianych wrażeń i autentycznej radości w przeszukiwaniu zakamarków Wszechświata. Wszelkiego dobra w Nowym 2013 Roku, oby przyniósł zadowolenie i realizację wszystkich planów. Michał
  7. Serdecznie witam i pozdrawiam jednocześnie wszystkich AstroBraci! Choć już zarejestrowałem się jakiś czas temu i napisałem 2 posty (!) to jakoś nie zajrzałem wczesniej do tego działu i się nie przedstawiłem, co teraz czynię. Nazywam się Michał Witek, mam 28 lat i mieszkam w małym miasteczku na Górnym Śląsku, Pszowie. Niebem interesuję się odkąd sięgnę pamięcią. Zaczeło się tak niewinnie jak miałem gdzieś około 6 może 7 lat. Pewnego pięknego letniego wieczoru wyszliśmy z tatą na podwórko kiedy było już ciemno, a ja spojrzałem do góry. Zainteresował mnie pewien bardzo jasny obiekt świecący nad naszymi głowami i nie był to Księżyc. Zapytałem co to, na co usłyszałem, że jakaś gwiazda. Zapytałem jak duża jest ta gwiazda, tata mój chyba nie wiedział jak ma mi to wytłumaczyć, więc powiedział, ze jest tak duża jak dwa domy złączone razem. Akurat po tych słowach spojrzałem na dom naszych sąsiadów, i pamiętam jak dziś, w mojej głowie powstał obraz palącej się kuli o wielkości 2 domów naszych sąsiadów. To mnie tak zafascynowało, że aż podobno powiedziałem: Wow! Duże są te gwiazdy. Choć potem, gdy już byłem starszy dużo czytałem nt. astronomii (moja pierwsza poważniejsza książka to AstroFakty, którą wygrałem w Bibliotece w konkursie czytelniczym w 1996 roku) nie zajmowałem się patrzeniem w niebo. Największy przełom nastąpił w momencie kiedy na własne oczy ujrzałem najpiękniejszego gościa na naszym nocnym niebie - kometę Hale-Boppa. Było to w 1997 roku i od tamtej pory zacząłem patrzeć w niebo coraz częściej. Na 18. urodziny dostałem od Rodziców, Dziadków i Chrzestnych mój pierwszy (profesjonalny wydawało mi się jeszcze wtedy) teleskop. Był to kupiony w jednym z powstajacych wtedy nałogowo CH firmy Optisan sprzęt (Astar 60/700). Nim to ujrzałem po raz pierwszy planety; najpierw poszedł Jowisz- widok dla mnie wtedy tak powalający, ze jak go zobaczyłem to z rozdziawioną japą ukląkłem na kolana i głośno podziękowałem Bogu, że pozwolił mi dożyć chwili kiedy będę mógł zobaczyć takie cuda na własne oczy, a nie tylko w kolorowych książkach. Potem Saturn, Wenus, Mars. Oczywiście Księżyc i w 2004 roku niesamowite wydarzenie, jakim był tranzyt Wenus [bez filtrów, mgła była wtedy nazbyt gęsta, a jednocześnie na tyle przepuszczała światło, że działała jak folia Baadera ND5 ]. Kiedy byłem jeszcze na studiach, w wakacje dorabiałem przy zakładaniu i pielęgnacji ogrodów (bardzo fajne zajęcie swoją drogą), uzbierało się tego tyle, że kupiłem Sky Watchera 150/750 na EQ 3-2 i parę okularków do niego. Sprzęt służy mi aż do teraz i daje wiele frajdy. Po ślubie przeprowadziłem się do mojej Żony, do Pszowa (wcześniej mieszkałem w małej wsi obok Wodzisławia Śląskiego). Jako ostatni sprzęt astro ( i nie tylko do astro) dostałem w prezencie pod choinkę od mojej ukochanej Żony Celestrona 15x 70. W tej chwili przeglądam wszystkie możliwe fora i szukam odpowiedzi na pytanie co lepiej kupić: Syntę 10" na Dobsonie czy GSO 10". Jak już zdecyduję, będziemy mieć przez 2 miesiace ulewy i obserwować będziemy jedynie chmury, co może zaowocować jakimś wyrożnieniem w Cloud Trophy ( pozdrowienia dla Muchozola). Tak poza tym to staram się jak tylko mogę rozpowszechniać miłość do naszej wspólnej pasji. Organizuję krótkie prelekcje dla mieszkańców mojego miasteczka połączone z obserwacjami w terenie, różnego rodzaju eventy, jak np. ostatnio tranzyt Wenus czy zakrycie Jowisza, co mi się akurat nie udało ze względu na złośliwe turbulencje atmosferyczne w moim miejscu zamieszkania. Jak do tej pory moje działania nie przyniosły oczekiwanego rezultatu, ale nie poddaję się. W październiku czeka mnie największe jak dotąd wyzwanie: zostałem poproszony o przeprowadzenie 2 godzinnego pokazu nt. Układu Słonecznego, obiektów, które można obserwować na naszym niebie na corocznej konferencji naukowej Rekolekcji Pszowskich, gdzie frekwencja wynosi ok. 130 osób z całej Polski. Z tego co wiem zainteresowanie tematem jest duże i specjalnie na niego przychodzą osoby po raz pierwszy, więc jest szansa, ze coś się ruszy, bo chciałbym w przyszłości coś tutaj fajnego stworzyć. Jestem również szczęśliwym tatusiem 13 miesięcznej Lideczki, która to, mam wielką nadzieję, będzie ze mną dzielić miłość do gwiazd. Jak na razie podoba się jej statyw do mojej Synty i wyciąg okularowy oraz szukacz, co jest dla mnie wielką prognozą na przyszłość, ale jak pójdzie własną drogą to zrozumiem to. Wybaczcie, że się trochę rozgadałem, tym, którzy wytrzymali do końca bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam. Jeżeli są tutaj osoby z moich okolic, byłych lub obecnych, odezwijcie się czasami, może uda się kiedyś wypaść gdzieś razem polukać. To tyle z mojej strony. Gorąco pozdrawiam Moderatorów, stałych bywalców, nowych i wszystkich Miłośników Astro! PS. Jeżeli moja wypowiedź w jakikolwiek sposób narusza regulamin co do długości tekstu lub narusza jakiekolwiek inne standardy proszę o skasowanie wpisu.
  8. Super fotka! Oj Chorwacja to moje ulubione miejsce na wypoczynek. Pozytywni ludzie, przepiękne krajobrazy, cudowny klimat, pyszne trunki no i... niesamowite wrażenia z czystości nocnego nieba. Jak byliśmy z żoną 2 lata temu na Visie to w bezksiężycową, bezchmurną noc po lekkich opadach deszczu chmurki przegnał wiatr znad Adriatyku. Ja przez 3 godziny leżąc na plaży próbowałem się doszukać linii gwiazdozbiorów, nie potrafiłem przy tylu gwiazdach odnaleźć prostych konstelacji. Gołym okiem było widać wyraźnie jądro M31, i to nie zerkaniem jak w domu, ale patrzeniem wprost. Jak ja wtedy żałowałem, że nie miałem przy sobie chociaż ruskiej bazarowej lornetki, na pewno udałoby się wyhaczyć ramiona pyłowe. Udanych wakacji! Pozdrawiam
  9. Również się dołączam, wszystkiego NAJ Robercie! STO LAT!!!
  10. Relacja super, sprzęt też konkretny, zdjęcia bardzo dobrej jakości. Gratulacje
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.