Newton plus montaz paralaktyczny do wizuala to IMHO najgorsza mozliwa kombinacja. Newton jest znacznie wiekszy i ciezszy niz SCT czy refraktor, wiec wymaga stabilniejszego (czyt. drozszego) montazu. Dodatkowo okular bedziesz mial we wszystkich mozliwych pozycjach - raz z boku, raz od spodu, raz od gory - niezle sie nagimnastykujesz, zeby do niego siegnac. Zwlaszcza, ze bedzie wysoko, mniej wiecej na poziomie oczu stojacego, doroslego czlowieka.
O obsludze paralaktyka mozna powiedziec wszystko, tylko nie to, ze jest intuicyjna. Nie ma gora-dol, lewo-prawo, tylko polnoc-poludnie i wschod-zachod. Rozkladanie, ustawianie i skladanie takiego montazu nie jest proste: trzeba go "wycelowac" na polarna, poza tym masz dosc duzo czesci, ktore latwo pogubic. Do tego przeciwwaga - jakies 8 kg zelastwa, ktore nic nie robi, tylko wazy. Na pierwszy teleskop lepiej wybrac Newtona na Dobsonie - jesli masz dzialke/dom na odludziu lub krzepe i duzy bagaznik. Refraktor na montazu azymutalnym tez bedzie fajny - w tym przypadku celowalbym raczej w krotsza ogniskowa - rzedu 500-600 mm. Wtedy, po przesiadce na wieksza aperture, taki refraktor ostanie Ci sie jako sprzet przenosny, na szybkie wypady.