Skocz do zawartości

Michał Terajewicz

Społeczność Astropolis
  • Postów

    194
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Kontakt

  • Strona WWW
    http://www.terajewicz.pl

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyna
  • Zainteresowania
    Fotografia, astronomia, kino, książki.
  • Sprzęt astronomiczny
    Michał poleca: TS APO65Q, SW 80ED, HEQ5-(N)EQ6, SW Adventurer, zoomy 14-24-70-200

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Michał Terajewicz

104

Reputacja

  1. Hmmm, "for each lightframe"? Pewnie to już sam mogę sprawdzić, ale czy to rzeczywiście będzie robiło to o czym mówimy? Coś mi się nie wydaje, sprecyzujmy: Mam po 10 klatek LRGB. Najpierw wrzucam do DSS wszystkie L - stackuję, zapisuję jako TIFF. Potem to samo z R, G i B. Mam 4 klatki. Chcę je wyrównać ze sobą, ale wtedy DSS robi z tego jeden plik. Czyżby ta opcja właśnie pozwalała zapisać każdy osobno, ale już wyrównany, bez zmiany niczego innego? Na razie taki problem, że nie chce nic z robić z czterema tiffami:
  2. OK, czyli nie ma. Dzięki, bo myślałem, że to ja nie potrafię znaleźć tej opcji. Czyli jeśli ktoś nie chce płacić za Maxima, a ma już Photoshopa czy GIMPa, to pozostaje mu ręczne wyrównywanie.
  3. Hm, może coś mi umyka, szukałem, nie znalazłem, takie pytanie mam: Czy da się w DSS wyrównać zdjęcia? Tzn.: mam np. po 10 klatek LRGB. W DSS zestackowałem je i mam teraz cztery pliki LRGB. Ale np. są krzywo. Czy da się je wyrównać i zapisać znowu jako osobne pliki używając DSS? Ewentualnie w innym darmowym programie? Bo że da się w płatnym MaxImie, to wiadomo.
  4. Zależy, jak policzysz. Na przykład - planuję wystawę 10-15 zdjęć w galerii. Jak najbardziej opłaca mi się zrobić te zdjęcia za pomocą systemu iTelescope. Zwłaszcza jeśli uwzględnię, jak masakrycznie dużo czasu zaoszczędzę (a mój czas kosztuje sporo). I nie mówię o 3x600s. Porównanie z filmem - moim zdaniem totalnie nie trafione. Film to jest ogromne przedsięwzięcie w porównaniu z fotografią. Reżyser nie byłby w stanie wszystkiego sam dopilnować i za wszystko wziąć osobistej odpowiedzialności. Fotograf jest w stanie sam wszystko dopilnować i wziąć odpowiedzialność za każdy detal, nawet jeśli fizycznie wykona go pracownik na polecenie fotografa. Ekipa iTelescope to są wynajęci przeze mnie pracownicy, którzy nie mają żadnego wkładu twórczego w moje zdjęcie. Cała ta ciężka fizyczna praca w astrofotografii ma wartość sentymentalną, romantyczną, psychologiczną. Fajnie, zgadzam się. Ale jeśli może ją odwalić ktoś za mnie i na tym zarobić, to nie widzę problemu. Że niby "prawdziwy" astrofotograf to ten, który sobie tyłek odmroził walcząc ze źle naoliwionymi przekładniami? Równie dobrze można go nazwać frajerem, który nie umie zarobić na porządny sprzęt lub jego wynajęcie. Obie te tezy są tak samo bez sensu. :-) Drogi są różne, i oczywiście jedni będą milej patrzeć na jedną, a inni na drugą. Ja bym po prostu żadnej z nich nie umniejszał. Co ciekawe, fotki zrobione z pomocą iTelescope wygrywają różne międzynarodowe APODy, nie zauważyłem, żeby miał tam ktoś z tym problem. To też chyba o czymś świadczy.
  5. Podobnie pracują fotografowie w innych branżach. Na przykład fotografia wnętrz i architektury. Moda to tylko przykład. Chodzi mi tylko o to, że niekoniecznie autorem jest ten, kto pracuje fizycznie i odwrotnie. Idąc dalej można by np. twierdzić, że jak ktoś dyktuje komuś tekst, to autorem jest ten, który pisał, a nie ten, który dyktował. Dla mnie dość jasne jest to, że autorem jest ten, kto odpowiada za całość i efekt końcowy, a nie fizyczny czy techniczny pracownik.
  6. Ja bym tylko zmienił akcenty: Autor planował i ustawiał niezbędne parametry, wybierał konkretny zestaw, konkretne miejsce, konkretny czas, do tego robił to, co najważniejsze, czyli edytował zebrany materiał. Natomiast technicy z iTelescope jedynie dbali o to, żeby poprawnie skonfigurować sprzęt i pilnowali, żeby poprawnie działał. Przykład ze świata fotografii mody. Znam takich fotografów mody, którzy robią zdjęcia na zasadzie: Cała wielka ekipa przyjeżdża na miejsce, ustawia oświetlenie, modeli, wszystko, włącznie z aparatem czy aparatami. Fotograf przyjeżdża "na gotowe", wprowadza ewentualne poprawki. Zdarza się, że osobiście weźmie aparat do ręki i wciśnie spust (nie zawsze, bo czasem robi to asystent). Fotograf, po spędzeniu na planie kilkunastu minut i "zrobieniu zdjęcia", idzie sobie. Selekcją i postprodukcją dalej zajmuje się ekipa. W zasadzie trudno powiedzieć, że fotograf "zrobił zdjęcie", bo cała fizyczną robotę odwaliła wieloosobowa ekipa (tyle że fotograf planuje i wydaje polecenia). Ale to fotograf jest autorem zdjęcia czy zdjęć z tej sesji i nikomu nie przychodzi do głowy kwestionować tego faktu. Dlaczego więc ktoś ma kwestionować autorstwo zdjęcia zrobionego z pomocą ekipy z iTelescope? Oni tego zdjęcia nie robią. Oni jedynie ("jedynie") dbają o to, żeby sprzęt poprawnie działał. Całą resztę, kluczową resztą, od zaplanowania do edycji, robię ja. Ekipie płacę tylko za to, że sprzęt będzie działał. Takie jest moim zdaniem prawidłowe rozłożenie akcentów.
  7. Podepnę link do mojej małej recenzji tego serwisu: http://astropolis.pl/topic/57052-serwis-itelescopenet-przymiarka-do-recenzji/?p=660628
  8. Wszystko jasne i przejrzyste. :-) Moim zdaniem granica jest dość rozmyta - co zresztą wynika z naszej dyskusji. Dla jednego materiał powinien być zebrany maksymalnie samodzielnie, sprzętem, którego można dotknąć, samemu coś wyregulować (lub schrzanić) itd. Jeden koleżka gdzieś na innym forum wręcz nazwał moje fotki "ścierwem bez żadnej wartości". :-D Co zrobić... A dla kogoś innego, całe sedno sprawy tkwi we właściwej edycji. A czy materiał został zrobiony "z ogródka", czy zdalnie, czy wręcz kupiony... Tak jak Loki napisał - prawo tego nie reguluje (i nigdy nie będzie i nie powinno), kwestia czysto uznaniowa... Moje zdanie jest takie: jeśli jako autor uczciwie zaznaczam, w jaki sposób powstało zdjęcie, że materiał był zbierany zdalnie teleskopem, do którego fizycznie nie ma dostępu, ale już planowanie, decyzje o ilości i rodzaju naświetleń, no i edycja całości to już moja robota - wszystko gra. Ewentualny problem pojawia się przy konkursach astrofotograficznych, bo twórcy konkursu na pewno są lub będą zmuszeni do podjęcia decyzji, czy warunkiem koniecznym do zgłoszenia zdjęcia jest sposób zebrania materiału. I jak niby miałoby to być sprawdzone, przecież jakbym się uparł, to mógłbym ściemniać, że stoi u mnie Takahashi w ogródku, albo że byłem z nim na wakacjach w Australii. No i z powodu tego, że nie da się tego sprawdzić, ale też z mojego przekonania, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że materiał zbieram zdalnym teleskopem, myślę, że należy to olać. Zobaczcie, ile o ważności edycji pokazał konkurs Astrowizja. Jeden materiał, a co człowiek, to inna edycja... No i też umówmy się: dajmy laikowi dostęp do iTeleskope i każmy mu zrobić super zdjęcie M31. Zrobi? Jakąś wiedzę trzeba jednak mieć. A potem, co nawet trudniejsze, trzeba wiedzieć, co z tymi plikami zrobić, jak je wyedytować itd. Chyba że ktoś zapłaci jeszcze komuś za edycję, a potem się podpisze. :-D
  9. Czy bycie świetnym kierowcą musi polegać na obowiązkowym uwalaniem się smarem w warsztacie? :-) Poprawka: Czy czerpanie radości z prowadzenia auta musi się wiązać z obowiązkowym uwalaniem się smarem? No dobra - przykład może nie w punkt - powinienem może napisać - czy radość ze zdalnego prowadzenia samochodu (drona?) musi się wiązać z uwalaniem się smarem? Chyba nikt z nas nie neguje frajdy płynącej z samodzielnej obsługi sprzętu (ja też nie). Ale jeśli postawimy sobie jakiś konkretny cel, to może on być po prostu nie do zrealizowania własnymi środkami. Ja sobie raczej nie kupię nigdy teleskopu, który by mi pozwolił sfotografować M1. A dzięki iTelescope mogę to zrobić. U mnie jeszcze jest kwestia czasu - fizycznie nie dałbym rady tyle focić własnym sprzętem, nawet zakładając dobrą pogodę. Dla mnie przyjemność leży w edycji materiału i jego prezentacji. Jeśli mogę zebrać materiał "lekko, łatwo i przyjemnie", a do tego mimo wszystko samodzielnie (teleskopem steruję ja), to mi się to podoba. Pozostaniemy pewnie przy swoich zdaniach, w końcu nie musimy być identyczni. Jednym będzie to pasowało, inni będą sceptyczni. Ja się cieszę, że coś takiego istnieje. Cieszę się, że recka się spodobała, zajrzę za parę dni, żeby odpisać na ewentualne pytania.
  10. Gdybym miał taki sprzęt, to robiłbym nim zdjęcia dokładnie tak samo. Różnica by była taka, że stałby za oknem, a nie na drugiej półkuli. Dlatego pozwolę się z Tobą nie zgodzić. :-) Nie mam potrzeby macania sprzętu, żeby poczuć, że sam zrobiłem zdjęcie. Co nie znaczy, że nie lubię mieć swojego - jak każdy. Niejeden APOD zresztą powstał na takim sprzęcie wynajmowanym...
  11. Problem: autorstwo. :-) Płacisz sam, możesz się podpisać pod pracą. A przy takiej zbiorowej to jak byśmy robili? Co prawda "tylko" materiał byłby wspólny, edycja indywidualna.
  12. Żeby nie śmiecić, nie robię nowego tematu. Jeśli ktoś uzna, że warto, to zmienimy? W zasadzie mogłaby to być najkrótsza recencja na świecie i brzmieć: wszystko macie tu: http://www.itelescope.net/ - strona gówna http://www.itelescope.net/telescope-information – teleskopy http://www.itelescope.net/subscription-plans – ceny I rzeczywiście, to jedna z głównych zalet tego serwisu: wszystko jest proste i przejrzyste, podane na tacy. Dla osób angielskojęzycznych. Pomoc i wsparcie Używam od paru miesięcy i przez ten czas nie na potkałem na nic, co uniemożliwiałoby czy choćby utrudniało zabawę z teleskopami. Jeśli coś było dla mnie niezrozumiałe – szybko znajdowałem odpowiedź na odpowiedniej stronie (http://support.itelescope.net/support/home) lub pytając bezpośrednio. Pytać bezpośrednio można mailem (odpowiadają w ciągu 24 godzin, w praktyce o wiele szybciej). A w razie awarii wymagającej natychmiastowej reakcji, można pchnąć alert do dyżurnego inżyniera (zdarzyło mi się raz skorzystać, zadziałało). Czyli temat pomocy i wsparcia można podsumować krótko: rewelacja. Pomijając drobnostki, np. że na stronie z informacjami o teleskopach jest link do tabelki oraz link do obrazka poglądowego z polami widzenia teleskopów, gdzie znalazłem co najmniej po jednym braku lub błędzie. Obiecali poprawić. Zdarzają się też linki prowadzące donikąd. Też obiecali poprawić. Ale to wypadki przy pracy, chyba można przymknąć oko. Koszty Najpierw napiszę o tym, co pewnie najbardziej interesuje osoby, które spotykają się pierwszy raz z tematem wynajmowania teleskopów. Ile to kosztuje i czy to się opłaca? Czy to się opłaca – ilu miłośników astronomii i astrofotografii, tyle będzie odpowiedzi. Zdaniem autorów serwisu odpowiedź jest dość jednoznaczna (http://www.itelescope.net/why-go-remote). Przedstawili tam agumenty "za" oraz wyliczenia. My zaraz zrobimy swoje. Warto podkreślić sposób rozliczania, który moim zdaniem jest prosty, logiczny i chyba do bólu uczciwy: płacimy tylko i wyłącznie za realny czas ekspozycji. I to udanej ekspozycji (nieudane można reklamować). Czyli płacimy tylko i wyłącznie za materiał najwyższej jakości. Wszystko inne jest w cenie lub darmowe. Korzystanie z teleskopów rozliczane jest za pomocą punktów, które kupujemy wcześniej według przelicznika: 1 USD = 1 punkt. Po zalogowaniu się macie przed sobą centrum dowodzenia oraz ceny (na dole) za godzinę ekspozycji: Ilustracja 1: Centrum dowodzenia Dla najtańszego abonamentu koszt wynosi od 50 do 238 USD (punktów) za godzinę ekspozycji. Ale jeśli się odrobinę wysilimy, możemy koszty obniżyć o ponad połowę, o czym za chwilę. Zróbmy najpierw małą symulację. Na początku musimy zrobić pewne założenie. Zrobiłem wywiad i się okazało, że statystycznie użytkownicy wykonują dla jednego zdjęcia 1800 s ekspozycji (3x 300s L i po 300 s na RGB). Jeśli więc przyjmiemy takie założenie, to wyjdzie nam od 25 do 119 USD za zdjęcie. Te widełki możemy zawęzić wybierając konkretnie któryś z teleskopów, zakładając, że jego będziemy używać najczęściej lub wręcz wyłącznie. Najtańszy jest T3, ale chyba nie jest szczytem atrakcji. Moim ulubieńcem w kategorii "najciekawszy z najtańszych" jest T20, który składa się z tuby Takahashi FSQ-106ED i kamery SBIG STL-11000M z zestawem filtrów oczywiście. Cena wynajmu 64 USD za godzinę daje, przy naszych założeniach, 135 zł (32 USD) za jedno zdjęcie. Ale, uwaga, uwaga! Ponieważ co i rusz jest promocja pozwalająca podwoić wykupione punkty, de facto możemy zapłacić połowę tego, czyli 68 zł za jedno zdjęcie. Jeśli uwzględnimy: koszt teleskopu, koszt kamery, koszt montażu, do tego koszt całego osprzętu oraz niezliczone koszty wyjazdów, czasu poświęconego kosztem kogoś lub czegoś innego... W jednym z wariantów wyliczeń wyszło mi minimum 100 i maksimum 735 zdjęć, które możemy zrobić za pieniądze, które wydalibyśmy na sprzęt i inne kosztowności. Te widełki są bardzo szerokie, ale wszyscy wiemy, ile tu jest zmiennych. Jeśli ktoś chce dokładniej, to już musi sobie samemu policzyć. Teraz przyłóżcie to do swoich planów, celów, marzeń i będziecie mieli jakąś tam odpowiedź na pytanie, czy warto. Aha – jeszcze kwestia "rabatów za księżyc" – być może ktoś dobrze zakombinuje i tak poustawia sesje zdjęciowe, żeby kończyły się podczas obecności księżyca na niebie, w miejscu, w którym nie przeszkadza akurat (pamiętajmy też, że Księżyc o wiele mniej przeszkadza przy zdjęciach "narrowband"). Wtedy może uda się zbić koszty jeszcze bardziej (nawet o połowę). Jeśli dodatkowo przystąpimy do działania z dobrze przygotowanym planem, który pozwoli nam skorzystać z droższego abonamentu, koszty za jedno zdjęcie jeszcze spadną. Płatności w serwisie: płacimy wirtualną kartą kredytową lub z pomocą PayPal (nie tylko w USD, ale w USD przelicznik punktów jest 1:1, więc jest wygodniej). Obowiązuje system abonamentowy z automatycznym odnowieniem i pobraniem pieniędzy z karty lub konta PayPal, minimum 20 USD miesięcznie. Dodatkowe punkty można dokupić w dowolnym momencie (minimum 50). Abonament można w każdej chwili zawiesić, a wszystkie punkty obecne na koncie zostaną przechowane przez rok. Nie możemy wtedy jednak ani wykonywać zdjęć, ani dokonywać rezerwacji. System rezerwacji System rezerwacji to kluczowa rzecz w tym serwisie. Jeśli połączymy go z opcją konfigurowania planów zdjęciowych, możemy maksymalnie zautomatyzować cały proces uzyskania interesującego nas materiału. Procedura w skrócie wygląda tak: Wybieramy teleskop. Tworzymy plan wykonania zdjęć (jaki obiekt, ile ekspozycji, jak długich, przez jakie filtry itd.). Rezerwujemy konkretny termin (musimy sami przewidzieć, ile mniej więcej czasu potrzeba na realizację naszego planu, ale to nie jest jakieś specjalnie trudne). Przypisujemy dany plan do danego terminu (można dokonać rezerwacji bez planu). Jeśli rezerwacja była powiązana z planem, plan zostanie wykonany automatycznie. Gotowe pliki FITS będą do pobrania przez FTP. Ilustracja 2: Rzut oka na system rezerwacji, z widoczną informacją o Księżycu Krótko mówiąc – możemy zaplanować sesję zdjęciową z wyprzedzeniem, a potem jedynie pobrać gotowe pliki i zająć się edycją. Jeśli coś pójdzie nie tak, to albo system w ogóle nie zużyje punktów z naszego konta, albo uzyskamy zwrot dokonując reklamacji. Jeśli zaś nie przypiszemy do rezerwacji żadnego planu, system czeka kilka minut i jeśli nie jesteśmy zalogowani i nic nie robimy – anuluje rezerwację i udostępnia teleskop innym. A ponieważ nie można dokonywać rezerwacji z wyprzedzeniem mniejszym niż 2 godziny, często można "upolować" jakiś teleskop, gdy ktoś skończy swój plan wcześniej, albo przegapi swoją rezerwację. Choć najlepiej oczywiście polegać na rezerwacjach. Ilustracja 3: Przykładowy plan sesji wraz z dostępnymi opcjami System rezerwacji jest dość toporny od strony technicznej, ale działa. Mają za jakiś czas dodać udogodnienie, które będzie samo obliczało, ile czasu powinniśmy zarezerwować dla danego planu zdjęciowego. System reklamacji Reklamuję dość sporo ujęć (głównie gdy są nieostre z różnych powodów) i nigdy nie zdarzyła mi się odmowa. Sam proces reklamacji jest prosty: po sesji zdjęciowej dostajemy na maila podsumowanie. Jeśli po pobraniu plików okaże się, że coś nam się nie podoba (bo nieostre itp.), klikamy w odpowiedni link, podajemy powód reklamacji (np. że zdjęcie poruszone, bo guiding nawalił, albo że chmura zasłoniła itp. - zgodnie z naszą najlepszą wiedzą i umiejętnością oceny), podajemy liczbę punktów, które chcemy odzyskać (zazwyczaj po prostu wszystkie) i gotowe. Zdarza się, że system automatycznie zwraca nam punkty, bez sprawdzania zgłoszenia przez człowieka (nie wiem, jaka tu jest zasada). W innych przypadkach musimy poczekać jakiś czas (kilka godzin), aż obsługa zatwierdzi reklamację. Jak wspominałem – nie zdarzyło mi się, żeby nie zatwierdzili. Wydaje mi się, że trzeba by było bardzo się postarać i ewidentnie próbować coś ściemniać, żeby nie zatwierdzili. Podejrzewam, że odmowa miałaby miejsce tylko wtedy, gdybym reklamował zupełnie udane zdjęcie. Czyli chyba wszystkie wątpliwości są rozstrzygane na naszą korzyść. Znów można podsumować jednym słowem: rewelacja. Co właściwie dostajemy Dostęp do świetnych teleskopów, możliwość pracy i zabawy w komfortowych warunkach (lub nawet automatycznie). Masę wolnego czasu do poświęcenia na edycję, od której, jak wszyscy wiemy, tak wiele zależy. A którą możemy się zająć ze świadomością, że zebraliśmy najlepszy materiał, jaki w zasadzie można zebrać na tej planecie powszechnie dostępnymi środkami. Materiał dostajemy w formacie FITS (także TIFF na życzenie), w dwóch wersjach: prekalibrowanej, lub nie. A jeśli ktoś chce kalibrować samemu, może pobrać gotowe pliki kalibracyjne z serwera FTP. Jeśli ktoś chce być jeszcze bardziej samodzielny – możne zrobić darki i biasy samemu. Za darki, biasy i flaty (a także za ich samodzielne wykonanie) nie płacimy oczywiście nic. Ilustracja 4: Okno podglądu statusu teleskopu (w tej chwili teleskop nie pracuje i można go użyć) Ilustracja 5: Okno podglądu statusu teleskopu (ekspozycja 300 s przez niebieski filtr) Po sesji zdjęciowej pliki FITS czekają na nas na serwerze, który je przechowuje przez jakiś czas. Warto oczywiście je pobrać jak najszybciej i zabezpieczyć, ale to pewnie wszyscy wiedzą. Po pobraniu – pozostaje najciekawsza część, czyli oglądanie i edycja. Przykładowe pliki, M1 z teleskopu T24, możecie pobrać stąd: https://www.sendspace.com/file/c4kn6k (pobieranie jest oczywiście darmowe, wystarczy kliknąć niebieski guzik "download" - nie dajcie się nabrać żadnym sugestiom, że trzeba się rejestrować czy cokolwiek takiego) Link będzie działał przez 30 dni, jeśli po tym czasie ktoś będzie chciał te pliki, niech się przypomni. Plikami możecie się bawić do woli na użytek prywatny. Jeśli ktoś się będzie chciał pochwalić efektami swojej edycji, proszę śmiało, jedynie z podaniem źródła (link do tego wpisu najlepiej). A tu dla przykładu rezultat mojej edycji tych konkretnych plików: O czym nie napisałem Na przykład o systemie informacji pogodowych – z mojego punktu widzenia po prostu jest i po prostu działa. Nie jestem ekspertem, nie wiem czy można to zrobić lepiej. Jeśli nie napisałem o czymś, co Waszym zdaniem jest ważne i koniecznie byście się chętnie dowiedzieli o czymś czegoś więcej, dajcie znać, uzupełnię. Podsumowanie Wydaje mi się, że korzystanie z tego serwisu to bardzo, bardzo atrakcyjna alternatywa dla niejednego miłośnika astrofotografii. Zaoszczędzone pieniądze, które planowaliście na zakup naprawdę wypasionego sprzętu, możecie przeznaczyć na jakiś bardziej podstawowy (co nie znaczy kiepski) zestaw. Moja prywatna sugestia to np. coś w rodzaju: TS APO65Q + SW Adventurer + solidny statyw foto + jakaś lustrzanka. Podkreślam, to tylko moja prywatna sugestia, każdy lepiej wie, na co woli wydać (lub nie) swoje pieniądze. Myślę, że jeśli przystąpimy do używania serwisu z głową i konkretnym planem, może to być opłacalne. Warto pamiętać, że przecież raczej niewielu kupi niektóre (najdroższe) z oferowanych przez serwis zestawy, a co dopiero kilka z nich jednocześnie. Do tego odpada cała „brudna robota” związana z obsługą i utrzymaniem sprzętu, z dojazdami, zarywaniem nocy, zaniedbywaniem rodziny i obowiązków oraz innych przyjemności, walka z polską pogodą… Gdybym był bogatym kawalerem z mnóstwem wolnego czasu, pewnie bym się z przyjemnością bawił nocami we własnoręcznie skonstruowanym obserwatorium. Będąc szczęśliwym mężem i tatusiem wolę się skupić na tym, co najciekawsze: na planowaniu, edycji i gotowym efekcie. A własnoręczne zbieranie światła własnym zestawem, dla przyjemności i satysfakcji, zostawiam sobie na specjalne okazje, np. zagraniczne wyjazdy z rodziną pod czyste, ciemne niebo. Albo klimatyczne mroźne polskie zimowe noce w leśnym domku przyjaciół w jednej z polskich puszczy. Zanim zacząłem korzystać z serwisu, przetestowałem wszystko co się da przetestować w ramach konta demo i każdemu polecam ten etap. W międzyczasie warto bardzo dobrze przestudiować każdy z teleskopów pod kątem kluczowych dla nas parametrów czy wyposażenia. Koniec końców wszystko zależy od tego, co konkretnie chcemy fotografować i w jaki sposób. Dla mnie na przykład najciekawsze okazały się zestawy T20 i T24. Jeśli ktoś potrzebuje sugestii, od czego zacząć, to właśnie od tych dwóch bym zaczął.
  13. Postaram się bardzo szczegółowo, na tyle żeby nie zanudzić. Z obrazkami. I przykładowymi plikami do pobrania w celu samodzielnej zabawy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.