Piszesz o jednym z trybów pracy autopilota. Za pomocą komputera pokładowego AP steruje praktycznie pracą wszystkich urządzeń i układów w samolocie - od stopnia wychylenia sterów aż po moc ciągu silników. Jednak AP potrzebuje danych w postaci listy radiolatarni na alternatywnej trasie (odlot na zapasowe lotnisko po dwóch nieudanych próbach lądowania), czy też wprowadzony punkt HOLD, w którym samoloty krążą w okolicach lotniska w oczekiwaniu na swoją kolej do lądowania (z różnych powodów: nagła zmiana pogody, odśnieżanie pasa, czy też zrzucanie i spalanie nadmiaru paliwa, jakie ostatnio zafundował naszym liniom lotniczym pewien podróżujący do Stanów niepełnosprytny pasażer). Zazwyczaj takie szybkie wznoszenie wykonuje się po komendzie z wieży "HOLD (i tu callsign samolotu)" i za jednym wciśnięciem guzika na module FMC samolot odlatuje w żądane miejsce. Jednocześnie więc chowa klapy z pozycji do lądowania do pozycji startowej, zeruje wychylenie trymera i steru poziomego, chowa podwozie, opuszcza stery pionowe do kąta pozwalającego na szybkie wznoszenie i zwiększa ciąg silników do trybu startowego. Trochę dużo roboty jak na dwóch pilotów dodatkowo zajętych jeszcze komunikacją radiową z wieżą.
Nic mi nie wiadomo o punkcie HOLD nad Severnyi (lotnisko miało status przeznaczonego do likwidacji, także procedury HOLD, SID i STAR nie były nikomu potrzebne), więc prawdopodobnie kpt. Protasiuk miał zamiar przynajmniej rozpocząć procedurę odejścia na zapasowe lotnisko - w tym wypadku przewidywany był Witebsk albo Moskwa. Wydaje mi się, że tutaj autopilot po prostu zgłupiał nie mogąc odnieść się do pozycji samolotu - wiadomo, że sprzężony z komputerem pokładowym TAWS nie był w stanie podać prawidłowych odczytów, bo sam nie miał się do czego odnieść z racji braku danych o terenie.
W takim przypadku piloci powinni wyłączyć sterowanie samolotem przez autopilota (to też raptem kwestia kliknięcia jednego guzika) i przejść na sterowanie ręczne - co jest dość ryzykowne, bo wtedy trzeba wykonać wszystkie powyżej opisane czynności i jeszcze ustabilizować samolot.
Jednak badanie szczątków wraku udowodniło, że autopilot był aktywny do samego końca...
To takie gdybanie, bicie piany i histeria polityków - raport już napisano i opublikowano. Jaki by on nie był i ile skarg by na niego nie złożono, to nic Tym, którzy zginęli pod Smoleńskiem życia nie wróci.
Pozdrawiam / Alan James RAVENHURST