Myślałem, że świat astrofotografii stoi przede mną otworem, że będę fotografował coraz częściej, że powracające czasem czarne myśli "rezygnuję, w Polsce nie ma warunków (pogody) żeby mieć takie hobby", to tylko chwilowa astrofotograficzna chandra, do tej pory skutecznie przezwyciężana.
W mojej miejscówce, nie miałem jakiegoś super nieba - 25km od Torunia, ale nie było źle. IDAS dawał sobie radę z paroma lampami sodowymi, które tam mam. Gołym okiem widać BYŁO drogę mleczną, ciemniejsze pasy w niej. Szło dobrze, czasem nawet bardzo dobrze.
Ale dziś, gdy wybrałem się, żeby chociaż trochę pofocić, to co zobaczyłem dojeżdżając do wsi, odebrało mi całkowicie poczucie sensu...
50 metrów od mojej miejscówki ktoś postawił sobie 4 lampy - naświetlacze jak do oświetlania placu budowy albo orlików...Wyglądają na docelowe oświetlenie jakiegoś rolniczego magazynu. Lampy świecą tak, że mam 1/3 nieba (południowy wschód) całkowicie zaświetloną...A tak naprawdę łuna sięga połowy sfery nieba.
Pytam siebie, bo wiem, że DEBILE, którzy takie coś wymyślają i stawiają mi nie odpowiedzą - po co świecisz na czyjeś sąsiednie pole na odległość 100m??? Po co tak wysoko te lampy? Po co świecą w poziomie?
Problem zaświetlenia nieba niestety nie może być elementem hobby tak jak pogoda - ryzykiem naturalnie w nie wkalkulowanym. LP to efekt ludzkiej bezmyślności, braku edukacji i oczywiście braku potrzeby gapienia się w nocy w górę. Tego ostatniego oczywiście nie wszyscy muszą mieć, ale myślenie by się przydało...Ludzie zaczynają sypiać w coraz jaśniejszych warunkach i mają to w dupie. Oddalają się od natury. Nie zdziwiłbym się, gdyby za 100 lat homo sapiens zaczął zastanawiać się, czy poza tym świetlnym kloszem coś jeszcze istnieje...?
Dla mnie już nie. Czuję się tam, gdzie przez raptem 3 lata czułem się doskonale kontemplując Kosmos podczas fotografowania, jak właśnie w takim świetlnym kloszu bezsensowności. Zlot w Zatomiu to chyba będzie ostatnie, pożegnalne łapanie fotonów w moim wykonaniu... Może kiedyś, na emeryturze, sprawię sobie działkę 1000ha, żeby czasem jakiś kretyn mi nie postawił pod oknem lampy, ale to może kiedyś.
I gdyby to było tylko hobby...ale to chyba jednak coś więcej, co czuję teraz, gdy wychodzi na to, że nie jest mi dane tego mieć...