Ten samolot był jedyny na swiecie i raczej go już nie zbudują na nowo ...
Tak więc wielka szkoda dla ludzkości .... wspominając tę piękną maszynę :
Prawie 33 lata rekordów Antonowa 225
Prace nad maszyną rozpoczęto w 1985 roku. Podstawą projektu był inny wielki samolot z biura konstrukcyjnego Antonowa - An-124. Podobieństwa w sylwetce widoczne są gołym okiem - identyczny jest przekrój kadłuba i część segmentów skrzydeł. W obu samolotach zastosowano też te same silniki Łotariew D-18T, tyle że Antonow 225 ma ich aż sześć.
22 marca 1989 roku ważący razem z załadunkiem ponad 508 ton Antonow 225 wzniósł się w powietrze i odbył trzygodzinny lot, bijąc na raz 106 światowych rekordów. Samolot lecąc na wysokości ponad 12 km z prędkością ponad 800 km/h przemierzał trasę pomiędzy Witebskiem a Leningradem (obecnie Petersburgiem). Maksymalny udźwig "Marzenia" to 250 ton. Dla porównania młodszy "brat" - An-124 "Rusłan" może zabrać "tylko" 150 ton.
An-225 budowany był przede wszystkim z myślą o transportowaniu radzieckiej wersji promu kosmicznego - Burana - oraz rakiet Energia w różnych zakątków ZSRR do kosmodromu Bajkonur w dzisiejszym Kazachstanie.
Buran nie miał jednak zbyt wielu okazji, by skorzystać z "usług" Ana-225. Po upadku Muru Berlińskiego załamał się także radziecki program kosmiczny, a Buran przestał być potrzebny. W 1989 Mrija z radzieckim promem na plecach wzbudziła jednak sensację na paryskich targach lotniczych Le Bourget. Innych samolotów na wystawie nikt nie chciał oglądać - można przeczytać w relacjach z tamtego okresu.
Antonow 225 latał pod trzema różnymi numerami bocznymi. Początkowo jego oficjalną rejestracją był numer CCCP-480182.
W 1989 roku, już po oblocie, numer boczny został zmieniony na CCCP-82060. Z takim numerem Marzenie zaprezentowało się na Targach w Paryżu.
Po rozpadzie Związku Radzieckiego podniebny kolos otrzymał nowy, już cywilny numer UR-82060. Latał z nim do teraz.
Niemal dekadę An 225 przeleżał jednak w zapomnieniu. Po upadku programu radzieckich lotów kosmicznych Marzenie rdzewiało z braku pieniędzy i braku zapotrzebowania na użytkowanie w ośrodku Antonowa w ukraińskim Hostomelu. Dopiero na przełomie wieków właściciel kolosa - Antonov Airlines - zaczął otrzymywać zamówienia na transport ładunków przekraczających możliwości Anów-124. Ukraińcy postanowili więc odrestaurować Mriję. W 2001 roku podobnie jak 12 lat wcześniej samolot wzbudził sensację, lądując w Paryżu.
Do użytku oddano zaledwie jeden egzemplarz Ana-225. Drugi, nigdy nie dokończony i niekompletny, od lat stał i rdzewiał na terenie ukraińskiej wytwórni.
Po modernizacji na przełomie wieków samolot otrzymał nowe silniki, wytwarzające łącznie ciąg 136 ton. W zbiorniki Ana-225 można było zatankować prawie 300 tysięcy litrów paliwa, czyli tyle, ile potrzeba do zatankowania do pełna około pięciu tysięcy samochodów.
32-kołowe podwozie samolotu chowane jest do kadłuba. Podwozie główne składa się z dwóch zespołów po siedem dwukołowych goleni po obu stronach kadłuba, podwozie przednie z dwóch dwukołowych goleni. Przy tym rozwiązaniu masa samolotu i ładunku jest równomiernie rozłożona, a podwozie... nie pokruszy pasa startowego.
Załadunek Ana-225 odbywa się tylko przez wrota otwierane przez uniesienie nosa kadłuba. Przód samolotu jest wówczas obniżany i można mieć wrażenie, że Mrija niejako "przyklęka". Dodatkowo na grzbiecie zamocowano wysięgniki pierwotnie przygotowane do mocowania Burana.
Ze względu na pierwotnie planowane zastosowanie, czyli transport Burana, ogon samolotu ma dwa stateczniki pionowe. Pojedynczy - z zamocowanym promem - wytwarzałby cień aerodynamiczny.
Co ciekawe, An-225 zagrał nawet w filmie. W 2009 roku samolot został pokazany w obrazie Rolanda Emmericha... "2012". "Wow, that's a big plane" - mówi na jego widok filmowe dziecko Johna Cusacka. "It's russian!" - odpowiada z dumą Rosjanin Jurij Karpow, grany przez aktora Zlatko Buricia. Co ciekawe, An-225 jest w filmie Antonowem... 500.