Skocz do zawartości

Krzychoo226

Społeczność Astropolis
  • Postów

    2 584
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    13

Treść opublikowana przez Krzychoo226

  1. Ale są Rozmiar pewnie zależy od ogniskowej, światłosiły. rozmiaru piksela itd, ale dyfrakcja zachodzi na pikselach, te skajki zawsze ustawione są idealnie góra-dół i lewo-prawo.
  2. To zasługa chyba wszystkich matryc, u mnie też występują.
  3. Krokodyl z mauserem Oryginalnego źródła niestety nie znam.
  4. Atakama Rho było praktycznie w zenicie
  5. O Boże, dlaczego nikt mi nie powiedział, że z "naszego" tarasu przed hotelem mieliśmy widok na Aconcague Ale ze mnie sierota, teraz muszę tam wrócić
  6. I nie przejmować się przechodzącymi chmurami
  7. Możliwe, że dovetail nie jest zamontowany idealnie prostopadle do osi dec. Możesz pogooglować: Cone error. Chyba, że to jakiś specyficzny problem z ustawieniem i mapowaniem nieba, to tutaj nie pomogę, bo montaż ASA widziałem raz w życiu i to z odległości ponad metra
  8. To! Musze tylko pobrać na dysk bo firefox już od dawna nie wspiera flasha. Dziękować! Nie przeszkadzałem po prostu Ustawiony zestaw focił, a ja kursowałem między winem, a lornetką. Po sprawdzeniu wszystkiego na początku, później byłem przy zestawie raz by wymienić baterię w canonie. Bardzo sobie chwalę takie podejście do astrofoto, czy to z małym czy dużym zestawem No właśnie, żal mi d... serce ściska, że nie potrafię tego wydobyć spod gwiazd.
  9. Będę walczył kiedyś miałem taki genialny tutorial na którym gość wyciągał okolice M45, ale teraz nie potrafię go odszukać.
  10. Wreszcie udało mi się znaleźć czas by posiedzieć ze zdjęciami robionymi w nocy. Na pierwszy ogień idzie Rho Ophiuchi. Nie jestem do końca zadowolony z kadru, mógł być nieco bardziej w dół i na lewo. Chciał◙em jeszcze powyciągać pyły z tła, ale jakoś nie potrafię bez wypaczenia detalu. Samyang 135mm, niemodowany 6D, 104 x 180s + flaty i darki Dzięki uprzejmości @Pav1007 który podzielił się ze mną kawałkiem swojej wiedzy powstała nowa wersja:
  11. Możesz próbować torxem, gdyby nie złapał to zawsze można próbować go wbić młotkiem, ale to wyciąg więc musisz go zdjąć z teleskopu, a pewnie i tak nie będzie jak oprzeć o coś twardego... Jeżeli jest wyrobiony na okrągło i torx nie zdaje egzaminu to zostaje tylko patent z superglue. Kropla na imbus i wklejasz go w śrubę. Gdyby i to zawiodło to trzeba wypłakać się w rękaw, wziąć wiertarkę w dłoń, przewiercić śrubę i nagwintować od nowa.
  12. Na jedną śrubę! Tylko wówczas masz pewność, że kolimator nie wisi w powietrzu tylko dociska do wewnętrznej powierzchni drawtube. Bez tego nie masz żadnej pewności, że kolimator i wyciąg są w jednej osi.
  13. To takie nasze widzimisię z ustawianiem wszystkiego perfekcyjnie w osi, zupełnie nie jest to potrzebne. Może jesteś tym który pokaże, że społeczność która chce Ci pomóc całkowicie się myli. Jesteś na całkiem dobrej drodze, bo do każdej rady podchodzisz możliwie sceptycznie.
  14. Dzień piętnasty Skoro świt ruszyliśmy na miasto zaczynając od zjazdu kolejką linową ze wzgórza na którym mieszkaliśmy. W Valparaiso znajduje się ich łącznie 15, za niewielką opłatą można oszczędzić sobie sporej wspinaczki. Zjechawszy na dół ruszyliśmy bez większego planu w drogę powrotną, błądząc w krętych uliczkach, podziwiając miejscową architekturę i przeżywając niesamowity klimat tworzony przez cudowne murale. I na tym kończy się nasza przygoda w Chile. Pozostała jeszcze droga do Santiago, oddanie samochodów, pożegnanie z Berniem i lot do domu.
  15. Dzień czternasty Z Vallenar udaliśmy się do przepięknego kolonialnego miasta - Vallparaiso. Poinstruowani w hotelowej recepcji ruszamy na wieczorną wycieczkę po mieście. Istny labirynt małych uliczek, schodów, wąziutkich i krętych przejść oraz ślepych zaułków sprawia że jakiekolwiek mapy są bardziej zwodnicze niż przydatne. W końcu trafiamy do poleconej nam restauracji gdzie mile spędzamy resztę wieczoru. Nie da się nie zauważyć, że Valparaiso znane jest nie tylko z kolonialnego stylu - praktycznie każdy budynek pokryty jest fenomenalnymi muralami. Dziś już nie ma światła, ale jutro przed wyjazdem na lotnisko koniecznie musimy bliżej się im przyjrzeć.
  16. Dzień trzynasty - zaćmienie O zaćmieniu nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej niż Kuba, który zrobił to fenomenalnie, odsyłam więc do stosownego wątku. Ale ptaszki sobie wstawię, żeby nie zostawać tak z pustymi rękoma https://astropolis.pl/topic/67755-relacja-całkowite-zaćmienie-słońca-w-obserwatorium-la-silla-chile-02072019/
  17. Dzień dwunasty Dzień przed-zaćmieniowy czyli wielkie przygotowania do najważniejszego dnia tej wyprawy. Rano po śniadaniu Bernie przeprowadził z nami briefing wyjaśniając czego się spodziewać i na co zwracać uwagę. Po briefingu przyszła pora na zakupy prowiantu na następny dzień oraz wielkie klejenie filtrów. Po południu wybraliśmy się nad ocean do pobliskiego Huasco zapolować na miejscowe foki i pelikany.
  18. Dzień jedenasty San Pedro żegnało nas przepięknym wschodem Słońca zza wulkanów. Trasa na południe była dobrym momentem by odwiedzić miejsce które poprzednio zmuszeni byliśmy ominąć z powodu awarii samochodu, czyli Hand of the Desert. Na miejscu zastaliśmy całkiem sporo ludzi, wyraźny znak że do zaćmienia pozostało już bardzo niewiele czasu. Do celu - Vallenar dotarliśmy już po zachodzie Słońca.
  19. Dzień dziesiąty Na ostatni dzień pobytu w San Pedro zaplanowany mieliśmy głównie odpoczynek. Jedyną aktywnością był wypad na zachód Słońca do Valle de Marte. Nazwa, dolina marsjańska, dobrze oddaje krajobraz który zastajemy na miejscu. Fantastycznie ukształtowane skały tworzą wąwóz którym jedziemy na mały parking tuż obok wydmy na której ludzie uprawiają sandboarding. Zostawiwszy auto wspinamy się ścieżką w górę pół idąc pół grzęznąc w piachu. Spieszymy się by zdążyć na zachód który tutaj wypada sporo wcześniej. Na górze, wypluwając resztki płuc, zajmujemy miejsce nad krawędzią przepaści i oglądamy spektakl przygotowany przez naturę. W nocy przyszła pora na zmierzenie się z 70 centymetrami które musieliśmy sobie odpuścić dzień wcześniej. Wizualowcem nie jestem, nie potrafię opisać widoków przez okular, ale powiem tylko że ciemne farfocle w Carinie wgniotły mnie w drabinkę W końcu żona właściciela musiała przyjść i nas uciszać Omega Centauri natomiast totalnie mnie rozczarowała, zbyt duża, zbyt luźna, całkowicie pozbawiona uroku. Alain przy 70cm nie powiedział ostatniego słowa i na ukończeniu jest metrowy potworek, gdy wyjeżdżaliśmy trwały prace nad pająkiem. Kto nie kierował mógł tej nocy po raz ostatni poszaleć pod niebem, kierowcy wcześnie pomaszerowali spać, jutro prawie równo 1000km.
  20. Dzień dziewiąty Przedostatniego dnia celem były dwie wysoko położone laguny: Laguna Miscanti i Miniques. Po drodze zatrzymujemy się na chwilę w Toconao, gdzie na centralnym placu znajduje się wiekowa dzwonnica z drzwiami wykonanymi z drzewa kaktusowego. W dalszej drodze o mało nie przegapilibyśmy zwrotnika Koziorożca, przejechaliśmy dobry kawałek zanim dotarło do nas co oznaczała tablica którą minęliśmy. Po krótkiej przerwie na zdjęcia ruszamy w dalszą trasę. Im bliżej lagun tym zimniej, a na miejscu dołączył się również przeraźliwy wiatr. Dobrze, że wszystko pokryte jest śniegiem, bo piach powybijałby wszystkim oczy, widoki rekompensują jednak warunki jakie zastaliśmy. W drodze powrotnej dostrzegliśmy iryzację, ale jaką! Zobaczcie sami na zdjęciu poniżej Na noc w planach było wypożyczenie największego teleskopu który aktualnie ma na stanie Alain, czyli ponad 70cm potworka, ale popołudniu szalała burza piaskowa. Do wieczora wszystko się uspokoiło, ale przejrzystość pozostała taka sobie.
  21. Winter to nie jest akumulator przystosowany do głębokich rozładowań. To ma dać chwilowy impuls kilkudziesięciu/kilkuset amper. Zajedziesz ten akumulator raz dwa.
  22. A dlaczego nie zrobić tego normalnie czyli guider na "grzbiet" tak jak było wcześniej, a wyciąg po przeciwnej stronie czyli pod tubą?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.