Obserwacja numer 3
Na szczęście załapałem się jeszcze na ładne, bezchmurne niebo we wrześniu. Co prawda obserwacja była7IX, ale uważam że nigdy nie jest za późno by napisać. A piszę tak późno, gdyż wcześniej nie miałem możliwości z powodu dużej ilości materiału do nauki na sprawdziany i kartkówki. No ale ważne, ze jestem tu i teraz. Tak więc zaczynajmy. Na pole wyszedłem koło 22.00, gdyż po rozstawieniu sprzętu chciałem by lustro się wychłodziło (a było na prawdę zimno ok. 4*C) oraz chciałem przystosować mój wzrok do ciemności i zaplanować dzisiejsze łowy, które jak się potem okazało udały się nawet 110% .
O godzinie 23.20 (gdyby się ktoś pytał czemu tak dokładny czas to powiem, że mam ze sobą zegarek ) Na początek wymierzyłem swój sprzęt w M31 (widziałem ją już parę razy, ale widok zawsze cieszy). Gdybym zastosował lepsze okulary i może jakiś filtr to nawet nie wyobrażam sobie co bym ujrzał (może nie będzie to znowu jakieś mega, ale na pewno lepiej niż jest teraz;)). Na samą myśl o tym przechodzi mnie dreszczyk.
Następnie postanowiłem udowodnić samemu sobie, że już coś umiem i wycelowałem w gwiazdozbiór Woźnicy i prawdę mówiąc bez żadnego problemu znalazłem dwie gromady otwarte: M36 i M38.
Patrzyłem się tak chyba do pierwszej albo i dłużej i postanowiłem coś jeszcze upolować: wybór padł na gwiazdozbiór Kasjopei. I tym razem mi się udało: znalazłem gromadę otwartą M103 (nie wierzyłem własnym umiejętnościom, ale pewnie doświadczeni z tego forum powiedzą "phi prościzna znaleźć M103 to nie ma nic prostrzego" taki żarcik )
No ale wracając do tematu. Wracałem cały czas do obiektów już tej nocy obserwowanych bo były tak piękne że nie mogłem się powstrzymać. No ale nagle spostrzegłem jakby trzy gwiazdy ułożone w rzędzie. Od razu przyszła mi do głowy jedna myśl: Orion. Wycelowałem tam teleskop i ujrzałem. Nawet nie korzystając z mapki znalazłem mgławicę w Orionie M42. No co za radocha. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który raz za razem wracał usta. Orion to było coś pięknego.
Po godzinie trzeciej, gdy było mi ju naprawdę zimno postanowiłem się zwijać do domu. Rzuciłem jeszcze tylko okiem (oczywiście przez okular ) na Jowisza i postanowiłem się zwijać do domu. No ale zauważyłem pewien odosobniony punkt nad dachem sąsiada i wycelowałem teleskop. Upolowałem Marsa na którego tyle czekałem. Oczywiście z powodu kitowych okularów i braku filtrów ujrzałem tylko dość spory czerwony punkt i bardzo słabo widoczne twory wulkaniczne, niestety nie widziałem czap. Ale ,mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni.
Tak zakończyła się moja kolejna obserwacja. W Kosmosie jest jakaś tajemniczość i wspaniałość, gdyż za każdym razem gdy spojrzę przez okular ta przestrzeń fascynuje mnie jeszcze bardziej i sprawia, że chcę odkrywać więcej. Dzięki to na razie tyle kolejna relacja przy najbliższej sposobności, gdyż teraz nad Sanką przewalają się chmury. Do usłyszenia.