Nikt poważny nie podważa naukowego (tak!) faktu, że CO2 jest gazem cieplarnianym.
Ludzkość spala rocznie 8 mld ton węgla, około połowę z tego Chiny (3.8 mld ton).
W latach 2000-2011 wzrosło zużycie wszystkich paliw kopalnych.
O 21% gazu, o 35% ropy i o 44% węgla.
W tym czasie w Polsce zużycie węgla nie wzrosło lecz minimalnie spadło.
Spadło odrobinę w Australii, Niemczech i USA. Spory wzrost nastąpił w Indiach, a ogromny w Chinach.
Poważny pomysł (aczkolwiek kwestionowany przez Greenpeace) to składowanie CO2
pod ziemią w lukach skalnych, „po-naftowych” lub pod dnem oceanów. W USA na badania i testowanie wydano w ciągu 30 lat 6.5 mld dolarów. W Ameryce Północnej udało się wstrzyknąć CO2 w kilku miejscach kilkadziesiąt tyś. ton i nie stwierdza się, na razie, uciekania.
Norwegowie znaleźli milę pod dnem Morza Północnego złoże gazowe i zmagazynowali tam przez 17 lat milion ton CO2. Za perspektywiczne uważa się magazynowanie w dnie oceanów w złożach solankowych. Inny pomysł to wykorzystywanie podmorskich bazaltów wulkanicznych z nadzieją, że CO2 przereaguje z wapniem i magnezem tych skał.
Skuteczne magazynowanie CO2 trochę kosztuje. Nie są to jednak astronomiczne kwoty. Chiny badają i rozwijają temat. Wydaje się (albo miejmy nadzieję), że nie czynią tego na pokaz i naprawdę przewidują, że inaczej grozi im spór z resztą świata naukowego i nie tylko.