Witajcie,
wczoraj nadarzyła się okazja na polukanie na niebo Ale po kolei...
Sprawdzając pogodę na onecie, nie miałem zbytnio humoru... od jakiegoś tygodnia, słońce nawet nie wyjrzało na moment... ale zobaczyłem, że powinno się przejaśniać... Podbudowany tymi informacjami poczekałem do wieczora, kiedy to się przejaśniło i możliwa była obserwacja nowym sprzętem
Wyległem z moim nowym nabytkiem – Orion SQ XT6 na polko Oczywiście chwile poczekałem na to by się zaaklimatyzował telep – na polku było niewiele ponad 5 stopni... brrr...
Ale do rzeczy,
Na pierwszy ogień poszedł nasz jakże urokliwy Księżyc – powiększenie 48x idealnie pokazało cały księżyc... chwile nacieszyłem oko wspaniałymi kraterami, ale było mi mało... Po założeniu okularu PL10mm – pow. 120x, mogłem wpatrywać się w przepiękny rożek godzinami... był po prostu rewelacyjny... tak na marginesie, może ktoś fotografował wczoraj księżyc i może jeszcze ujął bardzo fajny krater, z którego coś wystawało(?) Było by fajnie jak by ktoś tąfotke umieścił... Tak więc Moon zaliczony
Później przyszedł czas na Jowisza...
Na początku miałem mieszane uczucia, akurat Jowisz przechodził zaraz przy latarni, i obawiałem się jakości obrazu – prześwietlenia.... Jednak jak wielkie było moje zaskoczenie gdy przy pow. 48x zobaczyłem Jowisza i jego cztery księżyce, w idealnej – wręcz krystalicznej czerni Obraz był wyraźny, ale najlepsze było pow. 120x – gdy takowe użyłem zobaczyłem ładne dwa pasy na Jowiszu, oraz oglądałem zajście jednego z księżyców za tarcze planety...
Kolejny w kolejce był Saturn...
Bezproblemowo namierzony w lunecie – bezproblemowo namierzony w okularze
Przy pow. 48x był bardzo malutki, jednak bardzo wyraźny – widać było dobrze rzucany cień planety na pierścienie. Przy pow. 120x Saturn był równie piękny – i oczywiście większy
Na niebie pojawiły się nieznacznie chmurki co zaczynało powoli przeszkadzać ale na upartego oglądałem sobie dalej nieboskłon
Po chwili przerwy przyszedł czas na Marsa – czerwoną planetę
W sumie to niewiele się naoglądałem, przy pow. 120x planeta nadal pozostawała tylko małą – no morze nie aż tak małą – kropką świecącą w kolorze czerwonym...
Na sam koniec poszukałem sobie jasno świecącej gwiazdy... chciałem sobie popatrzeć jak widać gwiazdę i jej światło... pow. 120x idealnie się do tego nadało – obraz był czysty i bardzo wyraźny... gwiazda świeciła tak jasno, że powstał mi taki krzyżyk a w środku gwiazda, mieniąca się w całej palecie barw...
Podsumowując... blisko po tygodniu przerwy nareszcie mogłem pooglądać piękne niebo...
Teleskop spisuje się rewelacyjnie... okulary zarówno przy pow. 48x jak i 120x pokazują obraz czysty i wyraźny... nie ma z nimi żadnych problemów...
Troszkę się rozpisałem – za co przepraszam, ale chciałem się podzielić z wami swoimi wrażeniami...