Kolejny pogodny, styczniowy wieczór, spędzony pomiędzy dziczą a sadami; pełen tego, co mnie ostatnio nakręca do pisania - wizualnych obserwacji nieba.
Główny użyty sprzęt to Newton SW 300/1500, a w wymienionych przypadkach – również refraktor SW 80/400.
Aby nie przegapić koniunkcji Wenus z Neptunem - wymierzyłem w nie już po drodze – pomiędzy stolicą, a docelowym miejscem obserwacji. Tym miejscem została wybrana wieś Turowa Woia z SQM 21.23 (wg. LP map). Jest to rejon z całkiem ciemnym i całkowicie odsłoniętym południem. No wiadomo - Atacama w ogóle... gdyby nie rozlewiska w okolicy, które tym razem spowodowały dużo zamarzającej wilgoci tak na sprzęcie, jak dojazdowej drodze. Przynajmniej grzałka w mojej składanej 12tce spisywała się bez zarzutu – i gdy tylko ją włączyłem, szybko wysuszyła LW.
Wodnik
Wenus/Neptun
Tego wieczoru dzieliło je na niebie tylko 7 minut łuku! Kiedy jednak uciekłem już spod chmur i wielkomiejskiego zaświetlenia – spodziewałem się trochę efektowniejszego widoku, nawet przez mały refraktor (Synty 12tki chyba nigdy nie instalowałbym w takim miejscu – nieopodal drogi i dżungli marketowych świateł). W sumie to człek nie pomyślał... Chociaż od przydrożnych świateł dość skutecznie odgrodziłem się samotnym drzewem, a zachód był ciemny i czysty - by dostrzec Neptuna, musiałem użyć powiększenia 50x – przy odrobinie zerkania. Gazowy olbrzym był niczym nie wyróżniającą się gwiazdką powyżej wenusjańskiej lampy, przyćmioną przez jej blask.
Patrząc zaś gołym okiem ponad 10 stopni niżej – urzekł mnie „kładący się” tuż nad horyzontem – żółty sierp młodziutkiego Księżyca.
Piec
NGC 1371 (NGC1367)
Galaktyka nisko nad horyzontem, a tylko 11 magnitudo; to sprawiło, że zauważona dopiero po długim wypatrywaniu – widoczna zaś momentami, raz jako większe, raz mniejsze pojaśnienie (zdało się ono w kształcie elipsy – co zgadza się ze zdjęciem tej spiralnej). Miała prawie pokrywać się z dobrze widoczną gwiazdą HD 22381, ale po gwieździe nie zobaczyłem śladu (zmienna?).
Jednorożec
Mgławica Stożek (Cone) – niewidoczna, ni huhu – tak z testowanym dziś pierwszy raz filtrem H-Beta Baader 2” (przykręconym do okularu MaxVission 28mm), jak i bez. Tu zapewne będzie potrzebny UHC – oby wystarczyło...
Mgławica Rozeta – tutaj bez filtra wyglądała słabiej, niż niedawno - 40km dalej na południe. Z filtrem H–Beta: jasny obszar lepiej widoczny, ale w sumie dopatrzyłem się mniej mgławicy, niż pod ciemniejszym niebem bez filtra.
Andromeda
Sprawdziłem moim małym refraktorem barwy Pi Andromedae – gdyż po obserwacji tej pary gwiazd kiedyś Newtonem coś kolorystycznie mi nie grało. Momentami, słaby składnik B trącił kobaltem – choć w tak małej aperturze (3 cale) ciężej to stwierdzić. Składnik A – jasnoniebieski lub lekko żółty. Cóż – Newtona nie wystawię teraz zza drzew, zbyt ciężki. Rozstawiając go nie planowałem zapuszczać się aż tak daleko na zachód.
Perseusz
Mglawica California
Po dodaniu do 12 calowej apertury filtra H-Beta – mgławica stała się lepiej widoczna, niźli do tej pory. Niemniej, spodziewałem się ciekawszego detalu... Najjaśniejszy fragment wyskoczył jako tłustszy glut, z jednej strony zarysowany nieco ostrzej – i nic poza tym.
Chichotunkcja komety C/2017 T2 PANSTARRS
Zjawisko przepiękne, jedyne w swoim rodzaju! Za chichotkami w długoogniskowym teleskopie nie przepadam, ale z takim kometarnym kompanem – istne cudo! Już sama T2 podoba mi się zresztą wyjątkowo. Po dłuższym wpatrywaniu się w nią trąciła bardzo subtelną zielenią! A tym razem szeroki okular wystarczył, by oglądać jej długaśny, zwężający się warkoczyk. Ogonkiem tym celowała w większą gromadę ze słynnej pary, która świeciła ogromną jasnością. Cały ten widok mieścił się w kadrze okularu MaxVission – jak w okrągłej ramce. Zapamiętane na lata.
W tym wypadku użyłem również refraktorka SW 80/400. Choć w maluszku ta mała kometa była widoczna bardzo słabo, jako delikatne rozmycie zerkaniem (użyłem powiększeń 16 i 30x) – chichotki były za to widziane z dystansu, w samym sercu szerokiego kadru.
Orion
M42, M43
W kontraście filtra H-Beta – obydwa obszary mgławicowe ujawniły coś nowego, to prawda. M43 przypominała jajko, a w M42 pojawiły się „wąsy suma”. W życiu jednak nie wybrałbym tego tworu - zamiast całego multum detalu Wielkiej Mgławicy Oriona, widocznego tylko bez filtra.
Trapez w mgławicy M42 - znów bezskutecznie starałem się tu dostrzec słabsze, gwiezdne składniki E i F. Powiększenia 187 i 300 x nie pomogły.
Płomień – całkowicie zniknął z H-Beta.
Abell 12 – nie zauważona z H-Beta, wciąż również nie dostrzegłem jej bez filtra. Czekam na próby z UHC i OIII. Możliwe też, że wyłapałbym ją bez filtra, ale wypatrywałem zbyt dużego obiektu...
IC434 i Koński łeb
Niedawno ślęczenie nad okularem MV 28/ filtrem Baader UHC, pod niebem dużo dalej od miast, sprawiło, ze przy sporej dozie wyobraźni mogłem uznać, że zamajaczyła mi, pośród słabiutkich gwiazdek, krawędź najjaśniejszej mgły obok Konia, i ekstremalnie subtelna „czarna, kolista dziura” - w miejscu, gdzie znajduje się sam Koński Baniak. To wszystko mogło być jednak złudzeniem, spowodowanym chociażby obecnością tych najsłabszych gwiazdek; zadziało się to dosłownie w ułamku sekundy.
Tym razem złapałem już za baaderowskie HaBety, które to skutecznie wytlumily gwiezdne tło. Alnitak, rzecz jasna, schowany po za polem widzenia. No i nareszcie jestem pewien, że udało mi się. Czarny, choć niedokładny zarys konia jawił się w ułamku sekundy; ciut lepiej widoczne było lekkie pojaśnienie mgiełki tła – IC434. Możliwe zatem, że widok ten wyostrzy się jeszcze trochę – np. na niezaświetlonym terenie koło Puszczy Białowieskiej.
Rufa
Asmidiske
Gdy nie chowa się za niczym – zaczyna się tu naprawdę piękny asteryzm! Wreszcie zobaczyłem ten rejon nieba z dużymi powiększeniami, ale już w okularze SW 13mm (u mnie - 115x) dostrzegłem też poszukiwany, słabszy, szafirowy składnik optycznego układu HD 63598. Tuż obok znajduje się też inny, lepiej widoczny, szerzej rozstawiony, optyczny układ potrójny. Zaś w ogonku czterech najjaśniejszych gwiazd – im dalej od dominującej, złocistej Asmidiske – gwiazdy świecą wyraźniejszym błękitem.
Jeżeli ktoś z Was ładnie sfotografował Xi-Puppis – podzielcie się, proszę!
Wielki Pies
Mgławica Mewa
Tu stosuję H-Betę. Mgławica wielka, ale jest tam spokojnie mieszczące się w jednostopniowym polu, słabe pojaśnienie (najjaśniejszy fragment nebuli). Też rozwleczone, choć widoczne. Nie robi to wrażenia, ale jest.
Na koniec przyznam się do błędu – mały refraktor niepotrzebnie stał cały czas na zewnątrz auta (choć obiektywy zasłonięte) i pod koniec tak skutecznie łapał wilgoć, że nie było możliwości wywalczyć nim obrazu Mgławicy Kaliforni, a ostatecznie nawet Tripletu Lwa. „W miarę” obejrzałem nim jedynie M44 i M67, wieńcząc w ten sposób dzisiejsze 3,5 godzinne obserwacje.