Skocz do zawartości

Ksawery1

Społeczność Astropolis
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ksawery1

  1. Witam! Po długiej przerwie ponownie wróciłem na wieś, dzięki czemu miałem sposobność aby również powrócić do obserwacji. Przerwa pozwoliła mi trochę ochłonąć od zakupowego szaleństwa astronomicznego asortymentu i teraz z chłodną głową mogłem jeszcze raz przemyśleć czego jeszcze potrzebuję. Ale o tym na końcu. Pierwsza noc była kolejną z passy tych pogodnych, które ostatnio wszystkim towarzyszyły. Tak się złożyło, że nie miałem zbyt dużo czasu wcześniej na przygotowanie do obserwacji oraz w obserwacjach towarzyszyło mi kilka osób z rodziny. I tym razem największe wrażenie na innych zrobił Saturn oraz kilka układów podwójnych. Ponadto podszkoliłem wszystkich w orientacji po gwiazdozbiorach, do czego bardzo pomocny był zielony laser. Jednak główne obserwacje, te już zaplanowane odbyły się wczorajszej nocy. Pogoda ponownie dopisała, co ważne tym razem nie dokuczała mi wilgoć, która często mnie łapała ostatnio z teleskopem. Do tego towarzyszyła mi muzyka z filmu Interstellar puszczona na słuchawkach, prawdziwa uczta amatorskiego astronoma! Rozpocząłem noc od dziwnego wyboru, bo od Gwiazdy Polarnej. Tak się złożyło, że nigdy wcześniej ani jej nie lokalizowałem na niebie, ani nie obserwowałem. Szybko ją odnalazłem na nieboskłonie, a ewentualne wątpliwości rozwiał eksperyment, z nacelowaniem teleskopu na gwiazdę i odczekaniu kilku minut - gwiazda nie zniknęła z pola widzenia okularu. Przy okazji okazało się, że Gwiazda Polarna posiada słabszego towarzysza. Następnie kilka powtórek: M13 w Herkulesie oraz Gromada Dzika Kaczka. Oba obiekty są bardzo wdzięcznymi obiektami do obserwacji, a każda minuta z nimi jest niesamowitym doświadczeniem. Następnie postanowiłem odnaleźć M27, czyli Mgławicę Hantle - widok nie z tej ziemi! Bardzo wyraźna oraz całkiem sporych rozmiarów mgiełka. Coś mnie tknęło, żeby spróbować krótszego okularu (kitowego 10mm) i wrócić jeszcze raz do M13 i M11 - coś fenomenalnego! Obraz był oczywiście mniej kontrastowy, ale gromady były bardziej rozbite i sprawiły kompletnie odmienne wrażenie. Gdy już byłem w regionie Hantli postanowiłem także odnaleźć asteryzm Wieszak w Lisku. I tutaj zaskoczenie, bo widok był o wiele lepszy w szukaczu! Przy większych powiększeniach całość traci trochę swój urok. To kolejne ciekawe doświadczenie wyniesione z obserwacji. Kolejnym celem była Kasjopeja, w której zatrzymałem się na dłużej. Na początek NGC 457, gromada otwarta która na dłużej mnie zatrzymała. Po dłuższej chwili odnalazłem parę NGC 654 oraz 663, które zmieściły się razem w polu widzenia okularu. Na dokładkę jeszcze M103, dosyć ciemna gromada, ale o ciekawym i charakterystycznym kształcie. Z ciekawości wróciłem jeszcze do M57 w Lutni, która zawsze robiła na mnie wrażenie i tym razem również się nie zawiodłem. Obiekty coraz szybciej i sprawniej udaje mi się lokalizować, podobnie jak poszczególne gwiazdozbiory. Coraz częściej towarzyszy mi uczucie "jak w domu", gdy wychodzę na obserwacje i wracam do znanych i lubianych mi obszarów nieba, a przy okazji odkrywam także nowe. Godzina robiła się coraz późniejsza, a to oznaczało, że coraz wyżej było kilka interesujących konstelacji. Skupiłem się na Perseuszu i nie owijając w bawełnę - Gromada Podwójna! Po tej nocy zakochałem się w Gromadach Otwartych, niesamowite wrażenia, a Gromada Podwójna tylko to podkreśliła...podwójnie. Utwierdzam się w przekonaniu, że w przyszłości przyda się szerokokątny okular 15mm, szczególnie po wczorajszej nocy. Dzisiaj niestety pogoda nie dopisuje, ale w kolejnych dniach ma być lepiej. Na jakie gromady warto zwrócić uwagę w następnych obserwacjach? Pozdrawiam i życzę owocnych obserwacji
  2. Dziękuję, bardzo rzeczowo wyjaśnione Wczoraj miałem do dyspozycji ostatnią noc przed powrotem do miasta. I to jaką noc! Na takie warunki chyba jeszcze nie trafiłem, dostrzegałem gwiazdy które wcześniej próżno mi było szukać. Ze sprzętem rozłożyłem się po 22 i pomimo dużego chłodu mgły nie uświadczyłem. Na początek postanowiłem zmierzyć się z Saturnem - przy powiększeniu x90 bardzo jasny, stabilny i kontrastowy obraz. Po jakimś czasie użyłem powiększenia x150, którego zazwyczaj używam tylko do gwiazd podwójnych. I tu pierwsze zaskoczenie tej nocy, obraz w tych warunkach nadal był bardzo stabilny i po dłuższym wpatrywaniu się w Saturna dostrzegałem momentami Przerwę Cassiniego. Długo na nią polowałem i wreszcie udało mi się ją ujrzeć, radości nie sposób opisać Jednak tę noc spędziłem głównie z...Kaczką. I to nie byle jaką, bo dziką! Oczywiście chodzi o M11 tuż przy gwiazdozbiorach Orła i Tarczy. Początkowo byłem trochę sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, nie było okazji wcześniej zlokalizować gwiazdozbioru Orła, jednakże gdy przyszło co do czego, to wystarczył rzut oka aby zlokalizować Altaira, a reszta poszła już z górki. Idąc od Altaira schodziłem niżej ku "ogonowi" Orła, gdzie za drogowskazy posłużyły dwie jasne gwiazdy widoczne gołym okiem (12 Aql oraz Eta Scuti). Kilka przekręceń gałką do mikroruchów i moim oczom ukazała się wspominana Gromada Dzika Kaczka. Na ten moment to chyba mój ulubiony obiekt, jaki udało mi się znaleźć na niebie. Widok do tego stopnia mnie urzekł, że szczerze mogę stwierdzić, że poświęciłem mu całą godzinę, a nadal mi mało! Przy M11 również pomocne było zerkanie, jednakże nie było ono tak intensywne jak przy niektórych obiektach. W pewnych momentach można było dostrzec całe mrowie gwiazd zanurzone w tej gromadzie. Co ciekawe przed obserwacjami coś sobie ubzdurałem, że to gromada zamknięta, a w czasie obserwacji dziwiłem się z jej nieregularnego kształtu (dzisiaj już doczytałem że to gromada otwarta, jednakże mocno zbita). Widok z pewnością niezapomniany i często będę do niego wracał bo jest on wart każdej minuty. Postanowiłem wykorzystać dobre warunki do dania szansy raz jeszcze Galaktyce Wir w Psach Gończych. I tutaj również zaskoczył mnie widok bo tym razem tej plamki nie sposób było przeoczyć przy poszukiwaniach, a po dłuższym wpatrywaniu się i zerkaniu można było dostrzec charakterystyczny kształt i pojaśnienia w okolicach centrum (a raczej dwa takie pojaśnienia). Trochę czasu buszowałem "bez zobowiązań" po Cefeuszu. Znalazłem ponownie Xi Cephei i wpatrywałem się w niezliczoną ilość gwiazd. Doszło do mnie także to, że gwiazdy podwójne stanowią świetne punkty orientacyjne - znając stopień separacji danego układu nie sposób się pomylić, gdzie aktualnie się wcelowuję. Teraz czeka mnie pewnie trochę przerwy od obserwacji, ale nie będę spoczywał na laurach poszukując i poznając następne ciekawe obiekty, aby później łowić je z nieboskłonu. Pozdrawiam i życzę pogodnych nocy, bo jak widać takie mogą naprawdę zrobić różnicę PS: tej nocy przy obserwacji Gromady Dzikiej Kaczki zawitał do mnie... zając. Nie wiem czy też chciał zerknąć na ten wspaniały widok, ale gdy tylko ujrzał, że przy teleskopie ja także stoję, to niemal stracił grunt pod nogami przy karkołomnym zwrocie w drugą stronę. Głodny na kaczki, czy kto go tam wie
  3. Wczorajszej nocy pogoda wreszcie niemal w stu procentach dopisała. Tuż po zmroku zaczęła pojawiać się mgła, dlatego nie wychodziłem daleko w teren, za to wyposażyłem się w przedłużacz z suszarką. Już około 22 rozpocząłem od obserwacji Saturna. Widok był bardzo kontrastowy, w mniejszych powiększeniach wyraźnie przebijała się "kropka" Tytana, a także wydaje mi się, że przy bardzo długim zerkaniu udało mi się na granicy wzroku dostrzec mniejszy księżyc - Rhea. Z łatwością zlokalizowałem także w tamtym regionie gwiazdozbiór Skorpiona z mocno mrugającym Antaresem. Według wskazówek kolegi wyżej postanowiłem również odnaleźć betę Skorpiona, co było dosyć prostym zadaniem po zlokalizowaniu Antaresa. Graffias okazał się wspaniałym układem podwójnym, bardzo dziękuję za polecenie go - widok kapitalny w małych powiększeniach. Przy okazji w pobliżu zlokalizowałem także inny układ podwójny: Nu Scorpii - ciekawy, ale o wiele większej separacji wynoszącej 41". Na niebie było już widać pokaźną ilość gwiazd, gdy skierowałem teleskop ponownie ku gwiazdozbiorowi Wolarza i Psów Gończych. Ponownie chciałem odnaleźć M3 ze względu na lepsze warunki niż poprzednim razem. I nie zawiodłem się, M3 znalazłem szybko i sprawnie, a widok ponownie powalił na kolana - przy zerkaniu ta "mgielna kulka" była spora i kontrastowa. Poświęciłem długie minuty na wpatrywanie się w ten obiekt, po czym ponownie wróciłem do układów podwójnych. Zlokalizowałem kolejno Betę Cephei, Xi Cephei oraz Deltę Cephei. Szczególnie do gustu przypadł mi Xi Cephei, najciaśniejszy z tej trójki, ale o najmniejszej różnicy gwiazdowej między składnikami. Pozostając w bliskich rejonach zerknąłem także na Kasjopeję i dwa układy podwójne Alphę oraz Etę. Oba okazały się bardzo wdzięcznymi i satysfakcjonującymi obiektami. Coraz lepiej idzie mi wcelowywanie się w dany obiekt - nieraz na tyle sprawnie mi to wychodziło, że wcelowywałem się w obiekt widoczny gołym okiem bez użycia szukacza. Oczywiście i tak szukacz to narzędzie bezcenne i przy słabszych obiektach niezbędne. Suszarka tej nocy także okazała się bardzo pomocna - sprzęt po wystawieniu stosunkowo szybko zaparował, szczególnie szukacz; jednakże kilkadziesiąt sekund ciepłego powietrza z suszarki załatwiało sprawę na kilkadziesiąt minut. W sumie tej nocy użyłem suszarki 3 razy i ten "gadżet" na dłużej zagości w moim asortymencie astroamatora. Na deser jeszcze dwa obiekty. Około godziny 1 gwiazdozbiór Herkulesa nie znajdował się w samym zenicie, przez co postanowiłem zapolować na M13, gromadę kulistą która od dłuższego czasu chodziła mi po głowie, ale jeszcze przez nieumiejętność precyzyjnego operowania teleskopem i orientacji na niebie trudno było mi nakierować i znaleźć ten obiekt. Tej sprawa uległa zmianie, bo szybko wcelowałem się w ramię Herkulesa i po kilku minutach odnalazłem M13. Widok jeszcze bardziej wgniótł mnie w ziemię niż przy M3. Gromada w Herkulesie była minimalnie jaśniejsza, ale także bardziej kontrastowa i przy zerkaniu więcej można było wyciągnąć z tego obiektu. Bardzo dużo czasu spędziłem na tym widoku, ciesząc swoje oczy i umysł. Na koniec postanowiłem zapolować na Galaktykę Andromedy. Warunki do niej nie były zbyt sprzyjające - M31 znajdowała się jeszcze niezbyt wysoko nad horyzontem, a w tym kierunku miałem niewielką latarnię przydrożną. Jednakże ku mojemu zaskoczeniu szybko odnalazłem ten obiekt, a rozległość "plamki" w okularze zaskoczyła i zahipnotyzowała. Kolejne długie minuty spędziłem nad M31 i na tym zakończyłem moje wczorajsze bardzo owocne obserwacje. Zapomniałem dodać, że przy okazji przeglądania rejonu Wolarza i Psów Gończych postanowiłem znaleźć M51. Obiekt udało mi się zlokalizować (co jest nietrudne, bo znajduje się tuż pod Wielkim Wozem), jednakże ta mgiełka była ledwo uchwytna i łatwo można było ją przeoczyć. Jednakże przy zerkaniu miało się wrażenie, że można dostrzec charakterystyczny kształt drugiego, przyłączonego towarzysza (choć też nie wiem na ile to gra wyobraźni, a na ile rzeczywisty obraz). Satysfakcja z kolejnych odnalezionych obiektów jest ogromna. Z czasem pewnie będę odczuwał braki aparatury, szczególnie jeżeli chodzi o DSy, ale póki co się tym nie przejmuję i staram się wycisnąć ze sprzętu jak i z siebie samego jak najwięcej. Dzisiaj czeka mnie ostatnia noc przed ponownym powrotem do miasta, więc liczę na przynajmniej w połowie tak dobre warunki jak wczoraj (pomimo wilgoci i mgły). Teraz pozostaje mi jeszcze zaplanować ewentualne dzisiejsze obserwacje Pozdrawiam
  4. Wczorajszej nocy pogoda nie rozpieszczała, udało mi się złapać kawałek czystego nieba raptem na 40 minut przy ciągle postępującej mgle. Jednak, wbrew pozorom były to jedne z bardziej owocnych obserwacji. Wszystko za sprawą regionu nieba, który już całkiem nieźle poznałem - gwiazdozbioru Wolarza oraz Psów Gończych. Dziura w chmurach, którą dorwałem była jeszcze przed 23, toteż warunki momentami zdawały się fatalne, jednak nie poddawałem się. Ponownie zlokalizowałem Czapkę Napoleona, która w tych warunkach była ledwo uchwytna. Następnie za pomocą "star-hoopingu" (który coraz lepiej mi wychodzi) udało mi się dotrzeć do Pi Bootis, bardzo ciekawego układu podwójnego - w małych powiększeniach układ wyglądał jak główka szpilki, jednak 10mm okular już wspaniale rozbił oba składniki. Jestem coraz bardziej cierpliwy przy obserwacjach, dużo posiłkuję się mapami nieba, żeby na bieżąco zdawać sobie sprawę z dokładnego miejsca na niebie w jakim się znajduję. Pokora, której nabywam wraz z kolejnymi obserwacjami jest bardzo satysfakcjonująca. Chmury coraz bardziej pokrywały niebo, toteż szybko znalazłem jeszcze kolejny bardzo miły układ podwójny Cor Caroli, który bardzo mi odpowiada w małych powiększeniach. I wreszcie, na koniec postanowiłem sprawić sobie wisienkę na torcie - gromadę kulistą M3. Zdawałem sobie sprawę, że ze względu na warunki i brak czasu może okazać się to niewypałem, jednakże postanowiłem spróbować. Lokalizacja wydawała się całkiem prosta - wystarczyło pociągnąć linię między Arkturem i Cor Caroli, a M3 powinno znajdować się gdzieś w połowie. Ze względu na naglący czas zrezygnowałem ze "star-hoopingu" i po prostu przeczesywałem region między wcześniej wspomnianymi gwiazdami. Na tyle dobrze wcelowałem się w dany region, że już po kilku minutach w okularze dostrzegłem delikatną i całkiem dużą, białą plamkę. Możecie mi nie uwierzyć, ale przez moment aż wstrzymałem oddech! Widok pomimo narastającej mgły, bliskości od pobliskiej latarni (pogoda była na tyle niepewna, że nie było sensu wybierać się w teren) totalnie mnie powalił. Ciekawy był także obraz w większym powiększeniu z zastosowaniem kitowej 10mm. Wpatrywałem się w ten urzekający obiekt do czasu, aż niebo zostało zupełnie zasnute chmurami. Z niecierpliwością czekam na lepsze warunki, żeby dojrzeć M3 w pełnej krasie na bezchmurnym i ciemnym niebie. Następnym razem spróbuję także zapolować na M51, ale podejrzewam że na Galaktykę Wir będę potrzebował lepszych warunków niż te wczorajsze. Tym samym, jeżeli uda mi się dostrzec M51 to będę mógł się poszczycić dostrzeżeniem wszystkich obiektów z Tabeli Wimmera z podrozdziału "Psy Gończe i Wolarz" (chociaż zdaje sobie sprawę, że dla starych wyjadaczy takie osiągnięcia to jakiś pikuś) Zdaję sobie także sprawę, że mój refraktor 90/900 to kiepski zawodnik na DSy, ale i tak mam mnóstwo frajdy z tych delikatnych mgiełek. Coraz bardziej myślę nad jeszcze jednym okularem, szerokokątnym 15mm od GSO oraz uzupełnieniem sprzętu o niewielką lornetkę, ale póki co studzę głowę i czekam na pogodną noc. Pozdrawiam i do następnego razu PS: Satysfakcja z coraz lepszej orientacji na niebie jest niesamowita. Jeszcze długa droga przede mną, znam póki co dopiero niewielkie wycinki nieba, ale już teraz wiem, że montaż GoTo nie byłby dla mnie (oczywiście z całym szacunkiem dla fanów tego rozwiązania )
  5. Witam ponownie. Kilka dni temu pogoda wreszcie niemal w stu procentach dopisała. Ze sprzętem rozłożyłem się stosunkowo wcześnie, tuż po zachodzie słońca i klasycznie zabrałem się najpierw za planety. Jowisz i Saturn w dużych powiększeniach były wspaniale widoczne - po raz kolejny udało mi się dostrzec Tytana tuż przy Saturnie. Szkoda że Jowisz już tak szybko znika za horyzontem bo chciałbym zapolować na chowanie się lub wychodzenie przed tarczę któregoś z księżyców galileuszowych. Około północy całkiem nieźle się ściemniło i wreszcie ujrzałem Drogę Mleczną. Wspaniały widok, który urzekł mnie do tego stopnia, że nieuzbrojonym okiem poświęciłem na to dużą ilość czasu. Wiem, że wiele osób pewnie zaczynało obserwacje w kolejności: nieuzbrojone oko - lornetka - teleskop. Ja również tak zaczynałem, z tym że dwa pierwsze etapy były na tyle "nieśmiałe", że dopiero teraz odczuwam niesamowitą satysfakcję z obserwacji także nieuzbrojonym okiem. I tak mogę szczerze powiedzieć, że tamtej nocy moje proporcje w obserwacjach dzieliły się pół na pół między nieuzbrojonym okiem, a teleskopem. Zapomniałem dodać, że po zmroku przez kilkadziesiąt minut towarzyszyła mi osoba z rodziny. Pokazałem jej Jowisza, Saturna, Marsa (tutaj nastąpiło ogromne zdziwienie, czemu te planety tak szybko uciekają), a także kilka układów podwójnych. Jednak finalnie największy zachwyt wzbudził Saturn z jego pierścieniami. Jak wspominałem, tej nocy wspaniale było widać Drogę Mleczną, więc nie mogłem się powstrzymać nad zerknięciem w rejony Łabędzia. Mrowie gwiazd jakie ujrzałem w okolicach Denaba i Sadra rozłożyło mnie na łopatki - nigdy czegoś takiego do tej pory nie widziałem. Okular 32mm o ile kiepsko wypadł 1.5 tygodnia wcześniej przy pełni, gdzie obraz był pożółkły i matowy, tak ostatniej nocy pokazał niesamowite widoki. Następnie udało mi się zlokalizować wspaniały układ podwójny Cor Caroli, który już w małych powiększeniach był dobrze widoczny. Udało mi się także złapać trochę trudniejsze pary: Eta Cassiopeiae oraz Beta Cephei. Obserwowałem także Czapkę Napoleona - kapitalny asteryzm w Wolarzu, z pewnością często będę do niego wracał. Niestety dalsze obserwacje teleskopem uniemożliwiło całkowite zaparowanie teleskopu - bardzo szybko wzrosła wilgoć otoczenia oraz pojawiła się bardzo gęsta mgła. Jak sobie radzicie z zaparowaną optyką? Coraz bardziej zastanawiam się nad kupnem jakiejś niewielkiej lornetki do obserwacji "z ręki" o małym powiększeniu (x7/x10), która wydaje się, że byłaby dobrą pomocą w lokalizowaniu i poznawaniu danych obszarów, co znacząco wspomogłoby obserwacje teleskopowe. Jest coś wartego uwagi, o co można by było się pokusić w granicach 300zł? Mam jeszcze starą, rozregulowaną lidletkę, ale w DO powiedziano mi, że jej kolimacja jest nieopłacalna. Prognozy na dzisiaj zapowiadają się nieźle, więc mam nadzieję na kolejne owocne obserwacje. Pozostaje mi życzyć sobie i wam czystego nieba i niezaparowanej optyki
  6. Witam serdecznie. Chętnie odkupię od kogoś okular GSO SV 20mm 1.25
  7. Witam serdecznie po kilku tygodniowej przerwie. Pozwoliłem sobie za radą Ekologa założyć nowy temat w dziale "Dzienniki Gwiazdowe". Gdyby ktoś był ciekaw moich poprzednich relacji to zapraszam do tematu tutaj: http://astropolis.pl/topic/53781-pierwsze-obserwacje-nowym-pierwszym-teleskopem/ Zgodnie z radami użytkowników postanowiłem na początek zaopatrzyć się w nową nasadkę kątową 90 stopni (a raczej zaopatrzyła mnie w nią moja dziewczyna, która sprawiła mi taki miły prezent). Ponadto udało mi się dorwać na giełdzie w całkiem przyzwoitych cenach Baadera Ortho 6mm oraz Plossla 32mm od Celestrona (seria NexStar, poprzednik serii Omni z tego co udało mi się wywnioskować). Po wczorajszym powrocie na wieś, jeszcze za dnia zabrałem się za poskładanie teleskopu i zamontowanie szukacza (refraktor 90/900 w gwoli przypomnienia). Po ostatnich próbach teraz wszystko zajmuje raptem kilka chwil. Nie mogłem się też powstrzymać, aby za dnia nie przetestować nowej kątówki i okularów. Zgodnie z przypuszczeniami mam wrażenie że nowa kątówka daje zdecydowanie bardziej kontrastowy obraz niż ta dołączona do zestawu. Ponadto wygoda, wygoda i jeszcze raz wygoda, ale o tym później. Długoogniskowy Plossl dawał bardzo czysty i jasny obraz, z kolei Baader uderzył mnie po twarzy niesamowitym powiększeniem, ale również niebieskawymi obwódkami aberracji chromatycznej. Następnie pozostało mi czekać na zapadnięcie nocy. Niestety około 23 niebo pokrywało gęste mleko i nawet księżyc wyglądał na niebie niczym rozmazany kleks. Walczyłem jak Polacy z Niemcami we wczorajszym meczu, rozstawiając nawet sprzęt, jakby w nadziei że to pomoże w rozwianiu zachmurzenia. Jednakże w końcu dałem za wygraną i zebrałem się do domu. I tak o godzinie 1, gdy już miałem się kłaść do spania, ostatnie zerknięcie za okno i zaskoczenie, bo księżyc nie był już tak skryty pod połacią chmur, a niedaleko obok wyraźnie połyskiwał Saturn. Krótka chwila zastanowienia i znowu byłem na zewnątrz z całym sprzętem. Przy okazji wspomnę, że zaopatrzyłem się w latarkę czołową do której pod szkiełko włożyłem czerwoną folię, co znacząco poprawiło komfort obserwacji. Po wyjściu z domu okazało się, że nie jest tak kolorowo jakby się mogło wydawać, bo z wielu stron dalej nadciągały chmury, jednakże pojawiło się też sporo dziur, które postanowiłem wykorzystać. Pierwsze co, to założyłem okular 32mm i skierowałem teleskop... na księżyc. Oczekiwałem jasnego i wyrazistego obrazu i wcale się nie zawiodłem: ten długoogniskowy okular daje niesamowicie czysty obraz i księżyc pomimo małego powiększenia sprawił na mnie niesamowite wrażenie. Następnie postanowiłem przetestować okular 6mm orciaka i tutaj po raz kolejny uderzyło mnie to ogromne powiększenie tego małego okularu. Niestety znowu trafiłem na prawie pełnie, więc postanowiłem bliższe zapoznanie się ze srebrnym globem zostawić na następne razy. Kontynuowałem obserwacje i testowanie orciaka na Saturnie. Niestety warunki oraz to, że Saturn był już dosyć nisko nad horyzontem wpływał na fakt, że miałem wrażenie ciągłego rozmywania obrazu. Saturn pływał, a momentami łapał trochę ostrości. Jednakże nawet pomimo tego, widok Saturna mnie powalił - w tym okularze tarcza planety była już całkiem spora i pomimo tego, że obraz był już trochę ciemnawy, to obserwacje dawały mnóstwo satysfakcji. Chwilami miałem wrażenie, że kawałek pod Saturnem dostrzegam Tytana. Przed chwilą sprawdziłem jego pozycję wczorajszej nocy i rzeczywiście, pokrywa się ona z tym co momentami dostrzegałem! Saturn niestety był coraz niżej i na horyzoncie pojawiło się kolejne zachmurzenie, więc musiałem poszukać nowego celu. Zdaje sobie sprawę, że moje cele obserwacyjne na ten moment wyglądają na bardzo chaotyczne, ale proszę mi wierzyć, miałem przygotowaną kartkę z punktem po punkcie, co chcę obserwować tej nocy, niestety pogoda pokrzyżowała plany. Miłym trafem okazało się, że Wielki Wóz akurat znajduje się nie pod chmurami, więc pomimo że nie miałem go w planach to skierowałem teleskop na bardzo miło wspominaną przeze mnie parę Mizara i Alkora. Widok w okularze 32mm ponownie wywarł na mnie wrażenie. Postanowiłem zastosować stopniowo coraz większe powiększenie do rozbicia Mizara i Mizara B. W okularze 6mm oba składniki były już bardzo wyraźnie rozbite, co dało mi niesamowitą frajdę. Niestety, po chwili znowu chmury. Wiem że się powtarzam, ale ta noc bardziej przypominała wyścig na czas i gonitwę przed chmurami. Dałem sobie ostatni cel tej nocy - Epsilony w Lutni. Poprzednim razem nie udało mi się rozbić tej parki na ich mniejszych towarzyszy, więc zadanie było trochę karkołomne. Po pierwsze Lutnia znajdowała się już niemal w zenicie, a po drugie ciągłe szukanie dziury w chmurach. Na moje szczęście akurat w zenicie prawie zupełnie się rozchmurzyło. Nowa nasadka kątowa po tym wyczynie dostaje u mnie szóstkę z plusem - pomimo tego, że obserwacje były prowadzone niemal w zenicie i do szukacza musiałem klękać, tak spoglądanie w okular już nie było taką gimnastyką jak przy poprzedniej nasadce i na spokojnie udało mi się odnaleźć Wegę. Krótki skok i znalazłem Epsilony. Czas mnie naglił, ale postanowiłem stopniowo używać coraz krótszych okularów. Gdy używałem kitowej 10mm trochę zwątpiłem, bo obraz był już ciemny, a nadal widziałem "jedynie dwa" Epsilony. Ale orciak znowu mnie zaskoczył, bo obraz okazał się bardziej kontrastowy niż w kitowej dziesiątce i nawet pomimo tego, że mam jeszcze problemy z ostrzeniem na tym okularze (margines dobrego wyostrzenia jest bardzo mały i trzeba bardzo delikatnie "kręcić"). Spoglądałem na tę parę i jakie było moje zaskoczenie, gdy jeden ze składników...miał teraz towarzysza! Bardzo długo byłem wlepiony w okular, aby wyeliminować możliwe złudzenie. O dziwo drugiego składnika nie udało mi się rozbić, ale i tak byłem niesamowicie podekscytowany tym osiągnięciem (wynika to przede wszystkim z tego, że przy poprzednich obserwacjach zawsze zerkałem chociaż na moment na Epsilony). Pora była już niestety późna, chmury znowu zaatakowały, a noc jakby powoli się przejaśniała, toteż zmęczony, ale spełniony spakowałem się do domu. I zdaję sobie sprawę, że w zasadzie wiele osób może pomyśleć, że ta noc była dla mnie zupełnie bezowocna - ciągła walka z chmurami, dwa układy podwójne, trochę Saturna i Księżyca. Ale myślę o tych obserwacjach jako o sporej dawce nauki cierpliwości i pokory. I jestem zdania, że w tej pasji, jaką jest astronomia takie noce też są ważne. Pogoda na dzisiaj zapowiada się o wiele lepsza, dlatego już myślami wybiegam naprzód bo planów mam sporo (i zupełnie nowych bo niektórzy mogą odnieść wrażenie po moich relacjach że jestem zapalonym fanem tylko Lutni i Mizara z Alkorem). Ale o tym mam nadzieję jutro po obserwacjach się podzielę. Na koniec kilka uwag technicznych a propos sprzętu: 1. komfort nowej nasadki kątowej jest nieporównywalnie większy niż tej zestawowej 45, jednakże muszę się przyzwyczaić do lustrzanego odbicia obrazu bo w pierwszym momencie byłem nieco zagubiony na niebie. Mam nadzieję, że w toku kolejnych obserwacji przyzwyczaję się do tego. A druga uwaga: w poprzednich relacjach pisałem o dziwnych odblaskach przy obrazie jasnych gwiazd i tym, że odblaski zmieniają się wraz z kręceniem okularem w wyciągu. Pojawiły się hipotezy, że to odblaski w kitowych okularach i tak rzeczywiście jest - kitowy 25mm na Wedze pokazuje dwa symetryczne odbicia, a zakupiona 32mm takich odblasków już nie daje. Może rzeczywiście wyczernienie markerem tych kitówek ma sens? Pozdrawiam i życzę pogodnych nocy!
  8. Przejrzałem jeszcze Twoje szkice Jowisza i Marsa - fantastyczne! W jakim programie graficznym zostały zrobione? PS: Nie wiem czy mnie pamiętasz z tematu o pierwszych obserwacji refraktorem 90/900, ale zgodnie z poradami udało mi się dorwać używanego Orciaka 6mm, a także długoogniskowy okular 32mm i teraz tylko czekam na wyjazd w przyszłym tygodniu, aby dalej kontynuować swoje obserwacje. Aa, i w kątówkę 90 stopni również się zaopatrzyłem
  9. Stałem przed podobnym wyborem i wybrałem ten refraktor 90/900. Jeżeli jesteś ciekawy, to tutaj zdawałem relacje z pierwszych obserwacji tym teleskopem: http://astropolis.pl/topic/53781-pierwsze-obserwacje-nowym-pierwszym-teleskopem/
  10. Dobrze pamiętam, masz reflektor 130/900? Ja kilka tygodni temu polowałem na tę parkę, ale okular 10mm w refraktorze 90mm nie podołał, może uda mi się to nowym Orciakiem 6mm, aczkolwiek też podejrzewam że dużą rolę grają tutaj warunki. Przy okazji bardzo fajnie, że temat jest stale uzupełniany o nowe układy podwójne, już nie mogę się doczekać wyjazdu na kolejne obserwacje (niestety dopiero za jakieś 2 tygodnie), wszystkie parki skrupulatnie spisuje do wyszukania i obserwacji. Pozdrawiam
  11. Super, o coś takiego mi chodziło. Dziękuję serdecznie
  12. Poszukuję jakichś map księżyca do wydruku, najlepiej we fragmentach, co by można było sobie stworzyć z tego ładnie zbindowany album. Jest ktoś w stanie podzielić się jakimiś źródłami? Pozdrawiam!
  13. Witam. Jestem zainteresowany kupnem długoogniskowego okularu o średnicy oprawy 1,25". Docelowo mam na myśli jakiegoś Plossla 30/32mm (Vixen lub GSO). Zainteresowanych proszę o kontakt na PW. Pozdrawiam!
  14. Postanowiłem zakupić okular Baader Ortho 6mm do księżyca, rozbijania układów podwójnych i planet. Jednakże nadal mam wątpliwości co do wyboru okularu do "emek". Zastanawiam się, czy nie lepszym wyborem zamiast Plossla 30mm byłby jakiś szerokokątny GSO 20mm.
  15. Wybór obiektów wynikał z tego, że jeszcze mam problemy z orientacją na niebie, a te "emki" które wybrałem stosunkowo łatwo znaleźć dzięki drogowskazom w postaci jasnych gwiazd. Wraz z kolejnymi obserwacjami z pewnością będę się "zapuszczał coraz dalej". Tak czy inaczej dziękuję za spostrzeżenia, na pewno też bliżej zaznajomię się z tymi obiektami przy następnych obserwacjach. Linkowany dział "Dzienniki Gwiazdowe" z pewnością przeoczyłem, ale kolejne relację postaram się umieszczać w tym dziale, dziękuje Tabeli Wimmera jeszcze nie mam wydrukowanej, ale na pewno się w nią zaopatrzę ponieważ przeglądałem ją i to bardzo cenne źródło informacji. W tym przedziale cenowym 6mm orciak chyba byłby najbardziej opłacalny? Co do okularu długoogniskowego zastanawiam się nadal czy lepszym wyborem byłby 30mm czy 40mm, trudno mi to stwierdzić po suchych danych ze strony sklepu, może ktoś bardziej obyty wytłumaczy mi który okular byłby bardziej odpowiedni do tego teleskopu - byłby to okular stricte do przeglądu nieba w małych powiększeniach.
  16. Uff, miałem wczoraj ostatnią możliwość obserwacji w tym miesiącu i wszystko wskazywało na to, że obejdę się smakiem. O godzinie 22 niebo pokrywały delikatne chmury, jednak w stu procentach, toteż wizja obserwacji się oddalała. Godzinę później ostatni raz sprawdziłem warunki pogodowe i...jest, wyraźna poprawa, więc długo się nie zastanawiając wziąłem się za rozstawianie sprzętu. Wszystko postawiłem na jedną kartę i wybrałem się kawałek dalej, gdzie było wyraźnie ciemniej niż przy domu. Obserwacje zacząłem od powtórzenia ostatnich prób, rzut oka na Jowisza (wcelowywanie się w tak jasne obiekty nie nastręcza mi już żadnych problemów) w okularze 25mm pokazał mi wspaniale widoczne księżyce i bardzo delikatne pasy, widok znowu bardzo hipnotyzujący, ale czasu dużo nie miałem, dlatego przeszedłem do innych obiektów. Po raz kolejny wcelowałem się w Lutnie i zidentyfikowałem Epsilony (rozbite już w szukaczu), niestety nawet przy zastosowaniu okularu 10mm nie dostrzegłem ich okrążających towarzyszy. Nie zraziłem się tym, bo widok był i tak urzekający. Zastanawiam się czy okular 6mm pozwoliłby już je rozdzielić. Następnie wcelowałem się w układ Zeta Lyrae i tutaj także dostrzegłem dwa składniki, tym razem o wiele bliższe siebie niż wcześniejszy układ. Ten widok był także bardzo urzekający. Pozostając w Lutni postanowiłem poszukać mojego pierwszego obiektu głębokiego nieba -M57. Zlokalizowałem miejsce w które powinienem celować (tutaj wcelowanie się było troszkę trudniejsze) i bardzo powoli szukałem mojego celu. Minęło kilka minut, a ja wreszcie dostrzegłem coś dziwnego, coś jakby plamkę. Wcelowałem się dokładnie w ten punkt i skierowując wzrok lekko w bok dostrzegłem okrągły kształt, przebijający się przez czerń nieba. W pierwszy momencie myślałem, że uległem złudzeniu, ale kilka minut wpatrywania się i byłem już pewny, że to M57. Chwilami kształt był bardzo wyraźny, a ja aż się zaśmiałem pod nosem z wrażenia. Zmieniłem okular na 10mm i tutaj plamka była już wyraźnie większa, zerkanie było minimalnie trudniejsze, ale także w tym okularze widok był niesamowity. Bardzo dużo czasu poświęciłem temu obiektowi, wręcz nie mogłem się oderwać. Zastanawiam się czy to trudny obiekt do znalezienia i obserwacji wizualnych, czy wręcz przeciwnie. Następnie zlokalizowałem Herkulesa, ale niestety był on już na tyle wysoko, że moje pozycje na ziemi wyglądały jak gimnastyka artystyczna, więc niestety musiałem odpuścić M13 do następnego razu. Za to w bardzo dogodnym miejscu był gwiazdozbiór Łabędzia. Szybko zlokalizowałem gwiazdę Albireo i po wcelowaniu się ujrzałem ponownie wspaniały układ podwójny. Bardzo spodobał mi się kontrast między tymi dwoma składnikami. Pozostałem jeszcze w tym gwiazdozbiorze i postanowiłem poszukać gromady otwartej M29. Wydaje mi się, że przez ten gwiazdozbiór widziałem rozchodzącą się drogę mleczną nieuzbrojonym okiem (pomimo dosyć mglistych i wilgotnych warunków), dlatego też region w którym poszukiwałem tej gromady był usiany ogromną ilością gwiazd. Uznałem że nie potrafię wyróżnić tej gromady, jednakże dzisiaj, przyglądając się zdjęciom tej "emki" uznałem że taki układ gwiazd jest bardzo znajomy i z pewnością wczoraj go widziałem. Na pewno następnym razem będę czujniejszy na te kształty i zlokalizuję tę gromadę bez takich "wątpliwości". Godzina robiła się już dosyć późna, a następnego dnia musiałem wcześnie wstać na podróż do miasta, jednakże nie mogłem powstrzymać się żeby zerknąć raz jeszcze na Mizara i Alkora, który był już w dogodnej, nie tak wysokiej pozycji na niebie. Tym razem wyraźnie zidentyfikowałem obie gwiazdy, a także towarzysza Mizara. I nadal jestem zdania, że to dla mnie najpiękniejszy układ podwójny. Wszystkie składniki mieszą się niemal na styk w okularze 10mm, a widok jest iście "nieziemski". Na koniec nieuzbrojonym okiem zidentyfikowałem także gwiazdozbiór Kasjopei oraz dwie górne gwiazdy Koziorożca. Pomimo perspektyw na zachmurzoną noc wczorajsze obserwacje okazały się wyjątkowo owocne. Żałuję jedynie, że czas bardzo mnie gonił, bo byłbym w stanie prowadzić obserwacje niemal do rana. Przy okazji chciałbym jeszcze raz zapytać o okular, mianowicie o wspomniany wcześniej Baader Ortho 6mm. Wiem, że to okular planetarny, stąd zastanawiam się, czy byłby także odpowiedni do rozbijania układów wielokrotnych gwiazd? Ciągnęło mnie do tego jeszcze przed kupnem teleskopu, ale teraz czuję że pasja do tych obiektów jeszcze bardziej wzrosła i przynosi ogromne pokłady satysfakcji (chociaż nie powiem, że DSy nie są równie satysfakcjonujące, w końcu wczorajsze obserwacje głównie poświęciłem M57). Teraz pozostaje mi czekać na kolejny wyjazd na tereny wiejskie, a w międzyczasie szkolić się w orientacji nieba i obiektów na nim. Pozdrawiam
  17. Wczorajsze dobrze zapowiadające się obserwacje niestety zniweczyła pogoda. Wybrałem się kawałek od domu na niewielkie wzniesienie, gdzie wilgotność minimalnie mniej dokuczała i rozstawiłem się ze sprzętem już stosunkowo wcześnie, bo przed 22. Jowisz był jeszcze wysoko na niebie, wcelowałem się w nim już w pełni skalibrowanym szukaczem i bez problemu zlokalizowałem go w okularze. Zastosowałem okular 25mm do Jowisza, ale jakież było moje zdziwienie, gdy ujrzałem bardzo kontrastowe 4 księżyce, a po krótkim wpatrywaniu się także zarysy pasów - bardzo miłe zaskoczenie, a ten kontrast bardzo mnie urzekł w tym okularze. Widok w krótszym okularze także satysfakcjonujący, ale już nie tak kontrastowy. Powoli niebo się ściemniało, na zachodzie wyraźnie mrugała do mnie Kapella, nawet pokusiłem się o zerknięcie na nią przez uzbrojone oko. Następnie przeszedłem do realizacji moich planów, na początek układ podwójny w Lutni: Epsilony wyraźnie rozbite już w okularze 25mm, przepiękna parka, inna niż Mizar i Alkor, ale również bardzo urokliwa. Tu nachodzi mnie takie spostrzeżenie na temat układów podwójnych - o ile Alkor i Mizar był bardzo ciasną parą, gwiazdy wręcz się prawie "zlepiały", tak np. Epsilony w okularze już były stosunkowo dalej od siebie. Przed chwilą spojrzałem na artykuł o układach podwójnych i widzę że Epsilony są oddalone od siebie o 3.5 minut kątowych, a Alkor i Mizar o jeszcze więcej, za to Mizar ma swój drugi składnik o separacji 14", więc to może właśnie nad tym układem podwójnym przedwczorajszej nocy tak się zachwycałem? Może wypowiedzieć się ktoś o większym doświadczeniu? Początki są jednak trudne w ogromie tego, co otacza nad głową. Zlokalizowałem nieuzbrojonym okiem jeszcze gwiazdozbiory Herkulesa i Łabędzia, niestety niebo coraz bardziej zachodziło chmurami i bardzo szybko zostałem zmuszony do powrotu do domu. W nocy jeszcze do pierwszej sprawdzałem zachmurzenie, niestety nie ustępowało. Mam nadzieję, że dzisiejsza pogoda dopisze, bo to ostatni dzień obserwacji na wsi, a jutro już powrót do miasta i następne obserwację będę mógł prowadzić dopiero gdzieś w połowie czerwca.
  18. W takim razie zdecyduję się na zwykłą lustrzaną. A co do szukacza, rozwiązaniem okazała się gumka, której zapomniałem włożyć na szukacz - teraz jest stabilnie i wreszcie obraz z okularu pokrywa się z tym z szukacza
  19. Do wyciągu 1.25 widzę że mam do wyboru między https://deltaoptical.pl/blizej_nieba/nasadka-katowa-lustro-sky-watcher-90-st-125,d572.html a taką https://deltaoptical.pl/blizej_nieba/nasadka-katowa-pryzmat-sky-watcher-90-st-125,d1666.html
  20. Pierwszym wydatkiem będzie na pewno kątówka 90 stopni: większy komfort, a poza tym zauważyłem że przy tej dołączonej do zestawu widoczne są wyraźnie spadki kontrastu. Wczoraj ściągnąłem nasadkę do krótkiej obserwacji Marsa i różnica w jasności i kontraście była kolosalna. Czym się różnią nasadki lustrzane od pryzmatycznych? Do wyciągu 1.25 dużego wyboru nie ma, ale chyba i tak będzie warto ze względu na wygodę. Myślałem nad okularem Baader Ortho 6mm lub 10mm; oraz GSO Plossl 40mm lub Vixen Plossl 40mm do przeglądu nieba.
  21. Obserwacji dzień drugi. Wczorajsze obserwacje były troszkę mniej udane niż poprzednie, ale nie zrażam się tym. Pogoda była strasznie niepewna, o 21:30 wyszedłem w teren i szybko namierzyłem Jowisza. Szukacz pomimo wcześniejszego skalibrowania ma duże luzy, ale i tak cenię sobie jego pomoc, tym samym wcelowanie w Jowisza zajęło mi już kilka sekund, a nie jak poprzednio dobre kilka minut. Na Jowiszu widziałem bardzo wyraźne pasy, które mają na mnie wręcz hipnotyzujący wpływ. Wyraźnie było widać tym razem trzy księżyce, jednak nie zidentyfikowałem które to (dopiero dzisiaj po sprawdzeniu mogę powiedzieć, że był to odpowiednio od lewej Ganimedes, Io i Kallisto). Niestety szybko dopadła mnie ponownie ogromna wilgotność, a po chwili niebo pokryły chmury i byłem zmuszony wrócić do domu. Jednakże nie poddawałem się i przy okazji czekając na start rakiety Spacex zerkałem, czy się nie wypogadza. I tak przed 1 znowu rozłożyłem się ze sprzętem, tym razem jednak koło domu. Minus był tego taki, że nie mogłem przystosować w pełni wzroku do nieba, toteż dostrzegałem tylko jaśniejsze gwiazdy. Szybko udało mi się namierzyć Wielką Niedźwiedzicę i mój cel był jeden - układ podwójny Mizara i Alkora. Trochę się musiałem nagimnastykować, bo nasadka kątowa 45 stopniowa nie ułatwia obserwacji obiektów znajdujących się wyżej na niebie i powoli szukaczem namierzyłem fragment nieba, w którym powinienem znaleźć tę parkę. Użyłem okularu 25mm, chwilka wpatrywania się i są! Ten widok dorównał nawet pierwszemu obrazowi Saturna czy Jowisza, nie przesadzam. Ta parka urzekła mnie do tego stopnia, że nie mogłem się od niej oderwać na długie minuty. Po chwili użyłem okularu 10mm - rozdzielił oba składniki jeszcze bardziej, ale nadal jestem zdania, że obraz z tego okularu jest marny (miałem wrażenie, że widzę obraz tylko z górnej części szkiełka). Po chwili naszła mnie myśl, żeby przyjrzeć się raz jeszcze Lutni, jednakże była ona już na tyle wysoko, że z moją nasadką byłoby to karkołomne wyzwanie, a ponadto tamten region był mocno rozjarzony przez latarnie. Ale nie rozpaczałem, bo coraz wyżej był nasz księżyc i właśnie na nim postanowiłem w następnej kolejności się zająć. Wrażenie już w okularze 25mm niesamowite! Wyraźnie widoczne morza i kratery, szczególnie te na krawędziach srebrnego globu. Niestety aktualna faza księżyca chyba nie sprzyja dogodnym obserwacjom, bo obraz strasznie dawał po oczach. Okular 10mm sprawdził się tym razem lepiej niż zwykle, ale nadal czuć niedosyt w widoku przez niego. Niestety do księżyca logistycznie przygotowany nie byłem, obszary które oglądałem nie miały dla mnie żadnych nazw, ale następnym razem postaram się zaopatrzyć w jakąś mapkę. Zbliżała się już prawie 3, więc postanowiłem z bólem serca zbierać się do domu. Mam nadzieję, że dzisiaj warunki bardziej dopiszą - mam zamiar zabrać się porządnie za Lutnię i Herkulesa, ale jestem pewny, że na początku pewnie powtórzę Mizara i Alkora, parkę, w której aktualnie jestem zakochany. Z pewnością pokombinuję nad usztywnieniem szukacza, który dosyć luźno chodzi w montażu, a po lekkim szturchnięciu jestem zmuszony do ponownej kalibracji. Udało mi się także popuścić trochę nakrętkę przy głowicy montażu, toteż teraz nie ma takiego oporu w osi góra dół, aczkolwiek kosztem minimalnie mniejszej stabilności. Za to przynajmniej nie muszę tachać ze sobą klucza '19'. Ponadto na pewno bliżej się przyjrzę artykułowi o układach wielokrotnych, opublikowanemu na łamach forum przez jedną użytkowniczkę (a zerknąłem i już widzę, że artykuł to kawał dobrej roboty). PS: Nie polecam nocnych spotkań z lisem, strasznie wstrętnie wyją (szczekają?), że aż na początku można było dostać zawału. Pozdrawiam i życzę pogodnych nocy!
  22. Niestety odblask występuje także po włożeniu okularu bez kątówki. Wraz z obracaniem okularu wokół własnej osi poblask także się obraca - zazwyczaj są to 2 symetryczne linie od obiektu, czasami cztery.
  23. Mam 45 stopniową kątówkę prawdopodobnie właśnie z pryzmatem amiciego, bo obraz jest nieodwrócony. Tym samym to wyjaśnia moje wątpliwości, dziękuję. Tak czy inaczej pierwszym zakupem będzie pewnie kątówka 90 stopniowa, podejrzewam że będzie o wiele lepsza wygoda. Dziękuję za pozytywny odzew, wspaniale jest dzielić się pasją z innymi astro-fanatykami Postaram się zdać relacje z kolejnych obserwacji. Martwi mnie jedynie ten opór przy ruchach głowicy w pionie, muszę posługiwać się kluczem bo mikroruchów "nie wystarcza". Dziękuję także za link do aktualnego obrazu planet, bardzo przydatne
  24. Tak, montaż to AZ3. Spróbuję coś dzisiaj poruszać przy kątówce i okularze, może to pomoże na tę poświatę, aczkolwiek jest to raczej estetyka, w żadnym stopniu nie przeszkadzająca w obserwacjach. PS: Ah, przypomniałem sobie, że niedaleko mnie jest mała latarnia (na pierwsze obserwacje nie zapuszczałem się jeszcze daleko w teren), więc może stąd ten poblask?
  25. Witam. Niedawno pytałem na łamach forum o wybór między Newtonem 130/900 a refraktorem 90/900( http://astropolis.pl/topic/53759-newton-130900-czy-refraktor-90900/ Ostatecznie zdecydowałem się na refraktor, a wczorajszej nocy przeprowadziłem obserwacje. Ale po kolei. Teleskop zamówiłem z dostawą prosto na wieś, gdzie będę prowadził wszystkie swoje obserwacje (mieszkam w dużym mieście), dostawa odbyła się ekspresowo, już następnego dnia po zamówieniu z DO kurier dostarczył przesyłkę. Mnóstwo kartonu i folii bąbelkowej - wszystko dostarczono w całości w stanie nienaruszonym. Za składanie teleskopu zabrałem się już, gdy było ciemno, dlatego szukacz był nie do końca skalibrowany, ale reszta przebiegła pomyślnie. Około godziny 22 wybrałem się z nowym nabytkiem na zewnątrz. Po rozłożeniu się w ustronnym miejscu przez kilkanaście minut wpatrywałem się w niebo w celi przystosowania wzroku do ciemności - Jowisz świecił wysoko nad głową, a Mars powoli wysuwał się znad horyzontu. Założyłem okular 25mm po czym skierowałem teleskop na pierwszy cel - Jowisz. I tutaj małe zaskoczenie, okazało się, że to wcale nie takie proste jak np. za pomocą lornetki. Minęło kilkanaście minut, powoli przeczesywałem niebo i jest - w okularze pojawiła się jasna kulka, a obok 4 księżyce gallileuszowe. Wrażenie niesamowite, założyłem okular 10mm i moim oczom ukazała się tarcza planety z wyraźnie zarysowanymi pasami. Szczena mi opadła i wpatrywałem się w ten obraz przez dobre 25 minut, przy okazji zauważając jak szybko planeta przemieszcza się po nieboskłonie. Wielkiej Plamy nie dostrzegłem, może przez warunki pogodowe, a może przez ograniczenia aparatury (a może przez to, że była po drugiej stronie planety), to się jeszcze okaże. Następnie skupiłem uwagę na gwiazdozbiorach, a wyraźnie jaśniejsza Wega zachęcała by bliżej przyjrzeć się Lutni. Szybko okazało się też, że nieskalibrowany szukacz mało pomaga, ale już szybciej niż to było z Jowiszem znalazłem gwiazdę i mogłem nacieszyć wzrok jej urokiem. Od razu poszukałem epsilonów i dostrzegłem układ podwójny, ale nie jestem do końca pewny czy to właśnie ten. Przy okazji trochę pobuszowałem w tamtych regionach bez większego planu i napawałem się widokiem niesamowitej ilości gwiazd. Wrażenie niesamowite i długie minuty tak po prostu sobie wędrowałem, rozkoszując się tymi chwilami. Przy okazji w pewnym momencie, gdy patrzyłem na niebo nieuzbrojonym okiem udało mi się dostrzec bardzo jasny meteor, który wydawało się że niemal ora nieboskłon, aż serce zabiło mocniej! Po oderwaniu wzroku od okularu po niewinnym buszowaniu, szybki rzut oka i jest, Mars już całkiem wysoko nad horyzontem. Tutaj już szybko udało mi się wcelować. W okularze 10mm wyraźny kształt i tarcza, ale nie dostrzegłem żadnych szczegółów. Za to krwistoczerwony kolor pochłonął mnie na kolejne długie minuty. Wreszcie przypomniałem sobie, że przecież tuż obok jest jeszcze Saturn. Tutaj również już szybko poszło mi wcelowanie się i szok, w 25mm okularze już wyraźny pierścień. Po długich minutach zmiana okularu i tutaj już prawdziwy opad szczęki, wyraźnie oddzielony pierścień i tarcza planety. I kolejne długie minuty wpatrywania się. Niestety pogoda zaczęła się psuć - niebo zachodziło coraz głębszymi chmurami, a przy tym otoczenie ogarnęła taka wilgotność, że teleskop był wręcz mokry, a okulary szybko parowały. Tym samym skończyły się moje pierwsze obserwacje za pomocą teleskopu. Wrażenia niezapomniane, będę długo wspominał tę noc, a przede mną jeszcze kolejne. Liczę że dzisiaj warunki będę trochę lepsze, a przy okazji wcześniej przygotuje się bardziej logistycznie do obserwacji z całym planem w punktach, co by po ciemku nie być zagubionym w sytuacji. Co do mankamentów dotyczących stricte sprzętu: na pewno okular 10mm do wymiany, o ile nadaje się do planet, tak do przeglądu nieba totalnie nie. Po drugie dostrzegłem przy jasnych obiektach, np. przy Jowiszu lub Wedze poświaty, jedna w górę, druga symetrycznie w dół. Czy to jakaś aberracja? A po trzecie: drobny problem z montażem, o ile w poziomie głowica bez problemu się obraca, tak góra-dół ma na tyle duży opór, że muszę to robić kluczem "19" (lub po prostu za pomocą mikroruchów, ale tu trzeba pokręcić trochę). Nie wiem czy to ma tak wyglądać, czy ten opór będzie stosunkowo malał wraz z wyrobieniem. To tyle, na dzisiaj (o ile pogoda dopisze) zostawiłem sobie księżyc i mam nadzieję, że wrażenie będą równie kolosalne jak na poprzednich obserwacjach. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli mi wybrać teleskop i służyli cennymi radami. Pozdrawiam! PS: Jak dbać o sprzęt w przypadku dużego zaroszenia po obserwacjach? Spokojnie zostawić go do wyschnięcia, czy czymś przecierać?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.