Skocz do zawartości

Dan1367

Społeczność Astropolis
  • Postów

    155
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dan1367

  1. Sky Safari wydaje się bardziej przejrzyste na początek zmagań z astronomią. Jeśli masz czas, to polecam również czytać różne informacje o obiektach, które chcesz obserwować. Człowiek widzi to, co zna ;). Warto też za dnia zrobić sobie plan obserwacji, bo jak wyjdziesz do ogrodu i dopiero zaczniesz się zastanawiać, nad tym co obserwować, to Ci nocy braknie. Przy planowaniu weź pod uwagę magnitudo obiektu, tak żeby nie szukać czegoś, czego nie jesteś w stanie zobaczyć.
  2. Tam jest opcja z zaznaczeniem linii oraz nazwy każdego z gwiazdozbioru. Później potrzebne będzie tylko niebo bez chmur i leżak/koc/balkon, by powoli poznawać niebo (tak by wiedzieć jakie odległości z mapy, są w rzeczywistości na niebie).
  3. Na początek polecam poznać niebo. Kup/zainstaluj mapkę nieba i poznawaj gwiazdozbiory gołym okiem. Szukanie mgławic czy galaktyk nie jest trudne. Używa się Star hoppingu, tzn. celuje się w jasną gwiazdę, a później po słabszych za pomocą szukacza (albo w samym okularze) skacze się do poszukiwanego obiektu. Pomocna są dokładne mapy nieba lub aplikacje (stellarium, skysafari). Zakładasz dużo wątków, może zrób jeden temat, w którym o wszystko zapytasz.
  4. Ewentualnie na telefon możesz sobie zgrać skysafari (z tej aplikacji najlepiej mi się korzysta) i polować na nocne obiekty (jest tam zakładka "dziesiejszej nocy", w której są wymienione planety z czasem ich obserwacji i pozycją na niebie).
  5. Papier kredowy - trochu światła i nic nie widać, a książka waży jak worek cementu...
  6. W teleskopy.pl ceny skoczyły jakieś 10-20% w zależności od asortymentu.
  7. Jakoś estetyczniej mi wygląda wersja minimalistyczna. Z grafikami rozlazły post się wydawał
  8. Trochę czasu minęło, ale czas na kolejny wpis, bo czy Księżyc nie jest fascynujący? Wpatrywanie się w niego gołym okiem jest wyjątkowym doświadczeniem. Jakże musiało być ono niezwykłe w zamierzchłych czasach, „kiedy Słońce było bogiem”? Wsiądźmy do wehikułu czasu i przemierzmy dawne dzieje. Pomińmy czasy przedhistoryczne, pomińmy starożytność z arystotelesowskim „doskonałym” księżycem pośrednikiem między ziemią a niebiańskim królestwem doskonałości. Przejdźmy bez spojrzenia na inne greckie dywagacje odnośnie Księżyca (Plutarch, Lucian). Nie zatrzymujmy się nad średniowiecznymi spostrzeżeniami, mocno przesiąkniętymi autorytetem Stagiryty (księżyc miał być doskonałym lustrem, które odbija obraz Ziemi). Powoli zwolnijmy przy szkicach Leonardo da Vinci. Tutaj rozpoczniemy przygodę z ilustrowanym satelitą. Księżyc też świeci zawsze w swojej porze, aby ustalać czas i być wiecznym znakiem. (Syr, 43, 6) Dla mnie idealny fragment Biblii umieszczony w rozważaniach o Księżycu w dziele G. Ricciolego. Jak wspomniałem wcześniej, kwestia dzisiejszych nazw topograficznych naszego satelity bierze swój początek w ustaleniach znajdujących się w Almagestum Novum bolońskiego uczonego. Zamieścił on miedzioryt przygotowany przez F. Grimaldiego. A gdyby los zechciał inaczej? Odrzućmy pierwszą mapę W. Gilberta – zrobiona dosłownie na oko (nota bene to on jest twórcą terminu selenografia). Teleskopowe obserwacje rozpoczęły odbieranie „doskonałości” księżycowi. Pionierami takich obserwacji byli T. Harriot oraz bardziej znany Galileusz. Ten pierwszy zostawił pierwszy szkic księżyca, i chociaż obecnie jest nieco zapomniany, to jemu należy się palma pierwszeństwa. Po brytyjskim uczonym z kilku miesięcznym z opóźnieniem szkice wykonał Galileo Galilei. Początkowo miał w planach zrobienie pełnej mapy, ale niestety zrezygnował z tego pomysłu. Księżycem interesowali się również R. Bellarmine oraz CH. Clavius, jednak nie mamy ilustrowanych wyników ich obserwacji (jedynie listy wskazujące na prowadzone obserwacje form geologicznych księżyca). Warto wspomnieć o szkicach Ch. Scheinera, G. Biancaniego oraz Ch. Malaperta, mimo że były jedynie formą ilustracji, stworzoną na potrzeby ich rozważaniań – zatem nie stanowią czegoś na kształt map. Szkic C. Mallena, zatrudnionego przez francuskich badaczy (P. Gassendi, N. C. Fabri de Peiresc) jest interesujący, jednak raczej mapą go nie nazwiemy – to księżyc artysty, a nie astronoma. Pierwszym kandydatem na księżycowego topografa będzie M. F. van Langre. W planach flamandzki uczony miał stworzenie mapy 13 faz księżycowych, ale nie udało się tego dokonać. Pozostawił nam jedną pełną rycinę w 1645 r., na której umieścił różne formacje geologiczne. Jest pierwszym, który nadał nazwy powierzchni księżyca. Znajdziemy tam imiona monarchów, naukowców i artystów, nazwy miast i państw z epoki. Dwa lata później prawdziwy atlas księżyca opublikował J. Heweliusz. Nie przejmował się nomenklaturą poprzednika. W Selenografii znalazły się imiona władców europejskich, filozofów greckich i rzymskich, nazwy geograficzne znane z Ziemi. Atlas gdańskiego astronoma wytyczył dla następców sposób przedstawiania Srebrnego Globu (wykorzystanie narzędzi geograficznych, oświetlenie księżyca z jednego punktu, przedstawienie libracji, oświetlenie poranne). Ostatnim w dzisiejszej podróży będzie szkic B. Ricciolego. Przedstawił księżyc w sposób heweliuszowy, jednak nadał nazwy łatwiejsze do zapamiętania i które z grubsza obowiązują do dziś. Tak więc miejsca, które widać gołym okiem, rozróżnił na morza (łac. maria) i lądy (łac. terrae), natomiast kratery nazwał na cześć postaci historycznych. Co ciekawe jego toponimy były zbudowane na przeciwnościach (Mare Frigoris – Terra Caloris; Mare Fecunditatis – Terra Sterilitatis, etc.), niemniej jednak nie wszystkie przetrwały próbę czasu – zastąpiono wiele nazw w późniejszych czasach. Na koniec można jeszcze dodać, że zwyczaj przedstawiania księżyca odwróconego „do góry nogami” pojawił się wraz z teleskopem, który taki obraz prezentował. Praktykę tę stosowano do niedawna. Jednak obecnie obrazy księżycowe są konstruowane i przechowywane cyfrowo i mogą być wyświetlane w dowolnej orientacji. Astronomowie powrócili więc do pokazywania Księżyca, tak jak widać go gołym okiem. Na dziś tyle, kolejna podróż za jakiś czas...
  9. Chodzi o obserwacje wizualne czy astrofoto? Zobacz tu (przewiń post niżej).
  10. Chyba leciał, bo to Rusłan
  11. Według mnie takie ustawienie jest milsze dla oka. Wydaje się wszystko bardziej uporządkowane.
  12. Za granicą patrzyłem, byłem ciekaw o polskie opinie te 92° całkiem niezłe opinie zbierają.
  13. Temat trochę zakurzony, ale czy ktoś przez te 9 lat przetestował ES 120° i może co nieco opowiedzieć?
  14. Z mojego doświadczenia wynika, że różnicę między okularami najlepiej mieć w iloczynie 1,5 (jak masz 14 mm to następny około 21 mm). Zasadniczo podstawą są 3 okulary: około 5-8 mm, 10-15 mm, 25-30mm - do mocnych powiększeń, do mgławic i szeroki do przeglądu+duże mgławice. Do podstawy można kompletować inne. Jak masz dużo podobnych szkiełek, to cały czas coś zmieniasz, a i tak summa summarum różnica będzie bardzo mała. Polecam jeszcze poczytać tutaj ciekawy wątek. Pozdrawiam.
  15. Znalazłem źródło, na które powołują się zwolennicy lamp
  16. Właśnie przelaciał nad Krakowem (w stronę lotniska) F16. Jak ktoś w okolicach foci, to niech szuka na niebie.
  17. Wszedłem w sekcję komentarzy pod artykułami i przypomniałem sobie dlaczego tego nie robię ;P
  18. A mogę zapytać jeszcze czym robisz zdjęcia?
  19. Dla mnie mega. Gdzie złapałeś ten lot?
  20. Ostatnie świetne zdjęcia i szkice księżyca, które pojawiły się na Forum, zachęciły mnie do przejrzenia dawnych map lunarnych. Pomyślałem, że ciekawym będzie przedstawienie kwestii zmieniającego się nazewnictwa form terenowych na naszym satelicie. Dla dużej części użytkowników Forum to żadna nowość, ale dla szukających wiedzy chętnie przedstawię trochę historii astronomii. Na początek chciałbym przybliżyć ciekawą rycinę z dzieła Almagestum novum, które napisał G. B. Riccioli (1598–1671) około 1651 r. Jest to dzieło, które wyznaczyło z grubsza dzisiejszą nomenklaturę używaną do opisu księżyca, ale o tym później. Całość dzieła do pobrania tu, a sama rycina tu. Powyższa ilustracja bardzo mnie ujęła. Jest tu mnóstwo szczegółów, które mogą nam umknąć na pierwszy rzut oka, ale po obserwacjach słabych mgławic wzrok ma się przygotowany na krytyczną analizę każdego dzieła. Twórcą ryciny jest włoski artysta Francesco Curti, którego podpis znajduje się w lewej dolnej części. Na początek przedstawmy naszych głównych bohaterów. Po lewej i prawej stronie stają dwie postacie. Po lewej znajduje się Argos po prawej Astrea (łac. „Gwiaździsta” – przychodzi mi na myśl, ilekroć zaglądam do gwiazdowych wątków Bellatrix), czasami mylnie utożsamiana na tej rycinie z Uranią (muzą astronomii). Kim był Argos każdy wie. Olbrzym o stu oczach, który dosłownie stracił głowę dla swej pracy. Czyż nie jest to świetny patron astronomów? Pokryty bystrymi patrzałkami zagląda wszędzie. Jest czujny na każdy najmniejszy przepalony piksel, każdą najdelikatniejszą mgiełkę mgławicy, każdą komę, aberrację, złe prowadzenie – jest idealny. Jedno z jego oczu (na kolanie) spogląda przez teleskop na Słońce (mam nadzieję, że ma tam założoną folię ND5). Z jego ust rozbrzmiewa: Videbo caelos tuos, opera digitor[um] tuor[um]. Jest to Psalm 8 werset 4, w polskiej wersji brzmi: „Gdy się przypatruję niebiosom Twoim, dziełu palców Twoich”. Druga figura to wspomniana Astrea, bogini sprawiedliwości. Nie jest tu przypadkowo. W prawej ręce trzyma wagę, na której szalach wiszą dwa systemy kosmologiczne. Po lewej kopernikański, a po prawej poprawiony system Tychona Brahe. Heliocentryzm jest za lekki, oto jak symbolicznie autor dzieła opowiada się za geo-heliocentryzmem. Napis przy wadze (Ponderibus librata suis) to fragment z Owidiusza (Przemiany, ks. 1, werset 13, w polskiej wersji: „Własnem ciężka brzemieniem”). Astrea przyodziana jest w gwiazdy, a przepasana pasem zodiakalnym. W lewej ręce bogini trzyma sferę armilarną, a u jej stóp leży odrzucony kosmologiczny model Ptolemeusza. Astrea głosi: Non inclinabitur in saeculum saeculi, czyli: „nie poruszy się na wieki wieków” (Ps 104,5) – co chyba ma utrzeć nosa Kopernikowi, który w zaświatach śmieje się ostatni. Sam Klaudiusz Ptolemeusz leży pod wagą i trzyma lewą dłoń na herbie księcia Monako – kardynała Hieronima Grimaldiego, któremu dedykowane jest dzieło Ricciolego. Zasłużony astronom mówi: Erigor dum corrigor, co możemy przetłumaczyć – „mimo że jestem poprawiony, jestem podniesiony [na duchu]”. Pokornie i z zadowoleniem spogląda na rozwój swej koncepcji – a może jest to nawiązanie do tytułu dzieła, wszak ptolemejski Almagestum miał być odtąd zastąpiony Almagestum novum? Górną część ryciny możemy podzielić na trzy partie: dzień, noc i przedzielającą je manus Dei (ręka Boga). Całość łączy filakteria (wstęga z napisem), która brzmi: Dies diei eructat verbum, et nox nocti indicat scientiam (Ps. 19, 3), co po polsku brzmi: „Dzień dniowi głosi słowo, a noc nocy objaśnia wiedzę”. Po prawej stronie mamy dzień. Aniołki (zwane putto) – które na pewno nie są na diecie – trzymają Merkurego, Wenus, Marsa i Słońce. Po lewej znajdziemy noc, gdzie grubaski bawią się Saturnem (z pierścieniami), Jowiszem (z księżycami i ich orbitami), Księżycem, a pomiędzy nimi latają komety. Pośrodku przedziela wszystko ręka Boga, która ma podpisane trzy palce (wyciągnięte do błogosławieństwa): numerus, mensura, pondus. Odpowiada to trzem słowom: liczba, miara, ciężar, które są trzema sposobami na opis rzeczywistości. Na samej górze litery hebrajskie układają się w imię Boga JaHWeH. Na razie tyle. Mam nadzieję, że wszystko jest zrozumiałe i chociaż trochę ciekawe.
  21. "Venere" to po włosku?
  22. Z Krakowa powinienem widzieć smugę i białą kropkę
  23. Dziś niespodziewanie na niebie leciał C17, przypadkiem ktoś go nie upolował? Dziękuję
  24. Za kilka dni pojawi się na niebie coś ciekawego. Mam nadzieję, że będzie pogoda. Okolice Warszawy mogą wyglądać smoka na niebie https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C621773%2Ckghm-najwiekszy-samolot-swiata-przywiezie-400-ton-srodkow-do-walki-z
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.