Hej hej.
Zwykle tu czytam Wasze historie, o tym jaki macie sprzęt i o tym jak to okupujecie się w nowe rury, okulary, aparaty, filtry. Podziwiam Wasze zdjęcia i z chęcią wracam po kolejne nocne smaczki w Waszych odsłonach.
Dzisiaj chwalę się prezentem od mojego chłopaka astromaniaka. Przez ostatni rok towarzyszyłam Mu w pewien sposób, w Jego podbijaniu kosmosu, jeździłam z Nim na gwiazdy i patrzyłam jak stakuje planety i nebule, obrabia zdjęcia w sirilu, pippie, topazie i innych magicznych programach. To dzięki Niemu terminy jak aberracja, deklinacja, spider wein, coma to dla mnie pikuś;) Zaraził mnie miłością do nocnego nieba, a Orion już zawsze będzie nosił Jego imię.
Trzymam kciuki za bezchmurne niebo i co wieczór patrzę w górę z nadzieją na widoczne gwiazdy nad nami. Tak jak i Wy to robicie.
A prezent, o którym mówię i się dzisiaj chwalę, to taki najbardziej CUTE z teleskopów.
ps. Dziękuję K.