Ktoś pisał kiedyś, że jeśli powstaje inteligentny gatunek (w sensie - znacznie przewyższający intelektualnie pozostałe), to uniemożliwia ewolucję innych wysoce inteligentnych form na tej samej planecie. Coś w tym może być, bo inne gatunki hominidów wymarły (większość jeszcze przed powstaniem H.sapiens), a obecni potencjalni kandydaci do rozwinięcia wysokiej inteligencji w przyszłości (po ewentualnym wymarciu człowieka) - są zagrożonymi gatunkami (małpy człekokształtne, słonie, walenie). Wysoka inteligencja nie musi się też równać kulturze technicznej (np. z powodu braku zdolności manualnych, możliwości opanowania ognia - np. przez zwierzęta wodne).
Jakby nie patrzyć, zajęliśmy pewną niszę ekologiczną (wszechstronnego, inteligentnego, używającego narzędzi, adaptującego się do różnych środowisk społecznego ssaka) i trudno, żeby powstał teraz drugi podobny gatunek.
Co innego, gdyby ludzie wymarli - nisza ekologiczna zwolniłaby się.
Podobna historia jest z kolonizacją lądów przez kręgowce. Pierwsze kręgowce lądowe mogły się poruszać dość nieporadnie, ale z powodu braku konkurencji były najlepszymi lądowymi kręgowcami, jakie wtedy istniały. Teraz, gdy lądy opanowane są przez doskonale przystosowane do życia na lądzie kręgowce, nie ma szans, żeby jakaś grupa ryb od zera zaczęła kolonizować lądy i równolegle do istniejącej, lądowej fauny różnicować się w taki sam sposób jak kiedyś zrobiły to ryby trzonopłetwe - przodkowie wszystkich obecnie żyjących lądowych kręgowców. Mogą co najwyżej zajmować jakieś niezajęte nisze ekologiczne - jak skoczki mułowe.
Gdyby jednak z jakiegoś powodu zniknęły wszystkie kręgowce lądowe - kto wie, może któraś z grup wodnych zwierząt skolonizowałaby lądy tak jak dawniej ryby trzonopłetwe i ich potomkowie.