Skocz do zawartości

Pertynaks

Społeczność Astropolis
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

1 obserwujący

O Pertynaks

  • Urodziny 02.12.1983

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyna
  • Skąd
    Tarnów
  • Sprzęt astronomiczny
    Nikon Action 7x35, TS 7x50, DOE 10x50, Nikon Action 16x50, TS 25x100.

Ostatnie wizyty

133 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Pertynaks

32

Reputacja

  1. Jasne, jasne. Kłania się matematyka. Jednak mimo to jestem zaskoczony. Pluton ma rozmiar kątowy 0.1" i aktualnie ma tendencję spadkową. Betelgeza to ok. 0.05". W lornetce czy teleskopie nie jest niczym więcej niż punktem, a mimo to ciało znajdujące się bez porównania bliżej Ziemi niż Pluton (w tym przypadku planetoida Leona) nie jest w stanie jej zakryć. Człowiekowi się wydaje, że rozmiary kątowe gwiazd oglądanych z Ziemi (poza Słońcem) są tak znikome, iż nie odgrywają żadnej roli w kosmicznych spektaklach. A jednak. Czyż Kosmos nie jest zaskakujący?
  2. Tranzyt zamiast zakrycia! Kto by pomyślał?! Nie zaprzeczę, że ta różnica naprawdę podziałała mi na wyobraźnię. Szok! 😲🤯
  3. Jaki to model lornetki? Jak będziesz miał za sobą pierwsze obserwacje nieba przez nowy nabytek, podziel się wrażeniami. Sam posiadam lornetkę 7x50 i bardzo ją sobie cenię. Największą jej zaletą jest możliwość obserwacji gwiazd i mgławic "z ręki". Drgania są na tyle małe, że odczuwam niekłamaną przyjemność z patrzenia w niebo. Pisałem już przy różnych okazjach, że kolory gwiazd są wyjątkowo intensywne. Takich barw nie zobaczy się przez lornetki o mniejszych źrenicach wyjściowych. 7x50 towarzyszy mi zawsze, gdy mam ochotę wyskoczyć na obserwacje na lekko, czyli bez statywu. Nie interesuje mnie wtedy operowanie dźwigniami głowicy, by namierzyć jakiś cel. Po prostu przykładam lornetkę do oczu i podziwiam widoki.
  4. Zazdroszczę. Ale jako miłośnik historii chętniej pozwiedzałbym i pobuszował w przepastnych archiwach watykańskich.
  5. Moim zdaniem cały ten szum wokół źrenicy wyjściowej, to spór czysto akademicki. Porównywałem niedawno obraz z lornetki 7x35 z tym uzyskanym przez sprzęt 7x50. W tym drugim bino barwy gwiazd były i są o wiele bardziej wyraźne. Mam 40 lat, więc źrenice oczu nie rozszerzają mi się do 7mm, zatem przez 7x50, wg powszechnych opinii, widzę niebo jak przez lornetkę 7x40, czy coś koło tego. Tylko co to zmienia, skoro kolory gwiazd są dla mnie zadowalająco intensywne? Pozostaje jeszcze problem kontrastu. Tło przez 7x50 jest jaśniejsze, ale i obiekty nabierają jasności. Więc w sumie wychodzi na jedno. Gwiazdy czy (szare) mgławice na znikomo bledszym niebie wcale nie są mniej widoczne niż na czarnym. Light Pollution można w tym miejscu pominąć, bo jest to czynnik, od którego trudno się całkowicie uwolnić, a przecież każdy szanujący się miłośnik astroobserwacji i tak wybiera miejsca najciemniejsze, jakie ma do dyspozycji w swojej okolicy, czyli też nie wolne od LP. Ostatni problem, to trudność dostrzeżenia słabo świecących ds-ów w warunkach miejskich i podmiejskich. Tu trzeba iść na kompromis. Żyjemy w świecie zalanym światłem i nic na to nie poradzimy. Przez lornetkę 7x50 nie dostrzegę wielu cudów nieba, które mógłbym zobaczyć np. pod andyjskim niebem. Trudno. Chcąc nie chcąc, muszę się z tym pogodzić. Zamiast rozpaczać, wolę koncentrować się na tym, co mogę obejrzeć w warunkach, w których przyszło mi żyć. Oczywiście, mogę wziąć do ręki 10x50. Dostrzegę więcej dzięki powiększeniu, ale i tak dojdę do granicy, gdzie wiele obiektów pozostanie poza moim zasięgiem. Nie dajmy się zwariować w pogoni za większą aperturą czy mniejszą średnicą wyjściową. Takie dywagacje tylko psują całą zabawę z patrzenia w niebo. Naprawdę, porzućmy nudne teoretyzowanie na rzecz praktycznego obcowania z widzialnym dla nas kosmosem.
  6. Tego ostatniego warunku nie spełniają planety: Ziemia, Jowisz, Saturn, Uran i Neptun, ponieważ największe obiegające ich satelity naturalne są takimi, "względnie dużymi obiektami". Poza tym kryteria odnośnie planet karłowatych stwarzają ryzyko, że w przyszłości będzie trzeba zaliczyć do nich kilkadziesiąt lub kilkaset obiektów. Po co robić takie zamieszanie? Chyba jacyś idioci to wymyślili. Ja osobiście proponowałbym wprowadzić definicję planety w oparciu o dwie zasady (uproszczone tu przeze mnie). Dla planety pierwszej: - planetą jest największe w miarę kuliste ciało niebieskie, orbitujące najbliżej wokół rodzimej gwiazdy. Dla pozostałych planet: - planetą jest największe w miarę kuliste ciało niebieskie, obiegające rodzimą gwiazdę w odległości od 1,5 do 2,5 razy dalej od średniej odległości orbity planety bliższej gwieździe pod względem dystansu. W ten sposób mielibyśmy obecnie 11 planet. Oprócz 8 dziś uznawanych doszłyby Ceres, Pluton (znowu) i Eris.
  7. Mówi się, że Ziemia ze swym satelitą to podwójna planeta. Więc mnie takie błędy nie przeszkadzają.
  8. Ale gdybyś kiedyś zdecydował się sprzedać któregoś APM, to bym reflektował😉
  9. Pewnie to żadne odkrycie, ale potwierdzam, że naprawdę widać różnicę w szczegółach powierzchni Księżyca, gdy ten znajduje się w perygeum. Miałem liczne okazje oglądać go przez lornetkę o powiększeniu 7x i wiele detali udaje mi się dostrzec wyraźnie dopiero wówczas, kiedy Księżyc jest bliżej Ziemi. W wielkich powiększeniach zapewne efekt ten w ogóle nie rzuca się w oczy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.