Temat trochę kontrowersyjny bo wiadomo że nie , bo mamy różne rodzaje matryc , różne konstrukcje teleskopów itd ale chciałbym poruszyć jeden z aspektów nad którym mało kto się pochyla. Czy w astrofotografii można oceniać jasność teleskopu w oderwaniu od zastosowanej wielkości matrycy ?
Zastanawiałem się ostatnio nad takim utartym schematem światłosiły w astrofotografii gdzie często powtarzało się stwierdzenie że jeśli mamy np. teleskop f2 i f4 o takiej samej ogniskowej to ten drugi ma 4x mniejszą powierzchnię obiektywu więc czas naświetlania powinien być 4x dłuższy żeby uzyskać taki sam sygnał. To proste i jasne , jednak czy można pozostać tylko przy schemacie „ światłosiła najważniejsza” . Jak się ma do tego rozmiar zastosowanej matrycy? Pomińmy czułość matrycy, szum odczytu i rodzaj , skupmy się tylko na wielkości.
Weźmy np. taki setup jakim ostatnio robię zdjęcia ED120/900 f7,5 z Canonem 6D czyli matrycą FF 36x24mm i ED80/600 f7,5 z matrycą APS-C 22,2x14,7mm . Obydwa zestawy mają bardzo podobny FOV czyli podobną wielkość obrazu jaki uzyskamy finalnie , ale czy ilość sygnału na tych zdjęciach będzie podobna? Jeśli byśmy patrzyli tylko na światłosiłę to tak bo obydwa teleskopy mają f7,5 . Jednak powierzchnia obiektywu 120mm jest 2,25 x większa niż 80mm jak więc na to patrzeć?