Skocz do zawartości

Rhobaak

Społeczność Astropolis
  • Postów

    419
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rhobaak

  1. Myślę, że prawdziwą rewolucją będzie całkowite wyeliminowanie soczewek. Jest już kilka rozwiązań tego typu - jak na razie oczywiście jakość obrazu jest bardzo daleka od rezultatów korzystania z bardziej tradycyjnych metod, ale niewątpliwie to jest przyszłość fotografii: http://www.computerworld.com/article/2685246/lens-less-camera-costing-pennies-brings-vision-to-the-internet-of-things.html https://www.technologyreview.com/s/515651/bell-labs-invents-lensless-camera/
  2. Przy obecnym tempie ekspansji patyki są bezpieczne. Jeśli jednak tempo ekspansji będzie w przyszłości wzrastało, to czeka nas Big Rip i wszystkie patyki popękają, choćby nawet były wykonane z neutronium:)
  3. Tak, zdecydowanie na obszarze US i okolic rozwiązania tego typu są bardziej realne do wdrożenia. Wiele elementów składowych: zaawansowane materiały (grafen, nanorurki), elektronika, PAO (phased-array optics) rozwija się swoimi torami i na pewno inwestycje w tych dziedzinach przyniosą wiele korzyści niezależnie od tego, czy coś doleci do Alfy jeszcze w tym wieku:) Nawet ta hipotetyczna bateria laserów miałaby wiele innych zastosowań praktycznych (poza najbardziej oczywistymi - militarnymi) np. nadawałaby się do korygowania orbit problematycznych NEO. Ponieważ jednak epoka "kosmicznych wyścigów" dawno się skończyła, to nie spodziewałbym się że wszystko to powstanie w ramach jednej inwestycji w ciagu kilku czy nawet kilkunastu lat. Moim zdaniem bardziej naturalna ścieżka dla skali międzygwiazdowej wyglądałaby jakoś tak: zmniejszanie kosztów transportu na orbitę + rozwój ogniw fotowoltaicznych, robotyki i druku 3D -> w wysokim stopniu zautomatyzowana infrastruktura produkcyjna w przestrzeni, na Księżycu/księżycach/planetodach -> konstrukcja zaawansowanych megainstalacji tego typu przy wykorzystaniu lokalnych zasobów przez niemal autonomiczne procesy.
  4. Ogólnie koncepcja jest dobra (o ile nie nastapi jakiś przełom w fizyce, to chyba jedyna osiągalna metoda eksploracji pozaukładowej). Ale raczej nie w ciągu 20 lat i na pewno nie za 100 mln dolarów. Kilka najbardziej oczywistych problemów: 1. Mówimy o laserach o łącznej mocy dziesiątek lub setek GW (mocy ciągłej a nie impulsowej) - koszty budowy i utrzymania takiej instalacji byłyby ogromne. Co prawda koszty konstrukcji na Ziemi byłyby na pewno wielokrotnie niższe niż na LEO, Księżycu czy na orbicie okołosłonecznej, ale za to dochodzi wpływ atmosfery. 2. Materiały konstrukcyjne - współczynnik absorpcji promieniowania dla żagla musiałby być na poziomie milionowych części, każda niedoskonałość lub uszkodzenie oznaczałoby szybki wzrost temperatury i postępującą dezintegrację - pojazd w skali mikro (masa <xxx g) - dodatkowe wymagania na materiały konstrukcyjne i miniaturyzację elektroniki - pojazd w skali makro (masa >xx kg) - wymagania konstrukcyjne łatwiejsze do spełnienia, ale osiągalne prędkości o rzędy wielkości niższe 3. Komunikacja - skala makro - teoretycznie możliwa przy odpowiednio dużej mocy układu nadawczego (praktycznie wymusza zasilanie z RTG) - skala mikro - mało prawdopodobne, by udało się w najbliższym czasie opracować działające rozwiązanie, być może na jakimś bardzo podstawowym poziomie (krótkie impulsy albo wyciąganie bitów z szumu i ułamki bps) 4. Hamowanie - w miarę realne jest tylko fly-by - skala makro - co prawda rozważane są metody typu żagiel magnetyczny, ale (pomijając, że to nadal sfera raczej teoretyczna), to wytracenie takiej ilości energii jest praktycznie niemożliwe (może ew. przy wykorzystaniu wysokotemperaturowych nadprzewodników albo dodatkowego napędu opartego o antymaterię - ale to znów odległa przyszłość) - skala mikro - praktycznie niemożliwe (może teoretycznie przy wykorzystaniu nanomaszyn i całkowitej przebudowie pojazdu na konfigurację hamującą z żaglem magnetycznym? ale to raczej bardziej odległa przyszłość) Znalazłoby się tego na pewno dużo więcej. Oczywiście warto pracować nad rozwojem nowych technologii, ale nie ma co od razu wybiegać w sferę s-f. Dlatego też na KS wsparłem LightSail, kibicuję Muskowi, ale na projekty takie jak powyższy czy napęd na antymaterię od Hbar traktuje raczej jako "publicity stunt" niż poważną inicjatywę.
  5. Nie pamiętam, żeby była mowa o innej galaktyce. Podana jednak była odległość do planety LV-223 która była celem wyprawy (nie pamiętam, czy było to w samym filmie czy w materiałach dodatkowych) i było to ok. 35 ly, czyli stosunkowo niedaleko. Z tym wiąże się jednak inny błąd, bo którejś scenie Vickers mówi "we're a half billion miles from Earth", a to by oznaczało, że nie opuścili nawet Układu Słonecznego:) No, ale to raczej prosty błąd a nie "absurd w filmach SF".
  6. Po raz pierwszy zaobserwowano wielokrotnie powtarzające się w krótkim odcinku czasu FRB pochodzące z tego samego (i pozagalaktycznego) źródła. Hipoteza, że źródłem tego typu sygnałów (a przynajmniej części z nich) są jakieś egzotyczne gatunki pulsarów zyskała kilka punktów. http://phys.org/news/2016-03-mysterious-cosmic-radio.html http://www.nature.com/nature/journal/vaop/ncurrent/full/nature17168.html
  7. Te same argumenty można zastosować w odwrotną stronę. Zakładanie, że "świadomość" jest czymś więcej niż chemią i fizyka to szamanizm, prymitywizm i infantylizm na maksa;) Jeśli kilogram białkowej marmolady wytworzony w półprzypadkowym chaotycznym naturalnym procesie może uzyskać "świadomość", to tym bardziej może to osiągnąć struktura stworzona przez wystarczająco zaawansowane procesy technologiczne. Związek inteligencji z samoświadomością niekoniecznie jest obowiązkowy. To jest też przykład antropocentryzmu:) Dużo w tym temacie pisał np. Metzinger. Wątek taki pojawia się nawet bardziej ambitnej fantastyce (Peter Watts "Blindsight").
  8. "Space opera" jest na pewno określeniem bardziej trafnym. Ja gdybym miał określić przynależność gatunkową, powiedziałbym nawet, że jest to fantasy - wskazuje na to konstrukcja fabularna, luźne podejście do realizmu i tłumaczenie niewytłumaczalnego magią/mocą. Z s-f jest zaczerpnięta tylko wizualna otoczka.
  9. Chyba dawno oglądałeś ten film:) Na promie nie ma sztucznej grawitacji. W Odysei jedyną metodą wytwarzania sztucznego ciążenia jest ruch obrotowy - takie instalacje widzimy na stacji orbitalnej oraz w obrotowym module bedącym częścią Discovery (to tam możemy się na siłę doszukiwać się niezgodności z rzeczywistością, ale mniejszego kalibru: przy tak małym promieniu efekt Coriolisa bardzo utrudniałby wykonywanie podstawowych czynności astronautom, np. bieganie byłoby praktycznie niemożliwe). A jeśli chodzi o świeże filmowe absurdy, to na pewno można zaliczyć do nich burzę piaskową niszczącą bazę na początku "Marsjanina". No i może też łatanie haba folią i taśmą przy różnicy ciśnienia rzędu 100 kPa.
  10. Nie jest to wielkie zaskoczenie, bo po obserwacjach pulsarów w ciasnych układach w latach 70. istnienie fal grawitacyjnych było praktycznie pewne. Ważniejszym aspektem jest to, że udało się osiągnąć wystarczająca precyzję pomiarów, aby fale te bezpośrednio zarejestrować oraz potwierdzenie, że zderzenia czarnych dziur o masach rzędu gwiazdowych wystepują w naszej (szeroko pojetej) okolicy na tyle powszechnie, że zjawisko takie udało się zarejestrować zaledwie kilka tygodni po rozpoczęciu pomiarów (co prawda dopiero po modyfikacjach zwiększających czułość). No i może przyspieszy to realizację jeszcze bardziej ambitnych projektów takich jak np. eLISA.
  11. No to może jeszcze taki film z podróży na Księżyc:
  12. No tu zdecydowanie się nie zgodzę: 3.8 sigma dotyczy wyłącznie analizy orbit, 99.993% jest na to, że ułożenie orbit jest nieprzypadkowe, czyli że istnieje jakiś mechanizm tak je kształtujący, a nie że planeta istnieje! Planeta jest jednym z możliwych wyjasnienień, pasuje do wyników symulacji, ale jak na razie nie ma za bardzo podstaw do przyjmowania jej istnienia za prawie pewne, nie mówiąc już o powszechnym w mediach określaniu tej pracy jako "odkrycia".
  13. Źródło: Daily Mail Bazując na wcześniejszych doświadczeniach: wszystkie informacje z portalu kopalniawiedzy.pl radzę traktować bardzo luźno, to taki odpowiedznik Super Expressu w kategorii popularnonaukowej. Zawsze należy sprawdzać w materiałach źródłowych, choć celowo to utrudniają nie podając linków do newsów które (często nieudolnie) tłumaczą.
  14. Prędkość ucieczki to ok. 500 m/s, więc możesz skakać spokojnie nawet na trampolinie.
  15. Widzę, że główne watpliwości w tym temacie zostały już rozwiane. Jako deser mogę tylko dodać, że zagadnienie dotyczy nie tylko efektów w skali kosmicznej. Na przeciwnym końcu skali mamy coś tak podstawowego jak np. proton. Masa spoczynkowa ok. 938 MeV/c2. Złożony jest z trzech kwarków (uud). Masa kwarków: ok. 2,3 + 2,3 + 4,8 = 9,6 MeV/c2. No a gdzie pozostałe 99%? Jak widać nawet w przypadku pospolitej materii zdecydowana wiekszość tego co uważamy za "zwyczajną" masę stanowi energia.
  16. Teoretycznie się zgadza, ale jest pewien problem: żeby ten las odrósł potrzeba kilkudziesięciu, a może i ponad 100 lat. Przez ten czas dodatkowa porcja CO2 będzie w atmosferze. No ale to nawet nie jest główny problem: ktoś musiałby pozwolić na odrastanie, a przecież te tereny wypala się w konkretnym celu - pod uprawy (które ilością biomasy nie zrównoważą pierwotnego ubytku).
  17. Prawdopodobnie to efekt ożywienia w temacie które nastąpiło po tej wypowiedzi: http://forum.nasaspaceflight.com/index.php?topic=38577.msg1440938#msg1440938 Oczywiście nadal nie ma sensu nadmiernie kombinować, bo oficjalny artykuł (poddany peer-review) wciąż jeszcze się nie ukazał.
  18. W człowieku o masie 70 kg Higgs odpowiada za kilkaset gramów (masa spoczynkowa elektronów i kwarków). 99% masy nukleonów to energia wiązania - zupka gluonowo-kwarkowa jest bardzo "gorąca";)
  19. To gwiazda o 50% większa niż Słońce, brązowy karzeł nawet z dużym układem nie mógłby przy tranzytach generować spadków jasności o ponad 20%. Co do innych teorii - to jak koledzy wyżej polecam najpierw zapoznać się z pierwotnym artykułem ( http://arxiv.org/pdf/1509.03622v1.pdf) - wiele odpowiedzi (np. dot. kwestii bycia gwiazdą zmienną) można tam znaleźć.
  20. Zemsta za dinozaury!
  21. Filmowej wersji "Marsjanina" nie polecam. Po niemal całkowitym wycięciu naukowej otoczki nie zostaje wiele - głównie ładne krajobrazy. Do tego o ile w książce jest tylko jeden poważny błąd pod względem realizmu (burza która uruchamia całą akcję), to w filmie twórcy pozwolili sobie na dużo wiekszą swobodę - np. założyli chyba, że ciśnienie na Marsie jest tylko delikatnie mniejsze niż na Ziemi (o ile brak skafandrów ciśnieniowych można podyktować względami estetycznymi, to łatanie hełmu taśmą czy później nawet kilkumetrowego otworu w bazie folią klejoną taśmą to już grube przegięcie).
  22. Oczywiście, że równowaga jest dynamiczna i są fluktuacje (choćby sezonowe). Oczywiście, że istnieją naturalne procesy absorpcyjne. Oczywiście, że zostały zakłócone: ditlenek węgla z węglowodorów, który miał spacerować w skorupie ziemskiej i pod nią aż za setki milonów lat wyrzuci go jakiś wulkan został masowo uwolniony do atmosfery w ciągu kilkuset lat. Naturalne procesy absorpcji to wiązanie CO2 w postaci weglowodorów. Jak chcesz taki proces wspomagać robiąc coś zupełnie odwrotnego - spalając węglowodory i wypuszczając CO2 do atmosfery (bo pomysły ze masowym składowaniem CO2 przy energetyce opartej na produkcji CO2 nie mają za bardzo sensu choćby z energetycznego punktu widzenia)? Innym procesem jest absorpcja węglanu wapnia przez morskie organizmy (np. koralowce) - jak chcesz wspomagać taki proces zwiększając jednocześnie zakwaszenie oceanów i spowalniając rozwój koralowców?
  23. Jak to nikt? Chyba wręcz przeciwnie. To dość powszechna wiedza wśród osób interesujących się tematyką. "Naturalna emisja" jest elementem cyklu, który był przez tysiące lat zbilansowany. Procesy naturalne nie wprowadzaja do systemu znaczących ilości dodatkowego CO2 w krótkiej (w sensie geologicznym) skali czasowej. Procesy oddychania, budowy tkanek, rozkładu materii organicznej itd. są zamknietym cyklem, wulkanizm jest równoważony tworzeniem się skał węglanowych itd. To co robi od kilkuset lat człowiek, to wyciąganie gromadzonych przez miliony lat przez rośliny i mikroorganizmy zasobów węgla/węglowodorów (wytworzonych z atmosferycznego CO2) odizolowanych od wymiany atmosferycznej głęboko pod ziemią. Skala emisji przemysłowej wcale nie jest mała i ciągle rośnie. Jako analogię mogę podać przykład fontanny. Cały czas leją się z niej setki litrów wody, więc czy jeśli podłączymy do niej dodatkowy mały kranik, który dolewa tylko kilka litrów, to wszystko będzie OK i poziom wody w zbiorniku zmieni się tylko w niezauważalny sposób? Oczywiście, że nie. Ponieważ wcześniej mieliśmy obieg zamknięty, to dość szybko okaże się, że nadwyżka sie kumuluje. Co więcej: nie ważne, czy fontanna "wytwarza" tysiąc czy milion litrów wody na minutę - dodatkowy kranik będzie generował nadwyżkę w takim samym tempie. W praktyce i tak mamy lepiej niż z kranikiem, bo nadwyżki CO2 nadal są częściowo absorbowane przez biomasę i oceany (w tym drugim przypadku ze szkodą dla żyjących tam organizmów). Te mechanizmy będą jednak działały coraz słabiej przy dalszym wzroście stężenia CO2 i temperatury. Przy okazji - wzrost globalnej średniej temperatury też jest dużo łagodniejszy dzięki ogromnej pojemności cieplnej oceanów - dodatkowej energii wynikającej z wymuszania radiacyjnego spokojnie wystarczyłoby do podgrzania atmosfery nie o ułamki, ale o co najmniej kilka stopni. Mamy szczęście, ale to potęguje uczucie fałszywego bezpieczeństwa. PS. Może jeszcze obrazowy przykład na pomysły usuwania CO2 z atmosfery, który często pojawia się w rozważaniach typu "nie róbmy teraz nic, szkoda pieniędzy, za parę lat będziemy mieć technologię, która rozwiąże ten problem". Skalę przedsięwzięcia można sobie wyobrazić tak: usunięcie nadwyżek CO2 z atmosfery to stworzenie antyelektrowni, antyhut, antysilników spalinowych itd. które po dostarczeniu pokaźnej ilości energii (odpowiadającej z grubsza łącznej energii wytworzonej przez ostatnie stulecia przez ludzkość) będą wytwarzały węgiel i ropę. Potem ten węgiel będziemy zawozić pociągami do kopalni, gdzie górnicy będą go układać w tunelach i zasypywac ziemią. Tankowce będą transportować syntetetyczną ropę naftową na platformy wiernicze, gdzie naftowcy będą ją pompowac pod dna mórz. I tak dalej, aż pod ziemią będzie znów tyle samo węglowodorów co kilka tysięcy lata temu. Przykład oczywiście humorystyczny, na pewno można sobie wyobrazić wydajniejsze metody, ale skala przedsięwzięcia pozostanie taka sama. PS2. "korelacja między rozwojem przemysłu i wzrostem stężenia CO2" to tylko jeden z wielu przykładów, wcale nie taki silny. Jeśli chcesz twardych dowodów to np. zainteresuj się analiza izotopową węgla w atmosferycznym CO2 (bieżącym i zawartym w rdzeniach z lodowców) w porównaniu z paliwami kopalnymi. PS3. Nie mieszajmy polityki z nauką - nieefektywność działania EU, przekręty finansowe w handlu uprawnieniami emisyjnymi itd. nie zmieniają praw fizyki. A jeśli ktoś się martwi o to, że naukowcy mogą być przekupni, to może i znalazłoby się trochę takich przypadków. Ale zastanówcie się, czy więcej pieniedzy i wpływów ma konwencjonalny przemysł wydobywczy, paliwowy, energetyczny i transportowy czy "zieloni" i firmy produkujące wiatraki i ogniwa fotowoltaiczne.
  24. Tylko że ta trzecia grupa (większość farby pochodzi z wulkanów i oddechów) jest podgrupą drugiej:) Po pierwsze: nie odbudowała się. Obecne prognozy ostrożnie mówią, że w okolicach 2070 roku powrócimy do stanu z roku 1980. Po drugie: nie sama. Gdyby nie Protokół Montrealski i stosunkowo szybkie ograniczenie emisji CFC, to nie byłoby szans nawet na stabilizację sytuacji.
  25. Pierwsza grupa powie: Ups, popełniliśmy błąd. Nie powinniśmy lać tyle farby. Rzeka robi się coraz bardziej fioletowa. Lejmy mniej farby (a docelowo może wcale nie lejmy), przynajmniej nie pogorszymy sytuacji. Druga grupa powie: No nie wiem, czy jest rzeczywiście fioletowa. Niektórzy twierdzą, że wręcz zrobiła się bardziej pomarańczowa. Zresztą nawet, jeśli jest rzeczywiście fioletowa, to przecież nie dlatego, że lejemy tam farbę! To niemożliwe, żeby taka ilość farby pomalowała rzekę na fioletowo. Taka mała fabryka farby a taka duża rzeka? Nieprawdopodobne. Może rzeka zrobiła się fioletowa, bo słońce mocniej świeciło? A może to naturalny cykl i rzeka od czasu do czasu sama robi się fioletowa? W każdym razie to nie mój problem, niech się tym martwią nasze wnuki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.