Skocz do zawartości

Paweł Sz.

Społeczność Astropolis
  • Postów

    1 425
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Paweł Sz.

  1. Nie tyle mieszkańcy, co stowarzyszenie Jest jeszcze coś takiego jak "Budżet obywatelski" i głosowanie. Zawsze warto spróbować. Po prostu mamy przestrzeń, gdzie może powstać miejsce do obserwacji dla mieszkańców. Żadne jeżdżenie po szkołach itp.
  2. Temat akurat i dla mnie istotny, bo sam w przyszłym roku na swoim "lokalnym podwórku" planuję zorganizować kilka (2-3) astronomicznych pikników Osiedle na którym mieszkam otrzymało od miasta dość spory rekreacyjny teren, zostało w tym celu utworzone stowarzyszenie. Teraz chciałby dać cegiełkę od siebie i popchnąć temat astronomii. Ze swojej strony gram w otwarte karty - nie będę wykładać swoich funduszy na zakup gso 8 / 10". Ma to być sprzęt, który będzie dostępny dla mieszkańców (przez stowarzyszenie) w trakcie pokazów i innych wydarzeń. Nie mój, czy kogokolwiek innego. Od siebie oferuję organizację, prowadzenie, wiedzę i czas wolny. Jak wyjdzie? Zobaczymy - rozmowy z "władzami" przede mną, jeśli się nie uda - trudno, przeżyję Czy popsuję tym rynek? Nie zamierzam jeździć po kraju, tylko pokazać kawałek nieba mieszkańcom mojego osiedla
  3. Dziś w Zatomiu zaczyna się XXVI Zlot Astronomiczny FA, a ja właśnie zdałem sobie sprawę, że nie opublikowałem zaległej relacji z wiosennego zlotu 🙂 Rozpoczęcie nowego zlotu będzie świetną okazją, aby przypomnieć sobie jak było w kwietniu 🙂 Data obserwacji: 21.04.2023 Miejsce obserwacji: Zatom Lornetki: APM 25x100 ED, APM 16x70 ED, APM 10x50 ED Wpis dostępny na stronie: https://nieboprzezlornetke.pl/zlot-astronomiczny-zatom/ Zatom, niewielka wieś w województwie zachodniopomorskim zlokalizowana na terenie Drawieńskiego Parku Narodowego. Miejsce, które od dawna tkwiło w mojej głowie pod hasłem Zlot Astronomiczny. Niestety, pomimo wielu prób nigdy wcześniej nie miałem okazji podziwiać legendarnego skrawka nieba w tej okolicy. Do czasu. Tym razem musiałem tam dotrzeć za wszelką cenę. I tak też się stało. W końcu przybyłem na XXV Zlot Astronomiczny w Zatomiu. Dzień I - 21.04.2023 Gdy dojechałem na miejsce w piątkowy wieczór ujrzałem pole wypełnione autami i sprzętem. Było w czym wybierać. Wszyscy byli gotowi na nadchodzącą noc, tym bardziej że prognozy na weekend były wyśmienite. Do auta spakowałem cały swój sprzęt ze stajni APM, czyli lornetki 10x50 ED, 16x70 ED i 25x100 ED. Dla mnie była to pierwsza noc zlotowa, ale dla innych już druga, gdyż zlot oficjalnie zaczął się dzień wcześniej w czwartek. Nim się obejrzałem, niebo szybko wypełniło się gwiazdami i można było zacząć obserwacje. Zacząłem od okolic konstelacji Herkulesa, żeby przekonać się jak jasna jest M13 pod zatomskim niebem. Co tu dużo pisać - gromada świeciła jak latarnia, a w lornecie 25x100 można było podziwiać jej ziarnistość. Zaraz obok M92 i kilka mniej oczywistych obiektów takich jak gromada kulista NGC 6229, czy też planetarka NGC 6210. Nocne niebo w Zatomiu jest naprawdę ciemne, to fakt. Trzeba jednak szczerze napisać, że w miejscu zlotu nie jest idealnie. Strona południowa jest mocno zasłonięta do wysokości ściany drzew, a od wschodu świeciła latarnia przy budynku. To nieco komplikuje sprawę, ale przy dobrym ustawieniu można sięgnąć po wiosenne skarby. W gwiazdozbiorze Panny łapałem kolejno M59, M60, czy też M90. Galaktyki w zasadzie wpadały same w pole widzenia bez większego wysiłku. Zaraz obok dobrze widoczna M87, czyli galaktyka Panna A, w której jakiś czas temu udało się zarejestrować obraz czarnej dziury w ramach programu Teleskop Horyzontu Zdarzeń. Był też Łańcuch Markariana z obiektami M84, M86, NGC 4461, NGC 4473 i NGC 4477. Dodatkowo pomiędzy wpadła NGC 4438, która oficjalnie do łańcucha już nie należy. Noc trwała w najlepsze, ale z nią także chłód. Około północy zrobiłem sobie przerwę, aby nieco się ogrzać przy ognisku. Dźwięk palącego się drewna, spojrzenie w górę - niebo kipiało setkami gwiazd, rozlewały się gdzie sięgnąć wzrokiem i nie przeszkadzał tutaj nawet blask ognia. Dla takich widoków warto się poświęcić. Jakkolwiek to zabrzmi po powrocie zanurzyłem się w Warkocz Bereniki. Tam czekała na mnie gromada kulista M53, Galaktyka Czarne Oko M64, czy też NGC 4725. Wszystkie dobrze widoczne, a kawałek dalej udało się zapolować na Igłę, czyli galaktykę NGC 4565. Zaraz obok dotarłem do NGC 4559, a potem przeskoczyłem do NGC 4631 znanej jako Galaktyka Wieloryb, przy której subtelnie dała o sobie znać NGC 4656. Obiektów w tym rejonie jest naprawdę sporo i nie ma sensu ich wszystkich wymieniać. Wystarczy otworzyć mapę nieba, żeby przekonać się o czym mowa. Jednak zlot to nie tylko obserwacje. To także możliwość porównania sprzętów, poznania nowych osób i rozmów do rana. Kawałek dalej obserwowała Ola „Ciekawska”, która nieświadomie wiele razy motywowała mnie do pisania relacji swoimi wpisami. Co więcej, dzięki tym wpisom zachęciła mnie do kupna lornety 25x100. Jej opowieści to prawdziwa skarbnica wiedzy, którą zawsze chętnie czytam. Z racji tego, że Ola również posiada lornetę APM mieliśmy okazję porównać widoki na tych samych obiektach w mojej APM 25x100 ED i jej APM 25x100. Różnice? Jak dla mnie marginalne. Przynajmniej na klasycznych galaktykach, czy też gromadach kulistych i otwartych. Zapewne różnica w AC wyszłaby na bardzo jasnych obiektach lub za dnia, ale takich porównań już nie robiliśmy. Generalnie mogę śmiało napisać, że jeśli ktoś szuka lornety 25x100 typowo do astronomii to może być to zwykła APM 25x100 bez dopiska ED - na pewno będzie wystarczająca. Następnie przyszedł czas na APM 10x50 ED uzbrojoną w filtry Orion UltraBlock 2”. W towarzystwie kilku osób wycelowałem w mgławicę Ameryka Północna, Serca i Dusza, a potem w Pacmana. Obiekty z filtrami były wyraźnie widoczne, a widokami bardzo chętnie dzieliłem się z innymi. W międzyczasie zauważyłem, że lorneta 25x100 zaczyna mi parować, także odbyłem mały spacer, aby spojrzeć przez inne sprzęty. I tak trafiłem na nietuzinkową „lornetę Stana”, której dokładnej nazwy niestety nie przytoczę. Było to bino 100 mm (LZOS?), które wraz z różnymi parkami okularów Ethos dawało takie obrazy, że po prostu miażdżyło mózg. Dosłownie. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Od tego momentu już nic nie było takie samo, naprawdę. Miałem ochotę wyrzucić moją APM 25x100 ED na śmietnik, bo to nie był nawet promil tego co można było zobaczyć w bino Stana. Przestrzenność nie do opisania, ta ostrość, kolory, punktowość, niesamowite pole widzenia - wszystko to razem dawało taki widok, że obserwator miał wrażenie jakby leciał w kosmos wśród gwiazd. Kosmosem była też cena tego sprzętu i wkraczamy już tutaj chyba w kwoty sześciocyfrowe (bez przecinka). Nie chcę, aby ktoś dostał zawału, więc pomińmy ten wątek. Rozmarzony, że może jak kiedyś wygram w loterii uda mi się nabyć taki sprzęt poszedłem spać kończąc swój pierwszy zlotowy dzień, a w zasadzie to noc, która okazała się być bardzo udana. Dzień II - 22.04.2023 Sobota przywitała nas bezchmurnym niebem i wyjątkową jak na kwiecień aurą. Można było poczuć pierwszy powiew lata, a przepyszne śniadanie w Potrawy z nad Drawy na tarasie dodało nam smaku na cały poranek. Za dnia wraz z kilkoma osobami zrobiliśmy sobie dość wyczerpującą (za sprawą Stana) wycieczkę po pobliskich lasach i jeziorach. Na uwagę zasługuje Jezioro Piaseczno - jego krystalicznie czysta woda to prawdziwa perełka w okolicy. Po lokalnej wycieczce wróciliśmy na obiad, a potem do wieczora wszyscy krzątali się wokół Pyrlandii spędzając czas wolny według upodobań. Wieczór ukazał nam zjawiskowe trio: Wenus, delikateny sierp Księżyca i zmierzające do horyzontu Plejady. Widoki Łysego podziwialiśmy przez dłuższy czas w „bino Stana”, gdzie ochom i achom nie było końca. Tej nocy sporo czasu obserwowałem w towarzystwie Panasmarasa, który co chwilę zaskakiwał mnie kolejnymi ciemnymi mgławicami w okolicy Łabędzia. Obiekt Barnard 168 znałem i widziałem wielokrotnie już wcześniej, ale pozostałe skarby były dla mnie zupełną nowością. Barnard 361 razem z LDN 963, Barnard 155, LDN 810, czy też pociemnienia w okolicy NGC 7000. Od razu napiszę, że najlepszym instrumentem do obserwacji ciemnych mgławic okazała się lornetka APM 16x70 ED. Jej pole widzenia w okolicy 4 stopni pozwalało już na wydzielenie z tła ciemnych fragmentów nieba, co przy powiększeniu 25x i mniejszym polu było praktycznie nie do osiągnięcia. Dobrze sprawdziła się również tutaj lornetka APM 10x50 ED, szczególnie na dość rozciągniętej mgławicy Barnard 168. Przy okazji miałem okazję porównać ją po raz kolejny z lornetką Fujinon 10x50, która w mojej ocenie dawała bardziej ostry, klarowny i przyjemny dla oka obraz. Minimalnie, ale jednak lepszy. Z drugiej strony różnice nie były na pewno do wyłapania dla początkujących obserwatorów. Pytanie też, czy były warte, aby wydać blisko 2 tysiące więcej za lornetkę. Wracając do ciemnych mgławic - jeśli ktoś będzie pod naprawdę czarnym niebem warto podjąć wyzwanie i zaliczyć te obiekty w okolicy gwiazdozbioru Łabędzia. Niestety podmiejskie niebo okaże się mniej łaskawe i trzeba będzie wyczekiwać na odpowiednie warunki. Poza ciemnymi mgławicami były także galaktyki w konstelacji Lwa. Tutaj przeskoczyłem do APM 25x100 ED, która od razu wyrzuciła na pierwszy plan Triplet Lwa w postaci galaktyk M65, M66 i NGC 3628. Kawałek na prawo zaliczyłem jeszcze M95, M96, M105 i NGC 3384. Potem przeskok do głowy Lwa, gdzie czekała na mnie NGC 2903. Prawdziwym wyzwaniem okazały się jednak obserwacje w lornecie 100 mm obiektów z grupy Hickson 44. Razem z Panasmarasem gwiazda po gwieździe ustalaliśmy położenie NGC 3190, która bardzo subtelnie i delikatnie dała o sobie znać. Po dłuższym czasie i wypatrywaniu zerkaniem można było dostrzec jeszcze NGC 3193. Oba obiekty były bardzo małe, ulotne i naprawdę trudne. Długo na nie spoglądaliśmy przez moją 25x100 i kątową Panasmarasa, aby upewnić się, że to co widzimy to galaktyki, a nie wytwór naszej wyobraźni. Zabawy nie było końca, skanując niebo w tych rejonach odbiłem jeszcze do zapomnianej NGC 3344 w Małym Lwie, a potem zupełnie przez przypadek obserwowałem mniej znane i popularne obiekty takie jak m.in. NGC 2841 w Wielkiej Niedźwiedzicy, czy też NGC 2683 i NGC 2419 (Intergalactic Wanderer) w Rysiu. Z biegiem czasu przypomniała o sobie wilgoć, a do tego doszło zmęczenie z poprzedniej nocy. Po spakowaniu sprzętu pożegnałem się z zatomskim niebem i wróciłem do Pyrlandii, gdzie część chłopaków trwała już w głębokim śnie. Dzień III - 23.04.2023 Poranek rozpoczęliśmy przepysznym śniadaniem, po czym każdy powoli rozjechał się w swoją stronę. XXV Zlot Astronomiczny w Zatomiu okazał się bardzo udany, głównie za sprawą prawie idealnej pogody. Prawie, gdyż od czasu do czasu przy horyzoncie pojawiały się cirrusy uniemożliwiając penetrację niżej położonych obszarów nieba. Nie mniej jednak niebo w wyższych partiach było wręcz obłędnie ciemne, dzięki czemu mogłem obserwować obiekty, które na co dzień są dla mnie niedostępne albo po prostu występują w dużo gorszej jakości. SQM w okolicy 21.90 zrobiło swoje. Jeśli ktoś kiedykolwiek będzie się zastanawiać, czy warto wybrać się na zlot to odpowiem jednoznacznie: tak, warto. Nie tylko dla ciemnego nieba, ale również dla sprzętu i ludzi, nawet jeśli nikogo tam jeszcze nie znacie. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  4. M101 w lornecie widoczna razem z ramionami - muszę to kiedyś zobaczyć Nigdy nie udało mi się wyłuskać więcej niż plamkę
  5. Data obserwacji: 08.09.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 10x50 ED, APM 25x100 ED Dwie sesje obserwacyjne jednego dnia to raczej rzadkość. No chyba, że jest to zlot astronomiczny. Nie tym razem - o 4 nad ranem wybrałem się na polowanie komety C/2023 P1 (Nishimura), a wieczorem byłem już na polu w poszukiwaniu skarbów nocnego nieba. Folwark tej nocy gościł wielu miłośników astronomii, dzięku czemu mieliśmy spore zaplecze sprzętowe. Ja tradycyjnie pojawiłem się z lornetką APM 25x100 ED, a obserwacje zacząłem od konstelacji Strzela i okolic. Najpierw M22, pokaźna i jasna gromada kulista, będąca dość sporą puchatą kulką. Następnie kolejno M8 (Mgławica Laguna), M20 (Mgławica Trójlistna Koniczyna) razem z M21, M23, przelot przez M24 (Chmura gwiazd Strzelca) i przystanek przy M18. Potem lekko w górę do M17 (Mgławica Omega), która bardzo przyjemnie zarysowała swój delikatny kształt i odbicie do M16 (Mgławica Orzeł), która niestety nie miała tej nocy do zaoferowania zbyt wiele. Taki rajd po obiektach w okolicy Strzelca to już dla mnie klasyk, można powiedzieć że przelot jak na autopilocie. Niestety nadszedł czas na pożegnanie - Strzelec jest na tyle nisko, że nie wiem czy podczas następnej sesji zdążę się jeszcze tutaj zanurzyć. Sezon letni dobiega końca. Dalszy ciąg i cała relacja na: https://nieboprzezlornetke.pl/laguna-plejady-lornetka-obserwacje/
  6. Tak też był Tak też było Nie sprawdziłem, o której dokładnie zaczyna robić się jasno i musiałem polegać na intuicji, całe szczęście się udało
  7. Data obserwacji: 08.09.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 10x50 ED, APM 25x100 ED https://nieboprzezlornetke.pl/w-pogoni-za-kometa-c-2023-p1-nishimura-lornetka-astronomia/ Budzik o 4 nad ranem to nic przyjemnego, ale czego się nie robi dla komety, której zapewne już więcej nie ujrzymy za naszego życia. C/2023 P1 (Nishimura) została odkryta zaledwie miesiąc temu, a już możemy cieszyć nią oko. Do obserwacji zmotywował mnie kolega z drugiego końca Polski, za co mu jeszcze raz dziękuję - inaczej chyba przespałbym bardzo wąskie okienko, w którym dane jest nam oglądać ten obiekt. Skoro kometa w lornecie APM 40x110 ED wygląda bardzo dobrze to i w 25x100 nie może być źle. Obserwacje rozpocząłem na przydomowym polu chwilę po godzinie 4, jednak już wtedy wiedziałem, że będzie bardzo ciężko. Po stronie wschodniej mam na horyzoncie całe miasto z wielką łuną świetlną. Spojrzałem na szybko przez lornetkę APM 10x50 ED w stronę wschodzącego Lwa i z trudem dostrzegłem gwiazdę Epsilon Leo. To nie mogło się udać. Było jeszcze ciemno, spojrzałem na zegarek i szybka myśl: teraz albo nigdy. Wsiadłem w auto i pojechałem na wschodnie obrzeża miasta, aby mieć dostęp do lepszego nieba. Nie tym razem, tutaj kolejna niespodzianka - nowe oświetlenie, którego jeszcze przed wakacjami nie było. Czas gonił, kometa wznosiła się coraz wyżej, ale z nią niestety również nasza dzienna gwiazda. Byłem zaledwie 15 min drogi autem od sprawdzonej miejscówki, ale ryzyko było dość spore - nie wiedziałem ile dokładnie będzie mnie kosztować kolejna strata czasu. Poranna Wenus towarzyszyła mi podczas całej drogi, a gdy dotarłem na Folwark okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Horyzont wyglądał tak jak powinien. Rozstawiłem sprzęt i wycelowałem lornetką APM 10x50 w stronę głowy Lwa. Moim oczom od razu ukazał się trochę zielony, może nawet cyjankowy punkt. Był bardzo wyraźny i charakterystyczny. Szybko spojrzałem na mapę nieba co tylko potwierdziło moją identyfikację. Miałem kometę Nishimura na widelcu. Wyglądała niczym niewielka mgławica planetarna. Niby punkt, a jednak troszkę rozmyty na krańcach z wyraźnym kolorystycznym zafarbem. O warkoczu można było zapomnieć, nie to powiększenie. Ucieszony widokiem przesiadłem się na lornetę APM 25x100 ED na statywie i tam już było ciekawie. Kometa pokazała delikatny, bardzo cienki, a zarazem wyraźny warkocz skierowany do góry. Był on krótki, lecz zerkaniem, czy też przesuwaniem lornetką stawał się jeszcze bardziej widoczny. Kometa miała jasne centrum, była po prostu dobrze widoczna. Widok dość nietypowy, ostatnio przyzwyczaiłem się, że komety były raczej rozmazaną mgiełką na skraju widoczności (pomijając Neowise), ale tym razem było inaczej. Nie trzeba było się domyślać jej widoku, była niewielka, ale zwarta, w pewien sposób wyjątkowa. Syciłem się tym widokiem przez dobre 15 minut, aż chwilę przed godziną 5 dostrzegłem nadchodzący świt. W międzyczasie pojawiło się kilka malutkich cirrusów i to dokładnie w miejscu komety. Można powiedzieć, że rzutem na taśmę zdążyłem z obserwacjami. Na zakończenie spojrzałem jeszcze na idealnie widoczną fazę Wenus, M42 w Orionie i wysoko położone Plejady - dość nietypowy widok jak na letnią sesję. Poranne obserwacje na Folwarku w samotności to dla mnie zupełna nowość. Odkrycie, które konsumowałem z wielką przyjemnością. Kometa, Wenus, Księżyc, Plejady i Orion przy akompaniamencie nocnych zwierzaków oraz szelestu spadających na trawę żołędzi (a może kasztanów?). Moment, dla którego warto było tak wcześnie wstać. Do tego ta cisza nadchodzącego dnia, która nagle przerodziła się w przepiękny wrześniowy świt. Leć kometo, leć, do zobaczenia za kilkaset lat. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  8. Zgadzam się, jakiś czas temu kupiłem na giełdzie APM 10x50, ale w wersji ED. Lżejsza i bardziej poręczna niż Delta Extreme, obraz też zdecydowanie lepszy, na skraju pola bardzo zbliżona do Fujinona - do tego o połowę taniej. Korzystam 1,5 roku i mogę polecić
  9. Miałem kilka lornetek 10x50 i jedną 8x42 (delta forest). Ta druga była głównie na wycieczki i tam się sprawdzała, niestety do astro mi kompletnie nie pasowała, 42mm wydawało mi się zbyt mało. Finalnie pozbyłem się 8x42 i z mniejszych używam wyłącznie 10x50. Tylko, że to moje własne upodobania, jak będzie u Ciebie? Nie wiem Oczywiście przy 10x50 względem mniejszej jest zawsze coś za coś (waga, gabaryt, drgania), natomiast u mnie lornetka to 99% astro i pod tym kątem je użytkuje (kupuje), także waga i gabaryt mają drugorzędne znaczenie, gdyż wszystko leci i tak na statyw. Dachówka czy porro? Ja wolę porro, no chyba że to jakaś dachówka Swarovskiego :) Rozważ do czego głównie ma być lornetka, jak więcej astro to lepiej 10x50, jak wycieczki to 8x42, a jak to i to wtedy kup dwie
  10. TO OGŁOSZENIE WYGASŁO!

    • KUPIĘ
    • Używany

    Cześć, jak w temacie, może ktoś ma?

    BRAK CENY

  11. Po prostu pytam, bo "więcej" jest tak ogólne, że lepiej doprecyzować. Nie chodzi o własne zdane, ale o wyjaśnienie. Wnioskuje, że chodziło o więcej obiektów, a nie o więcej detalu w obiekcie. Jak widać wiele zależy od danego obiektu i warunków danej nocy (to w zasadzie kluczowe), w moim przypadku M107 wskakuje praktycznie zawsze w 16x70 (a wcześniej w 15x70). Jeśli 20x70 pomimo takiej ŹW ci odpowiada to bardzo dobrze, tylko korzystać
  12. Na jakiej podstawie masz takie wnioski? I co rozumiesz przez pokazuje więcej? Więcej czego?
  13. Spoglądałem kilka wieczorów przez APM 20x70 ED na nocne niebo, w mojej ocenie lornetka dawała bardzo dobre obrazy i nie odczuwałem wielkiej „ciemności” względem mojej 16x70. Osobiście takiego parametru bym nie kupił, ale osoby które go posiadają nie narzekają, a wręcz przeciwnie
  14. Lornetki 7x50 szczególnie te budżetowe mają jedną poważną wadę, jest nią niewielkie pozorne pole widzenia (afov) lornetki przez zastosowanie okularów o małym polu widzenia. W lornetkach 10x50 mamy zazwyczaj okulary o polu w okolicy 65 stopni, a w 7x50 jest to około 52 stopnie. Dla mnie ta różnica była bardzo odczuwalna przez co nie używam w ogóle modeli 7x50. Preferuję "zanurzenie" się w kosmicznej przestrzeni, a im większe pole tym lepiej. W 7x50 widzimy większy obszar nieba, ale przez mniejsze okno. Wolę mniejszy skrawek nieba, ale przez duże okno Poglądowo dla uproszczenia:
  15. Data obserwacji: 18.07.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 16x70 ED https://nieboprzezlornetke.pl/letnia-kometa-iss-i-klasyki-strzelca/ Dobrze znów wrócić na Folwark. Letnie ciepłe noce mają swój klimat – szczególnie poza miastem, gdy z każdej strony można usłyszeć dźwięki natury. Zwierzęta dają o sobie znać, niebo iskrzy niezliczonymi gwiazdami, a tło wypełnia przyjemna i charakterystyczna melodia ze SkySafari. Tej nocy na polu zjawiło się sporo osób, reaktywacja grupy po dłuższej przerwie okazała się udana. Do Sulejewa zabrałem ze sobą tylko lornetkę APM 16×70 ED, ale obok stało jeszcze trochę sprzętu: Delta Extreme 15×70, GSO 10”, GSO 8” i Taurus 13”. Obserwacje zacząłem od okolic Strzelca, którego przecinał dość spory pas gęstych chmur. W zasadzie M8 (Mgławica Laguna) mieściła się w jednym polu widzenia razem z cirrusami poniżej. Sam obiekt ciekawy z widoczną delikatną przerwą w środku, można było z łatwością dostrzec mgławicowość wśród gwiazd. Zaraz wyżej Trójlistna Koniczyna, czyli M20. Widok prezentujący się jako plamka bez większego detalu. Następnie zgodnie z tradycją odbiłem w lewo przelatując przez M24 (Chmura gwiazd Strzelca), aż dotarłem do M18 i dalej do M17 (Mgławica Omega), która delikatnie i ulotnie zarysowała charakterystycznego łabędzia. Nieco wyżej M16 (Mgławica Orzeł), ale tutaj już bez szału. Potem było trochę skakania, kolejno m.in. gromada M26, M11 (Dzika Kaczka), czy też klasyki w okolicy Wężownika takie jak M107, M10, M12, IC 4665, IC 4756, NGC 6633 oraz malutka planetarka NGC 6572, którą z łatwością można odróżnić od gwiazd dzięki swojej charakterystycznej barwie. Pierwszy raz widziałem chyba też gromadę otwartą M23. Nagle ktoś rzucił hasło kometa C/2023 E1 (ATLAS), która tej nocy znajdowała się w konstelacji Smoka, ale łatwiej można było ją namierzyć odbijając w górę od Małej Niedźwiedzicy. Przeskok po kilku gwiazdach i jest – delikatne pojaśnienie wśród gwiazd. Obiekt swoim wyglądem bardziej przypominał słabszą gromadę kulistą, niż typową kometę – cieszył jednak oko i okazał się być łatwym celem. W okolicy północy załapaliśmy się jeszcze na piękny przelot ISS, a potem podziwialiśmy M13 (z „mercedesem”) w 13 calach i pięknego Saturna w GSO 10” z kolorowym filtrem. Obrazy świetnie uzupełniały szerokie lornetkowe pola, którymi męczyłem gromady do samego końca. Co tu dużo pisać – uwielbiam wakacyjne obserwacje astronomiczne. Pomimo krótkich i jasnych nocy mają w sobie urok i potrafią odprężyć umysł przez dłuższy czas. Chyba nie ma nic lepszego niż zanurzenie się w bezkres kosmicznej przestrzeni, nawet gdy po raz kolejny przeglądamy te same klasyki letniego nieba. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  16. Kokon i dla mnie poz zasięgiem w 10x50 i 16x70. Może podejdę do tematu z 25x100 Ale ciemne mgławice w tej okolicy to prawdziwa uczta
  17. Dzięki, chociaż uważam że ta relacja jest bardzo ogólna i mało konkretna. Jednak takie były wtedy obserwacje - bardziej pokazanie innym nocnego nieba niż wyszukiwanie słabizn
  18. Data obserwacji: 14.07.2023 Miejsce obserwacji: Zdbice Lornetki: APM 16x70 ED https://nieboprzezlornetke.pl/wakacyjny-pokaz-nieba-astronomia-lornetka/ Raz w roku nadchodzi moment, gdy wracam do miejsca gdzie to wszystko się zaczęło. Miejsca, w którym ciemne niebo urzekło mnie po raz pierwszy. Letniskowa osada niedaleko miejscowości Zdbice, kilkanaście kilometrów na północ od Wałcza, gdzie wartość SQM wg mapy wynosi około 21.80. Nocne niebo to jednak nie wszystko, okolica oferuje również przepiękne jezioro Zdbiczno, które dla miłośników wędkarstwa może okazać się nie lada przygodą. Wracając do obserwacji - tym razem zabrałem ze sobą lornetkę APM 16x70 ED, która dzięki niewielkim rozmiarom w zasadzie niezauważalnie zmieściła się do wypełnionego auta razem ze statywem. Nadszedł wieczór, a wyłaniający się Antares dał tylko znać, że to już ten moment. Rozstawiłem sprzęt, a jako że nie byłem na miejscu sam to już po chwili miałem komplet widzów do wspólnych obserwacji. Dziesięć osób z najbliższej rodziny potrafi zasypać pytaniami, ale jak się okazało - konieczne było również pokazanie podstaw używania lornetki, gdyż co niektórzy chcieli patrzeć nie z tej strony 😉 Potem były już tradycyjne znane pytania w stylu co można zobaczyć, jak to jest daleko, dlaczego tak świeci i co tam leci na niebie. Coś co dla mnie jest oczywiste, dla innych było zupełną nowością. Rozpoczęliśmy wspólny przegląd nieba od klasyków, a żeby nieco uporządkować obiekty podzieliłem je według konkretnych grup, aby każdy mógł dostrzec różnice. Najpierw gromady otwarte, rozsypane w polu widzenia niczym drobny mak. Konstelacja Wężownika była praktycznie na wprost, więc wycelowałem w IC 4665. Potem NGC 6633, w której każdy dostrzegł charakterystyczny kształt, a zaraz obok delikatna IC 4756. Oddałem lornetę do dyspozycji widzów z prośbą, aby sami zanurzyli się bez zastanowienia w głęboki kosmos. Ochom i achom nie było końca - jak tylko ktoś trafił lornetką w Drogę Mleczną to nie mógł wyjść z podziwu. Ilość gwiazd po prostu przytłaczała. Co ciekawe jednej osobie udało się samodzielnie trafić na M24 (Wielka Chmura Gwiazd Strzelca) i było to świadome rozpoznanie oczywistej struktury. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że były to pierwsze obserwacje astronomiczne tej osoby. Skanowanie okolicy Strzelca trwało bez końca, ale przyszedł czas na inny typ obiektów - gromady kuliste. Herkules i M13 widoczna w lornecie 16x70 niczym śnieżna kulka, a zaraz obok nieco mniejsza M92. Klasyk, który posłużył mi do zobrazowania tego jak wyglądają „kuliste” w obserwacjach wizualnych. Zdjęcie obiektu w SkySafari tylko dodało emocji. Podążając Drogą Mleczną przerzuciliśmy się na inną część nieba aż do konstelacji Łabędzia. Co niektórzy mogli w końcu pierwszy raz ujrzeć na niebie rozlane mleko, a układ podwójny Albireo dopełnił swoim obrazem cały przekaz. Z Mgławicą Veil było już trudniej, ale nic dziwnego - jej widoczność bez filtrów nawet pod ciemnym niebem wymaga doświadczenia, tym bardziej jeśli ktoś nie wie czego szukać i czego się spodziewać. Operując w okolicy gwiazd Sadr i Deneb dość szybko wprowadziłem innych w jeszcze większy szok poznawczy - kto obserwował okolice tych gwiazd w lornetce ten wie, że łatwo można tam wpaść w zachwyt. Billions and Billions jak mawiał Carl Sagan. Ilość widocznych punkcików po prostu onieśmiela. Z Łabędzia przeskoczyliśmy do Kasjopei i Perseusza. Tutaj oczywiście Gromada Podwójna i kilka innych gromad otwartych. Potem po raz kolejny oddałem lornetkę w ręce najmłodszych. W tym momencie na niebie ujrzałem zbliżający się jasny punkt. ISS pomyślałem i tak też było. Udało się śledzić obiekt po niebie w lornetce, a w między czasie podałem kilka ciekawych faktów o tym, czym owy obiekt jest, jak wysoko leci i czy ktoś się teraz znajduje na jego pokładzie. Wierzcie czy nie, ale przelot ISS dla każdego był niczym „game changer”, a świadomość że teraz ktoś tam leci i patrzy na spory obszar Europy nocą - po prostu bezcenna. Mijały kolejne minuty i nagle usłyszałem krzyk euforii trzynastolatka skanującego samodzielnie nocne niebo lornetką. Szybkie sprawdzenie przez okular i potwierdzenie - chłopak znalazł M31 pokazując wszystkim jak wyglądają galaktyki w niewielkiej lornecie. Galaktyka wraz ze swym jądrem prezentowała się świetnie pomimo dość niskiego położenia. Obok można był dostrzec jeszcze M32 i M110. Ciepła letnia noc trwała w najlepsze, a Droga Mleczna kipiała obfitością gwiazd nad naszymi głowami. Dyskusje nie miały końca, co tylko pokazało jak łatwo i szybko można zainteresować innych astronomią amatorską - wystarczy niewielka lornetka i zanurzenie się w otchłań kosmicznej przestrzeni. Szkoda, że nie zabrałem ze sobą 25x100 - pytanie tylko, czy wtedy kolejka do obserwacji nie byłaby jeszcze większa... Tak więc lornetki w dłoń i ruszajcie na wakacyjną przygodę, nigdy nie wiadomo kiedy zaskoczy Was letnie niebo nocą : ) Do następnego razu! Pozdrawiam!
  19. A masz jakieś fotki związane z astro z tego wypadu? Na robakach się nie znam, ale chętnie bym zobaczył jak wygląda ta astrobaza z punktu widzenia odwiedzającego, jej otoczenie itp.. Nie obraziłbym się również za jakiekolwiek reporterskie zdjęcia nocnego nieba Kiedyś chciałbym się tam wybrać
  20. Data obserwacji: 12.05.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 25x100 ED https://nieboprzezlornetke.pl/wiosenne-galaktyki-przez-lornetke/ Jak nie chmury, to ciągnik. Dosłownie. W piątkowy wieczór na Folwarku pojawiłem się jako ostatni, ale mój sprzęt był gotowy do obserwacji jako pierwszy. I wcale nie dzięki temu, że miałem lornetki. Po prostu chłopaki cierpliwie czekali, aż pole opuści ciągnik, który co chwilę wywoził coś z pola. Pierwsza sesja po zlocie astronomicznym to pewien niedosyt. Niebo jakieś takie nijakie, do tego pojawiły się chmury. Niestety obserwacje astronomiczne mają to do siebie, że jak już raz spojrzymy na gwiazdy pod naprawdę ciemnym niebem to potem ciężko o zadowolenie, a właśnie takie niebo było na zlocie w Zatomiu - po prostu bajeczne. Nie tracąc czasu ani nadzieji na udane polowanie lornetą APM 25x100 ED wycelowałem w Lutnię. Ring Nebula (M57) widoczna klasycznie jako niewielki obwarzanek. Nieco poniżej M56 - gromada kulista widoczna jako puchata mgiełka. Potem kilka klasyków jak m. in. M27, M71, czy asteryzm Wieszak. Nic odkrywczego, po prostu relaks dla oczu. Był też Herkules ze swoimi gromadami kulistymi M13 i M92. Nagle… znów ciągnik. Przejazd przez suche pole spowodował niemałe zamieszanie, a pył był dosłownie wszędzie. Pojazd odjechał, pojawiły się chmury i to wbrew wszystkim prognozom. Tej nocy miało być krystalicznie czyste niebo, a od wschodu zaczęła nadciągać rozległa warstwa „obłoków szarzastych”. Jako, że dawno nie byłem na Folwarku pokręciłem się trochę po okolicy przy okazji spoglądając na nocne niebo przez stojącego obok Taurusa T400, SW 120/600 z nasadką bino, czy też lornetkę Delta Optical Extreme 15x70 ED. Sprzętu jak zawsze sporo, prawie jak na mini zlocie astronomicznym. Chmury ugrzęzły na wschodzie i północy, więc przyszedł czas na Warkocz Bereniki. Najpierw gromada kulista M53, a następnie kilka znanych galaktyk. M64 czyli Galaktyka Czarne Oko, dobrze widoczna jako pojaśnienie. Kawałek dalej subtelna NGC 4725, potem NGC 4565, czyli Galaktyki Igła - wyraźny wąski paseczek wyróżniający się z tła. W tym samym polu udało się wydobyć NGC 4494, więc niebo nie było jednak najgorsze. Przeskok do kolejnej galaktyki NGC 4559 i odjazd do NGC 4631, która okazała się moim hitem tej nocy. Galaktyka Wieloryb była po prostu rewelacyjna, dobrze widoczna, jasna i naprawdę spora - świetnie wypełniała znaczne pole widzenia w lornecie APM 25x100 ED. Pierwszy raz widziałem ją w takim kadrze i naprawdę mnie urzekła. Muszę częściej wracać w te okolice nieba. Na zakończenie sesji zaliczyłem jeszcze kilka klasyków w konstelacji Lwa i Panny, po czym sięgnąłem na chwilę po mniejszą lornetkę. Poiłem się kadrami w szerokim polu widzenia będąc wdzięcznym za wszystkie widoki jakie oferuje pobliskie pole, na którym następnym razem zagoszczę dopiero po dłuższej przerwie, o czym wtedy jeszcze nie widziałem. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  21. Data obserwacji: 11.03.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 25x100 ED https://nieboprzezlornetke.pl/mglawica-plomien-lancuch-markariana-w-lornetce/ Sobotni wieczór na Folwarku. Zanim się rozstawiłem z lornetą APM 25×100 ED to Polaris i Thomas zaczęli już pakować sprzęt. Nic dziwnego, odczuwalna temperatura była dość niska, a silny wiatr tylko potęgował uczucie zimna. Na polu bitwy pozostał tylko Piotr ze swoją lornetą kątową TS semi-APO 100 mm, która tej nocy rzuciła na mnie pewien tymczasowy urok. Podczas sesji obserwacyjnej skakałem po różnych obiektach, ale dwa z nich są warte większej uwagi. Pierwszy z nich to Mgławica Płomień w Orionie. Na temat obserwacji NGC 2024 w lornetkach naczytałem się dość sporo, jednak wszystkie moje dotychczasowe próby kończyły się na niczym. Tej nocy przemierzając Pas Oriona przy pierwszej gwieździe od lewej strony o nazwie Alnitak zaczął mi majaczyć dziwny, dość charakterystyczny paseczek. Nie skupiłem się na nim od razu, dopiero po chwili przypomniałem sobie, że w tym miejscu zlokalizowana jest mgławica. Szybki rzut oka na SkySafari i lekkie niedowierzanie – czyżbym w końcu ujrzał Płomień? Ot tak, po prostu? Im dłużej wpatrywałem się w obiekt tym bardziej wyraźny i oczywisty stawał się pasek, który przecinał niemal na pół delikatne pojaśnienie. Co ciekawe, gdy tylko wróciłem do domu ktoś akurat wrzucił surowe zdjęcie mgławicy w szerokim kadrze, co tylko potwierdziło moje obserwacje – Mgławica Płomień zaliczona. Źródło: Opracowanie własne. Inspiracja na podstawie Stellarium. Była też M42, M43 i NGC 1975, czyli klasyki stanowiące Miecz Oriona. Piotr akurat celował swoją lornetą kątową w podobne rejony, więc postanowiłem skorzystać z okazji i spojrzeć na M42, tym bardziej że miał akurat zamocowane okulary 18 mm, przez które nie miałem jeszcze okazji spoglądać. Co tu dużo pisać – moja decyzja okazała się zgubna. Spodobało mi się i to aż za bardzo. Obraz może nie był tak ostry i krystaliczny jak w lornecie prostej, ale pokusa większego „powera” trochę mnie zachęciła. Chyba miałem chwilowe wypalenie obserwacyjne, przy którym dość często gości myśl w stylu „a może jakaś zmiana sprzętowa?”. Efekt był taki, że następnego dnia zacząłem wertować giełdę w poszukiwaniu kątowej APM. Żeby było śmieszniej znalazłem jedną sztukę na niemieckiej giełdzie. Ba, nawet miałem już kupca na APM 25×100 ED, aby budżet się spinał. Całe szczęście po kilku dniach emocje opadły, a kilku znajomych skutecznie odciągnęło mnie od decyzji wymiany, za co dziś z perspektywy czasu raz jeszcze dziękuję ; ) Na samą myśl o kolekcjonowaniu parek okularów jak za czasów, gdy miałem jeszcze teleskop boli mnie głowa. Dobrze, że w porę się otrząsnąłem. Wracając do obserwacji – po Orionie rzuciłem się na Triplet Lwa, który prezentował się bardzo przyzwoicie. Tradycyjnie galaktyki M65 i M66 wyraźniejsze w postaci oczywistych owalnych pojaśniej, natomiast NGC 3628 delikatniejsza, ale bardziej rozciągnięta. Warkocz Bereniki i Panna co raz wyżej, wiosenne galaktyki już prawie w zasięgu ręki. Jakiś czas temu ktoś pytał mnie o Łańcuch Markariana w lornecie 25×100. Pora odświeżyć pamięć – to punkt numer dwa tej sesji. Najpierw dotarłem do galaktyki M49 w Pannie przelatując przy okazji po różnych pojaśnieniach będących dla mnie zagadką. Tego naprawdę jest sporo, obfitość obiektów w tych rejonach wręcz zniewala. Po kilku próbach i przy dość silnym wietrze, który co chwilę maltretował mi oczy w końcu namierzyłem jasną M86, będącą najjaśniejszym elementem całej układanki. Wystarczyło się rozejrzeć, aby zdać sobie sprawę, że Łańcuch Markariana jest widoczny przynajmniej w postaci sześciu galaktyk, które udało mi się policzyć. Obstawiam, że kolejno od prawej były to galaktyki M84, M86, NGC 4428, NGC 4473, NGC 4477 i NGC 4459. Oczywiście nie wszystkie były oczywiste, niektóre wyskakiwały dopiero przy metodzie zerkania, a inne były widoczne od razu na wprost. Niemniej jednak łańcuch to ciekawy obiekt, na który planuję zapolować również lornetką APM 16×70 ED. Ciekawe jaki będzie rezultat. Źródło: Opracowanie własne. Inspiracja na podstawie Stellarium. Piotr w międzyczasie robił zdjęcia, ale dla mnie wieczór powoli dobiegał końca. Temperatura dawała w kość i po prostu przestało być przyjemnie. A jak nie jest przyjemnie, to pora wracać do domu na ciepłe kakao ; ) Do następnego razu! Pozdrawiam!
  22. Data obserwacji: 01.03.2023 Miejsce obserwacji: Mosina Lornetki: APM 25x100 ED Relacje dostępna też na stronie: https://nieboprzezlornetke.pl/wielka-koniunkcja-wenus-i-jowisza-przez-lornetke/ Marzec rozpoczął się z przytupem. Bezchmurny dzień i parada planet - Wenus i Jowisz w końcu spotkały się na wieczornym niebie. Dwa bardzo jasne punkty przykuły uwagę chyba każdego, gdyż widok ten zaskoczył nawet moich sąsiadów, którzy zwykle kierują swoje głowy na dół, a nie do góry. Wielka Koniunkcja zawitała na salony. Dobrze pamiętam 21 grudnia 2020, kiedy to mogliśmy obserwować Wielką Koniunkcję Jowisza i Saturna. Wówczas pogoda praktycznie w całej Polsce była beznadziejna, ale nie u mnie. Miałem dość szczęścia, aby zaliczyć to wydarzenie w lornetce 15×70. Tym razem pogoda gościła praktycznie w całym kraju, a do obserwacji użyłem wyłącznie lornety APM 25×100 ED. Całe obserwacje zajęły mi może z 30 minut. W kilka chwil wyciągnąłem cały sprzęt i po prostu zacząłem się wpatrywać w dwa jasne punkty na niebie. Aby nieco polepszyć widok użyłem przyciemniaczy w dwóch konfiguracjach. Najpierw zmniejszyłem źrenicę wyjściową do 2mm, a potem do 1mm co okazało się już za dużo - strata jakości obrazu była wyraźnie odczuwalna. Pozostając przy opcji 25×50 mogłem zaobserwować dwa pasy na Jowiszu, przy czym górny był jak zwykle bardziej oczywisty. Galileuszowe księżyce gazowego olbrzyma ułożyły się w następującej konfiguracji: Kallisto, Ganimedes, Io, Europa. Każdy z nich można było zidentyfikować bez potrzeby spoglądania na mapę nieba. Io z lekkim pomarańczowym odcieniem, Ganimedes zaś najjaśniejszy. Zaraz obok po prawej stronie, w tym samym polu widzenia lśniła Wenus. Niestety jej fazy nie udało mi się dostrzec, była zbyt delikatna aby móc cokolwiek wyłuskać. W każdym razie - widok tej pary był bardzo przyjemny dla oka, żeby nie powiedzieć hipnotyzujący. Jak widać nawet lorneta może posłużyć jako instrument do obserwacji planet. W międzyczasie zaczepiło mnie kilku mieszkańców osiedla dopytując co tak świeci na niebie. Część z nich nie mogła uwierzyć, że właśnie spogląda na planety. Standardowe pytanie tego popołudnia brzmiało „co to za gwiazdy święcą właśnie na niebie?”. Nic z tych rzeczy proszę Państwa, to Wielka Koniunkcja Wenus i Jowisza. I to by było na tyle… ; ) Do następnego razu! Pozdrawiam!
  23. Data obserwacji: 28.02.2023 Miejsce obserwacji: Folwark Sulejewo Lornetki: APM 25x100 ED Relacje dostępna też na stronie: https://nieboprzezlornetke.pl/lornetkowe-klasyki-i-ksiezyc-lornetka-astronomia/ Ostatni dzień lutego i pierwsza kwadra Księżyca na niebie. Jednak podczas bezchmurnej nocy nie ma co wybrzydzać. Zawsze znajdą się chętni i obiekty, na które warto spojrzeć przez lornetę. Na miejscu był już Thomas ze swoim SW 80 ED, który celował od czasu do czasu w Łysego, a także Michał ze swoją lornetką Delta Optical Extreme 15×70 ED. Moim głównym instrumentem była lorneta APM 25×100 ED. Tej nocy na polu mieliśmy też sporo gości. W zasadzie to już nie pamiętam kiedy mieliśmy ostatni raz okazję pokazać skarby nocnego nieba nowym osobom. Większe grono początkujących obserwatorów to zawsze ożywione dyskusje i chęć pokazania jak najwięcej. Co jak co, ale chyba nie ma nic gorszego niż ta niemoc, gdy nie można podzielić się danym widokiem z kimś innym. Księżyc oślepiał niemiłosiernie, ale robił wrażenie. I to chyba na każdym, szczególnie w wersji lornetkowej stereo. Efekt przestrzenności i detal obrazu potrafią zauroczyć niejednego. Po założeniu „przyciemniaczy” na obiektywy ściąłem źrenicę wyjściową z 4 do 2 mm. Obraz stał się przyjemniejszy dla oka i delikatniejszy. Można było wyłuskać jeszcze więcej formacji bez męczenia oczu. Jowisz majaczył nad horyzontem, ale był zdecydowanie za nisko, aby obserwacje miały jakikolwiek sens. Wszystko pływało. Rzuciłem się na Plejady. M45 w blasku Księżyca to nie jest to, o czym marzy bardziej doświadczony obserwator, ale dla osób, które widzą siedem sióstr po raz pierwszy w życiu sytuacja wygląda inaczej. Fajnie widzieć zadowolenie wśród nowo poznanych osób. Nie ukrywam, że zapewne trochę im namieszałem w decyzjach zakupowych – przyszli z nastawieniem przetestowania teleskopu, a wrócili z jeszcze większym bólem głowy. Następnego dnia ktoś jeszcze pytał o lornetkę, także ciekawe jaka była finalna decyzja. Po M45 była Gromada Podwójna w Perseuszu. NGC 869 i NGC 884 to podwójne westchnienie z zachwytu, a widoczne mrowie iskrzących gwiazd wylewających się po każdej ze stron przypomina o tym, jak z wdzięcznym lornetkowym obiektem mamy do czynienia. Zaraz obok słynny Stock 2, czyli kolejna gromada otwarta, lecz tym razem należąca już do gwiazdozbioru Kasjopei. Na zakończenie padła prośba, aby pokazać jak wygląda Galaktyka Andromedy w większej lornecie. M31 znajdowała się już dość nisko, widoczna jako majaczące pojaśnienie, gdzie jądro jeszcze jakimś cudem dawało o sobie znać. Podsumowując – obiekt wyglądał dość kiepsko. Niskie położenie i blask Księżyca odegrały tutaj kluczową rolę. Podczas sesji był też zachodzący Orion z M42, Hiady, kilka układów podwójnych z 145 Cma na czele, a także gromady otwarte typu M41 i M50 w okolicy Syriusza. Pomimo obecności Księżyca na niebie warto wybrać się w plener na obserwacje – nocne niebo zawsze ma coś do zaoferowania. Zresztą każda okazja do spotkań i wyjścia z domu jest dobra, tym bardziej jeśli możemy podzielić się doświadczeniami z zupełnie nowymi osobami, u których być może zasiejemy kiełkujące ziarno astronomicznej pasji. Do następnego razu! Pozdrawiam!
  24. Żeby tak owocne i rozbudowane dyskusje dotyczyły na tym forum też tematów astronomicznych… Tymczasem Włochy zablokowały dostęp do ChatGPT: https://spidersweb.pl/2023/03/chatgpt-wlochy-polska-rodo.html/amp
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.