Skocz do zawartości

avar

Społeczność Astropolis
  • Postów

    83
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez avar

  1. Wygrzebane na JoeMonster: (Zachowana oryginalna pisownia) Czy ta historia może być prawdziwa? Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów. Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż. Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości. Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje. Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić. Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje. Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj.
  2. Silnik rakietowy F-1 na holenderskim gazie.Tanio sprzedam!

  3. Jak patrzę TU to wydaje mi się, że nic z tego nie będzie.
  4. avar

    Ares 1-X

    Dzisiaj się udało. Ares I-X wystartował o 16:30 naszego czasu.
  5. Jestem zwarty i gotowy. Może nawet radiowe uda mi się w końcu odpalić na Leonidy.
  6. Przyjemny filmik, pokazujący, iż jesteśmy jedynie pyłkiem we wszechświecie. Inspirowany książką Carla Sagana - "Pale Blue Dot". Może już był gdzieś na forum, nie znalazłem więc dzielę się
  7. avar

    Space-Art

    Po kilku godzinach klikania, w ramach nauki obsługi GIMP'a wyszło mi coś takiego:
  8. Ja raczej nie słucham żadnej muzyki. Jednak zawsze jak patrzę w gwiazdy, po głowie chodzi mi pewien utwór muzyczny... A dokładnie Dark Tranquillity - The Mind's Eye. To jest silniejsze ode mnie, po kilku chwilach spędzonych pod gwiazdami ten kawałek po prostu przychodzi mi do głowy. Wydaje mi się idealnym podkładem do obserwacji... Gdyby ktoś chciał posluchać: http://w177.wrzuta.pl/audio/a46Cm7DGecP/
  9. Budowa amatorskiej rakiety która przekroczy wysokość 100 km jest możliwa, jednak jest niezwykle kosztowna. Niewielka grupa ludzi w USA dokonała czegoś takiego. Więcej tu: http://en.wikipedia.org/wiki/Civilian_Space_eXploration_Team http://www.gofastsports.com/brand/rocketlaunch.html
  10. Voyager Golden Record – pozłacany dysk, który został umieszczony na dwóch sondach należących do programu Program Voyager, wystrzelonych przez NASA w 1977. Ten 12-calowy krążek wykonany został z miedzi i zawiera w sobie przekaz z Ziemi, na który składają się zdjęcia oraz dźwięki, mające stanowić rodzaj powitania dla obcych cywilizacji. Dwugodzinne nagranie zostało wymyślone przez Franka Drake'a i Carla Sagana. Źródło: Wikipedia Znalazłem stronę, na której prezentowane są wszystkie materiały zapisane na "złotym dysku". Może kogoś to zainteresuje... http://goldenrecord.org/
  11. Czy krokodyl jest bardziej długi czy zielony? Bardziej jest zielony, bo długi jest tylko od pyska do ogona, a zielony jeszcze po bokach.
  12. Możliwe że była to Stacja Kosmiczna;) Czas | Satelita | Azm | Elw | Mag | Odleg | AzmS | ElwS ----------------------------------------------------------------------- 2009-03-21 18:48:04 ISS 246.8 10.1 1.2 1328 279.9 -7.3 2009-03-21 18:51:01 ISS 162.7 69.3 -1.7 382 280.5 -7.8 2009-03-21 18:53:58 ISS 79.5 10.0 0.8* 1330 281.1 -8.2 EDIT: Gdybyś napisał gdzie to widziałeś, wiele mogłoby się wyjaśnić [?]...
  13. A ja właśnie widziałem ISS na niebie, nawet wyglądała ładnie jak na wrocławskie warunki:) Na moje oko jasność około -2...
  14. Spawanie w przestrzeni kosmicznej jest możliwe. Pierwsze testy przeprowadzili Rosjanie jakoś koło 1970 roku. Oczywiście technika spawania musi być dopasowana do warunków panujących w kosmosie, więc oczywiście nie można spawać dowolną metodą. Podobnie można spawać na przykład pod wodą. A rozwój technik spawania w ekstremalnych warunkach trwa do dzisiaj... Z tego co się orientuję w kosmosie można zastosować metody spawania laserowego, elektronowego, plazmowego oraz tarciowego. http://pl.wikipedia.org/wiki/Spawanie_laserowe http://pl.wikipedia.org/wiki/Spawanie_tarciowe http://pl.wikipedia.org/wiki/Spawanie_plazmowe http://pl.wikipedia.org/wiki/Spawanie_elektronowe
  15. Dostałem od znajomego link do ciekawego filmu, mianowicie "Jak wyobrazić sobie dziesiąty wymiar." Uznałem ze warto się podzielić tym na forum... A oto sam film:
  16. avar

    Space-Art

    A oto rezultat zbyt dużej ilości wolnego czasu oraz zabawy z programem GIMP... Niedługo postaram się stworzyć coś lepszego
  17. Bawiłem się kiedyś w coś takiego. Złożyłem nawet ze dwa filmy ze zdjęć z lustrzanki. Ale nie pochwalę się bo gdzieś zaginęły w bałaganie na moim dysku. Do składania użyłem programu Slide Show Movie Maker. Czasem się wykrzacza, ale da się przeżyć... http://www.joern-thiemann.de/tools/SSMM/
  18. W zasadzie każdy, kto posiada dokładne i świeże pliki TLE oraz odpowiedni program [np. Satellite Tool Kit] może bez problemu to wyliczyć. Przewidzeniem tego zderzenia powinien się zająć prędzej NORAD niż NASA [a może się mylę?]. NASA chyba nie śledzi aż tak dokładnie wszystkich satelitów, jakie poniewierają się po orbitach. A dlaczego nie przewidzieli tego zderzenia? Według mnie zwykłe przeoczenie... A może nawet i przewidzieli samo zderzenie, jednak nie mogli nic zrobić aby go uniknąć. Któż wie...
  19. Iridium posiada jakieś silniki, zapasowe satelity krążą na niższej orbicie [667 km] i w razie awarii satelity z głównej konstelacji, są wynoszone na wyższą orbitę [780 km]. Jednak czy te silniczki nadają się o manewrów typu omijanie innego satelity? Nie mam pojęcia...
  20. Rozszyfrowane fragmenty rozpraw naukowych: 1. Od dawna wiadomo, że... - Nie chciało mi się szukać pracy źródłowej... 2. ...można dostrzec wyraźną tendencje... - ...trudno wyciągnąć sensowne wnioski... 3. ...o wielkim znaczeniu teoretycznym i praktycznym - ...mnie to interesuje 4. Znalezienie ostatecznej odpowiedzi na te pytania nie było na razie możliwe - Eksperyment się nie udał, ale może uda się kiedyś opublikować wyniki 5. Trzy spośród zestawów danych wybrano do szczegółowej analizy - ...pozostałe się nie nadawały 6. Przedstawione są typowe wyniki - Są to najlepsze wyniki 7. Najdokładniejsze wyniki otrzymał Maliniak - Maliniak to mój asystent 8. uznaje się, że... - ja uznaje, że... 9. powszechnie uznaje się, że... - paru facetów tak uważa... 10. Jest jasne, że wiele dalszej pracy należy włożyć, zanim pełna odpowiedz stanie się możliwa - Nic z tego nie rozumiem 11. ...poprawne z dokładnością do rzędu wielkości... - ...źle... 12. Oczekuje się, że niniejszy artykuł pobudzi zainteresowania tą dziedziną - Ten artykuł jest marny, ale inne w tej dziedzinie są podobne 13. Staranna analiza posiadanych wyników... - Trzy strony notatek zamazały się, gdy potrąciłem szklankę z piwem... 14. ...bardzo ważne pole odkrywczych badan - ...bezużyteczny temat zasugerowany przez zwierzchników 15. Składam podziękowania mgr. Nowakowi za pomoc w pracy doświadczalnej, a dr. Kowalskiemu za cenne dyskusje - Nowak odwalił czarna robotę, a Kowalski wyjaśnił mi, co znaczą wyniki"
  21. Szczerze mówiąc, nie. Ale jeszcze nie skończyłem ze wszystkim, wiec pomyślę nad tym jak zamknę Saturna V.
  22. Rocketdyne J-2 Rocketdyne J-2 to rakietowy silnik na paliwo ciekłe. Był to silnik produkowany w największej ilości przed startem produkcji SSME. Niedawno projekt został wznowiony, a silniki J-2 będą wykorzystywane w programie Constellation. J-2 był jednym z najważniejszych komponentów rakiety księżycowej Saturn V. Pięć silników J-2 zostało zamontowanych w stopniu S-II a jeden w stopniu S-IVB. Powstały plany użycia silnika J-2 w planowanej rakiecie Nova. Wyjątkową cechą tego silnika, jak na owe czasy, była możliwość ponownego rozruchu po wyłączeniu silnika. Zdolność ta została wykorzystana podczas lotu na Księżyc, podczas którego silnik w stopniu S-IVB był uruchamiany dwa razy [więcej w opisie stopnia S-IVB]. J-2 Pierwsza wersja silnika J-2 miała podobną konstrukcję do silnika F-1 [silnik był oczywiście odpowiednio mniejszy], obydwa silniki opierały pracę na generatorze gazów, który napędzał pompy paliwa oraz utleniacza. Mieszankę paliwową stanowił ciekły tlen oraz ciekły wodór. Główne podsystemy: - komora spalania - dysza wylotowa - magistrala paliwowa - generator gazu - hdrauliczne i elektryczne systemy kontroli Komora spalania silnika, była głównym elementem konstrukcji, do którego przymocowane były inne elementy silnika. Na górze komory spalania zamontowane było łożysko przenoszące siłę ciągu na konstrukcję rakiety. Paliwo było dostarczane do komory spalania przez dwie pompy zasilane generatorem gazów. Przed wprowadzeniem do komory spalania paliwo było pompowane przez rurki otaczające komorę, celem jej chłodzenia. Pompy paliwa i utleniacza zamontowane były po przeciwnych stronach komory spalania. Pompa utleniacza zwiększała jego ciśnienie do około 930 psi, przepływ wynosił natomiast około 10900 litrów na minutę. Pompa ta pracowała z prędkością 8000 obrotów na minutę. Pompa paliwa zwiększała jego ciśnienie do 1140 psi. Pompa ta pracowała z prędkością 26000 obrotów na minutę. Łożyska w pompach smarowane były przepływającą przez nie cieczą. W generatorze gazów, dochodziło do zapłonu niewielkiej ilości paliwa. Miało to służyć do wytworzenia gorących gazów, które miały służyć do napędu pomp paliwowych. Gazy były kierowane w pierwszej kolejności do pompy paliwa, następnie do pompy utleniacza. W następnej kolejności gazy były kierowane do wymiennika ciepła, celem ich ochłodzenia. Następnie zostawały wyrzucone do dyszy silnika przez 180 otworów znajdujących się na jej obwodzie. Gazy te służyły tak jak w przypadku F-1, do ochrony dyszy silnika przed temperaturą, oraz dawały nieco siły ciągu. Parametry: Siła ciągu: 890 kN Czas pracy: 500 s Impuls właściwy: 418 s Masa sucha: 1579 kg Masa podczas pracy: 1637 kg Paliwo: LOX i LH2 Stosunek mieszanki: 5.50 Producent: NAA/Rocketdyne J-2S Uproszczona wersja J-2, o poprawionych osiągach. Prace rozpoczęto w 1964. Najważniejszą zmianą konstrukcyjną była zmiana cyklu pracy silnika. Zrezygnowano z generatora gazów, a do napędu turbin użyto części gorących gazów wyprodukowanych w komorze spalania silnika. Dzięki temu silnik stał się prostszy, oraz łatwiej było przeprowadzić jego zapłon. Ponadto dodano możliwość regulacji siły ciągu. Wymagało to zastosowania układu sterowania przepływem paliwa i utleniacza oraz kontroli stosunku mieszanki paliwowej. NASA rozważało użycie pięciu silników J-2S jako głównych silników promu kosmicznego. Można to odnaleźć na bardzo wczesnych diagramach. Parametry: Siła ciągu: 1179 kN Impuls właściwy: 436 s Masa sucha: 1467 kg Masa z wyposażeniem dodatkowym: 1724 kg Paliwo: LOX i LH2 Stosunek mieszanki: 5.50 Producent: Rockwell International/Rocketdyne J-2X Jest to nowa wersja silnika J-2, która ma zostać wykorzystana w programie Constellation. Dwa J-2X mają zostać zamontowane w Earth Departure Stage. NASA postanowiła opracować nową wersję silnika J-2 dla programu Constellation z powodu, iż przerabianie i przystosowywanie SSME do programu byłoby zbyt kosztowne. Ponadto wyprodukowanie silnika J-2X ma być tańsze niż produkcja silnika SSME. Dzięki zastosowaniu tego rozwiązania, uproszczona zostanie także konstrukcja rakiety nośnej Ares. Następca J-2 ma być bardziej efektywny i prostszy od swojego "przodka". Po raz kolejny będzie pracował w oparciu o generator gazów do zasilania pomp. Parametry: Siła ciągu: 1308 kN Impuls właściwy: 448 s Masa sucha: 2472 kg Paliwo: LOX i LH2 Producent: Pratt & Whitney Rocketdyne
  23. Dr. Schlambaugh, wykładowca na wydziale chemicznym uniwersytetu kalifornijskiego znany jest z zadawania pytań na egzaminach w rodzaju: "Czemu samoloty latają?". W maju kilka lat temu, egzamin z termodynamiki zawierał takie oto pytanie: "Czy piekło jest egzotermiczne, czy endotermiczne? Potwierdź swój wywód dowodem" Większość studentów oparła dowody na poparcie swych tez na prawach przemian gazowych Boyle'a - Mariotatte'a lub innych. Jeden student natomiast napisał, co poniżej: "Po pierwsze musimy założyć, ze jeżeli dusze istnieją, musza posiadać pewna masę. Jeśli maja masę, to jeden mol dusz także posiada masę. W takim razie, w jakim tempie dusze trafiają do piekła i w jakim je opuszczają? Myślę że możemy spokojnie założyć, ze jeśli dusza trafia do piekła, to już go nie opuszcza. Dlatego tez, wymiana dusz z piekłem zachodzi tylko w jednym kierunku. Jeśli chodzi o dusze trafiające do piekła, przyjrzyjmy się rożnym religiom, istniejącym w dzisiejszym świecie. Niektóre religie mówią, ze jeśli nie jesteś ich wyznawca, trafisz do piekła. Skoro jest więcej niż jedna taka religia, a ludzie nie należą do więcej niż jednej, możemy wnioskować, ze wszyscy ludzie i wszystkie dusze trafiają do piekła. Na podstawie danych o śmiertelności i przyroście populacji, możemy spodziewać się wykładniczego wzrostu liczby dusz w piekle. Przyjrzyjmy się wiec zmianie objętości piekła. Z prawa Boyle'a wynika, że aby w piekle temperatura i ciśnienie utrzymały się na stałym poziomie, stosunek masy dusz do ich objętości musi być stały. Pkt. 1 Wiec, jeśli piekło rozszerza się wolniej niż dusze przybywają do piekła, wtedy temperatura będzie rosnąc, aż wszystko rozerwie się w diabły. Pkt. 2 Oczywiście, jeśli piekło rozszerza się szybciej niż przyrasta liczba dusz, wtedy temperatura i ciśnienie spadną tak drastycznie, ze cale piekło zamarznie. Wiec jak to jest? Jeśli zaakceptujemy postulat (podany mi przez Teresę Banyan na pierwszym roku), ze "Prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię", i biorąc pod uwagę, ze wciąż nie udało mi się nawiązać z nią bardziej intymnych kontaktów, wtedy Pkt. 2 nie może być poprawny;...- piekło jest egzotermiczne." Ten student jako jedyny dostał piątkę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.