Skocz do zawartości

Bóg i starożytna astronomia


zysix

Rekomendowane odpowiedzi

"Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 32n)

 

Dokładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powtórzę jeszcze raz - Kościół jest i zawsze był wspólnotą ludzi grzesznych. Każdy hierarcha jest "z ludu wzięty" i jak każdy człowiek - jest grzesznikiem.

 

To po co nam ci "liderzy-grzesznicy"? Jak grzesznik ma uczyć "niegrzeszenia"? Jak grzesznik ma spowiadać innych grzeszników? Jak grzesznik ma mówić o cnocie i ubóstwie?

 

Dzisiaj by to nazwali hipokryzją...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to powiedziała Hypatia "ostatnia gwiazda w starozytnosci na firnamencie mądrości"

 

"Religia jest tylko pyłem strzepywanym z sandałów mędrca"

 

Hypatia - zamordowana w barbarzynski sposob (żywcem odarta ze skory i rozłoczkowana przez chrzesnijanskich fanatykow w aleksadnrii naslanych przez Teofila) .

Nie sądzę żeby Bóg przyznawał się do takich "chrześcijan" pospolitych morderców, bo w takim razie Chrystus nadaremnie umarł. Edytowane przez lemarc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę powiedzieć że zbyt głęboka wiara prowadzi do fanatyzmu

 

Nie zgadzam się. Nie istnieje coś takiego jak "zbyt głęboka wiara". Śmiem twierdzić, że żaden człowiek nie osiągnie nigdy stanu "zbyt głębokiej wiary" - to jak asymptota dla hiperboli, krzywa nigdy jej nie osiągnie. A ludzie, którzy zbliżyli się do owej asymptoty najbardziej, są dziś zaliczani w poczet Świętych.

 

Fanatyk to człowiek, który nie zrozumiał istoty wiary. Fundamentem wiary chrześcijańskiej jest miłość, miłość która tak raziła w oczy zdemoralizowanych Rzymian z czasów Nerona, która zamknęła usta oprawcom w Oświęcimiu będącym świadkami heroizmu o.Maksymiliana Kolbe. Człowiek zionący nienawiścią do drugiego człowieka nie naśladuje Chrystusa, czyli zaprzecza swojemu chrześcijaństwu. Chrystus nigdy nie potępiał grzesznika, potępiał natomiast grzech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co Pavlo - jak ciebie czytam, to serce się raduje. Ale...

 

 

No właśnie, coś tu nie gra. Co? Ano to, że twoje słowa nie znajdują odzwierciedlenia w czasoprzestrzeni realnej. Jak z socjalizmem, zasady piękne, słowa też. Wszystko powinno działać, ale okazuje się, że ludzie są "inni". Wiem, że to może niefrasobliwe porównanie, ale zrozumcie, o co mi chodzi.

 

Jak ktoś napisał, zasady piękne, ale Kościół to grzesznicy. Ludzie to grzesznicy... a więc? Utopia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jestem, jaki jestem"

"Jestem, który jestem"

"Jam jest, który jest"

 

A co to za różnica?

Przecież chodzi o znaczenie tego zdania, a nie o to w jakiej kolejności się literki układają. Naprawdę myślicie, że "Bóg" przejmował się parę lat temu nowoczesną polszczyzną? ;) To było napisane w starohebrajskim, o ile się nie mylę, potem przetłumaczone na grekę czy na łacinę, i dopiero na polski. Jak ktoś chce być bardzo akuratny, to może niech się hebrajskiego nauczy. Tak robią niektórzy co bardziej oddani z Hare Krishna, uczą się sanskrytu, żeby móc sobie studiować Bhagavadgitę w oryginale, bo tłumaczenie - to już przekłamanie B)

 

Ja rozumiem to tak - "Nie próbujcie mnie sobie wyobrazić, bo to jest poza waszym ograniczonym rozumieniem". A my się tu o przecinki kłócimy...

 

Za Wikipedią

Rozmowa Mojżesza z Bogiem przy płomienistym krzaku ukazuje Boga, który wyjaśnia znaczenie swojego imienia:

 

Mojżesz zaś rzekł Bogu: Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć? Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: JESTEM, KTÓRY JESTEM (אהיה אשר אהיה). I dodał: Tak powiesz synom Izraela: JESTEM (אהיה) posłał mnie do was. Mówił dalej Bóg do Mojżesza: Tak powiesz Izraelitom: JESTEM (יהוה), Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia. (Wj 3,13-15 BT)

 

Jako że JHWH było hebrajskim neologizmem nawet sami Hebrajczycy nie rozumieli jego znaczenia. Powyższy fragment tłumaczy, iż powstało ono w oparciu o słowo היה = być, stać się. Jednakże יהוה [JHWH] nie jest 3. osobą liczby pojedynczej od היה, chociaż według Pięcioksięgu sens słowa był bliski znaczeniu [On] jest. Wydaje się więc, iż JHWH jest zlepkiem trzech zwrotów:

 

* היה (gdzieniegdzie jako יהי) = był,

* הוה (gdzieniegdzie jako היה) = jest,

* יהיה = będzie.

 

JHWH jest kauzatywną (niedokonaną) formą hebrajskiego czasownika "hawah" i może być tłumaczone na "on powoduje że się staje" Można więc powiedzieć, iż imię JHWH oznacza [On] jest zawsze lub Istniejący...

 

link: JHWH

 

Pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po co nam ci "liderzy-grzesznicy"? Jak grzesznik ma uczyć "niegrzeszenia"? Jak grzesznik ma spowiadać innych grzeszników? Jak grzesznik ma mówić o cnocie i ubóstwie?

 

Tak chciał Chrystus, ustanawiając prymat Piotra. Przecież doskonale wiedział, że ten się go wyprze pokonany przez swoją strachliwą naturę.

Społeczeństwo potrzebuje przewodników duchowych, by nie być "jak owce nie mające pasterza".

Musisz przyznać, że w czasach obecnych i zamierzchłych żyją/żyli wspaniali kapłani dający swoim życiem i śmiercią świadectwo wiary. Nie trzeba chyba wymieniać przykładów. Boli każde wiarołomstwo, cynizm i dwulicowość ale nawet w gronie Apostołów znalazł się zdrajca.

Hierarchowie Kościoła nie są w żadnym wypadku wyrocznią, ostatecznym odniesieniem. Tą dla chrześcijanina jest Ewangelia. I gdybyśmy żyli w idealnym świecie, każdy duchowny żyłby według jej zasad, dając przykład ludowi, któremu pasterzuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś napisał, zasady piękne, ale Kościół to grzesznicy. Ludzie to grzesznicy... a więc? Utopia?

 

Nie. Chrystus umarł na Krzyżu za nasze grzechy - także za grzechy hierarchów Kościoła.

To nie jest utopia. To jest kwestia wyboru - jestem z Chrystusem, pomimo swojej grzeszności, lub nie. Nie możemy sami się zbawić - On powiedział: "Beze mnie nic uczynić nie możecie"

 

Piszesz Kościół to grzesznicy, ludzie to grzesznicy. Ale niech każdy pomyśli: "Jestem wolnym człowiekiem, nie muszę iść za tłumem i postępować tak, jak inni" Jan Paweł II zachęcał: "Nie lękajcie się", "Wypłyń na głębię". Czasem trzeba iść pod prąd.

Edytowane przez Pavlo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On powiedział: "Beze mnie nic uczynić nie możecie"

 

Czy to znaczy ze Ci ktorzy w niego nie wierzą, albo np buddysci lub inni juz nie moga byc zbawieni ?

A co z tymi ktorzy zyli nie wiem..w epoce neolitu i o Chrystusie pojecia nie mieli ani wyboru by isc za nim ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za Wikipedią

link: JHWH

 

Pzdr

 

Cytat z wikopedi:

 

 

W myśl tradycji o niestosowności zawierania imienia Jahwe w Piśmie Świętym, łacińska Wulgata - pierwszy oficjalnie uznany przekład katolicki - we wszystkich miejscach imię Boga zastępuje wyrazami "Dominus" (Pan) oraz "Deus" (Bóg)"

 

 

Czy to prawda? Poprosił bym osoby które cos na ten temat wiedzą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy to znaczy ze Ci ktorzy w niego nie wierzą, albo np buddysci lub inni juz nie moga byc zbawieni ?

A co z tymi ktorzy zyli nie wiem..w epoce neolitu i o Chrystusie pojecia nie mieli ani wyboru by isc za nim ?

 

Przerastają mnie te pytania. Nie jestem teologiem, jestem tylko inżynierem. Jeżeli naprawdę chcesz znać na nie odpowiedzi, musisz zapytać kogoś mądrzejszego ode mnie. Wiem jedno - na każdym chrześcijaninie spoczywa obowiązek dawania świadectwa o Chrystusie, "przyznawania się" do Niego i w ten sposób ewangelizowania (pośredniego oczywiście) innych.

 

Pozwól, że posłużę się cytatem:

"Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił ale po to, by świat został przez niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego" (J 3, 17n)

Edytowane przez Pavlo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Społeczeństwo potrzebuje przewodników duchowych, by nie być "jak owce nie mające pasterza".

 

Społeczeństwo potrzebuje? To znamienne, że takie stwierdzenia płyną zewsząd - z każdej organizacji, która ma za cel "dbanie" o wszystkich. Pytanie: jak niby żyją owce bez pasterza? Obawiam się, że to pasterz bardziej potrzebuje owiec, niż odwrotnie. Do póki nie było pasterza, owce były wolne. Może więc, do póki nie było przewodników duchowych, ludzie też byli wolni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił ale po to, by świat został przez niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego" (J 3, 17n)

 

no wlasnie to jedna z tych rzeczy ktore sa tak..inne ? od tego co pojmuje jako milość Bożą..nie chodzi o sam cytat ale o to jak sie go interpretuje poniewaz spotkalem wielu ktorzy uwazaja to za dowód iż wiara w Jezusa i tylko Niego jest jedyna droga, jedyna nadzieja, jedyna mozliwoscia na wybawienie... nie ma innej opcji.

 

Ja sie pytam w takim razie a co z innymi? czesto jakze szlachetnymi ludzmi ktorzy z roznych przyczyn nie znaja /znali nawet Nowego Testamentu ? albo zyli w innych epokach kulturach ? Jaki ich los spotka po smierci?

 

Ja interpretuje ten cytat zawsze inaczej. Mysle ze Jezusowi chodzilo raczej o to by podazac Jego uniwersalnymi naukami "stylem życia", osiągnąć milośc i ostateczną wieź z Bogiem. Nie trzeba Go/Jezusa "znac" by osiagnąć Boga. Wystarczy czyste serce..gdziekolwiek ono jest w wszechswiecie. Stad tez nie ma tak naprawde jednej slusznej religii bo kazda mowi o tym samym o tych samych uniwersalnych rzeczach o tej samem uniwersalnej prawdzie i sciezce ... wystarczy nią iść. Cała reszta jak pisalem to dla mnie pierdoły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Społeczeństwo potrzebuje? To znamienne, że takie stwierdzenia płyną zewsząd - z każdej organizacji, która ma za cel "dbanie" o wszystkich. Pytanie: jak niby żyją owce bez pasterza? Obawiam się, że to pasterz bardziej potrzebuje owiec, niż odwrotnie. Do póki nie było pasterza, owce były wolne. Może więc, do póki nie było przewodników duchowych, ludzie też byli wolni?

 

 

Mysle ze tacy przewodnicy sa potrzebni ...powiedzmy ze jest wiedza racjonalna/naukowa i wiedza duchowa.

Tak jak nauka/naukowcy sa potrzebni by miec wiedze i ja zdobywac na uczelniach i umiec np. zarabiac pieniadze. tak tez nauczyciele duchowi sa potrzebni bysmy mieli wiedze jak osiagnac ostateczny cel zycia. Odpowiedziec na zasadnicze pytania np z łowcy androidów ;) Kim jestesmy i dokąd zmierzamy ? czemu lookamy w niebo? czym jest smierc i co po niej? umiec stanac smierci w twarza w twarz, nie bać się.

 

Wiedza naukowa jest obiektywna kazdy moze ja sprawdzic ..z wiedza duchowa zaczynaja byc "jaja" A to falszywi prorocy a to szarlatani a to jacys inni "nawiedzeni" bo odczucia, przezycia sa subiektywne.

Wiec powstaje "problem" prawdziwych przewodnikow duchowych. Jednym z nich był Jezus. Jednak problem w tym ze juz "nie żyje", nie mozna tak sobie isc i Go spotkac i sie samemu przekonac czy wskrzesza i czy lewituje i o czym mowi, stad tez dla pewnych ludzi i On staje się subiektywny.

 

Jednak nie moga istniec owce bez pasterza/przewodnikow..chociazby dlatego ze czlowiek zawsze poszukuje swojej natury od samego poczatku jak sie pojawil. Stad ten ped nauki do poznania do zbadania materii antymaterii, wszechswiata, jego poczatku początku człowieka i wszystkiego co wam do glowy przyjdzie.

 

Ja osobiscie wierze ze istnieją/ły osoby ktore wiedza czym ta natura jest (np Jezus) i tylko z tą wiedza wydaje mi sie jestesmy tak naprawde wolni.

 

Znowu sie rozpisalem przepraszam jesli zanudzam swoimi gryzmolami...

Edytowane przez Kaladan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak nie moga istniec owce bez pasterza/przewodnikow..chociazby dlatego ze czlowiek zawsze poszukuje swojej natury od samego poczatku jak sie pojawil.

 

Wytłumacz mi, do czego biednym owcom potrzebny jest pasterz. I nie mówcie, że to tylko alegoria, bo wg mnie, pokazuje całą strategię późniejszej retoryki. Dobra była tysiące lat temu, dzisiaj już po prostu nie wytrzymuje ludzkiej świadomości świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Społeczeństwo potrzebuje? To znamienne, że takie stwierdzenia płyną zewsząd - z każdej organizacji, która ma za cel "dbanie" o wszystkich. Pytanie: jak niby żyją owce bez pasterza? Obawiam się, że to pasterz bardziej potrzebuje owiec, niż odwrotnie. Do póki nie było pasterza, owce były wolne. Może więc, do póki nie było przewodników duchowych, ludzie też byli wolni?

 

Ciekawe, że w historii nie są znane (mnie przynajmniej) przypadki kiedy jakaś zbiorowość obywała się bez 'pasterza'. Nawet np. anarchiści przed i w czasie wojny domowej w Hiszpanii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytłumacz mi, do czego biednym owcom potrzebny jest pasterz. I nie mówcie, że to tylko alegoria, bo wg mnie, pokazuje całą strategię późniejszej retoryki. Dobra była tysiące lat temu, dzisiaj już po prostu nie wytrzymuje ludzkiej świadomości świata.

 

Adam, nie wszyscy ludzie są solidnie wykształceni, światli, poszukujący. Wielu jest ludzi prostych, pokornych, naiwnych, "maluczkich". To im najbardziej potrzebni są pasterze, przewodnicy duchowi - bez oparcia w słowie i przykładzie łatwo staliby się łupem szatana.

Chrystus rozsyłając Apostołów mówił "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19) - jest zatem wyraźną Jego wolą, by w Kościele posługiwali kapłani, nauczyciele duchowi.

Bezgraniczna wiara w ludzką wolność prowadzi w prostej linii do anarchii - jesteśmy tylko ludźmi i nasza egoistyczna natura nieukształtowana, nieokiełznana przez autorytety doprowadziłaby nas do zguby. Nawet w najprymitywniejszych plemionach są wodzowie, szamani, ludzie poważani na których opiera się społeczny ład.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, nie wszyscy ludzie są solidnie wykształceni, światli, poszukujący. Wielu jest ludzi prostych, pokornych, naiwnych, "maluczkich". To im najbardziej potrzebni są pasterze, przewodnicy duchowi - bez oparcia w słowie i przykładzie łatwo staliby się łupem szatana.

Chrystus rozsyłając Apostołów mówił "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19) - jest zatem wyraźną Jego wolą, by w Kościele posługiwali kapłani, nauczyciele duchowi.

Bezgraniczna wiara w ludzką wolność prowadzi w prostej linii do anarchii - jesteśmy tylko ludźmi i nasza egoistyczna natura nieukształtowana, nieokiełznana przez autorytety doprowadziłaby nas do zguby. Nawet w najprymitywniejszych plemionach są wodzowie, szamani, ludzie poważani na których opiera się społeczny ład.

 

Tylko, że tutaj pojawia się problem - owce są pasterzami owiec... same mają pasterzy, którzy też są owcami itd...

Druga sprawa, to, to na ile pasterz może ingerować (na ile jest kompetentny) w życie swoich owiec?

 

Akurat przechodzę przez motyw nauk przedmałżeńskich. :Boink::die::Cenzura:

Polska jest ponoć jedynym krajem, w którym obowiązuje ten zwyczaj...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga sprawa, to, to na ile pasterz może ingerować (na ile jest kompetentny) w życie swoich owiec?

 

A czy Apostołowie byli kompetentni? To byli prości ludzie, rybacy i rzemieślnicy. Dopiero otrzymawszy Ducha Świętego stali się głosicielami Ewangelii.

To samo staje się z każdym kapłanem podczas święceń - to jest moc Sakramentu, niepojęta dla człowieka. Święcenia nie czynią człowieka nieomylnym, doskonałym. Do doskonałości dążyć ma każdy we własnym zakresie - księża, biskupi a nawet Papież też się spowiadają.

 

A tak na marginesie - na Forum jest zarejestrowanych ponad 4000 użytkowników. Jest może wśród nas jakiś ksiądz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja powiem, tautologicznie, że religia jest potrzebna tym, którzy jej potrzebują, I nie jest to żaden dyshonor, po prostu niektórzy mają potrzebę autorytetu, zostali tak ukształtowani w dzieciństwie, czy też sami doszli do tego, że lepiej im się żyje z religią niż bez niej.

 

Problem zaczyna się wtedy, gdy ludzie uważają, że muszą tę wiarę (lub brak wiary) zaszczepić innym. Albo zaczynają tych innych, którzy tej łaski wiary nie dostąpili (lub tych, którzy wierzą), uważać za nieszczęśników lub głupców.

 

Ale niestety, taki pogląd wpisany jest w prawie każdą religię, bo religia, z definicji, nie jest kwestią gustu, taką jak to, że jedni wolą jabłka a inni gruszki, a jeszcze inni w ogóle owoców mogą nie jeść, tylko kwestią Prawdy. A Prawda może być tylko jedna. Podobno. Taka, że albo Bóg jest, albo Go nie ma. Albo jest taki, jak naucza kościół A, albo taki, jak naucza kościół B. Albo taki, jakiego opisuje Biblia lub Koran, jeśli ktoś uważa, że kościoły się mylą.

 

I niestety, nie ma z tego innego wyjścia, niż uznać, że prawda może być inna dla każdego człowieka, bo istnieje tylko w jego umyśle, wynika z jego genów, wychowania, doświadczenia życiowego. I nie ma Prawdy absolutnej, obiektywnej i jednej dla wszystkich. Ale przyznanie tego stoi w sprzeczności z naukami wiary, tak jak to napisałem wcześniej. I dlatego nie ma wyjścia z religijnego impasu. Możliwa jest tylko tolerancja dla wierzących inaczej. Która to tolerancja, z definicji, oznacza: "wiem, że się mylisz, ale mogę z tym żyć".

Edytowane przez BBwro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytłumacz mi, do czego biednym owcom potrzebny jest pasterz. I nie mówcie, że to tylko alegoria, bo wg mnie, pokazuje całą strategię późniejszej retoryki. Dobra była tysiące lat temu, dzisiaj już po prostu nie wytrzymuje ludzkiej świadomości świata.

 

Adamie a jaka my mamy swiadomosc swiata? Nie wiemy nawet czym jest grawitacja, nasze mozdzki "gubią" sie juz jak mowisz mu chociazby o pojęciu Nieskonczonsci. Istnienia duszy wciaz nie zaobserwowalismy nawet pod mikroskopami elektronowymi , a swiadomosc? czym ona jest? a co sie dzieje po smierci ? a dlaczego jedneego spotyka to a drugiego tamto ? Nauka ? ok.. ale ona wciaz nie daje i chyba nigdy nie da odpowiedzi na zasadnicze pytania nurtujace czlowieka poniewaz to jest abstrakcja..

 

(Nie bez przypadku buddysci zen starają sie "wyłączyć" racjonalizujaca strone mozgu na korzysc drugiej - tej abstrakcyjnej. Uwazaja ze bez tego nie zrozumiesz tak naprawde siebie ani tym bardziej świata.Albo mowiac inaczej uzywajac tylko logiki dojdziesz tylko do pewnego momentu poznania, ale dalej sie juz nie ruszysz)

 

Tych pytan sa tysiace..pasterz to dla mnie osoba ktora zna odpowiedzi na te wszytkie pytania z doświadczenia. Skoro potrafi np chodzic po morzu czy wskrzeszac to chyba cos to znaczy. (oczywiscie dla tych co wierza w to)

 

Czy Adamie nie chcialbys spotkac takiej osoby ?(zalozmy teoretycznie) czy nie stalaby sie dla Ciebie autorytetem? tym bardziej jakbys widzial ze zmienia Ciebie i innych na lepsze i daje poczucie prwadziwego wenwetrznego spokoju i szczescia ? Nawet gdybys byl najwiekszym naukowcem na swiecie ? Wlasnie taki ponoc był Jezus i wlasnie o takich przewodnikach myslalem..ze tacy sa potrzebni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I niestety, nie ma z tego innego wyjścia, niż uznać, że prawda może być inna dla każdego człowieka, bo istnieje tylko w jego umyśle, wynika z jego genów, wychowania, doświadczenia życiowego. I nie ma Prawdy absolutnej, obiektywnej i jednej dla wszystkich.

 

Wdl mnie ten wywod implikuje takze ze nie ma obiektywnej nauki..skoro nie ma Prawdy uniwersalnej to wlasciwie po co jest nauka i sie nie zajmowac? Ponadto czy uwazasz ze twoj charakter wynika z genow ?

przeciez twoj/nasz charakter zmienia sie z biegiem czasu..a naweat wskutek silnego przezycia nawet jednego dnia ! tzn ze DNA takze nam sie zmienia ? To chyba nie tak.

 

Warto takze zwrocic uwage na to ze wszystkie wielkie religie zasadniczo mowia o tym samym..Wiec istenieje uniwersalizm nawet tutaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że prawda nie może być względna, ona z zasady jest taka jaka jest. To, co istnieje w ludzkim umyśle to jest "prawda" wględna uzależniona od miejsca świata w jakim się urodził, wychowania, religii, doświadczeń życiowych, inteligencji, wykształcenia i wielu innych rzeczy, nawet środowiska w jakim się obraca. Te wszystkie czynniki kształtują nas on momentu kiedy przychodzimy na świat, kształtują nasz pogląd na rzeczywistość i naszą wiarę lub jej brak.

 

I byłoby super gdyby ludzie zdawali sobie sprawę, że ich umysły są po prostu konglomeratem rozmaitych nabytych informacji, wtedy potrafiliby może podejść do religii z większym luzem.

 

Problem w tym, że umysł ma wielką potrzebę identyfikacji i przywiązuje się do swoich wierzeń, ponieważ wtedy czuje się bezpieczny. Potrzeba bezpieczeństwa może być tak duża, że czuje się zagrożony, kiedy spotyka kogoś, któ nie podziela jego poglądów, albo wierzy w zupełnie inne rzeczy, w innych bogów. Wtedy pojawia się odruch obronny "to moja waira jest prawdziwa, jego jest fałszywa". Nawet wielu tolerancyjnych chrześcijan spotykając "innowiercę" tak naprawdę jest przekonana w głębi duszy, że to chrześcijaństwo jest tą lepszą, prawdziwszą religią. Inaczej przestaliby być chrześcijanami :)

 

A w ekstremalnych przypadkach człowiek gotowy jest zabijać w imię swoich urojeń. To jest największy problem człowieka - pełna identyfikacja z własnymi poglądami, które tak naprawdę nie są nim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaladan, ale czy naprawdę uważasz, że to wszystko, o czym piszesz, jest potrzebne owieczkom? Przecież gdyby ktoś nie rozbudził w nich marzeń życia wiecznego to nawet by im przez głowę nie przeszło, że "coś jest dalej".

 

Czy naprawdę wierzysz w to, że my ludzie jesteśmy czymś "wielkim" - w porównaniu z innymi istotami? Czy my ludzie, żeby "dobrze" się poczuć musimy uwierzyć, że mamy jakąś świętą misję? Traktowanie świata takim jakim jest wcale nie musi oznaczać wewnętrznej pustki, wręcz przeciwnie. Pozwala bardziej się skupić na problemach nas otaczających, a nie tych "po śmierci". Masz swój czas w postaci jednego istnienia i albo przekażesz swoje geny, albo nic nie zostanie.

 

Nie wiem, może ja właśnie nie mam tego "genu" mistycyzmu, ale do szczęścia i wewnętrznego ukojenia nie potrzebuje nadprzyrodzonych zadań. I jest mi z tym naprawdę wspaniale.

 

Jest tylko jeden problem, o którym wspomniał BBwro - pewnie będziecie się nade mną litować, bo nie wiem, co piszę. Jestem przekonany, że uważacie taką postawę za gorszą i że człowiek bez wiary jest pusty i zginie.

 

Może dlatego tak bardzo kocham otaczający świat i z ogromnym podziwem oglądam jego piękno. Rośliny, zwierzęta, krajobrazy... życie. Możemy go poznawać, badać, ale to zależy tylko od nas, jak daleko się rozwiniemy, i czy zdążymy, zanim się unicestwimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.