Skocz do zawartości

Automatyka astrofotografii, zdalne sterownie


Adam_Jesion

Rekomendowane odpowiedzi

WYDZIELONE Z WĄTKU:

http://astro-forum.org/Forum/index.php?showtopic=20045

 

 

Gratuluje Adam świetny tekst,

tylko o co chodzi z tym Meksykiem :Boink:

 

Żadna tajemnica. Z braku pogody wynająłem czas teleskopów w Australii i Nowym Meksyku. W ten sposób "uczę" się całą dobę. W tej chwili kończy się smażyć Eta Carina na FSQ106 i STL11000 (na Paramouncie). Za chwilę świt w Australii.

 

PODSUMOWANIE WĄTKU ZNAJDUJE SIĘ W TYM POŚCIE:

http://astro-forum.org/Forum/index.php?s=&...st&p=277636

 

EtaCarina_small.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żadna tajemnica. Z braku pogody wynająłem czas teleskopów w Australii i Nowym Meksyku. W ten sposób "uczę" się całą dobę. W tej chwili kończy się smażyć Eta Carina na FSQ106 i STL11000 (na Paramouncie). Za chwilę świt w Australii.

He He to teraz już nawet nie potrzeba sprzętu żeby robić foty :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He He to teraz już nawet nie potrzeba sprzętu żeby robić foty :D

 

Jeszcze ciepła luminancja z Eta Cariny. Dużo gwiazd. A najlepsze, że to 120 sek. :lol: W tej chwili idą klatki Ha po 600 sek. i OIII + SII po 1200 klatek. Nie wiem, czy zdążę przed świtem. Jakby co, jutro dorobię.

 

Szczerze mówiąc, jak mam już całkowicie zestaw zautomatyzowany, to nie widzę jakieś różnicy w tym, czy zestaw stoi na podwórku, czy tysiące km dalej. Steruje się tym dokładnie tak samo. A jakie masz szanse na takie możliwości w EU? Żadne... chyba że się biegun zmieni ;)

eta_carina_120.jpg

eta_Haxlum.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze ciepła luminancja z Eta Cariny. Dużo gwiazd. A najlepsze, że to 120 sek. :lol: W tej chwili idą klatki Ha po 600 sek. i OIII + SII po 1200 klatek. Nie wiem, czy zdążę przed świtem. Jakby co, jutro dorobię.

 

Nawet na stronce jest to zdjęcie

http://www.global-rent-a-scope.com/LiveImages/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, jak mam już całkowicie zestaw zautomatyzowany, to nie widzę jakieś różnicy w tym, czy zestaw stoi na podwórku, czy tysiące km dalej. Steruje się tym dokładnie tak samo.

 

Może to i fajne, ale gdzie jest w tym wszystkim urok astrofotografii? Gdzie marznięcie na wygwizdowie pod rozgwieżdżonym, ciemnym niebem? To już nie to samo. Zresztą, to prawie tak jakby ściągnąć sobie fotki z czyjejś strony, praktycznie bez wkładu własnego. To chyba nie dla mnie, ja chcę na pole marznąć! :szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to i fajne, ale gdzie jest w tym wszystkim urok astrofotografii? Gdzie marznięcie na wygwizdowie pod rozgwieżdżonym, ciemnym niebem? To już nie to samo. Zresztą, to prawie tak jakby ściągnąć sobie fotki z czyjejś strony, praktycznie bez wkładu własnego. To chyba nie dla mnie, ja chcę na pole marznąć! :szczerbaty:

Też tak uważam. Okropne... te zautomatyzowane montaże. Obyś nigdy nie kupił sobie tego cholerstwa ;)

 

Nie przypadkowo piszę o tych rzeczach, bo zakładam, że będzie to przyczynek do polemiki. Za chwilę pewnie podzielimy wątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie foci się dokładnie tak samo, jak moim zestawem z "ogródka", czy Jacka Paramountem. Jedyne różnice to jakoś trackingu, pogody, seeingu, etc.

 

Tak wygląda ACP. Śledzisz i kontrolujesz wszystko dokładnie tak samo. FITy schodzą na FTP od razu i praktycznie pojawiają się na moim komputerze. To nie jest tak, że wysyłasz mailem - sfoć mi Eta Carinę, gość siada, ustawia i foci. Niee... ty wszystko robisz sam. Wczoraj np. zwaliłem sobie całą serie ekspozycji... banał - źle ustawiona ostrość i zapomniałem ustawić autofocusowanie co 30 min. Filtry się zmieniały i ostrość poleciała.

robo.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to i fajne, ale gdzie jest w tym wszystkim urok astrofotografii? Gdzie marznięcie na wygwizdowie pod rozgwieżdżonym, ciemnym niebem? To już nie to samo. Zresztą, to prawie tak jakby ściągnąć sobie fotki z czyjejś strony, praktycznie bez wkładu własnego. To chyba nie dla mnie, ja chcę na pole marznąć! :szczerbaty:

 

 

ale qbanos, a zdjęcia Tiamata czy Jacka Pali to też już nie mają uroku?

i też są jak ściągnięte z internetu?

przecież materiał z ich obserwatoriów też idzie protokołem tcp/ip ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem dodać jeszcze jedną ważna informację. Ogromną zaletą fotografii narrowband jest fakt, że większość gwiazd nie świeci w tych liniach, co oznacza, że stają się "niewidzialne". Dzięki temu jesteśmy w stanie uwidocznić samą materię mgławicy.

 

Poniżej przykład - Eta Carina w 2 ujęciach. Jedno bez filtra, drugie z wąskim filtrem Ha.

 

Adam chyba oparłeś się o montaż w trakcie robienia tej fotki w ha-alpha bo gwiazdy są niesamowicie pojechane :szczerbaty:

 

Generalnie dla mnie to właśnie samo pocenie się, ustawianie wszystkiego, kontrolowanie i obserwowanie wyników jest najfajniejsze. Automatyzacja zabija ducha astrofotografii, chyba, że służy działalności naukowej, to co innego. ;)

 

 

P.S. Astrofoto jest nudne wtedy, kiedy wszystko idzie jak po maśle i nie ma co poprawiać :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam chyba oparłeś się o montaż w trakcie robienia tej fotki w ha-alpha bo gwiazdy są niesamowicie pojechane :szczerbaty:

 

Generalnie dla mnie to właśnie samo pocenie się, ustawianie wszystkiego, kontrolowanie i obserwowanie wyników jest najfajniejsze. Automatyzacja zabija ducha astrofotografii, chyba, że służy działalności naukowej, to co innego. ;)

P.S. Astrofoto jest nudne wtedy, kiedy wszystko idzie jak po maśle i nie ma co poprawiać :rolleyes:

 

No oto co robi automatyzacja...

Jedna z moich fot z 2 metrowego teleskopu na Hawajach. Złożone w Irisie:

 

M16.jpg

exp. 140 sek LRGB

 

Też niby moja fota, ja wybrałem ekspozycje, ja złożyłem, ja operowałem filtrami.

 

Choć w sumie wolę tym teleskopem robić o takie fotki, na pozór bez uroku ale dla mnie bezcenne:

 

process_1779_1.jpg

 

Pozdr

Paweł Maksym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Astrofoto jest nudne wtedy, kiedy wszystko idzie jak po maśle i nie ma co poprawiać :rolleyes:

Oczywiście rozumiem twoje podejście. Każdy kto to przechodził, ten wie o czym mowa, ale...

 

Pytanie, czym dla kogo jest astrofotografia. Gdzie się zaczyna, a gdzie kończy. Dla mnie podmiotem ten pasji nie jest ciągłe dłubanie w sprzęcie, ręczne focusowanie, ręczny guiding, analogowa klisza, etc. Dla mnie astrofotografia zaczyna się tam, gdzie dla ciebie kończy. Dla mnie wszystko zaczyna się w momencie przechwycenia materiału (no może wcześniej, w momencie planowania kadru, obiektu, etc.). Kręci mnie to "wywoływanie" materiału, prezentowanie wyników, wieszanie zdjęcia na ścianie, etc.

 

Gdyby dać analogię do fotografii tradycyjnej, to też jest w sumie podobnie. Ale nie będę tego rozwijał. Po prostu - nie traktuję sprzętu jako podmiotu, a tym bardziej stania 5 godzinnego i patrzenia na pracujący montaż, jako celu mojej astrofotografii. Zdjęcia robię dla zdjęć, a nie dla procesu ich powstawania. Niestety - taka ta nasza branża, że bez odpowiednich nakładów na sprzęt, nie da się osiągnąć takich wyników, o których mi się marzy.

 

Jasne jest też to, że rozwijanie i tuningowanie sprzętu może kręcić. Dlatego nie mam najmniejszego zamiaru zmieniać swojej astrofotografii. Dzisiaj zamówiłem wreszcie "dom" dla mojego sprzętu, więc obserwatorium zaczyna się budować. Ale na pewno będzie zautomatyzowane.

 

Nie mniej, czasami będę pokazywał zdjęcia obiektów z południowej półkuli. Może nawiedzi nas jakaś ciekawa kometa, która będzie widoczna na płd. półkuli. Wtedy będę wykorzystywał te nowe możliwości techniki.

 

Jestem przekonany, że ty także będziesz się automatyzował. Powiem więcej - ty już to robisz :) Guidujesz automatycznie, programujesz swojego canona, za chwile focus będziesz pewnie też ustawiał w trybie auto. Zastanów się, czy już nie jest tak, że po ustawieniu wszystkiego stoisz z rękami w kieszeni i czekasz niecierpliwie, kiedy skończy się seria ekspozycji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prowokując ten temat chciałem uświadomić nam wszystkim, czym jest nasze hobby (mówię tu o stricte astrofotografach). Astrofotografia składa się z 2 różnych pasji. Z jednej strony jest to astronomia/fotografia, z drugiej cały ten aspekt mechaniczny, logistyczny, czy majsterkowania. U różnych osób obserwuje różny udział tych składowych.

 

Z jednej strony mamy na forum osoby wiecznie walczące z sprzętem, w zasadzie całymi latami majsterkują, ale zdjęć do dzisiaj nie ma. Z drugiej strony mamy osoby, które mają średnie pojęcie o sprzęcie, zainwestowały w sprzęt z wyższej półki - zrobotyzowany... i są zdjęcia. Robią je coraz lepsze i w zasadzie niedostępne dla innych. Którzy są lepszymi astrofotografami? Pytam zupełnie serio. Oczywiście, pomiędzy tym wszystkim są osoby balansujące na granicy tych dwóch elementów astrofotografii.

 

A gdzieś z boku są osoby zajmujące się astronomią :szczerbaty:, patrzą na to wszystko i nie mogą się nadziwić.

 

Bo jeżeli jest tak, jak pisze Qubanos, że jak już opanujemy sprzęt i zacznie wreszcie działać bezproblemowo, czyli robić to, o co niby walczyliśmy, to "astrofotografia" przestaje mieć sens. Nie wiem, ja tego akurat nie rozumiem, bo jeżeli miałbym u siebie znaleźć takie podejście do tego hobby, tzn. że ja nie interesuję się astronomią, czy astrofotografią, tylko majsterkowaniem i fizyką optyki.

 

Z drugiej strony mamy coś, co pokazałem w tym wątku. Czystą astrofotografię, bez brzemienia sprzętowego onanizmu, czy problemów z tym związanych.

 

Jak widać, wszystko jest bardzo względne i chyba powinniśmy sobie uświadomić, czym my się tak naprawdę zajmujemy. Do tej pory często na zlotach rozmyślaliśmy nad pytaniem, ile jest w astrofotografii forumowiczów astronomii, a teraz widzę, że przyjdzie nam debatować na tym, ile jest astrofotografii w astrofotografii forumowiczów. ROTFL! :ha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sumas nie przypadkowo pyta o podejście do zdjęć Jacka, ponieważ w weekend, na zlocie w Słupsku (właśnie u Jacka) obaj siedzieliśmy w pokoju, obaj robiliśmy zdjęcia. Jacek sterował teleskopem na dachu domu, ja teleskopem w Nowym Meksyku. Niczym się nasza "praca" nie różniła. No może poza tym, że ja miałem seeing w tej chwili na poziomie 1", Jacek "trochę" gorszy. Oczywiście, mój laptop pracował do 12 w południe, Jacek musiał się wyłączyć, bo przyszła mgła i chmury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę trzy słowa od siebie, chociaż żaden ze mnie astrofotograf. Gdyby na tym miało polegać astrofoto, że siędzę sobie przy kompie i dostaję co jakiś czas gotowy materiał do obróbki, to myślę, że szybko by mi to wszystko obrzydło. Gdy jest się gdzieś daleko na polu, to - nawet przy sporym stopniu automatyzacji sprzętu - w wolnych chwilach można się pogapić w niebo, posłuchać puszczyków, nie wiem... ma to swój urok. Natomiast co można zrobić siedząc przed monitorem, sprawdzać nowe newsy na onecie? ;)

 

To trochę tak jakby zamiast pojechać na urlop pod palmy pooglądać na necie fotki z webkamerki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę trzy słowa od siebie, chociaż żaden ze mnie astrofotograf. Gdyby na tym miało polegać astrofoto, że siędzę sobie przy kompie i dostaję co jakiś czas gotowy materiał do obróbki, to myślę, że szybko by mi to wszystko obrzydło. Gdy jest się gdzieś daleko na polu, to - nawet przy sporym stopniu automatyzacji sprzętu - w wolnych chwilach można się pogapić w niebo, posłuchać puszczyków, nie wiem... ma to swój urok. Natomiast co można zrobić siedząc przed monitorem, sprawdzać nowe newsy na onecie? ;)

 

To trochę tak jakby zamiast pojechać na urlop pod palmy pooglądać na necie fotki z webkamerki.

Zdecydowanie tak, pamiętaj jednak, że ja nie stawiam tu do porównania astronomię amatorską i związany z nią piękny skyhopping. Twój przykład z urlopem miałby sens, gdyby astronomię obserwacyjną zastąpić kamerą. Wtedy tak, ale to nie o tym mowa.

 

Ja mówię o astrofotografii zaawansowanej, która tak po prostu wygląda. Nie wiem, jak bardzo jesteś świadomy tego, ale pewnego poziomu nie da się przeskoczyć "na polu" bez stacjonarnego obserwatorium. Tak robi się te zdjęcia... tak robi Jacek, tak robi Tiamat, tak robią inni, których co chwila chwalimy na forum.

 

I to porównuję - obserwatorium na dachu, w ogródku, czy w Nowym Meksyku, a nie przyjemność spędzenia wolnego czasu pod gwiazdami, choćby z lornetką.

 

Ciekawe jest to, że z jednej strony większość forumowiczów jawnie pisze, że marzy o własnym obserwatorium, takim zautomatyzowanym. A z drugiej strony "obrzydza" się faktem robienia zdjęć w sposób zdalny. Ciekawe, z czego to wynika. Każde budowane obserwatorium, którego celem jest astrofotografia idzie w kierunku maksymalnej automatyzacji. Montaż z GOTO, guiding, robofocus, kamerki CCD, internet, etc. Więc jak to w końcu jest?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to jest niegłupi pomysł? Zamiast inwestować masę kasy w montaże, optykę i kamery nastawić się, na robienie zdjęć wynajętym sprzętem pod naprawdę dobrym niebem?

Gdzieś się trzeba tego nauczyć więc jakiś sprzęt mieć trzeba, ale nie musi być super wypasiony. Wystarczy tyle, żeby opanować obsługę oprogramowania i złapać o co w tym chodzi. Potem zamiast kombinować jakby tu sfotografować obiekt, który wymaga 2m ogniskowej i czarnego nieba, po prostu zrobić takie zdjęcie.

Koszty wynajęcia nie są małe, ale koszty zakupu dobrego montażu są jeszcze większe.

W ten sposób można się skupić na fotografii na krótkich ogniskowych za pomocą własnego sprzętu i wynajmować sprzęt kiedy potrzebujemy długich ogniskowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość kaluzny_m

Astrofotografia to naprawdę dziwna dziedzina. Jak nie idzie i fotki wychodzą średnie (na sprzęcie nazwijmy to low-end) to wszystkim się podoba? Ktoś kupuje kamerę, super montaż, buduje obserwatorium - i ta sama osoba, która chwali misia_x za chwile kopie po kostkach misia_y, że nie wygląda to jaz z hubble....

 

Wraz z zakupem innego sprzętu rosną oczekiwania i właściciela i ludzi oceniających foty danej osoby, tak czy inaczej fot obiektów, które robimy w sieci jest już bardzo dużo, i to bardzo dużo duuuuuużo lepszych.

 

Astrofotografia niestety jest zależna od sprzętu, czy się to ludziom podoba czy nie. Bez określonych nakładów foty nie będą jak Gendlera czy Shedlera - wszyscy ci, którzy zaczynają tą zabawę, niech sobie to mocno wbiją do głowy. Na poziomie nieco wyższym romantyka tego sportu, też jest przeciętna. Ja, jadę rozstawiam sprzęt, kalibruje i potem zasadniczo i zazwyczaj wszystko leci już z automatu. Nie ma już tej "radości" prowadzenia każdej klatki ręcznie, a cała "magia" powstawania obrazka przenosi się z pola, na którym focimy do siedzenia przed kompem i obróbki materiału.

Coraz więcej ludzi zajmuje się astrofoto i mam nadzieję, że ktoś przeczyta to, co piszę i weźmie sobie to do serca - jak pokazuje znajomym foty to oni się zachwycają, a ja im zawsze powtarzam jedno - nie wiecie, jakie samo fotografowanie jest potwornie nudne.

 

Dlaczego więc ja sobie tam takie sobie przeciętne fotki pykam? Odpowiedź jest prosta, lubię to, cieszę się z każdej klatki, i choć swoje, foty porównuje z innymi to jestem realistą. Nocne wyjazdy to dla mnie super odskocznia, a często jedna z niewielu chwil, kiedy mogę cichą nocą pod pięknym niebem (jak już nie klnę na seeing, temperaturę, wiatr, etc....) pozostać z samym sobą zebrać myśli i siły na porąbany i zagoniony świat, do którego muszę wrócić nad ranem.

 

Jedni, więc będą wydawać kasę na swoje klocki i mieć fun z własnych zdjęć ze sprzętu, który kawałek po kawałku sami skonfigurowali, inni będą gonić za wynikiem, lub produkować super idealne obrazki, jeszcze inni będą koić swoje skołatane nerwy, żeby następnego dnia znów się z kimś użerać na forum astro :)

 

Jeszcze jedno jest pewne - nie należy i nie można porównywać astro do fotografii - a przynajmniej nie tej fotografii, która wywołuje coś więcej niż euforię nad kolorowym obrazkiem kilku kropek i smug - bo nigdy nie będzie ona przenosić tego, co np. obrazki A.Adamsa czy np. D.Arbus- to również należy sobie wbić do głowy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, tu nie chodzi o to żeby już nigdy nie mieć własnego teleskopu. Popatrzcie na to tak:

Ładujemy kase w sprzęt do astrofoto (niemałą kase) a potem się okazuje że do visuala to jest za mała apertura i mamy tylko foty. :Boink:

Tutaj jest szansa na to żeby tłuc materiał do astro foto przez internet, a kase wydać np na newtona 16" na dobsie, z którego jesteśmy happy, bo mamy ładny kawał lustra, które pieści nasze oczy (swoimi obrazami oczywiście).

Ja sam czekam teraz na zlot, bo jak tylko uda mi się ustawić i puścić w ruch mój mikroastrograf, to od razu idę w tany z innymi dobsami cieszyć oko. :szczerbaty:

Pozdrawiam :Beer:

 

P.S.

A jak się wogóle kształtuje cennik? :szczerbaty:

Edytowane przez Piotrek L.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę trzy słowa od siebie, chociaż żaden ze mnie astrofotograf. Gdyby na tym miało polegać astrofoto, że siędzę sobie przy kompie i dostaję co jakiś czas gotowy materiał do obróbki, to myślę, że szybko by mi to wszystko obrzydło. Gdy jest się gdzieś daleko na polu, to - nawet przy sporym stopniu automatyzacji sprzętu - w wolnych chwilach można się pogapić w niebo, posłuchać puszczyków, nie wiem... ma to swój urok. Natomiast co można zrobić siedząc przed monitorem, sprawdzać nowe newsy na onecie? ;)

 

To trochę tak jakby zamiast pojechać na urlop pod palmy pooglądać na necie fotki z webkamerki.

 

No toż właśnie to samo chciałem pokazać moim postem. Właściwie każdy kto ma dostęp do teleskopu zdalnego odpowiedniej klasy (obecnie mam Arizonę, Hawaje i Australię w obwodzie) może zrobić to samo albo nawet dużo więcej niż ktoś to "męczy się w polu". Jasne wiele zależy od umiejętności obróbki i wiem np. że w focie "filarów", która pokazałem jest kilka mankamentów ot choćby źle złożone gwiazdy.

Fajna zabawa jest z tym foceniem nieba zdalnie, ja osobiście staram się używać swoich drogocennych minut do np. astrometrii itp. spraw robię sobie sam pomiar, który potem używam w wyznaczaniu pasa zakrycia. Jednak jak już się w wolnej chwili decyduję na focenie to wolał bym robić to o np. tak >>> http://www.astronoce.pl/galeria.php?mode=info&id=66

 

Choć przyznaje, czasem jak mi zostanie jeszcze 3 minuty na teleskopie to popełniam sobie o np. taką NGC6523:

 

20070404_1175706561_293472148.jpg

 

Nie mniej i tak wolę Hubbla.

Ale Was zapalonych "astrofociarzy" zawsze będę podziwiał, że macie motywację, widząc co potrafi wyczyniać wujo na orbicie czy jego synowie na Ziemi.

 

Paweł Maksym

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedno jest pewne - nie należy i nie można porównywać astro do fotografii - a przynajmniej nie tej fotografii, która wywołuje coś więcej niż euforię nad kolorowym obrazkiem kilku kropek i smug - bo nigdy nie będzie ona przenosić tego, co np. obrazki A.Adamsa czy np. D.Arbus- to również należy sobie wbić do głowy...

Nie wracajmy do tego, bo znowu zacznę czytać o astrofotografii jako sztuce, a tego już, szczerze, nie lubię ;)

 

U mnie w tym wątku pojawiło się pewne spostrzeżenie, jak mało osób zdaje sobie sprawę z tego, jak to wszystko działa. Najwięksi "liderzy" światowej strofotografii już od kilku lat pracują na zdalnych teleskopach w Nowym Meksyku. Czy to własnych, czy dzierżawionych, których w gruncie rzeczy nigdy nie dotknęli. Te "własne" obserwatoria firmy ustawiają nam w 3 godziny od zamówienia. Jest to pokazane w filmie Seeing in the Dark. Podobne obserwatorium "ma" Rob Gendler, którego fotografiami wielu z was się zachwyca.

 

Czy kiedykolwiek napisaliście, że to już nie astrofotografia? Amerykanin cykający z NY w Arizonie, czy Nowym Meksyku jest cool, natomiast Polak cykający w NM, to już gość, który zatracił ducha astrofotografii ;):szczerbaty:

 

Mam nadzieję, że kilku osobom "coś uświadomiłem" tą małą prowokacją i następnym razem, kiedy pomyślą o astrofotografii będą bardziej świadomi oceny.

 

A na dobranoc dzisiejsza fotka Ha Eta Cariny. Nie zmienia to faktu, że jest to piękny obiekt, jakkolwiek byście nie pomyśleli, że "powstała sama z siebie" (1 godzina świecenia, FSQ106, ParamountME, Sbig STL11K, Astrodon Ha).

ha_stack.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No toż właśnie to samo chciałem pokazać moim postem.

 

Jak ja lubię czytać posty brnące w coś, o czym nie ma w wątku rozmowy :Beer: Pawle, o przyjemności uprawiania astronomii "polowej", każdy z nas wie. Ja wyraźnie mówię o czymś innym. Ile razy mam to napisać? :szczerbaty: Nie porównujemy fun'u focenia w polu do focenia telepem w Arizonie, ale porównujemy focenie obserwatorium np. na dachu, lub w ogródku, czy może w Kudłaczach, do focenia w Nowym Meksyku. Oba obserwatoria automatyczne.

 

Wytłumacz mi, jaka jest w tym różnica. Dałem dokładny przykład weekendowego focenia z Jackiem, ale mam wrażenie, że nie przeczytałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie to bardzo cieszy, że można sobie za dość w sumie rozsądne pieniądze wynająć zdalnie taki teleskop. W ten sposób wiem, że jak się nauczę obrabiać materiał i się poduczę na szerokim kącie, to nie muszę inwestować astronomicznych kwot w sprzęt, żeby zrobić dobre zdjęcie. W sumie kwestia umiejętności gra główną rolę. I nie trzeba być zamożnym człowiekiem, żeby zrobić fajne zdjęcie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.