Skocz do zawartości

AVATAR


Rekomendowane odpowiedzi

no to i ja dorzucę swoje trzy grosze.

 

[spoiler alert]

 

Cameron zrobił coś naprawdę wyjątkowego.

Avatar to bajka, on ona, inny świat, i tamci "źli"... schemat wykorzystywany tysiące razy, ale tym razem w niesamowitej oprawie. Wszelka fauna i flora Pandory zachwyca, wszystko żyje, porusza się, ma swoje miejsce w tym przepastnym lesie. Naprawdę podoba mi się uniwersum Pandory, i zgadzam się z Adamem, film przyrodniczy o Pandorze (z obowiązkową Krystyną Czubówną w roli lektora) byłby świetnym uzupełnieniem filmu. W sumie liczyłem na więcej 'naukowego bełkotu' Dr Grace. Ba, chętnie dopadłbym książkę którą pokazywali w filmie ;) byle się tylko dowiedzieć więcej o świece jaki Cameron dla nas stworzył ;)

 

A efekty 3d były świetne, bo w tym filmie nie chodzi o to że coś wychodzi z ekranu żeby Cię zjeść, ale o to że czujesz głębię prezentowanego świata.

 

p.s.

wydali książkę: Avatar: A Confidential Report on the Biological and Social History of Pandora. Brzmi tak zachęcająco że właśnie jej poszukuję :D

-> polska premiera książki : 2010-01-12 ;/

Edytowane przez michalk24
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam dysonans:

 

* zdaje się, że zaczyna się coś nowego i ważnego

historia zmienia się na naszych oczach

tak jak wjeżdżający pociąg na stację La Ciotat wypłoszył ludzi z kina

później nastąpiło udzwiękowienie sztuki kinematograficznej, piewszy film kolorowy

tak teraz Avatar na zawsze zmieni oblicze tej rozrywki

nasze dzieci będą się z nas śmiały, że zwykliśmy oglądać filmy 2D

piękny obraz (??? hm 'obraz' to coś płaskiego...) - opad szczęki i pełen szacunek za pomysł, odwagę i wykonanie

 

* przewidywalna fabuła nie do końca usprawiedliwia popisy technologiczne i efekciarskie fajerwerki

amerykański moralitet, patos i pokaz siły

do tego elementy kina stylu zerowego: jasność fabuły, wprowadzenie bohaterów, dylemat i przemiana bohatera głównego,

ważne, uniwersalne prawdy, wątek miłosny, śmierć bliskich, grupka śmiałków o ponadprzeciętnych zdolnościach ratuje świat przed zagładą

dobrze wydane 300 mln $

 

pozdr

R

Edytowane przez roberciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem właśnie drugi raz - tym razem skupiając się na nowych detalach. Warto.

 

Ale nie o tym chciałem. Zapomnijcie o IMAX analogowym (cyfrowe jest tylko w Łodzi - jedno). Zrobiłem dzisiaj spory research z Sumasem i doszliśmy do wniosku, że najnowsze standardy oferuje Multikino w Złotych Tarasach (mówię o Wawie). Jest tam jedna sala ze specjalnym ekranem (swoją drogą największy w Europie cyfrowy) do DolbyDigital 3D. Avatar nie jest nakręcony z myślą o IMAX i wyraźnie nie daje rady w tych kinach.

 

Wady IMAX:

- problem z ostrością - prawdopodobnie wypalanie materiału na kliszy nie dało "rady". Avatar kręcony był specjalnymi kamerami do standardu 2K (czyli 2048 pikseli po szerokości) - specjalnie dla projektorów kinowych CYFROWYCH.

- straszny problem z rozmazywaniem się animacji, ghosting - praktycznie nie ma możliwości płynnego śledzenia stałego ruch - w czasie lotu np.

- fatalny kontrast

- wyprane, "mleczne" kolory

- fatalny dźwięk (to zadziwiające), cichy, mało dynamiczny... słaby

- tragicznie dołożone napisy PL - w stałym miejscu, do tego w 2D, co totalnie rozsynchronizowuje stereoskopie za każdym razem, jak na nie zerkniemy

- polaryzacja liniowa oznacza, że trzeba głowę trzymać w idealnie wertykalnej pozycji, bo inaczej efekt 3D znika

- polaryzacja liniowa mocno zabija jasność ekranu przez co obraz jest ciemny

 

Zalety IMAX:

- ekran ma inne proporcje niż standardowe kina. Inaczej mówiąc, widać więcej na górze i na dole. Te proporcje lepiej wpływają na widzenie przedmiotów "przed ekranem" - czyli tych wyskakujących

 

A teraz dzisiejszy seans w Złotych Tarasach - Sala nr 1 (premierowa)

 

Wady Dolby3D:

- pierwszy raz oglądałem film w technologii dolby 3D z okularami innymi, niż polaryzacyjne. Tu technologia bazuje na lekkim przesunięciu widma koloru w każdym źródle stereo, czyli dla każdego oka. Jedno trochę w stronę czerwieni, drugie zieleni. To najnowsza technologia i potwierdzam, że najlepsza (z tych które widziałem). Wadą tego systemu (dla mnie) był czas adaptacji. Przez pierwsze 2 min. mój mózg nie potrafił zbudować stereoskopii. Nie wiem czemu. Może dlatego, że był przyzwyczajony do polaryzacji. Potem z każdą sekundą obraz dostawał głębi, aż w końcu całkowicie się zaadaptowałem. A wtedy - zero uciążliwości, zero dziwnych objawów zmęczenia. Komfort dużo lepszy niż w polaryzacyjnych.

 

Zalety Dolby3D:

- zdecydowanie większe odczucie głębi. Mniej przed ekranem, więcej w głębi sceny. Wygląda to porażająco. Mamy odczucie oglądania prawdziwego świata. Sceny w maszynach latający, czy drepczących - bezcenne!

- animacja - gładka, płynna, bez ghostingu - nie da się tego nawet porównać do IMAX. Nic nie szarpie, jest dużo, dużo ostrzej w ruchu, wreszcie szybkie akcje nie pokazują klatkowania animacji (prawdopodobnie 60 fps). Loty na "smokach" to naprawdę opad szczęki!

- ostrość!!! Jest dużo ostrzej. Obraz wreszcie wygląda jak przysłowiowa żyleta.

- kolor, jak z trailera - czyli cyfrowy, soczysty - vivid.

- kontrast - jak należy, bez zamglenia, jak w IMAX.

- dźwięk - masakra. Jak waliło się drzewo, to naprawdę wszystko w sali się trzęsło od wibracji. Rewelacja. Zadziwiające jest to, że technologicznie IMAX oferuje lepszy dźwięk. Niestety - ekipa dała ciała i to co słyszałem w IMAX jest żenująco marne - ciche i płaskie.

- komfort i jeszcze raz komfort (w porównaniu do okularów IMAX)

 

Różnica między tym, co dzisiaj widziałem jest taka, jak między dobrym Divxem na kompie, a Blurayem. Masakra i tyle. Nie wiem, co się stało z wersją IMAX, że zaserwowała taką niedoróbkę. Nie wiem, na ile wynika to ze specyfiki transferu cyfry na analoga, a ile w tym "dania ciała" przez zespół IMAX. Nie ważne... dla mnie ta wersja, po obejrzeniu Dolby3D - jest nieakceptowalna. Potwierdziły to także 2 osoby, które razem ze mną obejrzały obydwie wersje Avatara.

 

Podsumowując - jeżeli mieszkasz w Warszawie, lub okolicach - zapomnij o IMAX. Idź do Multikina w Złotych Tarasach, koniecznie w Sali nr 1. Wybierz sobie miejsce +/- w środku sali, nie dalej niż rząd "H-I", a będziesz PORAŻONY.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

manufaktura czy bałtyk?

 

Bałtyk - jest Dolby 3D

dobra jakość, wzok nie męczy się tak bardzo - prawie 3h projekcji minęły bezboleśnie

niemniej jednak wolałbym, żeby obraz był jaśniejszy i bardziej kontrastowy!

warto chyba siedzieć blisko lub w środku - z dalszej odległości od ekranu widać rzędy siedzeń i ludzi, a jednak chciałoby się być w środku akcji

 

 

nawiązuje bardzo, tak bardzo, że ten film może być przełomowym pod względem spojrzenia Amerykanów na samych siebie, jeśli chodzi o tzw. misje pokojowe tu i ówdzie na całym globie

 

był nawet dość bezpośredni osąd tej kwestii

nie pamiętam dokładnie ale tekst miał wydzwięk: "jeśli ktoś siedzi na gównie na którym wam zależy robicie z niego wroga, aby móc zaatakować w majestacie prawa"

 

 

Mimo tej przewidywalnej fabuły na medal zasługuje kreacja świata Pandory. Poszli po rozum do głowy i równocześnie z niezmiernie ciekawą dla oczu realizacją 3D pojawia się niezmiernie ciekawe dla oczu otoczenie. Żywa dżungla mieniąca się w nocy fluorescencyjnymi kolorami. Bujna fauna i flora. Latające, świecące rośliny, nawet mech, który zapalał się i gasł pod stopami biegających wśród konarów Na'avi. Piękno dla zmysłu wzroku. Bardzo kolorowy, ciekawy, fascynujący i głęboki w odczucia jest świat pokazany w filmie. Mnie osobiście to zauroczyło. Najfajniejsze były świecące, latające roślinki, które w wersji 3D wręcz wylatywały z ekranu i dryfowały sobie w ruchu podobnym do meduz tuż przed oczami.

 

 

świat Pandory jest boski, uwielbiam dżunglę i góry - po obejrzeniu tych scen chcę tam pojechać, choćby zaraz :D

wizja latania na swoim własnym pterodaktylu pomiędzy pływającymi górami - jak ze snu

 

pozdr

R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoby z Łodzi i okolic - macie fart, tzn. kino IMAX 3D Digital. To właśnie tam powinniście się skierować, bo to najlepsza z możliwych wersji. Kolejność jakościowa jest następująca:

 

1. wersja 2D

2. wersja IMAX3D

3. wersja Dolby3D

4. wersja IMAX3D Digital

 

Kino IMAX3D Digital, z tego co mi wiadomo, jest w PL tylko jedno. W Łodzi właśnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale... jest jeden problem. To że kino pozwala na wyświetlenie IMAX3D Digital, to chyba jeszcze nie znaczy, że taką wersję wyświetli. Na internetowej stronie IMAX informacja głosi, że tak samo jak w Warszawie, w Łodzi wyświetlają wersję DMR - (cyfrowy remastering), czyli kopia kopii - cyfra nagrana jeszcze raz na analogową taśmę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoby z Łodzi i okolic - macie fart, tzn. kino IMAX 3D Digital. To właśnie tam powinniście się skierować, bo to najlepsza z możliwych wersji. Kolejność jakościowa jest następująca:

 

1. wersja 2D

2. wersja IMAX3D

3. wersja Dolby3D

4. wersja IMAX3D Digital

 

Kino IMAX3D Digital, z tego co mi wiadomo, jest w PL tylko jedno. W Łodzi właśnie.

A w Krk czasem nie ma? Plazowy IMAX to analog? ech...muszę obejrzeć obydwie wersje..

Edytowane przez mArP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak lekko poza tematem.

 

Oczywiście na Filmwebie znaleźli się debile (bo inaczej tego nazwać nie można), którzy na złość innym (bez powodu - żeby się np. odegrać) zaniżają ocenę Avatara. I tak nie więcej jak 3 dni temu, Avatar miał ocenę około 9.30, tak dziś ma 9.00. Potwierdzają to komentarze, które są typu "ten wilm jest gópi, 1/10" albo "Nie podobał mi się ten film. Dlaczego? Bo tak. 1/10".

 

<_<

Edytowane przez Kuba J.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze tak wracając.

Dla mnie zadziwiające są te kreacje komputerowe. Pierwszy raz w historii udało się zbudować emocje tylko za pomocą modeli komputerowych. Mogą wzruszać, złościć, a nawet... chyba można tak powiedzieć - erotyzować. Neytiri wygląda naprawdę sexy.

Nie za pomocą modeli komputerowych. Po co zatem aktorka z całą okropkowaną twarzą?

avatar-fx-2-1209.jpg

Edytowane przez mArP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze tak wracając.

 

Nie za pomocą modeli komputerowych. Po co zatem aktorka z całą okropkowaną twarzą?

Motion Capture - bo tak nazywa się ten proces, zawsze używany jest do poruszania wirtualnych bohaterów. Nie mniej - w tym wypadku zastosowano więcej kontrolek zdejmujących ruchy z twarzy, po to ta mikro-kamera przed twarzą. Zgrabnie nazwano to e-motion capture.

 

Nie zmienia to faktu, że mamy nadal obiekty 3D komputerowe, które nic nie mają wspólnego z rzeczywistością. Jest to czysty rendering i o to mi chodziło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. Aktorka nie strzygła by uszami, ani nie kuliła ich, tudzież nie nadstawiała. A o te fajne elementy wzbogacono mimikę Na'vi. W dodatku te piękne duże oczy. I warczenie, syczenie, mruczenie, machanie ogonem. Do tego typowe pozycje ciała w walce i ruchach dynamicznych, inne niż u człowieka - niskie, przyziemne, rozciągłe, na mocno ugiętych nogach, przyczajone. Duża swoboda w poruszaniu się na wysokości, pewne skoki, dużo ruchów "z ud" a nie z kręgosłupa i barków. Wystarczy przyjrzeć się, jak porusza się Jake Sully, a jak Neytiri i jej współplemieńcy.

I wiele innych cech... które tworzyły osobników Na'vi, a nie tylko udających ich aktorów. W kreacji Na'vi twórcy bardzo się postarali. Oni są tylko podobni do ludzi z postawy, ale według mnie od podszewki stworzeni inaczej.

Dla mnie to kolejny majstersztyk.

 

P.S: I jeszcze jedna scena: Gdy przytulili do siebie twarze, stykając się czołami i nosami. Ludzie też tak robią, ale ze względu na "odstające" nosy nie jest to wyjątkowo "ergonomiczna" pozycja (ludziom łatwiej się przytulić policzkami, tudzież trzymać nosy jeden przy drugim). Kształt czaszki Na'vi i ich płaskie nosy sprawiły, że w tej pozycji wyglądali bardzo naturalnie - niemal do siebie przylgnęli na całej długości twarzy - tak, jakby ta pozycja w okazywaniu uczuć była dla nich zupełnie naturalna i tym samym szeroko praktykowana. Wręcz oczywista. :)

Edytowane przez wimmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motion Capture - bo tak nazywa się ten proces, zawsze używany jest do poruszania wirtualnych bohaterów. Nie mniej - w tym wypadku zastosowano więcej kontrolek zdejmujących ruchy z twarzy, po to ta mikro-kamera przed twarzą. Zgrabnie nazwano to e-motion capture.

 

Nie zmienia to faktu, że mamy nadal obiekty 3D komputerowe, które nic nie mają wspólnego z rzeczywistością. Jest to czysty rendering i o to mi chodziło.

No ale właśnie przez to nie ma tutaj CZYSTEGO modelowania a jedynie wspomaganie-łączenie modelów 3d nanosząc je na szkielet zdjęty z prawdziwej twarzy która to jest odpowiedzialna w największym stopniu za emocje-mimikę, plus dodatki o których wspomniał wimmer. To że zmienimy aktorowi np oko czy ucho nie znaczy że już go tam nie ma ;)

Edytowane przez mArP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lub już mniej zgrabnie, a bardziej technicznie - Image Metrics

To zupełnie inna technologia (z grubsza służąca temu samemu). Motion Capture opiera się od zawsze na markerach, zaś ImageMetrics działa inaczej (rozpoznawanie ruchu elementów na gotowym video). To dobre tam, gdzie musisz zrobić coś szybko i tanio. Nowo Zelandzka Weta akurat nie ma takich kryteriów i technika rozszerzonego motion capture opiera się na połączeniu tego, co jest w ImageMetrics z tym, co dają markery w typowym motion capture.

 

Taka mała dygresja, nie można tu mieszać dwóch różnych spraw - czyli "zdejmowania" ruchu z aktorów z renderingiem 100% postaci komputerowych. To są dwie różne sprawy. Grafika postaci jest całkowicie wymodelowana w 3D i oświetlona przez komputery. Otoczenia także. Jest to całkowicie wirtualny świat.

 

A sama animacja jest WSPOMAGANA motion capture - ale nie jest to tak, że aktor zagra rolę i mamy gotową scenę. To nie takie proste - niestety. Z drugiej strony motion capture jest najszybszą i najskuteczniejszą metodą animacji komputerowych stworów, choć można to robić i bez tego. Tylko po co? Do tego efekt na pewno nie byłby tak przekonujący.

 

Tak btw - kiedyś grafiką i animacją 3D zajmowałem się z wielkiej pasji. Nawet przez 2 lata miałem kilkuosobową firmę specjalizującą się w takiej grafice. Pracowaliśmy m.in. z Piotrkiem Wysockim, który dzisiaj współtworzył Avatara (i poprzednie hiciory). Szacunek dla chłopaka, bo jego kariera może być inspiracją dla wielu młodych. Nie ukrywam, że Avatar rozbudził we mnie znowu pociąg do 3D ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w 100% tylko że komputerowym światłocieniem i wyglądem postaci i całej dżungli nie do końca przekazać można EMOCJE które jak napisałeś wcześniej są 100% stworzone przez komputer. Skoro mimika i całe motion capture jest oparte na grze aktorskiej to gdzie ta czysta technika :) . Ale wiem że strasznie łapie za słówka :Beer: hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co gadać, trzeba gratulować naszym rodakom wzięcia udziału w tak fascynującym projekcie. Trzeba wspomnieć jeszcze o jednym z naszych, czyli Arku Rekicie. Zabłysnął wcześniej tym:

http://ptakun.tmdag.com/eco_system/makeofplants_en_htm.htm

czyli proceduralną roślinnością. Tym też w Avatarze się zajmował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.