Skocz do zawartości

AVATAR


Rekomendowane odpowiedzi

To że zmienimy aktorowi np oko czy ucho nie znaczy że już go tam nie ma ;)

Z drugiej zaś strony, jeżeli ktoś "podarował" ruchy postaci oraz część jej mimiki (podstawę do stworzenia właściwego obrazu), wcale nie znaczy, że tą postać zagrał (!!!)

Mam świetny przykład: Gollum z trylogii Władcy Pierścieni. Przy jego kreacji także bazowano na poruszaniu się (nieźle wyćwiczonego) człowieka. Ale stwierdzenie, że on zagrał rolę Golluma jest dalekie od rzeczywistości. Postać to cała kreacja. A w przypadku tworzenia postaci grafiką komputerową, z tego aktora naprawdę niewiele zostaje. Gdyby miało zostać więcej, to nie trzeba by było stosować grafiki :)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Mam świetny przykład: Gollum z trylogii Władcy Pierścieni. Przy jego kreacji także bazowano na poruszaniu się (nieźle wyćwiczonego) człowieka. Ale stwierdzenie, że on zagrał rolę Golluma jest dalekie od rzeczywistości....

 

no to czemu aż tak się starał?

0021.jpg

i więcej tu: http://www.serkis.com/galleries/c.htm

 

ale co ciekawsze zagrał również King-Konga tego z 2005 roku, i też bym mu raczej nawet i w tej roli nie odmawiał stworzonej znakomitej kreacji :)

 

ja bym raczej traktował w tym wypadku grafikę komputerową jak cyfrowy kostium, nałożoną teksturę, natomiast cała rola należy do aktora

Edytowane przez sumas
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to czemu aż tak się starał?

 

Ten na zdjęciu to jest "jeszcze" Smeagol (ludzka postać, ludzka twarz). Mi chodziło o Golluma :)

 

gollum%20maquette.jpg

 

O co mi chodzi: Chodzi mi o to, że pomimo, iż ludzcy aktorzy "grają" postaci wykonane w technologi komputerowej, to ich ruchy, część mimiki, nie wystarczają aby powiedzieć, że to ów aktor kreuje tą postać.

Zarówno aktor "grający" Golluma, czy aktorka "grająca" Neytiri w Avatarze są podstawą granych postaci, ale nie kreują tych postaci. Jest ogromna różnica pomiędzy jednym i drugim. Moim zdaniem postać stworzona komputerowo zawdzięcza swoją kreację sztabowi ludzi (w obu omawianych przypadkach - świetnym fachowcom) i tylko po części jest "grana" przez ludzkiego aktora. Aktorstwo to wcielenie się w rolę, a nie użyczenie części swoich ruchów, wyglądu i mimiki postaci, która istnieje bez względu na niego (a prawdopodobnie powstała już zanim poproszono go o jej "zagranie").

pozdrawiam

Edytowane przez wimmer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja bym raczej traktował w tym wypadku grafikę komputerową jak cyfrowy kostium, nałożoną teksturę, natomiast cała rola należy do aktora

Prawda leży zawsze po środku ja osobiście również trzymałbym się powyższego stwierdzenia.

Sam ruch nie załatwia sprawy wimmer, ale zostawiam to na potem co by w Radocynie było o czym gadać przy browcu ;) ach ale z nas pie....ni teoretycy :D Filmy krecić nie gadać :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem.

Jednak aby całkowicie dosadnie przedstawić moje zdanie w tym temacie:

To jest Predator

predator.jpg

 

Zagrał go Kevin Peter Hall. I nie ważne jak fajnie siedział na gałęziach, biegał po dżungli i rozkładał ręce do walki, chyba nikt nie będzie próbował powiedzieć, że on KREUJE tę postać. Cała rola należy do aktora?? Nie zgodzę się z tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, że cała kreacja postaci jest znacznie wcześniej, na etapie powstawania concept artów, a potem storyboardów. Do tego na ogół dobiera się kogoś, kto +/- jest w stanie motorycznie się dopasować. Nie zapominajmy, że sama strona wizualna to tylko część kreacji. Druga to głos. W przypadku Zoe uważam, że dała z siebie naprawdę dużo osobowości. Neytiri to w dużej mierze Zoe w wersji Pandora'ńskiej.

 

Nie można uogólniać. Technologia pozwala tworzyć byty typu Neytiri - czyli coś pomiędzy. Może go dosyć wiernie odtworzyć (zamiast kaskadera np.), ale może też tworzyć całkowicie odrębne byty. Wtedy człowiek w mo-ca jest tylko "dawcą" podstawowych ruchów - vide predator, czy Gollum.

 

Faktem jest, że do zdejmowania ruchów potrzeba świetnych aktorów, którzy potrafią zagrać bogate spektrum ruchów swoim ciałem. Nie każdy to potrafi...

W Avatarze ewidentnie zamysł jest taki, żeby cyfrowe postacie były "grane" przez realnych aktorów, którym będzie można dać Oskara ;) Nie chodziło o zdjęcie ruchów z człowieka bezimiennego, ale o prawdziwą kreację aktorską.

 

Wszyscy macie rację :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Faktem jest, że do zdejmowania ruchów potrzeba świetnych aktorów, którzy potrafią zagrać bogate spektrum ruchów swoim ciałem. Nie każdy to potrafi...

W Avatarze ewidentnie zamysł jest taki, żeby cyfrowe postacie były "grane" przez realnych aktorów, którym będzie można dać Oskara ;) Nie chodziło o zdjęcie ruchów z człowieka bezimiennego, ale o prawdziwą kreację aktorską.

 

 

 

Tutaj ---> http://www.youtube.com/watch?v=fOHPCI_9-eQ można zobaczyć w jaki sposób aktorka odgrywała rolę Neytiri.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1-raczej logicznego wytłumaczenia nie ma, ot taki niedopatrzony szczegół

2-jesli oprócz komunikacyjnych funkcji, łącza mają inne zadania (powiedzmy rozmnażania) to nie jest to takie dziwne. popatrz, na Ziemi wszystkie wyższe kręgowce mają w miarę podobne narządy płciowe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj ---> http://www.youtube.com/watch?v=fOHPCI_9-eQ można zobaczyć w jaki sposób aktorka odgrywała rolę Neytiri.

 

znakomite, fantastyczne!

heh wygląda jednak na to, że grafikom brakuje jednak jeszcze trochę, żeby oddać "w teksturkach" całą ekspresję jaką emanowała aktorka w tej scence

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1-raczej logicznego wytłumaczenia nie ma, ot taki niedopatrzony szczegół

 

Obawiam się, że jest wytłumaczenie i to proste. Góry unosiły się na sporej wysokości - w chmurach i wyżej (niższa temperatura). Wysoka wilgotność, kondensacja pary i woda spływa. Taki sam efekt można zobaczyć w normalnych górach, na większych wysokościach (wszystko spływa wodą), szczególnie w tropikach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że jest wytłumaczenie i to proste. Góry unosiły się na sporej wysokości - w chmurach i wyżej (niższa temperatura). Wysoka wilgotność, kondensacja pary i woda spływa. Taki sam efekt można zobaczyć w normalnych górach, na większych wysokościach (wszystko spływa wodą), szczególnie w tropikach ;)

 

o tym pomyślałem- ale jednak ta woda spływała kaskadami. Proces kondensacji musiałby być bardzo intensywny ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że w tej dużej wilgotności, na tej wysokości, padają też bardzo obfite deszcze. Te góry nie są małe, niektóre są naprawdę spore. Zapewne posiadają naturalne zbiorniki, które z czasem spływają dając efekt takich kaskadowych wodospadów.

 

Wszystko opisane jest w Panorapedii, która ma podobno ukazać się online tej zimy. To 380 stronicowy dokument, w którym rozpisana jest bardzo dokładnie cała filozofia Pandory oraz jej flory i fauny. Jest tam wytłumaczone wszystko, włącznie z fizyką (80% ziemskiego przyciągania, oddziaływanie specyficzne planety na księżyc, długi - ponad 20 dniowe noce stąd bioiluminacja, silne ruchu tektoniczne, oraz jak powstały góry Alleluja i dlaczego akurat w tym miejscu lewitują).

 

"James Cameron didn't just imagine the planet Pandora, he created an immensely detailed alien world. It's all cataloged in the 350-page 'Pandorapedia.'"

 

"Team of writers and editors compiled all this information into a 350-page manual dubbed "Pandorapedia." It documents the science and culture of the imaginary planet, and, as much as anything, it represents the fully realized world Cameron has created. For fans who want to delve deeper, parts of "Pandorapedia" will be available online this winter."

 

Tu jeszcze ciekawy link o realności Pandory z punktu widzenia nauki:

http://www.csmonitor.com/Science/2009/1228/Avatar-the-real-life-science-behind-the-fantasy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się trochę przejadę po tym filmie, jako miłośnik kina w ogóle w tym gatunku SF w szczególności. Oczywiście technicznie film jest

doskonały, nie ma się tu nad czym zastanawiać. Jednak co do treści to mam tzw. mieszane uczucia. Należy zdać sobie sprawę że reżyserował

to Cameron w dodatku po dłuuugiej przerwie która nastąpiła po Titanicu. Titanic zdobył wiele oskarów jednak w światku krytyków filmowych

poza hollywodzkim swiatkiem Titanic uznany jest po prostu za totalny gniot. Zgadzam się z tym w zupełności. Kosztowny Avatar jest filmem

naładowanym do granic możliwości efektami specjalnymi i filmem łatwym w odbiorze - skierowany jest do szerokiego kręgu odbiorców. Zachwycił mnie plastyką obrazu, wspaniałą scenografią (rzeczywiście skojarzenia z Cieplarnią B.Alddisa są jak najbardziej na miejscu!), ale...

Jest to film bardzo miałki w treści. Ponieważ z załozenia musiał być sukcesem kasowym więc tzw. popcornowość

chwilami wręcz razi. Dla mnie ten film nie jest przełomem (może w sensie zastosowanej techniki). Przełomem w SF w ostatnim czasie był

zdecydowanie film District9 - poprzez treść a nie efekty specjalne. Film który zerwał ze schematem amerykańskich marines walczących z

kosmicznym złem, film który zakpił z amerykanów - a w zasadzie z produkcji hollywodzkich w sposób dość dosłowny (chociażby przeniesienie

akcji do RPA :).

Avatar - well, nie twierdzę że to film dla dzieci oczywiście tak nie jest -ale przeładowanie akcją i efektami specjalnymi nad treścią jest niestety

typowe dla takich produkcji. Gdyby reżyser zamiast ogladając się na gusta amerykańskiej widowni dołożył trochę klimatu grozy, niedopowiedzeń

i tajemniczości (choćby takiego jaki panował w 1 części Obcego lub dość innowacyjnycm Project Monster) byłoby to może nie tak kasowe

ale za to przynajmniej ambitne. Dla mnie ten film niestety nie jest żadnym przełomem. Dużym plusem i to jest to co wyszło najlepiej w tym filmie Cameronowi jest wątek ekologiczno-społeczny (pewnie w oparciu o dramat rozgrywający sie od wielu lat w Amazonii i podobnych enklawach). Nie jest podany nachalnie i jest strawny. Reszta przypomina niestety grę komputerową - owszem podaną nienagannie w sensie techicznym ale bardziej to przypomina futurystykę niż fantastykę. Na pewno film wart obejrzenia w 3D zdecydowanie. Chcę na koniec powiedzieć że nie jestem wielkim koneserem wyłącznie ambitnego kina (aczkolwiek film "Godziny" jest dla mnie wyznacznikiem sztuki filmowej w ogóle), oglądam niemal wszystko jak leci z bajkami z konieczności włącznie :).

Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może jest przełomem chociaż technologia 3D już zagościła na ekranach jakiś czas temu - dla mnie czyli dla widza który

nie ocenia jakości filmu wyłącznie w narrobandzie technicznym ;) (ponieważ uważam to sorry - za nonsens) film ten to taka przesiadka jak z

systemu DVD na blu-ray. Natomiast wydaje mi się że Cameron przeładował ten film na maksa i stworzył elegancko zapakowany gadżet.

Naprawdę w filmografii nie wystarczą fundusze, pomysł i nazwisko. Nie wpadłem w uwielbienie dla tego DZIEŁA ale też nie chcę go na siłe deprecjonować. Nie wypada raczej porównywać twórczości chociażby Spielberga do (oj sry! - Polańskiego).

 

Film zawiera sporo błędów występujących we wszystkich produkcjach SF (może z wyjątkiem Odyseji Kubricka - tam jakoś w próżni było dziwnie

cicho :):). Te błędy to przede wszystkim - ofcrs: ziemska siła ciążenia, trochę wykładające się postacie w scenach biegu (sztuczność była widoczna), stopniowanie i komplikowanie grozy akcji (z oczywiście wymuszonym happyendem do granic możliwości). Planeta gazowa widoczna za oknem swoimi pływami jakoś nie szkodziła mieszkańcom...itp itd. Dlatego uważam że to tylko gadżet ale wszyscy faceci to gadżeciarze więc nic w tym złego że film urzeka.

 

Cameron wykorzystał typowy hollywodzki schemat związany z rozwojem akcji i dobrze przewidywalnym zakończeniem wplatając w to oczywiście

romans z seksowną (czy tylko ja tak mam - o cholera...) mieszkanką planety. Poza tym denerwuje mnie brak krytycyzmu w wywiadach jakich

udziela. Generalnie film poleca jeśli ktoś nie widział ale żebym miał go uznać za przełom w gatunku - zdecydowanie nie.

 

Hejka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja też trochę napiszę o Avatarze. Najpierw od strony technicznej.

 

Wchodząc na salę kinową miałem mieszane uczucia. Kilka lat temu byłem na filmie w 3D i jakość efektów była - nie okłamujmy się. Średnia.

 

Dzisiaj jednak zobaczyłem, co to znaczy głębia na scenie. Podam prosty przykład. Kamera zza pleców żołnierza, który strzela. Na normalnym filmie pociski leciały by, jakby to określić... wzdłuż ekranu. Tutaj natomiast było ewidentnie widać, że pocisk leci w głąb sceny i ma zamiar coś trafić a nie jak w przypadku innych produkcji bez techniki 3D - poszło 1000 kul a w ogóle tego nie widać.

 

Poza tym dobrze, że nie przesadzono z liczbami efektów "poza ekranem". Mi w zupełności wystarczyły latające nasiona czy wytryskująca woda. Reszta niech się dzieje na ekranie, ważne, że rezultat końcowy można porównać do tego, jakby to wszystko widziało się przez okno na Pandorze.

 

Motion Capture odegrał bardzo dużą rolę. Specjalnie przyglądałem się scenom, gdzie liczyły się drobne detale. Na przykład scena, w której Sully i Neitiri się całowali wyglądała naturalnie. Nie było jakiegoś drętwych ruchów czy całych sekwencji. Wszystko było płynne. Ale jak motion capture to nie tylko takie detale. Sceny bijatyk czy tańców - miodzio :). Ktoś wcześniej wspomniał, że te sceny odgrywali aktorzy i nie było wszystko w 100% zsynchronizowane. I dobrze! W tym wypadku idealnie = sztucznie.

 

Jeśli chodzi o muzykę to nie mam jej nic do zarzucenia. Ciekawe brzmienia, dobrze dopasowane do filmu. Poza tym, system surround w kinie świetnie w tym filmie się spisał.

 

Avatar oglądałem w Dolby3D. Muszę powiedzieć, że siedząc w 8 rzędzie, na nic nie narzekałem. Jak już wspomniałem, głębia scen była naprawdę niesamowita. W połączeniu z dźwiękiem przestrzennym otrzymałem niesamowite wrażenie interaktywnego uczestnictwa w produkcji.

 

Dobra, rozpisałem się o stronie technicznej to teraz od strony fabularniej.

 

Wiem, że fabuła jest płytka i przewidywalna. Czuć było trochę amerykanizmu w niektórych scenach, ale jakoś nie specjalnie zwracałem na to uwagę.

 

Czego nie można powiedzieć o florze, faunie i mieszkańcach Pandory. Tutaj możnaby było z 10 książek napisać a i tak byłoby mało. :) Począwszy od roślin, przez Ikrany (dobrze piszę? - dziwny był język Na'vi :D) a kończąc na samych mieszkańcach i ich religii, obrzędach. To chyba pierwszy film w moim krótkim życiu, w którym wszystko jest tak dopracowane. Naprawdę.

 

A sami mieszkańcy... Hm... :D Tutaj szacunek dla osób, które miały niezłą wyobraźnię. Wszystko było bardzo spójne, ich zachowania, obrzędy i rytuały. Można powiedzieć, że byli bardzo ludzcy, podobni do Indian. A główna bohaterka, Neitiri... Hm... Nie dość, że (jak już wcześniej wspomniano) sexy to jeszcze strach do takiej podskoczyć :szczerbaty: .

 

Mówiąc o przesłaniu. Ja tu się, możliwe że bardzo naiwnie, doszukałem przesłanie do ludzi, żeby przestali patrzeć na Ziemię jako własność i zaczęli szanować to, co na niej jest. Na filmie jest to mniej więcej pokazane tak:

1. Armia - korporacje za wszelką cenę chcące dojść do celu, nie patrzą na innych. Liczą się tylko oni i kasiora.

2. Na'vi - ludzie, którzy wiedzą co może się stać w wyniku takiego działania i starają się do tego nie dopuścić.

 

Gdy U.S Marines (elo koksy ziomy i w ogóle :szczerbaty: ) wkraczali na teren dżungli, walka mieszkańców Pandory mogłaby być potraktowana jako protesty i bunty przeciwko anty-ekologicznym działaniom w rzeczywistości, na Ziemi. Ja tak to widzę. Ale mówię, to może być naiwne. ;).

 

Cóż, kończę. Trochę przynudziłem. Mam zamiar jeszcze raz wybrać się na film w styczniu, w 3D. Ktoś się wybiera jeszcze raz? :)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla chcącego nic trudnego

 

Nie chciało mi się czytać całego artykułu. Jak ktoś ma dużo czasu, może spróbować przebrnąć ;).

 

*EDYTKA*

 

No i na angielskiej Wiki, gdzie jest multum informacji, można przeczytać, że jeżeli Avatar odniesie sukces to Cameron nakręci sequele. Pytanie tylko... czy będą tak samo dobre?

Edytowane przez Kuba J.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra jestem już po :)

wczoraj o północy oglądałam z Multikinie w Gdyni.

 

Po waszych relacjach, specjalnie zakupiłam bilety z czwartym rzędzie (sic) w największej sali i śmiem twierdzić że ze względu na efekty 3D miałam najlepsze miejsce w kinie :P

Obraz akurat na całe pole widzenia bez rozglądania się, po prostu oparłam głowę na oparciu i pozwoliłam sie tam zabrać.

 

Cała widownia wypchana na maksa z tyłu i tylko my jedyni w czwartym rzędzie, przed nami pusto... efekt? Jakbym oglądała wszystko przez nasadkę dwuoczną w dwoma słoikami (Nagler 31mm)przez Taka.... Efekty 3D powalające, popiół spadający mi na buty... miejscami czułam się jakbym była częścią filmu :)

 

Od pierwszych scen w fosforyzującej "dżungli" bezwiednie siedziałam w mega uśmiechem na twarzy, totalna radość i szczęście wchłaniane wszystkimi synapsami.

 

Bardzo pozytywne przesłanie filmu (równowaga ekosystemu i zjednoczenie z naturą), ostatnio tak dobrze naładowana pozytywnymi emocjami byłam po Matrixie jedynce, gdzie uczucie wszechmocy było porażające... nie wiem jak to opisać.

 

Rano obudziłam się z resztkami snu o Pandorze w głowie... kosmiczne przeżycie i koniecznie w 3D. Pójdę na ten film jeszcze co najmniej raz, bo w domu na małym ekranie nigdy nie porazi mnie ogrom wrażeń...

 

Tym razem pójdę i nie będę tracić czasu na czytanie, skupię sie na detalach tła...

 

Jestem bardzo pozytywnie naładowana po obejrzeniu tego filmu :)

 

Brakowało mi stykania się "warkoczykami" podczas zbliżenia głównych bohaterów :P, urzekła mnie swoboda ruchów i okrzyków podczas lotów na pterogęsionietoperzach ;), rozczarowała mnie lekko scena i rozpacz Neytiri po śmierci jej ojca, ale może oni tak mają ;).

Dla mnie jako samicy genialny jest motyw w jednym partnerem na całe życie :P, a przez te ich wypustki masz możliwość inwigilacji z cyklu "o czym też on myśli" :P

 

Motyw lotu jak dla mnie nieziemski, poczucie wolności i jedności z "rumakiem", prawie jak w Eragonie...

 

Kształt Twarzy to wg mnie skrzyżowanie czarnej pumy (nos, rozstaw oczu i kształt, kolor oczu) zachowanie podobne do mojej kotki wkurzonej (prychanie, syczenie i kulenie uszu) :)

 

 

pozdrawiam

Ori

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.