Skocz do zawartości

AVATAR


Rekomendowane odpowiedzi

No tez właśnie troszkę poczytałem. Czyli ta matryca 2K to nie aż taki wyskok jak na taką produkcję. Mogli to w sumie w 4K strzelić.. no chyba że te fusiony są już pod 2K.

Wiesz co poszukam jak tak Cie to medium interesuje ;)

A jeśli chodzi o format IMAX to nie jest to jego wadą. Widzowie mogą zobaczyć po prostu 2 różne wersje filmu.

Coś w ten deseń 45.jpg

No chyba że oni tam inaczej to kadrują.

O tym samym zezowaniu też czytam sprzeczne opinie. Choćby to że przez zbyt duży kąt pomiędzy kamerami widz męczy oczy i że wygląda to dobrze tylko z 1go miejsca na sali.

 

Ale tak na prawdę to kto wie w czym problem się kryje w zupełności... coś zasłyszane, błędnie podane i tworzymy legendy...w sumie teraz zastanawiam się czy iść do IMAXa czy do innego 3D Digital... okularki zmienić na polary.

A może wystarczy rząd zmienić.. powoli zaczynam to sobie układać... no ale zobaczymy..

 

PS- jeszcze cos na temat http://film-fx.blogspot.com/2009/12/dlaczego-czowiek-ma-pare-oczu-gdy.html

W jednym komentarzu pisze ktoś jakoby Cameron zastosował sugestywną głębię o której już wcześniej wspominałem. W pewnych momentach specjalnie spłaszczał ją aby skoncentrować widza na tym co uważał za najsłuszniejsze. Czyli innymi słowy narzucił nam swój zmysł postrzegania. Przez to czułem że patrzę na sztucznie zmanipulowany obraz, i nie mogę koncentrować się na czym chcę.

Edytowane przez mArP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opis innej osoby, która testowała IMAX vs D3D. (jak widać, pokrywa się to dokładnie z moimi odczuciami)

 

http://film-fx.blogspot.com/2009/12/dlaczego-czowiek-ma-pare-oczu-gdy.html

 

A tu główny cytat:

 

IMAX Analog vs. Dolby 3D Digital

Avatara widziałem w analogowym Imaksie w Katowicach oraz w cyfrowym Dolby 3D (Cinema-city), które zostało rozpowszechnione w Polsce i aktualnie w prawie każdym kinie jest ta technologia.

Nie wiem jak jest z filmami kręconymi kamerami Imax, ale w przypadku Avatara (a więc sądzę, że wszystkich filmów DMR) Imax zawiódł całkowicie. Jestem bardzo rozczarowany tym kinem.

Poza większym natężeniem światła wszystko było gorsze, nie mówiąc już o brudnym, zniszczonym ekranie...

Dźwięk był fatalny (dosłownie), obraz trochę rozmyty (analog), a głębia miejscami szwankowała (pojawiało się wrażenie płaskich twarzy aktorów). Napisy przenikały i ciężko się je czytało. Duży ekran wcale nie dawał lepszego wrażenia (poza tym że ma mniej panoramiczne proporcje).

 

W Dolby 3D w Cinema-city dźwięk był świetny. Ostry obraz nabrał wielu nowych szczegółów, co w przypadku takiego filmu jak Avatar jest bardzo istotne (Pandora zachwyca detalami). Miałem czasem wrażenie, że ten film oglądam pierwszy raz... Jedynie gorzej było z natężeniem światła. Okulary są grube (50 warstw szkła), projektor jest jeden i to daje się we znaki. Napisy czytało się o wiele lepiej.

 

Krótko mówiąc: absolutnie polecam Dolby 3D. Nie warto w ogole iść do Imaxa (w przypadku filmów DMR) nawet jak ktoś ma blisko, a o dalekich podróżach nie wspominając. Wybierajcie Dolby 3D, no chyba, że wiecie o problemach w danym kinie (słyszałem, że są takie kina), to lepiej zawsze wybrać "sprawdzony" Imax.

 

 

Aha - jeśli ktoś dobrze wspomina Imaksowe filmy przyrodnicze. Takie filmy pewnie oglądałoby się świetnie również w D3D, ale w zwykłych kinach ich się nie puszcza. Filmy te kręcone były ogromną, nieporęczoną i bardzo niewygodną kamerą Imax, która ma jednak większa taśmę i pozwala uzyskać większą szczegółowość. Avatara kręcono cyfrowo inną kamerą (bardzo poręczoną, doskonałą dla filmowca), więc nie wygląda to dobrze w Imaksie analogowym. Po prostu jest to inna technologia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska jest potęgą jeśli chodzi o ilość sal 3D, natomiast jeśli chodzi o projekcję takiego filmu jak Avatar to niestety tylko kilka kin w Polsce jest w stanie wyświetlić go na zadowalającym poziomie w 3D.

 

I jeszcze jedno - dla zastanawiających się, gdzie obejrzeć Avatara:

 

Multikino Dolby 3D 9 rząd:

 

wady:

- głębia niedostateczna z uwagi na wilość punktów odniesienia poza ekranem

 

zalety:

- jakość cyfrowa obrazu

- ostrość fenomenalna

- dzwiek bdb

- kolory nasycone

- bez smuzenia

- brak zmęcznia oczu

- napisy 3D idealnie komponujace sie z obrazem o żółtawej barwie

 

 

 

Helios Dolby 3D 4 rząd:

 

wady:

-brak

 

zalety:

- idealna głębia i tym samym efekt 3D

- jakość cyfrowa obrazu

- ostrość fenomenalna

- dzwiek bdb

- kolory nasycone

- bez smuzenia

- brak zmęcznia oczu

- napisy 3D idealnie komponujace sie z obrazem o żółtawej barwie

 

 

 

IMAX środek sali

 

wady:

- analogowa jakość, a raczej jej brak

- wszechobecny ghosting

- mozna bylo zauwazyc, ze obraz byl sztucznie przeskalowany do formatu IMAXowego - słaba ostrosc

- blade kolory

- po 1h ogladania oczy zaczynaly łzawic - nie byly to łzy wzruszenia ;)

- obraz nie wyswietlany na calej wysokosci ekrany (co mialo byc gł. zaleta)

- napisy - białe, cienkie i w 2D!

 

zalety:

- dźwięk

- wyjazd do IMAXa z ekipą i lekkie sponiewieranie sie w drodze powrotnej :]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem, czytałem ;) Swoją drogą dochodzimy do sedna sprawy czyli tak jak cytowałeś:

"Polska jest potęgą jeśli chodzi o ilość sal 3D, natomiast jeśli chodzi o projekcję takiego filmu jak Avatar to niestety tylko kilka kin w Polsce jest w stanie wyświetlić go na zadowalającym poziomie w 3D."

 

Teraz pytanie, kto sprawdzi przykładowo dla mnie w Krakowie które kino oferuje zadowalającą jakość? :D

Bo skoro trafiało do mnie ponad 70 "strzałów" to czemu mi obraz skakał? Ale buble te kina normalnie...

Edytowane przez mArP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie z tego co piszecie o odczuciach swoich, to gdyby rzeczywiście technika była przyczyną, to uważam że to skandal i zdzieranie kasy w kinach, gdzie pelny efekt to mrzonka...

 

W moim kinie widziałam wszystko ostro i pełnię głębi, w każdej scenie, przez pierwsze minuty filmu mózg musiał dostosować swoją percepcję, wtedy widziałam obudowę okularów i mój mózg kłócił się leko z rozumem (jeśli wiecie co mam na myśli), potem oś wzrok - mózg dogadały się (oprawki zostały wydarkowane) i mogłam delektować się kolorami, ostrością i nie bolały mnie w ogóle oczy ani na filmie ani po nim (czego obawiałam się czytając niektóre komentarze), jutro idę jeszcze raz, ale do Gdańska do innego kina, opiszę czy są jakieś różnice po powrocie.

 

Swoją drogą to bardzo ciekawe gdyby różnice w odbieraniu systemu 3D rzeczywiście w dużej mierze zależały od tego jak radzi sobie z obróbką bodźców nasz mózg. W końcu nie od dziś wiadomo, że mężczyźni mają inaczej ukształtowany ten narząd niź kobiety i co za tym idzie każda z płci ma swoje koniki w różnych dziedzinach. Jeśli chodzi o postrzeganie przestrzenne (wyobraźnia przestrzenna, obracanie brył w myślach) to mózg męski jako bardziej wybiórczo działający jest predysponowany do szybszej i lepszej interpretacji 3D, co było ważną cechą podczas polowań (umiejscowienie zwierzyny w przestrzeni i jej upolowanie). Kobiety na tym polu mają ewolucyjne gorzej, procentowo mniej kobiet ma na tyle rozbudowaną percepcję przestrzenną aby swobodnie czuć się jako np. pilot samolotu, kierowca pojazdów itd... znane są osobnicze wyjątki i na tym polu tongue.gif do których skromnie wink.gif śmiem się zaliczać tongue.gif

 

mały bonusik o różnicach w postrzeganiu świata przez mężczyzn i kobietki wink.gif

http://www.youtube.c...player_embedded

 

pozdrawiam

Ori

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

będzie się charakteryzowała tym, że tylko koneserzy będą chodzili do kina na filmy 2D (tak jak teraz się ogląda firmy czarno-białe albo nieme) a normalni ludzie będą patrzyli na nich jak na lekko stukniętych.

 

no i ciekawe, czy za 50 lat ludzie będą sobie wyobrażali że XX wiek był płaski a dopiero potem nabrał głębi, podobnie jak my teraz wierzymy że w czasach I i II wojny świat był czarnobiały, bo wryły nam się w pamięć filmy dokumentalne z tamtych czasów (a jak się trafi kolorowe zdjęcie getta lub powstania warszawskiego to jego "sztuczność" aż razi)

 

Na razie na pewno sytuacja będzie pewnie wyglądać tak że w ramach tej technologii produkowane będą filmy z góry skazane na sukces,

czyli filmy o wydżwięku przekazu i jakości gry aktorskiej na poziomie szeroko akceptowalnym czyli niestety - miałkim i popcornowym.

Musi upłynąć trochę czasu i technologia 3D (lub jej klony XYZ-D) stanie się narzędziowo dostępna dla reżyserów którzy

najpierw zastanawiają się nad jakością merytoryczną (czyli jakością treści) w filmie a potem nad kwestami technicznymi.

Myślę jednak że odwrotu już nie ma - i bardzo dobrze ponieważ filmy w 3D ogląda się zupełnie inaczej, lepiej i bardziej

"ostro" w sensie absorbowania obrazu. To kwestia czasu i niedługo z całą pewnością za produkcje w tej technologii wezmą się

ludzie którzy potrafią przekazać w filmie nieco głębsze treści. Myślę że Avatar należy traktować z przymróżeniem oka i jako lekki

po prostu film rozrywkowy. Osobiście nie uważam jednak że reżyser zwyczajnie bezpośrednio celowo stworzył film ultrakasowy i skierowany

głównie dla ludzi młodych. Po prostu Cameron "tak już ma".

Ja osobiście mam odczucie że kino wraca trochę (miejmy nadzieję że czasowo) do tych klimatów które tworzyły kino na początku.

Filmografia w początkowym okresie była widowiskiem (nie podawano nawet nazwisk aktorów) zbliżonym w odbiorze do festynu, zabawy.

Potem stała się na długo sztuką, a w tej chwili poprzez rozwój techniki większość produkcji SF to już typowy popcorn jadalny

na początku i po pewnym czasie zwyczajnie niestrawny. Zresztą na taki aspekt rozwoju technologii w ogóle (internet oraz niestety

gry które są zmorą rodziców coraz młodszych dzieci) socjologowie zwracają uwagę od bardzo dawna. Osobiście ja po kilku minutach

gry w najnowszego "Calloffa" zaczynam ziewać, nic na to nie poradzę :) a nawet to trochę frustrujące.

 

Jak słyszę o wydawnictwach przygotowujących wydania materiałów "przewodników" po "przyrodzie" planety z Avatara to

trochę nie wiem czy należy pukać się w w głowę czy zastanawiać się kiedy leżąc na fotelu z podpiętymi elektrodami do mózgu sami będziemy mieli "wielką szansę" zmierzyć się w wirtualnym świecie z dowolnymi monstrami na dowolnej planecie.

 

 

W każdym razie jedynym minusem w technologi 3D są trudności z wcelowaniem kawałkiem nachos w przegórkę z sosem

serowym, to najpoważniejsza wada tej technologii B)

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po części o zjawiskach o których piszesz powstały 2 (lub więcej?) filmy

- nowy "Gamer"

-starszy "eXistenZ"

Polecam swoją drogą.

Taki a nie inny schemat wydarzeń leży już w naturze ludzkiej. Robi się coś dla mas co po pewnym czasie faktycznie się nudzi i trzeba szukać nowinek technologicznych żeby znów wymiatać gadżetami ku uciesze widzów. Brak takich czy innych możliwości technicznych pobudza do kreatywnego myślenia twórców przez co filmy są bardziej wyrafinowane fabularnie i często obrazkowo ale- tradycyjnie.

Masy oczywiście takich rodzynków nie kupią.. tak jakby myślenie ich bolało a nie sprawiało przyjemność..

Cameron wymiata gadżetami techniki filmowej ale poza tym.. no właśnie.

Kubrick też dokonał przełomu w technice filmowej ale myślę- z szacunku dla danych mu nowych możliwości nie chciał wykorzystać ich na merytoryczne nic i udało się.

A czy o "Avatarze" będziemy mówić za 40 lat jako o filmie kultowym? Ikonie gatunku? Sztuką jest robić właśnie takie filmy.

A "Avatar" moim zdaniem jest taką sezonową "gwiazdeczką", o której zaraz wszyscy zapomną w pogromie innych trójwymiarowców, lepszych czy też gorszych.

Edytowane przez mArP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A "Avatar" moim zdaniem jest taką sezonową "gwiazdeczką", o której zaraz wszyscy zapomną w pogromie innych trójwymiarowców, lepszych czy też gorszych.

 

ale to Avatar będzie uważany za początek kina 3d na taką skalę.

 

tu ciekawy artykuł o 3d w Avatarze http://film-fx.blogspot.com/2009/12/dlaczego-czowiek-ma-pare-oczu-gdy.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już na swoim blogu napisałem.

 

Są filmy, które wymagają głębokich przemyśleń i są filmy, które raczej nastawione są na efekty specjalne itp. Oba rodzaje bardzo lubię, tylko że ten pierwszy wolę oglądać w zaciszu domowym. Ten drugi - zdecydowanie w kinie. Tego się trzymam, a to, że Avatar mi się bardzo podobał nie znaczy, że zaraz należę do tzw. popcornowych mas. :)

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Kuba J.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę co będzie z filmem Avatar po seansie w kinach ?

Jaka technologia obecnie wyświetli godnie 3D poza kinem ? Czy wejdzie ten film na DVD/Blue Ray w formie tylko 2D a w 3D za jakiś czas jak technika domowego 3D spowszednieje ? Za ile to .. 3, 5 lat ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacytuję Adama :)

(...)Do tego dochodzi startujący w 2010 hype na TV3D, więc format i rozdzielczość Avatara jest w sam raz pod Bluray3D. Sony już zapowiedziało update do firmware Playstation 3 - będzie kompatybilna z BR-3D. Sony, Samsung, Panasonic, Philips... wszyscy zapowiedzieli ofensywę TV z supportem 3D. A jak ktoś kupi taki TV, to zapewne będzie chciał mieć jakiś film 3D...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po części o zjawiskach o których piszesz powstały 2 (lub więcej?) filmy

- nowy "Gamer"

-starszy "eXistenZ"

Polecam swoją drogą.

Taki a nie inny schemat wydarzeń leży już w naturze ludzkiej. Robi się coś dla mas co po pewnym czasie faktycznie się nudzi i trzeba szukać nowinek technologicznych żeby znów wymiatać gadżetami ku uciesze widzów. Brak takich czy innych możliwości technicznych pobudza do kreatywnego myślenia twórców przez co filmy są bardziej wyrafinowane fabularnie i często obrazkowo ale- tradycyjnie.

Masy oczywiście takich rodzynków nie kupią.. tak jakby myślenie ich bolało a nie sprawiało przyjemność..

Cameron wymiata gadżetami techniki filmowej ale poza tym.. no właśnie.

Kubrick też dokonał przełomu w technice filmowej ale myślę- z szacunku dla danych mu nowych możliwości nie chciał wykorzystać ich na merytoryczne nic i udało się.

A czy o "Avatarze" będziemy mówić za 40 lat jako o filmie kultowym? Ikonie gatunku? Sztuką jest robić właśnie takie filmy.

A "Avatar" moim zdaniem jest taką sezonową "gwiazdeczką", o której zaraz wszyscy zapomną w pogromie innych trójwymiarowców, lepszych czy też gorszych.

 

 

Dokładnie się z tym zgadzam i cieszę się że coraz więcej ludzi nie tylko na naszym forum trochę ochłonęło po prezentacji Avatara.

Stanley Kubrik to reżyser i wizjoner kina SF, twórczość Camerona jest niestety narzędziowym tworzeniem kultury masowej i ta różnica

jest przygniatająca (jak również budzi ironiczne uśmieszki wśród krytyków i koneserów kina). Mam własną głowę i przemyślenia i aczkolwiek

Avatar fajnie się ogląda wcale nie muszę o nim piać peanów-moim zdaniem - nie ma po prostu o czym. Nie sztuką jest przy takim budżecie i technologii stworzyć film kasowy, sztuką jest stworzyć film do którego się wraca kilkakrotnie razy a nawet taki w którym odkrywa w nim coś nowego. Avatar odkrywa wszytko sam z siebie i nie wymaga od widza uruchamiania wyobraźni właśnie ze względu na przerysowania, dosłowność i gotową papkę polaną sosem sensacji i w otoczce wielkiej innowacyjności. Śmieszne i trochę głupie szerze powiedziawszy.

Jeśli zaczniemy oceniać sztukę filmową przez pryzmat technologii to już nie mówimy o sztuce ale o technicznej jakości produkcji.

Można o tym rozprawiać w gronie techników, grafików i sztabów ludzi zajmujących się takimi produkcjami. Ale jako widz - co mnie to obchodzi?

W kontekście techniki większość opinii w tym topicu na pewno jest na miejsu. Jednak Avatar utonie za kilka miesięcy w niepamięci jestem o tym przekonany i bardzo dobrze ponieważ jest filmem rozrywkowym i tak powinien być odbierany.

Kreowanie tej produkcji jako przełomu w kinie i tworzenie z tego "dzieła" może tylko śmieszyć i to nie tylko koneserów kina mam nadzieję.

Hejka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o Avatarze nie będę pisał bo go nie widziałem, ale chciałbym zwrócić uwagę na taką kwestię:

 

niby liczy się fabuła i wyobraźnia a nie efekty, to czemu w ogóle idziemy do kina zamiast przeczytać książkę?!

nie oszukujmy się, to co widać i jak widać jest ważne. gdyby z odysei Kubricka odjąc warstwę wizualną i muzyczną to zostałoby tylko marne czytadło Clarka... :szczerbaty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę to napisać.

 

Dlaczego większość z Was w kółko krytykuje ten film, nazywa sezonowym, nieprzełomowym (nie mówię, że się nie zgadzam) a tylko nieliczni zawuażają jego piękno?

 

Gdybym miał ten film oceniać tak jak Wy, dawno bym o nim zapomniał. Jest jednak w nim świat przedstawiony, który ma potężną moc. M.in. przez to, że jest taki prawdziwy.

 

Avatar odkrywa wszytko sam z siebie i nie wymaga od widza uruchamiania wyobraźni właśnie ze względu na przerysowania, dosłowność...

 

Każdy ma swoją opinię, ja Twoją szanuję, ale wg mnie, ten film miał taki być. Myślę, że Cameronowi chodziło o zaprezentowanie swojej wyobraźni, świata, który gdzieś tam może istnieć. Podejrzewam, że w samych założeniach ten film miał być przygodą do innej krainy, gdzie nie liczy się fabuła.

 

A czy nie wymaga włączenia wyobraźni? To zależy w jakim sensie. Bo nie wymaga wyszukiwania iluś tam przesłań i den, ale widz po filmie może się zastanowić czy to, co pokazał Cameron to wszystko. Czy fauna i flora pokazana w filmie to wszystko, co znajduje się na planecie. Można sobie wyobrażać inne zwierzęta, roślinność.

 

Film nie jest przełomowy owszem. Ale na pewno nie utonie za kilka miesięcy w niepamięci. Takie jest moje zdanie :)

 

Pozdrawiam ;)

 

*Edytka*

 

No to powiedzcie mi, dlaczego na Forum już tyle napisaliśmy o tym filmie. ;)

Edytowane przez Kuba J.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem podzielić się swoją subiektywną opinią na temat tego filmu.

 

Nie będę odnosił się do technikalii – powiem tylko, że dla mnie nie ma tu przerostu formy nad treścią i odwrotnie, a czy film jest przełomem w tym względzie, tego nie wiem, gdyż nie widziałem innych współczesnych produkcji 3D. Z pewnością robi wrażenie rozmach i zaangażowanie w szczegóły kreacji, a jedyne z czym wypada go porównać to świat stworzony przez Pitera Jacksona we Władcy Pierścieni (choć trzeba dodać, że Jackson miał ułatwioną sprawę – plastyka dzieła Tolkiena to gotowa i komplementarna wizja oraz gotowy nie tylko scenariusz, ale i niemalże scenopis).

 

Krytycy filmu podnoszą kilka typowych zarzutów i kilka nieco bardziej konkretnych. Odniosę się do trzech z nich:

 

Ale to już było!

I co z tego. Konia z rzędem temu, kto wskaże jakiekolwiek dzieło literackie (lub filmowe) dwudziestego wieku, które nie korzysta z zespołu toposów wymyślonych wcześniej. Osobiście uważam, że czasy twórców silących się na odkrywczość przeminęły wraz ze starożytną Grecją. Współcześnie wielkie dzieło to te, które znane toposy angażuje w sposób spójny, logiczny i wiarygodny. Dla mnie „Awatar” taki właśnie jest. Choć oczywiście, nieco trywializując można też powiedzieć: „Awatar” to taki „Tytanic” tyle, że dla całej rodziny (nie tylko dla kobiet).

 

Zadęcie dydaktyczno-polityczne.

Nie przypadkiem film jest dostępny dla młodzieży – dydaktyka i poruszanie ważnych spraw (zwłaszcza ekologii i poszanowania naszej planety) to typowy dla Camerona motyw. Jeśli to komuś przeszkadza i jest na to nieczuły, to przecież z definicji powinien z tego seansu zrezygnować i nie było by wtedy powodów do rozczarowań. Dla mnie ważne jest, że nazywa się pewne rzeczy po imieniu i nie relatywizuje się spraw fundamentalnych (np.: no bo przecież ludzie potrzebują ropy/unobtainium wiec mamy prawo po nie sięgać).

 

Personifikacja głównej bohaterki idzie za daleko – jak można się „podniecać” niebieskim stworem?!

No cóż o gustach się ponoć nie dyskutuje, ale powiem tak – dla mnie o wiele bardziej ekscytująca jest osoba Neytiri – pełna wdzięku, subtelnego piękna i rzeczywistej inteligencji niż dajmy na to wulgarna postać niejakiej Dody.

 

W moim odczuciu jedynym niedostatkiem była ścieżka filmowa. Według kanonu sztuki filmowej dobra muzyka to taka której „nie słychać”. Dla mnie to trochę za mało – zawsze, nawet przy pierwszym podejściu do filmu zwracam uwagę na muzykę – w tym wypadku była ona zbyt odległym tłem. Ale tu nie było zaskoczenia: James Horner to porządny rzemieślnik swojego fachu – ale bez porywów. Trudno co prawda sobie wyobrazić sobie bardziej doświadczonego kompozytora muzyki do filmów s-f. Tyle, że doświadczenie to nie wszystko.

 

W skrócie: ten film dla jednych pozostanie jedynie ferią barw i efektów o której wkrótce zapomną – ci zapewne nie należą do tego rodzaju ludzi, którzy jak ja od dziś będą przez swój teleskop wypatrywać gazowego olbrzyma wokół którego krąży Pandora :lol:

 

Pozdrawiam.

 

PS.

Jutro idę do kina drugi raz!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego typy narzekania na Avatara postrzegam jako rodzaj narzekań typu: "Co prawda to Ferrari jest piękne, szybkie i ładne, ale tak na prawdę to badziew, bo trudno się do niego z rodziną na wakacje zapakować. Mój jelcz co prawda wielki i brzydki, ale za to ile treści mogę nim przewieźć."

Avatar to film science-fiction, trochę baśniowy. Fabuła nie jest bardzo zakręcona i pokręcona, ale właśnie taka miała być - o to chodziło!. Jak to w życiu bywa - fabuła wcale nie musi być zagmatwana i z podwójnym dnem, żeby opowiedzieć piękną historię. I to jak opowiedzieć!

 

Avatar oczarował większość ludzi, którzy go widzieli. Ja sam parę godzin po nim miałem problem z powrotem do rzeczywistości... Ale hej, to jest przecież słaby film, nie ma potrójnego dna i wiadomo przy pierwszym obejrzeniu o co w nim chodzi, w takim razie to nie jest żadna sztuka tylko popcornowy gniot. W końcu dobry film tak samo jak dobra sztuka musi być niezwykły, dziwaczny i najlepiej niezrozumiały przez większość. Tak samo jak te niektóre nowoczesne obrazy:

ea2.jpg

 

Piękny obraz, prawdziwa sztuka. W końcu dziś dobry obraz nie może być prosty, zwyczajny i po prostu piękny.. Film tak samo. ;)

Edytowane przez exec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, my tu jesteśmy mega inteligentni, oczytani... koneserzy kina. Tia... tylko czemu, Panowie koneserzy, piszecie takie elaboraty o czymś, co nie ma żadnej wartości w kontekście sztuki kinowej? Czyż to nie jest bardziej zabawne niż ów krytykowany film?

 

A mówiąc zupełnie poważnie, bardziej niż film intrygują mnie motywacje osób idących do Kościoła i mających pretensje, że nie usłyszeli tam muzyki rockowej (i vice versa). Ten budynek, w którym byliście ma konkretny cel, tak samo jak film pod tytułem Avatar. Mówię zupełnie szczerze - śmieszą mnie tego typu krytyki. Avatar to przede wszyskim wizualizacja świata, którego zapewne nie będzie można nigdy zobaczyć. To coś pomiędzy jawą, a snem. Dla mnie ten film jest genialny bez fabuły - jako strice "przyrodniczy". Wybaczcie - trzeba być człowiekiem bez krzty wrażliwości i romatyzmy, żeby nie sfajdać się w gacie widząc pandorę :P Całe szczęście znam Andrzeja i wiem, że Pandora go poruszyła, tylko trochę wstydzi się do tego przyznać. Jestem przekonany, że dojdziemy do porozumienia w ocenie tego obrazu w czasie najbliższego spotkania :) A jak nie - to będę musiał zmienić zdanie, co do jego wrażliwości :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tego typy narzekania na Avatara postrzegam jako rodzaj narzekań typu: "Co prawda to Ferrari jest piękne, szybkie i ładne, ale tak na prawdę to badziew, bo trudno się do niego z rodziną na wakacje zapakować. Mój jelcz co prawda wielki i brzydki, ale za to ile treści mogę nim przewieźć."

 

exec, pięknie to ująłeś :).

koneserzy "Prawdziwej Sztuki" maja monopol na przypisywanie filmowi łatki przełomowy czy nie (nie rozumiem dlaczego?). nawet jeśli w ich głowach za pół roku nie będzie miejsca na wspomnienia z tego filmu, to będą one w naszych i wielu milionów fanów SF. i to będzie się liczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem nigdy że to film dla debili (to najprościej - rozrywkowa produkcja) natomiast odczucie że

film nie jest żadnym przełomem i że wypisywanie i nim bezkrytycznych ochów i achów rozmija się z tym co było mi dane obejrzeć nie opuszcza mnie ani na trochę :)

Uważam że Cameron zepsuł efekt tworząc film po prostu płytki.

Na tyle dużo wiem o filmografii i na tyle dużo przeczytałem w życiu żeby wiedzieć o czym piszę i nikt mnie nie przekona że to

dzieło warte jest takiej uwagi jaką niektórzy do tego przywiązują. Cała reklama która wykreowała ten film na szczyty

stworzyła otoczkę tego "przełomu" który okazał się w końcu zwykłą komercyjną produkcją. Zastanawiające jest że w zasadzie Cameron (z jednym wyjątkiem) dysponując takim budżetem zatrudnił aktorów z dość niskiej półki. Wszystko to mi na kilometr pachnie próbą wymuszenia na widzu określonego odbioru filmu a dokładniej skoncetrowaniu się na wgniataniu w fotel naszego ciała dzięki faszerowaniu nas efektai specjalnymi.

Recenzje tego filmu są bardzo różne w zależności od tego co

poszczególni ludzie czy recenzenci oczekiwali. Czego ja oczekiwałem?? Przełomu....Niestety w mojej ocenie nic takiego nie nastąpiło i przy produkcjach tego reżysera uważam że nie nastąpi.

Panowie - wyluzujcie....każdy może mieć własne zdanie, o gustach czy nastawieniu do kina trudno dyskutować. Wcale nie uważam że film jest zły czy że niewart obejrzenia. Ale sorry...nie epatujcie wszystkich ocenami że jest to film WIELKI...

A.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pytanie: czy wcześniej ktoś zrobił film, który na taką skalę wykorzystał 3d? o ten przełom mi chodzi...

 

Lysy- a jeśli Cameron chciał stworzyć film kasowy- i tylko kasowy? wykorzystać nowy świat nie tylko w filmie, ale "ciągnąć" z niego kasę ile się da- sequel, prequel, gadżety, gry, może serial...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aha - Andrzej, byłem już na nim 3 razy (to tak w kontekście, że nikt nie pójdzie na niego drugi raz). Nie czuję się debilem zjadającym popcorn. Chociaż... podobno debil nie jest świadomy, że jest debilem... ponieważ - jest debilem.

 

No to pojechaleś teraz... :lightning:

Nie napisałem nigdy że to film dla debili tylko zwyczajnie - rozrywkowy i dosłowny do bólu.

Może po prostu mam inne gusta i oczekiwania od kina? Akurat w zakresie inteligencji wiedzy czy gustu nie musisz mnie

przekonywać że jesteś w świetnej kondycji :)

Jeśli wątek akceptacji innych kultur w Avatarze przekonał Cię to wierzę że zaakceptujesz też inne podejście fana SF

Avatara. W Twoim przypadku nie zdziwi mnie nawet 15-krotne obejrzenie tego filmu, ponieważ kwestia technologii

dla osób interesujących się również zawodowo grafiką komputerową ma w tym filmie też wymiar oceny technicznej.

Hej.

Edytowane przez Lysy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Kreowanie tej produkcji jako przełomu w kinie i tworzenie z tego "dzieła" może tylko śmieszyć i to nie tylko koneserów kina mam nadzieję.

Hejka.

 

szczerbaty.gif

 

Powtórze się.

 

Cameron śni moje sny! Widze tam światy w które regularnie odpływam od codzienności. Dla mnie ten film to mistrzostwo świata. W przeciwieństwie do "głównonurtowych dzieł" nad którymi onanizują sie krytycy. ;)

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.