Skocz do zawartości

RATUNKU! Zostawiłem sprzęt w Jodłowie


wimmer

Rekomendowane odpowiedzi

Trzeba być po prostu porąbanym świrem mojego pokroju, żeby zostawić tyle sprzętu ...

Ja kiedyś zostawiłem na parkingu w W-awie plecak z ubraniem, wyjeżdżając zimą w góry. Jakoś się potem obszedłem bez niego.

Najlepiej tłumacz sobie, że ludzie genialni są często roztargnieni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwierze zaraza wścieklizną tylko kilka dni przed śmiercią i wtedy miałby już wodowstręt a widziałam jaki piję. Ogólnie to bym się nie denerwowała. Też kiedyś miałam taką obawę, ale jak poczytałam to przestałam się

 

Ale zastrzyk na tężec jak najbardziej wskazany

Edytowane przez Agatek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zostawiłem nową kosmetyczkę (czerwoną) mojej żony z nowym szamponem i nową pastą do zębów i nowym mydłem (wbrew pozorom używałem tych rzeczy na zlocie ;) )

Dzwoniłem wczoraj do Jodłowa i miła Pani obleciała z dołu do góry ośrodek ale nie znalazła moich fantów... Po drodze znalazła za to czerwoną torbę ale były w niej "tylko" astronomiczne rzeczy i powiedziała tylko, ze odłoży ją bo pewnie ktoś się zgłosi.

Wimmerku miałeś fuksa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ogierem nie ma żartów...

Zgadza się Mariusz!

Kolejny Ogier zaobserwowany został w Jodłowie, gdy wdarł sie pomiędzy trzy brykające na trampolinie kobitki.

Tyle tylko, że nikt nie zgłosił pogryzień, a Ogier po wszystkim odreagował krótką lewitacją :blink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jeszcze co do pozostawionego sprzętu: Żartowałem sobie dwa razy;

Pierwszy raz - w niedzielę rano, kiedy większość już wyjeżdżała powiedziałem: "Trzeba się przejść po polu obserwacyjnym i poszukać w trawie sprzętu. Taki naglerek albo filtr lumicona by mi się przydał".

 

 

Pamętam te Twoje żarty jak się pakowałem i nawet błysnęła mi taka myśl że to Twoje i..... Prorok cy co ;-).

 

 

Super że zguba znaleziona.

Pozdrów Starszą Panią . Moim synem też się opiekowała nadwyraz.

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wimmer

To może odszukasz przy okazji właściciela tego ogiera, który "spróbował" moją córkę i spytasz go, czy koń był (co mało prawdopodobne) szczepiony na wściekliznę? Ledwo ją uszczypnął, ale moja Żona mówi, że powinno się teraz wysłać córę na szczepienie...

 

To też nie jest żart.

 

Na tężec to pewnie by sie przydało by szczepienie , tym bardziej że z tego co pamietam to zastrzyk jest prawie bezbolesny a po pełnym cyklu daje odporność na tą chorobę  przez wiele lat. Jezeli chcesz mieć pewność z wścieklizną to wiadomo szczepienie albo obserwacja wetenaryjna konia.

 

 

Z drugiej strony mieszkam między Wrockiem a Jodłowem i zaprzyjaźniony weterynarz mówił ze od wielu lat (20-30)nie było żadnego przypadku wścieklizny w moim rejonie u żadnego zwierzęcia od wielkości kota wzwyż. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Powrót do Jodłowa - w poszukiwaniu zaginionej warki" :)

 

Stało się. Dziś nadszedł dzień, w którym miałem odzyskać moja zgubę...

Wrocław. Godzina 7:10

 

canonimg 001.jpgcanonimg 003.jpgcanonimg 004.jpg

 

Po przyjeździe do Międzylesia okazało się, że w sobotę nie kursuje żaden autobus do Jodłowa. I jedyne, co mi pozostało, to przespacerować się około 12 km do ośrodka Ostoja.

Pomyślałem sobie: Młody jeszcze jestem, buty mam wygodne, na skarpetkach napis "sport", a i pachy smarowałem rano antyperspirantem. Ponadto od wczorajszej kolacji nic nie jadłem, więc żołądek nie będzie mi ciążył - to śmignę przed się jak strzała z łuku :)

No to w drogę.

 

canonimg 006.jpgcanonimg 009.jpgcanonimg 012.jpg

 

Ładne widoczki były, to cyknąłem kilka zdjęć. Sporo czasu na oglądanie przyrody i kontemplację. Cisza i spokój, tylko raz na jakiś czas autko przejechało. A raz nawet kordon ciężkich motocykli. Pierwszy z nich zatrzymał się, a motocyklista zapytał: "Czy tędy dojedziemy do Jodłowa?"

Odpowiedziałem: Mam nadzieję. Sam tam idę. To chyba cały czas prosto.

 

Gdy byłem już niedaleko, to zauważyłem na słupie drogowskaz z napisem astro-forum.org - tak jakby zlot trwał nadal. Tak, jakby to nie było dziś, tylko w tamtym tygodniu.

canonimg 013.jpg

 

I samo miejsce też się nie zmieniło. Wtedy wracali motocykliści. Pierwszy z nich zawołał: "Facet, ty to masz nogi!".

A drugi: "Tak. Jednak to Jodłów!".

-To dobrze - odpowiedziałem.

 

canonimg 014.jpg

 

Tylko, że nas i Was tam nie było. Niby budynek ten sam... ale to już nie to samo.

 

Na górę dotarłem w około 2 godziny. Przywitałem się z miłymi Paniami, a zwłaszcza z tą starszą miłą Panią. Powiedziałem: "Dzień dobry. To ja. Wróciłem po sprzęt, którego zapomniałem." Pani sięgnęła pod ladę i wyciągnęła moją "zaginioną warkę" - czerwoną torbę-niewidkę, co to ukryła się przed moim wzrokiem w trakcie pakowania do wyjazdu ze zlotu.

canonimg 015.jpgcanonimg 017.jpg

 

Nogi mnie trochę bolały, ale byłem zadowolony, że sprzęt się znalazł. Zaraz wyciągnąłem z plecaka skromny podarunek (w postaci niezłej marki wiśniowej brandy i paczki Rafaello) dla miłej Pani. Oczywiście nie chciała przyjąć, ale nie było dyskusji. Sprzęt był cały i zdrowy - tak, jak go włożyłem do torby.

Porozmawialiśmy chwilę. Przekazałem pozdrowienia. Zamówiłem kawkę i pierwszy posiłek tego dnia - żurek z jajeczkiem i kiełbaską (pycha). Posilony, posiedziałem jeszcze chwilę, pospacerowałem po podwórzu, nabrałem źródlanej wody do butelki, po czym pożegnałem się serdecznie i ruszyłem z powrotem.

 

Z góry szło się dobrze.

Najważniejsze, że sprzęt był już ze mną. Pogoda była ładna, widoki ładne i perspektywa powrotu do domu, gdzie ciepły prysznic, zimne piwo i pyszny obiad (w zasadzie kolacja) przyrządzony przez H-linkę.

Tup-tup z powrotem do Międzylesia.

canonimg 018.jpgcanonimg 019.jpgcanonimg 021.jpgcanonimg 023.jpgcanonimg 024.jpg

 

Tak oto kończy się ta historia.

canonimg 026.jpg

 

-Wimmer, błagam! Nie zostawiaj mnie. Przecież ja ciebie aj low ju.

-End aj low ju tu. Aj promys, że już nigdy cię nie zostawię, czerwona torbo z okularami.

 

HAPPY END :)

 

 

P.S: Pablito, Twojej kosmetyczki niestety na pewno nie znaleziono. Pani szukała wszędzie.

Dzięki ludzie za słowa wsparcia w tej lekko strasznej historii o dobrym zakończeniu. Trochę się martwiłem, ale na szczęście skończyło się dobrze.

  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyślałem sobie: Młody jeszcze jestem, buty mam wygodne, na skarpetkach napis "sport", a i pachy smarowałem rano antyperspirantem. Ponadto od wczorajszej kolacji nic nie jadłem, więc żołądek nie będzie mi ciążył - to śmignę przed się jak strzała z łuku :)

 

-Wimmer, błagam! Nie zostawiaj mnie. Przecież ja ciebie aj low ju.

-End aj low ju tu. Aj promys, że już nigdy cię nie zostawię, czerwona torbo z okularami.

 

 

Błahaha, no nie Wimmer normalnie rozwaliłeś mnie tym :P hehhehe. Dobrze, że Wareczka już jest z Toba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Bywało, że Naglery leżały sobie na trawce po nockach obserwacyjno-integracyjnych, nawet 31 i wszystko trafiało zawsze do właściciela :notworthy: Cieszę się, że zawsze w ten sposób kończyły się zloty, a Twoja torba jest kolejnym przykładem uczciwości astromaniaków :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.