Skocz do zawartości

Astronomia a literatura


Karol Wójcicki

Rekomendowane odpowiedzi

O Prusie już koledzy wspominali, ale dodam kilka cytatów z jednej z moich ulubionych książek:

 

Wówczas przyszło mi na myśl, że tak daleko jestem od domu, że dziś ostatnim między mną i wami łącznikiem są tylko te gwiazdy, że w tej chwili u was może nikt nie patrzy na nie, nikt o mnie nie pamięta, nikt!... Uczułem jakby wewnętrzne rozdarcie i wtedy dopiero przekonałem się, jak głęboką mam ranę w duszy.

- Prawda, że nigdy nie interesowały mnie gwiazdy - szepnął pan Ignacy.

 

Dziwne, co prawda, to stwierdzenie. Rzecki – taki romantyk i nie zainteresowany gwiazdami?!

 

[…]

Było już wpół do dziewiątej wieczorem, kiedy Wokulski wracał do domu. Słońce niedawno zaszło, lecz silny wzrok mógł już dopatrzeć większe gwiazdy przebłyskujące na złotawo-lazurowym niebie.

Nie mieli wtedy ludziska problemu z LP, nawet w mieście, jak się zdaje :D

 

[…]

Była już noc duża, bezksiężycowa i bezobłoczna, a na niebie więcej gwiazd niż zwykle. Wokulski otworzył okno i przypatrywał się konstelacjom. Przyszły mu na myśl syberyjskie noce, gdzie niebo bywa niekiedy prawie czarne, zasiane gwiazdami jak śnieżycą, gdzie Mała Niedźwiedzica krąży prawie nad głową, a Herkules, kwadrat Pegaza, Bliźnięta świecą niżej niż u nas nad horyzontem.

"Czy dziś umiałbym astronomię, ja, subiekt Hopfera, gdybym tam nie był? - pomyślał z goryczą. - A słyszałbym co o odkryciach Geista, gdyby mnie Suzin gwałtem nie zaciągnął do Paryża?..."

 

[…]

Odsunął okno zamknięte przez barona, i dla odpędzenia natrętnych wspomnień począł znowu przyglądać się niebu. Kwadrat Pegaza opuszczał się już na zachód, a na wschodzie podnosił się Byk, Orion, Pies Mały i Bliźnięta.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesienna symbolika

 

23 września Słońce przecina równik niebieski i zaczyna się astronomiczna jesień. Słońce w gwiazdozbiorze Panny, ale dawniej była to Waga. Dzień się już przeważył. Czas to na ogół smutny, chociaż niekiedy i w październiku można się cieszyć resztkami lata. Dni stają się coraz krótsze, zwykle zaczynają się słoty, chłody i choroby. Zakończyły się zbiory, było więcej czasu na refleksję. Więc tęsknota za tymi, co odeszli, wspominanie zmarłych - Wszystkich Świętych, Dzień Zaduszny, nasze Dziady i celtycki Halloween. Zmarłych trzeba było uczcić świętem, pomodlić się za nich, lecz także nakarmić czy przywołać. Niekiedy zresztą sami zjawiali się na tym świecie i należało zachować ostrożność, by ich nie skrzywdzić wykonując pewne prace – cięcie, ubijanie czy wylewanie brudów. Warto też było zdmuchnąć niewidzialnego gościa z ławy, zanim się usiadło. Gość zresztą nie musiał być całkiem niewinny, mógł to być upiór lub czarownica, stąd odstraszanie go hałaśliwymi obrzędami, dziwacznymi strojami czy światłami. Błędne ogniki naśladowano umieszczając świeczkę w wydrążonej dyni. Ambiwalentne podejście do dusz zmarłych widać w mickiewiczowskich Dziadach – chcemy je zobaczyć, lecz boimy się ich, mogą nas zabrać ze sobą, skrzywdzić, przypomnieć tragiczne chwile. Na ogół jednak tych, co odeszli chcemy tylko wspomnieć i uczcić, zapalić ogień na ich cześć, złożyć wianek na grobie. Ten ogień to nie lampka ze świeczką czy, o zgrozo, elektryczna. Tradycyjny znicz to talerz lub miska z wypalonej gliny, który wkrótce „w pył się obracał”. Na nim paliła się stearyna a dawniej tłuszcz, najcenniejsza część pożywienia. W tym okresie pożywienia starczało i dla żywych i zmarłych. W Ameryce obchodzono Dzień Dziękczynienia z tradycyjnymi potrawami – pieczonym indykiem, szarlotką z dyni (pumpkin pie) i sosem żurawinowym. Świąteczne potrawy miewają znaczenie symboliczne. Ryby, grzyby czy mak, jedzone w wieczór wigilijny, wskazują na związek także tego święta z zaświatami, krainami mrocznymi i cichymi. Dawne odmiany maku nie były bynajmniej pozbawione opium a strój Świętego Mikołaja dziwnie przypomina czerwone muchomory. Przy stole wigilijnym powinno być puste miejsce dla niespodziewanego gościa, mógł on być zwykłym wędrowcem, ale mógł też przyjść z zaświatów.

Dla nas, astroamatorów, to także ciężki okres. Jeśli jednak nie będzie słoty i zobaczymy skrawek nieba, w fosforycznej poświacie Wielkiej Mgławicy w Orionie wypatrujmy tych, za którymi tęsknimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Sławni podróżnicy na Księżyc

Poprzednicy programu Apollo

 

Księżyc, czy to pełnia czy wąski sierp, występował zarówno w pieśniach ludowych jak i w poezji lirycznej, bajkach czy powieściach fantastycznych. Często był też celem mniej lub bardziej zamierzonych podróży. Wedle polskiej tradycji takim podróżnikiem wbrew woli, w dodatku korzystającym z bardzo oryginalnego środka transportu, był Pan Twardowski. Przypomnę, że został upuszczony przez diabła, unoszącego go do piekła. Ratunek, dość wątpliwy (strasznie musi się tam nudzić) zawdzięczał mieszaninie sprytu z pobożnością. Zaczął się modlić lub według innej wersji śpiewać nabożną pieśń. Tak wystraszył tym swego prześladowcę, że ten cisnął go gdzie popadnie, godząc się ze stratą niepokornej duszy. Trzeba przyznać, że opowieść ta mówi co nieco o naszym „charakterze narodowym”. Osobiście wolę jednak mickiewiczowską wersję tej historii. Chociaż jest ona nieco mizoginiczna i mniej budująca, jednak Twardowski radzi sobie z Mefistofelesem własnymi siłami (i siłą wdzięku swojej małżonki). Z tekstu „Pani Twardowskiej” zaczerpnęliśmy szereg świetnych powiedzeń: ku drzwiom się kwapić, czmychnąć dziurką od klucza, czy najlepsze - tańce, hulanka, swawola.

 

Tradycja francuska jest odmienna. Wiek pary i elektryczności budził nadzieje na opanowanie obcego świata dostępnymi wówczas środkami technicznymi. Juliusz Verne wysyła swych podróżników „Wokół Księżyca” w wydrążonym pocisku wystrzelonym z gigantycznej armaty za pomocą środka wybuchowego – bawełny strzelniczej. Na szczęście cel podróży – lądowanie na Księżycu, nie został osiągnięty, gdyż pomimo żartobliwie deklarowanego przez jednego z bohaterów „rzadkiego oddychania” zapewne nikt by nie przeżył.

 

Moim ulubionym podróżnikiem na Księżyc jest jednak kto inny: Cyrano de Bergerac. Ten francuski pisarz i wolnomyśliciel, żołnierz gwardii gaskońskiej, brawurowy pojedynkowicz o groteskowym wyglądzie (słynny wielki nos), był też autorem powieści fantastyczno-filozoficznej o podróży na Słońce i Księżyc. Tytułowano ją różnie w różnych okresach: Tamten świat lub Podróż do Księżyca; Historia ucieszna. Historyczny Cyrano głosił w niej, że jedynie rozum powinien kierować poczynaniami człowieka i wyraził swą niewiarę w cuda, nieśmiertelność duszy i Stwórcę. Jednak większą sławę zdobył nie jako postać historyczna, lecz jako bohater sławnej sztuki teatralnej Edmonda Rostanda Cyrano de Bergerac.

Pochodzi z niej szereg moich ulubionych cytatów, z których najkrótszy to

 

„Gaskońskie oto są junaki”

 

Zaś dalej:

 

Nie mam żadnej błyskotki do piersi przypiętej,

Idę, zdobny jedynie w szczerość i swobodę.

Jeśli chodzi o talię - nie zważam na modę,

A gorsetem wymagań ściskam tylko duszę.

Nawet najskrytszych czynów ukrywać nie muszę!

Każdy z nich tak mnie zdobi jak błyszcząca wstążka.

Wiem o tym - i mój dowcip podkręcam jak wąsa.

Mijam was i przechadzam się między wrogami

Podzwaniając wam prawdą niby ostrogami...

 

Nie, dzięki! - Kalkulować i blednąć ze strachu,

Ponad pisanie wierszy przedkładać wizyty,

Redagować podania, prośby i monity...

Nie, dzięki! dzięki! dzięki! - Za to śpiewać mogę,

Marzyć, śmiać się, iść naprzód, sam! – jak wolny człowiek.

Mieć oko bystre, dźwięczny głos, czapkę na bakier,

Walczyć o swoje zdanie – i zaczerniać papier.

A tworzyć nie dla sławy, nie dla apanaży,

Lecieć choćby na księżyc, kiedy się zamarzy.

Nigdy nie pisać tego, co z serca nie płynie

I mówić sobie skromnie: ciesz się tym jedynie...

 

Poznaję starych wrogów! Na czele mych gości

Kłamstwo?

Masz! masz! - Ha, ha, ha! Przesądy, Podłości

Kompromisy!

Co, chcecie, bym wchodził w ugodę?

Nigdy, nigdy! - Ah! jesteś, Głupstwo, wiecznie młode!

 

- Wiem, że zduszą mnie wasze uściski padalcze;

Nic nie szkodzi; ja walczę! ja walczę! ja walczę!

Wydzierajcie mi wszystko, róże, laury wieszcze!

Wydzierajcie! Wbrew waszej woli jest coś jeszcze,

Co unoszę, czem teraz, gdy wejdę do Boga,

Zmiotę proch w mym pokłonie z gwiaździstego proga,

Jest coś, co bez zagięcia, bez plamy, z dni chwały

Unoszę...

To jest...

 

Jest to?...

 

Pióropusz mój biały.

 

(tł. Włodzimierz Zagórski)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Artykuł Craiga Scogina na „Cloudy Nights” (klik) spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłem przetłumaczyć jego dwa fragmenty. Zamieszczam tłumaczenie w tym wątku, ponieważ jest to niewątpliwie literatura i niewątpliwie związana z astronomią:

 

...Od rozpoznawania asteryzmów i gwiazdozbiorów do numerów Flamsteeda, umysł ludzki starał się stworzyć porządek w powolnym chaosie nocnego nieba. Odczuwamy potrzebę nadania mu pewnej formy, by opleść naszymi umysłami jego mechanizm. Począwszy od mitologii ludów starożytnych po eksperymenty mechaniki kwantowej, specyfiką ludzkiej wędrówki jest poszukiwanie Formy. Umysł sili się, by zrozumieć czasoprzestrzeń, podobnie jak oko zmaga się z delikatnymi mgiełkami. Dostaję upomnienie, że istnieją głębokie ograniczenia ludzkiej percepcji i ważności. Łatwo jest zapomnieć (trudniej pojąć), że obserwujemy M81 i M82 takimi, jakie były mniej-więcej 12 milionów lat temu. W tym, co widzimy, jest głębokie znaczenie. Dla mnie znaczenie to stanowi centralny motyw astronomii obserwacyjnej. Rozmyślanie w skali większej niż ludzka jest dla każdego ciężkim zadaniem. Wielu po prostu nie chce go podejmować. Nasz umysł istnieje po to, by pomóc nam przeżyć w naszym kontekście (parę tysięcy mil i 80 lat, jeśli mamy szczęście). Uważam, że właśnie dlatego myślenie w skali uniwersalnej stanowi dla wielu z nas wyzwanie i podnietę a nawet jest trochę przerażające. Myślę także, iż zdrowo jest przypomnieć sobie niekiedy „na czym stoimy”.

... Wydaje mi się, że doświadczony obserwator nie znajdzie tu nic nowego. W najlepszym razie, ten „kawałek” przyda się nowicjuszom. Napisałem go, ponieważ ciekawe zdawało mi się uporządkowanie własnych myśli i odpowiedź na pytanie zadawane przez naprawdę zainteresowanych: o czym myślisz, gdy patrzysz przez swój teleskop. Astronomia obserwacyjna może być wysiłkiem medytacyjnym. Wrażenia ulegają wzmocnieniu dzięki głębokim rozmyślaniom nad tym, co widzimy. Dokąd nas te rozmyślania zaprowadzą, z konieczności różni się u każdego. Jedni pójdą ścieżką techniczną, zaś inni szukają doświadczenia piękna. Niektórzy będą rozważać historię lub kosmologię. Wielu po prostu czuje swą małość. To wszystko zależy od rodzaju przyjemności, jaką lubimy czerpać z własnego umysłu. Sam lubię dzielić odczucia z innymi, lecz muszę przyjąć do wiadomości, że niektórzy stają się drażliwi (lub po prostu siedzą milcząc) podczas konfrontacji z małością ludzką w kontekście kosmologicznym, czy też z pojęciem roku świetlnego. Mnie, zamiast zagubienia we własnym braku ważności przypomina się, jak głębokie znaczenie mamy dla siebie nawzajem, dla naszych rodzin, przyjaciół i kolegów. Mamy cudowne szczęście, że jesteśmy tutaj z naszymi współtowarzyszami na naszej „błękitnej kulce”, w „strefie Złotowłosej” obok niewielkiej, żółtej gwiazdy. Jeszcze cudowniejsze i szczęśliwsze jest, że mamy taki umysł, który pozwala nad tym wszystkim rozmyślać, oraz narzędzia, dzięki którym dzielimy się naszymi odkryciami.

Właśnie to stanowi część moich rozważań.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Niełatwo czyta się obecnie „Boską komedię”. Pomimo genialności Dantego, średniowieczny system pojęć, sposób prowadzenia dyskursu, sam styl w końcu, z trudem trafiają do racjonalnie nastawionego, śpieszącego się do swojej codzienności Homo faber. Tak więc, doceniając trudy poety, nie dałem się jednak przekonać objaśnieniom Beatrycze co do natury plamistości Księżyca, różnic w jasności gwiazd czy ruchu planet (Niebo, Pieśń II). Jednak samo podjęcie tych zagadnień świadczy o zainteresowaniu Dantego astronomią a także o pierwszych, nieśmiałych powiewach Odrodzenia. Fascynacja poety niebem astronomów a nie tylko duchownych odbija się w zakończeniach poszczególnych części dzieła (przekład Edward Porębowicz).

Piekło:
…Aż zobaczyłem niebios światła cudne
Przez krągły otwór migocące z góry.
Tędyśmy na świat wyszli, witać gwiazdy.

Czyściec:
…Na brzeg wróciłem, w przeświętym ruczaju
Tak odrodzony jak rośliny nowe,
Okryte szatą zielonego maju -
Czysty i gotów wylecieć nad gwiazdy.

Niebo:
…Dalej fantazja moja nie nadąży.
A już wtórzyła pragnieniu i woli
Jak koło, które w parze z kołem krąży,
Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy.

Do tych ostatnich słów nawiązał doktor Stanisław Bajtlik w swoim pamiętnym wykładzie „Z czego zbudowany jest Wszechświat? Największy nierozwiązany problem w fizyce.”, wygłoszonym 26 lutego 2008 r. na Uniwersytecie Warszawskim. Wspominam tutaj ten wykład, gdyż była to nie tylko nauka, lecz także sztuka wysokiego lotu, niestety sztuka ulotna, jak spektakl teatralny czy koncert wybitnego pianisty. Prelegent jak czarnoksiężnik wyciągał spod pulpitu kolejne pomoce do objaśnienia możliwej krzywizny Wszechświata. Raz był to potężny walec tekturowy, potem globus a na końcu siodło ułańskie*, do których płaska powierzchnia arkusza papieru nijak nie dała się dopasować bez rozdarcia. Zaś gdy Doktor, wyraziwszy swój podziw dla osiągnięć myśli ludzkiej doszedł do kresu obecnej wiedzy o Wszechświecie, zakończył wykład słowami, że tam, gdzie nie sięga wiedza, sięgnąć może miłość.

Takie rzeczy się pamięta.

Edit:
* Była tam jeszcze wielka dętka traktorowa w charakterze torusa

W dniu urodzin dedykuję ten wpis Wimmerowi, który czuje sztukę.

Edytowane przez Janko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Ostatnio wpadła w moje ręce ciekawa książka "Ałtaj - Himalaje" Mikołaja Rericha - podróżnika, malarza, humanisty, znanego z wielkiego wkładu do skarbnicy światowej kultury, żyjącego na przełomie XIX- XX w. Książka opisuje sposób życia ludności Indii, Ałtaju, Mongolii, Tybetu, ich kulturę, religię, codzienne życie...

Trafiłam w niej również na opis, który wpisuje się w temat "Astronomia a literatura".

 

Oto on:

 

"Wcześnie pojawiają się gwiazdy. Na wschodzie bez przerwy płonie potrójne światło Oriona. Wszystkie religie wspominają o tym niezwykłym gwiazdozbiorze. W archiwach starych obserwatoriów prawdopodobnie można znaleźć wiele ciekawych informacji na jego temat. Zadziwiająco szerokie kręgi zatoczył kult niektórych gwiazdozbiorów, jak na przykład Wielkiej Niedźwiedzicy i Oriona.

Oddają im cześć mądrzy szamanowie. Nieprzypadkowo Hiob właśnie te gwiazdozbiory uważa za najwyższy sukces aktu stworzenia. W ostatnim numerze pisma Londyńskiego Towarzystwa Azjatyckiego można natrafić na bardzo wymowne i nieoczekiwane spostrzeżenie: "... w okolicach Barakohu znajduje się meczet zwany Dżawca Madżit, co nalezy rozumieć jako "Dom Oriona, bowiem Dżawca znaczy Orion". Z jakże starożytnym kultem łączy się ów meczet wskazany przez Babura, teraz zapewne zasypany piaskami wielkiej pustyni...

Orion nieustannie przyciąga oczy ludzkości. Znów astronomiczne biuletyny mówią o tajemniczych różowych rozbłyskach w tym gwiazdozbiorze. Do konstelacji Oriona należą Trzej Królowie. W filozofii starożytnej gwiazdozbiorowi Oriona nadawano znaczenie Atlasa podtrzymującego wszechświat. Gwiazda Wschodu..."

 

Trzej Królowie - trzy jasne gwiazdy gwiazdozbioru Oriona

 

 

Poniżej link do twórczości malarskiej M. Rericha:

http://bialczynski.wordpress.com/2010/06/25/rosyjska-wizja-baji-slowian-czesc-3-mikolaj-rerich-1874-1947/

Edytowane przez abrakadabra
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gwiazdy na Golfsztromie

Dlatego nigdy nie pytaj, komu bije dzwon

 

Jeśli istnieje gdzieś parapsychologia, nadświadomość i ukryta rzeczywistość, to właśnie w utworach wielkich pisarzy, sterujących wedle swego uznania naszą wyobraźnią i uczuciami Czy ktoś uważa Ernesta Hemingwaya za poetę? Jednak to od poezji zaczął on swoją karierę literacką i to on stworzył najwspanialszą chyba metaforę ludzkiego losu. „Stary człowiek i morze” czytany w warstwie czysto narracyjnej jest tylko zgrabnym opowiadaniem o połowie marlina przez starego Santiago. Tak też oceniają go uczniowie ”zaliczający” kolejną lekturę szkolną. Jednak dojrzały czytelnik, niezależnie od jego wieku, odczyta przesłanie mistrza słów najprostszych i zdań najkrótszych. Z zapisu trywialnych czynności powoli wyłania się poetycki obraz ludzkiej egzystencji:

 

Był starym człowiekiem, który łowił ryby w Golfsztromie pływając samotnie łodzią, i oto już od osiemdziesięciu czterech dni nie schwytał ani jednej. Przez pierwsze czterdzieści dni pływał z nim pewien chłopiec…

…Santiago, powiedział do niego chłopiec,… mógłbym znów z tobą popłynąć… Stary nauczył go łowić ryby i chłopiec go kochał.

– Nie, odrzekł stary. – Jesteś w szczęśliwej łodzi . Zostań z nimi…

…Skrawek słońca wynurzył się z morza i stary ujrzał daleko w kierunku brzegu inne łodzie…

… ja to robię dokładnie… Tylko, że nie mam już szczęścia. Chociaż kto wie? Może dzisiaj?...

Obłoki nad lądem spiętrzyły się teraz jak góry i brzeg był już tylko długą zieloną linią, za którą widniały szaro błękitne wzgórza…

…Wreszcie to samo delikatne pociągnięcie powtórzyło się znowu.

- Weźmie - powiedział na głos. – Boże, dopomóż mu, żeby wziął…

... - Szkoda, że nie ma tu chłopca- powiedział głośno. – Holuje mnie ryba i jestem jak kołek do uwiązywania lin...Nikt nie powinien zostawać sam na starość – pomyślał. – Ale to nieuniknione...

...A przecież go zabiję – powiedział. – W całej jego wielkości i chwale... pokażę mu, co potrafi człowiek i co człowiek może wytrzymać... Teraz właśnie muszę tego dowieść. Tysięczne przypadki, w których już tego dowiódł, nie miały żadnego znaczenia. Obecnie dowodził tego ponownie...

...Było teraz ciemno, bo we wrześniu zmrok szybko zapada po zachodzie słońca... Ukazały się pierwsze gwiazdy. Nie znał nazwy „Rigel”, ale dojrzał tę gwiazdę i wiedział, że niedługo pojawią się wszystkie i że będzie miał przy sobie swoich dalekich przyjaciół...

...Co by było, gdyby człowiek musiał próbować zabić księżyc? ... A gdyby tak co dzień trzeba było zabijać słońce?...Nie rozumiem się na tych rzeczach – rozmyślał. – Ale dobrze, że nie musimy zabijać słońca, księżyca czy gwiazd...

... – Nie mogę sprawić sobie zawodu i skonać przy takiej rybie...

...Trzeba zachować jasność w głowie – powiedział...

...- Jestem zmęczony i stary, ale zabiłem tego marlina, który jest moim bratem, i teraz muszę odrobić pańszczyznę...

...Rekin nie zjawił się przypadkiem... Kiedy stary go ujrzał, wiedział już, że to rekin, który nie zna lęku i zrobi dokładnie to, co chce...

... „Za dobre to było, żeby trwać” – pomyślał...

...”Mam nadzieję, że już nie będę musiał walczyć -...Tak bardzo mam nadzieję, że już nie będę musiał walczyć”... Ale o północy stanął do walki i tym razem wiedział już, że jest bezcelowa...

...- Jakoś lżej człowiekowi, kiedy jest pokonany. Nie miałem pojęcia, że tak lekko... (tłumaczył Bronisław Zieliński)

 

Stary El Sordo broniący się z garstką partyzantów przed faszystami na szczycie wzgórza o charakterystycznym kształcie też walczył do końca, choć znał wynik walki. Samoloty musiały nadlecieć. Robert Jordan leżący na igliwiu ze złamanym udem i karabinem w garści czuł się prawie dobrze oczekując nadejścia pogoni. Jednak w czasie pisania „Starego człowieka...” Hemingway był przynajmniej 12 lat starszy i życie widział już inaczej niż w „Komu bije dzwon”.

Więc gdy Santiago, otulony kocem przez chłopca zaśnie wreszcie po swej walce, zwycięstwie i klęsce, będą mu się śniły lwy na złotej afrykańskiej plaży.

A może to będzie Lew z Małym Lwem nad oceanem pełnym galaktyk?

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Jak już zrobiło się tak lirycznie to dorzucę coś od siebie. Mam gdzieś w domu taka małą książkę pt. "Perski dywan". Jest to zbiór wolnych wierszy perskich - czy jakoś tak. Kiedyś zerknąłem tam i zapadła mi w pamięci jedna strofa wiersza:

 

Sypnij spod rzęs gwiazdami,

bo bez księżyca Twej twarzy

ciemne są moje noce,

mimo tych wszystkich gwiazd.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Nie pamiętałem, że w Iliadzie znajduje się coś takiego.

Oto fragment opisu tarczy, którą na zamówienie Tetydy kuł dla Achillesa Hefajstos:

 

Tarczę nasampierw kuł, potężną i wielką, misternie

Zdobiąc ją całą i w krąg opasując obręczą potrójną,

Co migotliwy blask siała; i rzemień srebrny przytwierdził.

Z pięciu zaś płyt składała się tarcza, a na niej Hefajstos

Wyrył wiele kunsztownych rzeźb umiejętną swą sztuką.

 

Najpierw ziemię wyrzeźbił, a potem niebiosa i morze,

Słońce niezmordowane i księżyc w pełni, a wreszcie

Gwiazdozbiory wszelakie, co wieńczą nieba sklepienie,

Więc Plejady i Hyady i też potężnego Oriona

I Niedźwiedzicę co Wozu Wielkiego ma również nazwanie,

Krąży ciągle na miejscu i na Oriona spoziera,

Z gwiezdnych zaś gromad jedyna nie nurza się w toń Okeanu.

 

Homer

Iliada

XVIII, 474-485

Przełożył Ignacy Wieniawski

Wydawnictwo Literackie, Kraków 1984

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Jest wiele pięknych piosenek poświęconych Księżycowi. Są to tęskne melodie do poetyckich tekstów. Oto kilka moich ulubionych:

 

- Blue Moon, w najbardziej znanym wykonaniu

Polecam także

z ciekawym filmikiem.

- There is a Moon out Tonight – tutaj w ciekawym skojarzeniu, niekoniecznie astronomicznym

-

, mojego kochanego, genialnego Bregovica.

- I wreszcie rodzimy Księżyc nad Kościeliskiem *

Kto da więcej?

* Niestety oryginalne wykonanie Łucji Prus zostało usunięte z Internetu. Zamieściłem inne, też ciekawe.

Edytowane przez Janko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Tu leży staroświecka jak przecinek

autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek

raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup

nie należał do żadnej z literackich grup.

Ale też nic lepszego nie ma na mogile

oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy.

Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy

i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę

 

Wisława Szymborska

 

W poezji Szymborskiej spojrzenie na naturę i na człowieka w naturze kierowane jest z kosmosu, z jakiegoś nieokreślonego pozaziemskiego miejsca. Pozwala ono dostrzec całość istnienia – w zróżnicowaniu i komplikacji, a także ułożyć poetycką syntezę czasów. Jakby na przekór oczywistym ograniczeniom był nam dostępny ogląd wszechrzeczy.”

:astro:

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Niedawno poznałem piękną pieśń pt. "Pieśń Słoneczna":

Najwyższy, wszechmocny i dobry Panie,

Twoje są uwielbienie, chwała, cześć i wszelkie błogosławieństwo.

Tylko Tobie, o Najwyższy, one przynależą,

I żaden śmiertelnik nie jest godzien wymieniać Twojego imienia.

Pochwalony bądź, mój Panie, ze wszystkimi Twymi stworzeniami,

nade wszystko z panem bratem Słońcem,

bo jest on lampą dnia i nim rozświetlasz naszą drogę.

Jakże on piękny, promieniejący i pełen blasku.

O Tobie, o Najwyższy, daje nam wyobrażenie.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę Księżyc i gwiazdy:

stworzyłeś je na niebie, jasne, cenne i piękne.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez brata Wiatr

i przez powietrze, słotę, spiekotę i każdą pogodę,

którymi wspierasz wszystkie Twe stworzenia.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę Wodę,

która jest bardzo użyteczna, i pokorna, i czysta.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez brata Ogień,

który rozświetla mroki nocy:

piękny on, radosny, nieprzejednany i silny.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez matkę naszą Ziemię,

która nas żywi i utrzymuje,

wydając wszelki owoc, barwne kwiaty i zioła.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez tych, którzy z miłości do Ciebie przebaczają,

znosząc chorobę i niepowodzenia.

Błogosławieni, którzy zniosą je w pokoju,

bo przez Ciebie, o Najwyższy, zostaną nagrodzeni.

Pochwalony bądź, mój Panie, przez siostrę naszą Śmierć cielesną,

przed którą nikt z żyjących ujść nie może:

biada umierającym w grzechu ciężkim;

błogosławieni, których zastaniesz, pełniących Twą najświętszą wolę,

śmierć druga nie uczyni im żadnej szkody.

Chwalcie i błogosławcie mojego Pana i dzięki mu składajcie,

służcie mu w wielkiej pokorze.

św. Franciszek z Asyżu

Edytowane przez bartek0395
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marek Grechuta śpiewał o ,,gwieździe Wenus'' w utworze pt. ,,Ocalić od zapomnienia'' :g:

 

Pisał też o "gwiazdozbiorze Vega" (Korowód) - no cóż, poeta to był, nie astronom ale i za to mu dziękujemy.

 

Kto pierwszy był fakirem?

Kto pierwszy astrologiem?

Kto pierwszy został królem?

A kto chciał zostać bogiem?

Kto z gwiazdozbioru Vega patrząc na Ziemię zgadnie

Kto pierwszy był człowiekiem?

Kto będzie nim ostatni?

Edytowane przez Piotr Brych
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Znacie?
Znamy.
Czy aby na pewno?

Było już o walce Gilgamesza z wojownikiem z gwiazd, było o powstaniu nieba w mitologii grecko-rzymskiej, wypada przypomnieć sobie, jak to jest opisane w najszacowniejszej księdze naszego kręgu kulturowego. By nie urazić niczyich uczuć sięgnąłem po niekanoniczny a za to poetycki przekład Genesis - Księgi rodzaju, czyli pochodzenia, pióra Artura Sandauera, zatytułowany BÓG, SZATAN, MESJASZ i ...? (Wydawnictwo Literackie w Krakowie, 1977).

Na początku stworzył Pan niebo i ziemię. A ziemia była męt i zamęt, ciemno było nad odmętem i duch Pański unosił się nad wodami. I rzekł Pan: "Stań się światło". I stało się światło. I ujrzał Pan, że światło jest dobre i oddzielił światło od ćmy. I nazwał Pan światło dniem, a ćmę nazwał nocą. I nastał wieczór, i nastał poranek - dzień pierwszy.
I rzekł Pan: "Niech stanie się sklepienie pośrodku wód i niech dzieli wody od wód". I uczynił Pan sklepienie i oddzielił wody pod sklepieniem od wód nad sklepieniem. I stało się tak. I nazwał Pan sklepienie niebem...
I rzekł Pan: "Niech staną na sklepieniu niebios świecidła, by dzielić dzień od nocy. I niech znaczą roki, dni i lata. I niech będą świecidła na sklepieniu niebios, by świecić ziemi". I stało się tak. Uczynił więc Pan dwa wielkie świecidła: świecidło większe, by rządziło dniem, i świecidło mniejsze, by rządziło nocą. A też i gwiazdy. I umieścił je Pan na sklepieniu niebios, by świeciły ziemi. I aby rządziły dniem i nocą tak, by dzielić światło od ćmy. I ujrzał Pan, że to dobre. I nastał wieczór, i nastał poranek...

Edytowane przez Janko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niesamowite w swym brzmieniu dzieło zmarłego kilka dni temu Gintrowskiego i Krzysztofa Sieniawskiego "Epitafium dla Sergiusza Jesienina" zawiera dużo nawiązań do astronomii:

 

Wściekła się wielka niedźwiedzica

I lecą z pyska płaty piany

Samotny szczeniak do księżyca

Zanosi jazgot obłąkany

 

Po mlecznej drodze wóz się toczy

Turkocze za nim piąte koło

Sponad zodiaku o północy

Ze mną ptak, ryba i dziwoląg

 

I Ruś cerkiewna, Ruś dawnej wiary

Szumi pomoriem w riazańskiej duszy

Huczy po karczmach krwawym pożarem

I Twoje brzozy pali, Sergiuszu

 

Brzozo wędrowna, czemu się śnisz

I tak cię zrąbią dla mnie na krzyż

Chato rodzinna płyń tam, gdzie kres

Niech się dzwoneczek śmieje do łez

 

Ryczy lew ranny ponad głową

Bliźnięta płyną rzeką modrą

Byk galopuje łąką płową

I pręży się na wadze skorpion

 

Tętni przez łąki koziorożec

Strzelec go tropi nieustannie

I płynie wodnik po jeziorze

Po utopionej płacze pannie

 

I Ruś jak panna niech płacze po nim

Święta Łagoda zejdzie do ziemi

Na bruku Moskwy klon oszroniony

Biblijny prorok - Sergiusz Jesienin

 

Riazańska matko skąd w oczach łzy

Karczemne szczęście, samogon, dym

Moskwo karczemna, płyń za mną, płyń

Pokochał zodiak riazański syn

 

Otwórzcie mi, stróże anieli

Błękitne podwoje dni

O północy anioł w bieli

Z moim wiernym koniem znikł

 

Koń mój Bogu niepotrzebny

Koń mój siła ma i moc

Słyszę, gryzie łańcuch srebrny

Rży żałośnie w głuchą noc

 

Widzę, pędzi wśród zamieci

Targa gniewnie gruby sznur

Jak z miesiąca z niego leci

Sierść bułana w kłęby chmur

 

Tutaj Jesienin w najśmieszniejszej z gier

Wybiegał w błękit zza karczemnej Moskwy

Riazańską łąką zakwitł w Angleterre

Sen pożegnalny, ostatni oktostych

 

Pomódl się, pomódl za Jesienina

Przeżegnaj wszystkie dalekie drogi

Wychyl wieczorem czareczkę wina

Ostatnie grosze rozdaj ubogim

 

Nie pragnął krzyku, odpoczynek snił

W sekundzie się przeżywał od nowa

A potem długo waliła do drzwi

Zniecierpliwiona służba hotelowa

 

Podróżną sakwę zarzuć na ramię

Wyjdź na gościniec do bramy nieba

Słyszysz, jak tętni przez śnieżną zamieć

Księżyc na nowiu, bułany źrebak

 

Weszli, krzyknęli, a jeden się bał

Bo spoza Oki milczące niebiosa

A tam na stole, gdzie Jesienin stał

Snuł się powoli dymek z papierosa

 

Słyszysz, jak woła każdego ranka

Wiatr myszkujący po połoninach

Leci w dal z wiatrem rżenie bułanka

Pomódl się, pomódl za Jesienina

 

PS. Tekst skopiowany z internetu gdzie umieścił go ktoś kto nie przestrzega zasad pisowni gwiazdozbiorów z wielkie litery, ale już nie poprawiałem.

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Piosenki to też forma literatury. Mamy tu np. Hijo de la Luna (Mecano) czyli Dziecko Księżyca. Piękna ballada której nieładne bo wierne* tłumaczenie brzmi:

 

Głupim jest ten, kto nie wie
co głosi legenda
Że jedna Cyganka
zaklinała Księżyc aż do świtu.
Płacząc, prosiła,
aby wraz z przyjściem poranka
Zesłał jej do zaślubienia Cygana.

"Będziesz miała swojego mężczyznę o ciemnej skórze"
Z nieba odpowiedział Księżyc w pełni.
"Ale w zamian chcę
pierwszego dziecka,
Które mu poczniesz.
Bo ten, kto poświęca własne dziecko,
by nie być samotną
Mało by je kochał."

Księżycu, chcesz być matką
i nie możesz znaleźć miłości,
która uczyniłaby z ciebie kobietę.
Powiedz, Księżycu ze srebra
Co masz zamiar zrobić
z dzieckiem z krwi i kości,
Dzieckiem Księżyca.

Z ojca o skórze koloru cynamonu zrodziło się dziecko
białe jak grzbiet gronostaja.

Z szarymi oczami
zamiast oliwkowymi.
Albinoskie dziecko Księżyca.
" Przeklęty widok!
Te syn jest pajem
i nie przemilczę tego!"

Księżycu, chcesz być matką
i nie możesz znaleźć miłości,
która uczyniłaby z ciebie kobietę.
Powiedz, Księżycu ze srebra
Co masz zamiar zrobić
z dzieckiem z krwi i kości,
Dzieckiem Księżyca.

Cygan czując, że okrył się hańbą,
podszedł do swej kobiety z nożem w ręku
" Czyje to dziecko?"
Na pewno mnie zdradziłaś"
I zranił ją śmiertelnie
Potem wszedł w góry
z dzieckiem na ręku
i tam je porzucił.

Księżycu, chcesz być matką
i nie możesz znaleźć miłości,
która uczyniłaby z ciebie kobietę.
Powiedz, Księżycu ze srebra
Co masz zamiar zrobić
z dzieckiem z krwi i kości,
Dzieckiem Księżyca.

I noce, gdy jest pełnia Księżyca
Istnieją, bo dziecko ma się dobrze.
A jeśli dziecko płacze
Zmniejsza się Księżyc
Aby służyć mu za kołyskę.
A jeśli dziecko płacze
Zmniejsza się Księżyc
Aby służyć mu za kołyskę.

 

* Ponoć z tłumaczeniami to jak z kobietami (bardzo niektórymi).

 

http://www.youtube.com/watch?v=POgViZ_Zcek

 

Edytowane przez Piotr Brych
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Krzysztof Cwynar, który występował wielokrotnie w duecie z Anną German, kilka lat po jej śmierci, wzruszony informacją o nazwaniu jednej z planetoid jej imieniem napisał piękną piosenkę pt. Planeta Anna, której słowa brzmią:

 

W ostatniej drodze z Nią nie byłem,
Zbyt wielki miałem żal do Boga,
Chciał zabrać Jej przetrwania siłę
Po gwiezdnych drogach kazał iść.
Chciał zabrać Jej przetrwania siłę,
I kazał iść po gwiezdnych drogach.

Uparta planeta
I gwiazda i kometa
Tak wierna jak kobieta
Tylko może być!
Miłości i pieśni
Błękitna hosanna
Planeta Anna!
Miłości i pieśni
Błękitna hosanna
Planeta ANNA!

Znalazłem parę zdań w gazecie
Wiadomość, ot, notatka mała
Że jednak jest dalej na świecie
Bo go kochała tak jak nikt
Że jednak jest dalej na świecie
Że mimo wszystko pozostała

Uparta planeta
I gwiazda i kometa
Tak wierna jak kobieta
Tylko może być!
Miłości i pieśni
Błękitna hosanna
Planeta Anna!
Miłości i pieśni
Błękitna hosanna
Planeta ANNA!

Nie trzeba mi wielkiej lunety
By widzieć, że Jej blask nie znika
I muzą jest wciąż dla poety
Ta Eurydyka moich lat.
I muzą jest wciąż dla poety
Świetlistowłosa Eurydyka

Uparta planeta
I gwiazda i kometa
Tak wierna jak kobieta
Tylko może być!
Miłości i pieśni
Błękitna hosanna
Planeta Anna!
Miłości i pieśni
Błękitna hosanna
Planeta ANNA!

 

Do posłuchania na:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...
  • 4 lata później...

blob.png.a6c024bc38101b13d8a7e49c80b02dda.pngTEN GOŚĆ NAS OBRAŻA!!!!!!!!! 

 

 

Julian Tuwim – SPOSTRZEŻENIE


W naturze nie ma linii prostej, 
Ludzki to wymysł sztuczny,
Patrząc w skłębione żyworosty, 
Chaosu, chaosu się uczmy. 

Pogięty, kręty i strzępiasty 
Jest każdy stwór w naturze, 
A prostą linią łączą gwiazdy 
Głupcy i tchórze.

 

blob.png.8af5befe2fdf2dde22f4561d702ba1b5.png

 

:Boink:

 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.