Skocz do zawartości

Co sądzicie o Uranii/PA ?


vmisiu

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, nie tak ostro.

Miałem okazję wczoraj poznać Pana Macieja Mikołajewskiego obecnego redaktora naczelnego U.Pa.

Są plany zmiany Uranii w kierunku naszym amatorskim z tym że do tego jesteśmy potrzebni my.

Dla mnie dr hab. Mikołajewski to osoba, która zamordowała Postępy Astronomii. Warto o tym pamiętać pisząc, że "idzie nowe".

 

Uranii mam za złe nie jej artykuły (popularno)naukowe, tylko rozdętą sprawozdawczość, doniesienia środowiskowe dotyczące mini-mikrośrodowisk, tematy para-astronomiczne, i to bardzo "para", zamiast astronomicznych. W jednym numerze był na ogół jeden lub dwa tematy dotyczące stricte astronomii, reszta to "masa papierowa". Zdarzały się też artykuły wyraźnie "ideologiczne", propagujące jedyny słuszny światopogląd, bynajmniej nie naukowy.

Tak było. Redakcja zapowiada zmiany. No cóż, smutne, że odszedł król, lecz niech żyje król.

Mógłbyś nieco rozwinąć temat ? Bo prawdę mówiąc, nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą ideologią czy doniesieniami środowiskowymi.

 

Jestem w miarę na bieżąco. I wiesz co się rzuca w oczy? To, że pisząc np. o świecach standardowych potrafią (i nie widzą w tym nic złego!) wyjaśnić przy okazji czym jest biały karzeł w sposób, który nie urąga inteligencji, ale też nie razi kogoś bardziej zaawansowanego. Powiesz, że to amerykańskie podejście - owszem, ale sprzedają miesięcznie z tego co się orientuję ponad 100 tys. papierowych egzemplarzy bez problemu. W Uranii czegoś takiego nie znajdę - to magazyn, który jest hermetyczny, nie jest ciekawy wizualnie i po prostu odstrasza przeciętnego użytkownika. Byłby dobry jako pismo uniwersyteckie - ale jako pismo komercyjne? W tej formie na pewno nie.

U nas na sprzedaż 100.000 nie ma szans, bo po polsku mówi i czyta tylko jakieś 50 - 60 mln ludzi na świecie :) Ale na pewno odejście od "modelu uniwersyteckiego" powinno zaowocować zwiększeniem liczby czytelników.

 

Potem biorę do ręki Uranię i czytam artykuł w stylu: No ja to się teraz zajmuję czymś takim, no tu jest kilka wykresów co mi się udało zrobić, no i zobaczymy, może jakieś wyniki z tego będą.

Zgadzam się w 200% :) Nie da się zainteresować czytelnika opisem problemów, tak jak w większości przedstawiają to doktoranci czy asystenci. I nie chodzi o to, że zajmują się rzeczami nieciekawymi, tylko o to, że nie potrafią tego robić. Nie mam do nich pretensji - nikt ich tego nie uczył, a piszą głównie pod presją zwierzchników. Dzieje się tak od wielu lat, kierownictwo Uranii/PA powinno rozumieć, że to droga donikąd. Aczkolwiek znając życie pewnie tylko wzruszą ramionami i wynajdą tysiące powodów, dla których nie da się tego zrobić :(

 

być może nasza astronomia jest właśnie zaściankowa B)

CAMK i OAUW to ośrodki na najwyższym światowym poziomie. Ich liczba cytowań, wymiana MN to niedościgły wzorzec większości światowych centrów astronomicznych. Jeśli myślimy o dyscyplinie naukowej, w której Polska ma największe sukcesy, to jest to właśnie astrofizyka. Potem długo, długo nic.

 

Ostatni numer - 6/2011 - przeczytałem z niekłamaną przyjemnością.

Mnie właśnie po tym numerze szlag trafił :) Szata graficzna jest ważna, ale ważniejsze są treści. Tutaj o zmianach raczej dużo nie piszą. Można za to znaleźć artykuły takie jak "Prosto w kosmos w rytmie rap". Artykuł na jakieś 2/3 strony, z którego przez pierwsze 2/3 objętości autor zapoznaje czytelnika z rodzajami muzyki, których nie słucha i uzasadnieniem tego faktu. Czy kierownictwo Uranii rzeczywiście uważa, że czytelników interesuje rodzaj muzyki słuchany przez Pana Drążkowskiego i jego syna ???!!! Dopiero w połowie ostatniej kolumny dowiadujemy się, po co Pan Drążkowski napisał ów artykuł - wygląda to tak jakby chciał sobie z kogoś zadrwić. I znowu rodzą się pytania, czy Urania to odpowiednie forum służące przedstawianiu drobnych uszczypliwości osób związanych z jednym ośrodkiem astronomicznym wobec innego ?

 

Nic by się nie stało, gdyby tego artykułu nie było. Takie teksty to nie tylko przejaw złego smaku, ale przede wszystkim braku szacunku do - jak sądzę - większości czytelników, których specjalnie nie interesuje ani rodzaj muzyki jakiej autor i jego syn słuchają lub nie, ani niemerytoryczna opinia o sposobach promocji polskich eventów kosmicznych. Zwyczajnie szkoda na to papieru i czasu czytelnika.

 

Pozdrawiam,

V

Edytowane przez vmisiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie "Urania" jest pismem zbyt naukowo pisanym. W Polsce jest potrzebne pismo popularno - naukowe, które byłoby dostępne dla początkujących miłośników astronomii. Prenumeruję "Uranię" od jakiegoś czasu, i pomimo tego, iż jestem miłośnikiem astronomii, nie naukowcem , to niektóre artykuły są jak gdyby pisane dla "wtajemniczonych" naukowców, a nie dla miłośników. Dlatego mam nadzieję, że w przyszłym roku zmieni się coś więcej , niż tylko kolorystyka obrazków. Przecież odbiorcy treści astronomicznych to nie tylko naukowcy, ale również amatorzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze poprzedni naczelny poprosił mnie o napisanie artykułu do Uranii. Od razu dostałem wskazówkę, że tekst powinien być zrozumiały dla ucznia szkoły średniej zainteresowanego astronomią. Tekst napisałem i wysłałem do redakcji już po profesjonalnej korekcie językowej. Nie bardzo pamiętam, żebym potem z redakcją jakoś dyskutował na temat treści artykułu. Pamiętam za to, że były problemy z jedną z ilustracji. Wg mnie głównie przez to, że przynajmniej raz omawiałem to z osobą nie mającą pojęcia albo o wydawaniu czasopisma, albo o obserwacjach optycznych. Mój tekst ukazał się z jakąś małą zmianą, co mnie zdziwiło, bo nie pamiętam maila, w którym ktoś by napisał, że artykuł zatwierdzają, albo przesłał wersję do korekty autorskiej.

Z ciekawości zacząłem czytać sąsiedni artykuł w numerze U-PA, w którym mój tekst się ukazał. Szybko stwierdziłem, że autorka albo nie dostała takich samych wskazówek, albo się do nich nie zastosowała. Byłem ciekawy, w jakim wieku zrozumiała znaczenie zwrotów, których używała nie podając definicji.

Jak rozumiem problemem czasopisma było to, że ingerencja w artykuły była minimalna - proszą kogoś o tekst, a potem nikt nie poprawia tego, co przesłał autor. Jeden z miłośników był kilkakrotnie proszony o artykuły. Zawsze je pisał, ale żaden z nich się nie ukazał. Jak rozumiem zadziałano podobnie - żadnych zmian, ale tekst do kosza.

Za profil pisma odpowiedzialna jest redakcja i jeśli nie ingeruje w artykuły w żaden sposób, to nie ma się co dziwić, że wychodzi z tego kaszana.

Z ostatniego wstępniaka wynika, że koledzy Czart i Pomierny prawdopodobnie będą mocno angażować się w tworzenie pisma. Jeśli poziom tekstów będzie podobny do tłumaczeń w polskiej wersji portalu ESO to nie wróżę Uranii świetlanej przyszłości. I nie będę płakał, jeśli U-PA upadnie. Mam nadzieję, że na to miejsce powstanie czasopismo, które utrzyma się na rynku i trafi pod strzechy.

Prawie naukowy poziom Uranii był jak rozumiem wynikiem chorego systemu finansowania takich czasopism w Polsce. Jedyną metodą na utrzymanie czasopisma było, wg redakcji, otrzymywanie dofinansowania, a żeby je zdobyć trzeba było trzymać wysoki poziom merytoryczny, który odstraszał duży krąg czytelników.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie naukowy poziom Uranii był jak rozumiem wynikiem chorego systemu finansowania takich czasopism w Polsce. Jedyną metodą na utrzymanie czasopisma było, wg redakcji, otrzymywanie dofinansowania, a żeby je zdobyć trzeba było trzymać wysoki poziom merytoryczny, który odstraszał duży krąg czytelników.

no właśnie ... co w tym złego?

krąg odbiorców jest niewielki, więc głównym źródłem finansowania są dotacje. Obniżenie poziomu merytorycznego pisma ilości odbiorców nie zwiększy bo ich więcej nie ma. Wystarczy sprawdzić aktywność na forach. To kilka setek tych samych osób wałkujących ciągle to samo

możemy zamiast motywować czytelnika do nauki zrównać poziom w dół. Tak jak z nauką w szkołach. Skoro uczniowie nic nie umieją to obniżmy kryteria żeby ilość zdających maturę była zgodna z planem. Co prawda potem domy będą się walić a statki tonąć ale plan wykonany więc jakoś to będzie

 

zyskamy czasopismo samofinansujące takie jak VMA, które już od lat jest na krawędzi upadku: niemal zapomniane i nie czytane ale za to na porządnym niskim poziomie. Jest trochę relacji obserwacyjnych, trochę ATM-u więc dokładnie takie o jakim marzy przeciętny miłośnik astronomii. Lektura lekka, łatwa i przyjemna ... a że w permanentnym kryzysie ...

 

finansowanie mogą zapewnić tylko reklamy, a te będą dobrze płatne jeśli czasopismo będzie prezentowało odpowiedni poziom i będzie opiniotwórcze. Na pewno trzeba uatrakcyjnić miesięcznik merytorycznymi artykułami na czasie ale też zachęcić czytelnika do aktywności

 

pozdrawiam

Edytowane przez ZbyT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poziom audycji telewizyjnych to nie jest dobry pomysł - inaczej się ogląda, inaczej czyta.

Nie powinien to też być poziom artykułów w czasopismach typu "Wiedza i Życie" czy "Świat Nauki"

 

Dla mnie fajnym przykładem, jak można połączyć popularyzację z zagłębianiem się w konkretne tematy jest książka "Galaktyki, Gwiazdy, Życie" Franka Shu. Ostatnio czytam sobie ją "do poduszki", a z drugiej strony książka jest jednym z podręczników akademickich - wydaje mi się, że jest to kwestia umiejętności pisania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę nie rozumiem skąd przeświadczenie, że jeżeli produkt jest niszowy, mało zrozumiały i niechętny zmianom to znaczy, że stoi na wysokim poziomie.

Uważam, że wartość merytoryczna jest większą wartością od sformalizowanego języka. Czy jeżeli autor zadaje sobie trud wyjaśnienia zagadnienia czytelnikowi to wartość merytoryczna się obniża? Jeśli tak to zaraz idę wywalić Feynmana do śmieci.

Przypomina mi się taka fajna rubryka, chyba się to nazywało ,,galeria obiektów NGC". W każdym numerze był wybór kilku ciekawych obiektów z bardzo interesującymi opisami. Nagle ni stąd, ni zowąd się skończyło, gdzieś w okolicy środka katalogu. Jeżeli mam zgadywać dlaczego, to będę strzelał, że nie było komu tego robić a nie, że kolumna została usunięta z powodu niskiej wartości merytorycznej.

Od dawna mam wrażenie, że artykuły są pisane na tak zwane odwal się. I chyba faktycznie tak jest skoro, nawet nie ma się kto porządnie korektą zająć.

Jak dla mnie brak szacunku dla czytelnika też nie jest wyznacznikiem wysokiego poziomu merytorycznego.

 

Faktycznie grupa czytelników jest niewielka i nie ma szans, żeby takie czasopismo mogło trafić do grona czytelników nie z naszej branży, że się tak wyrażę. Nie znaczy to jednak, że czytelnicy są zadowoleni z tego jakie to czasopismo jest, o czym świadczy chociażby ten temat. Przecież to nie jest tak, że jacyś licealiści z profilu biologicznego nagle zaczynają się domagać robienia Uranii dopasowanej do ich poziomu. Wszyscy tu jesteśmy miłośnikami astronomii i jeżeli domagamy się zmian to nie dlatego, że nam szare komórki pozdychały po lekturze ..Faktu" ale dlatego, że chcemy aby nasze czasopismo było dla nas, a nie dla wydumanego czytelnika, istniejącego chyba tylko w wyobraźni redaktora naczelnego.

Edytowane przez dobsonme
  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Jeden z miłośników był kilkakrotnie proszony o artykuły. Zawsze je pisał, ale żaden z nich się nie ukazał. Jak rozumiem zadziałano podobnie - żadnych zmian, ale tekst do kosza.(...)

 

Ja nawet znam tego miłośnika :flirt:

Głosu nie zabiorę bo mam sporo zarówno dobrych wspomnień jak i tych od których rośnie poziom żółci... a chcę zapamiętać tylko te dobre. Powiem tylko tyle - z perspektywy czasu - mała Urania z czarno białą a potem kolorową okładką z niebieską obwódką bardziej mi odpowiadała. Jednak by wrócić do tego co było w dobie internetu będzie bardzo ciężko w sposób nie komercyjny - to znaczy nie płacąc autorom za teksty (a na tym w dawnych czasach Urania się opierała). Tymczasem w dobie internetu wszystko już jest w nim często napisane - więc nie dziwmy się, że i komuś się czasem nie chce pisać ot powiedzmy o metodach wizualnej oceny gwiazd zmiennych - skoro wie, że może to wygoglować a grono tych, którzy chcą to mieć w formie drukowanej jest bardzo wąskie.

Sam pamiętam jak na początku lat 90 byłą seria artykułów kolegów Wilanda, Fangora i Zawilskiego o przyszłych zaćmieniach Słońca i Księżyca (efemerydy wizualizacje) i zakryciach. Czytałem to z zapartym tchem i w swoim astrozeszycie zrobiłem stronę z obserwacjami marzeń. Teraz taki materiał nie ma racji bytu... bo odpalam internet i mam to na talerzu i to nie na 20 czy 30 ale na najbliższych 1000 lat! Ba mogę ze zjawiska sortować, przebierać no sami wiecie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój tekst ukazał się z jakąś małą zmianą, co mnie zdziwiło, bo nie pamiętam maila, w którym ktoś by napisał, że artykuł zatwierdzają, albo przesłał wersję do korekty autorskiej.

 

To akurat normalne - zgadzając się na publikację tekstu w piśmie zgadzasz się jednocześnie na jego redakcję. W co bardziej drastycznych przypadkach możesz tekstu nie poznać ;).

 

Prawie naukowy poziom Uranii był jak rozumiem wynikiem chorego systemu finansowania takich czasopism w Polsce. Jedyną metodą na utrzymanie czasopisma było, wg redakcji, otrzymywanie dofinansowania, a żeby je zdobyć trzeba było trzymać wysoki poziom merytoryczny, który odstraszał duży krąg czytelników.

 

Na tej samej zasadzie działa bodaj Lampa - takie pismo literackie. Jak jest dotacja, to jest super, jak nie ma - zaczyna się kombinowanie. Ale sam fakt, że pismo nie utrzymuje się rynkowo przekłada się na to, że czytają je głównie ci, którzy tam piszą. Takie kółko wzajemnej masturbacji ;).

Edytowane przez Pawel_Maksym
Połączyłem posty krigore.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że wartość merytoryczna jest większą wartością od sformalizowanego języka. Czy jeżeli autor zadaje sobie trud wyjaśnienia zagadnienia czytelnikowi to wartość merytoryczna się obniża? Jeśli tak to zaraz idę wywalić Feynmana do śmieci.

wszystko się zgadza ... tylko ilu Feynmanów mamy by pisali do "Uranii"?

i czy lekkość narracji Feynmana przekłada się na czytelnictwo "Wykładów .."?

ile osób ze wszystkich polskich for przeczytało choć jeden tom "Wykładów" dobrowolnie, dla własnej potrzeby poznawczej, a nie z powodu zbliżającego się egzaminu?

ilu za to przeczytało słabiutką merytorycznie, a momentami wręcz błędną "Hiperprzestrzeń"? Ilu potraktowało zaprezentowane tam uproszczenia jak prawdę objawioną?

ilu przeczytało traktującą o tym samym ale znacznie lepszą książkę "Piękno Wszechświata"?

 

Ale sam fakt, że pismo nie utrzymuje się rynkowo przekłada się na to, że czytają je głównie ci, którzy tam piszą. Takie kółko wzajemnej masturbacji ;).

zdaje się, ze nie przeczytałeś o czym tu ludzie piszą

z wypowiedzi wielu osób wynika, że czytają "Uranię" regularnie od lat nawet jeśli nie wszystko potrafią zrozumieć

 

nam teraz chodzi o to by "Urania" nie przekształciła się w kolejne pisemko komercyjne zachęcające do czytania kontrowersyjnymi nagłówkami.

 

"Sensacja w Wąchocku. Naukowcy ruszyli w teren. UFO na polu Sołtysa!" :szczerbaty:

ale by wzrosła sprzedaż ... i poziom merytoryczny :D

 

pozdrawiam

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę nie rozumiem skąd przeświadczenie, że jeżeli produkt jest niszowy, mało zrozumiały i niechętny zmianom to znaczy, że stoi na wysokim poziomie ...

Ten post Dobsonme to strzał w 10 jak dla mnie.

 

Pytanie.

 

Czy przypadkiem Urania nie ma też aspektu pisma dzięki któremu można wykazać w papierach np. doktoranckich, nieco "podbitej" liczby publikacji? Jeśli tak jest, tłumaczyło by to częściowo rodzaj zamieszczanych tam materiałów.

 

Pozdrawiam.

Nie ma. Punkty dają tylko publikacje w czasopismach z tzw. listy filadelfijskiej. To "zamieszanie" jak to nazywasz jest spowodowane tym, że jeden profesor z drugim wraca po posiedzeniu KA, gdzie dowiaduje się, że "mało ostatnio przychodzi tekstów do Uranii" i "poziom ogólnie taki niski". Następnie puszcza tekst do swoich doktorantów, w stylu: "Panie Kolego, nie chciałby Pan napisać artykułu do Uranii o tych swoich ... ". A jak widzi brak entuzjazmu w oczach delikwenta to dodaje "wie Pan, to z pewnością byłoby dobrze postrzegane ...". Nie widziałem, ani nie słyszałem o takich kozakach, którzy by się sprzeciwili odrabianiu takiej pańszczyzny.

 

Pozdrawiam,

V

Edytowane przez vmisiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeden profesor z drugim wraca po posiedzeniu KA, gdzie dowiaduje się, że "mało ostatnio przychodzi tekstów do Uranii" i "poziom ogólnie taki niski". Następnie puszcza tekst do swoich doktorantów, w stylu: "Panie Kolego, nie chciałby Pan napisać artykułu do Uranii o tych swoich ... ". A jak widzi brak entuzjazmu w oczach delikwenta to dodaje "wie Pan, to z pewnością byłoby dobrze postrzegane ...". Nie widziałem, ani nie słyszałem o takich kozakach, którzy by się sprzeciwili odrabianiu takiej pańszczyzny.

bardzo budujący obraz nauki polskiej :blink:

to zdaje się to miałeś na myśli pisząc o wybitnych osiągnięciach polskich astronomów, cytowalności itd.

 

pozdrawiam

Edytowane przez ZbyT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo budujący obraz nauki polskiej :blink:

to zdaje się to miałeś na myśli pisząc o wybitnych osiągnięciach polskich astronomów, cytowalności itd.

 

pozdrawiam

 

Z obrazem nauki polskiej i jej osiągnięciami nie ma to nic wspólnego. Przecież nie tego dotyczy cała ta dyskusja. Problem dotyczy sposobu tworzenia pisma astronomicznego przeznaczonego - przynajmniej teoretycznie - dla szerokiego spektrum zainteresowanych. Szkoda, że najwyraźniej tego nie rozumiesz.

 

Pozdrawiam,

V

Edytowane przez vmisiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nam teraz chodzi o to by "Urania" nie przekształciła się w kolejne pisemko komercyjne zachęcające do czytania kontrowersyjnymi nagłówkami.

 

"Sensacja w Wąchocku. Naukowcy ruszyli w teren. UFO na polu Sołtysa!" :szczerbaty:

ale by wzrosła sprzedaż ... i poziom merytoryczny :D

 

pozdrawiam

 

Mam wrażenie, że Ty naprawdę nie rozumiesz problemu, jeśli nie widzisz, że między poziomem merytorycznym Faktu czy innego SE a Uranią jest baardzo szeroka przestrzeń. Nie ma nic złego w tym, że pismo jest komercyjne. Jak najbardziej komercyjne Astronomy, Astronomy NOW, S&T pokazują, że nagłówki mogą być czasami nawet kontrowersyjne, po to by przyciągnąć czytelnika, ale wcale to nie oznacza, że treści są kontrowersyjne. Ich poziom merytoryczny bywa różny, ale chodzi o to by każdy zainteresowany mógł tam znaleźć coś dla siebie. W Uranii niestety tego nie ma i dopóki nie będzie, nie wyjdzie ona poza bardzo wąski krąg odbiorców.

 

Więcej, komercjalizacja jest IMHO Uranii bardzo potrzebna. W tej chwili jest to pismo robione niejako "przy okazji" innych obowiązków. Dopóki nie powstanie redakcja z prawdziwego zdarzenia, ludzi, którzy są FINANSOWO zainteresowani w powodzeniu rynkowym Uranii, nie ma co marzyć o istotnych zmianach.

 

Pozdrawiam,

V

Edytowane przez vmisiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zauważam zależność która występuje w gospodarce wszędzie w jednakowy sposób. Tam gdzie głównym źródłem utrzymania jest dotacja państwowa tam redakcja zabiega o dotację. Gdyby o losie wydawnictwa decydowali klienci to by redakcja zabiegała o klientów. Podtrzymywanie tego chorego układu w warunkach wolnego rynku będzie zawsze skutkowało marnymi opiniami ludzi chcących czytać polskie pismo astronomiczne. Słusznie ktoś zauważył, że dotacja była na jedno pismo więc połączono dwa które łączone być nie powinny. Zauważyliście? Nie ważne, że pisma nie pasują do siebie - ważne, że jest dotacja - klient się nie liczy. Idąc tym tropem niedługo będziemy mieli pismo które drukowane będzie w 30 egzemplarzach (dla redaktorów, ministra który daje dotację i obowiązkowe egzemplarze biblioteczne) którego nikt nie czyta ale będzie dotacja.

Postuluję aby zlikwidować dotację do Uranii (i wszystkich innych pism) i zobaczymy co się stanie. Może wówczas VMA zajmie jej miejsce podnosząc jednocześnie nakład i jakość, a może sam zacznę wydawać takie pismo. O wydawaniu własnego pisma myślałem już jakiś czas temu ale stwierdziłem, że ekonomicznie byłoby to słabe przedsięwzięcie. Chyba, że upadek Uranii stworzył by pewien obszar rynku do zagospodarowania. Dotacja zabija nie tylko samą Uranię ale też inne pomysły które mogłyby się rozwinąć na jej miejscu.

 

Uranię prenumerowałem kiedyś ale przestałem z powodów które wielokrotnie padały w tym wątku. Kiedyś napisałem pewien artykuł i po prostu wysłałem go do nich. Wydrukowali natychmiast, bez żadnych zmian i bez dopytywań, uzgodnień itp. Może to jest sposób: Wiele wątków w astroforum to niemal gotowe artykuły pisane przez amatorów dla amatorów - ciekawe, żywe, realne. Wysyłajcie (oczywiście dbając o poziom), może wydrukują. Czytelnicy na to czekają a własny artykuł opublikowany w ogólnopolskiej prasie to miła rzecz dla autora.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postuluję aby zlikwidować dotację do Uranii (i wszystkich innych pism) i zobaczymy co się stanie.

Urania już nie dostanie państwowych pieniędzy od nowego roku. Ostatnie zmiany to właśnie efekt wymuszony zakręceniem kurka.

 

Pozdrawiam,

V

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urania już nie dostanie państwowych pieniędzy od nowego roku. Ostatnie zmiany to właśnie efekt wymuszony zakręceniem kurka.

No i super! Po napisaniu swojego postu poczytałem wątek na astronomia.pl i wyłowiłem z niego takie oto cytaty:

 

Niestety(?) po długotrwałej chorobie i śmierci głównodowodzącego redaktora naczelnego Uranii śp profesora Woszczyka brakło siły przebicia i KBN odciął na przyszły rok finansowanie Uranii

 

oraz

 

Z ostatniej Uranii wynika, że znowu będziemy mieli ja co miesiąc i do tego cała kolorową. Idzie na lepsze.

 

A może właśnie dlatego idzie na lepsze, że obcięto dotację?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widzę, że zrobił się już totalny bałagan i nikt nie wie o co chodzi innym

 

zacznijmy więc od początku

po co nam ta "Urania"?

dla kogo?

 

1. czy ma być pismem dla początkujących i powielać te same treści, które pojawiają się na forach ale z miesięcznym opóźnieniem?

 

2. czy powinna być bardziej zaawansowanym czasopismem ale pisanym przystępnie dla każdego na wzór WiŻ czy ŚN i z nimi konkurującym, ale przeznaczonym dla wąskiego grona czytelników. WiŻ dociera do tysięcy osób zainteresowanych różnymi dziedzinami, którzy przy okazji przeczytają też artykuł poświęcony astronomii o ile będzie napisany w prosty sposób i niemal od zera. Nowa wersja "Uranii" ma być podobna ale przeznaczona dla kilku setek miłośników i bez najmniejszych szans na konkurowanie z istniejącymi tytułami

 

3. czy lepiej by "Urania" powielała prace z zagranicznych czasopism, docierających do setek tysięcy czytelników. Spora część z czytelników "Uranii" i tak już te czasopisma czyta więc daruje sobie kopię ukazującą się z opóźnieniem

 

4. może lepiej by "Urania" jakimś cudownym sposobem zachęciła nieudolnych polskich naukowców do pisania z polotem jak Feynmann. Co prawda Feynmanna też nikt nie czyta bo zmusza do wysiłku intelektualnego ale jakby ktoś jednak czytał to miałby łatwiej. Sam pomysł lepszej narracji n ie jest zły ... tylko jak go zrealizować?

 

5. możemy też zaakceptować rzeczywistość i uszanować pozycję "Uranii", która od lat była pismem dla zaawansowanych miłośników. Czasem trudnym w odbiorze ale jednak inspirującym do zgłębiania wiedzy i informującym o kierunkach i metodach badań rodzimych astronomów. Obecnie potrzebne będzie uatrakcyjnienie bo pismo z samej prenumeraty się nie utrzyma ale czy trzeba koniecznie zaczynać od zera? Czy nie lepiej budować nowy miesięcznik bazując na pozycji jaką "Urania" zyskała przez lata?

 

pozdrawiam

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4. może lepiej by "Urania" jakimś cudownym sposobem zachęciła nieudolnych polskich naukowców do pisania z polotem jak Feynmann. Co prawda Feynmanna też nikt nie czyta bo zmusza do wysiłku intelektualnego ale jakby ktoś jednak czytał to miałby łatwiej. Sam pomysł lepszej narracji n ie jest zły ... tylko jak go zrealizować?

 

Akurat zrealizowanie go jest banalnie proste. Wystarczy, by treścią zajął się redaktor. Nie redaktor naczelny firmujący stopkę swoim nazwiskiem, tylko prawdziwy redaktor, czyli ktoś, kto potrafi zredagować tekst. Nie ma cudownego sposobu na to, by z nieudolnego czy udolnego naukowca zrobić świetnego popularyzatora o lekkim piórze. Naukowiec, który potrafi o swoich badaniach napisać tak, aby artykuł zrozumieli i minister, i sprzątaczka, to prawdziwy skarb. M.in. dlatego jest niewielu czynnych naukowo astronomów regularnie piszących dla działów "nauka" tygodników i innych czasopism czy też dla miesięczników popularnonaukowych. Poza tym na ogół jest tak, że naukowcy zajmują się - co logiczne - robieniem nauki, a pisanie o tym należy do dziennikarzy.

Edytowane przez Ewa Zegler-Poleska
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4. może lepiej by "Urania" jakimś cudownym sposobem zachęciła nieudolnych polskich naukowców do pisania z polotem jak Feynmann. Co prawda Feynmanna też nikt nie czyta bo zmusza do wysiłku intelektualnego ale jakby ktoś jednak czytał to miałby łatwiej. Sam pomysł lepszej narracji n ie jest zły ... tylko jak go zrealizować?

 

5. możemy też zaakceptować rzeczywistość i uszanować pozycję "Uranii", która od lat była pismem dla zaawansowanych miłośników. Czasem trudnym w odbiorze ale jednak inspirującym do zgłębiania wiedzy i informującym o kierunkach i metodach badań rodzimych astronomów. Obecnie potrzebne będzie uatrakcyjnienie bo pismo z samej prenumeraty się nie utrzyma ale czy trzeba koniecznie zaczynać od zera? Czy nie lepiej budować nowy miesięcznik bazując na pozycji jaką "Urania" zyskała przez lata?

 

pozdrawiam

 

Punkt 5 jest jednym wielkim peanem na cześć dotychczasowej Uranii i pochwałą jej dotychczasowego stylu. W punkcie 4 mamy zaś niczym nie uzasadnione mieszanie z błotem całego środowiska naukowego. Pomijając już brak jakiejkolwiek podstawy do tych twierdzeń, nie widzisz w nich sprzeczności ?

 

Może nie przeczytałeś zbyt uważnie wcześniejszych postów i po prostu nie zdajesz sobie sprawy z tego, że ta uwielbiana przez Ciebie obecna Urania NIE jest tworzona przez dobre gnomy i krasnoludki, ani tym bardziej przez amatorów. Ona jest dziełem właśnie tych "nieudolnych polskich naukowców" :)

 

Pozdrawiam,

V

Edytowane przez vmisiu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Punkt 5 jest jednym wielkim peanem na cześć dotychczasowej Uranii i pochwałą jej dotychczasowego stylu. W punkcie 4 mamy zaś niczym nie uzasadnione mieszanie z błotem całego środowiska naukowego. Pomijając już brak jakiejkolwiek podstawy do tych twierdzeń, nie widzisz w nich sprzeczności ?

 

Może nie przeczytałeś zbyt uważnie wcześniejszych postów i po prostu nie zdajesz sobie sprawy z tego, że ta uwielbiana przez Ciebie obecna Urania NIE jest tworzona przez dobre gnomy i krasnoludki, ani tym bardziej przez amatorów. Ona jest dziełem właśnie tych "nieudolnych polskich naukowców" :)

Nie ma cudownego sposobu na to, by z nieudolnego czy udolnego naukowca zrobić świetnego popularyzatora o lekkim piórze. Naukowiec, który potrafi o swoich badaniach napisać tak, aby artykuł zrozumieli i minister, i sprzątaczka, to prawdziwy skarb

jak widać produkuję się tu od jakiegoś czasu, a moich tekstów nie potrafi zrozumieć ani minister, ani sprzątaczka, ani vmisiu B)

 

podstawowe pytanie cały czas brzmi: dla kogo ma być "Urania"?

czy dla przeciętnego zjadacza chleba nie mającego zielonego pojęcia o astronomii i nauce jako takiej czy dla zaawansowanego miłośnika astronomii, który wykaże odrobinę zrozumienia i podejmie wysiłek zapoznania się z tekstem nawet jeśli jest podany w trudnej formie?

podręcznik Feynmanna jest wyjątkowy ze względy na prostą formę i dość zaawansowaną treść, ale nie łudźmy się, że od jutra wszystkie teksty w "Uranii" będą na takim samym poziomie

jeśli to ma być czasopismo zbliżone do WiŻ to mnie ono nie interesuje, podobnie jak nie interesuje mnie WiŻ, z którym będzie musiało konkurować (i moim zdaniem nie będzie miało w tej konkurencji żadnych szans)

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podstawowe pytanie cały czas brzmi: dla kogo ma być "Urania"?

czy dla przeciętnego zjadacza chleba nie mającego zielonego pojęcia o astronomii i nauce jako takiej czy dla zaawansowanego miłośnika astronomii, który wykaże odrobinę zrozumienia i podejmie wysiłek zapoznania się z tekstem nawet jeśli jest podany w trudnej formie?

 

Pomiędzy tymi skrajnościami - czyli przeciętnym zjadaczem a zaawansowanym miłośnikiem - jest jeszcze całe spektrum możliwości. I do jakiegoś wycinka tego spektrum powinna U-PA trafić. Ktoś, kto o nauce nie ma pojęcia, nie wpadnie na pomysł kupowania takiego pisma jak U-PA, bo i po co mu to. Jeśli już przeczyta cokolwiek o nauce, to raczej w adekwatnym dziale kupowanego zwykle dziennika czy tygodnika. A zaawansowany miłośnik takie informacje, które zjadacza by zaskoczyły, już przecież albo zna, albo znajdzie je gdzie indziej - wszak jest już na tyle zaawansowany, że wie, jak to zrobić.

BTW: przyswajania trudnych treści nie należy dodatkowo utrudniać nieprzystępną formą.

 

Moim zdaniem redakcja takiego czasopisma powinna twardo stąpać po ziemi (nawet jeśli tematyka wybiega daleko poza nią;)). Jeśli pismo ma na siebie zarabiać, to trzeba przyjrzeć się rynkowi, zapotrzebowaniu - tak aby trafić w gusta potencjalnych czytelników. Jeśli zaś pismo ma być przedsięwzięciem niekomercyjnym, to i na taką działalność (popularnonaukową? edukacyjną?) z pewnością znajdą się jakieś dotacje z różnych źródeł. Trzeba się tylko dobrze rozejrzeć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.