Skocz do zawartości

Zona, w moich oczach. Czarnobyl i Prypeć.


wimmer

Rekomendowane odpowiedzi

@wimmer - super relacja!

 

Tylko powiedz, czy miałeś swój miernik promieniowania ze sobą? Ten ze zdjęcia ma rosyjskie napisy - kto go używał i jak często? Przewodnik? Jeżeli sam czułeś smak metalu w ustach to nie chcę Cię martwić... Wykresy biura podróży do kosza bym wyrzucił. Do dzisiaj w UK są rejony, z których nie wejdzie żadna produkcja rolna do obrotu (po Czernobylu). Jak buty świecą, to jest coś na rzeczy - zależy co i gdzie spadło, nawet w pobliżu. Wszystkie dispersion modelling to o kant dupy są - wystarczy zmienić jeden parametr i wyniki są zupełnie inne (jak w każdym modellingu). W rzeczywistości mogą być takie same stężenia lokalne cezu 137CS (to chyba w tej chwili najbardziej szkodliwy izotop po katastrofie - połowiczny okres rozpadu = 30 lat, więc nie jest tak źle) w okolicach Czernobylu jak i 1000 km od niego.

 

Podziwiam Kolegę za odwagę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olo, jeśli pozwolisz, zadam bardziej osobiste pytanie - nie złapałeś po pobycie w Zonie jakiegoś doła?

 

Ja po przeczytaniu tego artykułu nie mogłem dojść do siebie przez parę godzin, a jak czasem przypomnę sobie coś z twojego opisu, to nawet parę dni po (pierwszym, nie jedynym) przeczytaniu ciarki mnie przechodzą.

Edytowane przez panasmaras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Olo, jeśli pozwolisz, zadam bardziej osobiste pytanie - nie złapałeś po pobycie w Zonie jakiegoś doła?

 

 

 

A niby czemu miał złapać? Osobiście znam osobę, która była tam 3 lub 4 razy i wciąż ma się świetnie. Sam miałem okazję pojechać do Czarnobyla, ale niestety nie mogłem z niej wtedy skorzystać. Może się jeszcze nadarzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, czy widać tam jakieś zwierzęta? Ptaki?

 

Jakiś czas temu na jednej z telewizji edukacyjnych (nie pamiętam już która to była) dwukrotnie widziałem program o żyjących tam zwierzętach, a w szczególności o zdziczałej kotce, która normalnie wychowywała młode i zachowywała się tak, jak każdy dziki kot. Program właściwie pokazywał jej codzienne perypetie życiowe w strefie, z komentarzem, że w zasadzie kotka i jej dzieci nie mają szans, bo wszystko jest skażone, itd. (przez te nastawienie program ten nie przypadł mi do gustu, delikatnie mówiąc). Jednak nie było widać po nich, żeby miały problemy spowodowane promieniowaniem. Prowadziły zwykłe życie dzikich kotów z wszystkimi zadami i waletami tegoż.

 

Czasami przed kamery nawijały się inne zwierzęta, jak lis, sowa, był chyba nawet wilk. Wygląd i zachowanie wszystkich pokazywanych zwierząt nie odbiegały od normy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Odpowiadam po kolei na pytania:

 

@Admirale_M, jeden dozymetr miał ze sobą nasz przewodnik, cały czas. Drugi miał ze sobą chłopak, który uaktualniał pomiary w Zonie. Jego dozymetr wydawał mi się znacznie bardziej zaawansowanym urządzeniem.

 

DSC_5812.JPG

 

Dozymetr leży na glebie w przystani Prypeć, koło "Cafe Prypeć", gdzie jest jedno z większych stężeń w mieście. W tym momencie jak widać wskazuje 38,3 mikro Siwerta na godzinę. Stężenie wahało się. W niektórych momentach było większe. Na pierwszym innym zdjęciu w artykule widać 0,078. Przeciętny Polak otrzymuje 2,4 mili Sv na rok. Tutaj otrzymalibyśmy 1,8mSv na dzień. Licząc na szybko, to dawka przekroczona 270 razy?

Czy dobrze liczę? (słaby jestem z matmy) ;)

Liczby starszą, ale pamiętajmy, że nie przebywamy w tym miejscu dłużej niż przez kilka minut, ale także nie chłoniemy całej tej dawki. Promieniowanie bardzo często wahało się. Raz wysoko, raz bardzo nisko. Aby obliczyć całkowity równoważnik dawki pochłoniętej trzeba by mieć dane na temat współczynnika wagowego promieniowania, a ten jest różny dla fotonów, elektronów, neutronów, protonów oraz czątek alfa (z rozpadu) - a więc licznik złowieszczo pika. Ale to nie znaczy, że dostałem 100 radów ;)

Myślę, że podobnych stężeń możemy szukać na hałdach na Górnym Śląsku

Do Czarnobyla i Prypeci było zorganizowanych wiele już wycieczek, póki co nikt nie donosi o dolegliwościach z powodu napromieniowania.

 

Smak w ustach. Zdecydowanie obecny, ale nie jakiś szczególnie wyraźny. Nie placebo. Utrzymywał się przez dłuższy czas. Jednakże smak w ustach nadal nie oznacza, że doznałem wysokiego napromieniowania. Osoby przechodzące diagnostykę obrazową z wykorzystaniem promieni rentgenowskich, np. tomografię czy rezonans magnetyczny też mogą odczuwać ten smak.

 

@ZbyT, to nie przypadek :) Ja po prostu lubię taki klimat

 

@Panasiemarasie, w Prypeci tego nie czułem. Bardziej czułem ciekawość. Wewnątrz budynków - owszem - przytłaczający klimat. Natomiast takie uczucie wstąpiło we mnie głównie pod sarkofagiem. Czwarty blok ma jakiś taki złowieszczy wygląd. Czujesz się nieco niepewnie, jak pod wiszącą skałą, lekki dreszcz, czy może nie spadnie na Ciebie. Uczucie powoduje głównie świadomość tego, co się tam stało. A w szczególności świadomość, że ludzie na dachu oczyszczali go z materiałów ekstremalnie promieniujących, otrzymując śmiertelne dawki.

Zdołowanie nie. Ale głębsze zamyślenie, później nawet smutek - owszem.

Edytowane przez wimmer
edytowałem obliczenia
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu na jednej z telewizji edukacyjnych (nie pamiętam już która to była) dwukrotnie widziałem program o żyjących tam zwierzętach, a w szczególności o zdziczałej kotce, która normalnie wychowywała młode i zachowywała się tak, jak każdy dziki kot. Program właściwie pokazywał jej codzienne perypetie życiowe w strefie, z komentarzem, że w zasadzie kotka i jej dzieci nie mają szans, bo wszystko jest skażone, itd. (przez te nastawienie program ten nie przypadł mi do gustu, delikatnie mówiąc). Jednak nie było widać po nich, żeby miały problemy spowodowane promieniowaniem. Prowadziły zwykłe życie dzikich kotów z wszystkimi zadami i waletami tegoż.

 

Czasami przed kamery nawijały się inne zwierzęta, jak lis, sowa, był chyba nawet wilk. Wygląd i zachowanie wszystkich pokazywanych zwierząt nie odbiegały od normy.

 

 

http://www.youtube.com/watch?v=Ny7SXod98z8

 

pozdr

R

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olo, jeśli pozwolisz, zadam bardziej osobiste pytanie - nie złapałeś po pobycie w Zonie jakiegoś doła?

 

Ja po przeczytaniu tego artykułu nie mogłem dojść do siebie przez parę godzin, a jak czasem przypomnę sobie coś z twojego opisu, to nawet parę dni po (pierwszym, nie jedynym) przeczytaniu ciarki mnie przechodzą.

 

Przy całym ogromie tragedii w Czarnobylu zapomina się o innym, chyba tragiczniejszym w skutkach wydarzeniu. Mówię tu o katastrofie w Bhopalu w 1984 r. Jak wiadomo po awarii w fabryce chemicznej okoliczni mieszkańcy zostali dosłownie zmasakrowani przez toksyczną chmurę izocyjanianu metylu. Pamięć o tym jest jakaś słaba. Może dlatego, że zdarzyło się to tam gdzieś daleko poza Europą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A niby czemu miał złapać? Osobiście znam osobę, która była tam 3 lub 4 razy i wciąż ma się świetnie.

Różni są ludzie i różnie odbierają te same bodźce. To, że jakaś rzecz nie robi na wrażenia na osobie A, nie oznacza, że nie zrobi wrażenia na osobie B.

I niby dlatego zapytałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna relacja...Co ciekawe w poniedziałek widziałem się ze znajomym,który też tam był i podobnie jak Ty był pod ogromnym wrażeniem całej tej wycieczki. Jego ekspresja w relacjonowaniu była ujmująca do tego stopnia,że chyba się zdecydowałem i teraz Twoja relacja z takim szczegółem,chciałbym być już tam teraz.. co do kolegi to Jacek ze Zgierza...pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna relacja...Co ciekawe w poniedziałek widziałem się ze znajomym,który też tam był i podobnie jak Ty był pod ogromnym wrażeniem całej tej wycieczki. Jego ekspresja w relacjonowaniu była ujmująca do tego stopnia,że chyba się zdecydowałem i teraz Twoja relacja z takim szczegółem,chciałbym być już tam teraz.. co do kolegi to Jacek ze Zgierza...pozdrawiam...

 

To znaczy był na tej samej, co ja? W tym samym czasie? Jacek, cholera nie pamiętam ludzi z wycieczki po imionach... Ale pozdrów go ode mnie :)

No, ja wierzę, że był pod ogromnym wrażeniem. Jak każdy, kto tam był. Bo klimat masakrujący.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olo, relacją przypomniałeś mi czas, kiedy to z dwutygodniowym Maćkiem (synem) stałem w dłuuugiej kolejce w przychodni. Łakome dziecko było, rzucił się na płyn podawany w butelce ze smoczkiem. Gdy wreszcie poczuł smak, opluł całą twarz niewinnej pielęgniarce... :) :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy był na tej samej, co ja? W tym samym czasie? Jacek, cholera nie pamiętam ludzi z wycieczki po imionach... Ale pozdrów go ode mnie :)

No, ja wierzę, że był pod ogromnym wrażeniem. Jak każdy, kto tam był. Bo klimat masakrujący.

 

Zakładam,że na tej samej (w okolicach ostatniego weekendu),najpierw do Krakowa a z Krakowa autokarem. Dziś się dowiem dokładnie i oczywiście pozdrowię :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olo, niesamowita wycieczka do Zony, klimaty nieziemskie!

Powróciły wspomnienia ze STALKERA:)

 

Pozdrawiam

 

Warto wiedzieć skad wzieło sie określenie "stalker" bo niewiele ma to wspólnego ze "stalkerami" z całkiem przyzwoitej gierki w którą wielu z nas grało. Mam wrazenie, że do tego typu aspektów, jednak lepiej przyswoić dokument taki jak poniżej, niż zachodnie opracowania.

 

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=M1-ZxExVcCU&NR=1

 

Dla jasności, ten towar też czasem pachnie "propagandą" mająca odstraszyć potencjalnych, nowych biznesmenów zony.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne podobieństwa są.

 

W "Pikniku na Skraju Drogi" stalkerami nazywano śmiałków, którzy zapuszczali się w ekstremalnie niebezpieczną zonę (która de facto nie ma nic wspólnego z okolicą elektrowni czarnobylskiej i Ukrainą w ogóle) w poszukiwaniu artefaktów - przedmiotów o niebywałych właściwościach - pozostawionych przez przybyszów z kosmosu. W celach zarobkowych oczywiście.

 

W grze S.T.A.L.K.E.R, stalkerami nazywano śmiałków, którzy osiedlili się w zonie, jedni dla znajdowania i sprzedawania artefaktów, aby się wzbogacić, inni z ciekawości, z chęci ukrycia się przed sprawiedliwością, czy z innych powodów. Byli oni niejako nielegalnymi, ściganymi przez wojsko włamywaczami, którzy chcieli zaprowadzić swój porządek w strefie zamkniętej.

 

W rzeczywistości, ludzie zwali Stalkerami osoby zapuszczające się do Zony (nazwę zaczerpnęli z "Pikniku na Skraju Drogi") aby wynosić stamtąd wszelkie rzeczy pozostawione przez ludzi (głównie w Prypeci) w celu zazwyczaj zarobkowym. Szabrowników. W ogóle osoby eksplorujące Zonę. Czasem obecnie nazywa się też Stalkerami osoby kradnące sprzęt i wywożące złom z Zony.

Obecnie nazywa się też tak czasem przewodników po Zonie.

Edytowane przez wimmer
  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To znaczy był na tej samej, co ja? W tym samym czasie? Jacek, cholera nie pamiętam ludzi z wycieczki po imionach... Ale pozdrów go ode mnie :)

No, ja wierzę, że był pod ogromnym wrażeniem. Jak każdy, kto tam był. Bo klimat masakrujący.

 

 

Kolega,o którym Ci mówiłem był w zeszłym tygodniu od czwartku do niedzieli. Zatem wszystko wskazuje na to,że byliście razem...pozdr....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla zainteresowanych. Budową nowego sarkofagu zajmuje się konsorcjum Novarka. Tutaj jest animacja przedstawiająca budowę oraz umieszczenie nowego sarkofagu nad całym blokiem czwartym. Jak widać jest to spory kawałek konstrukcji (110 metrów wysokości, 164 m - szerokości, 257 m - długości. Waga - około 29000 ton).

 

Nie przyjrzałem się zbytnio budowie ze względu na skupienie mojej uwagi na starym sarkofagu, ale tak na oko oceniam, że obecnie budowa jest na etapie mniej więcej jak z 4:20 na tym filmiku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W najbliższy wtorek 23 października znajomy będzie bronił pracy doktorskiej, pt.

Analiza wybranych danych dotyczących wpływu niskich dawek promieniowania jonizującego na organizmy (pod linkiem można zapoznać się z treścią pracy).

 

Myślę, że niektórych może ona zainteresować.

 

A jakby ktoś chciał przyjść posłuchać obrony (i zadać parę pytań), to odbędzie się ona w Warszawie, w pawilonie NCBJ przy ulicy Hożej 69, sala 22, o godz. 13:30.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dozymetr leży na glebie w przystani Prypeć, koło "Cafe Prypeć", gdzie jest jedno z większych stężeń w mieście. W tym momencie jak widać wskazuje 38,3 mikro Siwerta na godzinę. Stężenie wahało się. W niektórych momentach było większe. Na pierwszym innym zdjęciu w artykule widać 0,078. Przeciętny Polak otrzymuje 2,4 mili Sv na rok. Tutaj otrzymalibyśmy 1,8mSv na dzień. Licząc na szybko, to dawka przekroczona 270 razy?

Czy dobrze liczę? (słaby jestem z matmy) ;)

Liczby starszą, ale pamiętajmy, że nie przebywamy w tym miejscu dłużej niż przez kilka minut, ale także nie chłoniemy całej tej dawki. Promieniowanie bardzo często wahało się. Raz wysoko, raz bardzo nisko. Aby obliczyć całkowity równoważnik dawki pochłoniętej trzeba by mieć dane na temat współczynnika wagowego promieniowania, a ten jest różny dla fotonów, elektronów, neutronów, protonów oraz czątek alfa (z rozpadu) - a więc licznik złowieszczo pika. Ale to nie znaczy, że dostałem 100 radów ;)

 

To, co mierzy dozymetr z definicji jednostki Sv zawiera współczynnik wagowy promieniowania, czyli 1 dla gamma i beta, a to jest to, czym sieje Cez 137 - beta od ok. 500keV - działa raczej na dystansie do ok. metra, a gamma od 660keV na większe dystanse. Tak się składa, że wszystkie dozymetry dla mas kalibrowane są właśnie na Cezie 137 (ze zrozumiałych względów), więc pomiary tych instrumentów powinny być w miarę dokładne (ISO - do 5%).

 

Z ciekawości: czy któryś z używanych dozymetrów miał możliwość zliczenia dawki sumarycznej w ustalonym okresie czasu, np. całej wycieczki od wejścia do autobusu, do wyjścia z niego? Jeśli tak, to co pokazał?

 

Pozdrawiam.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.