Skocz do zawartości

DuRuS Piotrek


DuRuS

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak już wcześniej napisałem pierwsza obserwacja była szybka , chaotyczna i przeprowadzona bez żadnej wiedzy na temat używania montażu eq2 .

Nadszedł czas by poszerzyć horyzonty wiedzy i rozgryźć o co chodzi w prowadzeniu teleskopu.

Spędzenie kilku godzin na youtube oglądając wąsato-brodatych panów o dziwnym akcencie w końcu nakierowało mnie na właściwy tor.

Potrafiłem już wyeliminować podstawowe błędy , które popełniłem podczas pierwszej obserwacji.

Wiedzę na temat ustawienia i prowadzenia teleskopu poszerzyłem też dzięki tematom z astropolis.

 

Do kolejnej obserwacji byłem już przygotowany teoretycznie i praktycznie - poćwiczyłem manewry tubą na sucho w domu. Ale te pokrętła o co z nimi chodzi, jak to działa?

Na myśl mi przyszedł mój serdeczny kolega mgr inż. od kół zębatych Kazek.

Trochę się bałem jego zamiłowania do mechaniki ślimacznic i owych kół zębatych, że mi jeszcze głowice będzie chciał rozkręcać ale obyło się bez zabiegów inwazyjnych.

 

Miejsce obserwacji pozostało to samo. Na mapkach LP środek granatowej plamy.

Po przybyciu na miejsce niczym emerytowani pracownicy pit stopu F1 złożyliśmy teleskop w mgnieniu oka. Pozostaje czekanie na pierwsze gwiazdy.

Gdy zaczęło się ściemniać zaczęły się rysować pierwsze gwiazdozbiory. I tu szok w Kaliszu –niedużym mieście ciężko jest tak wyraźnie je zobaczyć nawet późno w mocy, a tu jeszcze na polu w miarę jasno -czyżbym znalazł miejsce idealne?

 

Z minuty na minutę robi się coraz ciemniej gwiazd przybywa i coraz trudniej rozgraniczyć gwiazdozbiory. Już wiem że namierzenie jakiegoś DS będzie sprawą nie łatwą.

Zaopatrzeni w prowizoryczny wydruk z stellarium czekamy na ciemność.

Na niebie więcej gwiazd niż na naszych mapkach.

Niecierpliwe zerkanie na chybił trafił przez okular wprowadza konsternację tysiące malutki punkcików i przybywa ich coraz więcej. Już wiemy , że potrzebny będzie jakiś patent na namierzanie.

 

Przez głowę przewija się myśl przecież jest szukacz o powiększeniu 6x więc powinno być łatwo. Jedno zerkniecie przez tę plastykowa lunetkę rozwiewa nasze złudne poczucie pewności. Nie możemy rozpoznać żadnego obiektu – za dużo gwiazd.

 

Czekając na Jowisza rozmawiamy o Galileuszu i jego odkryciach. Gdy się pojawił zaczęliśmy go atakować niczym amerykańscy marines taliba na horyzoncie. Trafiony i zatopiony jest w centrum pola widzenia. Już przez okular 25mm widać że to na pewno Jowiszy z czterema towarzyszami.

Delikatnie majaczą jakieś zaciemnienia na jego tarczy. Ładujemy do 25mm kitowego barlowa i jest są pasy widok nieziemski z Kazkiem jesteśmy dumni, że pokazał się w całej krasie. Zaczynamy śledzić uciekający nam obiekt używając po raz pierwszy pokręteł mikroruchów- działa i to świetnie.

Dumni z precyzyjnego nacelowania zwiększamy stopniowo powera - 10mm – jest coraz lepiej, rysują się szczegóły. Dokładamy barlowa i jest fantazja choć Jowisz niczym zawstydzona panienka chowa się przed naszym wzrokiem.

Gdy Jowisz już nas nasycił oderwaliśmy wzrok od okularów. Nad naszymi głowami Droga Mleczna jakiej w życiu nie widziałem jasna i wyraźna z ciemniejszymi strukturami.

 

Jest już dość późno zaczynamy się zwijać i pełni entuzjazmu planujemy pierwsze DS na następną wyprawę. Planujemy Andromedę i jak dotrwamy to rozpoczynającego swe nocne łowy Oriona. Już wiemy że miejsce obserwacji to strzał w dziesiątkę. Jest czarno i znikąd nie widać świateł.

CDN

  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potrzeba większego powera oraz stereo czyli początki z lornetką.

 

Kolejna wyprawa tym razem stricte na DS-y odwlekała się w czasie. Jesienna kapryśna pogoda kilkukrotnie krzyżowała plany.

Zupełnie niespodziewanie wpadła mi w ręce większa sumka pieniędzy i za pozwoleniem szanownej małżonki dostałem przyzwolenie na wydanie skromnej jej części -na co mam ochotę-.

Ochota już była. Okular planetarny by podziwiać szczegóły. Szczęśliwie się złożyło, iż forumowy kolega poszukiwał opiekuna dla SW UWA 4mm 58* szybciutko uzgodniliśmy cenę i po kilkudziesięciu godzinach cieszyłem się okularkiem. Z racji, iż uzgodniona cena była dla mnie korzystna pozostały mi astro budżet postanowiłem przeznaczyć na lornetkę.

Zainspirował mnie do tego ruchu forumowy binokularnik, którego barwne opisy obserwacji rozpaliły żądzę posiadania mobilnego przyrządu optycznego.

Szybko zakupiłem lornetkę Berkut z zoomem (tak wiem nie doczytałem do końca o lornetkach), która okazała się sympatycznym przyrządem mimo swojej jakości - i tak zdumiewająco dobrej jak na made in China. Po poznaniu z bliska wszystkich fajniejszych sąsiadek ;) . Stwierdziłem ,iż za tę kwotę lepszego sprzętu bym nie nabył. Z obiektywów 90mm zrobiło się po zmierzeniu trochę ponad 70mm bodajże 74mm?. Mocy powiększenia zapowiadanej w przedziale 10-30x niestety nie potrafiłem zmierzyć , ale powiększenie było zmienne i to w dość dużym zakresie. Szybko niczym kurier UPS nabyłem porównywalny jakościowo statyw (pod aparat kompaktowy) i ustrojstwo do połączenia lornetki.

Uzbrojony po zęby czekałem na pogodę.

 

Śledzenie portali pogodowych weszło mi w krew. Dzień bez odwiedzenia kilku portali to dzień stracony. Aby pogoda była pewna potrzeba potwierdzenia z co najmniej 60% portali ;)

 

Nastał w końcu upragniony dzień. Odpowiednia faza Księżyca , zachmurzone niebo miało się o zachodzie słońca całkowicie rozpogodzić, zapowiadana temperatura gwarantowała brak konieczności spożywania -Gripexu- po obserwacji. Cel wyprawy ten sam po co szukać lepszego miejsca.

Kolega Kazek na hasło - jedziemy - był gotowy szybciej niż strażak z OSP na akcję. Mimo obiekcji kolegi co do praktycznie całkowicie zachmurzonego nieba udało mi się przekonać go że będzie super.

Gdy byliśmy już blisko celu chmury zaczęły znikać jak na zamówienie. Gdy teleskop został przygotowany do obserwacji słońce właśnie znikało na horyzoncie, a na niebie nie było chmur.

 

CDN ;)

Wenus , Andromeda, Jowisz i Wielki antyczny myśliwy

Edytowane przez DuRuS
  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przyjemny opis . Widzę , że masz luźną rękę - to dobrze , bo z nieukrytą przyjemnością czyta się Twoje "opowiadanie" . Będę Cię trzymał za słowo i czekam/ y na : cd.

 

Pozdrawiam

 

Dzięki i vice versa.

Dla podkręcenia troszkę atmosfery podam kilka tytułów kolejnych częsci , które jeszcze siedzą w mojej głowie i czekają na przelanie (pozostał mi jeszcze równy rok do opisania)

Robocze tytuł kolejnych części - kolejność losowa

Zarażamy astro pasją czyli zielony wabik (to będzie dobre). Twarde alkohole nie idą w parze z obserwacjami chyba, że to „Księżycówka”. Zasięg 7 magnitudo- idealny atlas. Egipskie ciemności i pierwszy Saturn. Potrzeba sprzętu na przejście Wenus. Trudna decyzja.

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wenus , Andromeda, Jowisz i Wielki antyczny myśliwy

 

Ciąg dalszy.

Teleskop zgodnie z uwagami forumowiczów wyrównuje swą temperaturę z otoczeniem. Na zachodzie pojawia się piękna kobietka – Wenus. W ruch idą na początek lornetki moja z kraju obok kwitnącej wiśni i pożyczony Celestron Sky Master 20x70. Błyszcząca Wenus subtelnie ukazuje swoje wdzięki ale nie pozwala na swobodne gapienie się na swe krągłości. Jej blask po prostu przyćmiewa figurę. No cóż trzeba teleskop wymierzyć i użyć filtra Crystal View Moon and Sky glow.

Jaka Wenus jest każdy wie. Filtr skutecznie obnażył jej ponętne kształty. Zawstydzona naszymi spojrzeniami na swe obdarte z bajecznego blasku odbicie powoli goni Słońce.

 

Przed zapadnięciem ciemności mamy chwilkę czasu aby niezobowiązująco poomiatać pojawiające się gwiazdki i porównać wrażenia z obserwacji lornetkami. Celestron minimalnie tylko pokonał mojego azjatę. Był po prostu ciut jaśniejszy. Czekamy na pierwsze DSy.

Gdy robi się ciemno Droga Mleczna zaczyna zakreślać wyraźne półkole nad naszymi głowami. Już nas tak nie rajcuje jej detal , jesteśmy głodni Andromedy. Córa Kasjopei dyskretnie zaczyna majaczyć w miejscu , które przewidziało stellarium. Musimy być cierpliwi, gdyż wiemy, że swe wdzięki pokaże najlepiej w ciemności – kolejna nieśmiała dziewczyna.

Czekać było warto. Centrum Andki dość mocno dawało po oczach przy użyciu okularu 10mm , rozważaliśmy nawet użycie filtra ale szybko zarzuciliśmy ten temat. Do wyciągu powędrował okular 25mm z barlowem. Widok powalił nas na kolana. Delikatnie można było zaobserwować wirujące ramiona. Na randce z Andromedą zleciało trochę czasu i nim się obejrzeliśmy zza lasu wyłonił się myśliwy. Jak przystało na prawdziwych mężczyzn od razu ale mimowolnie spojrzeliśmy na jego miecz aby porównać nasze wyobrażenia z rzeczywistością. Nie ma co - zasłużył aby przyciągać spojrzenia -olbrzym o niezwykłej urodzie. W ruch poszły wszystkie dostępne szkła łącznie z nowo nabytym 4mm.

I to właśnie okular 4mm przeznaczony do planet najdłużej zagościł w wyciągu.

Subtelność mgławicy zapierała dech w piersiach. Tej oto nocy stwierdziłem, iż nie odpuszczę nigdy żadnej sposobności aby pogapić się na Oriona.

Aby stało się zadość i zobaczyć czy przydomek planetarny rzeczywiście pasuje do okularu SW UWA 4mm. Teleskop powędrował w stronę Jowisza. Było już późno i trochę chłodno więc specjalnie nawet nie ostrzyliśmy widoku z okularu 25mm. Gdy Jowisz pojawił się w centrum bez ceregieli wystawiliśmy przeciwko niemu 4mm.

Wniosek:

Tak - okular SW UWA 4mm 58* jest okularem planetarnym. Jowisz zajął dużą część obrazu i zmieścił się jeszcze tylko Ganimedes. Nie wiem czy to była siła sugestii ale na niesamowitych pasach widać było delikatne nierówności.

W końcu poddaliśmy się nachodzącej rosie , teleskop był już mocno spocony. Zwinęliśmy kram , popatrzeliśmy jeszcze na Drogę Mleczną i do domu spać. Borykając się z problemem nie łatwego namierzania jakichkolwiek obiektów na naszej miejscówce zrodził się pomysł: Trzeba nabyć zielony laser.

 

CDN

 

Zarażamy astro pasją czyli zielony wabik (to będzie dobre)

  • Lubię 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety wkradł się jakiś error i nie mogę w konwencjonalny sposób dać plusików do Twoich postów więc . . .

 

Potrzeba większego powera oraz stereo czyli początki z lornetką.

 

Lubię ten post

 

Wenus , Andromeda, Jowisz i Wielki antyczny myśliwy

Zarażamy astro pasją czyli zielony wabik (to będzie dobre)

 

Lubię ten post

 

. . . czekam/ y na cd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasięg 7 magnitudo- idealny atlas

 

Dzięki obecności na forum wiedzie rośnie w tempie wykładniczym.

Nowe pojęcia – początkowo kosmiczne stają się jak najbardziej przyziemne i oczywiste.

Ogarnięcie tematu amatorskich obserwacji pozwala na planowanie ciekawszych obiektów do zaliczenia.

Dość wysoka trudność nieba zmusza do znalezienia odpowiednich mapek które w połączeniu z laserem pozwolą żeglować po bezkresie nieba.

Stellarium jest fajnym symulatorem ale… to nie to. Szperając na forum natrafiam na jakiś post kolegi panasmaras’a. W stopce odnośnik do atlasu 7 magnitudo – polecam, polecam więc sprawdzę.

Szybciutko pliki lecą do drukarki. Atlas zwięzły, nie za dużo stron, sporo obiektów. Trzeba wybrać się na obserwacje i sprawdzić jego przydatność w boju.

 

Urzeczeni gościnnością postanawiamy po raz kolejny wybrać się na miejsce inwazji zielonych świateł.

Nasze wproszenie się zostaje ciepło przyjęte. Zwarci i gotowi zaopatrzeni w tytułowy atlas udajemy się na miejsce.

Spotyka nas straszne rozczarowanie, ale to wyłącznie nasza wina.

Czy ktoś z was wybierał się na obserwacje około 30km od domu bez sprawdzenia czy w ogóle jest sens jechać? Ja tak. Zauważyłem po drodze na miejscówkę, że niebo owszem jest ciemne ale z powodu chmur. Zapowiada się obserwacyjna porażka. Jednak zapowiadanych wizyt nie odwołuje się tym bardziej gdy od gospodarza dzieli nas już kilka tysięcy metrów. Trochę podłamani zatrzymujemy się w miejscowym sklepiku, aby odwdzięczyć się gospodarzowi za gościnę. Kupujemy trochę piw i kilka flaszek bo , smutki podobno się topi i to tak by więcej nie wypłynęły.

W duchu przeklinam, co za głupota nie sprawdzić pogody. Przecież planując wypad zawsze to robię kilkanaście , kilkadziesiąt razy , już nawet gdy mam buty na nogach sprawdzam czy aby nie nadciąga tajemnicza mgła z nad Rosji. Trudno przynajmniej trochę się odkazimy.

W bramie wita nas wujek i trochę rozbawiony - spogląda na zasnute chmurami niebo .

- Coście chłopaki pogody nie oglądali?

- Ano nie oglądaliśmy.

 

- Dobrze że jesteście , my z ciotką musimy iść na imprezę . Tak nagle wypadła . Ale junior na pewno się ucieszy – powiedział zerkając na nasze brzęczące torby.

Jeszcze parę razy dopytywał jaki sprzęt obserwacyjny zapakowaliśmy – a wzięliśmy wszystko co mieliśmy – od maleńkiego ruskiego monookularu o powiększeniu 6x , przez lornetkę ze statywem na teleskopie i atlasie kończąc. W końcu przestał nas dobijać widząc nasze zawiedzione miny.

Imprezowanie zaczęliśmy szybko. Po pierwszej flaszce zaczęliśmy zgłębiać temat nowinek w agrotechnice, analizować ceny skupu żywca na terenie RP, ogólnie tematy wbrew pozorom bardzo ciekawe. Tak mijał czas, smutek minął - zrobiło się nawet wesoło. W pewnej chwili gdy dzięki wodzie ziemniaczanej udało się nagiąć prawo przeciągania i uzyskać stan nieważkości postanowiliśmy się dotlenić. Wstając od stołu niczym Neil Armstrong wychodząc z lądownika udaliśmy się na zewnątrz.

Odpaliliśmy papierosy szybki rzut oka na nieboskłon i… po złapaniu ostrości zastanawiamy się czy aby trefnej wódki nie kupiliśmy. Jakieś punkciki się pojawiają- to gwiazdy. Jednak chmury zajmują większą cześć nieba. Wracamy w czeluści domu by dalej jak partyzanci pomału rozpracować zadany temat.

Przy okazji dowiadujemy się, iż nasz poprzedni pokaz laserowy dopadł jeszcze jedna ofiarę. To babcia naszego gospodarza , leciwa kobieta, chodząca wcześnie spać. Tamtej nocy miała ciężko zasnąć. Obudziły ją wirujące kropeczki na oknie i mnóstwo zielonych plamek na polu po przeciwnej stronie drogi. Do rana odmówiła z tysiąc zdrowasiek obawiając się rychłego spotkania z św.Piotrem. Nie chciała nikogo niepokoić by nie napędzić domownikom strachu swym odejściem, - a moim zdaniem obawiając się wywozu do jakieś specjalistycznej jednostki medycznej gdzie można poznać Napoleona. Przyznała się rano po pokazie, że już była gotowa na spotkanie stwórcy.

Po poznaniu tajemnicy zielonej inwazji zaśmiewała się z siebie do rozpuku. Kazek jej wnuk dostał w łeb za to, że babkę o mało co do zejścia nie doprowadził.

 

W naszych rozmowach pomiędzy tematy agro wdziera się tęsknota za obserwacjami. Już wiele flaszek upłynęło i temat obserwacji znów wypłynął. Zostaliśmy z naszym problemem w dwójkę Ja i Kazek, kuzyn zaniemógł i usnął.

Wyjąłem atlas i zaczynamy obserwacje przy stole popijając nieznacznie.

- Czas na fajkę. - rzuca Kazek. Jest już około 2 w nocy. Została jedna duża flaszka ale to na później.

Wychodzimy odpalamy fajki … coś tu nie gra.

-Gdzie do jasnej cholery są chmury?

W otoczeniu nie pali się żadne światło tylko nasze papierosy emitują jakąś formę promieniowania elektromagnetycznego zakłócając czarność otoczenia. Otrzeźwienie przychodzi natychmiast. Szybko po atlas. Niebo nad głowami raczy nas mnogością gwiazd - warunki lepsze niż poprzednio.

- Wyciągamy teleskop? –pada.

Pierwsze kroki w kierunku bagażnika rozwiewają nasze nadzieje .

W tym stanie nie damy rady i jeszcze go uszkodzimy.

Dobrze, że lornetka ma pasek na szyję i raczej na ziemi nie wyląduje.

Gwiazd jest sporo, lecz stan nieważkości nie ułatwia nam zbytnio ich identyfikacji.

Naszą uwagę przyciąga obszar dość spory tu jest dużo dziwnych gwiazd. Sporo z nich lekko rozmytych ale to raczej nie wina promili, może mgła - punktowa?

Lecimy zidentyfikować obszar w atlasie . Zajmuje nam to trochę czasu. Z niedowierzaniem odnajdujemy identyczny obiekt w atlasie. Przecieramy oczy - to niemożliwe - to samo widzimy na niebie . Podejrzanie lekko rozmyte gwiazdki okazują się być galaktykami. Ten obszar nazywamy Okienkiem. To obszar pomiędzy Warkoczem Bereniki a Panną. Każdy go zna.

Obszar ten zostaje zapisany do katalogu obiektów , które będą obserwowane gdy tylko zmienię sprzęt na lepszy.

Gdy nasyciliśmy się niebem postanowiliśmy jeszcze tylko uczcić poprawę pogody i zakończyć na już prawie poranek obserwacje.

 

CDN

 

 

Egipskie ciemności i pierwszy Saturn czyli lornetkowe obserwacje.

 

  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Egipskie ciemności i pierwszy Saturn czyli lornetowe obserwacje.

 

Astrochoroba rozwija się u mnie w zawrotnym tempie. Opuszczając swoją jaskinię mimowolnie głowa kieruje receptory światłoczułe w kierunku nieba. Jeżeli nie ma chmur próbuje upolować jakiekolwiek światełko docierające z międzygwiezdnej przestrzeni. Czasami w drodze do pracy odprowadza mnie Księżyc czasami zaprzyjaźniona planeta. Taka sytuacje zapewnia mi pozytywne naładowanie energią. Nadal tam są i czekaj na bliższe spotkanie.

 

W kwietniu 2012r. na rocznice (okrągłą) ślubowania między innymi wspólnych spłat zaciągniętych z kredytów, czy wychowywanie dzieci wybraliśmy się rodzinką do Egiptu.

Na astropolis czytałem kilka postów o wyprawach kolegów do ziemi faraonów . Pisali, że prowadzili tam obserwacje, opisywali swoje przygody na lotnisku (co to ich za złowrogi wywiad brali). Postanowiłem zobaczyć egipskie ciemności trochę inaczej niż tradycyjny turysta po upojeniu tanim alkoholem.

Do walizki zapakowałem moją pseudo astro lornetkę statyw i pełen obaw wybrałem się z rodzinką na lotnisko. Ze strony pograniczników nie spotkałem żadnych przykrości i nietypowych pytań.

Na miejscu stwierdziłem, że warunki są dostateczne , o DS nie ma co marzyć mimo, że hotel kilkanaście kilometrów od Sharm. Widać jedynie najjaśniejsze słonka. Ale umiejscowienie hotelu byłoby rajem dla obserwatorów samolotów. Nad hotelem przechodził korytarz powietrzny. Wcale to nikomu nie przeszkadzało nie było hałasu, a samoloty można było podziwiać gdy przelatywały około 400 m nad głową.

Niestety Egipt ma to do siebie , że jest gorąco i chce się pić ;) Na początku bawiłem się w obserwację nie tak dalekie jak inni (forumowicze) ale jednak. Dostarczało nam to frajdy szczególnie obserwowanie posterunku jakiś służb mundurowych na wyspie Tiran która była na wprost hotelu.

Po zapoznaniu tubylca, który użyczył mi laptopa namierzyłem Saturna. To miał być mój pierwszy w życiu Saturn. Miałem obawy co do jakości jego obserwacji przez mój lichy sprzęt.

Gdy po powrocie z nocnych uciech zasiadłem na balkonie najjaśniejszy punkt znajdował się dość wysoko i bezproblemowo można było go obserwować.

 

Gdy wyregulowałem wszystko co się dało w moich binokularach , receptory w której jestem wyposażony namalowały obraz , którego nigdy nie zapomnę. Jest maleńki ale to na 100% on.

Widzę jego uszy , przybliżam ile się da, nadal maleńki ale widzę pierścień wokół , już nie uszy.

Saturn zaliczony do Polski leci sms do Kazka:

- Upolowałem Saturna jest super.

Jeszcze w lekkim imprezowo alkoholowym rozradowaniu próbuję odczytać godzinę.

Kazek mnie zabije już niebawem poranek a on do pracy niedługo będzie się budził.

Na balkon wpada moja zaspana żonka i zrozumiałym gestem, bez słów, niewerbalnie przekazuje mi jednoznaczną informację:

Odczytałem ją tak (łagodne tłumaczenie) Czy ty jesteś mądry ? Może położysz się spać co? I bez słów znika w pokoju. Posłuchałem bo kto by nie posłuchał. Ale spać nie mogłem.

Resztę pobytu nocne niebo obserwowałem raczej sporadycznie aby się zbytnio nie narazić ukochanej.

W głowie miałem tylko aby Saturna zobaczyć przez lepsze szkło.

 

 

 

Potrzeba sprzętu na przejście Wenus i Księżycówka

 

Zbliża się lato, czasu trochę będzie no i Wenus po raz ostatni będzie się publicznie opalać przed oczami naszego pokolenia.

Zjawisko przypada w środku tygodnia trochę szkoda mi nadwyrężonego urlopu. Teleskop dość spory i obserwowanie przez niego przed praca byłoby nazwijmy to dość dziwne.

Pada decyzji potrzebuję w pełni mobilnego teleskopu. Dedykowany słoneczny odpada barierą jest cena. Znajduję licytację na alledrogo , sprzedawca rodak z Kalisza i ma sprzęcik , który Mie zawsze zastanawiał Celestrona First Scope 76/300 wybajerzona wersja z szukaczem, pomarańczowy limited. Licytuję i za 100 zł staję się szczęśliwym jego posiadaczem. Jak Adam Słodowy z cienkiego plastiku , formuję osłonę filtra do folii baadera i jestem gotów. Pierwsze testy tego maleństwa na słońcu są dużo bardziej niż zadowalające.

6 czerwca budzik nastawiony na godzinę 4 . Nie śpię już od drugiej. O trzeciej jestem gotów. Gdy budzik puszcza sygnał. Wsiadam do samochodu i już jadę. Na drogach pusto.

- Czy ludzie nie wiedzą czego ludzkość będzie lada chwila świadkiem?

Nieważne ja to zobaczę, chmur na niebie nie ma. Jadąc na zaplanowaną miejscówkę zastanawiam się cza ona jest idealna. Zamieszanie w mojej głowie każe mi się zatrzymać. Staję na parkingu w dole miasto zasnute mgłą widok nieziemski tylko wieże kościołów wychylają się z morza mleka.

Nagła zmiana planów jadę na Gazownię po drugiej stronie miasta. Przebiję się przez zalegającą w dole mgłę i będę w świetnym punkcie widokowym.

Jadąc na gazownię (to taka miejscówka , której używam gdy nie chce mi się jechać daleko poza miasto) o mało nie wypadam z drogi. Przejeżdżając przez most na Prośnie mgła ogranicza widoczność do zera. Moim oczom ukazuje się gigantyczne Słońce z wielka kropą. Nie potrzeba filtru widać to doskonale . Co robić zatrzymać się na ruchliwej nawet o tej porze drodze. Nie jadę na gazownię.

Na gazowni , która jest dość wysoko nad centrum miasta nie ma już śladu mgły słońce grzeje. Teleskop na słońce i się zaczęło. Całe przejście praktycznie nie odrywam wzroku od okularów. Zmieniam je częściej niż caryca Katarzyna kochanków. Z barlowem i bez wszystkie kombinacje.

Przez głowę przewija się myśl :

- Wypadało by to w sumie uwiecznić jakoś. Ale czym?.

Pozostaje komórka z 5mpix aparatem. Trochę profanacja ale co tam zdjęcie ważniejsze.

Zdjęć trzaskam w sumie kilkanaście tylko kilka jest nie do przyjęcia.

Wybieram najlepsze i leci mms do Kazka . Jestem widzę. Znów zapomniałem o porze. Kazek teraz mieszka we Wrocku i pewnie do pracy jak zwykle się szykuje.

Nagle telefon dzwoni Kazek.

Przepraszam, że tak wcześnie zerwałem go z łóżka, ale sytuacja nietypowa.

A on mi mówi , że właśnie siedzi lekko rozgoryczony niemożnością obserwacji. Rozmawia ze znajomą o tym zjawisku, a tu mms ode mnie ze zdjęciem , prawie live ;)

Na szybko opisuję co widzę przez okular jak Mariusz Max Kolonko. Widzę plamy, widzę Wenus jest bajka, Wenus mozolnie przesuwa się przed tarcza gwiazdy, odlot.

 

Przejście obserwuję do samego końca, ładuję teleszkopik do autka i do pracy. To już był udany dzień mimo, że dopiero się zaczął.

 

Od zakupu tego maleństwa Celestrona stał się on moim głównym narzędziem do obserwacji, do których został stworzony czyli parapetowych. W sumie przez okres od kiedy go mam był eksploatowanych kilkanaście razy częściej niż teleskop 130/900. Praktycznie co dzień do dnia dzisiejszego.

Często wracając ze szwagrowych imprez biorę go na boisko pod blokiem i wypatruję księżycowe zakamarki. To właśnie to maleństwo upewniło mnie , że nadszedł czas na zmiany.

Teraz pora na Dobosna i od razu 10”. Z wielkim żalem sprzedałem mój pierwszy teleskop (130/900)

Pieniądze leżą sobie w banku i pączkują zasilane małymi wpłatami.

W zaplanowanym z żoną bez zgody ministra Rostowskiego budżecie na rok dwa trzynasty na pierwszym miejscu jest zakup synty 10”.

Teraz delikatnie mną telepię gdy mój Orion jest na niebie, a ja tylko z maleństwem mogę go podziwiać. Ale czekam cierpliwie , już coraz bliżej do tych wymarzonych 254 mm.

 

CDN

 

Nowy członek rodziny przyjechał z Chin. (publikacja pierwszy kwartał dwa trzynastego)

  • Lubię 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

W międzyczasie czekając na zaplanowaną S 10 pozostał mi do obserwacji mini dobsonik celestrona i kilka lornetek. Tej chińskiej z zoomem dawno nie wyciągałem z pokrowca. Jakoś nie miałem natchnienia. Ale za to przeprosiłem się z prawdziwa ruską 7x40. Nazwy jej nie jestem w stanie przytoczyć ponieważ jestem z pokolenia , które w związku z przemianami ustrojowymi w naszym kraju na przełomie lat 80/90 bardzo mocno chciało odciąć się od przeszłości i język rosyjski w szkole został wyparty przez angielski.

Niebo ostatnimi dniami nie rozpieszczało raczej nikogo. Trwała posucha w obserwacjach. Dlatego gdy na ciemnym niebie ujrzałem wyczekiwane punkciki wiedziałem, że tej okazji nie wypada przegapić.

Pytanie gdzie się wybrać na dość już zaniedbane obserwacje. Jechać choćby na skraje miasta czy z pod bloku się pogapić. Szybko dotarło do mnie , że jechać raczej nie wypada bo już wieczorny podkładzik sobie zrobiłem, a spotkanie z służbami (notabene też mają gwiazdki na barkach i czołach) nie byłoby miłym zakończeniem weekendu.

Wybór więc był prosty. Szalik, czapka , ciepła kurtka i stara ruska na szyję. Idę przed blok.

Nie wiem czy to wina podkładu ale gwiazdek tak jakość mniej niż zazwyczaj. No tak Księżyc robi swoje. Dla wyposzczonego obserwatora to jednak wdzięczny obiekt. Szczególnie, że nie widziałem go od dawna, a seeing wręcz bardzo dobry, normalnie HD.

Pierwszy rzut oka leci w stronę Jowisza i miłe zaskoczenie w tej ruskiej lornetce bardzo delikatnie rysują się księżyce. Chwilę oglądam okolice Aldebarana i mierzę w Plejady . Siostry jednak dość mocno schowały się w blasku Księżyca, a ich obserwacja nie przynosi mi radochy. Zerkam więc na sprawcę, który pokrzyżował mi obserwacje subtelniejszych obiektów . Księżyc jest piękny, dawno takiego nie widziałem. Piękna gra cieni na okolicach terminatora pozwala zapomnieć o powoli pojawiającym się od zimna bólu dłoni. Łysego obserwuję do czasu aż ból uniemożliwia manipulowanie ostrością. Trzeba trochę ogrzać dłonie. Ręce w kieszeni. A oczy poszukują ulubionej klepsydry. Mała konsternacja gdzie się schował Orion przecież jest dość wysoko. A Orion jak to myśliwy czai się za znienawidzonym przeze mnie drzewem. Ogólnie lubię wszystko co żywe, ale tego drzewa nienawidzę. Za każdym razem gdy mocno wieje lub zapowiadają silne wiatry w duchu wyobrażam sobie jak to wielkie drzewo leci na ziemie i już się nie podnosi. Wiele razy podczas silnych wiatrów trzymałem kciuki aby w końcu przegrało walkę . Rozważałem już dyskretną akcję otrucia dużą ilością soli skurczybyka, ale wolę żeby załatwiła to za mnie natura, tak jest bezpieczniej.

Owy piękny okaz topoli uniemożliwia mi swobodne obserwacje z parapetu. Gdyby nie to drzewo całe południowe niebo byłoby na wyciągniecie ręki. Skurczybyk jest już dość mocno wygięty , ale trzyma się niemiłosiernie i robi mi na złość.

Wkurzony i zmarznięty wracam do domu trzeba iść spać. W nocy śni mi się wichura , która w końcu pokonuje tego giganta psującego mój humor od czasu gdy obserwuję nocne niebo.

Edytowane przez DuRuS
  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki ekologu.

Próbowałem walczyć z czcionką - rezutlatu brak. Coś mi komp w pracy szwankuje a może to przegladarka. Jeszcze raz powalczę.

Niestety to drzewo leży na terenie wspólnoty mieszkaniowej a pozatym to przeszkadza tylko mi .

 

EDIT Udało się zmienić czcionkę. Za jakie grzechy ja muszę pracowac na IE.

Edytowane przez DuRuS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uderzyć trzeba do Wydziału Ochrony Środowiska gminy, na której to ziemi ów wygięty skurczybyk-topola stoi. Z podaniem na piśmie i uzasadnieniem, że lecą gałęzie, że drzewo stare, etc (w krańcowych sytuacjach może być potrzebna opinia eksperta). W tym samym piśmie podać dwie/trzy inne lokalizacje i drzewa, które się zasadzi - tu może trzeba by było zgody zarządcy wspólnoty - nie podejrzewam, że trzeba zgody wszystkich w formie uchwały. I jak taki WOŚ w gminie będzie miał humor, to sprawa załatewiona. Tylko, że trzeba będzie pokryć koszty wycinki, nowych drzew i ich zasadzenia, oraz eksperta w razie co. Może być nawet tak, że WOŚ będzie preferował pewne gatunki drzew do zasadzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

No i w coś Ty się teraz wpakował? Jak na jakimś zlocie ktoś Ci wsadzi Ethos' a w wyciąg to już będzie Twój koniec - lepiej od razu sprawdź za ile nerkę można sprzedać na ebay'u...

 

A na serio: gratuluję nowego sprzętu i samych pogodnych nocy życzę. Czekam na kontynuację.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Admiral_M
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Admiral_M. No wiem, że mam problem ale widzieć problem to dobry znak. Na maxa zachorowałem na okular w oprawie 2 cale. Co do Ethos'a nie mówie nie ale fundusze ograniczone. Chyba zacznę grać w totka

:P ale bym wtedy zestaw sobie zmontował.

PS No i masz ci los lece na sklepy oglądać okulary z wyzszej półki. Dobrze że żona w banku pracuje to mi jakis kredycik wyliczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Superr, nigdy nie czytałem lepszego tekstu :), szkoda że to nie jakaś 400 stronicowa książka :laughbounce2:. Ty chyba w poprzednim wcieleniu byłeś Mickiewiczem albo kimś podobnym :), z niecierpliwością czekam na cdn.

Edytowane przez Pulsar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Superr, nigdy nie czytałem lepszego tekstu :), szkoda że to nie jakaś 400 stronicowa książka :laughbounce2:. Ty chyba w poprzednim wcieleniu byłeś Mickiewiczem albo kimś podobnym :), z niecierpliwością czekam na cdn.

 

Zgadzam się.

 

Piszę z dwóch powodów:

 

1. Kolega z Kalisza, ja pod Koninem, może się kiedyś znajdziemy w jednym miejscu ;)

2. Żebym mógł włączyć obserwację wątku :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.