Skocz do zawartości

Ekolog


ekolog

Rekomendowane odpowiedzi

Rysowałeś mapy Księżyca. WOW. Kto dziś ma taki zapał? Uważam, że Twój post znakomicie nadaje się na początek osobnego - Twojego wątku. Proponuję Moderatorkom/Moderatorom stworzenie osobnego wątku. Oddam ten post (dziecko) mimo, że znakomicie ubogaca mój wątek. Widzę, że kolega ma 551 postów to jest szansa, że coś doda.

Pozdrawiam

p.s.

sorry za odświeżenie wątku (ale to wbrew intencji takowej)

żeby post nie był taki mierny to dorzucę cytat (kto wie czy nie związany z astro-obserwacjami niekiedy, albo pseudo ;) )

 

Moja żona nie ma nic przeciwko temu co robię poza domem, o ile tylko nie bawię się dobrze.(G.Burns)

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję Ekologu, ale bez przesady...Może spróbuję jakoś opisac klimat tamtych lat i ciekawsze obserwacje. Z kilku jestem naprawdę dumny. To co teraz wspominam najwyraźniej - to kompletna cisza, taki brak sladów cywilazji jaki dawał się odczuć w środku nocy. Czasami z oddali słychać było psy, albo pociąg, który przejeżdżał jakieś 10 kilometrów dalej. Było tak cicho, że slychać było jak spadały liście - najpierw takie delikatne "pyknięcie", a po chwili szelest jak upadał w trawe. No i kopmpletna ciemność. Biała kartka trzymana w wyciągniętej dłoni nie była widoczna, odcinała się tylko od wygwieżdzonego nieba. Zmysły były tak wyostrzone, że nawet ta mala lunetka z obiektywem ze szkła "+1 dioptria" ( czyli 1m ogniskowa), przesłonięta diaframą do 30mm, pozwalała na fascynuące odkrywanie nieba. Porównywałem się wtedy z Heweliuszem, Cassinim i innymi astronomami z tego okresu. ( Od Galileusza to miałem lepszy sprzęt!)

Pozdrawiam

Ryszard

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wspomnień (o obserwacjach) może jeszcze wrócę, ale tym razem obserwacja całkowicie aktualna.

Poprzedniej nocy, o godzinie 2-giej, zauważyłem bardzo czyste niebo nad Wrocławiem (piękny Orion) i liczyłem na powtórkę. Do obserwacji przygotowałem się już wcześniej, za dnia. W tym celu, aby po nocy nie budzić innych ludzi, do mojego pokoju przyniosłem okulary, teleskop, atlas oraz parasolkę.

 

W Stellarium zrobiłem shift+print_scrn, wkleiłem do painta, odwróciłem kolory i wydrukowałem sobie mapkę do star-hoppingu (na obrazku).

 

Mój maleńki Newtonik (patrz w stopce) długości kartki A4 z premedytacją kupiłem tańszy, bez szukacza, bo ten (miałem dawniej wersję z szukaczem) okazał się mierny i bardzo niewygodny w użyciu w teleskopie na parapecie.

 

Patrząc wzdłuż boku tubusa, na jakieś dwie śruby, trafiłem w końcu w jasną gwiazdę widoczną w prawym dolnym rogu obrazka. Kolejne gwiazdy wskazane strzałkami zauważałem w polu widzenia, więc przesuwanie się do Messier 42, zajęło mi tym razem góra dwie minuty.

 

A teraz naga prawda. Miejskie niebo oraz lampa podwórkowa, od której jakoś tam chroniłem głowę parasolką, wyeliminowały mi mgiełkę (mgławicę) M42, której się spodziewałem. Zostały mi same gwiazdy. Rzekłbym "skromna gromada otwarta", a dokładniej "asteryzm".

 

Mimo wszystko odniosłem dwa sukcesy. Trafiłem bez szukacza w gwiazdę("latarnię") wyjściową. Skipałem w rozsądnym już czasie.

 

Pozdrawiam

parapetowy_newtonik.jpg

starHoppingM42.jpg

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa metoda dotarcia do M42. Ja zawsze zaczynam od odszukania pasa Oriona, a potem jego miecza. Powinny być widoczne nawet we Wrocławiu (pas na pewno, z miecza chyba tylko najjaśniejsze gwiazdy).

 

Patrząc wzdłuż boku tubusa, na jakieś dwie śruby, trafiłem w końcu w jasną gwiazdę widoczną w prawym dolnym rogu obrazka.

 

Ta gwiazda ma bardzo ładną nazwę "Rigel" (albo mniej ładną β Ori).

 

 

A teraz naga prawda. Miejskie niebo oraz lampa podwórkowa, od której jakoś tam chroniłem głowę parasolką, wyeliminowały mi mgiełkę (mgławicę) M42, której się spodziewałem. Zostały mi same gwiazdy. Rzekłbym "skromna gromada otwarta", a dokładniej "asteryzm".

 

Natomiast ta gromadka gwiazd też ma swoją nazwę. Otóż jest to Gromada Trapez.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa by była gdybym jeszcze przed wydrukiem w Paincie odwrócił obraz góra-dół i prawo-lewo, co jest wykonalne.

To bym chyba nie musiał "patrzeć wyobraźnią odwrotnie" podczas skipania?

 

EDIT: resztę usuwam bo to raczej off-top na odrębny wątek "z czym do M42 w centrum miasta" :EDIT

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Z lornetką na kometę.

 

Swego czasu prawie w centrum Wrocławia wyczaiłem ulicę - niedaleko Polanowic na zapleczu terenów wojskowych, która była cała ciemna.

W środku jej biegu były same chaszcze po bokach i nigdzie, aż po horyzont ani jednego sztucznego światła.

Owszem niebo nad centrum zdradzało, że tam musi być jakaś cywilizacja ale mimo wszystko czułem się jak w nocy na wsi u dziadka 40 lat temu.

 

Ze Stellarium zrobiłem sobie wydruk pozwalajacy zlokalizować głośną na AP (chyba wtedy AF) kometę.

Wziąłem lornetkę (taką sobie, ruską 10x50, ale prawie tak dobrą jak zwykła Lidletka - zdaniem tych co ją sprawdzili mi w działaniu w Tąpadłej).

Ponadto wziąłem do naramiennej torby największy kuchenny nóż i sporą, ostrą szpachelkę (idealna biała broń bo policja się nie czepia - w razie co - za posiadanie).

 

Wsiadłem w Skodę i zajechałem tam w miejsce gdzie było trochę piachu zamiast chaszczy na poboczu. Sam!

Kometę znalazłem z proporcji odległości (do referencyjnych gwiazd na wydruku).

Ogon był ledwo i bardzo miernie widoczny, tylko tuż przy niej.

Ale za to zaiwaniała inaczej niż gwiazdy (te z ruchu obrotowego Ziemi).

Szczęśliwym trafem w miejscu gdzie mi leciała w lornetce widziałem też kable energetyczne

więc mogłem spokojnie ocenić - po odległości od nich - że zaiwania inaczej!

 

Jak coś jechało to stawałem plecami do drogi z lornetką przy pępku udając, że jestem tam na moment w celach fizjologicznych.

Wolałem uniknąć konieczności pokrojenia ludzi co by z ciekawości przystanęli "czemu tam tkwię",

a potem wpadli na koncept skopania mnie i zabrania mi lornetki - dajmy na to.

 

Przy okazji zapolowałem i złowiłem w lornetce M31. Najciekawsze było jednak inne doświadczenie tej nocy.

Nagle zobaczyłem, że dalej, już niezbyt wysoko nad horyzontem leci samolot bo światło jego reflektora zmienia kolory.

Bodajże były to biały - niebieski - czerwony. Ale ten "samolot" cały czas stał w jednym miejscu.

Domyśliłem się, że to gwiazda. Dziś zgaduję, ze Kapella ale pewnie są inne dobre kandydatki.

 

Ponownie zobaczyć taką, zmieniającą kolory, gwiazdę (chyba nie w lornetce tylko gołym okiem to było?) to moje małe marzenie.

Bezrobotni nie wiedzą jaki skarb posiadają:

czas i darmowe niebo, które mogą "opatrywać",

a ja muszę za... iterować :(

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji zapolowałem i złowiłem w lornetce M31. Najciekawsze było jednak inne doświadczenie tej nocy.

Nagle zobaczyłem, że dalej, już niezbyt wysoko nad horyzontem leci samolot bo światło jego reflektora zmienia kolory.

Bodajże były to biały - niebieski - czerwony. Ale ten "samolot" cały czas stał w jednym miejscu.

Domyśliłem się, że to gwiazda. Dziś zgaduję, ze Kapella ale pewnie są inne dobre kandydatki.

 

Podaj kiedy i w jakim kierunku patrzyłeś, to pomożemy zidentyfikować model samolotu ;)

 

Ponownie zobaczyć taką, zmieniającą kolory, gwiazdę (chyba nie w lornetce tylko gołym okiem to było?) to moje małe marzenie.

 

Dość często Syriusz ostro mieni się kolorami ze względu na dużą jasność i niskie położenie nad horyzontem w naszym kraju. Szczególnie mocno się skrzy, jak przyjdzie rosyjski wyż, więc tylko wypatrywać, kiedy zapowiadają nadejście takiego wyżu.

 

Możesz też polować na wschód lub zachód (teraz lepiej) Arktura, Wegi (we Wrocławiu już zachodzi), Spiki lub innej jasnej gwiazdy.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Chyba czas wziąć dobry przykład z Piotrka Guzika. Zakładajcie tu wątki Panie, Panowie i dzieci i kontynuujcie :)

 

Lato. Sierpień.

Od wielu tygodni obiecałem znajomej wspólny wypad za miasto. I ciągle nic. Nagle, któregoś dnia,

szykuje się piękna pogoda i wyjazd ludzi skrzykniętych na AP, aż w góry Sowie koło Walimia.

 

Nie jest pewne ilu ludzi będzie (może nikt), więc, cudem jakimś, znajduję w domu, skanuję dokładną

mapkę okolic miejscówki i zamieszczam tu na forum co by samemu nie zostać. Frebert, zaraz potem,

domalował na niej (załączonej tutaj) czerwony znak z dokładną pozycją miejsca i zamieścił ponownie.

 

Kilka postów poniżej wspomnianego pojawiły się (potem) relacje:

http://astropolis.pl/topic/31349-dolny-lsk-tpada/page-18?do=findComment&comment=432422

Warto kliknąć bo to relacja kilku osób z tego niezwykłego, jak się okaże tu dalej, wydarzenia.

 

"Oficjalnie" nie mam pewności czy na pewno ktoś będzie więc umawiam się na wyjazd

ze wspomnianą osobą niby we dwoje.

Dlatego skrzętnie ukrywam teleskopik oraz stoliczek (pod niego) i taborety w bagażniku auta i jedziemy.

 

Po drodze wyjawiam, że jakby było ładne niebo, to mam ze sobą teleskop. "OK".

Po następnych wielu kilometrach dodaję, że miejsce gdzie jedziemy czasem przyciąga

obserwatorów nieba więc może kogoś spotkamy. ;)

 

Dojeżdżamy przed zmrokiem. Na ostatnich 50 metrach prawie wszyscy gubili drogę ale "strzały"

lasera po szybie szybko uzmysławiały gdzie jest ekipa. Ogromna - chyba 10 osób, a zaraz dojadą następne.

 

Wieje, równomiernie, przyjemny ciepły wiatr. Trawa śliczna. Znajoma domyśliła się podstępu

i twardo siedzi w aucie (nie wysiada). Rozstawiam stoliczek, witam się z kilkoma ludźmi i mówię,

że jak jej się tu nie podoba to, OCZYWIŚCIE, za niedługo pojedziemy gdzie indziej.

 

ZbyT już zaiwania Guciem. Podchodzę i mówię jaki mam problem. Ten, młodszy ode mnie mężczyzna,

romantyczno-erotycznie wyjaśnia mi przyczynę żalu panienki ale też decyduje się mi pomóc.

Zaprasza ją na obserwacje. Dalej poszło już gładko.

 

Najbardziej byłem dumny pokazując jej lustro główne w 16-calowym Taurusie Freberta.

„Takiego lusterka to już na półce z książkami nie postawisz” - rzekłem.

 

Spore wrażanie zrobiły na nas Plejady w Lidletce ZbyTa i jakaś M-ka ustawiona w Oberwerku (Pepina).

To taka dobra lornetka (coś około 15x 70mm) za rozsądne pieniądze, na statywie akurat, a nie taniec :)

 

A potem zaczęła się zabawa. Wiatr stopniowo, troszeczkę po troszeczku zwiększał się.

Duże gwiazdy, zwłaszcza gdy patrzyliśmy w kierunku nad odległym miastem, mrugały przedynamicznie!

Ludzie gadali, łazili, a teleskopy zaczęły się przewracać. Buch jeden. Za chwile buch drugi.

Gucio stracił lusterko wtórne.

 

Mnie zaimponował kolega z SCT 8 cali na baaardzo wysokim statywie. Kolega ów był wysoki, jak ja chyba,

a mimo to mógł, wyprostowany, zaglądać w okular i to patrząc w górę (no w sumie to raczej normalne).

Choć niektórzy, w tym ja, obejrzeli teleskopami podświetloną wieżę na Wielkiej Sowie.

 

Wiatr wzbierał na sile ale ciągle był ciepły. Było to bardzo dziwne uczucie.

W końcu dałem za wygraną i spakowałem stół i teleskopik, z którego mało co skorzystałem ale

wcale nie żałowałem tego wyjazdu, ani też Kobieta, która mi towarzyszyła.

 

Ten zbiorowy wypad ciepło i ciekawie ocenił Pepin, że

nie była to tylko zawzięta walka o sukcesy obserwacyjne, każdy przy swojej armacie,

lecz też sporo się działo fajnych rzeczy między ludźmi i w naturze.

 

Pozdrawiam.

Walim.jpg

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Wczoraj w nocy wybrałem się na Perseidy. Upolowałem dwa ewidentne, a trzeciego "zerkaniem".

Jeden z tych ewidentnych lekko mnie przestraszył, bo spadał jakby na Wrocław.

 

Pominę już komary ale wspomnę, że, jak zwykle, nie obyło się bez złośliwości rzeczy martwych.

Dekiel obiektywu lornetki (TS 10x60) wypadł mi z ręki i potoczył się w prawie niedostępne miejsce.

Następnie pojawił samolot, który, powolnym krokiem, koniecznie musiał przelecieć przez środek Kasjopei.

 

Obserwacje te zaowocowały potem (nad ranem) dziwnym - ale kosmicznym - snem:

Przez okno zobaczyłem spadający z kosmosu bolid średnicy nieomal jednego kilometra.

Samego upadku z oczywistych przyczyn nie zobaczyłem - we Wrocławiu nie mamy horyzontu. Niemniej oceniłem,

że spadł mniej więcej 20 kilometrów ode mnie (tak na oko - w rzeczywistości mogło być inaczej).

 

Zgodnie z instrukcją położyłem się tyłem do okna na podłodze, w drzwiach do przedpokoju,

czekając na rozprysk szyb na skutek fali uderzeniowej oraz na nieuchronne trzęsienie ziemi.

 

A potem obudziłem i za nic w świecie nie mogłem sobie przypomnieć skąd ja znam taką instrukcję?

Czyżbym, w poprzednim wcieleniu, był Japończykiem? :o

 

Ups. Japonką! {nie bądźmy szowinistami - cokolwiek to znaczy}

 

Obserwacje prowadziłem także lornetką.

Najbardziej ucieszyła mnie niezawodna Kapella non stop zmieniająca swoją barwę. Na pewno ona.

Tradycyjnie obserwowałem z obniżenia przy boisku pewnej szkoły.

Z przykrością stwierdziłem, że od czasu poprzedniego tam pobytu zaświetlenie mojej dzielnicy

uległo dalszemu pogorszeniu. Chyba pojawiło się jeszcze więcej lamp!?

 

Obserwacje zakończyłem stosunkowo szybko bo do owego miejsca musiałem przejść przez nadspodziewanie

wyrośnięte zielska. Uczniowie są na wakacjach więc nie wydeptali :(

Stwarzało to teoretyczne zagrożenie kleszczowe. A kleszcz zwykle od razu nie gryzie,

więc mamy te kilkanaście minut rezerwy, ale nie więcej.

A tak poważniej. Gdyby Perseidy waliły jeden za drugim,

albo zaświetlenie było mniejsze to bym sobie tę teorię pewnie odpuścił.

W Bieszczadach to pewnie bym sobie każdą teorię odpuścił.

Nawet ... ewolucji :D

 

Pozdrawiam

p.s.

Czy ktoś ma jakąś wiedzę (lub przemyślenia) w kwestii czy wypatrywanie Perseidów lornetką

ma jakieś zalety (rekompensujące choć trochę wadę mniejszego pola widzenia)?

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś ma jakąś wiedzę (lub przemyślenia) w kwestii czy wypatrywanie Perseidów lornetką

ma jakieś zalety (rekompensujące choć trochę wadę mniejszego pola widzenia)?

 

też mnie to zainteresowało bo miałem serię takich zdarzeń że ile razy patrzyłem przez lornetkę to przelatywał meteor a bez lornetki nie chciały :D czy to był przypadek?

 

jest taki stary temat "jakie muszą być parametry teleskopu żeby zobaczyć najwięcej gwiazd w polu widzenia"

http://www.bbastrodesigns.com/rft.html

i podobnie o lornetkach:

http://www.cloudynights.com/item.php?item_id=91

pewnie może można z tego wyciągnąć też jakieś wnioski na temat ilości obserwowalnych meteorów.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Szuu, no właśnie ... wróciłem z łowów na meteory. Na przemian wędrowałem po niebie minutę gołym okiem, a minutę lornetkę Nikon 10x50 Aculon.

Niestety wszędzie gdzie nie poszedłem (podwórka i inne zakamarki) dołożyli nowych lamp :( i poniekąd rozumiem - boją się włamywaczy. Zwłaszcza w rejonie garaży.

Upał spowodował chyba jakiś pomór zwierząt sądząc po zapachu w kilku miejscach. Niestety nie jestem sępem ani hieną wiec się nie zachwyciłem.

W dodatku ludzie dzisiaj epidemicznie nie chcą iść spać - ci co mają okna od podwórek. Niebo załunione, zasypane mąką.

Dlatego lornetką to patrzyłem już tylko tam gdzie niebo zaczyna mieć normalny czarno-granatawy kolor (Kasjopja - Łabędź - Vega - zenit).

W końcu zrobiłem wielki odchył do tyłu i łapałem całe niebo oczyma - ile wytrzymałem.

Wracając do lornetki:

Niestety dochodzę do wniosku, że bez leżaka i żurawia lub statywu to (w moim wieku albo ogólnie) obserwacje okołozenitalne lornetką z ręki są zbyt niekomfortowe i drgające ;)

A mogłem pożyczyć statyw od córki bo była okazja wczoraj i zapomniałem.

 

Wynik łapania meteorów: 0:0 czyli do .....y. Okolice Kasjopei i Łabędzia bogate w ciekawe układy drobnych gwiazdek ale mgiełek nie dostrzegłem.

 

Dawno tu nie pisałem, to powiem, że moim dobsonikiem 130/650 najpierw się cieszyłem a potem trochę zezłościłem bo tani (chytry dwa razy traci ?)

"CELESTRON OMINI 4 mm PLOSSL FULLY-MULTI-COTED-TAIWAN, 4 elementy" nie dość, że wymaga mocnego przybliżania oka to wyostrzanie go (zwłaszcza na łysym) jest trudne.

Jak jadę z nim za daleko (lub w złą stronę) to następuje wypadanie-wykręcenie_się niewyszukanego konstrukcyjnie wyciągu helikalnego z gwintu.

 

Pozdrawiam

p.s.

A jeszcze powiem, że jak kupujecie komuś lornetkę na prezent to sprawdzajcie jaki ktoś ma rozstaw oczu (a dokładniej źrenic) bo Nikon Aculon 10x50 okazał się za wąskim prezentem, który zrobiłem komuś.

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeeeeesst!! :D

 

Byłbym astronikim jakbym dziś nie dokończył (sic!)

 

Poszedłem od razu na względnie ciemne podwórko łeb do tyłu odchyliłem i czekałem.

Prawo Morphy'ego zaczęło działać. Minuty bięgną i nic. Nawet zacząłem na przemian mrugać oczami, żeby nic nie umknęło chociaż jednemu.

Trochę bardzo rzadkich chmur-migieł około 30% nieba niezwarcie (tu i tam) eliminowało.

 

W końcu doszedłem do wniosku że nic z tego ale dałem im(?) ostania szansę - liczenie do 60-ciu.

 

I nagle jak nie poleci. :)

Od Kasjopeji bliżej zenitu. Lot był krótki, jakby prosto na kontenery ze śmieciami niedaleko, ale za to mocny, ostry, śliczny. :)

Nawet się lekko przestraszyłem przez ułamek sekundy. Potem już po 2 minutach poleciał taki mniejszy, węższy, nie taki ostro biały, i może bardziej w bok, a nie tak w dół jak (pozornie?) tamten.

 

Pozdrawiam

dwa.jpg

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

A w tym roku więcej ale marnych. Chyba się wykruszają?! :(

Nic nie jest wieczne oprócz, może protonu ;)

Pojechałem z ładniejszą ode mnie (z definicji) osobą za Wrocław za Krzyżanowice.

Ona zobaczyła 6 ewidentnych ja 3. Co najgorsze, że tylko jeden (wspólnie widziany) był solidny.

Ślad jego utrzymywał się zauważalny ułamek sekundy na niebie.

Na obrazku namalowałem go może zbyt pięknym/szerokim pędzlem ale tam na niebie mniej więcej leciał.

Nie był tak wyrazisty jak ten (wyżej opisany) przed rokiem i leciał tak jakby w poprzek a nie w dół - by postraszyć uderzeniem w nas.

 

Ogólnie wszystkie nadlatywały z północy.

 

Obserwacje utrudniały kłębki waty - chmurewki.

Rozpraszały umysł dwa samoloty.

Zaciekawił jeden satelita.

Zanim chmurewki nie zdominowały nieba to niby widziało się w przerwach miedzy chmurkami około 50-60% nieba ale pytanie czy i tam nie było już lekkiej mgiełki i czy to nie ograniczało detekcji.

 

Lornetką Nikon Aculon 10x50 popatrzyłem w okolice Łabędzia jednak to co innego niż gołe oko - gwiazdek od groma :) - ale niestety za blisko Wrocławia żeby zobaczyć mgiełki/mgławice tam obecne ponoć.

 

Pozdrawiam

 

 

 

2016.jpg

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Byłem nad jeziorkiem w okolicach Koszalina ze 30 km od Bałtyku. Szok przeżyłem astronomiczny.
Jak zajechałem pod hotel na skraju wsi to mimo, że cały teren parkingu i hotelu był dobrze oświetlony ...

gwiazdy na niebie, nie tylko klepsydry Oriona, waliły po oczach!

 

Było ich może i tysiące(?) w polu widzenia. Osoba, z którą byłem też była pod wrażeniem i zapytała:
- To, co wyjdziemy potem obserwować? (mimo że wiało ostro mrożącym czoła wiatrem)

 

Pomyślałem sobie:  Cóż za entuzjazm. Obserwacje nieba gołym okiem. :) Niestety nie pomyślałem o zabraniu lornetki - mea culpa.

 

Gwiazdy i jakby jakieś drobne mgiełki (mgławice?) widoczne były nawet nisko nad horyzontem.

Może to te wiatry jakoś wspomogły optycznie, powiększały te gwiazdy?

 

EDIT:

Wniosek taki, IMHO, że jakąś lornetkę lub chociaż monokular warto mieć wrzuconą na stałe do jakiegoś schowka w aucie

 

Pozdrawiam

p.s. W pierwszym poście tego wątku dostałem aż 25 lajków, to chyba mój rekord - jest tam relacja chyba niebanalna ;)

Link monokularu 6x30 i do zdjęcia, które robi na mnie podobne wrażenie jak opisany widok:

constellation.jpeg?rect=0,165,4288,2143&

 

celestron_outland_mono_6x30.jpg

 

 

 

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś podobnie nad jeziorem w Borach Tucholskich... Akurat na drugi dzień po moim weselu :) wydawało się, że niebo zwaliło mi się na głowę - wymowne  :mr.green:

 

Zazdroszczę ludziom sprzed kilkuset lat - musieli mieć niesamowity spektakl na niebie... pewnie siedzieli przed domami i gapili sie w niebo tak jak dzisiaj ludzie gapią się w TV lub nieco młodsi w monitor komputera (a najmłodsi w smatrfona).

Edytowane przez JSC
  • Lubię 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.