Skocz do zawartości

Ciekawostki ze świata nauki i techniki (doniesienia,komentarze,wnioski)


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatecznym losem gwiazdy podobnej do Słońca jest etap białego karła

- bardzo małej i gęstej gwiazdy słabo już świecącej, jeśli w ogóle.

Jej zaletą jest to, że bardzo długo żyje potem.

Słońce doczeka się tego za około 5 miliardów lat.

Zachowa około 60% swojej masy gdy przekształci się w owego karła.

 

Informacje o strefie życia przy takim karle były już w artykule Hansa

 

http://astropolis.pl/topic/39613-habitable-zone-strefa-mitow/?do=findComment&comment=471897

 

Wspomniany tam przeze mnie astro-fizyk zwrócił mi ostatnio uwagę, że w fazie ogromnego "rozdęcia"

poprzedzającego etap karła Słońce "pozamiata" większość kosmicznych bolidów,

finalnie wciągając je do środka, czyli zasilą one ostatecznie masę białego karła.

Jako nieliczne będą zatem mniej dokuczliwe.

Teoretycznie grożą one bardzo szybkimi impaktami (co jest naturalne na ciasnej orbicie).

 

Zatem ta "wąska" sfera życia przy białym karle "wraca do gry"!

 

Rozpatrujemy tu sztuczną lub naturalną planetkę (albo gigantyczną stację kosmiczną) zamieszkaną,

może głęboko pod gruntem - dla ochrony przed ewentualnym miękkim promieniowaniem X od karła.

Zakładamy, że jakimś sposobem uda się to zorganizować naszej lub analogicznej

cywilizacji technicznej - która spotka sie z tym problemem przy podobnej gwieździe.

 

Ciekawe jak długo tak naprawdę ten biały karzeł będzie dawał nie znikome "ciepło/energię".

Linkowana w artykule Marcina symulacja w tym zakresie czasu jest słabo (niedokładnie) zrobiona.

 

Sfera życia niestety stopniowo się tam zacieśnia (tylko chwilowo ma średnicę orbity Merkurego).

Ale nie zapominajmy, że można też sobie wyobrazić loty po zapas energii do owego karła albo

jakiś "parasolowy zbieracz" płynącej od niego energii lub jej "rurociąg",

których konstrukcja okaże się jakoś wykonalna. Może nawet ktoś z Was już ma pomysł.

 

Definicja sfery życia (z grubsza) jest dosyć „wymagająca”.

Ale cywilizacja techniczna raczej nie musi mieć warunków dla ciekłej wody na powierzchni, żeby trwać.

 

Czy życie cywilizacji technicznej przez miliardy lat w rejonie białego karła rzeczywiście jest możliwe

- czy coś przeoczyłem lub przeceniam szanse na "pozamiatanie" komet, planetoid i innego "drobiazgu"

w fazie czerwonego olbrzyma?

 

Pozdrawiam

p.s.

Dygresja

Strach pytać:

Czy potem uda się żyć przy/na :o czarnym karle, który powstanie z białego?

 

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jak długo tak naprawdę ten biały karzeł będzie dawał nie znikome "ciepło/energię".

Linkowana w artykule Marcina symulacja w tym zakresie czasu jest słabo (niedokładnie) zrobiona.

 

Jako, że białe karły są obserwowalne, a czarnych, tudzież "prawie-czarnych" jeszcze nie zaobserwowaliśmy, trzeba by liczyć kilkanaście miliardów lat.

W obliczu długiego czasu istnienia białego karła w porównaniu do ciągu głównego, ewentualna cywilizacja miałby kupę czasu aby się rozwijać. Tylko problem o którym wspomniałeś: Jeśli biały karzeł, to "ciasna" strefa życia, a jeśli stał się białym karłem, to sfajczył już planety, które w tejże ciasnej strefie życia by się znajdowały.

No chyba, żeby, jak piszesz, osiedlić się już wokół białego karła.

 

 

 

Ale nie zapominajmy, że można też sobie wyobrazić loty po zapas energii do owego karła albo

jakiś "parasolowy zbieracz" płynącej od niego energii lub jej "rurociąg",

których konstrukcja okaże się jakoś wykonalna. Może nawet ktoś z Was już ma pomysł.

 

Proponuję wąski wężyk z pompką. Będzie lepsze ciśnienie ;)

 

 

Dygresja

Strach pytać:

Czy potem uda się żyć przy/na :o czarnym karle, który powstanie z białego?

 

Jeśli czarny jest wystygły do temperatury "otoczenia", to poza grawitacją słabe by tam były warunki do życia ;) No chyba, że na "prawie czarnym" karle, gdy jeszcze emituje resztki energii.
Sądzę, że w obliczu rozwoju cywilizacji aż "do czasów czarnych karłów" nie byłoby potrzeby żyć w tak jałowym, trudnym środowisku. No chyba, że przez nadmierne wysublimowanie (a to akurat możliwe ;) )
pzdr
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Olo.

 

Fakt. Założyłem tu niebywałe ambicje naszej lub innej cywilizacji aby pozostać na "ojcowiźnie".

 

Ale prawda może okazać się okrutna:

Kolonizacja kosmosu ma jedną sporą barierę dla żywych astronautów (na etapie lotu) - promieniowania (korpuskularne i falowe).

Osłony, jak wiemy, musiałyby być niebywale grube.

A i szanse na względnie łatwą "przesiadkę" do innego Układu są rzadkie. Raz na około 100 milonów lat.

Wzrosną zaledwie kilkakrotnie dopiero podczas zderzenia Naszej Galaktyki (czyli Drogi Mlecznej) z M31 (galaktyka Andromedy) i M33 :)

 

Etap czerwonego olbrzyma (zaledwie ;) około miliard lat) można przeczekać na jednej z dalszych planet lub (raczej) planet karłowatych.

 

Pozdrawiam

p.s.

"na czarnym karle" to był żart (silna grawitacja) ale ...

Czy gdyby postawić tam basen z wodą to w miarę zwyczajna ryba

dałaby radę egzystować pływając tuż pod powierzchnią?

Albo ogólniej - czy inteligentne istoty wodne (lub pływające w czymś innym) mogą istnieć na naprawdę ciężkich planetach?

p.s.2

Wspomnianą planetkę lub stację trzeba sobie tam "zorganizować" ale jest też cień szansy, że jakiś sponiewierany wrak planety

akurat tam "się odnajdzie" po fazie czerwonego olbrzyma ?!

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekologu,

 

Ale o czym my mówimy? Poważniejsze problemy ze Słońcem zaczną się za kilka miliardów lat. Nasz gatunek istnieje ledwie kilkaset tysięcy, czy kilka milionów lat. Cywilizacja technologiczna liczy sobie kilkaset lat. Możemy próbować sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać nauka i technika za kilkadziesiąt czy sto lat, choć jest to trudne. Rozmyślanie o rozwoju nauki i techniki w perspektywie kilkuset czy kilku tysięcy lat staje się już śmieszną zabawą myślową.

Bo domyślam się, że te rozważania z życiem wokół białego karła inspirowane są przyszłością Układu Słonecznego?

 

Pozdrawiam

Piotrek Guzik

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

 

Pozdrawiam

p.s.

"na czarnym karle" to był żart (silna grawitacja) ale ...

Czy gdyby postawić tam basen z wodą to w miarę zwyczajna ryba

dałaby radę egzystować pływając tuż pod powierzchnią?

Albo ogólniej - czy inteligentne istoty wodne (lub pływające w czymś innym) mogą istnieć na naprawdę ciężkich planetach?

p.s.2

Wspomnianą planetkę lub stację trzeba sobie tam "zorganizować" ale jest też cień szansy, że jakiś sponiewierany wrak planety

akurat tam "się odnajdzie" po fazie czerwonego olbrzyma ?!

 

Nie możemy w ten sposób tego rozstrzygać.

Ryba potrzebuje z basenu powietrza do życia. Jeśli "wyoddycha" całe powietrze, którym woda jest nasycona, powietrze z atmosfery ponownie nasyca wodę, zwłaszcza poprzez ruch jej powierzchni. Potrzebujemy jeszcze atmosfery na tym czarnym karle.

A jeśli będzie próżnia, albo bardzo rzadka atmosfera to woda nie ma szans się utrzymać - logiczne.

 

Istoty wodne mogły by żyć na bardzo ciężkich planetach. Kwestia ewolucji i przystosowania do warunków. Ryby żyjące w głębinach są przystosowane do zabójczego dla organizmów lądowych ciśnienia.

 

Jest cień szansy, że sponiewierany wrak planety pozostanie po fazie czerwonego olbrzyma. Ale jeśli już, to pozostanie raczej na obrzeżach układu. Gdy gwiazda przejdzie w stadium białego karła, to owa planeta będzie o wiele za daleko poza strefą życia.

Montowanie silników zdolnych to zmiany jej orbity aby "sprowadzić" ją bliżej białego karła to science-fiction. Logiczne, że rozwiniętej technicznie rasie łatwiej by było zasiedlić inną planetę, niż kombinować jak koń pod górę.

Ale są w sumie trzy powody, dla których mogliby to zrobić:

-są głupi. Głupota to nie science-fiction ;)

-zrobili by to w celach naukowych

-zrobili by to, bo by mogli

 

pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolszczan, który jako pierwszy odkrył exo-planety, odkrył je w miejscu "po wielkich przejściach".

Przy gwieździe neutronowej. W miejscu gdzie się ich nie spodziewano!

Można powiedzieć, że głupek ten Wolszczan, że tam szukał, że to była "Głupota".

Skąd masz pewność, że zanurzona w rzadziutkim Czerwonym olbrzymie jakaś duża planetoida lub nawet Mars czy Ziemia roztopi się do końca?

Może tylko znaczaco obniży orbitę i zmieni skład chemiczny?

 

Nawet jeśli konkretna planetoida (Ceres) nie przetrwa to mamy troche takich dużych.

Zapewne (statystyka) znajdzie sie jakaś taka, że jej pozycja startowa spowoduje,

że tylko "otrze się o zagładę" i ostatecznie "zląduje" w rejonie orbity dziesiejszego Merkurego.

 

Ostatecznie małą planetoidę można też przemieścić. Nie zakładałem cywilizacji aż 7 miliardów ludzi.

Dlatego użyłem słowa "planetka" a nie "planeta" oraz "stacja kosmiczna".

 

Pozdrawiam

 

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wolszczan, który jako pierwszy odkrył exo-planety, odkrył je w miejscu "po wielkich przejściach".

Przy gwieździe neutronowej. W miejscu gdzie się ich nie spodziewano!

Można powiedzieć, że głupek ten Wolszczan, że tam szukał, że to była "Głupota".

Wolszczan nie szukał planet wokół gwiazdy neutronowej

badał zmiany jej impulsów by dowiedzieć się czegoś o drganiach jej skorupy. W tym czasie inni badacze obserwujący inny pulsar donieśli o odkryciu planety. Zachęcony tym faktem Wolszczan przeanalizował swoje obserwacje pod kątem zaburzeń powodowanych przez planety i rzeczywiście je znalazł. Później okazało się, że obliczenia poprzedników były błędne, jednak to one zainspirowały Wolszczana do tego odkrycia

 

pozdrawiam

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale ktoś był na tyle "głupio" odważny, że o tym (planetarnym) kierunku analizy danych pomyślał

- przy gwieździe neutronowej! :)

 

 

Wracając do temtu, nie uważasz, że te jego planety to naprawdę dobra, naukowa wróżba

na znalezienie planety w miejscu po sporych "przejściach"?

 

Pozdrawiam

p.s.

Tak czy inaczej.

Mamy naprawdę sławnego Polaka astro-naukowca. Po Koperniku!

Ciekawe czy dostanie Nobla, bo coś plotkowano onegdaj ?

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten okres z czegoś wynika?

 

to było pytanie do mnie o to moje zdanie:

A i szanse na względnie łatwą "przesiadkę" do innego Układu są rzadkie. Raz na około 100 milonów lat.

 

Zatem odpowiadam:

 

Tak.

Ze średniej predkości dryfowania (17 km/s ... w różne, przypadkowe strony) gwiazd w naszym rejonie Drogi Mlecznej

oraz ze średniej liczby gwiazd przypadającej na określoną objętość (podanej przez Zbyta).

 

Czyli z postów w pewnym wątku:

 

Mój

http://astropolis.pl/topic/31439-ciemna-materia-chyba-optymistczna-wiadomosc/page-2?do=findComment&comment=388195

 

Radka P

http://astropolis.pl/topic/31439-ciemna-materia-chyba-optymistczna-wiadomosc/page-2?do=findComment&comment=389590

 

Zbyta

http://astropolis.pl/topic/31439-ciemna-materia-chyba-optymistczna-wiadomosc/?do=findComment&comment=387445

 

 

Pośrednio wynika też (może) z częstotliwości wielkich impaktów na Ziemię.

Tę znamy z różnych źródeł - co około 100 Milionów lat.

(zapewne zdestabilizowane podczas mijania innej gwiazdy).

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. (...)Skąd masz pewność, że zanurzona w rzadziutkim Czerwonym olbrzymie jakaś duża planetoida lub nawet Mars czy Ziemia roztopi się do końca?

Może tylko znaczaco obniży orbitę i zmieni skład chemiczny?

2. (...)Ostatecznie małą planetoidę można też przemieścić. Nie zakładałem cywilizacji aż 7 miliardów ludzi.

ad 1. Myślę, że dość szybko dwa czynniki dopełniłyby los planety czy planety karłowatej: a)lepkość tej rzadziutkiej atmosfery (opór tarcia) B) opór falowy tego "prawie niczego". Obstawiam, że taka planeta w tym ośrodku byłaby obiektem naddźwiękowym. Oba te czynniki szybko zredukowałyby składową styczną prędkości orbitalnej prowadząc do stopniowego obniżania orbity. To czy wykończyłaby ją grawitacja (pływy) czy temperatura jest mało istotne.

 

ad. 2. No to trzeba przeprowadzić selekcję ;) Kto się ne zmieści i nie cce strzec Ojcowizny Słonecznicy niech sobie szuka innej gwiazdki. I to byłoby bardziej racjonale rozwiązanie.

Pozdrawiam,

Piotr S.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się kiedyś zastanawiałem czy życie na planecie krążącej wokół gwiazdy która "wypadła" z ciągu głównego jest możliwe. Ekosfera wokół białego karła jest zapewne bardzo wąska, toteż planeta musiała by krążyć bardzo blisko takiej gwiazdy by otrzymywać ilości energii niezbędne do podtrzymania życia w ekosystemach planety. Co się z bliskością gwiazdy wiąże - jej bliskie sąsiedztwo to też większe jej oddziaływanie grawitacyjne i znaczne siły pływowe na planecie. Gdyby planeta miała strukturę podobną do ziemskiej, działalność wulkaniczna wskutek tektoniki płyt byłaby na niej zapewne większa niż wulkanizm na księżycu Io krążącym wokół Jowisza...

To niekoniecznie sprzyjało by klimatowi odpowiedniemu do życia (przynajmniej takiego opartego na związkach węgla jakie obecnie w miażdżącej przewadze mamy na Ziemi).

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest już jakaś lista tych co chcą uciekać? Do kogo mam pisać?

Oj Tomku, Tomku. Lubisz Ty tak polecieć, oj lubisz :)

 

Wszechświat jest tak wielki. Tak wypełniony bezgwiezdną samotnością,

że pierwsze istoty, które go przemierzą by nas odnaleźć

będą pewnie marzyć tylko o tym, aby ktoś je przytulił. (K.Bułyczow - Wielki Guslar)

 

Ja to bym na miejscu jednej z nich rzekł: Przytulisz mnie kiedyś Tomku?

W myśl znanej zasady: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego ... będziesz musiał.

 

Czy wiemy jak często mijają się z US białe, oraz brązowe i inne, karły i jak gęsto są rozmieszczone w DM?

Jak bardzo one są jasne, czy ich jasność nie jest przypadkiem

„maskarycznie” mała i opowiadamy o nich mało je (także w sensie liczebności) znając?

 

Co prawda wizyta kosmitów z okolic karła, zwłaszcza białego, jest mało prawdopodobna

(zapewne już wcześniej, jak Tomek, odlecą) ale destabilizacja obłoku Oorta,

a nawet pasa Kuipera, przez mijającego US karła, to już jak najbardziej.

To by może tłumaczyło czemu tak często mamy w Rosji "prawie impakty" (co sto lat).

A czemu w Rosji? Bo duża. Rachunek prawdopodobieństwa się kłania!

Rosja jest najlepszym odzwierciedleniem całego cywilizowanego świata

- w sensie dostawania w nos od natury :D

 

Australia tuż za nią - warto kliknąć bo odkryto tam mocne uderzenie:

 

http://nauka.money.pl/slad-po-uderzeniu-ogromnej-asteroidy-odkryty-w-australii-0-1254085.html#utm_source=money.dziennik&utm_medium=referral&utm_term=news-swiat6+&utm_content=placement5&utm_campaign=20130220

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za offtop'a ale niemogłem się powstrzymać (łykend się zbliża).

Niestety nie znam żadnego żonatego karła ani białego ani czarnego ale teoretycznie to jakaś kobieta mogłaby się wypowiedzieć. Napewno są jakieś zalety. ;)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tomek_P

>>> Dręczy ...

 

dodałeś ognia do pieca ;)

 

Mam jakieś deja vu

Tym dziwnym językiem po raz kolejny przypominasz mi kogoś Innego jakbyś(cie) byli ...

jak ja i Szuu ...

dwoma duchami w jednym ciele lub jednym duchem w dwóch IP ... cycuś takiego :)

 

Znowu nic nie wiosłeś merytorycznie do tego wątku, a liczyłem na Ciebie

 

Zasadnicze pytanie było takie:

Na ile lat świetlnych od nas współczesna astronomia jest w stanie dostrzegać białe karły (i inne).

 

I wyjaśniam cel.

 

Może na tyle niedaleko, że źle oszacowno ile ich jest w naszej okolicy,

a w konsekwencji ile blisko, np na 10 milonów lat, nas mija.

Jeśli cześciej niż myślimy to musimy szykować się na częstsze "prawie impakty" {sic!}

Jak sugeruje Szuu ... budować domy bez szyb albo z pancernymi ;)

 

Jak wspaniale (link poniżej) pokazał Piotrek Guzik

(z bilansu energii kinetycznej i potencjalnej - to była dobra robota - zapomniałem tam pochwalić!)

 

http://astropolis.pl/topic/39979-kometa-d1827-m1-pons-gambart-wrocila/?do=findComment&comment=477987

 

bolidów z okolic karła (tak samo jak i innej mijanej gwiazdy) nie przechwycimy ale on "wykręca"

trajektorie naszych peryferyjnych bolidów "wkręcając" je niekiedy w centrum US.

 

Pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, czyli średnia ilość sensu przypadające na post w wątku nie zmieniła się znacząco :P

W kwesti mikro...formalnej. Chyba "przypadająca"?

 

Skoro tak ożywczo działają na Ciebie cytaty ze znanej litertury to jeszcze jeden.

 

Zrób sobie broń. Niech ma dobry i zły koniec.

Tak, żeby każdy kto stanie po złym końcu wiedział od razu,

że jego sprawy idą bardzo, bardzo źle.(D.Adams - Autostopem przez Galaktykę)

 

Ty ciągle latasz po tym portalu ze złym końcem skierowanym na zewnątrz. Ale mnie to lata :)

 

Wracając do tematu wątku.

 

W wątku Alice

 

http://astropolis.pl/topic/40164-roznice-na-zdjeciach-w-czasie/?do=findComment&comment=481626

 

podałem Link podany wcześniej przez Sumasa w jego statusie,

Z niego, oraz innych może doniesień wynikało, że nasz wszechświat może być

gęstszy w sensie grawitacyjnym w materię, także ciemną

(a dokładniej w jej równoważnik bo np kwanty też dodają mu masę relatywistyczną).

 

Ostatnio jest sensacyjną sprawa rezultatów obserwatorium czy może teleskopu "Chandra".

Wyszło im tam, że znaleziono w pewnych galaktykach bardzo zaskakujące,

niezwykle masywne czarne dziury!!

 

Aż sie dziwię ze nikt nie założył tu wątku o niej :( :( :(

Może raz w życiu przełamiesz się, znajdziesz to doniesienie i założysz tu, Tomku_P,

jakiś merytoryczny wątek?

 

Liczę też na innych. Nie czekajcie na niego ;)

 

Wszystko to rodzi nadzieję, że ten cykl naszego wszechświata nie zakończy się

nie kończącym się rozszerzaniem.

 

Niemniej, jakkolwiek będzie, na pewnym etapie, zwykłych gwiazd może już nie być

i pozostaną tylko potomkowie białych karłów - czarne karły.

 

I wtedy Tomku_P nawet największy entuzjasta latania wte lub wewte będzie musiał

odpowiedzieć sobie na pytanie:

 

Jak da się żyć przy czarnym karle? Czyli białym tylko podstarzałym ;)

 

Wszystkich nas to czeka!

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Jakby na (moje) zamówienie w najnowszym Świecie Nauki (4/2013)

pojawił się tekst pod tytułem: „Narodziny przy gwiezdnym starcu”,

który kończy się tak (nieomal cytuję, pomijając głównie dłużyzny, itp):

 

... z uwagi na słabe promieniowanie białego karła, by na okrążającej go planecie

utrzymywała się woda, musi krążyć ona w odległości nieprzekraczającej 2 mln km.

Badacze uważają, że z czasem zewnętrzne planety mogą przywędrować ku

środkowi układu, oraz, że nie można też wykluczyć, że z pozostałości gazu i pyłu narodzi się kolejne pokolenie planet.

Takie planety jako obiekty poszukiwań mają wielką zaletę:

bardzo łatwo zbadać skład ich atmosfer i odnaleźć obecność tlenu – oznaki życia.

Badacze szacują, że planowane z udziałem konstruowanego właśnie Webb Telescope

obserwacje mogą wykryć sprzyjający życiu glob co najmniej raz na każdych 500 (pięćset) obserwowanych białych karłów.

 

Przyznam szczerze, że aż się zdziwiłem

(optymizm większy chyba od mojego, prezentowanego wcześniej w tym wątku)

 

Ale zarazem bardzo ucieszyłem :)

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi post wątku zawiera arcyciekawy dla nas temat – Symulację Plejad :)

wiec ten pierwszy (tylko wyjątkowo tak spory) polecam raczej "po trochu", dla chętnych.

 

MODEL STANDARDOWY

 

Przeczytałem ostatnio, że jedyna teoria cząstek elementarnych,

która sprawdza się w eksperymentach "Model Standardowy" tak naprawdę nie jest teorią takowych cząstek (w sensie jej wzorów i sedna).

Te cząstki faktycznie to w niej nie istnieją jako "byty" pierwotne.

Są one tylko "zagęszczeniami takiego czy innego pola".

Fundamentami tej teorii są pola wypełniające przestrzeń.

Pola:

1. Elektryczne

2. Magnetyczne

3. Elektronu

4. Kwarka

5. Higgsa i inne.

W 1925 roku genialny Erwin Schroedinger zakończył erę absolutnej dominacji kwantowego("dyskretnego") rozumienia cząstek, które zawdzięczano Nielsowi Bohrowi.
Schroedinger Pokazał równania pola ("ewolucji" jego fal w jakimś okresie czasu) opisujące rzeczywistość w przestrzeni
bez potrzeby powoływania wcześniej do życia elektronu. Z równań tych wynikały konkretne takie a nie inne orbity elektronów.

Wnioski z równań opisujących "ulotne" pole rozciągające się w przestrzeni były niezwykle trafne,
względem tego co było wiadomo o elektronach, co bardzo zaskoczyło ówczesnych fizyków.

Także dzisiaj, po 88 latach od tamtego momentu, brzmi to niezwykle.

Tak samo jak ze wspomnianym elektronem jest z pozornie konkretnymi kwarkami, a w konsekwencji z pozornie konkretnymi protonami.

Dlatego wcale mnie nie dziwi, że współcześnie przypuszcza się, że nawet protony kiedyś się rozpadną.

Co jest prawdą? Proton czy lokalne zagęszczenie pola kwarków?

To już nie jest stary problem dualizmu korpuskularno-falowego tylko nowego podejścia (wielopolowego, odkrytego podczas budowy

"Modelu Standardowego", który zaskakująco dobrze sprawdza się podczas eksperymentów).

 

DRUK LATEKSOWY !


Już nie tylko w USA. Atramentówka na polimery (i to rozpuszczalne wodą -> wydruki nieszkodliwe dla użytkownika).
Ale jaka! Szeroka(bywają 5 metrowe ponoć).
Mówi mi o tym facet. Mówi, że fajne, że ma "wydruk". Gdzie?
O tu - przykleiłem piłkarza na drzwi.
Podchodzę do drzwi i oczom nie wierzę. Plakat piłkarza, barwy soczyste.
I szok! Piłkarz - skubaniec - jest żywy, podbija piłkę nogą!
A jeszcze piłka jakby bliżej nas (trójwymiar).
Okazało się, że druk może mieć dwie fazy i w drugiej nadrukowuje się mikrosoczewki,
a wcześniej "wymyśla" sekwencyjny "film" jaki zobaczy człowiek poruszajacy się.
Zamawia się druk pod przygotowany własnoręcznie obrazek (albo obrazki? Z tym 3d to nie wiem).
Chyba bmp (im wiecej pikseli dasz tym lepiej dla Ciebie bo powiększany).
Za "grosze" (małe serie, jednorazówki są akceptowane - i to jest przebój).
Na papierze? Nie koniecznie. Na wszystkim co niegrube.
Na folii, tekturze lub materiale - to masz kotarę.
A potem nawet - jak się uprzesz - możesz zalaminować, utrwalić (UV),
choćby na podłodze, co by deptać; na krześle co by siedzieć.
Tylko zdjęcie własnej twarzy - to nie polecam.
Można by (tak sądzę) na ścianę przykleić sobie całe niebo.
I łazić po pokoju, a Łysy i gwiazdy by się troszeczkę ruszały.
Albo na sufit i „gibać” się w łóżku. Stellarium.

 

PET. Pozytonowa emisyjna tomografia komputerowa.


Audycja w radiu na jego temat. Zaproszony ekspert medyczny mówi: PET w stosunku do wcześniejszych badań obrazowych jest jak rakieta międzyplanetarna do samolotu pasażerskiego. Trafiam do ośrodka PET. Na moje szczęście nie jako pacjent ale mam szansę kilkakrotnie porozmawiać dłużej z prawdziwymi fachowcami co w tym siedzą (jest ich w Polsce no chyba kilku). Zobaczyć wnętrze i funkcjonowanie tej "rakiety międzyplanetarnej". Atmosfera, organizacja rzeczywiście jak w Star-Trek. Badanie może dotyczyć pewnych chorób układu krążenia, i może paru innych. Najczęściej szuka tkanek zbyt szybko się dzielących.
Co kilka dni z niemieckiej elektrowni atomowej wyjeżdża do Polski kontener z zadatkiem na antymaterię.

Pacjent wypija. Po godzinie najwięcej glukozy przyswoi nietypowo "żarłoczna" tkanka. Co jakiś czas rozpada się atom cząsteczki glukozy. Wyemitowny pozyton styka się gdzieś zaraz ze zwykłym elektronem. Anihilacja.

W dwie strony lecą kwanty promieniowania. Łapie to inteligentny "kokon" dookoła pacjenta. Rozpoznaje pary i miejsce ich powstania. Cały człowiek jest badany od połowy ud do czubka głowy. Zdolność rozdzielcza kilka mm (to jest dana nieoficjalna - możecie mi nie wierzyć) "oficjalna" oczywiście gorsza bo trudno ryzykować diagnozę na krawędzi detalu. Po badaniu pacjent przez dobę ma omijać dzieci i osoby w ciąży. Bywa, że pacjent po prostu prosi domowników o opuszczenie mieszkania, bywa (co też wzrusza), że każe im zabrać domowego czworonoga.
Mocna, intelektualnie i emocjonalnie, sprawa jest taka. Pacjenci owi bez przerwy kręcą się obok personelu ośrodka. Lekarzy, pielęgniarek, rejestratorek. Podczas badania, a i trochę po nim coś tam załatwiają, pytają. Dlaczego ktokolwiek tam pracuje? Zarobki oceniam na niezłe (ewentualne, szybsze, prywatnie badanie kosztuje prawie 5 tys zł) ale co z tego. Otóż udało się uprzystępnić zwykłym (zatrudniającym się) ludziom wnioski o potencjalnyum zagrożeniu chorobą wynikające ze statystyki matematycznej i opisowej. Prawdopodobnie jest to objaśnienie typu: Czy jeździ Pani samochodem za miastem? Tak! To proszę sobie wyobrazić, że gdyby zrezygnowała Pani z podróży za miastem to wydłużyła by Pani swoje życie o tyle o ile tu Pani je skróci. Wszędzie czymś ryzykujemy. Zawsze jest coś za coś.

Ciekawy jest rozwój tej techniki. Dawniej pokazywała kontur człowieka i rozmyte struktury gdzieś tam ale bez organów wewnętrznych. To ogromnie utrudniało działania lekarzom. Musieli niejako zgadywać gdzie to dokładnie jest. Wszak pacjent układa się zawsze trochę inaczej.
Obecnie równocześnie z podstawowym badaniem jest robiony nieco lżejszy Tomograf i kolorowe obrazy na ciemnym tle - świecenia czegoś - ukazują się w otoczeniu rzeczywistych organów. To był przełom! I stąd może ta entuzjastyczna wypowiedź eksperta w radiu.


TEORIA STRUN

 

Posiłkuje się bardzo zaawansowanym aparatem matematycznym (w tym geometrycznym).

Uważa się, że pracują w niej naukowo osoby o największych zdolnościach matematycznych.

Jest ona dopiero rozwijana, miedzy innymi, dlatego, że obecnie brakuje dobrej teorii dwóch sytuacji

(Ogólna Teoria Względności i Model Standardowy "nie sięgają" tam wystarczająco):

1. Zjawisk zachodzących we wnętrzu czarnej dziury.

2. Zjawisk, które zachodziły w fazie Wielkiego Wybuchu jeszcze wcześniej (ułamek sekundy)

niż w momencie, o którym potrafimy już coś wywnioskować z obserwacji astronomicznych.

Czyli wtedy gdy nasz kawałek wszechświata (lub on cały) mieścił się w wyjątkowo małej objętości.

Tu konkuruje na przykład z teorią kwantowej grawitacji pętlowej, która już zdecydowanie lansuje tezę,

że Wielki Wybuch był Wielkim Odbiciem.

Generalnie teoria strun zakłada istnienie większej liczby wymiarów.

Punktowa cząsteczka (z naszego punktu widzenia) jest tam tylko jednym końcem jakiegoś włoska (struny)

- jakby jego "cebulką". "Włoska" rozpostartego w dodatkowych kilku wymiarach przestrzeni ponad te trzy co znamy:

wysokość, szerokość, głębokość. "Włoski" owe mogą być powiązane z czymś typu membrana (zwana "braną").

Biorąc pod uwagę to co napisałem wcześniej można powiedzieć, że, w kwestii rozwijania jej,

jest ona tylko dla orłów.

Podobnie złożone problemy matematyczne występują w dziedzinie nadprzewodnictwa i zjawisk zachodzących

w bardzo niskich temperaturach. Pojawiają się tam całe masy splątanych elektronów, ich zestawów

prawie nie można "opanować" wzorami.

Około 20 lat temu Instytut Niskich Temperatur we Wrocławiu był bardzo silną placówką naukową.

Swego czasu mój znajomy, naukowiec - niskie temperatury, wzruszył się socjologicznie,

i ja też, jak usłyszałem o co chodzi.

Pojechał na konferencję naukową na jakiś tam temat z tym związany.

Po jednej z sesji kilka osób (ale bliżej 9 niż 3) - w istotny sposób w niej uczestniczących - poszło na obiad.

Mój znajomy też. Nagle uzmysłowił sobie, z pewną dozą smutku, że, w przeciwieństwie do niego,

wszyscy pozostali konsumenci wspólnego obiadu mają już Nobla! :)

 

TWIERDZENIE BELLA (COŚ JEST SZYBSZE NIŻ ŚWIATŁO)

 

Szczęśliwie dla nas temat jest na polskiej Wikipedii opracowany nie gorzej niż na innych


http://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdzenie_Bella


Wśród fizyków "obowiązuje" obecnie teoria zakładająca zjawisko splątania.
"Wyszła" ona naukowcom nie w drodze genialnej koncepcji i intuicji lecz prozaicznie ... z obliczeń.
Splątanie jest absolutnym, i jakże emocjonującym, wyjątkiem w naszym świecie.
Coś jest przekazywane szybciej niż światło, natychmiast!
Gdy kwant pochodzący z pewnego rozpadu trafia na coś, choćby na Ziemi, dopiero wtedy natura "losuje" jego spin. W tym momencie drugi kwant z tej pary, może nawet miliony lat świetlnych dalej, też ustala swój spin (na przeciwny). Z takim spinem zadziała podczas jego zderzenia z materią. Sumaryczny spin musi być zachowany bo to wynika z innej, jeszcze staranniej zbadanej cechy natury. Spin jest to cecha, którą można by rozumieć jako coś nieco podobnego do ładunku elektrycznego ale ukierunkowanego, w którąś stronę w przestrzeni.
Alternatywna (intuicyjna) teoria zakładała by, że kwanty od początku mają "wylosowane" przeciwne spiny.
Wydaje się, że nie można wykazać jak jest naprawdę.
Eksperymentalne rozstrzygnięcie tej kwestii Albert Einstein uważał za niemożliwe. Sprytny sposób wymyślił Bell i zrealizowano kilka eksperymentów. Są zdarzenia fizyczne, które powodują pojawianie się nawet dwóch splątanych atomów (pewną cechą). Dla nas (astroamatorów) ciekawy jest wniosek:
Niech do mojego teleskopu, z odległego obiektu zmierza milion kwantów. 950 tysięcy ma nie wyjaśniony, potencjalnie dowolny, spin, a 50 tysięcy konkretny (bo ich splątany odpowiednik gdzieś "zdetektował" w kosmosie). To oznacza, że te

kwanty w locie są jakby nie równe sobie (dwie "kasty"). Pojawia się nowa, jedno-bitowa cecha kwantów: "ukonkretnienie spinu" (tak/nie). Dla fizyka znającego mechanikę kwantową to jest prawie „naturalne”.

Taki fizyk uważa (akurat wiem), że, być może, z pewnego punktu widzenia, ta para może być czymś bardziej konkretnym i jednolitym niż dla nas typowe obiekty w przestrzeni.

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SYMULACJE KOMPUTEROWE

 

Około 30 lat temu wykład na powyższy temat (na polibudzie) zaczął się od informacji:

 

Mamy dwie główne metody takiej symulacji:

1. Analiza kolejnych przewidywanych zdarzeń

2. Analiza wszystkich miejsc w kolejnych chwilach.

Druga metoda bardziej obciąża komputer, ale jest cenniejsza.

 

I dalej wykładowca podał przykład:

 

Obrona przed atakiem wojennym z powietrza.

 

Metoda symulacji 1. Dwa zdarzenia:

a. Pocisk wystrzeliwany w kierunku śmigłowca.

b. W przewidywanym wcześniej momencie pocisk trafia albo nie.

 

Metoda 2.

a. Pocisk wystrzelony.

b. leci

c. leci

d. Trafił albo nie

e. nie trafił to leci dalej

f. trafił w wyżej położony śmigłowiec albo w samolot wroga :)

 

Około dwa, trzy lata temu symulacje komputerowe wykazały, że w gazowo-pyłowych

obłokach gwiazdy tworzą się stosunkowo często dwie obok siebie naraz.

Nie jest to może zaskoczeniem ale oznacza, że układy podwójne są podwójnymi

już od momentu narodzin ich gwiazd, a nie skutkiem przypadkowego "złapania się" potem.

Tego nie można było ustalić drogą obserwacji gdyż te obłoki bardzo utrudniają

bezpośrednią obserwację narodzin konkretnej gwiazdy.

 

Ostatnio zasymulowano historię Plejad czyli Messiera 45

("Świat Nauki" na bazie Steven Stahler "The Dynamical Evolution of the Pleiades").

Wbrew uprzednio akceptowanym teoriom okazało się, że nie następuje w nich segregacja gwiazd

taka jak się przypuszcza w gromadach kulistych (pewne bardziej do środka inne dalej).

Następuje natomiast bardzo stopniowe poszerzanie całego jakby "roju pszczół".

Na skutek sporadycznych ale nieuchronnych przypadkowych minięć jakiejś większej gwiazdy

z układem podwójnym. Jedna z mniejszych jest wyrzucana z układu,

a nadlatująca współtworzy nowy układ podwójny.

W sumie jednak rój lata potem po szerszych trajektoriach.

Cały mechanizm zapewnia gromadom otwartym bardzo długie istnienie bez definitywnego rozproszenia.

Mechanizm ten byłby bardzo trudny do wydedukowania (teoretycznie).

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SZTUCZNY GŁĘBOKI "SEN"

 

Angielska Wiki:

 

Istnieje wiele projektów badawczych badających obecnie, jak osiągnąć stan "hibernacji" u ludzi.

Zdolność ludzi do hibernacji byłaby przydatna z wielu powodów, takich jak ratowanie życia ciężko chorych lub rannych, tymczasowo umieszczanych w stanie hibernacji (porównaj śpiączkę).

Ponadto hibernacja byłoby przydatna dla ludzi podczas różnych proponowanych planów podróży międzygwiezdnych w przyszłości.

Podobne do ewentualnego ludzkiego stanu hibernacji jest zawieszanie lub spowalnianie procesów życiowych,

za pomocą środków zewnętrznych, bez usypiania.

 

 

Największym sukcesem w tej materii jest wyleczenie z wścieklizny pewnej dziewczynki w USA kilka lat temu.

Leczenie oparło się na spostrzeżeniu, że nie sam wirus wścieklizny zabija tylko reakcja tkankowa na niego czyli widoczne pod mikroskopem zmiany stanowiące reakcję nań. Sam wirus po jakimś czasie by zginął, w mimo wszystko niegościnnym dla niego organizmie.

 

Leczenie opierało się zatem na maksymalnie głębokim uśpieniu dziewczynki spowalniającym prawie wszystkie procesy życiowe przez wiele tygodni {sic!}.

Zarazem jednak nie można było przesadzić, gdyż manewrowano jej stanem blisko strefy śmierci.

Była to mozolna, nieprzerwana praca wielu lekarzy. Dlatego ta udana kuracja kosztowała milion dolarów.

 

Pozdrawiam

p.s.

Nie tylko my (astroamatorzy) możemy narzekać na pogodę ostatnio.

obrazek z:

http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobiala/1,88025,13654659,Zaby_nadal_hibernuja__Juz_o_dwa_tygodnie_za_dlugo.html?bo=1

Hibernacja.jpg

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największym sukcesem w tej materii jest wyleczenie z wścieklizny pewnej dziewczynki w USA kilka lat temu.

 

Chodzi zapewne o tzw. Milwaukee protocol. Nie chodziło tu bynajmniej o "hibernację" ani "maksymalne spowolnienie procesów życiowych", a jedynie o sztuczną śpiączkę, czyli maksymalne zahamowanie aktywności mózgu (m.in. ketaminą) z równoczesnym podawaniem leków antywirusowych. Wiąże się to z hipotezą, że śmierć od wścieklizny jest wynikiem ostrej dysfunkcji mózgu, która, jeśli układ odpornościowy miałby czas na usunięcie wirusa, jest odwracalna.

 

Różowo nie jest, bo oprócz wspomnianej dziewczynki mamy tylko 2 przypadki przeżycia (na 25 prób w pierwszej wersji terapii oraz kolejne 3 (na 11 prób w wersji zmodyfikowanej (oczywiście wszystko to dotyczy wścieklizny w późnej fazie objawów neurologicznych, gdzie nie podano szczepionki krótko po możliwym zakażeniu).

 

Co gorsza, wystarczyłoby, żeby rodzice Giese (owej dziewczynki) podali jej szczepionkę (100-procentowa skuteczność) po tym, jak ugryzł ją podniesiony nietoperz, zamiast ograniczyć się do przemycia ranki wodą utlenioną...

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawostka ornitologiczna o kukułkach i srokach - i jajkach! - czyli temat prawie wielkanocny ^_^

"Przez długi czas uczonym, próbującym wytłumaczyć, dlaczego ptaki, które potrafią rozróżnić obce jaja, nie zawsze wyrzucają je z gniazda, nie przychodziło do głowy najprostsze wyjaśnienie: kukułki i starzyki zmuszają do uległości rodziców zastępczych stosując mafijne metody zastraszania nieposłusznych [...]. Hipoteza mafijnego zachowania kukułek została potwierdzona dopiero w badaniach hiszpańskich. W południowej Hiszpanii kukułki składają jaja w gniazdach srok, ale też od czasu do czasu te gniazda niszczą. Obserwacje wykazały, że znacznie częściej niszczone są gniazda srok, które wyrzuciły kukułcze jaja. Taka taktyka jest korzystna dla kukułek, ponieważ sroki, którym zniszczono gniazdo, budują nowe i składaja w nim nowe jaja, pomiędzy które kukułka znów może podrzucić jajo. Pytanie - czy sroka nauczona doświadczeniem będzie mniej pochopnie usuwać intruza? Okazuje się, że tak: kukułki nauczyły sroki moresu i te ostatnie uświadomiły sobie, że lepiej się pomęczyć i wychować obce pisklęta obok własnych, niż ryzykować śmierć całego swojego potomstwa."

"Piękno neurobiologii" Jerzy Vetulani

 


wesołych świąt! :flower:

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.