Skocz do zawartości

Ciekawostki ze świata nauki i techniki (doniesienia,komentarze,wnioski)


Rekomendowane odpowiedzi

 

masz quasi-rację :D

tzn. myślę że tylko w jedną stronę - pozytywne potwierdzenie daje konkretną odpowiedź czy na pytanie czy życie powstało w więcej niż jednym miejscu.

ale wynik negatywny niestety nie daje prawie nic, bo już w różnych miejscach sprawdziliśmy że życia nie ma i nie wynika z tego żadna ostateczna prawda.

jeżeli w ciągu następnego tysiąca lat nasza cywilizacja sprawdziłaby wszystkie okoliczne układy planetarne i nie znalazła nigdzie życia to dalej nie znaczyłoby że na kolejnej planecie też go na pewno nie ma.

 

w ogóle ciężko jest udowodnić nieistnienie czegoś. chyba jedyny sposób to musiałby się do nas zgłosić podmiot, który przedstawi dowody że to on stoi za skonstruowaniem ziemskiego życia i zapewni że w żadnym innym miejscu tego nie zrobił, więc więcej życia na pewno nie ma :)

 

Oj tam, po odlocie tego kogoś zawsze będzie przecież można twierdzić, że on nigdy nie istniał ;-). A poważnie - po części masz rację. Religie mają to do siebie, że wymykają się racjonalnemu rozumowaniu i wyznawców pogląd o istnieniu kosmitów bedzie miał zawsze. Ale jeśli życie miałoby być tak powszechne, to gdzie go szukać jak nie na obiekcie, na którym istnieją ku temu idealne warunki, tuż obok tętniącej życiem Ziemi?

 

Pzdr,

Gajowy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej prędzej odkryjemy już tą kipiącą życiem egzoplanetę przez te wielkie teleskopy przyszłości niż znajdziemy życie w US.

 

No właśnie próbuję powiedzieć, że jeśli stwierdzimy na Europie (tak blisko plennej Ziemi!) warunki przyjazne dla życia, a tego życia tam nie będzie, to będzie znaczyło, że:

a ) życie we Wszechświecie nie rozwija się jednak jak szalone,

b ) coś przeszkodziło temu, żeby powstało na Europie.

 

Punkt b ) wymaga już znalezienia przyczyny. Pewnie da się znaleźć: jakąś radiację, obecność zabójczych pierwiastków, czy wpływ Jowisza, a ostatecznie, jak wszystko zawiedzie - astronomiczne deus ex machina - katastrofę kosmiczną. Tylko, że każdy taki przypadek będzie wymagał uzasadnienia, aż w końcu trzeba bedzie przyznać, zgodnie z regułą brzytwy Ockhama, że jesteśmy sami.

 

Pzdr,

Gajowy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedokładnie tak jest w tym przypadku. Ziemia jest w strefie ciekłej wody bardzo długo.

Co więcej na szczęście nie ma tej wody zbyt wiele.

Mogły powstawać wydzielone jeziorka, kałuże, zatoczki odcięte mierzeją (jak nasza koło Pucka) w których substancje organiczne ulegały łatwiej koncentracji niż w wielkim odkrytym zakrytym lodem oceanie na Europie.

Mars może miał taką szansę tylko czy zdążyły powstać aż szkielety?

 

No i nie zapominajmy że żywej komórki nie stoworzyliśmy (choć udało się ponoc poskładać coś z kawałków różnych? ) ale dwa wybitne eksperymenty (niedawno i dawno - ten Millera) pokazały, że bardzo złożone cząstki organiczne np aminokwasy i prekursory RNA (a to prekursor DNA) powstają same w warunkach jak na wczesnej (ok -3 mld lat temu) Ziemi !!!

Tak samo łatwo powstają same z siebie substancje lipidowe, które mają skłonność do tworzenia sfer z roztworem w środku (eksperyment był opisny w Świat Nauki) - czyli błona komórkowa to żaden cud.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw to w ogóle trzeba stwierdzić warunki do życia na Europie, bo na razie to nie ma na to ani jednego dowodu. A ten wielokilometrowy ocean pod powierzchnią to też nie taki pewnik, ciekawe jakie będą miny optymistów jeśli za x lat okaże się, że to bardziej coś w rodzaju żył wodnych jak właśnie podziemne złoża wód na Ziemi, a nie żaden tam ocean.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i nie zapominajmy że żywej komórki nie stoworzyliśmy (choć udało się ponoc poskładać coś z kawałków różnych? ) ale dwa wybitne eksperymenty (niedawno i dawno - ten Millera) pokazały, że bardzo złożone cząstki organiczne np aminokwasy i prekursory RNA (a to prekursor DNA) powstają same w warunkach jak na wczesnej (ok -3 mld lat temu) Ziemi !!!

Tak samo łatwo powstają same z siebie substancje lipidowe, które mają skłonność do tworzenia sfer z roztworem w środku (eksperyment był opisny w Świat Nauki) - czyli błona komórkowa to żaden cud.

 

Pozdrawiam

 

Życie na Ziemi ma podobno jeszcze dłuższą historię (4.3mld). Natomiast co do eksperymentów Millera itp. to trochę przypomina zabawę w małego chemika, który ma radochę, że mu płyn w próbówce zmienia kolor po dodaniu innego. Zgodnie z opinią noblisty-biochemika-genetyka Francisa Cricka, prawdopodobieństwo przypadkowego połączenia aminokwasów w białka wynosi jak 1:10260. Wg astrofizyka Freda Hoyla jeszcze mniej - 1:1040000. Liczba atomów we Wszechświecie szacowana jest na 1080. Tak więc od aminokwasów do białek kilka Wszechświatów.

 

EDIT: no i jeszcze jeden argument. Skoro życie może tak łatwo powstawać - to czemu wszystkie organizmy na Ziemi mają 1 (słownie: jednego) przodka? Ten tak powszechny proces zaszedł na Ziemi jeden raz. Jeden raz na 4,5 mld lat!

 

Pzdr,

Gajowy

Edytowane przez Gajowy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw to w ogóle trzeba stwierdzić warunki do życia na Europie, bo na razie to nie ma na to ani jednego dowodu. A ten wielokilometrowy ocean pod powierzchnią to też nie taki pewnik, ciekawe jakie będą miny optymistów jeśli za x lat okaże się, że to bardziej coś w rodzaju żył wodnych jak właśnie podziemne złoża wód na Ziemi, a nie żaden tam ocean.

 

Niestety, spekulacje na wątłych przesłankach to zmora obecnej nauki IMHO. Nakręca się "odkrycia" byle zaistnieć w mediach, zdobyć atencję i kasę na dalsze "badania". Zamiast naukowego sceptycyzmu mamy co rusz "nowe Ziemie", ekostrefy, wodę na planetach, planety X itp. A wszystko na podstawie krzywych blasku o aplitudzie 0.001 mag!

 

W wypadku Europy jest jednak (chyba?) inaczej: liczne przeloty sond nad tym księżycem pozwoliły przecież choćby na policzenie sił pływowych a więc i postawienie wniosków nt. budowy wewnętrznej.

 

Pzdr,

Gajowy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Życie na Ziemi ma podobno jeszcze dłuższą historię (4.1mld?). Natomiast co do eksperymentów Millera itp. to trochę przypomina zabawę w małego chemika, który ma radochę, że mu płyn w próbówce zmienia kolor po dodaniu innego. Zgodnie z opinią noblisty-biochemika-genetyka Francisa Cricka, prawdopodobieństwo przypadkowego połączenia aminokwasów w białka wynosi jak 1:10260. Wg astrofizyka Freda Hoyla jeszcze mniej - 1:1040000. Liczba atomów we Wszechświecie szacowana jest na 1080. Tak więc od aminokwasów do białek kilka Wszechświatów.

 

 

Życiorys (patrz wiki.ang) tego uczonego (Cricka) z zamierzchłych zresztą czasów - jak na biologię - stąd te liczby to takie sobie są :) - nie wskazuje jednak aby optował on za pomysłami sygnalizowanymi tu przez Szuu.

Zatem musiał wierzyć, że u nas po prostu się udało mimo małego (jego zdaniem) prawdopodobieństwa.

 

Ponadto pamiętajmy, że kałuż mogło być miliardy bilionów, a momentów "eksperymenów" centyliony w każdej kałuży (sic!)

 

Pozdrawiam

p.s.

O dywagacjach Hoyla się nie wypowiem bo to śmiech na sali. Dobrze, że ludzi nie operował ;)

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Życiorys (patrz wiki.ang) tego uczonego (Cricka) z zamierzchłych zresztą czasów - jak na biologię - stąd te liczby to takie sobie są :) - nie wskazuje jednak aby optował on za pomysłami sygnalizowanymi tu przez Szuu.

Zatem musiał wierzyć, że u nas po prostu się udało mimo małego (jego zdaniem) prawdopodobieństwa.

 

Pozdrawiam

 

Oczywiście, dane naukowe się dewaluują - tym bardziej sceptycznie powinniśmy podchodzić do naukowych rewelacji. Kanały na Marsie były taką pierwszą zbiorową histerią nt. obcych. Teraz kosmitologia to chyba najlepiej opłacana dziedzina astronomii, choć kosmity nikt nigdy nie widział.

 

Crick wierzył, że życie dotarło na Ziemię z kosmosu. Taka hipoteza, że roznoszą je komety. Nie tłumaczy natomiast skąd miałoby tam się wziąć :). Poza tym jak komety roznoszą, a waliły równo we wszystkie ciała US, to z pewnością zaszczepiły je też na innym obiekcie, jeśli miał sprzyjające warunki, nieprawdaż?

 

Ja za Circkiem też nie sugeruję "nadprzyrodzoności" zjawiska. Stwierdzam tylko, że nie podzielam entuzjazmu nt. istnienia kosmitów. Nie ma żadnych naukowych przesłanek nt. ich istnienia, więc to marnotrawstwo czasu i środków. To po prostu kwestia wiary, czyli po prostu współczesna religia.

 

Pzdr,

Gajowy

Edytowane przez Gajowy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zacytowałeś całego mojego postu. Napisałem tam że tych kałuż i momentów mogło być centyliony.

Jeśli kiedyś starannie robione eksperymenty na mieszankach takich jakie stwierdzamy w kosmosie stworzą samopowielajace się komórki z RNA

to nie trzeba będzie wygladać listu od kosmitów (lub innych dobitnych dowodów życia) żeby zakładać inne życie w dalekim kosmosie.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zacytowałeś całego mojego postu. Napisałem tam że tych kałuż i momentów mogło być centyliony.

Jeśli kiedyś starannie robione eksperymenty na mieszankach takich jakie stwierdzamy w kosmosie stworzą samopowielajace się komórki z RNA

to nie trzeba będzie wygladać listu od kosmitów (lub innych dobitnych dowodów życia) żeby zakładać inne życie w dalekim kosmosie.

 

Pozdrawiam

 

Zwykle nie cytuję fragmentów, z którymi się zgadzam :-). Zakładam, że w jednej z tych kałuż coś wyjątkowego się wydarzyło. W jednej i tylko jednej.

Z tym co wyżej napisałeś też się zgadzam. Jeśli kiedyś znajdziemy dowód na samoistne tworzenie życia, to udowodnimy, że może samoistnie powstawać i uprawdopodobnimy, że mogło powstać także gdzie indziej. Póki co, każdy nieudany eksperyment potwierdza hipotezę przeciwną.

 

Dla mnie to absurd, że pomimo braku jakichkolwiek przesłanek zakładamy istnienie jakiegoś bytu i pakujemy mnóstwo środków w poszukiwanie dowodów tego istnienia. Czy to naukowe podejście? Czy jest jakaś inna dziedzina nauki, która robi coś podobnego?

 

Pzdr,

Gajowy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może Cię to zaskoczy, a może nie ale skoro raz sie udał eksperyment to ... to jest tylko kwestia kasy ... ile sztucznych kałuż zbudujemy ... więc ?

Przemyśl to przed zaśnięciem.

 

Pozdrawiam

p.s.

EDIT

Po zobaczeniu odpowiedzi.

"wyjątek potwierdzający regułę"

Lajka nie moge dać ale doceniam klasę dyskutancką.

...

Jesteśmy wyjątkowi. Nieskromne ale fajne :)

 

To dopiero jest wiara! ;):P

oneexp.jpg

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może Cię to zaskoczy, a może nie ale skoro raz sie udał eksperyment to ... to jest tylko kwestia kasy ... ile sztucznych kałuż zbudujemy ... więc ?

Przemyśl to przed zaśnięciem.

 

Pozdrawiam

 

Nie, to wyjątek, potwierdzający regułę :)

 

Dobranoc,

Gajowy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już pewne!
Za kilka lat ceny dla pasażerów samolotów spadną i to znacznie.
Będziemy latać na weekend na obserwacje i astrofocenie na Baleary czy Kanary tak jak dziś jeździmy do pobliskich lasów samochodami.
Największy koszt lotu to wartość spalanego paliwa a jego ilość bardzo zależy od masy samolotu.
Samoloty będą z grafenu, który jest znacznie lżejszy nawet od włókien węglowych (sic!).

 

Pozdrawiam

 

KANARY.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samoloty będą z grafenu, który jest znacznie lżejszy nawet od włókien węglowych (sic!).

 

 

to wszystko prawda.

sceptycy mogą spytać - dlaczego dopiero za kilka lat?

oczywiście dlatego, że trzeba jeszcze opanować technologię konstrukcji pasażerów oraz paliwa z grafenu, żeby zmniejszyć również ich wagę ^_^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szuu to nie jest wątek dowcipy - chcesz dostać bana na cały dzień? :P


No nie chciałbym zobaczyć Cię na Tablicy Moderatorów.



Mniej paliwa mniej waży!


Góra 10 lat -Tak podano w doniesieniu.



http://next.gazeta.pl/next/7,151003,21562253,samoloty-z-grafenu-juz-za-10-lat-richard-branson-nie-ma-zadnych.html



Po prostu nowe konstrukcje muszą być sprawdzone i zacertyfikowane.



Moim skromnym zdaniem (teoretycznie) zdrowi pasażerowie zamiast nudzić się mogliby wspierać energetykę samolotu kręceniem pedałów ale o tym nie napisano.



A tymczasem mamy niesamowite zdjęcia nieregularnego przekroju budynku wojskowego uzyskanego po zderzeniu z samolotem !



Pozdrawiam



bushhhhhhhhhh.jpg

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądając ten prosty eksperyment łatwo sobie wyekstrapolować jak gigantycznej ilości energii potrzeba by było aby przebić się sondą przez kilka kilometrów lodu. Nie wyobrażam sobie, aby za pomocą RTG na Europie było to wykonalne.... Łatwo teraz sobie uświadomić jak gigantyczna przepaść techniczna dzieli nas od tych wszystkich wybujanych koncepcji misji przyszłości...

 

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie wcale nie jest takie gorące :) kolor pomarańczowy to tak z 400 stopni a żółty 500 do 600 stopni, jasny żółty to 700, 750, a bialy zaczyna się od 900 Celsjusza :) przy 1200 to jest już niezła białość i nie wydobył by sobie tak tego z tego piecunia bez gogli i maski hutniczej na twarzy bo aż oczy bolą,

przy bardzo wysokiej temperaturze zapewne metal by pękł od szoku termicznego.

 

ja to znam organoleptycznie bo wypalam ceramikę w piecu elektrycznym do 1200 stopni i patrzę w otwór doprowadzający powietrze do pieca, i porównuję barwę na wskazaniu pirometru cyfrowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

500°C to bardzo dużo, do stopienia lodu wystarczy +0,01°C :)

 

topienie lodu obiektem, który nie wytwarza ciepła i startując od jakieś temperatury będzie się już tylko ochładzał to coś innego niż topienie lodu grzejnikiem.

w tym drugim przypadku jest tylko ważna temperatura równowagi między ciepłem produkowanym przez obiekt i odbieranym przez lodowe otoczenie. dopóki jest to powyżej zera to obiekt będzie wytapiał w lodzie dowolnie długi tunel w dół.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy na pewno nie ma znaczenia temperatura? Zauważ, że dochodzi tutaj mechanika ruchu, jeśli masz bryłę lodu o nieskończonej objętości oraz temperaturze znacznie mniejszej niż ten lód na jeziorze to może będzie to inaczej wyglądało, do tego pewnie i tak trafią na skały w lodzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

temperatura otoczenia oczywiście ma znaczenie, od niej zależy jaką moc musi wytwarzać taki grzejnik żeby temperatura równowagi wyszła powyżej zera.

ale jeżeli już mamy odpowiedni grzejnik to będzie mu (prawie) wszystko jedno czy topi metr lodu, kilometr czy 10 kilometrów i pod tym względem porównanie z doświaczeniem na jeziorze może być mylące.

 

bryła lodu nawet gdyby miała praktycznie nieskończeną objętość i pojemność cieplną, ma jednak określoną rezystancję termiczną i dzieki temu lokalnie można ją podgrzać do takiej temperatury jaką chcemy, nawet nie dysponując źródłem ciepła o nieskończonej mocy.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.