Skocz do zawartości

Ciekawostki ze świata nauki i techniki (doniesienia,komentarze,wnioski)


Rekomendowane odpowiedzi

Badacze cząstek elementarnych wykazali się niezłą znajomością astronomii bo zastosowali trafną analogię do jednego ze znanego rodzajów układów wielokrotnych.

 

W Wielkim Zderzaczu Hadronów odkryto kolejną, raczej przewidywaną cząstkę, o tyle inną od dotychczas odkrytych, że w jej skład wchodzą aż dwa ciężkie kwarki (a nie tylko jeden).

Nazywa się dość oryginalnie:

 

Xi-cc ++

 

Przypomnę, że znamy już wiele cząstek elementarnych, a najdłużej proton i neutron.

Nowa cząstka ma ładunek dodatni dwa razy większy niż proton i jest od niego cztery razy cięższa.

 

"W przeciwieństwie do innych cząstek, w których trzy kwarki wykonują skomplikowany taniec wokół siebie, odkryta właśnie cząstka z dwoma ciężkimi kwarkami ma działać jak system, w którym ciężkie kwarki są jak dwie gwiazdy ciasno krążące wokół siebie, z lżejszym kwarkiem kręcącym się wokół tego systemu binarnego"

 

 

http://www.bbc.com/news/science-environment-40521445


Pozdrawiam

cern.jpg

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa hipoteza. Przewidywana z dużym prawdopodobieństwem planeta w pasie Kuipera ma mieć koleżankę.

Rozważa się wariant, że czasem (podczas mijania się układów gwiezdnych ze słońcem) przez US przelatuje jakaś planeta tak blisko naszych planet, że nawet jak ona sama nie zostaje złapana (bo to prawie niemożliwe) to potrafi wyrzucić wewnętrzną planetę US na jego zimne peryferie.

Napisano tam mniej więcej: "Kiedyś może to spotkać Ziemię".

 

Pocieszę - przez 4 miliardy lat nie spotkało :)


Co więcej, z moich wyliczeń w innym wątku (znamy prędkość dryfu słońca względem innych gwiazd = 20 km/sek. i ich gęstość w przestrzeni) wynika,
że mijanie Słońca z inną gwiazdą o miesiąc świetlny następuje raz na około 100 mln lat. Uwzględniając niedoszacowywane do niedawna brązowe karły może to być na przykład 2 razy częściej czyli co 50 milionów lat.
Zatem na mijanie o dzień świetlny można się nigdy nie doczekać bo tarcza 1 dniowa przekroju US jest 900 razy (30x30) trudniejsza statystycznie do trafienia.
 => co 45 miliardów lat (50 mln x 900) mamy przelot planet innego układu naprawdę blisko Słońca.

 

A zresztą, dzień to i tak daleko (24 godziny) skoro Ziemia jest zaledwie 8 minut świetlnych od Słońca.

Można spać spokojnie (sic!).

 

Nic nas na peryferie nie wyrzuci :D

 

Pozdrawiam

 

9ta_planeta_x_2.jpg

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczeni zbudowali model i przeprowadzili symulację Słońca chcąc wyjaśnić zjawiska magnetyczne w nim zachodzące i dlaczego mamy 11-letni cykl pojawiania się zwiększonej aktywności (plamy; wyrzuty materii; większe grzanie Ziemi).
Wykorzystali też dane o 25 gwiazdach (i ich aktywności).
Jasność absolutna gwiazdy i prędkość jej obrotu są uwzględniane w tak zwanej "liczbie Rossby'ego", a cykle aktywności gwiazd jak się okazuje skracają się gdy ta liczba rośnie.

Kolokwialnie pisząc inne gwiazdy też maja plamy a cykl cisz i aktywności zależy od ich wielkości i szybkości rotacji i słońce zachowuje się zgodnie z ta regułą - nie jest w żaden sposób wyjątkowe (wbrew temu co wielu przypuszczało).

 

https://www.nytimes.com/2017/07/14/science/sun-cycles-solar-maximum-minimum-corona.html?action=click&contentCollection=science®ion=rank&module=package&version=highlights&contentPlacement=1&pgtype=sectionfront

 

Pozdrawiam

 

 

 

sunplamy.jpg

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.05.2017 o 12:42, Behlur_Olderys napisał:

Ze względu na to, że oddziaływania słabe (czyli m.in. występujące pomiędzy neutrinami a resztą materii) są właśnie takie słabe, a więc statystycznie bardzo rzadkie, to dlatego Słońce może tak długo świecić.

Inaczej, gdyby ta reakcja była bardziej prawdopodobna, to wodór spaliłby się bardzo szybko w Słońcu.

 

W efekcie Słońce ledwo się tli (obecne tempo wytwarzania energii w jądrze to jakieś ćwierć mikrowata na centymetr sześcienny, mniej więcej tyle, co tempo wydzielania ciepła metabolicznego w tkance mięśniowej w spoczynku), stąd i długowieczność. Za to gwiazdy cięższe niż 1,8 M generują większość energii w reakcjach cyklu CNO (bez aż tak wąskich gardeł jak ten diproton), stąd i wypalają się szybko (najmasywniejsze gwiazdy zakończą pobyt na ciągu głównym w parę milionów lat zamiast miliardów).

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 31.05.2017 o 12:42, Behlur_Olderys napisał:

Tymczasem bardzo rzadko (wg angielskiej wikipedii - przeciętnie raz na miliard lat!) jeden z protonów w jądrze He-2 rozpada się na neutron, pozyton i antyelektronowe neutrino,

Trochę niefortunnie to ująłeś; czyli co, Słońce istnieje 5 miliardów lat, zatem 5  protonów się rozpadło? ;)

Na Wiki jest tylko wzmianka o tym, że okres półtrwania (swobodnego) protonu w jądrze Słońca, zanim uda mu się przejść przez wąskie gardło fazy diprotonu, wynosi ok. miliarda lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie na Marsie może uda się znaleźć poprzez znalezienie śladów jakie pozostawiły duże lub małe organizmy. Nawet bardzo dawno temu.
Najskuteczniejszy sposób szukania jedzenia przez organizmy polega bowiem na chodzeniu lub drążeniu tuneli trajektoriami trudnymi do "podrobienia" przez procesy geologiczne - choć nietrudno o pomyłkę.

 

https://www.space.com/37462-finding-extraterrestrial-life-identifying-traces-not-aliens.html

 

Pozdrawiam

mars_slady_or_not.jpg

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że ten okres półtrwania jest raczej tylko obecną wartością chwilową i na przestrzeni następnego miliarda lat zmaleje. W tej sekcji przypominają, że Słońce wciąż się stopniowo rozgrzewa, bo w miarę ubywania wodoru w jądrze tempo reakcji (przy zachowaniu obecnej gęstości) spada(łoby), zatem by odzyskać równowagę hydrostatyczną jądro się kurczy, co daje wypadkowe przyspieszenie tempa reakcji dzięki większej temperaturze i gęstości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

To, że mikrofalowe promieniowanie tła jest dość jednorodne tłumaczy się tym, że bardzo blisko początku etapu zwanego Wielkim Wybuchem nasz wszechświat rozszerzał się na tyle wolno, że był czas na wzajemne interakcje cząstek i na wyrównywanie temperatury.
Potem nastąpiła niezwykle szybka ekspansja czasoprzestrzeni zwana fazą inflacji. Napędzać ją miało pole sił, a ich nośnik nazwano inflatonem.

Przez długi czas przypuszczano, że boznon Higgs'a jest tym inflatonem. Potem okazało się, że nie jest nim (jego taka akurat duża masa powodowałby inny wygląd dzisiejszego promieniowania tła).
Zaproponowano hipotezę, że inflatonem jest cząstka o mniejszej masie - istniejąca dzięki zjawisku oscylacji (opisanej jednym swobodnym parametrem).
Taki inflaton powinien pojawiać się w rozpadach mezonów pięknych B+, a dokładniej w dalszych efektach takiego rozpadu.
Jak poinformował dr Chrząszcz, badacze z IFJ PAN przeanalizowali materiał z eksperymentów  w LHC i wykazali, że dla 99%  możliwych wartości rozpatrywanego parametru nic nie wykryto.
Oznaczałoby to, że najprawdopodobniej nie znaleziono inflatonu. Cięższy od bozonu Higgsa inflaton może istnieć ale z innych względów nie jest to łatwa i atrakcyjna hipoteza.
Ostateczna konkluzja jest taka, że inflacja może okazać się ogromną, niewytłumaczalną zagadką. :(
Niełatwo z niej zrezygnować bo tłumaczy, między innymi, obserwowaną jednorodność obserwowanego wszechświata.

 

Inspiracja Świat Nauki 8/2017

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był taki moment w historii gdy o mały włos a śmierć dla wielu mieszkańców USA mogła nadejść z kosmosu !

 

"W 1977 roku Rosjanie wysłali na orbitę szpiegowskiego satelitę napędzanego uranem. Cosmos 954 zawierał aż 50 kg tego śmiertelnie groźnego pierwiastka.
W grudniu satelita wymknął się spod kontroli. Amerykanie szybko ustalili, że możliwy jest upadek obiektu na terytorium Ameryki Północnej. Dlatego administracja prezydenta Cartera przygotowała tajną operację a Zbigniew Brzeziński przekazał mediom, że USA 'mogą czekać trudności ery kosmicznej'.
Złe prognozy potwierdziły się. Cosmos 954 rozbił się w kanadyjskiej tundrze, nieopodal Wielkiego Jeziora Niewolniczego. USA miały już jednak przeszkoloną tajną załogę o nazwie NEST. W tajemnicy przed społeczeństwem udała się ona do kanadyjskiej puszczy. W ciągu kilku miesięcy zebrała ponad 90 proc. szczątków rosyjskiego satelity. Kilka miesięcy później okazało się, że do prawdziwej katastrofy było naprawdę blisko. Gdyby Cosmos 954 przed upadkiem okrążył Ziemię jeszcze jeden raz spadłby na gęsto zaludnione tereny wschodniego wybrzeża USA. Zagrożone były więc zarówno Nowy Jork jak i Waszyngton czy Miami."  (www.gazeta.pl)

 

Pozdrawiam

Link do zdjęcia ludzi zbierających potencjalną BRUDNĄ BOMBĘ

 

z22206317IH,Czlonkowie-zalogi-NEST-zbier

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewne, seryjnie produkowane auto osobowe, normalnie używane, dało radę przejechać milion kilometrów. W dodatku dokonał tego, w ciągu 41-lat, jeden jego właściciel.
Jeśli domyślacie się, że marka nie jest z najniższej półki, to trafnie. Cudów nie ma!
Właściciel wybrał tak prestiżowe (i znane z testów na bezawaryjność) auto bo musiał wydawać się wiarygodny gdy proponował swoje usługi - rewolucyjny w pewnym momencie sposób czyszczenia dywanów.

Oczywiście ... Porsche !

 

http://autokult.pl/30000,takiego-przebiegu-w-porsche-jeszcze-nie-bylo-kanadyjczyk-pobil-rekord

 

To jeszcze coś z motoryzacji.

W technice, która działa blisko człowieka zalety rozwiązania mogą mieć i minusy bo są sytuacje typowe i nietypowe, a człowiek nie jest z żelaza jak maszyna.
"BMW Motorrad Vision Next 100 - bo tak nazywa się koncepcyjny motocykl od BMW - automatycznie balansuje konstrukcją, tak aby jednośladu nie dało się przewrócić.
Dzięki temu maszyna nie wywraca się w czasie jazdy ani na postoju.
Niestety takie rozwiązanie może budzić również pewne obawy.
Motocykl może doprowadzić do niebezpieczniej sytuacji, np. gdy kierowca będzie chciał nagle położyć pojazd przed potencjalnym wypadkiem"

 

Pozdrawiam

 

Link do zdjęcia "koncepcyjnego" motocykla:

z20826655IH,BMW-Motorrad-Vision-Next-100

 

 

 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8/16/2017 o 02:44, Zaciekawiony napisał:

Uran jest toksyczny jako metal ciężki.

Tak jak i ołów, ale pomylili uran z plutonem, bo ten drugi jest dużo bardziej toksyczny niż ten pierwszy, a sam uran to specjalnie śmiercionośny nie jest.

 

Toxicological versus Radiological Hazards of 239Pu

http://sti.srs.gov/fulltext/wsmssae10204/wsmssae10204.html

Toxicological Profile for Uranium

https://www.atsdr.cdc.gov/toxprofiles/tp150-c3.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś co może się przydać w kolonizacji US. Sukces w tworzeniu trwałej mutacji  i to nie jakiejś roślinki tylko ... kręgowca! Jak my!

 

Ludzie stworzyli nowy gatunek ryby - przynajmniej w pewnym sensie - na bazie trzech gatunków.

"AquaBounty Technologies poinformowała niedawno, że właśnie wprowadziła kilka ton swojego łososia na rynek kanadyjski. Kanada stała się więc pierwszym krajem, w którym można kupić genetycznie modyfikowanego łososia.
Dzięki zabiegom genetyków z AquaBounty łosoś GMO rośnie dwa razy szybciej niż jego kuzyn, który wyewoluował naturalnie - wagę handlową osiąga ledwie w 1,5 roku.
Naukowcy wprowadzili do jego DNA dodatkową kopię genu regulującego produkcję hormonu wzrostu.
Nowy "gen wzrostu" pochodzi od czawyczy (Oncorhynchus tshawytscha), dużego łososia pacyficznego, którego Rosjanie nazywają "carycą łososiowatych", a Amerykanie - "łososiem królewskim".
Dzięki dodaniu do DNA łososia atlantyckiego także promotora genetycznego pochodzącego od jeszcze innego gatunku ryby - Zoarces americanus - jego organizm produkuje hormon wzrostu stale, a nie tylko latem.
AquaBounty Technologies hoduje swoje łososie w zamkniętych stawach."

http://wyborcza.pl/7,75400,22238697,losos-gmo-juz-w-sprzedazy-po-cwierc-wieku-od-narodzin.html

Jest to rzecz jasna "łosoś GMO" co może niepokoić niektórych klientów (analogicznie jak z roślinami GMO - ja akurat na bazie rozmowy z pewnym ekspertem podpowiadam aby się tych roślin nie bać jeść).

 

Powyższe (kunszt biologów) to dobra wiadomość dla przyszłości ludzkości w US.

 

Niewykluczone, że w przyszłości, pożyczając jakiś fragment DNA od żyrafy czy goryla i wmontowując go w DNA jednokomórkowych ludzkich zarodków (tuż po zapłodnieniu pozaustrojowym) stworzymy jakiś rosły lub mocarny gatunek post-ludzi?

Szczególnie cenne może to być podczas przygotowań naszego gatunku do kolonizacja Marsa, która raczej nieuchronnie nas czeka z racji niezwykle powolnego ale konsekwentnego rozgrzewania sie Słońca.
W tym przypadku plan minimum to przeniesienie (na każdy nowy zarodek dziecka rodzącego się jeszcze na Ziemi w populacji przeznaczonej do kolonizacji) mutacji częstej u Tybetańczyków, która pozwala ich kobietom donosić ciążę mimo niskiego ciśnienia powietrza.

 

Jest jeszcze jeden kierunek (może dyskusyjny). Czy w trosce o mniejsze nakłady wstępne i maszyny podtrzymujące życie nie wszczepić  rasie szykowanej na Marsa genu pożyczonego od pigmejów?  Malenie gatunków jest charakterystyczne dla sytuacji gdy trafiają w rejony ograniczone - zwłaszcza na wyspy. Tylko tu już jest dylemat bo ludziom na świecie rosną głowy i mózgi).  Może jednak do owego czasu pigmejów nie będzie i dylemat się nie pojawi.

 

Pozdrawiam
Link do zdjęcia ze "starą" i "nową" rybą.


z8416129V,Losos-atlantycki-oraz-jego-szy

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arctic radar to probe "space weather"

 

W północnych rejonach Norwegii, Finlandii i Szwecji powstanie najdoskonalszy jak dotychczas w tym zakresie system radarowy emisji i odbioru fal radiowych do badania zjawisk w jonosferze (70 - 1000 km nad ziemią).


Dzięki dość selektywnie kierowanym wiązkom radiowym zbadane zostaną temperatury, stężenia i prędkości elektronów i jonów. Możliwe też będzie wpływanie na nie.
Ważny cel badań to trójwymiarowy obraz wpływu groźnych emisji cząstek ze Słońca na otoczenie Ziemi - mogą one nawet wyłączyć GPS w skrajnych przypadkach. Wywołują zorze.
Radar, zbudowany przez Norwegię, Szwecję i Finlandię przez Europejskie Stowarzyszenie EISCAT, powinien pojawić się w 2021 r.

Doniesienie zawiera jeszcze inne informacje - wartko zerknąć.

 

http://www.bbc.com/news/science-environment-40654921

 

Może, ktoś opisze tu Arecibo lub inny zrealizowany lub planowany pomysł.

 

Jeśli wątek bardziej pasuje do działu "Radioastronomia i spektroskopia"  lub innego to proszę moderatorów o przepięcie go tam.

 

Pozdrawiam

Link do wizualizacji głównego obiektu systemu


_97491149_eiscat_3d_nipr_2.jpg

 

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Behlur_Olderys napisał:

Prędzej już cały wątek pasuje do działu "Astronomia" bo można zauważyć, że każdy radar sięgający w kosmos (który zaczyna się 100 km nad ziemią) , w tym Arecibo, jest narzędziem profesjonalnych astronomów.

 

 

Na stronie samego projektu można doczytać jak to zadziała.

Jest jedno takie wielkie pole (zbudowane małych anten) nadawczo odbiorcze i pięć odbiorczych.

Ono nadaje krótki ale niezwykle mocny impuls, i on odbity na wspomnianych cząstkach wraca z odpowiednimi (do ich odległości) opóźnieniami do pól odbiorczych co pozwala uzyskać obraz trójwymiarowy sytuacji.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, ekolog napisał:

Możliwe też będzie wpływanie na nie.

Ciekawe jak? Bardzo lokalnie chyba... Czy taki impuls radarowy, nawet z bardzo specjalizowanego radaru, bardzo silnego źródła, będzie w stanie wpłynąć w jakiś sposób na jonosferę? Musiałby chyba zjonizować po drodze kawałek atmosfery. Czy takie coś jest możliwe? 

  • Dziękuję 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kjacek napisał:

Ciekawe jak? Bardzo lokalnie chyba... Czy taki impuls radarowy, nawet z bardzo specjalizowanego radaru, bardzo silnego źródła, będzie w stanie wpłynąć w jakiś sposób na jonosferę? Musiałby chyba zjonizować po drodze kawałek atmosfery. Czy takie coś jest możliwe? 

 

Raczej nie. Nie musi po drodze nic jonizować w atmosferze tym bardziej, że to niełatwe (patrz na moją wzmiankę niżej o rezonansie Schumanna).

 

Napisano tam tak:
"Some of the interactions can stimulate currents that then heat the high atmosphere. This is a particular interest for some UK scientists.
The heating can alter the density of air molecules at altitudes where low-orbiting satellites move. This perturbs their trajectory ever so slightly.
And by the same token, it also changes the path of redundant hardware, or "space junk", speeding up or slowing down the time it takes for this material to fall back to Earth."


czyli, mniej więcej:
"Niektóre interakcje mogą stymulować prądy [czyli po prostu rozpędzać naładowane cząstki], które następnie ogrzeją szczątkowa atmosferę na dużych wyskościach.
Ogrzewanie może zmieniać gęstość cząsteczek powietrza na wysokościach, w których poruszają się niewielkie orbitujące satelity.
Tym samym można spowalniać lub przyspieszać czas potrzebny na powrót "kosmicznych śmieci" na ziemię"

 

Ja dodam, że chodzi o to, że fale radiowe emitowane z radarów jako fale elektromagnetyczne można interpretować jako posiadające naraz dwie składowe "elektryczną" i "magnetyczną" co rodzi możliwość rozpędzania naładowanych cząstek. W podobny sposób podgrzewamy substancje przewodzące prąd w kuchence mikrofalowej i dlatego nie radzę wkładać tam folii aluminiowej bo swobodne elektrony jak się rozpędzą to ... masakra!

 

W ogóle atmosfera, w przeciwieństwie do gruntu oraz jonosfery uchodzi za prawie izolator, a jonosfera i grunt tworzą dwie dość dobrze przewodzące prąd sfery i cała ta trójka tworzy słynny "rezonator Schumanna" - duży jak planeta :)

 

Pozdrawiam

p.s.

To dzięki ostatniemu pytaniu mocno wchodzimy w teorię (radarów i ich wpływu) i wątek zaczyna pasować do obecnego działu ... teorie :)

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po angielsku brzmi lepiej :-). 

No tak, atmosfera jest tam bardzo rozrzedzona. Ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że wiązka mikrofal emitowana z ziemi może mieć aż taki wpływ na jonosferę, aby zwiększyć gęstość atmosfery na niskich orbitach. 

Ciekawe. Nie mam żadnych podstaw do negowania tego. Po prostu nie zdawałem sobie z tego sprawy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie o to im chodziło. Tylko o to że w jonosferze też pałętają się nieliczne cząstki gazów które tam docierają mimo, że formalnie kosmos zaczyna się na wysokości 100 km.

I te nieliczne cząstki spowalniają ISS i satelity bardzo nisko latające. Taki zaś system radarowy może swoim działaniem rozpędzić cząstki naładowane i w efekcie rozgrzać resztkową atmosferę co tam jest. To z kolei wpłynie na jej zdolność hamowania satelitów, a jak mniej hamuje to satelita dłużej lata zanim spadnie niżej gdzie ginie zawsze śmiercią tragiczną (troche podobnie jak meteoroidy).

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polscy naukowcy okazali się czujnie sceptyczni. Powszechne przekonanie i praktyka okazuje się mitem.
Wapno nie pomaga na uczulenia, a dodatkowo może zaszkodzić we wchłanianiu innych leków, już zdecydowanie lepszych na alergie, na przykład zawierających loratadynę.

 

http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,101580,22235895,wapno-nie-pomaga-alergikom-zaskakujace-polskie-badania.html#MT2

 

Są oczywiście bardziej szkodliwe substancje niż pite niepotrzebnie wapno.

 

Batrachotoksyna.
Niezwykle niebezpieczna neurotoksyna, którą znaleźć można w wydzielinie skórnej niektórych żab. Co ciekawe płazy nie wytwarzają jej samodzielnie. Trafia do ich organizmów wraz ze zjadanymi chrząszczami z rodziny Melyridae. Zwierzę wydziela batrachotoksynę przy pomocy specjalnych gruczołów, gdy czuje się zagrożone. Substancja jest niebezpieczna już w bardzo małych dawkach. Jej działanie zaburza przepływu jonów sodu poprzez błonę komórkową nerwu, co w praktyce oznacza całkowite zablokowanie sygnałów płynących do mięśni. Ofiara umiera na skutek zatrzymania krążenia.

Nie pozwalajcie dzieciom (ani sobie) na dotykanie żab - zwłaszcza za granicą czy w Zoo.

 

Nie istnieje skuteczne antidotum ratujące życie. Tak samo jak w poniższym przypadku.

 

Dimetylortęć jest niebezpieczna ze względu na niezmiernie małą dawkę, która jest śmiertelna.
Jedną z amerykańskich badaczek zabiło zaledwie 0,5 ml substancji, która rozprysnęła się na jej gumowej rękawiczce. Kobieta nie wiedziała, że dimetylortęć przenika przez standardowe, gumowe stroje ochronne. Co gorsze od wypadku w laboratorium do śmierci badaczki upłynął prawie rok. Przez wiele miesięcy wiedziała, że umiera, jednak medycyna jest tu całkowicie bezradna. Dimetylortęć oddziałuje bezpośrednio na mózg - początkowo prowadzi do halucynacji, utraty pamięci, zaburzenia koordynacji ruchowej.

 

Pozdrawiam
Link do zdjęcia o Batrachotoksynie
z22246474IH,Batrachotoksyna.jpg

 

 

 

 

 

 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.