Skocz do zawartości

Podróże międzygwiezdne -ciekawy artykuł


antwito

Rekomendowane odpowiedzi

Sporo rzeczy jest tam mało prawdopodobne - np loty z predkościami ponad 90% światła

O czym już dyskutowno tutaj:

http://astropolis.pl/topic/39498-bariery-fizyczne-biologiczne-i-personalne-astronautyki-przyszlosci/?do=findComment&comment=470239

 

Niemniej są to bardzo ciekawie ujęte problemy i dylematy.

 

Realna, jak dla mnie, jest problematyka, jak witać ludzi powracajacych z mniej lub bardziej udanych wypraw kolonizacyjnych.

Albo ludzi dolatujących do już szcześliwie skolonizowanego odległego obiektu.

Czy tworzyć dla nich (gdy okażą się słabiutko przystosowani itp) rezerwaty, jak swego czasu dla indian.

No ale co dalej. Potencjalna wojna, kontrola urodzeń (zakaz przyrostu naturalnego) ?

 

Problem robi się poważny w momencie braku chęci lub możliwości do krzyżowania się z tymi drugimi.

 

Po około 10 czy 100 milionach lat nieuchronne zmiany ("ewolucja") z reguły odseparują już potomne gatunki.

Czasem jednak znacznie szybciej gdy mała populacja gdzieś ewoluuje "dostosowawczo".

 

Na tym forum wielokrotnie pisano, że jak Słońce za 3 miliardy lat zwiększy temperature to nastąpi przestok ludzkości na Marsa.

Ale to przecież nie stanie się nagle. Przez długi czas będa istniały dwie cywilizacje. Warunki marsjanskie będą preferowały

inne cechy. Ostatni przybysze z Ziemi na Marsa mogą tam być przyjmowani jako "niedostosowani"

do normalnej pracy i życia. "Skazani" na częstą pomoc medyczną i permanentną ekonomiczną.

 

I wtedy ... jak wyżej pisałem ... :-/

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo rzeczy jest tam mało prawdopodobne - np loty z predkościami ponad 90% światła

O czym już dyskutowno tutaj:

http://astropolis.pl/topic/39498-bariery-fizyczne-biologiczne-i-personalne-astronautyki-przyszlosci/?do=findComment&comment=470239

Ktoś kiedyś powiedział, że lot na Księżyc jest mało prawdopodobny, a jednak się udało ... więc jak to mówią ... nigdy nie mów nigdy ;)

Inną kwestią jest to, że od wielu lat silniki rakietowe (zasada działania) raczej niewiele się zmieniły, więc może jest to ślepa uliczka i w przyszłości promy kosmiczne nie będą już w ogóle napędzane w ten sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś kiedyś powiedział, że lot na Księżyc jest mało prawdopodobny, a jednak się udało ... więc jak to mówią ... nigdy nie mów nigdy ;)

 

Wiedziałem, że ktoś podniesie ten "argument" prędzej czy później. Kiedyś (nie wiadomo co oznacza tutaj to określenie dokładnie) mówili, że nie będzie możliwe to i tamto. Ale kto tak mówił? Wszyscy? A czy przypadkiem "kiedyś" nie mówili, że będą możliwe wielkie stacje orbitalne i tanie turystyczne loty na Księżyc? Było trochę artykułów na Gadżetomanii jak w przeszłości wyobrażano sobie przyszłość - ciekawe rzeczy. Wynikało z tego, że to raczej "optymiści" sporo się mylili. Trzeba rozdzielić możliwości, na które pozwalają ograniczenia fizyki świata od tych, których ona nie ogranicza, jak np. internet i rozwój AI. Moim zdaniem przyszłość raczej wygląda tak, że przeniesiemy świadomość na krzem (czy raczej grafen, albo jeszcze coś nowszego) niż naszym tyłkom nadamy prędkości światła :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy artykuł. Trochę niepotrzebnie wtrącony został wątek psychiki ludzkiej jako że musiałby się pogodzić ze śmiercią wszystkich których zna w ciągu kilku godzin.

Autor nie wiem po co przyjął odległość/czas 700 mln/l.św. Wystarczyłoby polecieć do Proximy Centauri. Misja trwałaby ok. 9 lat więc stosunkowo niedługo a możliwość obserwacji innej gwiazdy z bliska dostarczyłaby sporo informacji.

 

Mam pytanie: do jakiej szybkości rozpędzono cząstki w akceleratorze? Był to chyba elektron ale nie mogę nic znaleźć. Jaką uzyskał masę? Czy może tak jak foton ma masę spoczynkową = 0? Do jakiego momentu rosła jego masa? Czy w ogóle rosła?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, że ktoś podniesie ten "argument" prędzej czy później. Kiedyś (nie wiadomo co oznacza tutaj to określenie dokładnie) mówili, że nie będzie możliwe to i tamto. Ale kto tak mówił? Wszyscy? A czy przypadkiem "kiedyś" nie mówili, że będą możliwe wielkie stacje orbitalne i

 

 

Heh ...

 

Kiedyś WSZYSTKICH otaczały fale elektromagnetyczne i NIKT nie wiedział że coś takiego istnieje,

a całkiem niedawno (150 lat ) WSZYSCY mówili że przy takim rozwoju transportu w Londynie zabraknie siana dla koni do dorożek. :rofl:

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałem, że ktoś podniesie ten "argument" prędzej czy później. Kiedyś (nie wiadomo co oznacza tutaj to określenie dokładnie) mówili, że nie będzie możliwe to i tamto. Ale kto tak mówił? Wszyscy? A czy przypadkiem "kiedyś" nie mówili, że będą możliwe wielkie stacje orbitalne i tanie turystyczne loty na Księżyc? Było trochę artykułów na Gadżetomanii jak w przeszłości wyobrażano sobie przyszłość - ciekawe rzeczy. Wynikało z tego, że to raczej "optymiści" sporo się mylili. Trzeba rozdzielić możliwości, na które pozwalają ograniczenia fizyki świata od tych, których ona nie ogranicza, jak np. internet i rozwój AI. Moim zdaniem przyszłość raczej wygląda tak, że przeniesiemy świadomość na krzem (czy raczej grafen, albo jeszcze coś nowszego) niż naszym tyłkom nadamy prędkości światła :)

Optymiści?! - wydaje mi się, że za takie uznawane są osoby, które wierzą, że najbliższa dotycząca ich przyszłość niewiele się zmieni z punktu widzenia ich własnej egzystencji, tj. ich standard i sposób życia nie zmieni się w stosunku do tego co uważają za stałe i bezpieczne i pozwoli im w ciszy i spokoju dotrwać do chwalebnego końca. Optymiści czy pesymiści - to chyba nie tędy droga - tu potrzeba wizjonerów, których nie ogranicza ich własny umysł - ludzka ułomność na stałe związana ze słowem "niemożliwe", którzy w każdej najmniejszej nowince widzą ogromną szansę na osiągnięcie czegoś wielkiego. Ja osobiście bardzo kibicuję każdemu, kto próbuje wprowadzić w życie turystyczne loty w przestrzeń kosmiczną, na Księżyc, czy też na Marsa.

Kto wie, być może nie którym z nas, przykutym do Ziemi astronomom amatorom będzie dane skorzystać z takiej możliwości i choć na chwilę znaleźć się (fizycznie) bliżej gwiazd i zobaczyć oraz doświadczyć tego co do tej pory jest zarezerwowane dla nie licznych.

 

... Inaczej uznajmy, że za 200 lat człowiek będzie mógł zamienić się w piorun, polatać sobie wokół Ziemi, a potem wrócić do pierwotnej postaci. :P

Cóż, dlaczego nie?! ... jeśli dawaliby kupony ze zniżką na następne loty i firmową czapeczkę :P to na pewno wielu chętnie skorzysta :D hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

, że za 200 lat człowiek będzie mógł zamienić się w piorun,

 

He he , a człowiek, żeby "żył" w pudełku i chodził ?! Jak go tam uwięzili ?! Czary !!

 

Powyższe z "Goście goście" komedii (nota bene niezłej) .

 

Chcę powiedzieć że to co NAUKA wynajdzie - to nam nawet do głowy nie przychodzi. Historia , pokazuje że setki pokoleń nie domyślały się że istnieją wirusy, że kamienie spadają z nieba (oficjalne stanowisko Sorbony) że metalowe rzeczy mogą latać ....

Z tą wiedzą dzisiejszą , kiedyś by nas od razu spalili na stosie.

 

więc ja bym tak nie żartował bo może niekoniecznie w piorun ale....

 

 

Andrzej

 

ps. a to o tych dorożkach londyńskich to specjalnie na widziane kiedyś obliczenia ile to musiałby mieć paliwa statek kosmiczny żeby osiągnąć prędkość światła itp bzdety.

Edytowane przez sp3uca
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcę jedynie powiedzieć, żeby nie podniecać się tego typu artykułami, tylko tyle. :P Na razie są to bajeczki, poczekamy na nowego Einsteina z nową fizyką to zobaczymy co stanie się możliwe.
no i właśnie o takich ludzi mi chodziło ... Einstein miał otwarty umysł i ... no i wszyscy wiemy co z tego wyszło :)

 

więc ja bym tak nie żartował bo może niekoniecznie w piorun ale....

... ale kto powiedział, że to żarty ;) ??? w przyszłości może to być rzeczywistość i (tak jak pisałem wcześniej) obecna technologia rakietowa niewiele się zmieniła w stosunku do tego co opracował Wernher von Braun, tak więc może to co do tej pory osiągnięto w tym kierunku to maksimum i że być może była to ślepa uliczka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiając o przyszłości i o tym, co będzie lub nie będzie wtedy możliwe, warto zauważyć, o jakich perspektywach czasowych mówimy.

 

Ludzie są z reguły dość "niecierpliwi" jeśli chodzi o przyszłość. Przez to, mówiąc o przyszłości często myślimy o tej przyszłości, której możemy jako jednostki doczekać. W rzeczywistości im dalej sięgamy myślami w przyszłość, tym mniej możemy o niej powiedzieć. Cóż z tego, że ktoś 50 lat temu spodziewał się, że początkiem XXI wieku będziemy latać turystycznie na Księżyc? Czy to, że takie przewidywanie się nie spełniło oznacza, że nigdy tak się nie stanie? Nawet jeśli wydarzy się to za 1000 lat, to w perspektywie kosmicznej jest to tylko chwila.

Jeśli piszemy o tym, że coś (np. loty międzygwiezdne czy nawet międzygalaktyczne) nigdy nie będzie możliwe, bo nie pozwala na to fizyka, to trochę "ryzykujemy", bo tak naprawdę, to nie wiemy co zostanie odkryte w ciągu następnych 100 lat, nie mówiąc już o 10 000 lat czy milionie lat, nie mówiąc już o miliardzie lat. Nie wiemy nawet, czy będziemy (ludzkość) tak długo istnieć. Z drugiej strony jeśli twierdzimy, że za 100 lat, 10 000 lat czy milion lat, nie mówiąc już o miliardzie lat będziemy beztrosko przemierzać naszą Galaktykę, czy wręcz cały Wszechświat, to znów "narażamy się na ryzyko", bo nie wiemy, co uda nam się odkryć i czy jednak obecne ograniczenia nie są "ostateczne".

 

Tak naprawdę, większość naszej wiedzy o świecie zdobyliśmy w ciągu ostatnich kilkuset lat. Nie mamy pojęcia, w jaki sposób dalej ekstrapolować nasze możliwości.

Być może rozwój nauk biologicznych doprowadzi do tego, że kiedyś (np. za miliony lat) średnia długość życia człowieka będzie wynosić tysiące czy miliony lat i będziemy mieć duuużo czasu na międzygwiezdne wędrówki?

Być może za jakiś czas (może za tysiące lat, może za miliony lat) okaże się, że będziemy się śmiać z tego, że obecnie wydaje się nam, że podróże międzygalaktyczne nie są za bardzo możliwe, a jeśli już, to co najwyżej w jedną stronę.

Być może jednak wiemy już "prawie" nic nowego się nie dowiemy i większości obecnych ograniczeń nie uda się nam pokonać nigdy?

 

Pozdrawiam

Piotrek Guzik

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli piszemy o tym, że coś (np. loty międzygwiezdne czy nawet międzygalaktyczne) nigdy nie będzie możliwe, bo nie pozwala na to fizyka, to trochę "ryzykujemy", bo tak naprawdę, to nie wiemy co zostanie odkryte w ciągu następnych 100 lat, nie mówiąc już o 10 000 lat czy milionie lat, nie mówiąc już o miliardzie lat. Nie wiemy nawet, czy będziemy (ludzkość) tak długo istnieć. Z drugiej strony jeśli twierdzimy, że za 100 lat, 10 000 lat czy milion lat, nie mówiąc już o miliardzie lat będziemy beztrosko przemierzać naszą Galaktykę, czy wręcz cały Wszechświat, to znów "narażamy się na ryzyko", bo nie wiemy, co uda nam się odkryć i czy jednak obecne ograniczenia nie są "ostateczne".

 

Tak naprawdę, większość naszej wiedzy o świecie zdobyliśmy w ciągu ostatnich kilkuset lat. Nie mamy pojęcia, w jaki sposób dalej ekstrapolować nasze możliwości.

Być może ...

 

Przepraszam ale ...

pominąłeś ważną linię rozumowania.

Podobnie jak Kopernik wypada nam(Tobie) zakładać, że nie jesteśmy jacyś wyjatkowi - jako gwiazda i planeta.

W sensie fizycznym i chemicznym.

Tymczasem supernowe - odpowiedzialne za produkcję całej gamy cięższych pierwiasków,

uzupełniajacych powszechnie obecne te "lżejsze" (typu wodór, tlen, wegiel) wybuchają już od bardzo dawna!

Budulec na planety o podobnych substancjach i cechach jak u nas był od dawna.

 

To oznacza, że inne cywilizacje już dawno temu zaczeły rozwój naukowy i wiele z nich powinno już

śmigać przynajmniej po galaktyce (jeśi nie między nimi), o ile to tylko jest możliwe.

 

W takim przypadku my bylibyśmy wobec nich skrajnie zacofani, niemniej posiadajacy ciekawą i bogatą w najróżniejsze surowce planetę.

Dlaczego nie ma mimo to żadnych śladów eksploatacji Ziemi ani nawet odwiedzin.

 

To jest pośredni ale mocny dowód, że nauka nie odkryje nigdy cudów typu zaginanie czasoprzestrzeni

lub latania z predkością niezwykle bliską prędkości światła - zygzakiem między protonami międzygwiezdnymi chyba? ;)

 

Nie zapewni też prawie nieśmiertelności osobników (astronautów) plus odporności (lub osłony) na promieniowania.

 

O tym, że supernowe od bardzo dawna wybuchają znalazłem na przykład tutaj

(obrazek stamtąd - dość sensacyjny - RedShift wskazuje na 12 miliardów lat świetlnych od nas)

 

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Oto-najdalsza-supernowa,wid,15078199,wiadomosc.html?smg4sticaid=6115bb

najstarsze_supernowe.jpg

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam ale ...

pominąłeś ważną linię rozumowania.

To oznacza, że inne cywilizacje już dawno temu zaczeły rozwój naukowy i wiele z nich powinno już

śmigać przynajmniej po galaktyce (jeśi nie między nimi), o ile to tylko jest możliwe.

 

To jest pośredni ale mocny dowód, że nauka nie odkryje nigdy cudów typu zaginanie czasoprzestrzeni

lub latania z predkością niezwykle bliską prędkości światła - zygzakiem między protonami międzygwiezdnymi chyba? ;)

 

Nie , nie jest to żaden dowód najmniejszy nawet.

Dzieje Ziemi to przeszło 4,5 mld lat. Nie należy więc oczekiwać że "się wstrzelą" akurat w czas istnienia naszej cywilizacji, a już tym bardziej w okres rozwoju w którym jako ludzkość rozpoznalibyśmy że to jest TO.

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak jest.
Przez "ślad" należało rozumieć coś co "zostało"!

Jest wysoce rozsądne, że jakby tu kiedykolwiek dolecieli (dawno temu) to albo
1. Zostawili by tu trochę swoich (celem czerpania korzyści z tego co akurat tu im się podoba)
albo
2. Jakąś sporą budowlę z dość solidnego materiału - czemu nie wykopano do tej pory jej pozostałości?
albo
3. Zostawili by tu detektor (wraz z procedurą i urządzeniami do samonaprawy) przekazujacy, laserowo zapewne, informacje co tu się dzieje.
No taka jakby kamerka internetowa do podglądania przyrody.

A jeszcze ...

Zapewne taki "przekaźnik" mogliby umieścić na Księżycu (lub gdzieś blisko Ziemi w kosmosie)
Tam by się tak szybko nie postarzał {sic!}
Ale nic takiego nie ma !

 

Pozdrawiam

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ekologu,

 

To prawda, że supernowe wybuchają od bardzo dawna. Budulca na planety takie jak nasza też raczej we Wszeświecie nie brakuje. Tyle że to:

 

To oznacza, że inne cywilizacje już dawno temu zaczeły rozwój naukowy i wiele z nich powinno już

śmigać przynajmniej po galaktyce (jeśi nie między nimi), o ile to tylko jest możliwe.

 

to już bardzo duża nadinterpretacja. To zdanie jest prawdą jedynie pod warunkiem, że:

  1. życie jest czymś powszechnym we Wszechświecie, a przy odpowiednich warunkach powstaje szybko (w skali kosmicznej)
  2. średni czas od powstania życia do rozwinięcia się cywilizacji takiej jak nasza lub lepiej rozwiniętej jest stosunkowo krótki

Tyle, że niestety nie wiemy, czy tak jest.

 

W takim przypadku my bylibyśmy wobec nich skrajnie zacofani, niemniej posiadajacy ciekawą i bogatą w najróżniejsze surowce planetę.

Dlaczego nie ma mimo to żadnych śladów eksploatacji Ziemi ani nawet odwiedzin.

 

A skąd wiesz, jak bogate w surowce są inne planety? Być może, że nawet jeśli w kosmosie jest mnóstwo inteligentnych cywilizacji, to nie jesteśmy dla nich nawet trochę atrakcyjnym celem?

 

To jest pośredni ale mocny dowód, że nauka nie odkryje nigdy cudów typu zaginanie czasoprzestrzeni

lub latania z predkością niezwykle bliską prędkości światła - zygzakiem między protonami międzygwiezdnymi chyba? ;)

 

To nie jest żaden dowód. Jeśli takie rozumowanie nazwiesz dowodem, to równie dobrze można powiedzieć, że "cisza" Wszechświata jest dowodem na to, że jesteśmy w nim sami.

Oczywiście ani jedno, ani drugie nie jest mocnym dowodem. Nie jest zresztą w ogóle jakimkolwiek dowodem. Jest co najwyżej bardzo słabą przesłanką...

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wcale nie jest taka słaba przesłanka.

 

Bo na dwoje babka wróżyła.

 

Albo życie (na planetach podobnych do naszej) powstaje NIE UNIKALNIE RZADKO albo odwrotnie.

 

Jest 50% szans, że nie jest "odwrotnie". W takim przypadku moje rozumowanie zaczyna być poważnym argumentem.

 

Mówiac na gruncie rachunku prawdopodobieństwa. Nic nie wiedząc o istnieniu innych planet, chemii mgławic i supernowych

można było tak rozumować jak Ty.

 

Teraz, "z Bayesa" ;) {przypomnę też eksperymenty na samotworzenie się aminokwasów w warunkach jak dawnej - powstawały!}

, sytuacja jest trochę inna.

 

Pozdrawiam

 

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo życie (na palnetach podobnych do naszej) powstaje NIE UNIKALNIE RZADKO albo odwrotnie.

 

Jest 50% szans, że nie jest "odwrotnie". W takim przypadku moje rozumowanie zaczyna być poważnym argumentem.

Mistrzowskie zastosowanie probabilistyki. W stylu: wyskakując z samolotu bez spadochronu albo przeżyjemy albo nie, czyli mamy 50% szans na przezycie:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie!

Nie zwróciłeś uwagi, że rozmawiamy co prawda o małym prawdopodobieństwie ale

w kontekście wielu planet - tę wiedzę już posiadamy. Zatem zarzut jest nie z tej bajki ;)

 

Bo bardzo małe ale nie unikalnie małe prawdopodobieństwo samopowstania życia mnożymy przez ilość planet!

Czyli rozmawiamy o skakaniu bez spadochronu biliony razy.

Pewna czeszka przażyła (wpadła w zaspę).

Takich "zasp" w kosmosie jest sporo {sic!}

 

Pozdrawiam

p.s.

 

" NIE UNIKALNIE RZADKO albo odwrotnie."

 

"Odwrotnie" nie oznacza, że tak duże, żeby na każdej nieomal planecie (typu ziemskiego) gwarantować życie.

 

Oznacza tylko (i aż) tyle, że nie ekstremalnie małe.

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo życie (na planetach podobnych do naszej) powstaje NIE UNIKALNIE RZADKO albo odwrotnie.

 

Jest 50% szans, że nie jest "odwrotnie". W takim przypadku moje rozumowanie zaczyna być poważnym argumentem.

 

A skąd wziąłeś taką liczbę (50%)? Dlaczego nie 10-30 i 1-10-30? Sęk właśnie w tym, że nie jesteśmy w stanie rozsądnie ocenić tych prawdopodobieństw...

 

 

Mówiac na gruncie rachunku prawdopodobieństwa. Nic nie wiedząc o istnieniu innych planet, chemii mgławic i supernowych

można było tak rozumować jak Ty.

 

Teraz, "z Bayesa" ;) {przypomnę też eksperymenty na samotworzenie się aminokwasów w warunkach jak dawnej - powstawały!}

, sytuacja jest trochę inna.

 

No właśnie, niestety, niewiele się zmienia w kwestii naszej wiedzy na temat powstawania życia. Wiemy, że stosunkowo łatwo mogą powstać aminokwasy, tylko co dalej?

 

Jeśli prawdopodobieństwo, że życie powstanie na planecie podobnej do naszej w ciągu jakiegoś określonego czasu (np. miliard lat) wynosi 10-6, to jeśli przemnożymy to przez biliony planet we Wszechświecie, okaże się, że życie musi być na wielu z nich. Jeśli jednak prawdopodobieństwo to wynosi 10-100, to może okazać się, że oprócz nas nie ma drugiej planety, na której istnieje życie.

"Bayes", na którego się tu powołujesz mówi jedynie, że obecnie możemy to prawdopodobieństwo szacować na większe niż zanim udało się doprowadzić do utworzenia aminokwasów w laboratorium. Tyle, że ani wtedy nie znaliśmy tego prawdopodobieństwa, ani teraz go nie znamy. Może wynosi ono 0.1, może 10-10, a może 10-5000. Zakładanie, że jest ono większe (zresztą tak samo jak zakładanie, że jest mniejsze) od jakiejś konkretnej wartości jest błędem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli pozwolicie, to chciałbym w oparciu o ten artykuł troszkę jeszcze w mózgach namieszać...

Otóż kilka lat temu zetknąłem się z niezwykle interesującą i przemawiającą (do mnie) teorią co do losów wszechświata. Jak wiemy, nie chce się wcale kurczyć...

Teoria owa przewiduje, że jeśli wszechświat będzie się rozszerzał zawsze, i tak skończy jako... punkt :)

 

Czarne dziury to kres wszelkiego istnienia i postuluję się, że z czasem wszelka materia we wszechświecie zostanie przez nie pożarta. Wiemy jednak dzięki panu Hawkingowi, że i czarne dziury tracą swoją energię promieniując. Z czasem zatem i one zanikną. Cóż wtedy zostanie w kosmosie? Fotony tegoż promieniowania, ale ponieważ dla fotonu czas i przestrzeń nie istnieje (dylatacja i skrócenie), więc w całym potężnym wszechświecie zabraknie punktu odniesienia, z którego byłby on widoczny jako obszar o jakiejś mniej lub bardziej określonej wielkości. Jedynym punktem odniesienia będą fotony promieniowania, a z ich punktu widzenia, wszechświat będzie... punktem (osobliwością). IMHO - zaś pierdyknie i wszystko się od nowa zacznie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak jest.

Przez "ślad" należało rozumieć coś co "zostało"!

Jest wysoce rozsądne, że jakby tu kiedykolwiek dolecieli (dawno temu) to albo

1. Zostawili by tu trochę swoich (celem czerpania korzyści z tego co akurat tu im się podoba)

albo

2. Jakąś sporą budowlę z dość solidnego materiału - czemu nie wykopano do tej pory jej pozostałości?

albo

3. Zostawili by tu detektor (wraz z procedurą i urządzeniami do samonaprawy) przekazujacy, laserowo zapewne, informacje co tu się dzieje.

No taka jakby kamerka internetowa do podglądania przyrody.

A jeszcze ...

Zapewne taki "przekaźnik" mogliby umieścić na Księżycu (lub gdzieś blisko Ziemi w kosmosie)

Tam by się tak szybko nie postarzał {sic!}

Ale nic takiego nie ma !

 

Pozdrawiam

 

Ad1. No może zostawili z 1,5 mld lat temu.... i.... ?

Ad2. Budowlę !!?? Nie no .... :ermm: nie idźmy tą drogą ..... bo zaraz coś o piramidach ktoś napisze. Niesamowicie rozwinięta cywilizacja leci i ląduje i buduje budowlę na pamiatkę ? Czego ? Po co ? Nawet jeżeli zabawimy się w ten irracjonalny pomysł - to patrz Ad.1 - płyty kontynentalne już ją "zmieliły".

 

Ad.3 "Ale nic takiego nie ma !" ???? Jest czy nie ma - skąd taki zdecydowany sąd ?!

 

Po obu stronach tylko płytkie spekulacje. Po prostu nic nie wiemy.

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Piotrek

Pytasz o te 50%

Nie "pobiegłeś" myślą za kolokwialnym znaczeniem mojej wypowiedzi.

"Na dwoje babka wróżyła" to właśnie 50%.

Musisz zgodzić się ze mną, że w sporze o to czy życie jest powszechne w kosmosie czy nie

tak na chłopski rozum, ale UCZCIWIE oceniajac sytuację , i Ty i ja mamy szansę na rację.

Gdybyśmy zastosowali metodę delficką (głosowanie miarodajnych - na ile to jest możliwe - naukowców)

to pewnie każdy z nas mógłby liczyć na około 50% głosów.

 

 

@Sp3uca

 

I przy takim założeniu (że ja miałem rację) odpowiadam Andrzejowi.

 

Pewnie by tu zostali. Bo - nie czarujmy się - najcenniejsze w kosmosie są te planety co mają przed sobą

jeszcze co najmniej kilka miliardów lat pozostawania w sferze/strefie życia (ciekła woda itp).

 

Dygresja.

Płyty kontynentalne, aż tak dużo nie niszczą, i nie wszystko zamienia się w przemieszany niesamowicie "pył".

Mamy wykopaliska sprzed kilku miliardów lat.

 

Jesli szybkie podróże są łatwe (w co zdecydowanie nie wierzę)

to pownniśmy znajdować jakieś pozostałości także sprzed kilku tysiecy lub milionów lat.

 

Jednym z powodów odwiedzin u nas mogłaby być nie tylko ciekawość ale i ucieczka z ich "macierzystej" planety

(np jakaś supernowa w ich pobliżu, lub wyczerpanie się ich gwiazdy = zmiana w czerwonego olbrzyma).

 

Pozdrawiam

p.s.

Na zakończnie powtórzę bo to chyba najważniejsze:

najcenniejsze w kosmosie są te planety co mają przed sobą jeszcze co najmniej kilka miliardów lat

pozostawania w sferze/strefie życia (ciekła woda itp).

 

 

 

 

Edytowane przez ekolog
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie by tu zostali. Bo - nie czarujmy się - najcenniejsze w kosmosie są te planety co mają przed sobą

jeszcze co najmniej kilka miliardów lat pozostawania w sferze/strefie życia (ciekła woda itp).

 

Dygresja.

Płyty kontynentalne, aż tak dużo nie niszczą, i nie wszystko zamienia się w przemieszany niesamowicie "pył".

Mamy wykopaliska sprzed kilku miliardów lat.

 

Jesli szybkie podróże są łatwe (w co zdecydowanie nie wierzę)

to pownniśmy znajdować jakieś pozostałości także sprzed kilku tysiecy lub milionów lat.

 

Skały :

http://www.eduskrypt.pl/odkryto_najstarsze_skaly_na_ziemi-info-18851.html

http://geografia_liceum.republika.pl/geotektonika/geotektonika.html

 

plus : wietrzenie i trzęsienia.

 

Mogło ich wygonić globalne zlodowacenie - "Ziemia śnieżka" , lub tlenu mogło być za dużo lub za mało.

Musimy tak daleko spekulować ?

 

Może cyklicznie odwiedzają i następna wizyta planowana około 2400 ?? (napięty harmonogram) To się zdziwią co wyszło niechcący z poprzedniej :buahaha:

 

 

Andrzej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.