Skocz do zawartości

Coraz głębiej do portfela - o rosnących cenach sprzętu


Paether

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Adam_Jesion napisał:

Mam obawy, czy ty w ogóle byłeś w Chinach i czy naprawdę znasz mentalność Chińczyków. Ja z nimi kooperuje na codzień, do tego na najgłębszym, biznesowym poziomie. Ujmę to tak - zdecydowanie bardziej preferuję dyktat amerykański, niż chiński (oczywiście wolałbym żeby to był polski dyktat, choć z tą mentalnością nam to nie grozi). Dla nich nie liczy się nic innego, niż pieniądze. Paradoksalnie, w interesach z amerykanami istnieje jeszcze coś innego - uczciwość, dobre intencje, umowy i zasady (tak wiem, na filmach tak nie jest). Chińczyk oszukuje na każdym kroku. Jeżeli może Ciebie oszukać na 10 centów, to zrobi to na pewno. Wszystko musisz sam na miejscu kontrolować, bo inaczej jesteś w d... 

Zresztą, Chiny już w tej chwili zaczynają wykorzystywać swój monopol produkcyjny (w wielu branżach) i ceny podnoszą z miesiąca na miesiąc. Stąd przecież strategia przenoszenia dużej produkcji z powrotem do USA, bo jeszcze 3-5 lat temu było to niemożliwe z przyczyn właśnie ekonomicznych. Dzisiaj produkcja w USA może być kilkanaście, dwadzieścia % droższa, niż w Chinach. Kiedyś różnice sięgały kilkuset %.

Dożyliśmy czasów, gdzie polem do wojen już nie jest front z granatami, ale pieniądze, czyli handel, produkcja, etc. Nie ma bardziej agresywnego zawodnika, niż Chiny. Dotują, subsydiują, fraudują na podatkach z przyzwoleniem rządu, żeby zasysać jak najwięcej kapitału ze świata. 

Oczywiście każda rozwinięta gospodarka dąży do hegemonii, ale różnica między życiem w świecie Chin, a USA, jest dokładnie taka, jak praca u "Janusza biznesu" w jego sklepiku - gdzie nie masz urlopu, umowy o pracę, dostajesz grosze, gość się na tobie wyżywa, a do tego nie wystawia nawet paragonów; nosisz pampersa, bo do kibla nie wolno chodzić (zwolni) - a np. w amerykańskim Google, gdzie za wyzysk przynajmniej masz frajdę, fajne biura, dobrą pensję i przedszkole za free.

W Chinach nawet prywatne firmy, jeżeli mają odpowiednią skalę, stają się "smokami", czyli są nacjonalizowane (w zakonfabulowany sposób) i trafiają pod kuratelę rządu (nawet ukochane w PL Xiaomi - nikogo nie dziwią niskie ceny za wysoką jakość).

A przysłowiowy Kowalski jest naiwny i cieszy się z niższych cen. Dzisiaj. Jutro już nie będzie tak różowo. Ale co ja tam wiem... korzystam z tej patologii sam (z dwojga złego wolę zarabiać na tym, niż konsumować jak ślepa kuna). Planuję nawet naukę chińskiego - z musu, nie z ochoty. Wynika to z braku wiary, że coś może tego bezlitosnego hegemona zatrzymać.

Nie byłem w Chinach i nie wybieram się, wiedzę o ich mentalności czerpię wyłącznie z książek podróżniczych które przeczytałem :) Zgadzam się w całej rozciągłości z tym co piszesz. Ale czy teraz jest dobrze? Bliski Wschód kilkadziesiąt lat temu był miejscem gdzie koegzystowały różne religie, a nie wypalona wojną pustynia tak jak obecnie. Teraz Arabia Saudyjska jest naszym sojusznikiem (!).

1 godzinę temu, Tomek_P napisał:

Tak? A jaka to była odpowiedź?

Skuteczna. Na tyle bolesna by szybko wycofali się z nakładania zapowiadanego cła na kraje wspólnoty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

19 minutes ago, Adam_Jesion said:

Inaczej mówiąc, nie ma powodu, że np. ASI 1600MMC Pro kosztowała w PL więcej niż w DE. A jak to wygląda?

W DO kosztuje 6850 - link

W Astroshopie zaś 6700.

czyli jaki z tego wniosek - ceny w PL są mniej więcej takie jak w europie. nie ma antypolskiego spisku! :P

 

ale powiedz jeszcze dlaczego to takie fajne że istnieją dealerzy i mają ten swój procent. oczywiście wiadomo że dealerzy się z tego cieszą i ze swoich wyłączności, ale pomijając ich prywatną korzyść? jeżeli złem jest monopolizacja przez producenta to ten sam monopol istnieje również gdy sprzedaż idzie za pośrednictwem dealerów, dealerzy są tylko ogniwem łańcucha i ich obecność na rynku niczego geopolitycznie nie zmienia. teraz załóżmy że dealerów nie ma. nawet przy sprzedaży "bezpośredniej" to się samo nie zrobi i fizycznie zawsze ktoś będzie sprzedawcą detalicznym, czy to będzie partner czy dział wewnątrz firmy producenta. teraz też chińczyk może założyć firmę w PL i być polskim dealerem samego siebie. czy coś w ogóle się zmienia?

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W polityce nigdy nie ma ideału. Wybierasz między dżumą, a cholerą, albo grypą. W tym wszystkim istotne jest to, że Chiny mają generalnie gdzieś sytuację geopolityczną. Cały świat to oni - i tak to postrzegają. Przetrzepią gospodarczo co się da, a potem przejmą opustoszałe tereny.

Problemem oczywiście jest ten wykres (podczas kiedy USA się kurczy - znacznie) - i jasno pokazuje intencje.

267035.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, Adam_Jesion said:

Hahaha, a ktoś twierdzi, że jest? :D

no były sugestie że jesteśmy jakimś cudem oderwani od europejskich realiów, ceny nie reagują prawidłowo na zmiany kursu złotego i trzeba kupować za granicą żeby dać nauczkę naszym sprzedawcom!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, szuu napisał:

ale powiedz jeszcze dlaczego to takie fajne że istnieją dealerzy i mają ten swój procent. oczywiście wiadomo że dealerzy się z tego cieszą i ze swoich wyłączności, ale pomijając ich prywatną korzyść? jeżeli złem jest monopolizacja przez producenta to ten sam monopol istnieje również gdy sprzedaż idzie za pośrednictwem dealerów, dealerzy są tylko ogniwem łańcucha i ich obecność na rynku niczego geopolitycznie nie zmienia. teraz załóżmy że dealerów nie ma. nawet przy sprzedaży "bezpośredniej" to się samo nie zrobi i fizycznie zawsze ktoś będzie sprzedawcą detalicznym, czy to będzie partner czy dział wewnątrz firmy producenta. teraz też chińczyk może założyć firmę w PL i być polskim dealerem samego siebie. czy coś w ogóle się zmienia?

To jest cała ta koncepcja digitalizacji i robotyzacji. Przez platformy sprzedażowe da się całe procesy zautomatyzować, przez co zmniejszyć koszt dla odbiorcy (wszyscy niby happy). Ale problem polega na tym, że żyjemy w takiej, a niej innej rzeczywistości gospodarczej, a nowej jeszcze nie znamy. Popatrz na dzisiejszy obraz zatrudnienia w PL. Większość pracuje w prywatnych firmach, które w większości są właśnie takimi pośrednikami. Tworzą miejsca pracy, generują podatki (w tym kluczowy VAT), nakręcają gospodarkę, zarabiają kasę, no i na koniec - sami przez to są konsumentami. Jeżeli dalej kupują w polskich firmach, to kapitał krąży z rąk do rąk i tak się kręci ekonomia. Można by się zaśmiać, że sami sobie (jako ludzkość) wymyśliliśmy masę niepotrzebnych czynności i żyjemy w pewnej utopi. Ale jak wiesz - nie da się tego zmienić, choć wydaje się być nieuniknionym (wcześniej, czy później). To jest zbliżony problem do AI i zanikania zawodów. Niby dobrze, niby nie. Cenę za rewolucję na pewno trzeba będzie zapłacić, a ja nie wiem, czy chcę akurat żyć w czasie tego tsunami. 

Z wiekiem jednak ewoluuję od liberała, do socjaldemokraty (albo gorzej). Uważam, że nie wolno zostawiać ludzkości prawom całkowicie wolnego rynku, który wg mnie jest tylko pewną fatamorganą, o ile nie świadomym wałem (patrząc na przepływ kapitału i redystrybucję, a raczej jej brak).


Na koniec chodzi tylko o szczęśliwe życie wśród szczęśliwych sąsiadów. W wizji, która nieuchronnie nadchodzi mam wątpliwości, czy tak właśnie będzie. Swoją drogą - warto przeanalizować amerykański sen (szczęście i dobrobyt) z lat 60-tych. To jest wg mnie fundamentalna wskazówka (głównie przemysł, przedsiębiorczość, kumulacja kapitału w narodzie, etc., a potem przejęcie tej bajki przez kapitał spekulacyjny, optymalizacja poprzez outsourcing do m.in Chin, etc.). Od tamtej pory żyjemy w magicznej epoce. Nikt nie wie, jak ona działa (nawet top eksperci od makroekonomii zaczynają się gubić).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem czy to takie prosocjalne!

przecież zachęcasz "biedną większość" (konsumentów) do dzielenia się pieniędzmi z "bogatą mniejszością" (dealerami) :P jako podatki wraca tylko część z tego co oddają w postaci wyższych cen konsumenci.

ale powiedzmy że argumentem za dzieleniem się pieniędzmi konsumentów z dużą liczbą pośredników jest wspieranie przedsiębiorczości i rynku pracy. choć mam wątpliwości bo przecież to handel towarami z zagranicy więc praca niczego nie wytwarza, jeżeli dzięki temu jakaś część zarobi więcej to tylko dlatego że inni zapłacili więcej ("stracili").

 

a czy w "bezdealerskiej przyszłości" nie będzie pracy dla lokalsów? jeżeli taka praca będzie zbędna dla odpowiedniej jakości obsługi i zadowolenia klienta to tak czy inaczej zostanie wyeliminowana, niezależnie czy będzie istnieć instytucja krajowego dealera czy nie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, szuu napisał:

a czy w "bezdealerskiej przyszłości" nie będzie pracy dla lokalsów? jeżeli taka praca będzie zbędna dla odpowiedniej jakości obsługi i zadowolenia klienta to tak czy inaczej zostanie wyeliminowana, niezależnie czy będzie istnieć instytucja krajowego dealera czy nie.

Proste pytanie, jeżeli zniknie pośrednictwo handlowe i usługowe, to gdzie będziesz pracował? Z czego będziesz żył? Każdy otworzy własną fabrykę i będzie tworzył swoje rzeczy i to tylko takie, które niezbędne są do życia? Na każdej ulicy będzie 200 piekarni? Ale kto będzie kupował ten chleb, jak reszta będzie bezrobotna/bez kasy?

W dzisiejszej cywilizacji wytworzyliśmy wiele zjawisk i procesów, które teoretycznie nie wytwarzają bezpośredniej wartości, ale dają ludziom pracę i zarobek. Patrząc z takiej perspektywy, to pewnie większa część firm robi coś, co nikomu tak naprawdę do życia nie jest potrzebne. To zapewniło prosperity XX i XXI wieczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę sobie wyobrazić skrajny koniec tego kija - tzn. nie mamy w ogóle pośredników i wszystko dostarczają nam Chiny, włącznie z chlebem. Szybko, tanio, wygodnie i do domciu. Znika większość firm, więc razem z nimi większość etatów. Nie ma wpływów z podatków, nie ma konsumpcji w gospodarce. Wszystkie pieniądze wielką rzeką wypływają tylko w 1 stronę - do Chin. Proste pytanie - jak będzie wyglądać życie w takim kraju? Jak rozumiem - pozostanie nam sprzedawać węgiel, ale mam obawy, czy Chiny go kupią, bo raczej zmieniają się na new-tech energię, czyściejszą. 

PS. A jeżeli nie ma pracy, to i nie ma pieniędzy, więc wtedy i Chiny nawet nie będą chciały tu nic sprzedawać, bo się nie będzie opłacało. Polska zostanie wielką czarną dziurą z szałasami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Adam_Jesion napisał:

Mogę sobie wyobrazić skrajny koniec tego kija - tzn. nie mamy w ogóle pośredników i wszystko dostarczają nam Chiny, włącznie z chlebem. Szybko, tanio, wygodnie i do domciu. Znika większość firm, więc razem z nimi większość etatów.

Obawiam się że w tym kierunku zmierza cała gospodarka. Robotyzacja +AI wyeliminuje większość zawodow. Opodatkowane będą roboty, ludzie będą mieli niewielki dochód gwarantowany, a praca będzie przywilejem dla wybranych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minutes ago, Adam_Jesion said:

Proste pytanie, jeżeli zniknie pośrednictwo handlowe i usługowe, to gdzie będziesz pracował? Z czego będziesz żył? Każdy otworzy własną fabrykę i będzie tworzył swoje rzeczy i to tylko takie, które niezbędne są do życia? Na każdej ulicy będzie 200 piekarni? Ale kto będzie kupował ten chleb, jak reszta będzie bezrobotna/bez kasy?

tam było "jeżeli"!

dlatego podejrzewam że skoro teraz sklepy istnieją to i w przyszłości będą istniały bo z jakiegoś powodu są jednak korzystne dla kupujących. co nie znaczy że wszystkie :P

 

9 minutes ago, Adam_Jesion said:

W dzisiejszej cywilizacji wytworzyliśmy wiele zjawisk i procesów, które teoretycznie nie wytwarzają bezpośredniej wartości, ale dają ludziom pracę i zarobek. Patrząc z takiej perspektywy, to pewnie większa część firm robi coś, co nikomu tak naprawdę do życia nie jest potrzebne. To zapewniło prosperity XX i XXI wieczne.

ależ wytwarzają wartość - inaczej klienci by im za to nie płacili. nie każdy musi od razu sprzedawać rzeczy konieczne do życia, wystarczy przydatne.

 

sprzeczność pojawia się w innym miejscu. jeżeli wyobrazimy sobie, że kraj chciałby jakimś cudem żyć z tego, że sprowadza towary, krajowi dealerzy zarabiają swój procent, płacą podatki i w ten sposób cały kraj się bogaci. otóż bzdura, bo w takim ujęciu całościowym handel może zarobić tylko tyle ile zapłaciła reszta obywateli. tak, handel wykonał pożyteczna pracę ale zapłacili za tą pracę konsumenci. kraj jako całość zyskał lub stracił na istnieniu lub nieistnieniu handlu dokładnie zero.

 

25 minutes ago, Adam_Jesion said:

Mogę sobie wyobrazić skrajny koniec tego kija - tzn. nie mamy w ogóle pośredników i wszystko dostarczają nam Chiny, włącznie z chlebem. Szybko, tanio, wygodnie i do domciu. Znika większość firm, więc razem z nimi większość etatów. Nie ma wpływów z podatków, nie ma konsumpcji w gospodarce. Wszystkie pieniądze wielką rzeką wypływają tylko w 1 stronę - do Chin. Proste pytanie - jak będzie wyglądać życie w takim kraju? Jak rozumiem - pozostanie nam sprzedawać węgiel, ale mam obawy, czy Chiny go kupią, bo raczej zmieniają się na new-tech energię, czyściejszą. 

i właśnie powyższe jest taką bzdurą. co się zmienia gdyby w powyższym scenariuszu każdy kawałek chleba z chin przechodził przez łańcuch 10 polskich pośredników i każdy obywatel był właścicielem kilku sklepów i hurtowni między którymi te chleby krążą obrastając w prowizje i podatki? nie zmienia się zupełnie nic. każdy obywatel podliczył swoje zyski, z zarobionych pieniędzy zapłacił podatki, otrzymał odpowiednie subwencje (dzięki wpływom z podatków) i kupił bardzo drogi chiński chleb w polskim sklepie. jednak podliczając to wszystko ostatecznie cena chleba wyszła mu dokładnie taka sama jak gdyby kupił go bezpośrednio od producenta w chinach.

 

i żeby na niego naprawdę zarobić i tak musi mieć jeszcze inną pracę - w obu przypadkach.

to jest to co napisałeś na końcu że nikt nam nie sprzeda bo nie będziemy mieli czym płacić nie mając pracy. tylko że zarabanie na sprzedaży rzeczy zagranicznych w kraju nie jest pracą, na której kraj może zarobić. patrząc z zewnątrz jest pracą o wartości zerowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Krzychoo226 said:

Skuteczna. Na tyle bolesna by szybko wycofali się z nakładania zapowiadanego cła na kraje wspólnoty.

Ale jaka?.... Nie było żadnej odpowiedzi bo może poza tzw. "collateral damage" cła nie są skierowane przeciwko europie jako takiej ale głównie przeciwko Chinom, Rosji i tak zwanym bliskim sojusznikom USA. Ci ostatni np. Japonia, Meksyk, Korea, Niemcy mają uświadomić sobie że nie ma życia poza Pax Americana. A propo bolesności, Chiny nakładają kontrsankcje na USA uderzając szczególnie w wyborców Trumpa co robi Trump? Zapowiada dalsze sankcje. Nie sądzisz chyba że przestraszył się UE skoro podjął grę z CHRL? Cła zasadniczo nie służą nikomu, dlatego nie wprowadza się ich ot tak, tylko po to aby zasugerować że stawka rośnie i czas podyskutować. Jeśli jedyne co mogą zaproponować w negocjacjach chińczycy to cła na artykuły rolne to nie sądze aby hegemon się zmieniał.

3 hours ago, Adam_Jesion said:

Polemizowałbym w tym miejscu. Wg moich wyliczeń (dla for, które stanowią zdecydowaną większość rynku), w tej chwili ok. 30% w segmencie tanim kupuje już w niemieckich i brytyjskich sklepach, a w droższym blisko 90%.......

To jestem zaskoczony myślałem że jest dużo gorzej albo lepiej :) zależy z której strony patrzeć ale jeśli tak jest i mimo to, polski rynek pozwala sobie na taką drożyznę i brak ataku na zewnątrz to cienko to widzę, chyba jest jakiś problem z liczbami które się polskim firmom nie zgadzają.

23 minutes ago, Piobork said:

Obawiam się że w tym kierunku zmierza cała gospodarka. Robotyzacja +AI wyeliminuje większość zawodow. Opodatkowane będą roboty, ludzie będą mieli niewielki dochód gwarantowany, a praca będzie przywilejem dla wybranych. 

Jeśli praca będzie przywilejem dla wybranych, kto kupi to wszystko co chiny wyprodukują? Przez pewien czas można sprzedawać srebra rodowe. Co później? Może Chiny spredadzą nam towar za ..... muszelki ale trzeba je będzie zebrać to też będzie praca więc powstanie nowy zawód, przemysł .... To stary problem, jeszcze z epoki uprzemysławiania świata kiedy pierwsze maszyny miały zabrać całą pracę robotnikom i zrzucić ich w odmęty nędzy a władzę dać wrednym, grubym kapitalistom. Okazało się bardzo szybko  że wykorzystanie maszyn spowodowało że buty na których jedną parę mogła pozwolić sobie cała rodzina były dostępne dla wszystkich. Dzisiaj ludzie budują domy a w nich specjalne pokoje na buty więc zmieniło to też budownictwo :D ...... To się nazywa rozwój. Gdyby synta 12" kosztowała 100$ sprzedano by ich w Polsce pewnie kilka milionów więcej wtedy mielibyśmy większe ciśnienie na redukcję lp a astropolis zmuszone byłoby zatrudnić kilku adminów, informatyków itd. bo ktoś musiałby zarządzać milionem postów dziennie ;)

Pozdrawiam

Edytowane przez Tomek_P
  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że przyszłość to automatyzacja wszelkich procesów, od wytwarzania do sprzedaży.

Jeżeli świat będzie zmierzał do tzw. socjalu to za ileś tam lat będziemy mieli sytuację dystrybucji darmowych podstawowych,

zapewniających przeżycie produktów dla wszystkich, z niszowa produkcją dóbr powyżej standartu lub luksusowych dla

"tych nieco lepszych" oraz dla czołówki trzymającej władzę (i środki produkcji tym samym) w dłoni. Lub many for nothing od "rządu"

(co już w niektórych krajach zresztą działa) Pod warunkiem że ekonomicznie wszystko nie zawali się wcześniej...;)

W tej chwili realnie - cała ekonomia w skali makro opiera się na taniej sile roboczej oraz zasobach naturalnych krajów 3 świata, dopóki się te kraje eksploatuje

możni tego świata mają ekonomicznie zapewnioną rację bytu - to się zwyczajnie "kręci".  W zasadzie za powiedzmy 50 latek problemem elity trzymającej środki produkcji w ręku

będzie takie dostosowanie darmowej dystrybucji, aby nie narazić się na protesty społeczne. W tej chwili panuje stan średniej równowagi - zarzewiem potencjalnego

konfliktu globalnego moim zdaniem będą raczej sprawy socjalno-bytowe niż ideologiczne, przepaść pomiędzy posiadaczami majątku a ludżmi żyjacymi w ubóstwie j

jest nieprawdopodobna. 

 

W kontekście dóbr i ich posiadania - ostatnio czytam trochę o zasadach minimalizmu, konkluzja jest taka, że posiadamy około 80% niepotrzebnych rzeczy, gadżetów,

samochodów,  mieszkań, domów, telefonów, ubrań, kosmetyków itp., itd.  Sprzętu astro...tia...Wciskanie ludziom na siłę konsumpci na pokaz i tyle - a wcale od nadmiaru

tych elementów  nie stajemy się bardziej uszczęśliwieni :)  No ale może mi latka lecą i stąd te zmiany percepcji...;)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lysy napisał:

A ja myślę, że przyszłość to automatyzacja wszelkich procesów, od wytwarzania do sprzedaży.

Jeżeli świat będzie zmierzał do tzw. socjalu to za ileś tam lat będziemy mieli sytuację dystrybucji darmowych podstawowych,

zapewniających przeżycie produktów dla wszystkich, z niszowa produkcją dóbr powyżej standartu lub luksusowych dla

"tych nieco lepszych" oraz dla czołówki trzymającej władzę (i środki produkcji tym samym) w dłoni.

Też tak to widzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Adam_Jesion napisał:

Dodam jeszcze, że tak naprawdę ta kamera w DO powinna być już ostro przeceniona, bo to stara wersja. Ciekawe, ilu klientów o tym wie :P

Ten fakt dotyczy większości kamer w polskich sklepach i to jest naprawdę nie w porządku ze tak to delikatnie ujmę.

 

5 godzin temu, Adam_Jesion napisał:

W polityce nigdy nie ma ideału. Wybierasz między dżumą, a cholerą, albo grypą. W tym wszystkim istotne jest to, że Chiny mają generalnie gdzieś sytuację geopolityczną. Cały świat to oni - i tak to postrzegają. Przetrzepią gospodarczo co się da, a potem przejmą opustoszałe tereny.

wielbiciel USiA? :D

Natknąłem się kiedyś na mądry opis na necie, długi ale polecam przeczytać jak oni wspierają słabsze gospodarki

 

Spoiler

System niewolenia ludzi i narodów stosowany przez światową finansjerę jest całkiem prosty. Oto kolejne etapy : Służby specjalne finansują opozycję, która żąda otwarcia na Zachód. Następuje otwarcie, które oznacza przyjęcie zasady „swobodnego przepływu kapitałów”. W praktyce zasada ogranicza się do swobody przepływów kapitałów pieniężnych. Na dziewiczy teren płynie strumień towarów, a wraz z nim napływa pieniądz w formie łatwego dostępu do kredytu. W pierwszym rzędzie kredytuje się rząd – na zakup „marchewki” dla ludzi. W drugiej kolejności udziela się kredytów firmom. Rośnie ich produkcja, rośnie zatrudnienie i płace, wzrasta poczucie dobrostanu ludności. W tej fazie następuje boom kredytów konsumenckich. Wszyscy (rząd, firmy, ludzie) są już zadłużeni. Odsetki od kredytów płyną szeroką strugą do portfeli finansjery. Zadłużona ludność zaczyna ograniczać wydatki. Środki na bieżącą konsumpcję maleją, bo trzeba spłacać kredyty. Spada spożycie, spada produkcja krajowa skutecznie wypierana przez tańszą produkcję importową. Następuje drenaż rynku finansowego. Pieniądz płynie za granicę (odsetki, import, dywidendy). Pieniądza w kraju jest coraz mniej. Środki z Zachodu płyną nadal. Tym razem na wykup bankrutujących przedsiębiorstw. W ręce ponadnarodowych korporacji przechodzą banki, firmy ubezpieczeniowe i handel detaliczny. Zyski korporacji poprzez zamianę walut krajowych na dewizy wyczerpują rezerwy dewizowe Banku Centralnego. Dla uzupełnienia rezerwy dewizowej rząd wyprzedaje resztę majątku narodowego ( np. w Polsce sprzedano majątek narodowy za 150 mld złotych, a roczne dochody korporacji przekazywane za granicę wynoszą około 100 mld rocznie ). Sytuacja końcowa : gospodarka oparta na imporcie, wysokość zadłużenia ludności, przedsiębiorstw i państwa powoduje powszechną utratę zdolności kredytowej, rynek nie zasilany kredytami i osuszany z pieniądza przez wypływ za granicę kurczy się. Powszechny brak pieniądza w obrocie przynosi bezrobocie, rozwarstwienie majątkowe społeczeństwa, zubożenie ludności, wyprzedaż majątku na rzecz banków. Poczucie braku stabilizacji ekonomicznej, strach przed komornikiem wywołuje depresję, lęk przed przyszłością i wyzwala najgorsze cechy ludzkie : pazerność, bezwzględność i egoizm. Gospodarki rozwinięte za pomocą systemów finansowych niszczą i niewolą gospodarki słabsze. Obrazek po „reformach” : banki i tzw. ubezpieczyciele, handel detaliczny są własnością korporacji. Miejsca pracy ograniczone w znacznym stopniu do pracy na rzecz korporacji. Przemysł krajowy zlikwidowany poprzez bankructwa i wrogie przejęcia. Powszechne zadłużenie i niebotyczne dochody korporacji doprowadzają do korumpowania decydentów gospodarczych na niespotykaną skalę. Krajowe rolnictwo obumiera z powodu importu taniej żywności. Rząd, by spłacić długi, wyprzedaje ostatki mienia narodowego, np. lasy państwowe. Waluta narodowa, rzekomo wymienialna, jest wymienialna tylko w jedną stronę ( spróbuj w USA wymienić złotówki na dolary ). Następuje całkowita utrata suwerenności waluty narodowej. Sklepy pełne importowanych towarów. A ludność bez środków do życia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Tomek_P said:

Jeśli praca będzie przywilejem dla wybranych, kto kupi to wszystko co chiny wyprodukują? 

wybrani :D

 

2 hours ago, Lysy said:

A ja myślę, że przyszłość to automatyzacja wszelkich procesów, od wytwarzania do sprzedaży.
Jeżeli świat będzie zmierzał do tzw. socjalu to za ileś tam lat będziemy mieli sytuację dystrybucji darmowych podstawowych,
zapewniających przeżycie produktów dla wszystkich, [...]

 

2 minutes ago, HAMAL said:

Też tak to widzę.

zajdel też tak to widzi!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, szuu napisał:

sprzeczność pojawia się w innym miejscu. jeżeli wyobrazimy sobie, że kraj chciałby jakimś cudem żyć z tego, że sprowadza towary, krajowi dealerzy zarabiają swój procent, płacą podatki i w ten sposób cały kraj się bogaci. otóż bzdura, bo w takim ujęciu całościowym handel może zarobić tylko tyle ile zapłaciła reszta obywateli. tak, handel wykonał pożyteczna pracę ale zapłacili za tą pracę konsumenci. kraj jako całość zyskał lub stracił na istnieniu lub nieistnieniu handlu dokładnie zero.

Prosiłbym miło i kulturalnie, żebyś ograniczył ilość słowa "bzdura" w odpowiedziach na moje posty. Odnoszę wrażenie, że trochę je nadużywasz - tym bardziej, że wypadałoby je użyć w twoim kierunku w wypadku tego kontekstu. Nobel z ekonomii Ci na pewno nie grozi ;) 

Fundamentalny błąd leży w założeniu,, że każdy pośrednik nalicza sobie procent do ceny, za którą gdybyś sam kupiłbyś bezpośrednio (oszczędzając na pośrednikach). To oczywiście bzdura (tym razem prawdziwa). Za delarów defacto płaci producent, nie klient. Prosty przykład do przemyślenia (dwa warianty do wyboru). Załóżmy, że masz do kupienia teleskop z Orion Optics i możesz:

1. kupić go w UK, bezpośrednio u producenta za cenę 100 jednostek netto (+ VAT 21%)

2. kupić go w polskiej firmie za dokładnie te same 100 jednostek netto (+ VAT 23%)

Różnica polega na tym, że 20% marży zostawisz w UK, albo w Polsce (do tego istotny VAT). To przecież nie jest tak, że polski dystrybutor kupi u producenta towar za np. 120 jednostek (bo ma 20% narzutu), tylko kupi go za 80 jednostek. Cena SRP (sugerowana) jest taka sama dla UK, jak i PL. Różnica jest w tym, kto dostanie te 20 jednostek. Jeżeli kupisz w UK, to nigdy w PL już ich nie zobaczysz. Jeżeli zaś w PL, to te pieniądze tu zostaną, dadzą pensję ludziom, albo dealer kupi sobie nowy samochód i wrzuci je w obieg.

I dokładnie tak samo jest z kupowaniem w Chinach. Albo dajesz te 20% ze swojej kasy polskiej firmie, albo dajesz je chińskiemu pośrednikowi (bo Ci, co sprzedają na Gearbest, czy Aliexpress, to są tacy sami "pośrednicy", jak z PL - kupują od producenta).

Podsumowując, to gdzie zostaje marża jest fundamentalną kwestią dla gospodarki (marża to nie jest narzut na cenie detalicznej, przypominam).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

4 minuty temu, Adam_Jesion napisał:

Prosiłbym miło i kulturalnie, żebyś ograniczył ilość słowa "bzdura" w odpowiedziach na moje posty.

Szuuu :) robiłem ostatnio badania na  naszych petentach, chodziło o użycie zwrotu "bzdura" :D gdy wplotłem ten zwrot w swoją wypowiedź określając tym jakość wypowiedzi ww. praktycznie zawsze kończyło się to awanturą, ale gdy owy zwrot zamieniłem na "mija się Pan/Pani z prawdą" zawsze była pełna pokora i skrucha :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, HAMAL napisał:

wielbiciel USiA?

Bynajmniej, są mi obojętne, choć wiele rzeczy z tej kultury lubię (Astro-Physics, czy Bisque, czy FLI, hehe). Natomiast niewiele lubię w chińczykach, a wręcz przeciwnie - sporo mi totalnie nie odpowiada. Jak już pisałem, wolałbym, żeby to Polska była hegemonem, a nie Chiny :P 

 

5 minut temu, HAMAL napisał:

Szuuu :) robiłem ostatnio badania na  naszych petentach, chodziło o użycie zwrotu "bzdura" :D gdy wplotłem ten zwrot w swoją wypowiedź określając tym jakość wypowiedzi ww. praktycznie zawsze kończyło się to awanturą, ale gdy owy zwrot zamieniłem na "mija się Pan/Pani z prawdą" zawsze była pełna pokora i skrucha :D

Bzdura.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Adam_Jesion said:

Fundamentalny błąd leży w założeniu,, że każdy pośrednik nalicza sobie procent do ceny, za którą gdybyś sam kupiłbyś bezpośrednio (oszczędzając na pośrednikach). To oczywiście bzdura (tym razem prawdziwa).

ale to ty wymyśliłeś to założenie że kupujemy bezpośrednio od producenta.

żeby sensownie porównać wartość wnoszoną przez pośredników trzeba przyjąć jakąś jednakową cenę początkową.

odkrycie że pośrednik zyskuje nie jest jakimś rewolucyjnym odkryciem. oczywiste że zastępując pośrednika zagranicznego pośrednikiem naszym przejmiemy część jego korzyści.

jednak porównując brak pośredników z dowolną liczbą pośredników sumaryczny zysk jest zero.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, szuu napisał:

no były sugestie że jesteśmy jakimś cudem oderwani od europejskich realiów, ceny nie reagują prawidłowo na zmiany kursu złotego i trzeba kupować za granicą żeby dać nauczkę naszym sprzedawcom!

A może jakieś porozumienie cen w Europie. Nie wiem jak inne ceny, sprawdzałem tylko lunta, dla mnie logiczne, że jak dolar spadł to po paru miesiącach powinny spaść ceny towarów.  Wtedy przecież sprzedawcy więcej tego sprzedadzą, niż kisząc zaporowe ceny. 

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Adam_Jesion said:

Ale rozumiesz, ze jako konsument u producenta płacisz dokładnie taką samą cenę, jak u pośrednika? Tak?

jeżeli tak, to on wtedy pełni również funkcję obecnego dealera, a przecież dealerzy są "dobrzy". sprzeczność! :P

jeżeli producent nie sprzedaje dealerom bo sam chce być dealerem i nie da nikomu lepszej ceny to... nie ma to znaczenia, i tak musisz od niego kupić (i na pewno nie od pośrednika).

jeżeli jednak komuś sprzedaje taniej, to znaczy że da się kupić taniej, wtedy kupowanie od pośrednika polskiego czy chińskiego znowu jest ekonomicznie bez sensu.

 

abstrahuje tu od rzeczywistych umów i ograniczeń rzeczywistości i tego że sprzedaż detaliczna to dodatkowa praca wykonywana przez kogoś (choć w świecie dóbr niefizycznych już nawet to nie musi być prawdą). to szczegóły techniczne a mi chodzi o zasadę ogólną. traktowany jako całość, handel importowanymi towarami przynosi zero zysku dla kraju i temu słuzyły te przykłady.

przejmowanie części pracy od zagranicznego pośrednika oczywiście jest czymś innym i wychodzi na plus (utrata części pracy na rzecz zagranicznego pośrednia odwrotnie, przynosi stratę). tak więc myślę że się zgadzamy, tylko nie wskazałeś precyzyjnie w którym miejscu ten handel miałby być korzystny dla kraju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Charon_X napisał:

Ceny Lunta w USA są w przeliczeniu na złotówki dwukrotnie tańsze niż w naszych sklepach. 

Lunt 50 najtańszy - ok 2700 zł https://telescopes.net/store/solar/solar-telescopes.html

Moduł Cak najtańszy ok 2500 zł https://telescopes.net/store/ls6cakmdd2-6mm-blocking-filter-2-inch-in-star-diagonal-with-t2-connection.html?utm_source=criteo

Chyba lepiej omijać nasze sklepy i brać bezpośrednio z USA - tylko ile taka wysyłka itp. Może jakieś zamówienia grupowe ?

Nie można porównywać cen z USA do PL - i na to nie ma wpływu żadna firma, ani żaden importer (niezależnie, czy oficjalny, czy nie). Przede wszystkim, ceny które widzisz to ceny netto. W USA nie mają VAT, ale mają podatek stanowy od 10% do kilkunastu, więc to nie jest tak, że amerykanin płaci za Lunta równowartość 2700 zł. Zapłaci dodatkowo podatek stanowy, choć i tu sklepy internetowa trochę namieszały, bo da się go omijać (ale to inny temat).

Jeżeli będziesz chciał kupić produkt z USA i ściągnąć go do Polski, to musisz doliczyć parę rzeczy. Do ceny netto dodajesz cło (5-10% zależnie od klasy produktowej), do tego koszt wysyłki (średnio 100$ w górę), oraz od sumy tego wszystkiego naliczasz VAT 23%. Jeżeli prowadzisz biznes, to musisz jeszcze narzucić kilka opłat, jak choćby bufor na ryzyko kursowe, czy koszty procedury celnej (od kilkuset zł). Inaczej mówiąc, z 2300 zł robi ci się ok. 3545 zł (i nie zarobisz w tym wariancie ani centa - to koszt zakupu konsumenta). Jedyna opcja zaoszczędzenia to zakup dealerski dużej ilości. Oszczędzasz tu po prostu na tym, że wtedy dealer zrezygnuje z części marży, bo ilościowo zarobi więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.