Skocz do zawartości

Coraz głębiej do portfela - o rosnących cenach sprzętu


Paether

Rekomendowane odpowiedzi

Zachciało się socjalizmu i sprawiedliwości społecznej, no to macie ;P . Ale pomyslcie o tym też w inny sposób jeśli złotówka tanieje tzn że ktoś ją sprzedaje ale oznacza to też że ktoś ją kupuje a nie robiłby tego gdyby nie widział szans na umocnienie :)

 

Nie da się tego wytłumaczyć samymi kursami walut.

 

http://www.xe.com/currencycharts/?from=CNY&to=PLN&view=10Y

 

Tu jest kurs CNYPLN w handlu z EU Chiny rozliczają się w EUR ale do liczenia kursu CNYPLN też wykorzystywane jest EUR i USD więc wyjdzie to samo. Przeliczcie sobie teraz to na Renminbi okaże się że tak na prawdę ceny spadły. :)

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mateusz a mówimy o producentach czy o sprzedawcach? Polskich producentów montaży, teleskopów, filtrów, to ja nie kojarzę, więc wszystko co importowane jest ściśle powiązane z kursem EUR czy USD. To nie tak, że może zależeć, to musi zależeć - chyba, że sprzedawca zmniejszy swoją marżę, bo np. zmniejszą się koszty pracy... ale zawsze bazą jest ten nieszczęsny kurs złotego :(

No o producentach mówię. Nie jest ich dużo, ale mamy producentów teleskopów i niektórych akcesoriów do teleskopów. Nawet montaże są, patrz Fastron :) Filtry już słabo, bo to "wysoka technologia".

Wiele części do tych produktów musi być importowane, bo u nas się ich nie robi (jak elektronika). Części mechaniczne są owszem często polskim produktem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Nie wiem ile wynosi marża sprzedawców sprzętu asto - podejrzewam, że mała nie jest.

Ale wiem ile wynosi marża u zwykłego optyka na szkło do okularów - już kilka (3-5) lat temu wynosiła 100% :-).

 

Zatem kursy walut to jedno, marża to drugie.

 

Ja Ci powiem, ale nikomu nie mów. Generalnie od kilku procent (na drogim sprzęcie), do 40% na chińskiej masówce - drobnicy (bezpośrednio od producenta). Średnio można wycisnąć około kilkunastu procent (do 15%). Czy to dużo? Niestety jak na wielkość rynku i energię potrzebną na obsłużenie klienta (tu nie kupuje się jak w mięsnym - jeden klient kosztuje dużo czasu), to nie jest dużo.

 

PS. Z tych procentów musisz jeszcze opłacić wszystkie koszty działania biznesu (biuro, magazyn, pracownicy, siebie, koszt pieniądza - kredytowania transakcji, podatki, etc.).

  • Lubię 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ja Ci powiem, ale nikomu nie mów. Generalnie od kilku procent (na drogim sprzęcie), do 40% na chińskiej masówce - drobnicy (bezpośrednio od producenta). Średnio można wycisnąć około kilkunastu procent (do 15%). Czy to dużo? Niestety jak na wielkość rynku i energię potrzebną na obsłużenie klienta (tu nie kupuje się jak w mięsnym - jeden klient kosztuje dużo czasu), to nie jest dużo.

 

PS. Z tych procentów musisz jeszcze opłacić wszystkie koszty działania biznesu (biuro, magazyn, pracownicy, siebie, koszt pieniądza - kredytowania transakcji, podatki, etc.).

Jeśli jest tak jak mówisz, to nie jest to dużo. Zresztą zależy od wielkości rynku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli jest tak jak mówisz, to nie jest to dużo. Zresztą zależy od wielkości rynku.

 

 

Mam podpisanych kilkadziesiąt umów dealerskich, więc coś tam wiem ;)

 

Nie jest - dlatego sprzedawcy, dealerzy nie mają ty wielkiej opcji na zmianę polityki cenowej. Tak naprawdę, żeby średniej wielkości biznes astro mógł być efektywny biznesowo, to średnie marże musiałyby być 2x większe (czyli ok 30%). Wtedy biznesplan jakoś tam się domyka.

 

Gdyby to była branża RTV/AGD, gdzie każdy kowalski jest potencjalnym klientem, to i 3% by było ok ;)

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy pewnie marzy o sklepiku w którym codziennie przychodzi klient kupuje teleskop i z uśmiechem wychodzi następnie dokupuje wszystkie dodatki i tak dzień w dzień. Oczywiście sprzedawca zawsze uśmiechnięty służy dobrą radą na koniec Rycerz na jednorożcu przegania chmury oraz gasi pobliskie latarnie.

 

VS RZECZYWISTOŚĆ

 

Raz na ruski rok przyjdzie klient i zapyta o teleskop zszokowany pracownik doradzi co najdroższe aby wykazać się wzorową sprzedażą. Po kupnie uświadamiasz sobie że jeszcze przydało by się parę elementów do setupu ale nie masz już na nie kasy poza tym mieszkasz w zaświetlonym mieście gdzie chmury przysłaniają 95% nieba przez 95% nocy. Po paru miesiącach wystawiasz sprzęt i modlisz się aby odzyskać jak najwięcej kasy a sklepy płaczą że ucieknie kolejny klient bo taniej.

 

niestety póki płaca się nie zmieni i podejście to szara rzeczywistość zawsze będzie nam towarzyszyć.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety póki płaca się nie zmieni i podejście to szara rzeczywistość zawsze będzie nam towarzyszyć.

 

 

Pełna zgoda. To jest naczelny problem. Jeżeli każdy walczy z miesiąca na miesiąc jak tu w miarę bezstresowo przetrwać, to na pewno nie będzie inwestował w hobby, które nie jest jego pierwszą egzystencjonalną potrzebą.

 

konieczna była tylko drobna zmiana. Sprzedaż usługi nie sprzętu.

 

 

Może rozwinąć myśl? Z chęcią się do niej ustosunkuje, bo wiele lat temu eksperymentowałem z różnymi modelami, także takimi nastawionymi na max obsługę klienta, doradztwo, trzymanie za rękę, partnerstwo. Więc jeżeli sądzisz, że jakość obsługi przekłada się na to, że nagle wielu klientów wybierze twój sklep, to muszę ciebie rozczarować. To jest coś, co mnie bardzo zaskoczyło. My jako klienci nie jesteśmy ani lojalni, ani wdzięczni (portfelem). Z porady i dobrego wsparcia merytorycznego chętnie korzystamy, ale nie chcemy za to płacić. To znaczy, że na koniec, nawet po 2 miesięcznej pracy doradczej, idziemy i kupujemy tam, gdzie dają najtaniej. Robimy też coś znacznie gorszego - jeżeli są dwa sklepy, które dają podobną cenę (ostatecznie), to zamawiamy sobie sprytnie z obydwu za pobraniem i odbieramy tylko ten, który przyjdzie pierwszy. To masowa procedura w Polsce (nie tylko w astro) i rzadko kto widzi w tym coś niestosownego (a przecież to kosztuje, czasami nawet sporo, jeżeli sprzęt trzeba było kupić z magazynów zagranicznych).

 

Wiele jest takich praktyk, ale tłumacze je sobie tym, co napisał @BlackPitchPL - czyli brak kasy i konieczność kombinowania. Niestety ten problem dotyczy wszystkich stron barykady. Przedsiębiorcy na ogół są jeszcze gorsi. Żeby przeżyć biznesowo od 1 do 1, posuwają się do kantów (choćby na zaliczkach), czy opychając używany sprzęt kupiony na giełdzie i potem refurbishowany. Słaby to rynek - szkoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do wielkości rynku, to w biznesie inwestycyjnym małym rynkiem określa się wszystko, czego sprzedaż w skali całego kraju wynosi 200 milionów. Atrakcyjny to taki, gdzie wszystkie transakcje przekraczają 1 miliard USD (dla porównania polskie RTV/AGD to jest jakieś 25 miliardów). Jak myślisz, jakiej wielkości rynkiem jest astro w PL (sprzedaż wszystkich podmiotów w ciągu całego roku)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robimy też coś znacznie gorszego - jeżeli są dwa sklepy, które dają podobną cenę (ostatecznie), to zamawiamy sobie sprytnie z obydwu za pobraniem i odbieramy tylko ten, który przyjdzie pierwszy. To masowa procedura w Polsce (nie tylko w astro) i rzadko kto widzi w tym coś niestosownego (a przecież to kosztuje, czasami nawet sporo, jeżeli sprzęt trzeba było kupić z magazynów zagranicznych).

O k... cieszę się, że należę do tej grupy klientów, którzy nawet nie wpadli na to, że tak można.

 

A co do wielkości rynku, to w biznesie inwestycyjnym małym rynkiem określa się wszystko, czego sprzedaż w skali całego kraju wynosi 200 milionów. Atrakcyjny to taki, gdzie wszystkie transakcje przekraczają 1 miliard USD (dla porównania polskie RTV/AGD to jest jakieś 25 miliardów). Jak myślisz, jakiej wielkości rynkiem jest astro w PL (sprzedaż wszystkich podmiotów w ciągu całego roku)?

Obstawiam 2-5 mln pln, ale nie liczyłem zakupów instytucji (typu szkoła / uczelnia / whatever). Uwzględniając je to dorzuciłbym powiedzmy 3-5 mln pln.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga Twoja cyfra jest bliżej rzeczywistości. Jeżeli nawet osiągniesz szokujący udział w rynku na poziomie 25% w pierwszych 3 latach działania, to ściągniesz z rynku 1 milion przychodu netto. Zakładając marżę na poziomie optymistycznych 15%, na koszty działania firmy zostanie Ci 12,5 tys. budżetu miesięcznie - na wszystko, czyli podatki, pracownicy, lokal, magazyn, itp. Potrzebujesz min. 2 osoby do prowadzenia biznesu i jeżeli będziesz chciał im zapłacić 2 tys, to koszt wyniesie blisko 8 tys. miesięcznie na same koszty wynagrodzeń. A gdzie reszta? :) A gdzie amortyzacja inwestycji set tysięcy w stockach? Do tego w PL VAT wynosi 23%, a w konkurencyjnych Niemczech 19%. To oznacza, że aby być konkurencyjnym cenowo do np. TS'a (nawet z jego asortymentem), musisz opuścić cenę o 4% (więc już nie 15% marży, a zostaje 11%). Taki jest to właśnie biznes.

 

Dla przykładu, nawet rynek ebooków, który jest u nas fatalny, wart jest 20 milionów, a uważa się, że to jest tak mały rynek, że trzeba być szaleńcem, żeby w niego inwestować :)

 

Podsumowując - dlatego każdy sprzedawca będzie szukał miejsc, żeby sobie odbić te słabe punkty, niestety - czasem kosztem jakości towaru i obsługi.

  • Lubię 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robimy też coś znacznie gorszego - jeżeli są dwa sklepy, które dają podobną cenę (ostatecznie), to zamawiamy sobie sprytnie z obydwu za pobraniem i odbieramy tylko ten, który przyjdzie pierwszy. To masowa procedura w Polsce (nie tylko w astro) i rzadko kto widzi w tym coś niestosownego (a przecież to kosztuje, czasami nawet sporo, jeżeli sprzęt trzeba było kupić z magazynów zagranicznych).

 

ostatnio było też głośno o masowym pojawieniu się kuźniarów w lidlu: ^_^

 

http://superbiz.se.pl/wiadomosci-biz/lidl-nie-docenil-sprytu-polakow-miala-byc-promocja-jest-smietnik_914120.html

Lidl postanowił wdrożyć zachodnie standardy w swoich sklepach na terenie naszego kraju i pozwolić ludziom na niemal nieograniczony zwrot produktów, jeśli kupujący nie byli z nich zadowoleni. Nawet w przypadku, w którym zostały całkowicie zużyte! Promocja nazywa się „Sprytnie i tanio kupować marki Lidla”, obowiązuje w dniach 27 października-30 listopada i dotyczy artykułów spożywczych, chemicznych i kosmetyków marek własnych dyskontu. Marketingowcy sieci najpewniej liczyli na uczciwość klientów, mając nadzieję, że zwroty zdarzą się faktycznie w przypadku, w którym ktoś będzie z zakupionego towaru niezadowolony.

 

Tymczasem, jak piszą serwisy bezprawnik.pl i warszawawpigulce.pl, ludzie poszaleli! Kupują marki Lidla, jadą z zakupami do domu, wypakowują je tam i wracają z pustymi opakowaniami do zwrotu! Według informacji zawartych w artykułach portali, zdarza się, że klienci wyjmują rzeczy z opakowań już na parkingach pod sklepami Lidl i od razu zwracają puste paczki do sklepu! Kasjerzy muszą oddać im pieniądze za zakupione rzeczy, bo regulamin promocji jest niejednoznaczny. Wyraźnie mówi, że można zwrócić opakowanie nienaruszone, z częściowo zużytym towarem bądź już po jego wykorzystaniu. Specjaliści z serwisu bezprawnik.pl wskazują, że słowo „bądź” można tu interpretować na kilka sposobów, więc nawet nieuczciwym klientom należy się zwrot pieniędzy za zakupy!

 

Uczciwi kupujący są oburzeni całą sytuacją. „Przykre jest to, że obecnie w LIDL-u jest syf, kiła i mogiła… Akcja listopadowa ze zwrotem syfiastych opakowań po produktach to najgorszy pomysł na świecie… Nie dość, że w kolejce stoi się teraz po 30 min. i dłużej, bo przyjeżdżają ludzie z pełnymi koszami opakowań (już nie wspomnę, że tam są bakterie i kasjerzy dotykają tego syfu, wklepując kody, a potem dotykają produktów kupowanych przez innych ludzi - tylko sanepid na Was nasłać), to jeszcze robicie z ludzi kloszardów… Bo inaczej nie da się tego nazwać... Ja rozumiem, spróbuję coś i jak mi nie smakuje, to nie kupuję tego więcej… Żenada, żeby cały miesiąc robić bajzel w sklepie… Przykre, jak się traktuje normalnych kupujących. A Polacy, którzy to robią… to chyba wstydu nie mają... Współczuję Waszym pracownikom - kasjerom, bo to oni zbierają słowny przekaz zdenerwowanych kupujących (...)” - pisze na Facebooku sieci pani Ewa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LOL... standard. Ustawowe zwroty do 14 dni to też popularny proceder. Potem te używki pewnie są sprzedawane kolejnym :D Paradoksalnie, sami sobie psujemy świat. Przecież to wszystko to są naczynia połączone. Nie ma darmowych pieniędzy, ani darmowych zwrotów. Płacimy za to w taki, czy inny sposób.

Swoją drogą - jak ktoś nie miał nigdy sklepu, to nawet nie zdaje sobie sprawy z naszej narodowej kreatywności konsumenckiej ;)

  • Lubię 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O makabra czego ja się tutaj dowiaduje, to już wiem czemu z mojego sklepu tak często paczki pobraniowe nie są odbierane i wracają do mnie na skrzynkę zwrotną, a z tamtąd często prosto do niszczarki poczty polskiej w koluszkach :( - mam towary jednostkowe robione na zamówienie i nic z nimi nie mogę później zrobić przeważnie idą na śmieci, a ja popadam w koszty.

 

Niestety u nas w Polsce klienta obchodzi tylko i wyłącznie cena, to jest makabrycznie smutne i nieprzyjemne, bo często ten klient walczy o każdą złotówkę jak lew albo tygrys jakiś bengalski, nieczęsto posuwając się do inwektyw, chamstwa, obraźliwego traktowania sprzedawcy, czy kombinatorstwa, a także przemocy psychicznej - trzeba mieć nerwy, ja czasami po prostu mam dość tak totalnie że pauzuje sklep na kraj i jadę na samej zagranicy, bo przy nich można odpocząć psychicznie. Raz zrobiłem eksperyment i podniosłem ceny wszystkiego o 30% i skończył się problem trudnego klienta, tylko rynek jest tak mały że sprzedaż mocno spadła.

 

Ale co się dziwić ostatnio przeglądałem wykresy siły nabywczej w przeliczeniu na jednego mieszkańca krajów europejskich - u nas jest po prostu dramat, w wielkich miastach jak Warszawa, Kraków, Trójmiasto, czy aglomeracja Śląska jest jeszcze jakoś w miarę, ale w małych to jest dramat. I przez to takie są trudności w prowadzeniu firmy i trudności w wydatkach na astro hobby - ceny są ustalane na zachodnią Europę a nie na nasze możliwości, a teraz przy słabej złotówce będzie jeszcze gorzej niestety.

  • Lubię 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bidok jestem, kupuje kamerki zazwyczaj do 2000zł, więcej jednorazowo wydać na to niewdzięczne hobby bym nie zdzierżył, ale gdyby nowe ASI po tyle chodziły już bym dwie nowe kupił i się nimi cieszył a tak nic nie kupie, bo czekam. Ceny z dupy to i ruch mniejszy.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wiem ile wynosi marża u zwykłego optyka na szkło do okularów - już kilka (3-5) lat temu wynosiła 100% :-).

 

 

To prawda, nadal tak to wygląda. Tylko cicho, bo zaraz wszyscy będą chcieli być optykami :) A wystarczy skończyć roczne studium podyplomowe, załapać się w jakimś masowym optyku, trochę podszkolić, mieć albo zdobyć jakieś 50k na rozkręcenie interesu i potem już z górki :) I najlepej jeszcze jak jakiś lekarz okulista powspółpracuje i się zatrudni bo przyciąga klientów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LOL... standard. Ustawowe zwroty do 14 dni to też popularny proceder. Potem te używki pewnie są sprzedawane kolejnym :D Paradoksalnie, sami sobie psujemy świat. Przecież to wszystko to są naczynia połączone. Nie ma darmowych pieniędzy, ani darmowych zwrotów. Płacimy za to w taki, czy inny sposób.

Swoją drogą - jak ktoś nie miał nigdy sklepu, to nawet nie zdaje sobie sprawy z naszej narodowej kreatywności konsumenckiej ;)

Tak się dzieje gdy debile ustanawiają prawo dla idiotów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Adamie nie znamy się ale po twoich wpisach czuję że zgodzilibyśmy się w wielu kwestiach. Nawet na swoim przykładzie mogę powiedzieć jak wyglądał u mnie zakup sprzętu.

1. Na Forach zadałem pytanie o kompletny zestaw do astrofoto (dałem oczywiście limit do 6 tyś aparat kupiłem wcześniej )

2. Nie jest to tajemnicą że wysłałem zapytania do naszych jak i zagranicznych sklepów ( nawet ZWO zachaczyłem i chyba tylko strach mnie powstrzymał)

3. Okazało się że nie ma szans na dostanie kompletnego zestawu w jednym sklepie i trzeba albo iść na kompromisy albo zmienić koncepcje.

4. Wybór oczywiście najtańszej oferty ( głównie chodziło o montaż i teleskop) akcesoria kupione w innym sklepie i tak sklejone to w całość ( nie podaje nazw bo ty chyba nie ma znaczenia).

5. Nie wybrzydzam i robię fotki tym co mam nie przejmuje się jak gwiazdy uciekają lub coś idzie nie tak może za 10 lat jak już będę na pewnym poziomie w naszym hobby to zrobię jakąś zamianę.

 

Bardzo boli mnie że w dzisiejszych czasach przez niedocenianie tak zwanego robola ( ten robol wyjechał i nie ma zamiaru wracać) mamy problem z wykwalifikowanym pracownikiem który wykona robotę nie na odp... ale tak jak się należy i zażąda oczywiście solidnej zapłaty za swoje doświadczenie. Brawo mamy super wykształcony kraj w którym projektant będzie musiał sam położyć cegiełkę na zaprojektowanym murku bo "roboli" już prawie nie ma.

  • Lubię 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

O makabra czego ja się tutaj dowiaduje, to już wiem czemu z mojego sklepu tak często paczki pobraniowe nie są odbierane i wracają do mnie na skrzynkę zwrotną, a z tamtąd często prosto do niszczarki poczty polskiej w koluszkach :( - mam towary jednostkowe robione na zamówienie i nic z nimi nie mogę później zrobić przeważnie idą na śmieci, a ja popadam w koszty.



Przesyłki pobraniowe to dla uczciwego sprzedawcy dramat, ale niestety jest do nich zmuszony ustawowo. Z drugiej strony przesyłki pobraniowe dla uczciwego kupującego są jakimś tam zabezpieczeniem przed potencjalnie nieuczciwym sprzedawcą. I weź tu oceniaj produkt logistyczny obiektywnie :D

 

 

Bardzo boli mnie że w dzisiejszych czasach przez niedocenianie tak zwanego robola ( ten robol wyjechał i nie ma zamiaru wracać) mamy problem z wykwalifikowanym pracownikiem który wykona robotę nie na odp... ale tak jak się należy i zażąda oczywiście solidnej zapłaty za swoje doświadczenie. Brawo mamy super wykształcony kraj w którym projektant będzie musiał sam położyć cegiełkę na zaprojektowanym murku bo "roboli" już prawie nie ma.



Bo kondycja biznesu zależy nie od zamożności przedsiębiorcy, ale od bogactwa jego potencjalnych klientów. Paradoksalnie jeżeli przedsiębiorca stara się swoim pracownikom płacić jak najmniej, to kiedyś nie będzie miał komu sprzedawać swoich usług/produktów. Szkoda, że rzadko kto to rozumie (vide zwiększanie pensji minimalnej)...
  • Lubię 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 1 rok później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.